Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
24-06-2012, 18:55
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP W pewnym miejscu czarna rzeka przecinająca terytorium Złej Ziemi zakręca gwałtownie, właśnie w tym miejscu utworzyło się szerokie zakole. Tuż nad brzegiem wody leży kilkanaście kamieni, to przez nie otworzyło się to zakole.
Jeden z kamieni jest czarny i płaski, a jego powierzchnia z powodzeniem pomieści nawet 6 rosłych lwów.
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
16-07-2012, 22:22
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Po pożegnaniu młodej Lwioziemki przywódca ów ziem nie zaszedł szczególnie daleko, żeby w końcu podjąć decyzję o usadowieniu dupska na powierzchni sporych rozmiarów skały, niegdyś dźwigającej ciężar pewnej pary kochanków, którym to czempion przerwał zabawę. Swymi wieściami rozpoczynając pewną wojnę , będącą przyczyną unicestwienia pewnego stada. Ale dzisiaj chyba już mało kto sięgał pamięcią do tamtych dni, chociaż to wcale nie było tak dawno. Zresztą nie było do czego wracać, tamte wydarzenia były nieuniknione i potrzebne. Czempion Wdrapał się na czarny głaz i przeciągnął swe cielsko, aby następnie walnąć się na głazie, pozwalając przyjemnemu ciepłu łaskotać jego kudłatą osobę. Jednak z jakiegoś powodu, mimo że leżał niczym na stygnącej patelni, przygrzewany przez popołudniowe słońce, w środku odczuwał chłód, przytłaczające zimno. Przejechał ozorem po wyschniętych wargach i odetchnął głęboko, w celu uspokojenia myśli. Pomogło. Spojrzał na swe łapy, skupiając się na słowach Kami. Czyżby doprawdy wiódł życie niespełnionego samca? Czy obecność lwicy rzeczywiście cokolwiek by zmieniła. W zasadzie to nigdy wcześniej nie rozpatrywał na poważnie możliwości posiadania partnerki. W Złej Ziemi dorastał przekonany o tym, że nie dożyje dorosłości, ciężko pracował, by jego ojcu czy siostrze żyło się lepiej, by jego kosztem osiągnęli wyższy status. Nie po to, aby poznikali bez słowa, od czasu do czasu wracając do jego życia z mordą pełną pretensji. A potem Zła przestała istnieć. Następnie poświęcił się ideałom, które również po jakimś czasie musiały usunąć się na bok, robiąc miejsce komu innemu. A teraz? Westchnął cicho, kręcąc łbem, wciąż nieprzekonany. A Lwioziemka? Była przez jakiś czas jego. Właściwie czemu się na to zgodził? Powinien przewidzieć, że nie będzie z niej najmniejszego pożytku. Czy to było zauroczenie, młodzieńcza głupota? Przecież nawet o niej nie myślał w wolnych chwilach, zaś ich wspólne momenty były raczej ubogie w stosunku do życia innych par. I w końcu go zostawiła, bez słowa pożegnania, wyjaśnienia... A może to on zostawił ją? Nawet jeśli, to sobie zasłużyła. Bez względu na to, czy chciał związać swoje życie ze złoziemskim bękartem czy też lwicą z Lwiej Ziemi tak czy siak zostawał sam, obiecujący przyjaźń czy wierność się na niego wypinali, znikali. Chociaż nie zawsze z własnej woli, nie zawsze z własnej winy. Arto nie miał im za złe, ale liczył się sam fakt. Tylko jedno zwierzę zawsze przy nim trwało, bez względu na to czy traktował je jak śmieć czy też niczym króla, samo deklarujące się za oszusta czy tchórza. I nawet sam Wypłosz nie spodziewał się, że fossa nigdy od niego nie odstąpi, wykonując jego zachcianki, robiąc za poduszkę czy w końcu skutecznie przywracać go do porządku przez cały ten czas, bez jakichkolwiek wątpliwości, niechęci czy wahania. Shaid... Na myśli o brązowym ciało lwa przeszedł subtelny, przyjemny dreszcz, na chwilę zapomniał o dławiącym go w środku chłodzie. Czy jakakolwiek lwica swoją osobą mogłaby zaoferować mu coś na tyle cennego, żeby to właśnie jej poświęcił czas, jaki mógłby spędzić z fossą? Czy którakolwiek byłaby gotowa wyrzec się wszystkiego, od wygodnego posłania, rajskich terenów do życia, po własne Stado, a nawet tożsamość? Może gdyby podjęła tego typu kroki to dostałaby szansę. Ale czy był jakikolwiek sens szukać? Zwłaszcza, jeśli już w zasadzie ma kogoś, z kim jest gotów dzielić resztę swojego życia, jeśli tylko sam brązowy potwierdziły na to chęć? Chyba pierwszym co zrobi po opuszczeniu tego miejsca będzie udowodnienie fossie, że o niej nie zapomniał. I że wcale nie jest ani trochę mniej zainteresowany swoim pokracznym, brązowym brzydalem. A następnie zada mu pytanie.
Lew ziewnął potężnie i jeszcze raz się przeciągnął, już w znacznie lepszym nastroju. |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
16-07-2012, 22:42
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Po pełnej wielu pytań konwersacji z Vasanti, Moran pojawił się przy Czarnej Rzece. Wciąż szumiały w jego głowie, a on nie mógł uzyskać na nie odpowiedzi. Prostą rzeczą było stwierdzenie, że obie strony muszą się pogodzić. Lecz jak do tego doprowadzić? Trzeba by było wybić wszystkich przesiąkniętych nienawiścią Szkarłatnych, by zostawić tylko tych skorych do pojednania. Nie miało to jednak największego sensu i rodziło kolejną falę walk, konfliktów, nienawiści.
Zastrzygł uchem. Arto. Niby wcześniej chciał go ujrzeć, ale teraz obleciał go strach. Nie zrozumie go. Dorośli nigdy tego nie zrozumieją, jak mówiła Vasanti Vei. Zbyt długo wpajano im pewne życiowe "prawdy" do łbów, by mogli się ich teraz wyzbyć. Zapewne sam też stanie się tego ofiarą. Był tego całkowicie świadomy. Zaszedł swojego mistrza od tyłu, by potem legnąć u jego tylnych łap. - Dzień dobry - rzucił, opierając jasny pysk na swoich kudłatych kończynach - Wybacz, że przeszkodziłem Ci wtedy nad Rzeką. Co to była za jedna?
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
16-07-2012, 23:15
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Łeb czempiona powędrował do tyłu, zaś spojrzenie błękitnego oka spoczęło na Moranie. Dzień dobry? A jeszcze wcześniej mistrzu... Chociaż morda Arto nawet nie drgnęła, to wgłębi siebie był nieco zmieszany. I nieco to mało powiedziane. Zwłaszcza po swoich przemyśleniach jak i po tym, jak oznajmił Kami, że na co mu lwica, skoro ma już dwójkę dzieci. On... Nie potrafił określić swych relacji z tym młodziakiem. Przygarnął go, nikomu o tym nie mówił, jednak chciał go usynowić. Ale chyba ani on ani samczyk nie byli na to gotowi. No tak, zbliżyli się, ale czy na tyle? Czy pomiędzy nim a Moranem nie stali jego prawdziwa rodzina, która zostawiła go na pastwę losu, a jednak nie potrafił zerwać z nią kontaktów? Której nie potrafił przebaczyć, jednak również nigdy całkowicie nie potępił? Przecież cała ta wypłoszowa "rodzina" była niczym innym jak ligą sierot, może więc lwiak wcale do niej nie pasował, może Arto wcisnął go na siłę? Czy Moran nie stanowił odłamanej gałęzi, która to mimo tego, że jakaś małpa przywiązała ją z powrotem kawałkiem liany, to jednak miejsce złamania obumarło i już nigdy nie połączy się z drzewem? Gapił się tak na młodziaka bez wyrazu przez parę ładnych chwil, nim w końcu się na tym złapał.
-Yyy... Moran. -powitał go, żeby po chwili kontynuować. Zapomnij o tym, myśl o czymś innym... Mistrzu? -Nie masz za co przepraszać. Lwioziemka. Głupia. Zresztą to bez różnicy, mogłaby być nawet Lwioniebką, nic by to nie zmieniało. Li8czy się wyłącznie to, że była obca. I że znalazła się tutaj, nieproszona. Durna samica. - mlasnął wymijająco, jakby unikając wzroku tamtego. Ale w końcu ich spojrzenia się spotkały, zaś musztardowy znów zaniemówił, tępawo wpatrzony w lwiaka. Mistrzu? |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
16-07-2012, 23:37
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Kudłacz zaś nie czuł żadnego zakłopotania. Dobrze mu było tak, jak było. Nie poszukiwał specjalnych czułości. Zdążył się już przyzwyczaić do ich braku.
Głupia Lwioziemka. Głupia, bo weszła bez powodu i nieproszona na ziemie Szkarłatnego Świtu... Właściwie takim samym mianem można by było określić jego i Padme, którzy wbili na Lwią Ziemię, aby poczuć się jak w raju, którego w ich domu nie było. Głupota czy chęć zrealizowania dziecięcych marzeń? Historia osądzi to wydarzenie. Nie chciał poruszać tematu pojednania. Dość dramy na dzisiaj, mózg musi odpocząć, czas się skupić na czymś innym. Tak właściwie, to przypomniało mu się coś sprzed dotarcia na Lwią... - O, wiesz, że Darkned odeszła? - spytał Przywódcę takim tonem, jakby nadal było to dla niego zaskoczeniem - Padme mi powiedziała. Nikt nie wie, dlaczego... Jakaś lwica nie była z tego powodu zadowolona. Chyba nie była ze Szkarłatnych, bo ta lwica z piórem na głowie, która nasza z pewnością jest, nieprzychylnie na nią patrzyła. Pewnie węszy na naszych terenach, ale nie wiem, po co jej Darkned...
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
16-07-2012, 23:56
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
-Darkned odeszła dawno temu... Zostawiła mnie. Wszyscy mieli to gdzieś. -mruknął niewyraźnie do siebie, wpatrzony w nieokreślony punkt przestrzeni, gdzieś za głową Morana. Po chwili pokręcił łbem i zwrócił się do swego podopiecznego tonem bardziej zbliżonym do normy.
-To nic nowego. Fajnie, że interesujesz się życiem stada. Chyba powinienem wziąć z ciebie przykład, młody... I Moran... nie tytułuj mnie Mistrzem, źle mi się to kojarzy. -rzucił krytycznie przyglądając się swym pazurom. Zużył calutki ładunek jadu, jaki niegdyś zgromadził, wypadałoby go uzupełnić. Jednak czy ból towarzyszący ów czynności był tego warty? Zwilżył nos końcówką ozora i ponownie otworzył pysk, zwracając się do samczyka. -Kątem oka wypatrzyłem u ciebie zmieszanie, teraz już go nie widzę. Coś się stało? -zapytał spokojnie, wycofując się w tył, tak aby zrównać się z Moranem. Rzeczywiście, wyglądał jakby pytanie o lwicę odegnało na bok coś, co zajmowało go znacznie bardziej, pełniło rolę tematu zastępczego. Czy było coś, o czym Arto powinien wiedzieć? |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
17-07-2012, 00:04
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
- Tak, ale teraz podobno odeszła na dobre. Wtedy przecież wróciła... na trochę.
Zastrzygł uchem. Zawsze to czynił, gdy czemuś nie dowierzał, nie wiedział, co uczynić lub po prostu źle coś usłyszał. Tym razem było to z tego drugiego powodu. - To jak mam mówić? - zapytał, zabawnie przekrzywiając przy tym łebek. Panie Mistrzu? Panie Przywódco? Panie Arto? Kurczę, czyli jednak wychwycił... to źle. Teraz musiał mu się zwierzyć ze swych wędrówek i zadać nurtujące go pytania. To zaś nie wróżyło niczego dobrego ani dla niego, ani dla Padme. - Ehm... bo ja i Padme... no... poszliśmy na Lwią Ziemię! - wydusił w końcu z siebie - Niby na moment, zobaczyć, jak tam jest, ale zostaliśmy na trochę dłużej. Tam było tak pięknie! Zielona trawa, błękitne niebo, łagodne słońce... Potem przyszła jakaś Lwioziemka. Rozmawialiśmy trochę. Bo, widzisz, nurtuje mnie jedno - dlaczego nie możemy żyć tam, razem z nimi, w zgodzie? Tamta lwica nie była głupia, mądrze gadała. Wszyscy uważają ich za idiotów, a tymczasem może być inaczej. Dlaczego mamy ich tak bardzo nienawidzić, że nie możemy z nimi normalnie rozmawiać? Oni są tacy jak my, a przeszłość jest już za nami. Ba, Zła Ziemia przestała istnieć, a spór nadal trwa. Dlaczego?
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
17-07-2012, 15:12
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Gdy Moran skończył swoją odpowiedź, Wypłosz przymknął oko, aby następnie wziąć głęboki oddech. Nic dziwnego że lwiak pytał, że miał wątpliwości, przecież był mody i jedynym co należało zrobić, było wyprowadzenie go z błędu. Samiec przez chwilę milczał, nim w końcu postanowił zabrać głos. Podniósł się do siadu, kiwnięciem łba sugerując młodziakowi to samo.
-Rozejrzyj się. Wytęż słuch, posmakuj wiatru. Cuchnie pyłem, wieje po oczach i drażni ciało, prawda? Spójrz na poduszki swych łap, spękane pod wpływem martwej ziemi. Przypomnij sobie, w jakim stanie zastałem cię w lesie, wykończonego bólem i głodem. A jednak żyjesz w jednym z mniej dostępnych kawałków świata i w dodatku masz się całkiem dobrze. Czy to dzięki ładnym terenom, obfitym w zwierzynę, gdzie możesz polować dla zabawy? A może dlatego, że wytępiono te obleśnie, śmierdzące hieny, które to tylko czekałyby aż zapadniesz w sen i rzuciłyby ci się do gardła? Albo z powodu posiadania wiernych lwich towarzyszy, z którymi to mogłeś być na dobre i na złe? Nie wydaje mi się. Żyjesz dzięki ciężkiej pracy i możliwości wytrzymania skrajnych warunków. Nie musisz narzekać, gdyż nie masz na co - upolowanie sobie obiadu to sukces, a i nikt cię nie nauczył, że mięso można sobie marnować, przecież zaraz przed nosem pojawi ci się nowa antylopa czy inne cholerstwo. Znasz pojęcie głodu, znasz wartość życia drugiej istoty. Przecież potrafisz uszanować jej poświęcenie i niczego nie marnować, podzielić się z innym potrzebującym, nie strzeżesz zazdrośnie kupki kości w obawie przed padlinożercą, który i tak nie jest w stanie ci niczego zrobić. W warunkach, w jakich nakazuję wam żyć znacznie łatwiej jest odnaleźć swoje miejsce w świecie. Myślisz, że gdyby mi na tym zależało, to zwyczajnie nie odebrałbym Lwiej atrakcyjniejszych terenów? Wróć, nie wybiłbym każdego kto ośmielił się nie urodzić jako członek Świtu czy innej Złej? -urwał, pozwalając zawisnąć pytaniom w powietrzu. -Osobiście mam gdzieś to, czy mam do czynienia z Lwią, Złotą, Srebrną czy Obsraną Ziemią. Liczy się to, że ich droga rozwoju jest zawsze taka sama - znajdź sobie niezamieszkaną przez nikogo, atrakcyjną ziemię i ciesz się, jakie to wspaniałe stado zbudowałeś. Bez wysiłku, trudu czy poświęcenia. Bez ruszenia łbem. Bez instynktu samozachowawczego. To nie są takie same lwy jak my. Nasze Stado jest inne, przez to właśnie lepsze. Doświadczyliśmy wszystkiego, dzięki czemu przetrwamy i będziemy dominować pod każdym względem, nawet jak pozostanie po nas stara, okulawiona lwica. Bo będzie miała łeb na karku. Nienawiść? Mi szkoda na nią energii, znacznie praktyczniejsza jest niechęć. Nie chcę u siebie żadnego pasożyta, swoim istnieniem przeczącego elementarnym zasadom. Mówisz, że przeszłość pozostała za nami. To prawda. W przeszłości wyciągnąłem łapę do lwów, ratując im dupska przed hienami, pozwalając z nimi współżyć, mimo że znacznie łatwiej byłoby po prostu pozwolić na wybicie ich wszystkich. Czym poskutkowała moja dobra wola? Śmiercią większości twoich rówieśników. I pozostawieniem tej krainy na pastwę losu. Ja już nie chcę próbować pojednania, tolerancji czy innych pierdół, mam ich gdzieś. Niech sobie gniją do czasu kolejnej plagi, może wtedy nikt nie ponowi mojego błędu. Przemyśl sobie te słowa, może znajdziesz w nich odpowiedzi na swe pytania. A jeśli nie, to... Nie po to ze mną tu jesteś, by tylko bez zrozumienia potakiwać na każdą moją wypowiedź. Może to właśnie ty zażegnasz wieczny konflikt, czemu nie? Mi się z hienami dobrze żyło, a przecież to plugawe tchórze bez własnej moralności czy godności, myślące tylko o nażarciu się, czyż nie? -kończąc swój wyczerpujący wywód poczochrał kudłacza po łebku, posyłając mu nieznaczny uśmiech, No, no, już niedługo zamiast kudłacza będzie miał grzywacza. Ciekawe, ile durnych lwic oszołomi podrosły Moran. No cóż, póki nie zaczną się złazić do wypłoszowej Jaskini, to oby było ich jak najwięcej... |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
17-07-2012, 15:22
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Przysłuchiwał się wypowiedzi Arto z ogromną czujnością. Więc o to chodziło. Teraz żyło im się ciężko, byli bardziej doświadczani przez życie. Oddali beztroskę i szczęście, by w zamian otrzymać doświadczenie i życiową mądrość. Wszystko było już jasne. W imię wyższej idei. Tylko jak to wytłumaczyć małemu lwiątku? To zdecydowanie za trudne, skoro nawet nastoletni już Moran miał lekkie problemy z jej przyswojeniem. W skrócie: my mamy źle - jesteśmy silni, oni mają dobrze, wszystko zyskali nic nie czyniąc - są głupi i leniwi.
Przerzucił wzrok na Przywódcę i westchnął głośno. Teraz okazało się, w jak wielkim był wcześniej błędzie. Tak bardzo namąciło mu to w głowie, że aż nie wiedział, co odrzec. Teraz w milczeniu przypatrywał się swoim nędznym, popękanym od palącej ziemi łapom.
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
17-07-2012, 15:27
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
-Chodź, coś ci pokażę, wymarłe pustkowie to nie wszystko co mamy, Moran. - zt.
|
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
17-07-2012, 15:28
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Podniósł się ciężko i ruszył za Arto z miną zbitego psa. Ciekawe, co ten zamierza mu pokazać...
zt
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
29-07-2012, 14:39
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Po dosyć nieudanej rozmowie z Kami szary postanowił przebiec się dla treningu i wyładować nieco negatywnych emocji, które się w nim nagromadziły. Trasa, jaką wyznaczała rzeka wydała się dosyć ciekawa, dlatego Ragnar zdecydował się na bieg wzdłuż jej brzegu. Po przebyciu dosyć sporego kawałka dotarł do zakola usłanego sporą liczbą kamieni, w tym jednym o naprawdę dużych rozmiarach. Zdecydował się na krótką przerwę w treningu dlatego ugasił pragnienie, po czym wskoczył na największy z głazów aby mieć lepszy widok.
Co on tu w ogóle robił? Miał znaleźć swoje stado więc zrobił to, ale co dalej? Brakowało mu jakiegoś celu, czegoś co sprawiłoby, że nie siedziałby bezczynnie. Za dużo myślał, a za mało robił. Poza tym jest tak żałośnie nisko w hierarchii, że musiałby podporządkować się najmłodszym lwicom. Westchnął. Pierwszy raz w życiu był tak zażenowany. Życie chyba nie było takie łatwe, jak mu się zdawało. Lew był pewny siebie, lubił dominować i patrzeć na innych z góry, ale musiał wreszcie zrozumieć, że nie on jedyny. Kończąc tę refleksję pokręcił łbem z dezaprobatą, po czym niezgrabnie runął cielskiem na podłoże i przymknął oczy. -Ogarnij się..-burknął sam do siebie i leżał tak dalej, prawie już zasypiając. |
|||
|
Alaina Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
01-08-2012, 19:45
Prawa autorskie: malaika4//
A miała trzymać się z dala od wody, miała udać się na bardziej suche tereny po przygodzie z beżowym kłębkiem futra i gadami, tymczasem dalej jej łapy pchały ją ku rzece, gdzie meandrując utworzyła zakole, otoczone równie zdradzieckimi kamieniami.
No ale skoro już tutaj jest, czy nie mogła by chociażby przez chwilę odpocząć, ponadto i dla niej ten jeden z największych głazów zdał się wyjątkowo interesujący.Idealny punkt orientacyjny, nie pomijając że na nim spokojnie mogła rozejrzeć się po terenie , wybrać najwygodniejszą jak i najbezpieczniejszą drogę wędrówki. -No to do roboty-mruknęła do siebie pochylając się ale i wykonując sporawy sus, wskoczyła na głaz,w locie orientując się że ktoś równie jak ona upodobał se te miejsce, co gorsza, owa osóbka wkrótce mogla po czuć jej ciężar na sobie. -Uważaj- tyle zdołała wykrzyczeć nim upadła na niego, szybko się także zbierając z lwa,zakłopotana niezgrabnie odskakując kawałek od nieznajomego "...Jestem hipokrytą... Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie... A jednak nie umiem, nie ważne ile postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy. Boje się was, boje się bliskości , boje się straty. Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..." |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
01-08-2012, 20:42
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Samiec czując uderzenie poderwał się, przybierając pozycję do ataku. W groźnym grymasie błysnęły jego kły, a pazury wysunęły się w gotowości. Ku jemu zdziwieniu napastnikiem okazało się lwiątko. Ragnar wyprostował się chowając pazury i zachichotał.
-Chyba coś Ci się pomyliło, młoda-powiedział do lwiczki posyłając nieco kpiący uśmiech. |
|||
|
Alaina Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
01-08-2012, 20:51
Prawa autorskie: malaika4//
Al podkuliła uszy, robiąc jeszcze jeden krok do tyłu, w każdej chwili gotowa dać dyla.
-Przepraszam, nie spodziewałam sie ze ktoś może być na skale -odezwała się skruszonym głosem , w marnym uśmiechu unosząc oba kąciki warg. I błąd Ragnar, może i nie była w pełni dorosła,ale nie można nazwać jej już dzieckiem. Była nastolatką. Już dawno przestała żywić sie matczynym mlekiem "...Jestem hipokrytą... Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie... A jednak nie umiem, nie ważne ile postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy. Boje się was, boje się bliskości , boje się straty. Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..." |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości