♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

19-06-2014, 22:53
Prawa autorskie: malaika4//

A ona dalej milczała, nie wykazując najmniejszego zamiaru wychylania się, jakby i mowa w jej wypadku była czymś niezwykle ciężkim, a może cisza była jedynym rozwiązaniem, jaki pozwalał uniknąć nikomu nie potrzebnych przykrości. Wolała nie zarwać po pysku, a była to ostatnia rzecz na jakiej jej zależało. Nie pomijając że Maya zdawała się być mało towarzyską samicą, jak i zastosowanie w jej wypadku ciszy wydawał się być doskonałym rozwiązaniem.
Cóż, więc co innego mogła w tym wypadku czynić jak nie pozostać biernym obserwatorem.
Nawet chwili gdy zjawił się Kahawian nie musiała czynić nic, zupełnie, gdyż nawet nie zdołała uchylić pyska kiedy została wyręczona przez Mayę, która wyjawiała i powód jej wizyty, dlatego, prócz uniesienia łba i wykonania drobnego gestu, jaki można było odebrać za przywitanie, nie odezwała się, uważnie ich tylko obserwując. A Al była dobrym obserwatorem, w prawdzie obecnie dość milczącym i nie okazująca najmniejszego zainteresowania.
Po prostu jest nic więcej.
No póki co nie miała powodów do zmartwień. Musi jedynie zaczekać i mieć nadzieje że nie będzie musiała siedzieć tutaj aż do świtu.
Miała spore wątpliwości aby Arash wykazał się jakąkolwiek dozą cierpliwości i nie polazł bez niej. W końcu kolejny raz mu się zmyła.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

20-06-2014, 03:01

Wysłuchawszy z uwagą wypowiedzi Kahawiana, Maya spojrzała podejrzliwie na milczącą Alainę.
Nie trzeba było być paranoikiem, żeby dostrzegać pewne zależności. Już sam zdrowy rozsądek sugerował, że niemal identyczne wydarzenia następujące w tym samym czasie w dwóch różnych miejscach - do tego obydwa dotyczące rzekomej znajomości z Ragnarem - raczej nie były dziełem przypadku. Przyglądała się jej więc uważnie, nie kryjąc swoich podejrzeń.
Jak mogła być towarzyską lwicą z tak pokiereszowanym pyskiem? Bliznę na bliźnie futro ledwie było w stanie ukryć, a do tego jej policzek ciągle był przeorany potężnymi pazurami przywódcy stada. Rana zdążyła już wprawdzie zaschnąć, jednakże sam widok podkreślał, kim była Maya i jaką pełniła w tym stadzie funkcję. Kiedy tak łypała na Alainę faktycznie wyglądało to tak, jakby miała zamiar lada moment rzucić się jej do gardła.
Maya nie lubiła się jednak powtarzać - już jedno ostrzeżenie padło z jej ust, a ona nie zamierzała rzucać słów na wiatr. Nie po raz kolejny. Nie teraz, gdy dla Akiry te słowa okazały się nic nie warte. Chociaż nie starała się nigdy o ten wizerunek, była dość tajemniczą i skrytą lwicą. Nawet jeśli nie miała czego ukrywać, mogła się wydawać jeszcze bardziej zamkniętą w sobie, niż faktycznie była.
Nie dała jednak lwisku zbyt wiele czasu na rozmyślanie nad jej zachowaniem. Powoli zaczynało to wchodzić jej w krew. A skoro już mowa o krwi...
- Zauważyłam. - Lwica wskazała łapą na przeorany pazurami łeb. - Ale my też go szukamy, dlatego równie dobrze możesz zostać z nami.
Z perspektywy czasu lwica z każdym dniem miała coraz silniejsze wrażenie, że gdyby pojedynek miał się tego dnia powtórzyć, skończyłaby z czymś o wiele gorszym niż poharatanym policzkiem. Ragnar z dnia na dzień stawał się coraz bardziej agresywny, nawet z samej postury. Miał chód wojownika z urażoną dumą, samca na misji o stawce wyższej od samego honoru. Jego krok był ciężki, twardy, praktycznie nie miał już w sobie tej gładkiej, kociej gracji. To nie był chód przywódcy. To był chód tyrana.
To był chód Skazy.
Łypał okiem, warczał i niemal ociekał wzbierającym w nim gniewem i choć z pozoru wydawał się uśmiechnięty, w ślepiach miał ogień. I tułał się bez celu po tych ziemiach, zapewne snując we łbie jakieś plany. Giza i Alaina to jedno, ale Maya przeczuwała, że te dwie młódki to nie wszystkie lwy, które powinni mieć na oku. Był jeszcze jeden lew - ten, którego szukały.
Obecność nowych samic Maya skomentowała więc inaczej, choć nie zdradziła Kahawianowi swoich myśli. Nie była na tyle tępa, by poruszać ten temat przy obcej, a do tego prawdopodobnie szpiclu.
- Mam nadzieję, że ten cały Otieno, kimkolwiekonjest, ma na tyle rozumu, żeby nie spuszczać jej z oka. - Skomentowała, jak zawsze pełna wiary w zdolności fizyczne i intelektualne młodszych członków stada.
I po tych słowach spojrzała wymownie na Alainę.
Słowa komplementu jakby puściła mimo uszu. Miała zamiar odpowiedzieć zjadliwie, jednak z dwóch przyczyn nie zrobiła tego. Raz: to byłoby szczeniackie i żałosne. Dwa: zapomniała tekstu, którym miała go ukąsić. Skomentowała więc całość jego wypowiedzi ciężkim westchnieniem i krótkim, jakby automatycznym "dzięki".
Szczerze, to kiedy tak wpatrywała się w te niewinne oczęta młódki zaczynała mieć nadzieję, że faktycznie okaże się szpiegiem, że jej ślepia zawodzą i nie widzi jej taką, jaką jest. Mogłaby wtedy bez przeszkód wypruć jej flaki, żeby choć przez chwilę na świecie zapanowała sprawiedliwość. Te myśli nie były jednak gniewne. Nie miały w sobie ani grosza przekonania, nawet, jeśli tak brzmiały. Były smutne, zrezygnowane.
Były na siłę.
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

20-06-2014, 14:36
Prawa autorskie: malaika4//

Nie była dzieckiem nie była też głupcem, aby porywać się na niemożliwe. Nie zawitała by na ziemie świtu gdyby nie miała konkretnego powodu. Powiedzmy, bo jak uznać to że chociaż raz pragnęła się z nim pożegnać, zanim na zawsze opuści teren niegdysiejszych czterech stad. W prawdzie była to jej tylko i wyłącznie zachcianka, ale i czuła ze ten jedyny raz zrobi to porządnie, tyle była mu przynajmniej winna, za to wszystko co kiedyś dla niej uczynił. Jedyny przyjaciel na tych ziemiach i jedyna osoba do której pozwoliła się zbliżyć.
Al westchnęła ciężko,strzygąc i uchem. Coś czuła że nie najlepszy moment wybrała na odszukanie szarego, szczególnie gdy nie tylko im zależy na jego odnalezieniu.
Nie pomijając że i złota od jakiegoś czasu zdawała się jej uważnie przyglądać.
Brązowa zmrużyła lekko oczy, mrucząc jedynie pod nosem " To będzie ciężki dzień".
Łeb dalej tkwił na jej łapach, ona zaś wciąż starała się okazywać im statyczne zainteresowanie, także i prowadzonej rozmowie, chociaż w momencie kiedy padły słowa o Ragnarze, mimowolnie uniosła uszy wsłuchując się w gadkę .
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

21-06-2014, 11:57
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Minimalnie skinął łbem Alainie w odpowiedzi na jej powitanie. Będą mieli okazję jeszcze porozmawiać... i zanosi się, że będą na to mieli dużo czasu. Nie zanosiło się, żeby Szaremu chciało się przyjść, dać znać o swojej obecności w jakikolwiek sposób.
Na nowe rany Mai owszem, zwrócił uwagę, ale nie miał zamiaru o nie pytać- nie była typem, która chciała się nimi chwalić czy się użalać. Jednak fakt że stał za nimi Ragnar, zaskoczył go i rozgniewał jednocześnie. To ona zajmowała się nimi w czasie choroby, była częścią stada... a on traktuje ją jak jakiś pieniek do ostrzenia pazurów? Był po prostu wściekły, jednak powstrzymywał się przed zbytnim uzewnętrznianiem swojej reakcji. Jedynie krótki, ostry błysk w ślepiach mógł wskazać Mai jego opinię na ten temat.
- Rozumiem. Swój patrol skończyłem, a skoro Otieno jest na stanowisku, myślę że mogę z wami zostać. Może grupa zebrana na skale zwróci uwagę przywódcy.
Na drugą wypowiedź i zachowanie Mai zareagował lekkim uśmiechem.
- Wydaje się, że ma łeb na karku. Wie, że nie wolno ryzykować...
Przez dobrą chwilę milczał, zastanawiając się nad kilkoma sprawami. I musiał je jakoś załatwić...
Po chwili wyciągnął łeb i musnął nosem policzek Mai.
- Odpocznij trochę. Ja jej popilnuję.
A przy okazji się czegoś dowiem.
To nie był rozkaz. Była to zwykła prośba.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

21-06-2014, 13:57
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Lazł wolnym i spokojnym tempem tuż obok lwicy, by nie zgubić jej po drodze. Nie znała jeszcze tak dobrze tych terenów, a on nie miał ochoty później latać i jej szukać, szczególnie w takie ciepło. Miał dość sporą grzywę, która w upały na prawdę potrafiła dać mu popalić. Gdy stanęli pod skałą, spojrzał na nią i się lekko uśmiechnął, po czym zaczął się wspinać. Na górze dostrzegł, iż jednak nie będą sami. Dostrzegł bowiem Kahawiana, oraz dwie lwice. Jedną kojarzył z zebrania, a drugiej nie znał wcale. Otieno zaczekał, aż Giza również wdrapała się na szczyt, po czym kiwnął, by podeszła do nich razem z nim, a następnie ruszył w stronę lwów.
-Salve- rzekł do zgromadzonych, a następnie usiadł koło nich. Chyba zasłużył na chwilę odpoczynku po wypełnieniu obowiązków oraz przyprowadzeniu nowej członkini stada, czyż nie?
-Jak już wiesz, Giza chciałaby dołączyć do stada, więc przyprowadziłem ją tu, by zaczekała na Ragnara. Mirra, druga lwica prawdopodobnie później do nas dołączy. - rzekł w stronę Kahawiana, po czym machnął ogonem. Miał nadzieję, iż Mirra go posłucha i faktycznie zjawi się w późniejszym czasie na skale. Od dawna chciał dowiedzieć się czegoś więcej o swojej rodzinie i w końcu miał taką możliwość.
Mirra
Samotnik
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 40

22-06-2014, 22:34
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)

Mirra po chwili pojawiła się na skale.
- Witajcie ponownie - powiedziała gdy tylko się przy nich zatrzymała.
Spojrzała na dwie lwice których jeszcze raczej nie znała
- Mirra jestem - rzekła
Usiadła sobie spokojnie i rozejrzała się wokół po terenach Szkarłatnych czy coś się pozmieniało
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

22-06-2014, 23:23

W milczeniu obserwując pojawienie się następnych lwów Maya nie mogła nie ustrzelić Kahawiana znaczącym, a przy tym teatralnie rozżalonym spojrzeniem.
- Odpocznij. - Mlasnęła jego własnym słowem.
Prędzej jej kaktus za uchem wyrośnie, niż znaczenie słowa "odpoczynek" przestanie być dla niej zagadką. W momencie poczuła się jednak nieco głupio, bądź, co bądź, rażąc do jedynej faktycznie jej życzliwej osóbki w całej tej kompanii chłystków. Maya powoli odwróciła łeb i wtuliła nos w szyję samca, chowając się w jego grzywie. Wtedy stała się rzecz niesamowita, która nie miała jeszcze nigdy wcześniej miejsca.
- Przepraszam. - Usłyszał słowa magicznego zaklęcia Kahawian.
Nie miał jednak czasu zbyt długo kontemplować fenomen. Maya odsunęła się od niego, a przybycie innych lwów sprawiło, że szybko zrzuciła perspektywę odpoczynku w dół skały. Przypatrywała się im z wyraźną niechęcią, której nie próbowała zresztą nawet kryć, a lwem, któremu przypadła największa jej część był nie kto inny, a Otieno. Przywitała się z nim ledwie zauważalnym skinieniem łba, jedynie przyjmując do wiadomości to, co miał do powiedzenia. Nie miała jednak serca w piersi, aby wyprowadzić młokosa z jego magicznej krainy doskonałości i szczęśliwości, w której Ragnar miał czas dla wszystkich i hasał sobie radośnie po polanach pełnych kwiatów, bukietem róż witając każdego, kto się do niego zbliżył. Nie było róży bez kolców, a Maya wiedziała już, że akurat ten fakt Ragnar był w stanie zademonstrować. Prawda kwitła jej niemal na pysku w tych samych odcieniach czerwieni. Jeżeli Otieno myślał, że Ragnar z chęcią znajdzie czas dla niego, Gizy i Mirry, nie zapominając w tym wszystkim o Alainie... to cóż. Niech czeka na swój bukiet róż.
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

23-06-2014, 21:45
Prawa autorskie: malaika4//

Ale i nie tylko Maya poczuła się względem coraz szerszego grona nieswojo, może z tą różnicą ze w wypadku złotej objawiało się to agresją, u niej zaś rosnącym niepokojem z mieszanym i z rezygnacją. Może i dalej zależało na spotkaniu jej Ragnara, lecz czy warto ryzykować własne bezpieczeństwo.
Al zastrzygła uchem, unosząc i pysk aby i zlustrować uważnie każdą nowo przybyłą osobę. Zaczynała także rozmyślać nad możliwością opuszczenia tego miejsca, jednak problemem niestety stawała się sama Maya, która zapewne tak łatwo jej nie puści.
Dlaczego, może i w jakimś stopniu zyskała jej aprobatę, jej chęć zobaczenia osoby, która okazała się samym przywódcą, mogła wydać się lewa.
Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że to imię powinno być znane wśród innych stad...
"Eh, coraz mniej podoba mi się to całe towarzystwo, za dużo nie znanych mord" rzuciła w myślach, od tej chwili już ukradkiem ich obserwując. Czuła ze lepiej byłoby dla niej, jeżeli nie będzie okazywała otwartego nimi zainteresowania.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

24-06-2014, 01:24
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Giza przyczłapała tutaj zaraz za Otieno, w zasadzie odstąpiła go jedynie na parę kroków. Kiwnęła głową Kahawianowi, którego miała przyjemność poznać nie tak dawno oraz lwicom, które się tutaj znajdowały. Na raz przedstawiła się kulturalnie i bez zbędnych ceregieli. Ona miała czas, równie dobrze mogła siedzieć i kwitnąć tam, nad rzeką. Jednakże Otieno nalegał by przenieść się tutaj. Giza nie urodziła się wczoraj, co zresztą dało się zauważyć i wiedziała, że przywódca miewa ważniejsze sprawy na głowie, była gotowa na to, że będą musieli poczekać i liczyć na zainteresowanie ze strony Ragnara. Niemniej nie siadała ani nie kładła się. Stała tak, jak się zatrzymała z beznamiętnym wyrazem pyska, kompletnie nie wzruszonym mimo iż dostrzegła niechęć zielonookiej lwicy.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

24-06-2014, 15:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Jego uwadze nie umknęło spojrzenie Mai i sarkastyczna odzywka. No cóż, liczył się z taką odpowiedzią- znał ją przecież w pewnym stopniu. Co nie zmienia faktu, że nie było to zbyt przyjemne odczucie. Ale to co zrobiła później, no cóż. Uśmiechnął się leciutko, a ciepły oddech samca przemknął po jasnej szyi.
- Przyjmuję- odezwał się na tyle cicho, że mogło to dotrzeć jedynie do uszu lwicy.
Gdy odsunęła się od niego, zwrócił się w stronę nowo przybyłych.
Minimalnym skinięciem łba po raz kolejny przywitał grupkę.
- Rozumiem. Spocznijcie... nie ma sensu rozłazić się po terenie, skoro i tak nie wiemy, gdzie on jest. Jeśli się nie zjawi... no cóż. Giza jest w zasadzie już członkiem stada. Otieno, chciałbym, żeby Mirra była pod twoją opieką tak długo, jak będzie chciała u nas przebywać.
Następnie zwrócił się do pomarańczowookiej. W zasadzie tylko powód jej pobytu tutaj był nieznany. Jeśli to była jakaś błahostka, nie było sensu jej tu trzymać. Może powinien się tym zainteresować.
- Alaino, możemy porozmawiać?
W zasadzie chyba nie miała innego wyboru... ale wypadało się zapytać.
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

24-06-2014, 19:11
Prawa autorskie: malaika4//

I ona to czuła, że nie może wiele zrobić jak zaspokoić ich ciekawość, dlatego nie pozostało jej nic innego jak grzecznie skinąć łbem , ale i podnieść się. Zawsze uważała ze nie wypada z nikim rozmawiać na leżąco, zwłaszcza gdy rozmówca stoi.
Teraz gdy siadła , dyskretnie zerknęła jeszcze na złotą jakby chciała się upewnić czy aby nagle i ona nie postanowiła się do nich przyłączyć, resztę lwów ignorując. Nie miało to jednak trwać długo kiedy ostatecznie bursztyn ślepi usadowił się na pokiereszowanej mordzie samca.
Czekała, skoro ma tylko odpowiadać na pytania, czekała aż padnie pierwsze.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

27-06-2014, 16:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Wybacz że tak późno, ale nie byłam w stanie myśleć o niczym poza wynikami z matury...

Poczekał spokojnie, aż Alaina znajdzie się obok niego. Dopiero po chwili odezwał się cicho. To była rozmowa między nimi, nikt inny nie musiał się wtrącać.
- A więc przychodzisz to Ragnara... nie chcę wtykać nosa w nie swoje sprawy, ale sama widzisz co się dzieje. Może jeśli to nie jest nic pilnego, to mógłbym mu przekazać? Nie wiem, gdzie tym razem polazł.
W innej sytuacji może potraktowałby to jako niezły żart- nagle wszyscy szukają jednego samca, którego gdzieś wcięło. Ale w momencie gdy jest to przywódca i nie jest znane miejsce jego pobytu, to zupełnie inna kwestia.
Mimo że ton którego używał był spokojny i uprzejmy, to jego spojrzenie wyraźnie mówiło, że liczy na szczerą odpowiedź. Że jakby co, jest to naprawdę coś poważnego...
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

27-06-2014, 19:32
Prawa autorskie: malaika4//

Na co ona odpowiedziała mu najpierw ciepłym uśmiechem, pełnym zrozumienia, jaki nie miał zniknąć przez cały jej monolog, który za niedługo miał paść z jej ust . Nie wyglądało także aby zamierzała kryć powód swej wizyty. Wyjawiła go Mayi, wyjawi go i Kahawian'owi chociaż on zdawał się być bardziej przystępny niżeli piaskowa.
-Również i dawniej ciężko było go zastać w jednym miejscu. Zawsze gdzieś wraz z Mogrim'em patrolowali ziemie-mruknęła pogodnie, mrużąc z lekka oczy -Dostrzegałam że nie tylko ja go poszukiwałam.W prawdzie nie planowałam w niczym przeszkadzać, czy komuś wchodzić w paradę, chciałam jedynie spotkać starego dobrego przyjaciela którego bardzo dawno nie widziałam. Zbyt wiele razy lęk nie pozwalał przekroczyć mi granic ziem Świtu, by chociaż pokazać że żyję. Teraz gdy zamierzam opuścić na dobre tereny dawnych czterech stad, chciałam choć raz porządnie się z nim pożegnać... Z drugiej strony może tez byłam ciekawa jak mu się powodzi, jak ułożył se życie, czy zaakceptował reguły panujące w Świcie...Ach wybacz, zapewne wydaje sie to mało istotne, ale ten wyjątkowy raz pragnęłam nie zniknąć przed kimś, kogo i tak już raz zostawiłam.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-06-2014, 12:24
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skinął łbem- rozumiał. No cóż jeśli tak przedstawiały się sprawy, nie miał prawa wyganiać jej poza tereny stada ani też trzymać jej pod strażą. Gdy przed oczami pojawił mu się obraz młodego Ragnara, uśmiechnął się. No cóż...
- Wygląda na to, że w kwestii włóczenia się niewiele się zmieniło.
Teraz już mając wstępne rozeznanie w sytuacji wszystkich na skale, zdołał się nieco rozluźnić. Miał tylko nadzieję, że nie będą musieli czekać tu wiecznie.
- No cóż, w takim razie możesz przebywać u nas tak długo, jak uznasz to za stosowne. Gdyby ktoś się pytał, powiedz że masz moje pozwolenie.
Skłonił łeb przed lwicą i spokojnie odszedł kawałek dalej. Było tu dla niego zbyt dużo lwów, zbyt duży tłok. Potrzebował kilku chwil względnej ciszy i spokoju. Cały czas słyszał towarzystwo wyraźnie i kontrolował co robią, jednak część jego umysłu mogła teraz odpocząć. Położył się, a łeb oparł na skrzyżowanych łapach.
Mirra
Samotnik
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 40

02-07-2014, 13:31
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)

Spojrzała na Kahawiana gdy ten powiedział Otieno by była pod jego opieką. Nie miała nic przeciwko do Otieno ale nie podobało jej się to
- Nie jestem małym lwiątkiem którym trzeba się zajmować - warknęła
Nie umknęło jej uwadze, że większość tu osób czeka na Ragnara, a przecież przywódce powinno się łatwo znaleźć w razie jakiegokolwiek ważnego wydarzenia. Powinien być przy stadzie i się nim zajmować, a nie się włóczyć. Jednak na ten temat wolała się nie wypowiadać


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości