Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
10-05-2014, 22:22
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Uniósł brwi ku górze. Kapłani? Nadprzyrodzona płaszczyzna? Bóstwo? Brzmiało to niezwykle... Irracjonalnie. Wedle niego, rzecz jasna. Zastanowił się nad tym przez dłuższą chwilę, próbując samemu dojść do znaczeń tych słów. Nie, nie dojdzie. Od kiedy to stadem przewodzą kapłani? W ogóle co to jest ten kapłan? Może i w ich oczach wyjdzie na zbyt, hmm, ograniczonego, ale cóż się dziwić, skoro nie rozumiał jej słów. I nie miał zamiaru udawać, że rozumie.
- Czym są kapłani?- zapytał cicho, mając nadzieję, że jej odpowiedź nie będzie brzmiała "przywódcami". Chyba, że to słowo jest zwykłym synonimem, nie mającym szerszego znaczenia, to wtedy wyjdzie na idiotę. Rekrutację do stada przemilczał, uświadamiając sobie, że jest to na pewno coś, z czym w życiu ani nie miał do czynienia, ani nie słyszał. Nie nazwie tego dziwnym. To, że czegoś nie rozumie nie znaczy, że jest dziwne, tylko po prostu... Inne, odbiegające od standardu. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
12-05-2014, 23:04
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Serret uważała widok pływającej serwalki za niezwykle urokliwy, acz niestety nie mogła się tym teraz podzielić ani z nią, ani z Shyeiro, ani nawet nie miała ochoty na rozmowy samej ze sobą. Powodem takiego stanu rzeczy był lew, a ściślej - to, co właśnie przeszło mu przez gardło. Karakalka aż otworzyła pysk, taka była niebotycznie zdziwiona!
- CZYM? - wydukała, zręcznie wspinając się na drzewo i wskakując na gałąź, z której mogła patrzeć młodemu prosto w ocz... Oko. Zastrzygła uszami, a ogon zamiatał kurz i mrówki z kory. - Jak to CZYM? - powtórzyła i zmarszczyła brwi. - Kapłani są wysłannikami Świętego Księżyca na ziemi i Jego pośrednikami. Przekazują nam Jego wytyczne, bezbłędnie odczytując dawane przez Niego znaki. Wskazują nam jedyną właściwą drogę wśród tysięcy błędnych, obiegających ten zmierzający do upadku i zgnilizny świat, stają w naszej obronie i prowadzą nas ku życiu zgodnemu z prawami Natury i wolą Srebrnego Księżyca...! Rozkaszlała się, bowiem właśnie zabrakło jej powietrza. Z trudem utrzymała się na niezbyt pokaźnym konarze, owijając go łapami i wbijając weń swe ostre pazurki. Odzyskawszy równowagę, zamrugała fioletowymi oczyma i wpatrzyła się w panicza Shyeiro, uśmiechając się doń przymilnie. - Zrozumiał panicz czy mam to powiedzieć jeszcze raz? W jej słowach ani wzroku nie było znać ni krzty ironii - cała jej płomienna przemowa, jak i późniejsza krótka wypowiedź, pochodziły prosto z jej dobrodusznego karakalego serduszka. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
28-05-2014, 01:13
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Przestraszył się jej reakcji. Dosłownie. Nie tyle, co wytrzeszczył gały (chociaż to również uczynił), to cofnął się o dobre parę kroków od drzewa, niemalże wpadając do zbiornika wodnego, w którym to pluskała się Samiya. Wysłuchał jej słów, przełykając ciężko zalegającą mu ślinę, po czym spojrzał nań zdezorientowanym wzrokiem, nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili ten wzrok przybrał wyraz bardziej przepraszającego. Nie było bynajmniej w jego celu obrażenie ani Serret, ani tych całych kapłanów czy tych bóstw, o których tak mówiła. Sam do końca nie rozumiał gatki o bogach, jednak nie chciał spotkać się z kolejną eksplozywną wypowiedzią, która sugerowałaby, że znowu by czymś ją uraził. Dlatego też wolał ugryźć się w język, niżeli rozprawiać nad księżycem, bogami, kapłanami, prawami natury i innymi terminami które wymieniła, a jemu były zupełnie obce. Jednak cóż się dziwić? Kwestia wychowania i środowiska.
- Zrozumiał.- odrzekł zatem, pozostając w tej samej pozycji, nadal niebezpiecznie blisko wody, ale i bezpiecznie daleko od wybuchowej karakalki, która mimo, że była od niego mniejsza stała się w jego oczach, czy tam raczej oku kimś nieprzewidywalnym, kimś kto nie powinien wkraczać w jego bezpieczną strefę. Przynajmniej na ten moment, albo przy tego typu tematyce rozmowy. Jej końcowy uśmiech nieco podniósł go na duchu, że może aż takim idiotom nie stał się w jej oczach, więc go odwzajemnił, niepewnie, ale zawsze. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
28-05-2014, 13:09
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Zdziwienie ogarnęło karakalą duszyczkę. Postawiła uszyska na sztorc, po czym zwinnie zeskoczyła z chwiejnej gałęzi. Podtruchtała z powrotem do lwa, by stanąć przed nim i przekrzywić łeb w lewo.
- Ależ panicz emocjonalnie reaguje - skomentowała, choć uśmiech nie znikał z jej lica. - Chciałby panicz dowiedzieć się czegoś jeszcze o stadzie? O kapłanach? O czymś innym? – spytała uprzejmie. Raz po raz zerkała na Sami, by przekonać się, czy ta aby przypadkiem właśnie się nie topi lub nie uczestniczy w innej czynności, w której ciocia nie chciałaby jej przyuważyć. W takim przypadku byłaby zmuszona ratować swój największy skarb, a wtedy pozostawiłaby panicza Shyeiro samego... To by było niemiłe, na pewno zrobiłoby mu się przykro! A może on naprawdę pragnie poznać więcej informacji na temat Księżyca? Czuje taką wewnętrzną potrzebę, nieodparte pragnienie, zew pradawnej natury...? Wyprostowała łebek i, kilkakrotnie skrywszy fioletowe oczęta pod osłoną powiek, ostatecznie wpatrzyła się w samca z niesłabnącą uwagą. Wyglądało na to, iż rzeczywiście była ciekawa, czy może mu pomóc w taki czy inny sposób, bo przecież to właśnie był jej żywioł. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
29-05-2014, 14:44
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
No i dylemat za dylematem. Jasne, że chciał dowiedzieć się więcej o stadzie, no ale jak znowu coś powie głupiego, to pewnie ze wzgląd na to, że Serret stoi teraz tak blisko niego on znajdzie się w wodzie, bo i teraz ledwo powstrzymał odruch, by się cofnąć, kiedy karakalka podeszła. Szyje jedynie cofnął, ale i uśmiechnął się słabo, zgadzając się z nią w pełni. Jest emocjonalny, to fakt, ale łatwiej przychodzi mu dzielenie się ze światem tymi negatywnymi, niż tymi pozytywnymi.
- Po prostu nie chciałem Cię urazić. Ani ciebie, Serret ani Srebrnego Księżyca.- mruknął cicho, spoglądając na nią blado.- Ale tak, jeżeli nie będzie problemu, to chciałbym się czegoś dowiedzieć.- dodał po chwili, sprawdzając, czy wyraz jej pyszczka się nie zmienił. - Wspominałaś coś o 'woli Srebrnego Księżyca', czym jest ta wola?- zapytał, spoglądając na nią analitycznie, przygryzając nerwowo wargę, mając szczerą nadzieję, że tym razem odpowiednio dobrał słowa i w żaden sposób nie uraził swojej rozmówczyni. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
30-05-2014, 00:34
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Wpatrzyła się w Sheyiero spojrzeniem szeroko otwartych ślepi. Początkowo milczała, ewidentnie starając się jakoś przetrawić jego wypowiedź. Z tego wysiłku aż przyszło jej zmarszczyć brwi.
- Wolą Księżyca jest to, czego On od nas wymaga. Są to wytyczne, które my, członkowie Stada Srebrnego Księżyca, ale też wszystkie inne stworzenia i dzieci Natury, powinniśmy spełniać - wyjaśniła z niezmąconą powagą. - Skoro Księżyc jest najwyższą istotą, to musi być On nieomylny, a więc najlepiej wie, czego nam potrzeba, prawda? Znów się uśmiechnęła - tym razem bardziej z przyzwyczajenia niż dlatego, że miała ochotę się roześmiać. - A co to oznacza w praktyce? Tego do końca nie wie nikt! Kapłani mają najbliższy kontakt z Księżycem, ale nie mogą nam zdradzać każdego Jego słowa, bo nie byliby tak ważnymi osobami, gdyby wyjawiali nam każdą z Jego tajemnic. Są sprawy, o których wiedzą tylko oni... - zakończyła, niezmiennie wpatrując się w lwa. Starała się przekazać wszystko w taki sposób, by pojął znaczenie każdego wymawianego przez nią słowa, każdego pojedynczego, najmniej istotnego pojęcia. Nie była stara, ale też jej język nie do końca współgrał z tym używanym przez młodsze pokolenie - mimo to, wciąż żywiła nadzieję, że wyraża się zupełnie jasno. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
30-05-2014, 00:54
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Posadził tyłek na ziemi, przypadkowo mocząc praktycznie cały ogon w wodzie. Jednak nie na tym się teraz skupił, a bardziej na przetrawieniu wszystkiego, co właśnie usłyszał. Przekręcił delikatnie łeb i zmrużył powieki, starając się odtworzyć w myślach jeszcze raz jej słowa i poskładać je w całość.
- Czyli to księżyc jest waszym władcą? I wybiera on tych, którzy mogą poznać wszystkie jego sekrety i mówi im, co oni mają przekazywać innym?- mylił się? Shey zrozumiał już, że ten sam księżyc który nigdy w życiu nie miał dla niego znaczenia dla tej grupki odmieńców jest swego rodzaju wskaźnikiem. Gdziekolwiek teraz jesteś, daj jej cierpliwości do mnie. Pomyślał, spoglądając w niebo. Oj tak, domyślał się, że karakalka mogła mieć go powoli dość, jednak póki co nie miał zamiaru nawet drgnąć, bo jeszcze ta mała tykająca bomba znowu zostanie odpalona przez jakieś jego słowo. Uhh, trzeba więcej myśleć, w rozmowie z religijną osobą, bo przypadkowa obraza jego wiary jest największą zniewagą. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
30-05-2014, 22:41
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
I znów ją zaskoczył. Samica postawiła uszy, uniosła brwi i bezzwłocznie wyprowadziła lwa z błędu:
- O, nie! - zaprotestowała. - Nikt nie zna wszystkich tajemnic Księżyca! Na szczęście Sheyeiro, nie musiał on wysłuchiwać kolejnych wykładów karakalki na tematy mniej lub bardziej związane z kwestią, której bezpośrednio tyczyło się jego pytanie. - A tak poza tym... Tak, można to ująć w ten sposób - uznała, niepewnie kiwając łbem. - Chociaż! Tu kotka niespokojnie poruszyła przednimi łapkami, ugniatając miękką ziemię. Rozejrzała się, by zyskać pewność, iż nikt ani nic jej nie podsłuchuje. Dopiero wtedy zdecydowała się kontynuować swą wypowiedź: - Gdy ktoś się nas pyta, kto jest naszym władcą, to odpowiadam, że Ines i Nkiruma. Bo widzi panicz, gdy mówię o Księżycu, to niektórzy... Och, ciężko to pojąć, ale oni... Podeszła bliżej swego rozmówcy i zadarła łeb, by mógł ją dobrze słyszeć - wszak miała mu do przekazania informacje niecodziennej wagi. - Nie wierzą, że można się z Nim porozumieć - dodała głośnym szeptem, a czarne radary powoli odsunęły się do tyłu. - To okropne; nie wydaje się paniczowi? |
|||
|
Kijivu Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła - obecnie nieco ponad 5 lat Liczba postów:103 Dołączył:Maj 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 15 |
31-05-2014, 14:45
Prawa autorskie: lineart: afrozenheart kolorki: ladyfromeast (mua)
Lwica stawiała powolne, acz lekkie i zgrabne kroki po nieznajomej ziemi, chłonąc wszystkie wrażenia zmysłów, jakie do niej docierały: zapach roślinności i świeżość płynącej nieopodal wody, szum, zapewne położonego niedaleko toru jej wędrówki wodospadu, oraz cudowne widoki rosnącej tu flory, malującej soczystozielone plamy w polu jej widzenia. Zaprawdę, cóż za urokliwe miejsce.
Zwabiona odgłosami muskającymi jej słuch zdecydowała się skierować swe dalsze kroki w stronę wodospadu. Po chwili ujrzała przed sobą kolumnę przejrzystej wody, pieniącej i kłębiącej się u swej podstawy, a niżej niewielkie jezioro pełne skałek, utworzone przez erozyjną działalność spadającej wody. Kijivu kochała wodę prawie tak bardzo jak tarczę księżyca i rozgwieżdżone niebo. Jedyna zła rzecz w wodzie to jej własne odbicie, ale zawsze mogła je zignorować, skupiając się na innych, milszych rzeczach. Przyglądała się tak owej wodnej rzeźbie samej Matki Natury, niemalże oczarowana nią, aż do jej uszu dobiegły stłumione odgłosy rozmowy. I tym razem Kijivu postanowiła sprawdzić, któż jest ich autorem, i po chwili, choć już nie lwiczka, a dorosła, świeżo upieczona samica, dała się ponownie skusić własnej ciekawości. Cóż mogła na to poradzić? W końcu stąd nikt jak dotąd jej nie przeganiał, korzystajmy, ile się da! Buszując cicho swymi włochatymi stopami po miękkim poszyciu odnalazła drogę - jej słuch jej nie zawiódł - i ujrzała rozmawiające ze sobą kotowate, w tym, jak się jej zdało, młodego lwa w dość złym fizycznym stanie. Może świeżo po potyczce? Z kolei dwa inne, mniejsze osobniki nie nosiły na sobie żadnych znamion walki, przeciwnie, ich futra były ułożone. Z pewnością nie one były winne obecnemu stanowi lwa. A skoro nie były winne, być może nie były też niebezpieczne? Kijivu nieśmiało wychynęła zza zarośli, jak to zwykła czynić, czając się i wyczekując cudzej reakcji na swoje znienawidzone przez dawną rodzinę cielsko. - Dzień dobry - powiedziała w końcu, stanąwszy już w całej, srebrzystoszarej okazałości na porośniętym niską florą gruncie. Głos miała cichy, niepewny, jak zawsze, kiedy zagadywała do kogokolwiek. Miała cichą nadzieję, że nie wezmą ją jako winną za całe zło tego świata, do czego była niestety przyzwyczajona. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
03-06-2014, 01:22
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Zanim Serret przekonała się o obecności obcej na ziemiach swego stada, jej uszy już dawno o tym wiedziały. Dowodem tego był fakt, iż skierowały się one w stronę, w której nadeszła nieznajoma. Nie minęło kilka sekund, jak karakalka w całej drobnej okazałości uczyniła dokładnie to samo, uprzednio rzuciwszy szybkie "przepraszam" swemu dotychczasowemu rozmówcy.
Uniosła łeb. O, lwica. Niesamowite! - Dzień dobry - powtórzyła grzecznie, posyłając jej przyjazny uśmiech. - Jestem Serret ze Stada Srebrnego Księżyca, a pani? Cóż tu panią sprowadza? Zdawała sobie sprawę, iż podobne pytania mogły zostać uznane za lekki nietakt, lecz fioletowooka nie mogła się powstrzymać przed zadaniem ich właśnie w tym momencie. Zżerała ją wrodzona ciekawość nie tylko dotycząca samych odpowiedzi, ale też kwestii nazewnictwa przez nią stosowanego. Shyeiro nie czuł się komfortowo, będąc tytułowany "panem", a cóż odpowie ta tutaj, wyglądająca na jego równolatkę? Wzrok kotki chwilowo znów padł na wodną taflę. Jeszcze trochę, a zacznie się niepokoić, czy jej kochana Sami zanadto się nie wychłodzi i zmęczy przez to ciągłe pływanie. A może serwale są w stanie wytrzymać w wodzie o wiele dłużej niż pozostałe kotowate? Któż to wie? Serret nie spotkała żadnego innego przedstawiciela tego gatunku poza swą wychowanką, więc siłą rzeczy nie była ekspertką w dziedzinie ich zwyczajów. Acz koci instynkt podpowiadał jej, że już lada moment minie optymalny czas, który można spędzić w jeziorku bez żadnych zdrowotnych konsekwencji. Powróciła spojrzeniem do samotniczki, starając się patrzeć jej w oczy, które były tak wysoooko... |
|||
|
Kijivu Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła - obecnie nieco ponad 5 lat Liczba postów:103 Dołączył:Maj 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 58 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 15 |
03-06-2014, 07:43
Prawa autorskie: lineart: afrozenheart kolorki: ladyfromeast (mua)
Lwicę zbiła z tropu wielka przyjazność i otwartość kotowatej. Przemawiała z niesamowitą werwą, która była niemalże obca dla flegmatycznej Szarej, może głównie dlatego, że nie było jej dane nawiązywać kontaktów z tak uprzejmie wobec niej nastawionymi osóbkami jak ona?
Odwzajemniła ów uśmiech posłany jej przez karakalkę, i z nieukrywaną pasją odpowiedziała: - Na mnie mawiają Kijivu. Też czujecie, że księżyc jest czymś specjalnym? - odpowiedziała, po czym z lekkim wahaniem i jakby obawą wyczuwalną w jej na powrót cichym głosie dodała - Przepraszam, że zapytałam. Nikt nigdy nie zachowywał się tak uprzejmie wobec mnie, nie wiem jak się zachować. Kijivu była zażenowana i zawstydzona swoją ułomnością w kontaktach, nie miała pojęcia o co, kiedy i kogo może zapytać, bo wcześniej przecież zawsze ją zbywano, nawet z ważnymi sprawami. Czy tu świat był aż tak inny? - Tak samo nikt mnie jeszcze nie nazwał panią - dodała za chwilę, już w zupełnym zakłopotaniu. Spuściła wzrok, splątana, i usiadła, lustrując stopy napotkanych kotowatych. Pewnie palnęła coś, co ich obrazi, jak zwykle.. Już sama jej obecność wszystkich obrażała. Nagle, jakby oblana kubłem lodowatej wody, podniosła pysk, spoglądając ponownie, to na karakalkę, to na młodego lwa, którego imienia jeszcze nie znała. W oddali słyszała pluski dochodzące z położonego nieopodal wodnego zbiornika. - Przepraszam, jeśli wam przeszkadzam - Sprawiała wrażenie, jakby oczekiwała, że zaraz może zostać przegnana, chociaż idąc na logikę nic takiego zajść nie powinno. Kijivu odczuwała jednak straszny rozdźwięk między tym, co dotąd miała za pewnik, a tym, co zachodziło w chwili obecnej, czyli zwyczajnej, uprzejmej i ciepłej wymianie zdań. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
03-06-2014, 14:13
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
- Kwestia wiary.- mruknął niepewnie, napinając szyję, kiedy pyszczek karakalki znalazł się niebezpiecznie blisko. Była mniejsza, owszem, ale ząbki ostre, a charakter wybuchowy. Złe połączenie- pamiętał o tym.
- Może i uznasz to za głupie gadanie, ale nie można winić kogoś, że nie wierzy w coś, o czym nigdy nie słyszał i czego sam nie doświadczył.- dodał po chwili, spoglądając na nią zaciekawiony, czy domyśli się, że mówił teraz międzyinnymi o swojej osobie. Prawie jak niewierny Tomasz- zobaczę, to uwierzę, jednak tym już się nie podzieli z tą ultra religijną częścią stada Srebrnego Księżyca, a zwłaszcza przy Serrett... Odpowiedzi jednak w najbliższym czasie się nie doczeka, bo właśnie jego nos kazał mu zwrócić uwagę, że na horyzoncie pojawił się ktoś nowy, a tuż po nim do tej samej komendy dołączyły się uszy. Wzrok w stronę skąd przybyła samica skierował na końcu, a jego sprawne oko lustrowało ją badawczo. Skinął jej uprzejmie łbem, po czym to samo uczynił w kierunku karakalki, kiedy ta przerwała ich dialog i zajęła się obcą. Sam zaś straciwszy całkowite zainteresowanie nią pozostał milczący, zwracając swe spojrzenie na bawiącą się w wodzie Sami. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
03-06-2014, 17:29
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Sami chyba faktycznie zbyt długo się pluskała. Jej futro stało się ciężkie od wody, która, mimo wysokiej temperatury, wychładzała ją nieco. Niewiele myśląc, serwalka wytrzepała swoje futro i stanęła, przypatrując się nowej osobie. Wyglądała na nieufną... I jakąś taką wystraszoną? Dopiero po chwili Sami poczuła na sobie wzrok Shyeiro. Uśmiechnęła się do niego, po czym paroma susami wyskoczyła z wody. Zatrzymała się na chwilę, zafascynowana wodą ściekającą z jej łap, po czym doskoczyła do szarej. Ah, jak ona miała na imię? Sami oczywiście słyszała wszystkie rozmowy, jednak w ogóle się na nich nie skupiała. Potrzebowała chwili, by przypomnieć sobie miano szarej lwicy. Aha! Kijivu. Samiya zadarła swój wzrok, by popatrzeć w oczy obcej, a należy nadmienić, że podeszła bardzo blisko niej. Niektórzy mogliby wręcz powiedzieć, że zaburzyła jej przestrzeń osobistą! Jednak Sami nie wiedziała co to, a także nie miała pojęcia, że niektórym mogłoby się to wybitnie nie spodobać. Jednak w jej przekonaniu, nic nie mogło się jej stać. W końcu za nią stała ciocia - była więc bezpieczna!
-Cześć! - zaczęła głośno, bez żadnego wyraźnego powodu. - Jestem Sami! Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
03-06-2014, 22:44
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Fioletowe ślepia przypominały teraz dwa słusznych rozmiarów spodki, a pysk Serret aż otwarł się ze zdziwienia, jakie wywarła na karakalce reakcja samicy.
- Ale za co ty mnie przepraszasz? - wyrzuciła z siebie. - Och, przepraszam! To znaczy, za co pani mnie przepra... Potrząsnęła łebkiem, jakby próbując wytrząsnąć z niego niechciane myśli, samoistnie nasuwające się do kociego łebka. - Mam pani nie nazywać panią? Chce pani, żebym mówiła.. Kijivu, tak? Bardzo ładne imię - pochwaliła, uśmiechając się z pewnym zakłopotaniem. - Nie, w żadnym razie nie przeszkadzasz. I tak, oczywiście, że Księżyc jest wyjątkowy. My, Srebrni, uważamy wręcz, że nie mieni się On czymś, ale KIMŚ. Marzyła, błagała wszelkie bóstwa świata, by lwica zrozumiała, co ona ma jej do przekazania. To, co wprawiało ją w największą panikę, to właśnie nadmierne przejmowanie się rozmówców, czy aby na pewno zachowują się zgodnie z tym, co zostało ogólnie przyjęte (przez kogo, jak się pytam?!) za kurtuazyjne. Owszem, nadmierne spoufalanie się również mogło przynieść opłakane skutki, ale ta druga skrajność, w przekonaniu czarnouchej, była znacznie groźniejsza. Chwilowo jej uwaga została skupiona z powrotem na młodym samcu, bo ten właśnie zdecydował się podzielić ze Srebrną swymi spostrzeżeniami. - Dlatego o tym mówię. O Księżycu można się dowiedzieć zawsze i wszędzie, niezależnie od wieku i pogody - poinformowała go uprzejmym tonem, by następnie przenieść pełne ulgi spojrzenie na młodą. - Sami, moja droga! Nie zmarzłaś? Od razu przylgnęła do swej podopiecznej, a mianowicie objęła ją i przytuliła na swój koci sposób, ot tak, zupełnie spontanicznie. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
04-06-2014, 00:24
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Skrzywił pysk zniesmaczony, słysząc jej kontrę. Czyli nie może zrozumieć jej wiary w księżyc, bo do tego nie dorósł. Nie może być częścią stada, w której okłamywał by swoich pobratymców w najważniejszej kwestii. Srebrny Księżyc NIE BĘDZIE jego domem.
- Dzięki za informacje, Serret.- mruknął jedynie w odpowiedzi, spoglądając przelotnie na nowo przybyłą.- W każdym razie na mnie już czas, trzymajcie się.- dodał po chwili, susząc ząbki w ich kierunku. Dziwnie brzmiało to ostatnie zdanie, a w jego ustach wydawało się wręcz... Nienaturalne. Wzruszył ramionami, dłużej nie zastanawiając się dlaczego i po prostu zniknął między krzakami. //zt |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 11 gości