Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
20-12-2013, 15:36
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Niech on już sobie pójdzie. Niech on wreszcie sobie pójdzie! Teraz musi, skoro nawet Mako go wyprasza... A propos Mako, Felka już zaczęła żywić nadzieję na to, że w końcu jej ten znajdzie chwilę czasu dla niej i tylko dla niej, ale nieee, nie ma tak dobrze. Najbardziej irytujące było to, że w tym momencie wszyscy, wyłączając tego bufona Gordona, nagle zaczęli zachwalać JEJ przyjaciela. I po co oni to robią? Niech sobie znajdą własnych, a nie jej psują Mako (bo przecież takie nagromadzenie komplementów nie może na nikogo wpłynąć pozytywnie)! Lwica ściągnęła brwi, lecz udało się jej powstrzymać od komentarza.
Różnooka dość wolno wodziła wzrokiem po obecnych. Mako jest zajęty, Mańka byłą właśnie tą, która zajęła jej Mako, Bogin wżera banany, Gordon sobie poszedł, wcześniej doprowadziwszy Lwioziemkę do jeszcze większego zdenerwowania... Gdyby tylko czuła się na siłach, nie dałaby mu stąd odejść, zanim porządnie by od niej nie dostał. W tym przypadku myślała realnie, toteż zdawała sobie sprawę z tego, komu taka akcja przyniosłaby bardziej dotkliwe skutki. Jak Luk z nim wytrzymuje? Podniosła się z miejsca, by skierować swe kroki ku bezczelnie zignorowanemu przez brata jasnogrzywemu. - Gratulacje, Luk. I co, było tak strasznie? - zwróciła się do niego, przywodząc na pysk szczery uśmiech. - Co robimy? Nudno tu było, nic się nie działo poza tym, że Gordon wkurzał wszystkich dookoła, przyćmiewając nawet Bogina, a to nie lada wyczyn. A teraz to już w ogóle Felka wyzbyła się wszelkich zajęć, więc miło by było znaleźć sobie nowe. Lwica była wdzięczna, że nie ma takiego brata. Serio, to musi być udręka. Choć, gdyby się w to zagłębić... Właściwie to ona ma brata, o którego istnieniu zdążyła już zapomnieć i wcale niewykluczone, że zachowuje się podobnie jak Gordon. Kto wie? |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
21-12-2013, 22:14
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Czarnogrzywy jakoś nigdy nie odczuwał, że jego decyzje mogą – czy też właściwie mają – ogromny wpływ na losy innych. Dobrze mu się żyło w tej cudownej nieświadomości.
- Tak, tak, pewnie – odrzekł Lukowi, słuchając go nierozważnie. Obecni mogli jedynie zaobserwować, jak Mako patrzył w kierunku ziem Księżyca i z delikatnym uśmiechem pogrążał się we własnych rozmyślaniach. Jednak zgromadzeni nie pozwolili mu długo trwać w tym stanie. Wyrwany przez Manię z letargu, zwrócił nań swe bystre spojrzenie, pokiwał przecząco łbem i odpowiedział. - Widziałem lepszych – zrobił krótką przerwę, zbierając myśli. - Zastanawiałem się, czy Ty i Laja dorastałyście osobno? Co jeszcze chciałabyś wiedzieć? W międzyczasie zerknął na Bogina, który w mgnieniu oka znalazł się na drzewie. Hm, taki zapaleniec jak on może się nada... Jeszcze trzeba będzie poznać z nim Bogina, ale to już powinno pójść gładko. Póki co niech sobie wcina banany. Po całym incydencie z Gordonem, uwaga króla przeszła teraz na Luka. - Skomplikowana rzecz – braterstwo. Wy zawsze tak? On i jego brat mieli zdecydowanie cieplejsze stosunki, choć ich relacja była zdecydowanie bardziej skomplikowana. |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
21-12-2013, 22:58
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Mania chciała już odpowiedzieć, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy, ale ledwo po otworzeniu pyska zrezygnowała. Udało jej się ugryźć w język, bo często mówiła to, co właśnie przyszło jej na myśl i kierowała się sercem, pragnącym wywołać uśmiech na wszystkich napotkanych mordkach. Spuściła wzrok, zastanawiając się chwilę nad tym swoim bezgranicznym optymizmem, po czym słysząc głos Mako ponownie przeniosła żółte ślepia na jego królewską głowę.
Tak, zostałyśmy rozdzielone jeszcze jako paromiesięczne lwiątka… Przeniosła się myślami do tamtego zdarzenia. Widziała, jak ich ojciec zostaje zaatakowany. Gdzieś tam z tyłu Laja, która została w domu… Mrugnęła, powracając do teraźniejszości, uświadamiając sobie, że jej wzrok był cały czas utkwiony w czarnogrzywym. Wiedziała, o co chciała zapytać. Kiedy ostatni raz widziałeś Laję? Gdzie była? Bardzo mi zależy na tym, aby ją odnaleźć. -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
21-12-2013, 22:58
Luk wpatrywał się w brata jak w święty obrazek pełnymi nadziei oczyma dopóki ten nie zbił go z tropu ignorancją i zawinięciem dupskiem bez dania komukolwiek szansy na odpowiedź. Tak, to było w jego stylu. Luk powinien był już dawno poznać reguły gry. To, że tego nie zrobił wynikało tylko i wyłącznie z faktu, że w bracie upatrzył sobie psychiczną podporę, ojca i matkę w jednym, jedyną na świecie istotę, której wbrew zdrowemu rozsądkowi potrafił się powierzyć, niby antylopa sama pchająca się w paszczę drapieżcy.
Odwrócił łeb w stronę Felki i po obdarzeniu jej uprzejmym uśmiechem (zdradzającym nie do końca uniesionymi kącikami niewygodę spowodowaną zachowaniem Gordona) odpowiedział spokojnie spod półprzymkniętych ślepi: - Chyba dobrze by było odpocząć? Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przytuliłem ziemię... Jeszcze raz spojrzał za niknącym w oddali Gordonem. Uniósł bursztynowe ślepia na czarnogrzywego i zgodnie z własnym odczuciem, lekkim tonem zaczął: - Eh, bywa i tak. Lecz nie dokończył myśli, gdyż zgrzytnęła ona z prezentowaną przez brata postawą. Bo jak w obecnej sytuacji nazwałby Gordona lwem o złotym sercu, na co właśnie mu się zbierało, by uczynić? - Tak, raczej nigdy nie było inaczej. No nic, będzie trzeba go zostawić samemu sobie... proponowałbym zawrócić do Lwiej Skały, co? - zwrócił się do Felki, unosząc uszy na sztorc. Zmęczenie dawało mu się we znaki, a perspektywa wejścia do stadnego leża jawiła się przed oczami Luka jako ostateczne przypieczętowanie jego stadnej przynależności. |
|||
|
Moonlight Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Znamiona:0/0 Liczba postów:70 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 |
21-12-2013, 23:15
Prawa autorskie: Felka/LeftDuality/Autor podpisu :)
Zdziwiony 0 reakcją brata podszedł do króla Mako i przemówił.
Proszę Pana a gdzie jest Pani Hewa? Pamiętam jak zgubiłem brata i panią Hewę i radziłem sobie z dżunglą. I przyszłem. I udając że walczy łapami przechylał się, poturlał się pod łapy Mako spoglądając w jego pysk. Przestraszony zamarł że król go ochrzani lub każe wygnać z stada. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
22-12-2013, 03:30
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
- ZIEMIĘ będziesz przytulał?
Tak brzmiał pierwszy komentarz Felki do lukowej wypowiedzi. Chciała dodać do tego coś w rodzaju 'po co?, mnie możesz', lecz zdołała się od tego powstrzymać. Przyczyną tego była, oczywiście, obecność Mako. Co on by sobie o niej pomyślał, gdyby nagle wyskoczyła z czymś takim...? Zna ją, więc zapewne by go to specjalnie nie zaskoczyło, ale jednak czułaby się z tym trochę nieswojo. Już pomijając czepianie się słówek, Lwioziemka zerknęła na króla z jeszcze jednego powodu. Chciała się upewnić, czy ten na pewno jest w tym momencie tak bardzo zajęty rozmową, że nie znajdzie czasu dla swej najlepszej przyjaciółki. Niestety, zajmowała go nie tylko Mania, ale jeszcze jedno z kociąt (to one wciąż tu były?), a niedługo pewnie i Bogin zechce upomnieć się o rozpatrzenie swojej sprawy. Gdy tak patrzyła na czarnogrzywego, jej uwagę przykuła jego nietypowa mina towarzysząca mu podczas spoglądania na wschód. Różnooka podążyła za jego wzrokiem, lecz nie dostrzegła tam niczego ciekawego. A on ciągle tam się gapił! O co chodzi...? Później go o to podpyta. Zwróciła się z powrotem ku Lukowi. - Spoko, możemy iść - odrzekła z również nieco wymuszonym uśmiechem. - Małpę zostawiamy? Głupio, żeby mandryl wszędzie się za nimi szlajał, a poza tym wypadało mu zaczekać na monarszy werdykt. Z drugiej strony, jednak przyszedł tu za tą dwójką, więc takie nagłe odejście nie byłoby szczytem kultury... Ciężka sprawa. |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
22-12-2013, 14:56
W przeciwieństwie do Felki przez myśl Luka nie przeszłoby rozważanie wcięcia ze sobą Bogina lub jego zostawienia w kategoriach dobrego lub złego wychowania. Małpa przyszła za nimi i cóż z tego? Doczepił się, niby rzep, pozostawił po sobie smród i wystarczyłoby tego dobrego na dziś.
- Niech rozmówi się z Mako - bąknął lew, patrząc w dwukolorowe oczy. Patrzył, patrzył, patrzył. Trochę zbyt długo, jak na przelotne spojrzenie. Felka mogła dostrzec delikatne potrząśnięcie łbem, a później zanotować jak lukowy pysk przybiera znowu ten sam beztroski, pogodny wyraz, który towarzyszył mu przez większość dotychczas spędzonego razem czasu. - Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia - odpowiedział do zielonookiego szczerząc się z iskrami radości w oczach, nie znając jeszcze stadnego przywitania ani niczego, co mogłoby go utożsamić z grupą. Niemniej jednak nie przeszkadzało mu to. W jego sercu zagościło ciepło, którego dawno nie doświadczał. - Nie pajacuj za dużo - rzucił w stronę kolorowego pyska mandryla, po czym skwitował swoją wypowiedź sympatycznym uśmiechem, który mógłby świadczyć o tym, że wszystko co przeszłe poszło w niepamięć i lwisko nie zamierza nosić żadnej urazy w stosunku do Bogina. Odwrócił się, podszedł do Felki i skierował swoje kroki w stronę Lwiej Skały. zt |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
22-12-2013, 16:56
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Mako pokiwał łbem z przejęciem, bowiem na własnej skórze odczuł, co to znaczy być odseparowanym od rodziny. W życiu słyszał już wiele historii swoich pobratymców, którzy to przez różnorakie koleje losu stracili kontakt z rodziną. Część z nich odeszła z własnej woli, jak choćby Sheloth, niektórzy zwyczajnie stracili rodzinę. Czarnogrzywy szczególnie współczuł tej grupie, a już najbardziej Hewie, która na własne oczy widziała morderstwo rodziców. Jeszcze inni zostali rozdzieleni z najbliższymi. Właśnie w tej grupie znajdował się i Młody. Świadomość – z którą borykał się każdego dnia – że jego rodzina żyje, a że nikt po niego nie wrócił była cierniem w jego oku. Mako potrafił zrozumieć wiele, nawet może mógłby im wybaczyć, gdyby przybyli nawet teraz – późno, ale nie za późno. Ale ten wielki smutek, z którym dorastał i żył nie uwidaczniał się w kontakcie z nim. „Wszystko w porządku” - kłamstwo powtarzane każdego dnia. Była to ułuda tak dopasowana do jego osoby, że nawet sam autor uznał ją za prawdę, nie wspominając nawet jego najbliższych przyjaciół, czy innych osób ze stada.
- Myślisz że ten czas rozłąki Jej nie zmienił? - uhu, trudne pytanie. Młody w tym momencie bardziej sobie stawiał to pytanie – nie widział brata od, hm, niespełna trzech lat. Nostalgia w jego głosie była lekko wyczuwalna, a gdy król się o tym zorientował dodał szybko weselszym tonem. - Jestem pewien, że jakoś się to ułoży, w końcu rodzina nie zapomina o swoich członkach... Ostatnio widziałem ją na zebraniu stadnym, a wcześniej rozmawiała ze mną na temat pewnej funkcji w stadzie, więc można z powodzeniem założyć, że nigdzie się nie wybiera. Jednak nie wiem, gdzie udała się po uroczystości, ponieważ musiałem odebrać komuś pewną rzecz. - ostatnie pięć słów powiedział zdecydowanie głośniej, lustrując przy tym ową winowajczynie, która teraz najpewniej posyłała mu chytry uśmiech. Sam też odpowiedział tym samym. - Wydaje mi się, że największe szanse będziesz miała, gdy zostaniesz tu na jakiś czas, niż na przykład gdy będziesz Jej szukała poza granicami Lwiej. Lwi z pewnością okażą się gościnni, będą musieli – dodał żartobliwie i zaśmiał się pod nosem. - I jeżeli ktoś będzie miał jakieś informacje to z pewnością się nimi podzieli. W tym momencie Król oparł łapę o bark rozmówczyni, skierował wzrok w Jej ślepia. Jego spojrzenie było tak ciepłe i przychylne, iż gdyby tylko spojrzenie mogło koić ból, to on byłby niezrównanym lekiem. - Gdy tylko Twoja siostra dowie się, że Jej szukasz, z pewnością ograniczy wędrówki i tylko patrzeć jak się znów spotkacie. Już miał odpowiedzieć Lukowi, ale jego uwagę przykuł malec. Zamyślił się chwile. Moonlight postawił dobre pytanie. - Hewa jest najpewniej w Grocie Medyków i odpoczywa, bo jest chora – odpowiedział najprościej jak potrafił. Niemożność odwiedzenia przyjaciółki wcale nie poprawiała jego humoru. Włażenie do Groty z zarażonymi to jak wyprawa na Świt, danie władcy w twarz i następne odejście z miejsca zdarzenia z myślą „przecież nie będzie żadnych konsekwencji”. Z tej dość specyficznej dywagacji ponownie wyrwał go malec lądujący u jego łap. Król jedynie uśmiechnął się pod nosem, a widząc przerażenie w jego oczkach, rzekł: - Spokojnie, też kiedyś miałem małą wpadkę przy władcy i myślałem że stracę za to ogon... I wiesz co? - w tym momencie radośnie pomachał kitą na ogonie – Wciąż ze mną jest. No, nareszcie może przejść do Feliji. - Wybierzemy się gdzieś, obiecuję, ale nie dziś. Nie będę Cię odrywał od nowego. Oprowadź Luka, zjedz coś – zaproponował Jej, sugerując przy tym, że Fel nie znajdzie dla niego czasu, a prawda była taka, że sam Mako miał już inne plany na ten dzień. |
|||
|
Bogin Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:12 Znamiona:0/0 Liczba postów:23 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 |
22-12-2013, 18:45
Prawa autorskie: http://ssakiplazygady.blogspot.com/p/mandryl.html
Bogin nie słuchał zbytnio o czym rozmawiają lwy stojące w pobliżu drzewa, gdyż był bardzo zajęty spożywaniem trzeciego obiadu. Gdy zauważył odchodzącego Gordona, od nie chcenia rzucił za nim skórkę od banana.
- Bywaj zdrów, towarzyszu - burknął pod nosem. Na przestrogę Luk'a zareagował z ironicznym uśmieszkiem. Zanim para lwów powędrowała w swoją stronę, mandryl rzucił za nimi złośliwie. - Hej, ale uważaj tak na pierwszy raz. Nie że coś, ale mi nie śpieszno zostawać ojcem chrzestnym. No wiesz, na braciszka to nie ma co liczyć, hihiihihi. Na końcu Bogin skierował wzrok na króla Mako i zeskoczył lekko na ziemię. - Królu, królu! I co teraz? - spytał z udawanym przejęciem - Być może... pragniesz skosztować banana? Mandryl odciągnął skórkę z jednej strony i przybliżył soczystego banana w kierunku paszczy lwa. - Powiedz "am"!
-___-?
|
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
22-12-2013, 21:52
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Felka słuchała jednym uchem rozmowy pomiędzy królem a samotniczką, acz udało się jej wyłapać kilka kluczowych słów.
- Co, co, wszystko na mnie... - mruknęła pod nosem, unosząc brwi w spodziewanym uśmiechu. Zaraz potem całkiem odwróciła się w stronę czarnogrzywego, który tym razem zwrócił się do niej zupełnie jawnie. - Mhm. Trzymaj się - odparła, po czym ozwała się do jego rozmówczyni: - Hej, Mania. Tamta naprawdę wydawała się miła, choć może nieco nudna, aaale, przy lepszym poznaniu, kto wie...? Póki co beżowo-szara nie miała sposobności do nawiązania bliższej znajomości i nic nie wskazywało na to, by miało się to prędko odmienić. Teraz miała iść z Lukiem, później może wreszcie wyciągnie gdzieś Mako... Oczywiście, kolorowookiej nie umknęło nietypowe spojrzenie nowo mianowanego Lwioziemca. Chcąc nie chcąc, w jej głowie zaczęły snuć się podejrzenia co do myśli kiełkujących w jego łbie. Za dużo już miała do czynienia z samcami, by nie wiedzieć, czego się spodziewać... Jeszcze tylko nie postanowiła, co z tym fantem zrobi. Z rozmyślań wyrwał ją głos mandryla. No nie, a ten znowu swoje! - Bogin, głuchyś, czy co? Luk powiedział 'odpocząć'. Rozumiesz. To trochę co innego niż to, co sobie wyobrażasz. Przekrzywiła łeb, zastanawiając się, czy powinna dodać coś więcej. Powstrzymała się od tego w obawie przed nieumyślnym sformułowaniem wypowiedzi w taki sposób, który przyniósłby jej więcej szkody niż pożytku. Innymi słowy, nie chciała się w nic wkopać, nawet przed małpą. Ruszyła w krok za Lukiem, po drodze rzucając mu ukradkowe, trochę zaczepne spojrzenia. Z/t |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
22-12-2013, 23:24
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Wpatrywała się w króla, przez całą rozmowę doświadczając dziwnego uczucia łączności z tym czarnogrzywym lwem. Było w nim coś, czego nigdy jeszcze nie zaznała. Choć sama nie miała najmniejszego pojęcia, cóż to mogło być.
Na pytanie skierowane ku niej drgnęła. Mako spytał o coś, nad czym ona ani razu się nie zastanawiała. W jej wizji spotkania z Lają wszystko wyglądało jak ze snu, na pewno się za sobą stęskniły, na pewno zapłaczą ze szczęścia z powodu swego odnalezienia i będzie jak dawniej… Przecież, jak to możliwe, czyżby Laja mogła się zmienić? A jednak w pytaniu Mako było wiele sensu, bo czyż nie sama przed chwilą oznajmiła, że rozstały się jako paromiesięczne lwiątka? A czy lwiątka pozostają na zawsze lwiątkami? Teraz uświadomiła sobie, o czym tak naprawdę powinna była pomyśleć. Spojrzała gdzieś w bok, zdając sobie sprawę, że jedynym rzeczywistym dowodem na to, że Manuela jest siostrą Laji, było znamię przy oku. Nigdy nad tym nie myślałam.... Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Spojrzała znów na zielonookiego, gdy ten wypowiedział kolejne słowa, które wywołały lekki dreszcz na piaskowej sierści lwicy. Widział ją, rozmawiał z nią, nigdzie się nie wybiera… Uśmiechnęła się do niego, uzyskując swego rodzaju zgodę na chwilowe pozostanie w granicach Lwiej Ziemi, które umożliwi jej odnalezienie siostry. Kolejny ruch ze strony lwa nieco ją zdziwił. Wywołał on jednak tylko powiększenie się uśmiechu na pysku, a żółte oczy odwzajemniły się ciepłym spojrzeniem. Zaraz jednak jej wzrok zwrócił się w stronę lwiątka, a potem przeniósł się na odchodzącą Feliję. Hej, Do zobaczenia! Zawołała za nią wesoło. Jeśli spotkała na swojej drodze taką, z którą czuła chęć bliższego powiązania charakterów, to była to właśnie Felka. Przyglądała się jeszcze przez chwilę jej i Lukowi, po czym ponownie została zmuszona do przeniesienia uwagi na coś innego. Tym razem był to mandryl. I tym razem, zdaniem Mani, trochę przesadził. Pokręciła głową z dezaprobatą, po czym ozwała się do niego wpół żartobliwym, a wpół złośliwym tonem. Nikt ci jeszcze nie powiedział, że lwy nie jadają bananów? O wiele bardziej wolą takie rozbrykane, wygadane małpki… Ostatnie słowa zakończyła z półuśmiechem na pyszczku, a oczy przybrały kształt udawanego, złowrogiego spojrzenia. Nie mogła jednak trwać zbyt długo w tym wyrazie, bowiem zaraz niechybnie by się roześmiała, toteż koniec końców przeniosła swoje żółte ślepia ponownie na zielonookiego. Dziękuję ci za wszystko, Mako. I wybacz, że zabrałam ci czas, widzę, że nie tylko ja chciałam to uczynić. Zerknęła na Feliję, z której pozostała już tylko jasna kropka na horyzoncie i oddała się na chwilę przyciągającej urokiem kontemplacji krajobrazu. -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Esi Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:24 miesiące. Liczba postów:14 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 77 Doświadczenie: 10 |
23-12-2013, 13:26
Prawa autorskie: Whiluna
Z oddali można było usłyszeć łagodne uderzanie łap o ziemię, które było zwiastowaniem, zapewne ku ubolewaniu Mako, kolejnego osobnika. Widząc niedaleko dwójkę lwów, Esi przyspieszyła kroku, jednak nadal miała się na baczności. Kto wie, czy przywitają ją miło, czy przepędzą. W końcu nie każdy Lwioziemiec ją znał, przecież nie było jej tu od ponad roku! Oblizała pysk, po czym podeszła już wolniej do brązowego lwa, który przypominał jej króla, którego tak bardzo chciała znaleźć. Pamiętała, jak wyglądał Mako, kiedy była jeszcze małą lwiczką- brązowy samiec, o czarnej grzywie i bystrych zielonych oczach, o odcieniu podobnym do ślepi jej matki. Zniżyła nieco łeb i rozluźniła mięśnie, dając znać o swoich pokojowych zamiarach, po czym postawiła kilka kolejnych kroków, by się przybliżyć do domniemanego króla.
-Witajce. Ty... Jesteś Mako, prawda? Król Lwiej Ziemi?-zapytała go, chcąc się upewnić w swoich przemyśleniach. W końcu, nie chciała palnąć jakiejś gafy. Przestąpiła niepewnie z łapy, na łapę, a jej tylna kończyna nadal lekko unosiła się w powietrzu. Jakby nie patrzeć, była teraz całkowicie na łasce obu osobników, ponieważ z takiej odległości mogli sie na nią łatwo rzucić, a z jej łapą ciężko byłoby jej szybko zareagować. Postanowiła jednak postawić wszystko na jedną kartę. -Zapomniałam się przedstawić. Jestem Esi.-dodała, unosząc nieco łeb aby lwy mogły jej się lepiej przypatrzyć, a ona sama oliwkowym spojrzeniem omiotła oboje, zatrzymując wzrok na czarnogrzywym. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
23-12-2013, 20:24
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Słysząc złośliwe hasło Mandryl, na pysku Mako przez ułamek sekundy uwidoczniła się swego rodzaju niepewność. Za Feliję, to mógłby poręczyć ( i by teraz ręki nie miał), natomiast Luka nie znał na tyle, żeby stwierdzić czy jest to właśnie taki typ lwa, ale skoro nawet przy rozmowie trząsł się jak osika... Choć są uczucia od strachu silniejsze.
Nonsens, gdyby wyciągał łapy do Fel, to ta pewnie by go nieźle pokiereszowała – pomyślał. Dziwne, że nad tak drobną złośliwością Mako wykonał szereg analiz, ostatecznie dochodząc do wniosku, że to nie jego sprawa. Nim zdołał otrząsnąć się z rozmyślań pod tytułem „dobry partner dla najlepszej przyjaciółki”, Bogin zdołał się już znaleźć tuż obok niego. Zmrużył oczy i posłał tamtemu groźne spojrzenie. Więcej w tym było teatralnej gry, aniżeli faktycznej groźby, ale nie miało to teraz znaczenia. Patrząc wciąż na Mandryla, kłapnął zębami. - Nie – wycedził. - Teraz? Teraz to wyjaśnimy sobie coś. Królowa – Vasanti Vei, ruda lwica, która nie jest tak tolerancyjna jak ja i jeżeli przy niej odwiniesz jakiś numer, to wylecenie ze stada będzie najmniejszym z Twoich zmartwień. Na ogół do Lwiego Stada nie przyjmuje się innych gatunków, ale od wszystkiego istnieją wyjątki... Przypominasz mi kogoś i ten fakt może się stać Twoim największym atutem... Ale muszę jeszcze skonsultować się z Vei. Zlustrował zachowanie Mani i doszedł do wniosku, że jeżeli Bogin faktycznie stanie się częścią ich społeczności, to często będzie miał do czynienia z podobnymi sytuacjami. Dobrze, że w krainie panuje dostatek i nie trzeba jeść wszystkiego co się rusza. - Jeśli będziesz czegoś potrzebować to wal jak w dym. - chciał jeszcze coś dodać, ale usłyszał, że zbliża ktoś się do nich zbliża. Na pierwszy rzut oka postać ta nie przypominała mu nikogo znajomego. Mako westchnął i nim Esi zdołała się do nich całkowicie zbliżyć powiedział do siebie – Kiedyś rzucę tą robotę. Gdy już przybyła zajęła miejsce obok, Mako poczuł się tak jakby znał tą lwicę, ale szybko odrzucił tą możliwość. - Tak i tak, choć w ostatnim czasie jestem usilnie przekonywany, że tylko tym drugim – rzucił ni to wesoło, ni smutno. Gdy tylko Lwica się przedstawiła, na pysku króla zaczęła się malować wręcz nieopisana radość. Imię się zgadza, wygląd też, czas? No oko również. W pierwszej chwili go zatkało. - Wow, Esi, to naprawdę Ty? Urosło Ci się – podrapał się łapą po łbie – To już tyle czasu upłynęło od momentu, gdy razem z Hatimą byliśmy przy nadawaniu Wam imion? Nie do wiary. Dobrze, że jesteś. W ogóle, gdzie byłaś tyle czasu? Niesamowite, że taka dawka radości sprawiła, że Młody nie potrafił wypowiadać dłuższych i bardziej konstruktywnych zdań. Ale to było to – powrót marnotrawnej Córki, to z pewnością doda kopa Hewie do walki z chorobą. |
|||
|
Esi Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:24 miesiące. Liczba postów:14 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 77 Doświadczenie: 10 |
24-12-2013, 11:57
Prawa autorskie: Whiluna
Samica dopiero po wypowiedzi zrozumiała, że musi tu być jeszcze jeden osobnik. Szybko się rozglądnęła i wtedy zauważyła nieopodal niej małpę. Wzdrygnęła się nieco, jakoś nie przepadała za człekokształtnymi istotami, za bardzo różniły się one od lwów i w ogóle, od wszystkiego co było jej znane. Odsunęła się nieco od mandryla, zbliżając się tym samym do króla. I on mógł zauważyć lekki strach przed Boginem, który malował się teraz i w jej oczach, jak i na pysku. Wzięła głęboki wdech i znowu spojrzała na Mako, co chwilę jednak zerkając niepewnie na małpę, obawiając się, czy ta jej nic nie zrobi.
Uśmiechnęła się skromnie, słysząc szczęście w głosie brązowego. Nie sądziła, że zadowoli swoim powrotem kogokolwiek oprócz własnej matki, a tu proszę, niespodzianka. -Jak widać, tak. Sama nie wiem, kiedy to wszystko tak szybko zleciało.-oh, ale przecież dobrze wiesz. Przecież specjalnie stąd uciekłaś, nie pamiętasz już?-odezwał się cichy głos w jej głowie. Sumienie? Nie, skądże. Przegryzła wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią na kolejne pytanie. -Musiałam się nauczyć żyć z moją łapą. Wiesz, odkąd ją złamałam nie jest tak sprawna, jak była, kiedy byłam mała. Bałam się, że w stadzie zaczną mnie traktować ulgowo, tak jakbym była kaleką. Chciałam przekonać innych, ale też siebie, że potrafię być taka jak oni, nawet z moją niepełnosprawną do końca łapą.-wyrzuciła z siebie to wszystko, spuszczając niepewnie wzrok na swoje łapy. |
|||
|
Moonlight Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Znamiona:0/0 Liczba postów:70 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 |
24-12-2013, 20:34
Prawa autorskie: Felka/LeftDuality/Autor podpisu :)
Moonlight uśmiechnął się niewinnie do króla i wstał. I podbiegł do brata Kifa z którym było coś nie tak. Podszedł i zauważył że albo go ignoruje albo przysnął z otwartymi powiekami.
Przysiadł jak brat ogrzewając i czekając na reakcję. Och Bracie Kifo! |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 12 gości