Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
15-05-2014, 00:58
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Spojrzał na Nahuela, gdy ten zwrócił się w jego stronę. W przyćmionych chwilowym zamyśleniem oczach pojawiła się rzadko goszcząca tam powaga. Prócz tego odpowiedział minimalnym, odruchowym skinieniem. I tyle. Zerknął nie poruszywszy łbem na rubinowooką lwicę. Tak, umknęła jego uwadze do tej pory, nie była istotnym elementem sytuacji. Tymczasem otwierając pyszczek i barwiąc powietrze filigranowymi słówkami rozpoczęła wdzierać się do świadomości Deriona niby mały owad.
- Ej, ej, ej - zaoponował, sadząc niezgrabne susy w stronę oddalającego się Kahawiana i zerkając co chwila za siebie, na Eleri. - Patrz na nią, ona... - zaczął, zrównując krok z Dwugrzywym. Zamilkł z półotwartym pyskiem i zmarszczonym czołem, odwróciwszy łeb i przyglądając się białej istotce z niepokojem. Odnosił niepokojące wrażenie, że pozostawiona samej sobie może zrobić sobie krzywdę. Umyślnie lub nie. Zamknął paszcze i wypuścił powietrze przez nos, marszcząc się jeszcze bardziej, jakby próbował odegnać od siebie bezpodstawne przypuszczenia. - Idź na wschód - oznajmił sucho w stronę lwicy, ostatecznie przypieczętowując decyzję podjętą już przez Kahawiana. Na potwierdzenie słuszności dokonanego wyboru zerknął na Dwugrzywego, raz jeszcze na białą, po czym zwrócił pysk w obranym przez towarzysza kierunku. Poszli. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
23-05-2014, 18:47
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Cały ten czas stała nieruchomo, nawet ogon czy wąs jej nie drgnął. Wysłuchała instrukcji dwugrzywego, by z każdym jego słowem uświadamiać sobie tylko bardziej i bardziej jak to jej się nie chce. Najzwyczajniej odebrało jej siły; całe to wewnętrzne napięcie delikatnymi a nieprzyjemnymi drgnięciami zdążyło ją wykończyć. Postawienie jakiegokolwiek kroku byłoby teraz dla niej już ponad wszelkie siły. Zobojętniała, jak bity koń, który nie umie się już nawet zbuntować, a plecy znieczulone od smagania batem nic już nie czują.
"Idź na wschód" tak suche i wyzute ze wszystkiego czego tak bardzo chciałaby w życiu swym póki co marnym doświadczyć niczym gwóźdź do trumny przybił ją do ziemi, gdy najzwyczajniej w świecie legła na ziemię zaciskając tylko raz kolejny swe wargi. Na sekundkę. Potem tylko gorąco zaatakowało jej oczy, które nie potrafiły się teraz choćby i rozpłakać. I leżała skorupa istoty, niby trup, na adekwatnym cmentarzu. // I want to die in a seaside hotel Lanes of memory paved by sweet frozen moments Deathbed memories of home Never let me go
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Ganror Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 18 Spostrzegawczość: 22 Doświadczenie: 5 |
24-05-2014, 04:07
Prawa autorskie: ja
Lwiak dreptał ochoczo przed siebie, aż do czasu, gdy nie znalazł się w prawdziwie upiornej okolicy. Ziemia, naznaczona bielącymi się w wieczności pozostałościami po trąbiastych gigantach sprawiła, że brązowe, patykowate łapki zwolniły tempo, a ich właściciel poczuł, jak jego ciało przeszywa przenikliwy dreszcz.
Szare ślepia obserwowały poszerzonymi źrenicami powyginane kły i czarne jak smoła oczodoły, jakby czekając aż coś się wydarzy. Minęła dłuższa chwila, zanim brązowe ciałko rozluźniło spięte mięśnie i zdecydowało się ruszyć dalej. To tylko kości. Powtarzał sobie w duchu, jednak wydawały mu się nie mniej straszne niż na początku. W pewnym lwiątko potknęło się, co było raczej nieuniknione, skoro przemierzało kościaną pustynię z nerwowo zadartym łebkiem. Przeszkodą, która sprawiła mu psikusa o dziwo nie były jego własne łapy. Szarym ślepkom ukazała się średniej wielkości kupa białego futra, która z początku wydała się młodemu na tyle niekształtna, że ten w strachu cofnął się o kilka kroków, chcąc mieć lepszy widok na owe coś. Gdy zdał sobie sprawę, że nie było to coś, a ktoś, poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła. -P-przepraszam..?-miauknął z przestrachem w ślepkach, czekając na reakcję białej. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
24-05-2014, 12:49
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Nie wiedziała czy doświadcza braku, czy zaś natłoku myśli i wspomnień, które to w chwilach takiego stanu dziwnym trafem zwykle są wyselekcjonowane, by wizualizować te albo okrutnie nieprzyjemnie, bądź boleśnie nostalgiczne w tęsknocie za utraconym dobrem, którego się od innych niegdyś doświadczyło.
Szklana powłoka uniemożliwiała jej odbieranie bodźców wzrokowych, a wszelkie dźwięki zrzucała na karb tego co działo się w jej czaszce. Przechodziły ją na przemian fale duszącego gorąca i paraliżującego chłodu, wywołując serie nieprzyjemnych, rwących dreszczy. Gdy jednak bez wątpienia namacalnie i niespodziewanie pewne niewielkie ciałko przez jej byt potraciło równowagę, wszelkie nerwy piegowatej rozpaliły się żywym ogniem, dając wrażenie jakby zanurzono ową w kadzi z wrzącym olejem. W niemałym szoku, a i aktualnie o ruchach lwiątka co najmniej dwa razy młodszego od brązowawego, nieporadnie postarała się podnieść, w salwie dziwnych skurczów i zakręcenia się w tej nierozgarniętej głowie. Nieudany przez jednoczesną chęć ruszenia się, a trzymania wszelkich mięśni na wodzy zryw skończył się więc jedynie prawdziwie fizycznym pobolewaniem, lecz nic to do przestrachu jaki obudził się w jej duszy. Szeroko rozwarła zapuchnięte ślepia, kładąc po sobie uszy i jeżąc się z lekka. I w gardle lwicy obecnie przesiadywało serce, która najwidoczniej zapomniała jak się poprawnie oddycha. Dłuższą chwilę zajęło jej skojarzenie, iż stoi przed nią niemal bezbronne lwiątko z zaprawdę brakiem wszelkich wrogich zamiarów wobec niej. -N,nic nnnie-e szkodzi- pociągnęła nosem żałośnie.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Ganror Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 18 Spostrzegawczość: 22 Doświadczenie: 5 |
24-05-2014, 14:57
Prawa autorskie: ja
Sparaliżowany strachem, w bezruchu obserwował, jak biała niezgrabnie podnosi się z ziemi. Nie wiedział, czego może się po niej spodziewać, jednak szybko zdał sobie sprawę, że jest ona równie wrogo nastawiona do niego, co on do niej.
Mięśnie lwiaka nieco rozluźniły się, a strach uleciał z brązowej łepetyny, w której pozostało coś na kształt niepokoju. -Jest pani taka biała, jak te wszystkie kości.-rzucił, zafascynowany swoim spostrzeżeniem, które mogłoby w pewien sposób wytłumaczyć też kraksę brązowego pychola i śnieżnobiałego zadu.-Bardzo ładna.-dodał mimowolnie, z podziwem kreśląc spojrzeniem pokrętne wzorki na strukturze osobliwego futra. Może i tamta nie miała zamiaru się na niego rzucać, ale jej marny wygląd również nie wróżył zbyt dobrze. Zajęło mu to dłuższą chwilkę, zanim oderwał swój wzrok od śnieżnobiałego puchu i spoglądnął na jej pysk. Wówczas przełknął nerwowo ślinę, gdyż krwistoczerwone ślepia w zestawieniu z bielą i niepokojącym wyglądem również budziły obawy. -Um.. Czy pani się źle czuje?-spytał niepewnie, z niepokojem poruszając końcówką ogona. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
24-05-2014, 15:45
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Gdy owe, tak dla niego niesamowite, białe futerko położyło się gładko i ona poczęła uspokajać swe nerwy, by na miejsce szoku i przerażenia wstąpił smutek i uwaga. Jej uszy nie uniosły się jeszcze sprzed chwili, a załzawione ślepka przetarła miękką łapką, by też raz jeszcze siąknąć. Wysłuchała jego uwagi, by na tą drugą uśmiechnąć się delikatnie, co zdecydowanie dodawało jej uroku, dając zapomnieć o niepokojącym szkarłacie jej oczu w połączeniu z całą resztą aparycji kotki.
-Dziękuję- rzuciła troszkę od niechcenia. Zmarkotniała jednak tuż po tym, zdając sobie sprawę, że prócz wyglądu, cielesności, nie ma sobą nic wartościowego do zaproponowania. Grymas żałości wykrzywił jej mordkę, a Elce na powrót zechciało się zapłakać. Oklapła na suchą ziemię wzbijając nieco pyłu w lot. Podwinęła łapy, owinęła się ogonem i spuściła wzrok, co zaakompaniowało pytaniu malca. -T,tak. Źle, bardzo, bardzo źle- chlipnęła kuląc się jeszcze bardziej, jakby mogła się w ten sposób ukryć przed światem, rzeczywistością, w której nic jej nie trzymało.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Ganror Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 18 Spostrzegawczość: 22 Doświadczenie: 5 |
24-05-2014, 17:30
Prawa autorskie: ja
Gan już całkiem śmiało zmniejszył dystans między sobą a białą, aby klapnąć obok niej na zadzie. Przekrzywił łepek, spoglądając na nią z ukosa, zatroskanymi szarymi ślepiami.
Co prawda znał ją krócej niż chwilę, ale słysząc odpowiedź Eleri i tak poczuł się więcej niż zobligowany do jakiegoś działania. Jeśli ktoś miał jakiś problem, trzeba było pomóc mu go rozwiązać-proste. Istota problemu Eleri była najprawdopodobniej poza zasięgiem umysłu brązowego, jednak efektem zdawał się być już nie tak obcy młodemu smutek. Lwiak sięgnął więc pamięcią wstecz i prędko znalazł rozwiązanie. Podszedł więc jeszcze kawałeczek bliżej i kolejny bliżej. W pewnym momencie, spokojnie przylgnął do ciała kotki, przyciskając do niego kosmaty łebek. Następnie położył się ostrożnie na ziemi tak, że brązowa sierść stykała się ze śnieżnobiałym puchem. Łapa młodziaka wysunęła się powoli do przodu i oparła o tę Eleri. Szare ślepia wpatrywały się badawczo w obiekt pocieszenia swego właściciela, natomiast on sam zdawał się na chwileczkę wstrzymać oddech. Czasem gdy był smutny mama tak robiła i działało za każdym razem. Zawsze jednak to on był tym przytulanym, nigdy na odwrót. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
24-05-2014, 18:59
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Głowa opuszczona, oczy zamknięte, uszy skulone... pierwszym więc co do niej dotarło- był dotyk. Postawiła nieco spięta radary, rozwarła powoli powieki, czując jak budzi się w niej uśpiona energia, wypełniając jej ciało, kierując się ku górze powodując nieśpieszne nabranie powietrza, do granic możliwości różowiutkich płuc.
Jakby stopień po stopniu, odwracała ku niemu niewymownie zdumione oblicze. Wielkie patrzałki pochłaniały ten bezmiar tego, czego świat pojąć wokół niej nie mógł. Ta najwspanialsza dla niej we wszechświecie dziecięca prostota w okazywaniu uczuć, ta prostolinijna chęć by inni się nie smucili, brak, a w każdym razie nie rozwinięte uprzedzenia typu "bo nie wypada" czy "znam ją tyle co nic". Po prostu przyszedł. Położył się. Przytulił. Ta szczerość, ta autentyczność; to było najpiękniejsze na świecie, na calutkim! Nadziwić się temu nie umiała, choć to było właśnie tym co wyznawała w swym żywocie. Ktoś się nią przejął i to tak, jak mogłaby dotąd tylko marzyć. Parcie na jej ślepka poczęło wyciskać z niej kolejne łzy, lecz już nie smutku, a niedowierzania i dziwnego ukojenia. Przerwała ten osobliwy bezruch, który zapanował przez ostatnie parę sekund czy wieczności. Trzęsła jej się broda, trzęsły jej się łapki, które bardzo powoli, nieporadnie, wyciągnęła spod siebie, by zagarnąć jedną, delikatnie! lwiątko tak jej teraz ukochane. Teraz to ona go tuliła do swej piersi, z chwili na chwilę coraz to mocniej i mocniej, opierając grzbiet nosa o jego główkę. Trząsł jej się i grzbiet, trząsł się oddech, lecz cóż to. Uśmiechała się i cichutko płakała. -Uratowałeś mnie- wyszeptała do tego, którego nie znała nawet imienia.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Ganror Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 18 Spostrzegawczość: 22 Doświadczenie: 5 |
26-05-2014, 00:25
Prawa autorskie: ja
Brązowy nie opierał się jasnej łapie, posłusznie spełniając rolę oparcia, zarówno fizycznego, jak i duchowego. Gdy biała zgarnęła go do siebie poczuł jak jego łepetynkę ogarnia deja vu z obrazem jego mamy, kiedy to ona go pocieszała. Momentalnie i jemu zrobiło się jakoś markotno, dlatego wściubił jasny nos w jeszcze jaśniejsze futro, po czym przymknął ślepka wyciszając się i uspokajając splątane myśli. Trwał w tym kojącym bezruchu aż do czasu, gdy Eleri powtórnie nie odezwała się. Nie zrozumiał jej słów.
-Niech się pani nie martwi, smutek jest zły, ale od niego się nie umiera.-wymamrotał cichutko, bo zdawało mu się, że tamta z jakiegoś powodu tego nie wiedziała, skoro twierdziła, że młody ją ocalił. -Ma pani brata który we wszystkim jest od pani lepszy czy jest pani głodna?-spytał po chwili, podnosząc już nieco łebek.-Bo ja jak jestem smutny, to właśnie dlatego.-dodał, z troską w wielkich szarych ślepkach obserwując zeszklone szkarłaty białej. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
31-05-2014, 23:34
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Poczęła wylizywać czule jego łepek nie będąc świadomą, iż mogłaby zważyć na potencjalny fakt braku chęci na owe zajście ze strony malca. Trzymała go w swym objęciu jakby był jej całym małym światkiem, tuląc weń między liźnięciami różowy nos, nie mogąc się wciąż nacieszyć taką bliskością ciepła drugiego lwiego ciałka.
Milczała dobrą chwilę nim jakkolwiek skomentowała którąkolwiek z jego wypowiedzi, ostatecznie wtulając głowę w brązowawy bok. -Oj tak, smutek jest zły, bardzo, bardzo zły. I uwierz mi maleńki, prawdziwie się od niego umiera-podniosła czerep-może nie cieleśnie... ale z pewnością, gdy dopada cię wielki smutek, giniesz powolutku, cząstka po twej cząstce. Pamiętaj o tym nim kogoś poważnie zasmucisz. Przytknęła wargi do jego skroni, by zaraz pociągnąć jęzorem po Gangorowym ciemnym uchu. Ruch jej zatrzymał się w pół jegoż wykonywania; piegowata schowała go jednak by zamyślić się sekundkę. -Mam siostrę... która prawdopodobnie jest we wszystkim ode mnie lepsza, ale... to mnie akurat nigdy nie smuciło. Bardziej to, że... mnie za każdym razem zostawiała po tych jej krótkich "odwiedzinach" gdy wracała z wielkiego szerokiego świata.-westchnęła ciężko, wspominając dnie niezasłużonego więzienia. -Czy jestem głodna? Hm... być może, nie zdążyłam nic zjeść z tego co udało nam się upolować-zaczęła wypowiedź z uśmiechem, który miarowo jej rzedł na wspomnienie lamparta.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Ganror Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:56 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 18 Spostrzegawczość: 22 Doświadczenie: 5 |
03-06-2014, 17:28
Prawa autorskie: ja
Wbrew obawom Eleri, czułości z jej strony bynajmniej nie były niepożądane-wręcz przeciwnie. Malec przymknął ślepka, bezwiednie oddając się zabiegom białej, które przywoływały przyjemne wspomnienie mamy. Tak dawno nie miał kontaktu z innym lwem, że ta chwilowa bliskość wydała mu się niezrozumiale kojąca.
Trwał chwilę upojony przytuleniem Eleri, ze spokojem słuchając jej słów. Trudno było mu pojąć to, co tamta próbowała mu przekazać. Śmierć przez smutek? Jak to w ogóle możliwe? -Naprawdę? Myślałem, że umiera się tylko z głodu albo w walce..-wymamrotał z przejęciem, bo i wizja, którą przedstawiła mu biała była zgoła przerażająca w szarych ślepkach. -Myśli pani, że zasmuciłem rodziców odchodząc ze stada?-spytał po chwili, z niepokojem. Serducho brązowego gwałtownie przyspieszyło, podobnie jak i oddech, który stał się niemiarowy i gwałtowny.-Ale.. Ale ja tylko chciałem im pokazać, że dam sobie radę sam, że nie mieli racji.-wyszeptał, czując, jak ślepia szklą mu się słonym płynem. -Nie chcę, żeby umarli!.-miauknął żałośnie, czując, jak łzy zwilżają jego puchate policzki |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
12-06-2014, 09:43
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
13-07-2014, 01:45
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwioziemka niemalże zachłysnęła się dawno niewdychanym powietrzem.
Świt. Znów ten zapach. Lecz gdzieś tam była ukryta nuta woni Tobo, bo tę ruda zdążyła już całkiem dobrze poznać. Niepokój szturmem wtargnął do serca Vasanti. Ostrożnie stawiała łapy, nie chcąc zranić delikatnych poduszek o miejscami ostre fragmenty kości... Słoni? Oby tylko ich... Rozglądała się dokoła, z uwagą wypatrując szarego cielska zza zasłony stosunkowo ostrego deszczu. Ragnar. On musi tu być. Ale Tobo, tak, zagubiony Tobo również kręci się w okolicy... Wilgotne krople miały tę zaletę (choć momentami stanowiła ona niewątpliwy minut), że dzięki nim dało się wyczuć każdego z odległości mniejszej niż typowa. Starała się stąpać powoli, ostrożnie, by nie wzbudzić niepotrzebnego hałasu. Umówione spotkanie z szarogrzywym to jedno, ale natknięcie się na jednego z jego pobratymców mogłoby nie przynieść pomyślnych skutków. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
13-07-2014, 16:15
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lwisko wkroczyło na ziemię usiane ogołoconymi kośćmi, ociężale posuwając się do przodu. Jego pysk pozostawał bez emocji aż do czasu gdy blade ślepia dostrzegły królową, wówczas ciemne wargi wykrzywiły się słabym uśmiechu.
Wszystko zgodnie z planem. Szare cielsko zbliżyło się do samicy, podczas gdy kosmaty łeb z cichym mruknięciem otarł się mocno o szyję tamtej. Nozdrza jasnego kinola chłonęły przez chwilę zapach bursztynowookiej, by ciepły język zmierzwił po chwili rdzawe futro za jej uchem. Po tej jakże rozbudowanej formie przywitania, Bliznopyski wyprostował się, spoglądając spokojnie w ślepia królowej. -Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.-oświadczył czując, jak jego wargi mimowolnie przybierają formę krzywego uśmiechu. -Nie lubię sobie komplikować życia dlatego postawię sprawę jasno.-dodał, ze swobodą układając się na boku i zapraszając Vei tym samym do pójścia w jego ślady. -Na początek, tak dla formalności: moje stado to Zachodnie Ziemie, natomiast Szkarłatny Świt zakończył swoje istnienie wraz ze swoim poprzednim władcą.-oświadczył dosyć rozbawionym tonem, zakładając łapę na łapę. -No mniejsza, sprawa jest dosyć prosta. Zachodnie Ziemie mają wartościowych członków, z kolei Lwia Ziemia ma urodzajne tereny, obfitujące w zwierzynę. Ty lubisz mnie, ja lubię ciebie. Nadążasz, kochanie?-zamruczał nisko, zastanawiając się czy wystarczająco jasno nakreślił swoją wizję. Dla niego sytuacja mówiła sama za siebie, ale czy była tak samo oczywista dla niej? |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
13-07-2014, 21:05
Poszukiwała miejsca do odpoczynku będąc jeszcze daleko od upragnionej chwili wytchnienia. Już na Skale Skazy, otoczona zewsząd krzyżującymi się charakterami, opiniami i interesami, do łba sam przyszedł jej obraz Cmentarzyska Słoni. Opuściła Otieno, Alainę, Gizę i Mirrę praktycznie bez słowa, idąc uparcie po dawno już zatartej ścieżce, którą wydeptano za czasów Skazy. Dobrze. Cmentarzysko było miejscem, w którym powinna znaleźć chwilę spokoju. W przeciwieństwie do lwiątek, ona nie wierzyła w duchy i życie po śmierci. A nawet jeśli coś takiego istniało, była wdzięczna, że żaden z nich nie zdecydował się jej dzisiaj męczyć.
Lwica nie czuła się najlepiej. Była zmęczona katorżniczym treningiem, zakończonym później niemiłym spotkaniem z Akirą, następnie zaś marnowaniem czasu z lwami, które chętniej zrzuciłaby ze skały, niż wysłuchała. Chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy, biel starych kości zapewne przypomniałaby jej w końcu o matce. Nie zdążyła. Nawet nie zauważyłaby przyczyny tego całego zamieszania, gdyby nie idący za nią krok w krok cień. Minęła chwila, nim rozpoznała najpierw chód, później grzywę, a na końcu zaś właściciela obu tych cech. Ragnar. Na Cmentarzysku? Maya już zaczęła w duchu walczyć sama ze sobą, czy zejść w dół zbocza i opowiedzieć mu o tym, że wszyscy (wliczając w to nią samą zresztą) go szukają. Czy może po prostu pozwolić mu odejść w spokoju, nie oczekując niczego innego w zamian. Los raz jeszcze przeszkodził jej myślom, dając odpowiedź. Zauważyła w oddali kogoś innego: dużą kotkę, zapewne lwicę. Pomarańczowe futro nie służyło jej teraz tak dobrze, jak Ragnarowi, widząc jednak, że szary samiec wyraźnie zmierza w jej stronę, a także, że niemal natychmiast nawiązuje się między nimi dialog, Maya zmrużyła ślepia, usiłując rozpoznać tajemniczą lwicę. Głupiec doszukiwałby się ciekawości w zachowaniu Mai - ruszyła bowiem w ich stronę, wykorzystując każdy jeden zakamarek i bielejący szkielet do ukrycia się. Wytarzała się nawet w szarym pyle, nie zwracając uwagi na jego nieprzyjemny zapach, obserwując całość spomiędzy słoniowych żeber. Docierały do jej uszu jedynie pojedyncze słowa, jednakże teraz cała skupiła się na postaci lwicy. To nie była jedna z nich. Z widzenia Maya znała wszystkie lwy w stadzie, ale tej jednej samicy nie kojarzyła. I już to wystarczyło, żeby wzbudzić jej podejrzliwość. Najpierw Alaina, potem Giza i Mirra, a teraz jeszcze w roli korony tajemnicze spotkanie w miejscu, które do zaoferowania miało tylko prywatność? Wojowniczka skryła się więc skwapliwie, zachowując rozsądny dystans. Ważyła swój czas, nieraz kosztem widoku skupiając się na słuchu - każdy jeden zmysł podpowiadał jej, że coś było w tym wszystkim bardzo nie tak. Niewiedza podsycała jedynie ten niepokojący obraz. Podobnie jak fakt, że Ragnar znajdował się w samym jego środku, z kretyńskim uśmiechem na pysku. Niemalże smakując jęzorem swoich własnych słów. "Kochanie." O co tu, do cholery, chodzi? |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości