♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

28-05-2014, 02:40
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Zastrzygł jednym uchem. Zaraz potem uniósł łepetynę i skoncentrował spojrzenie na Kahawianie, by niemal w tym samym momencie zerknąć w bok. W krótkiej chwili, w której obadał zbliżającą się w jego stronę sylwetkę zdołał dowiedzieć się wszystkiego. I to wszystko było tą najgorszą wersją wszystkiego, czego Derion się spodziewał. Ale to... nie było... wszystko.
Na dźwięk słów Dwugrzywego dotychczas naszkicowany rysami układającymi się w spokojny, pokorny wyraz, pysk Deriona wykrzywiły zmarszczki zupełnego osłupienia. Nie, to było zdecydowanie zbyt wiele, to się w kosmosie, w którym poruszał się szafirowooki nie mieściło. Na to nie było praw fizyki i praw natury. Na to nie było reakcji. Wobec tego było oniemienie i próżnia, w której bezkresie płynęło się tak, jak dęły niematerialne wiatry. Tego było zbyt wiele.
Podwinął pod siebie łapy i przekręcił, lecz zanim wstał, otworzył pysk z zamiarem odpowiedzi. Nie wyszło. Kłapnął kilka razy szczęką, ale słów nie zdołał z siebie wydobyć. Dopiero po wstaniu, w zasadzie nie wiedząc, jakim cudem trzyma się na łapach i idzie w stronę gaszącego pragnienie Kahawiana, Derion dobył z siebie głosu. Bardzo niepewnego, rozdygotanego czymś na kształt oburzenia głosu.
- K-k-kahawian, nie, nie ma mowy, nie zjem tego, to twoje.
Spoglądał niepewnie na rdzawy łeb poniżej. Cieknąca ze świeżej rany nad lewym okiem strużka krwi nie umknęła jego uwadze.
- Kah, tak się nie dogadamy, ja żarcia od innych nie biorę, wiesz, no, chyba, że za coś, nieważne, ale z zasady polujemy, bo mamy sprawne łapy i wszystkie cztery kły i to nie ma tak, że ktoś inny, nie, to by było tylko w ramach przysługi, coś za coś, o! na przykład Maya, ona polowała wtedy dla ciebie, bo byłeś chory, ale ja jestem zdrowy, tak bardzo zdrowy, że byłem w stanie cię tak strasznie potraktować, Kah, wybacz, Kah, nawet nie wiedziałem, że mogę być takim strasznym skurwielem, przepraszam, możesz mnie utopić w tej rzece, bardzo się z tego ucieszę, albo, Kah, błagam, trzepnij mną o drzewo, zedrzyj mi skórę z łapy, cokolwiek, proszę.
Najbardziej żałosna mina, jaką mógł pochwalić się Derion właśnie samoistnie oszpeciła jego mordę.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-05-2014, 03:03
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zamarł na kilka sekund w bezruchu, po czym cofnął łeb. Czujnemu wzrokowi czarnogrzywego samca nie powinien też umknąć fakt, że zanim rdzawy odwrócił do niego łeb, teatralnie przewrócił ślepiami.
- Jadłem wczoraj, nim dotarłem na cmentarzysko. Więcej mi nie trzeba. Nie masz co marnować dobrego mięsa.
Przeciągnął się nieco, a z jego pyska wydobyło się potężne ziewnięcie. W jego umyśle panował już zwykły ład i porządek. Jeśli chodzi o tą sytuację, nie było co roztrząsać. Wysiłek włożony w pogoń i tak dalej, też pomogły mu się uspokoić. Naturalnym było więc, że wpatrywał się w Deriona poważnym wzrokiem, na dnie którego znajdowało się rozbawienie.
Poczekał aż skończy paplaninę i da mu dojść do słowa. Ta mina jedynie go rozbroiła.
Jakby na własne życzenie granatowookiego, Dwugrzywy stopniowo dźwignął się i zbliżył do niego. Tkwili tak przez chwilę, mierząc się spojrzeniami.
Mógł mu umknąć sposób wyprowadzenia ciosu rdzawą łapą prosto w jego potylicę. Nie był to silny cios dla spowodowania bólu, jednak na tyle wypracowany, że przez dobrą chwilę swędział.
- Nie przepraszaj, bo to oznaka słabości. Chyba, że tego właśnie się od ciebie wymaga.
Dwa. Maya polowała również dla Ragnara i z własnej woli. Darów takich się nie odrzuca.
Trzy... niezłe masz osiągnięcia w byciu dupkiem.

Żartobliwy grymas wstąpił na jego pysk.
Bo jak inaczej przerobić tamtą sytuację? Żaden jej nie zapomni... ale można dać ją w innym świetle.
- I mówię serio, jedz. Bo jeszcze trochę i zlecą się padlinożercy. A nie mam ochoty się z nimi użerać.
Z cichym klapnięciem zwalił się na ziemię i wzrokiem otaksował łapy. No dobra, zabieramy się za czyszczenie.
Kalani by go zamordowała, jakby go zobaczyła w takim stanie.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

28-05-2014, 03:37
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Sekunda więcej - nie wytrzymałby. Przez cały czas unikał zakotwiczenia w rubinowych ślepiach Kahawiana, kiedy bez zapowiedzi został przez nie pochwycony. Tak, sekunda dłużej. Ale po niej było to łupnięcie.
Uchylił łeb, zacisnął oczy, nie wiedząc kiedy ciężka łapa spadła na jego potylicę i jakim cudem trafiła tak celnie w ten punkt, z którego rozchodzą się po całym ciele mrowiące iskierki. Nie podnosił głowy, nie otwierał oczu, czekając na osąd, wyrok, cokolwiek, co miało teraz zostać wypowiedziane. Nie śmiał przerwać. Nie pomyślał o tym, by się sprzeciwić. Zawalił, więc nie unikał poniesienia tego konsekwencji.
- O, nawet zauważyłeś... niezły jestem, nie? - jęknął cicho i nieśmiało rozklejając powieki spojrzał w górę. - Co ty mi robisz, stary... mogłeś mnie utopić, a wybrałeś karmienie na siłę, tak mnie jeszcze nikt nie katował - postarał się o swobodny ton podszyty odrobiną śmiechu. Ze śmiechem się nie udało.
Gdy Kahawian położył się na ziemi, Derion wedle rozkazu podszedł do świeżej, jeszcze pulsującej ciepłem życia impali. Obadał ją wzrokiem, popatrzył na Dwugrzywego. Suchość w pysku i ściśnięty żołądek nie zwiastowały przyjemnego posiłku. Tak bardzo nie chciał jeść, że w próbie oddalenia się od truchła zaczął przykucać na tylnych łapach i prężyć przednie, minimalnie, ale zauważalnie, przez dłuższą chwilę.
Ale jak to tak miało się zmarnować to, co krwią zostało okupione... więc szafirowooki wypuścił powietrze ze świstem przez nos, nałożył przednie łapy na brzuch ofiary i po przykucnięciu wbił się w jej skórę poniżej ostatnich żeber. Zjadł jedno z najmniejszych śniadań w swoim życiu, w zasadzie uszczknął tylko trochę, ale więcej nie był w stanie, czuł się syty po pierwszym kęsie, czuł się objedzony po drugim. Z ulgą odszedł od impali, w której martwe ślepia spojrzał przelotnie z wyrzutem wyrażającym głęboki zawód z powodu jej śmierci. Mogła uciec.
Położył się obok Kahawiana w milczeniu, po zbyt długiej chwili zabrał za czyszczenie futra z krwi. Kiedy rozważał gest Dwugrzywego w kategorii "kary" było mu nawet dobrze. Tak, zdecydowanie bardziej wolał myśleć o tym, że otrzymał posiłek po to, by przeżuwać każdy jego kęs z wyrazem męczeństwa na pysku niż o tym, że był to akt dobrej, przyjacielskiej woli. O, nie, nie. To drugie nie wchodziło w grę. Dobro nie było bezwarunkowe.
Pomiędzy pociągnięciami jęzorem po łapie, Derion zerkał ukradkiem na Kahawiana, nie ważąc się odezwać pierwszym.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-05-2014, 18:41
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Parsknął cicho.
- No widzisz. Czas poznać nowe techniki tortur.
W końcu udało mu się uporać z całym brudem pokrywającym jego futro. Nie zwracał zbytniej uwagi na Deriona- zje tyle ile chce. Nie jego interes. Na jego miejscu zmusiłby się do żarcia, bo w trakcie wędrówki... różnie się może zdarzyć. A przecież jemu będzie zależało, żeby jak najszybciej dotrzeć do Manii.
W końcu czarnogrzywy znalazł się obok. Czerwone ślepia po chwili znalazły się na jego pysku.
-Co planujesz teraz?
Chciał się zapytać o jego córkę. Ale... to chyba nie był dobry pomysł na tą chwilę.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

28-05-2014, 21:41
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

- A ty? Jeśli nie potrzebujesz w niczym pomocy będę się zbierał, ale może mogę ci się na coś przydać?
Westchnął i zdobył się na podniesienie wzroku na Kahawiana. Już miało się z jego pyska wydobyć błagalne "daj mi coś dla siebie zrobić...", kiedy zrezygnował, zrozumiawszy, że dół, który kopał swojej godności był już dostatecznie głęboki. Popatrzył w jego odmęt i fuknął. A było to jedno z tych pozytywnych, motywujących do działania fuknięć, którymi należało podpisywać wszystkie postanowienia.
- Dobra, wiem... I tak już nadużyłem waszej gościnności. A mnie swędzą łapy na samą myśl o Mani i chyba nie dam rady dłużej... Liczę dwa dni na znalezienie jej, mmm musi się udać szybciej, mam nadzieję.
Z trudem wypowiadane słowa miały odwieść myśli od ślepych zaułków wypełnionych oskarżeniami. Przecież może zrewanżować się następnym razem, jeszcze może być dobrym przyjacielem...
Wstał i niosąc łeb nisko nad ziemią bez wahania postąpił te dzielące go od Kahawiana dwa kroki. Otarł się policzkiem o jego policzek, a ponieważ nie przywykł i unikał podobnej formy przyjacielskiego kontaktu, dygotał w duchu, niepewny reakcji drugiej strony. Rdzawemu mogło się wydawać, że chwila zamarcia w bezruchu trwała zbyt długo, a wzięty przez Deriona wdech zwiastował przerwanie ciszy. Sam Derion miał co do swoich intencji wątpliwości i do ostatniej sekundy wahał się, czy nie otworzyć paszczy i nie powiedzieć Dwugrzywemu czegokolwiek, co chociaż spróbowałoby uświadomić mu, jak głębokim piętnem odcisnęły się w jego wnętrzu wydarzenia minionej nocy.
Czyny znaczą więcej niż słowa.

Odsunął się i uśmiechnął lekko półgębkiem.
- Zostajesz tutaj, czy mogę cię dokądś odprowadzić?
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

30-05-2014, 20:06
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zamruczał cicho.
- Derionie, nie mam zamiaru cię zatrzymywać. Nie jestem małym lwiątkiem, nie trzeba mnie pilnować.
Mrugnął do czarnogrzywego i uśmiechnął się lekko.
- O ile nie oddaliła się zbytnio z miejsca z którego ruszyłeś, powinno ci szybko pójść. Możesz jeszcze zjeść i napić się- zaoszczędzisz na czasie, który musiałbyś poświęcić na polowanie i poszukiwanie jakiejś rzeki czy czegoś. I następnym razem Derionie... po prostu mnie wezwij. Ciężko mi powiedzieć, jak reszta zareagowałaby na obcego.
Szczerze powiedziawszy, nieco zaskoczył go gest samca. To że robiła to Maya- zdążył się przyzwyczaić. Całe szczęście, nie pokazał tego po sobie. Musnął lekko nosem jasny pysk.
- Rozejrzę się jeszcze. A tobie życzę szybkiej podróży. I uważaj na siebie.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

31-05-2014, 00:31
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Teraz był na właściwym miejscu; milczał, słuchał. Nie był pokorny z natury, ale wobec Kahawiana czuł przymus zajęcia tej właśnie pozycji. Chwilowy bunt został zażegnany. Teraz gotów był stracić wolną wolę i wsłuchiwać się w milczeniu w każde słowo wypowiadane przez Dwugrzywego, w dużej mierze ciągle będąc otumanionym łaską, którą od niego otrzymał i dobrem, którego nie spodziewał się doświadczyć. Za przewinienia należała się kara, a przebaczenia nie było. A przynajmniej w świecie Deriona.
- Mhm, to dobra myśl. Następny przystanek dopiero przy Słonecznej Rzece - potwierdził spokojnie, niezbyt pewnie, spoglądając gdzieś w bok. Kontynuował w podobnym tonie: - W porządku, rozumiem. Ale z drugiej strony wątpię, żeby Lwioziemcy byli mi przychylni, gdyby cokolwiek usłyszeli. Jestem tam tylko gościem. Tak, tak, ale masz jednak rację. Dzięki wielkie i do zobaczenia. Następnym razem znajdę coś... lżejszego. Próbowałeś kiedyś wywaru z miłorzębu? Żadnych halucynacji. To tylko... trutka. Brzmi niezbyt zachęcająco... Może nie będę cię próbował przekonywać, co?
Uśmiechnął się przepraszająco i zarzucił łbem, próbując tym gestem dodać sobie zatraconego tego poranka animuszu. Podreptał w stronę brzegu i zanurzył jęzor w wodzie kilkakrotnie, nie do końca przykucając.
- Liźnij ode mnie Kalani w czółko, jak tylko się spotkacie - dodał z zawadiackim uśmiechem i zmarszczonym nosem, stawiając łapę na pierwszym z rzędu kamieni, po których zamierzał przedostać się na drugi brzeg.
I obrał za cel Lwią Ziemię.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

02-06-2014, 13:19
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Przeciągnął się nieco i machnął ogonem.
-Do zobaczenia. A co do następnych... eksperymentów... chyba sobie jednak odpuszczę. Wybacz.- odparł spokojnie, pod koniec uśmiechając się lekko.
Zamruczał cicho i skinął łbem.
- Jasne. Mam nadzieję, że wróci niedługo.
Obserwował Deriona do momentu, gdy ten zniknął mu z oczu.
No to co... trzeba się jeszcze rozejrzeć...

zt.
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

21-07-2014, 02:00
Prawa autorskie: Rag

Szaleńczy bieg wykończył ją do reszty. Była mokra i zgrzana, bynajmniej nie od deszczu, skąd. Wilgotne futro było tylko i wyłącznie sprawką potu, a delikatny deszczyk w jej przypadku dawał niewymowną błogość, jakiej zaznała dopiero teraz, kiedy sama siebie zamęczyła, próbując wymazać z pamięci minione wydarzenia i zgrabnie zamknąć je w szufladce zwanej "przeszłość". Rozdział był zamknięty, a jej samej udało się powściągnąć wszystkie emocje i wrócić do starej Mino Eive, zgorzkniałej i zimnej suki, pałętającej się wszędzie bez celu i robiącej sobie wrogów szybciej niż pojawianie się gwiazd na niebie.
Dotarła do celu- dawna Zła Ziemia, jej stary dom, jego nowa część. Zawsze uważała, że to miejsce jest urodziwe, jednak na ten moment miała ochotę zaszyć się w jakieś jaskini, tam paść na pysk i w końcu odpocząć. Od miesiąca cierpiała na bezsenność i miała nadzieję, że po oddaniu... I miała nadzieję, że już jej to przeszło.
Grota którą miała teraz w zasięgu wzroku wydawała się być przeznaczoną do jej celów, dlatego w jej stronę skierowała swe kroki. Już u progu wiedziała, że jeżeli ktokolwiek tam jest, nie dostanie ciepłego powitania. Chyba, że będzie to jedyna osoba, którą na tych terenach toleruje.
Zajrzawszy do środka uśmiechnęła się w duchu przez wzgląd na to, jak bardzo się myliła. Było tu pusto, brak woni, czegokolwiek- marzenie. Mlasnęła.
Wlazła do środka i zrobiła dokładnie to, co chciała zrobić- walnęła się plackiem na ziemię i zamknęła oczy z wielką nadzieją, że nikt nie śmie jej obudzić.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

22-07-2014, 20:48
Prawa autorskie: ja

Brązowe, nieco wychudzone ciało posuwało się do przodu na patykowatych łapach, które od pewnego czasu wlokły się jedna za drugą. Ich właściciel, już porządnie zmęczony wędrówką, zniechęcił się do niej jeszcze bardziej, gdy z nieba począł siąpić deszcz, ostatecznie nie pozostawiając na nim suchej nitki.
Zrezygnowany młodzik postawił za sobie cel szybkie znalezienie schronienia, co jednak nie poszło tak szybko, jak by sobie tego życzył. W końcu los zlitował się nad przemokniętą kulą futra, a ona sama wściubiła łeb w niewielką norę, aby po chwili skryć się w niej, ostrożnie posuwając się do przodu.
Minęła chwila, zanim młody znalazł się w jedynej komorze wąskiego korytarza, a jeszcze kolejna, zanim zdał sobie sprawę, że bynajmniej nie jest tutaj sam.
Zmrużył ślepia, próbując pozbyć się ściekającej do nich wody, jednocześnie instynktownie machając łebkiem. Kiedy czarne źrenice rozlały się w szarości tęczówek, a ich właściciel ogarnął wzrokiem norę, serce niemal podeszło mu do gardła. Stanął jak wryty, gorączkowo przełykąjąc ślinę i próbując jakoś uspokoić nawałnicę myśli. Pierwszymi były oczywiście te czarne scenariusze, ale zawsze mogło być lepiej, niż malowało się w jego głowie.
Lwiątko wzięło głęboki oddech, z ukrywanym przerażeniem w ślepiach spoglądając na bordową.
-P-Przepraszam?-miauknął cichutko, milknąc od razu.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

22-07-2014, 21:08
Prawa autorskie: Rag

Mino natomiast przez ten cały czas, od kiedy tutaj jest nie zmróżyła oka. Bez efektu przewracała się z boku na bok próbując znaleźć najlepszą i najwygodniejszą pozycję do spania, ale żadne z jej starań nie przyniosło oczekiwanych efektów. Bezsenność nie wróciła, była tutaj cały czas z nią, trzymała ją w swoich szponach ze zdwojoną siłą. Kiedyś chociaż wpadała w objęcia morfeusza na parę minut, teraz nie miała nawet tego. Nie miała już w zasadzie nic.
Mogłoby się wydawać, że przez to będzie rozdrażniona, bardziej agresywna niż zwykle, a na wszystko będzie reagowała pod wpływem jednego małego impulsu, jednej iskierki, która wznieci ogień. Zamiast tego czuła pustkę, tak przeciwną do tego wszystkiego co siedziało jej w głowie. Dlatego nawet wtedy, kiedy obcy zapach rozniósł się po jaskini a w jej progu pojawił się nieznajomy nie poszła za impulsem, zadeptała iskierkę, nim zdążyła wzniecić pożar. Nieobecnym wzrokiem oceniała osobę Ganrora, westchnęła.
Rozczulające.
To jedno słowo przyszło bordowej samicy na myśl, kiedy zauważyła to, co on starał się ukryć. Nie przed nią takie numery, miała kilkuletni staż w ukrywaniu emocji. A słowo o którym pomyślała nie było zgryźliwe. Może trochę, ale nie tak, jak powinno brzmieć w jej głowie. Jego strach, wygląd, wiek... Wszystko świadczyłoo tym, że nawet gdyby ta jaskinia nie była wystarczająca i nie mogliby się w niej pomieścić we dwoje- wyszłaby i poleżała na zewnątrz. To było lwiątko, biedne, zagłodzone lwiątko. Samotne, tak jak teraz Iv... Tak jak teraz ktoś, kogo imienia już nie pamięta. Nie chce pamiętać.
- Co ci się stało w nos?- Zapytała. Choć nie był to opiekuńczy ton, ani nawet odrobinę ciepły chciała tym zagwarantować, że z jej strony nic mu nie grozi. Był spokojny i opanowany. Lwica została w niezmienionej pozycji i obserwowała jego ruchy, mimikę- wszystko, sama swoją nie zdradzając nic.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

22-07-2014, 21:24
Prawa autorskie: ja

Słysząc owe pytanie zamrugał kilkukrotnie, wybałuszając szare ślepka. Zajęło mu dobrą chwilę przetworzenie słów bordowej i zdanie sobie w ogóle sprawy, że one naprawdę padły. Ciemne wargi zadrgały nerwowo w daremnej próbie wykrztuszenia odpowiedzi. Młody zwiesił zawstydzoną łepetynę, ze zmieszaniem spoglądając na własne łapy. Serce waliło mu jak oszalałe i dopiero po kolejnych kilku, ciągnących się w nieskończoność chwilach Ganror podniósł wzrok na nieznajomą, która mimo jego obaw wciąż znajdowała się w tym samym miejscu-bez ani jednego pazura na wierzchu.
Młody westchnął ciężko, znów przełykając ślinę.
-Brat mnie podrapał, jak ćwiczyliśmy walkę. I leciała mi krew. A obiecał, że nie będzie wysuwać pazurów..-odparł markotnie, niechętnie przywołując to wspomnienie.
Przysiadł ostrożnie na ziemi, z niepewnością zakładając, że ma na to przyzwolenie.
-Czy-czy mogę tu zostać na jakiś czas?-wyrzucił z siebie w końcu, czując jak opuszczają go resztki sił.
-Bardzo Proszę.-dodał od razu, z nadzieją w ślepkach spoglądając na Mino.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

22-07-2014, 21:44
Prawa autorskie: Rag

Eive cierpliwie wyczekiwała odpowiedzi, cały czas bacznie obserwując pychol młodzika, a kiedy ten nagle zniknął i nie patrzył już na nią, a na bliżej nieokreślony punkt na ziemi bordowa zmarszczyła brwi. I znowu- zaskakując samą siebie wiedziała, że nie było to surowe spojrzenie pełne złości brakiem natychmiastowej reakcji, ale bardziej za jej gestem kryło się zdziwienie jego zachowaniem. Aż potrząsnęła łbem i mrugnęła kilkukrotnie oczami, coby za długo w tej konsternacji nie trwać. I wyrobiła się tuż przed ponownym spotkaniem wzroku nieznajomego.
- Było mu oddać. Dwa razy mocniej, wtedy by się nauczył, że obietnic się nie łamie- uśmiechnęła się półgębkiem, już na wstępie wykluczając możliwość, że szary na ból odpowiedział bólem- Zostań. Tylko miej świadomość, że jesteśmy na terenach stada które nie przyjmują włóczęgów z otwartymi ramionami.
Prawdą były jej słowa, a zapewniać mu bezpieczeństwa również nie miała zamiaru, gdyby przyszło co do czego. To, że sama go nie stwarzała było tylko zwykłym przypadkiem, a Ganror po prostu miał szczęście, że wbił się taki czas. Jak coś by się działo to by uciekła, taka natura samotnika, a jeżeli i on jest nim wystarczająco długo, również to wie.
Ganror
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 18
Spostrzegawczość: 22
Doświadczenie: 5

22-07-2014, 22:06
Prawa autorskie: ja

-Ale to bolało. Nie chciałem, żeby jego też bolało. -miauknął bez zastanowienia, z grobową miną na pyszczku-A sprawianie innym bólu jest złe.-dodał, jako zwieńczenie swojego jakże rozbudowanego zdania na ten temat. Przyczłapał nieco bliżej bordowej, tym razem kładąc się na ziemi, nie mniej ostrożnie niż uprzednio. Mały łebek spoczął na ziemi, między łapami, a płuca młodzika opuściło ciężkie westchnięcie.
Wystające żebra na moment zarysowały się jeszcze bardziej, podobnie jak i nieco zapadłe boki. Ganror czuł, jak jego powieki stają się coraz cięższe, jednak walczył z sennością na tyle, na ile pozwalało mu jego własne ciało. Nie jadł od kilku dni, nic dziwnego więc, że brakowało mu energii do dalszej drogi.
-Uhm.-mruknął niewyraźnie na niezbyt przychylną informację.-Nie mam siły, żeby stąd pójść.-mruknął żałośnie, podczas gdy wyczerpanie brało nad nim górę.
-Jestem Ganror.-dodał jeszcze, spoglądając w szkarłaty tamtej.-A pani? Też się pani zmęczyła? .-zapytał, podsycony dziecięcą ciekawością.
[Obrazek: forum_by_ragous-d7ebzyw.png]

GŁOS
1 | 2
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

22-07-2014, 22:33
Prawa autorskie: Rag

Po raz trzeci już zmarszczyła brwi, tym razem zdziwiona nie jego postawą, a samą wypowiedzią. Jej treścią znaczy. Czemu on jej nie rozumie?
- Naprawdę uważasz, że ukaranie kogoś kto zrobił ci krzywdę i nawet nie zastanawiał się czy ciebie to zaboli jest złe?- zapytała chłodno, odwracając wzrok- ktoś, kto nauczył cię takiego myślenia jest skończonym idiotą.
Sucha ocena wychowawczych kompetencji jego rodziców, opiekunów, czy kogokolwiek tam kto sprawował nad nim opiekę. Miała szczerą nadzieję, że Derion nie pozwoli by jej krew myślała podobnie. Na zadany ból nie można być obojętnym i nieważnym jest jak dobre ma się serce, nie można pozwolić k o m u k o l w i e k włazić sobie na głowę. Inaczej stajesz się łatwym celem, a bycie łatwym celem w miejscu takie jak to jest jak podpisanie wyroku śmierci na samego siebie.
Wróciła spojrzeniem na szarego, który nagle znalazł się blisko niej. Zdecydowanie za blisko. Miała ochotę się cofnąć, odepchnąć go, cokolwiek, byleby dzielił ich początkowy dystans. Jednak o dziwo nie drgnęła, tylko wlepiła spojrzenie w wychudzone ciałko młodzika. Ten widok sprawił, że chciała stąd uciec.
- Widzę. Kiedy ostatnio coś jadłeś?- kłapnęła szczękami, ganiąc się w myślach za takie pytanie. Pytanie, które świadczyło o tym, że przejmowała się czyimś losem. Czyli jedno z serii "nigdy w życiu nie wypłynie to z mego pyska".
- Trochę- odparła na pytanie, kładąc pysk na skrzyżowanych łapach. A więc Ganror, przynajmniej jeżeli kiedykolwiek będzie go wspominać nie stanie tylko na "wychudzone lwiątko", a "wychudzone lwiątko- Ganror". Przymknęła oczy, zastanawiając się, czy nie zdradzić i jemu swego miana. Ale po co? Na co kilkumiesięcznemu dziecku wiedzieć, przecież i tak się nigdzie nie spotkają. W ogóle po co się nad tym w ogóle zastanawiać, to bezse...
- Mino. Na imię mam Mino.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości