Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
28-06-2014, 22:00
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Namokła przez przelotną ulewę trawa pochlipywała pod gniotącym ją wielkimi buciorami Dariuszem. Wymiętolony przez upał, dobijający czterdziestki mężczyzna o twardo określonych przez popołudniowe słońce rysach twarzy wspinał się pod górę powolnymi, długimi krokami, lekko utykając na prawą nogę i niosąc ręce schowane głęboko w kieszeniach ciemnozielonych szortów. Oglądając się co jakiś czas w swoją lewą stronę, skąd aż po horyzont rozpościerał się widok na sawannę, starał się nie dać po sobie poznać zmęczenia. A zmęczony był, nawet bardzo. Wycieczka... jak to idiotycznie brzmi. Nie w tym przypadku. To była ostatnia deska ratunku, zaułek, w którego ciemności czmychnął w ostatniej chwili, słysząc świst przelatującej mu za plecami kuli. Oczywiście, że mógł najbliższe dwa tygodnie, które tu zamierzał spędzić, wykorzystać na cele wypoczynkowe. Oczywiście. Gdyby tylko mógł uwolnić swoje myśli od rzeczywistości, wokół której ciągle się jeszcze kręciły.
Nie ustając w spokojnym marszu, zerknął na Ewelinę przez prawe ramię. - Uważaj tam - uniósł brwi. - Na ten śliski kamień. Podniósł dotychczas skoncentrowany na kamulcu wzrok, przyjrzał się twarzyczce dziewczyny przez krótką chwilę by zaraz potem obadać całą podążającą za nim posturkę wzrokiem i jeszcze raz stwierdzić, że zastanawianie się nad tym alabastrowym cudem, z którym przyszło mu obcować, jest jedynym ekwiwalentem dla rozważań nad tym, jak wrócić za trzynaście dni do rzeczywistości. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
29-06-2014, 00:54
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Jej szmaciane baleriny po kilku już krokach w nieskoszonej (ha-ha) trawie, całkowicie przemokły, co jednak nijak się odbiło na obliczu, postawie, czy samopoczuciu Eweliny o białych dłoniach (i całej reszcie).
Cichutko obserwowała jego twarz, włoski, światło, które się na owych ostro rozkładało; dostrzegła sposób w jaki odciąża nogę, fakt, że chował dłonie w kieszeniach, to jak stawiał każdy kolejny krok... nic nie mogło jej umknąć, aj niejeden mógłby się zlęknąć, ile ta niepozorna istotka pochłania, jak bierze do siebie nawet takie szczegóły. Dobrze, iż zwrócił jej uwagę, albowiem tak wpatrzona w starszego od niej mężczyznę, spokojnie dałaby radę potknąć się i o zapałkę. Ponieważ to zdolne dziewczę jest. Zaciekawiła się, zapatrując w ten zbity i gładki zlepek minerałów, czy był tu już kiedyś nasz Dariusz, przez co mógł ostrzegać biorąc z wcześniej zdobytej wiedzy, czy też dostrzegł zwyczajnie teraz i już od razu mógł stwierdzić, że owy kamień może być przyczyną wielu wypadków, bądź czy tak straciła na koncentracji i świadomości, że zdążył sam zatracić na owym równowagę. Można by stwierdzić, że tak łatwo rozpraszające się i zaraz skupiające na to nowej rzeczy stworzonko nie zostało przez nad-cokolwiek obdarzone zbyt wielkim pokładami inteligencji. Jednak jej zachowanie miało swe źródło jednak u czegoś innego. Czegoś o czym teraz myśleć nie chciała, o czym chciała zapomnieć, nawet jeśli nie w ogóle, to na choć krótki czas. Dlatego też skupiała uwagę na wszystkim co tylko się dało. Podbiegła do towarzysza, nie potrafiąc dotrzymać mu tempa, nawet jeśli się specjalnie nie spieszył, a zwiewna od poziomu talii sukieneczka wdzięcznie przyozdabiała jej wdzięczne ruchy.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
29-06-2014, 10:41
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
I faktycznie się przeląkł, faktycznie poczuł, że jest obiektem czyjejś bardzo uważnej obserwacji. Szkarłatne oczęta zaczęły kłuć go niby małe szpileczki wszędzie tam, gdzie się zatrzymywały, a przynajmniej tak się Darkowi zdawało, kiedy siłą rzeczy musiał odwrócić się z powrotem przed siebie i stracić z nimi kontakt wzrokowy. Czas, w którym pokonał następne kilkanaście metrów przeznaczył na odtwarzanie straconego z oczu portretu dziewczyny, a gdy ta znalazła się tuż obok niego, z satysfakcją zrewidował wszystkie zapamiętane elementy jej fizjonomii. Odsunął się na bok i puścił ją przodem. Trzy kroczki i będą na upstrzonym słonecznymi odpryskami szczycie. Korony-peruki rosnących tam palm daktylowych falowały delikatnie, gładzone przez smukłe dłonie gorącego wiatru.
Skinął głową, zachęcając dziewczynę do wspięcia się przed nim. Z asekurantem w postaci jego osoby nie groziło jej niefortunne poślizgnięcie się, a w najgorszym wypadku, oderwanie się od ściany wzniesienia i upadek. Oh, a że będzie miał okazję przypatrzyć się od tyłu doskonałej ewelinowej talii oczywiście, że miał na uwadze. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
29-06-2014, 12:15
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
/Ta. TALIĘ. of kors/
Jasna zapewne wręcz czuła jak to gniecie jego poczucie komfortu przez niegrzeczne jej obserwowanie acz cóż ona biedna poradzić może na fakt... iż widzi. Zdziwiła się gdy puścił ją przodem. Ją? Przed... sobą? Zawahała się pewną nie będąc, czy tak w ogóle można och. Przypomniała sobie jednak, iż, choć ich coraz mniej, to jednak istnieją tacy, co wychowani, robią tak z racji etykiety. Podreptała więc niepewnie, acz do przodu, zaprawdę jak zawsze prezentując, chcąc nie chcąc, swą talię i całą jakby nie było-resztę (nadmienić można, iż nie była to talia wcięta jak u klepsydr, a gładka, powstała na skutek różnicy miedzy wąskimi ramionkami a zacnymi biodrami. Idealna więc do jeżdżenia po niej łaknącymi dłońmi). Niewiele minęło a już znalazła się na czubku tego pagórka, zadzierając łepek i szeroko rozwarte szkarłaty, chłonąc widok, szum i urzekającą grę świateł. Ach, światło zawsze było dla niej tak znaczące! Niczym na romantyków pory roku- działało na nią na płaszczyźnie humoru i uczuć, potrafiąc wyciągnąć ją z niejednego wręcz doła, bądź w owy często wpędzić. Jak czupryny palm- falowały i jej gładziutkie włosy same w sobie będąc już niejako estetyczną atrakcją. Było między nimi tak cicho, niemo, głucho, a jednak namacalnie niemal każde z nich bez problemu mogło dostrzec złożoność tego drugiego, a nawet mentalny ozon po wewnętrznych burzach.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
29-06-2014, 12:43
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
/*dupie
Dla kogoś pokroju Darka pełne upojenie się estetycznymi atrakcjami następowało gdzieś tam na prymitywnej, pierwotnej, samczej płaszczyźnie, na której bardziej niż rozpatrywany w kategoriach "brzydoty" i "piękna" obraz rzeczywistości liczył się podprogowy, złożony przekaz o rozrodczej gotowości. Oczywiście trywializując. Oczywiście biorąc niezbyt skomplikowaną, męską istotę Dariusza na stół warsztatowy i przyglądając się jej od tej biologicznej strony. Bo jeśli Ewelinę zachwycały placuszki przebijającego się pomiędzy chmurami światła, to dla Darka najważniejszym w tej jednej sekundzie jej zachwytu był subtelny, niosący Ewkę w ich stronę ruch bioder. Egzagerując. Bo prawdę powiedziawszy zmęczenie minionym dniem i mnogość jego abstrakcji skutecznie stępiło tę część Darka, która odpowiadała za wychwytywanie feromonów. W zamian za to Ewka wlała w niego coś, co dopadało go bardzo, bardzo rzadko, a mianowicie zainteresowanie płcią przeciwną od tej duchowej, a nie fizycznej, strony. Zmierzwiona wiatrem czupryna zatrzęsła się, kiedy jej właściciel potrząsnął nieznacznie głową, orientując się, że cisza i bezruch, które pomiędzy nim i dziewczyną zapadły, trwały o te niezręcznych kilka sekund za długo. Gdzieś w oddali wypatrzył rzędem idące stado gazel i podążające za nim dwa niemożliwe do zidentyfikowania cienie. Usiadł tam, gdzie stał. Gdzieś blisko stromego skraju wzgórza. Położył łokcie na zgiętych kolanach, zwiesił luźno dłonie, lecz zaraz potem zaczął nerwowo i z bardzo niezadowoloną miną pocierać palcami zaciśnięte powieki, jakby chciał odpędzić od siebie zmęczenie. Po cichutku liczył na to, że jak otworzy oczy i odwróci głowę zobaczy obok siebie spłoszoną postać szkarłatnookiej dziewczyny. Lecz, nie wiedzieć czemu, ponad tym pragnieniem unosiło się przekonanie, że po wpuszczeniu w ciemność zamkniętych ślepi światła rzeczywistości okaże się, że jest tutaj zupełnie sam, a istotka o białych włoskach i gładkiej talii pozostała w sferze imaginacji i niezaspokojonych żądz. Dlatego wyjrzał na świat zza zasłaniających go palców, nieśmiało, ze skwaszoną miną, jakby skonfrontowanie obaw z rzeczywistością miało go oślepić. |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
30-06-2014, 00:22
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Ach ta zwierzęca strona samców rodzaju ludzkiego i nie tylko. Ewka nigdy nie miała jej za złe istnienia, a tylko smutek dopadał jej duszkę, gdy uświadamiała sobie, (w swym mniemaniu) iż do niczego innego się nie nadaje, ba! wręcz jest stworzona tylko i wyłącznie po to, by ową samczą potrzebę i część zaspokajać. Przy okazji sama sobie wyrzucając do bólu jak to i ona, tak często jak na swą płeć, odczuwa chory pociąg, odbierający jej chwilowo zmysły i panowanie nad myślami. Przeklinała się po każdej takiej sytuacji po stokroć, na wieki i do kości swych szpiku. Nic to jednak nie pomagało. Odrzucała więc cierpiąc, wszelkie prawo do nazywania się w pełni człowiekiem czy dopuszczanie do siebie możliwości, iż może "popisać" się chociażby przed sobą jakąkolwiek duchową głębią.
Niezręczna cisza? Ach czy przecież nie na tym polega dobieranie sobie grona znajomych, przyjaciół, partnerów takich, by można było sobie czasem przy owych pomilczeć? Bez krępacji? Wpatrywała się w szerokie liście, a światło ślizgało się po jej buźce i zaiste, całej reszcie ciałka. Poczyniła jeszcze parę kroków, niby tanecznych, cichuteńko nucąc pod nosem coś z francuska, co mogłoby dać blade pojęcie o tym czy w końcu jest wyedukowana czy nie? Nic prawie o niej nie wiedział. I wzajemnie. Odwróciła głowę przenosząc ślepka na Dariusza. Zdać by się mogło, że zmartwiła się widząc jego zmęczenie, oraz na fakt skwaszenia jego oblicza. Czy to jej wina? Czy sama jej cicha obecność już go męczy? Może jednak to coś innego i jej głupie snute domysły on czuje przez skórę i to tak go słabi? Chwyciła łapką łokieć drugiej, luźno wiszącej ręki, by podejść do niebieskookiego (ach jakie on miał śliczne oczęta!), postać chwilę niezręcznie, nie mając pojęcia co począć, i kucnąć w końcu, po skosie, ni to przed ni to obok obdarzając niepewnym, acz ciepłym i niezwykle kochanym uśmiechem pod piegowatymi policzkami. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
30-06-2014, 09:22
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Gdyby ludzkie uszy były bardziej mobilne, te należące do Dariusza zwróciłyby się raptownie w stronę dochodzącej doń, płynącej z ust Ewki ledwie słyszalnej melodii. Lecz zamiast gwałtownego ruchu, podparłszy łokieć na kolanie i zakrywszy usta ręką, kształt mężczyzny jakby stwardniał, skamieniał, a o tlącym się wewnątrz niego życiu świadczyły jedynie leniwe mrugnięcia powiek, nic więcej. Zaplątany w szum wiatru śpiew zadziałał na niego hipnotycznie. Tak, jak na przemierzające mitologiczne wody żeglarzy działać musiało syrenie nawoływanie. Nuty, które wyfruwały z małych usteczek otaczały go nieodpartym pragnieniem usłyszenia kolejnego taktu; jeszcze jednego, jeszcze jednego, jeszcze jednego... Więc gdy do jego uszu doszła trwająca ponad wartość metrum pauza, skręcił łepetynę w stronę, z której jeszcze przed chwilą dochodziły ostatnie tchnienia przedłużonej fermatą nutki. Sekunda na skoncentrowanie wzroku na podkreślających promienny uśmiech piegach i odpowiedź tym samym. No. Może nieco mniej wdzięcznym uśmiechem.
- Co to była za piosenka? - doszły do uszu Ewki niewyraźne słowa, stłumione przez dłoń zakrywającą usta. Błyszczące zza zmrużonych powiek szafirowe oczy zdradzały szczere zainteresowanie odpowiedzią i ożywienie ich właściciela. |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
30-06-2014, 21:33
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Zdziwiła się na zadane pytanie z początku nie rozumiejąc nawet sensu słów, które padły. Zdziwiła się, że w ogóle go może taka błahostka interesować, a także, że zwraca jakąkolwiek głębszą uwagę na to co robi i powoduje sobą jej persona. Również zlękła się, iż słyszał czemu to jej umysł na sekundkę dał upust, oraz jak nieważne jest to czym to jest. Zmieszała się na ten fakt, a wiatr, nieprzejęty, muskał jej włosami nieruchomą postać Deriona.
-Tourdion-odpowiedziała mu tylko bardziej zawstydzona, gdy zorientowała się jak długo się nie odzywała. Uh, jeszcze pomyśli, że to w celu nadania dramaturgii czy podkreślenia ważności tytułu. Spuściła oczy. Nie rwała się z wytłumaczeniem czemu to podśpiewywała cicho akurat po francusku, czemu akurat przypadkową żeglarską pieśń oraz czemu to tak dziwnie jej myśleć o tym wszystkim. Z głupich, aj prawdziwie głupich nerwów poczęła przeczesywać kudełki palcami oraz zaplatać luźny warkocz od połowy ich długości. Gdy jednak uderzyło ją nieprzyjemne z tą czynnością skojarzenie- czym prędzej go rozplotła i odrzuciła białe włosie na plecy, oplatając rękami swe podkulone teraz kolana, a jej kształtny zadek przysiadł na miękkiej trawie. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
30-06-2014, 22:03
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Po usłyszeniu odpowiedzi odwrócił wzrok. Pogłos usłyszanego słowa odbijał się echem po jego głowie, lecz nie napotykał żadnych, nawet najbardziej mglistych skojarzeń. Mimo to zanucona melodia wpadła w dariuszowe ucho i dźwięczała w nim jeszcze przez potrzebną Ewelinie do namysłu chwilę. W tym czasie co prawda tonacja zdążyła ulec kilkakrotnej modulacji, akcenty lekko się porozjeżdżać, jednak wprawny słuchać dosłyszałby w tej mocno zniekształconej linii melodycznej jej pierwotną wersję.
Cisza, po której nastaniu Darek odwrócił głowę z powrotem w stronę Eweliny pogłębiła się, gdy mężczyzna zorientował się w zmianie położenia dziewczyny. - Jesteś Francuzką? - zapytał ściszonym głosem, sięgając dłonią do zalążka warkocza, który spływał z delikatnych plecków Ewki. Przesunął się minimalnie, odchylił nieco do tyłu. Tak, by móc obiema dłońmi dotknąć jaśniutkich, zbliżonych w swojej miękkości do satyny, włosów. Na jego zmęczonej upałem twarzy malowało się głębokie skupienie. Jedynym jej ruchomym elementem były oczy, które w niepewnych łypnięciach w stronę szkarłatów Eweliny kontrolowały drgnienia wszystkich mięśni, odczytywały reakcje. Pojęcia nie miał, że fikuśny kobiecy artefkcik w postaci warkoczyka może wzbudzać w dziewczynie negatywne emocje - nieśmiałość, która spowalniała jego ruchy była podyktowana jedynie kurtuazją. |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
02-07-2014, 20:31
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Pokiwała przecząco główką, niespiesznie, bez wkładania w owy gest zbytniej ilości energii, jakby to miało miejsce w przypadku gdyby miało jego pytanie Ewkę jakkolwiek urazić.
-Nie... ale zostałam wychowana przez Francuza... a nawet w całym francuskim szlacheckim rodzie... we Francji... -dodawała jedno po drugim nie mając pojęcia czy to uprzednie byłoby samo w sobie starczające na wszystkie kolejne czy też jednak nie, oraz czy to cóż rzekła nie czyni jej Francuzką? Przecież ma nawet obywatelstwo... cóż z tego jeśli się nigdy ową nie czuła, a narodowość jej "narzucono" tuż przed osiągnięciem wieku, który uważa się za przejście w dorosłość. Gdy poczuła, że Dariuszowe dłonie mają kontakt z jej włosami, spięła się cała, gdy gorzko-słodkie dreszcze przebiegły przez jej plecy, łydki, żebra wolne oraz czubek łebka, w którym to się nieco nawet i zakręciło. Zacisnęła paluszki u swych małych, zgrabnych stópek rozwierając demoniczne ślepia, szukając nimi w eterze odpowiedzi na to cóż teraz powinna zrobić. Zacisnęła usteczka czując jak trochę zasycha jej gardło. Czemu tak ją to ruszyło? Wie niewielu. -P,proszę, n,nie-spojrzała na ciemnowłosego niemal błagalnie, gdy zagarnęła jedwabiste włókna do przodu, kuląc się, odwracając wzrok, rumieniąc z zawstydzenia i wspomnień, oraz przejęcia całą sytuacją czy też faktem... że chciałaby by jej ktoś och pogrzebał we włosach, plótł je, jeździł delikatnie palcami po plecach i ramionach i tak dalej... tym bardziej obrzydziła się samą sobą. Położyła się na trawie marszcząc nieco brwi, kurczowo trzymając niezbyt gruby snopek białości w łapkach, niewiele różniących się odeń kolorem. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
03-07-2014, 22:09
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Łapka Darka momentalnie się wycofała, zgięła przy piersi. Twarde spojrzenie spoczęło na piegowatym policzku i przyglądało mu się z przebijającą się zza zasłony obojętności dezaprobatą. Próba nie okazania po sobie zawodu prawie odniosła sukces. Mężczyzna odwrócił flegmatycznie wzrok, jakby chciał w pustej przestrzeni rozpościerającej się przed nimi znaleźć potrzebne mu teraz zrozumienie. Podparł się obiema rękami za plecami i zwiesił głowę, unikając za wszelką cenę wyłapywania jakichkolwiek gestów, które wypływały od strony dziewczyny. Całokształt jej delikatnej kobiecości był czymś, wobec czego nie potrafił przejść obojętnie. Tym bardziej, jeśli Ewka nie do końca zdawała sobie sprawę ze stanu, w jaki swojego kompana wpędza.
Jej prośbę pozostawił bez komentarza. Z racji tego, że teraz nie za bardzo wiedział, co ze sobą począć, sięgnął odruchowo do kieszeni po papierosy, lecz musnąwszy paczkę czubkami palców zrezygnował z automatycznie powziętego zamiaru. Łypnął wzrokiem w bok. Tam, gdzie spodziewał się zobaczyć kaskadę białych włosów dostrzegł ścieżkę, którą przed chwilą tutaj przybył. Przez ułamek sekundy, który oddzielił ten moment od chwili, w której zorientował się, że Ewka leży tuż obok, z pewną ulgą stwierdził, że nareszcie stało się to, co stać się powinno już jakiś czas temu; że Ewki tak naprawdę nie ma. Przyjął tę przelotną myśl z pewną dozą ulgi, z cichym przytaknięciem, że tak, tak właśnie miało być i tak właśnie się stało. Dlatego gdy spojrzał w dół na pewno musiał wyglądać na nieco zaskoczonego. - Mieszkasz tam nadal? - zdołał jęknąć, na chybił trafił wybrać niezbyt zobowiązujące pytanie. - We Francji, mam na myśli. Poszedł w ślad za Eweliną i położył się w dość sztywnej sekwencji ruchów. Założył ręce pod głową. Był bardzo nieodprężony. Można pokusić się o stwierdzenie, że był spięty. |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
05-07-2014, 22:17
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Leżała, w przeciwieństwie do towarzysza z każdą chwilką coraz bardziej się na nowo odprężając, czując jak jej delikatną skórę muska już nie tak delikatna trawa, jak wiatr przelatuje gdzieś tam nad nimi pchając puchate chmurki dalej, wsłuchując się w cichy szum wielkich liści... Jak ona lubiła takie małe rzeczy jak właśnie te drobnostki co sprawiały ją zdecydowanie bardziej podniesioną na duchu! Uśmiechnęła się delikatnie, by za sekundkę znów się nie rozpłakać niemal, gdy myśli przywiodły jej przed oczy tego, któremu niegdyś rzekła, by postarał się takie aspekty świata docenić, by może pomogło mu to stać się szczęśliwszym... i jak bardzo nie potrafił. Ani docenić, nawet na jej prośbę i z serduszka gorącego radę, ani stać się szczęśliwszym, nawet mając jej serduszko na własność. Odwróciła łepek od czarnowłosego, by nie okazać jak bardzo jest wewnętrznie słaba, nie chcąc i na niego zrzucać jej ciężaru... mógł nic z tego całego absurdu nie dostrzec, prócz ślicznej białej, wygiętej teraz z racji rzeczy szyjki.
Z dalekich ziem Normandii pytanie Dariusza zwróciło jej uwagę ku zdecydowanie cieplejszym i bardziej słonecznym ziemiom de Amesvillów. Tak ją to wyrwało z samonapędzającego się kołowrotka smutku, iż zapomniała o pogrążaniu się w emocjonalnym... kanionie. -T,tak...To nie rodzina, z której można by się tak po prostu wyprowadzić huh...-przywróciła swe oblicze ku niemu. -Nie mam też specjalnie powodu, by ich opuszczać. Samej żyć? To przecież strasznie smutno, a i przydać się im czasem mogę przecież... szczególnie, że... nie po to mnie brano tam bym teraz od tak poszła, to... to niegrzeczne, oj nie. A i to przecież ród, ogromny ród! Tam w jednym niemal, można żartem rzec pałacu żyją pokolenia, z głową rodziny na czele-uśmiechnęła się nawet, a uroczo, jak to ona. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-07-2014, 12:22
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Trudno uwierzyć, że ktoś taki jak Darek dostrzegł dwupłaszczyznowość prowadzonej konwersacji. Lecz leżąc tak z pozoru zrelaksowanym, mocno odczuwał dyskomfort spowodowany rozbieżnością pomiędzy tym, co dziewczyna mówiła, a tym, co najprawdopodobniej działo się w jej wnętrzu podczas poprzedzających jej odpowiedzi chwilach ciszy. Zmusił się do odpowiedzi, mając nieodparte przeczucie, że w żaden sposób nie uda im się zejść pod powierzchnię, po której przez cały czas bezpiecznie dryfowali, a morskie stwory wijące się tuż-tuż pod tą wprawnie wyznaczoną taflą-granicą pozostaną tam niezauważone. Jednak przekonanie o ich istnieniu coraz mocniej uwierało świadomość, nie zezwalało na upragniony relaks, nakazywało zważać na każdy ruch w obawie przed zmąceniem ich spokoju. Bo któż wiedział, jakie mogą być konsekwencje jakiegoś nieopatrznie rzuconego słowa?
- No pewnie - zaczął zdecydowanie zbyt mało pewnym siebie tonem. By dodać sobie animuszu zakaszlał króciutko, pociągnął nosem, wziął szybki, głęboki wdech i poprawił ręce pod łepetyną. - Jeśli nie czujesz takiej potrzeby, jeśli wiesz, że tam jest twoje miejsce... rodzina...? Ja bym zwiał... zwiałem, jak miałem szesnaście lat, co tu dużo gadać, nie czułem się z nikim związany i chciałem żyć na własny rachunek, ale, ekhm, chłopcy w tym wieku, a przynajmniej ci, których znałem, nie mają za bardzo poukładane w głowach. Co innego kobiety. Pauza. Zwiastun zmarszczki zamyślenia wyskakującej znienacka na czole pojawił się pod skórą i czekał chwili, by przyozdobić czoło mężczyzny w kulminacyjnym momencie chwilowego zamyślenia. - Szukają stabilizacji. Jakichś zapewnień. Pewności. Jutra. Lecz finalnie się ukazując, właśnie w tym momencie, rzeczona zmarszczka wyrażała bardziej dezaprobatę niźli zadumę. |
|||
|
Eleri Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:3,7 lat Liczba postów:165 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 59 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 12 |
19-07-2014, 17:27
Prawa autorskie: Moi et only moi (Szczurzysława)
Leżała spokojnie patrząc na swego rozmówcę, jakby owe demony były zupełnie inną kategorią rzeczywistości i potrafiła się od nich od tak odciąć gdy tylko chciała. Cóż, takie zjawisko miało miejsce głównie w towarzystwie samców, którzy skutecznie odwracali jej uwagę od wszystkiego, a gdy akurat zapominała się za to nienawidzić- działało jako świetny lek na depresję. Splotła łapki na wysokości żołądka i tam też je położyła, gdy wiatr znów mocniej zawiał, obijając źdźbła trawy o ich ciała, a pojedyncze białe kudełki znów poczęły nękać Dariusza. Ewka zdała się to zauważyć, choć czemu i wydało jej się, że teraz już by jej coraz to mniej by przeszkadzało gdyby chciał się pobawić jej włosami?
Wysłuchała go, a obraz jej innego jasnowłosego przyjaciela stanął przed oczami na ten skrótowy opis w sumie początku tej bardziej interesującej części życiorysu. Na kolejne wywody niebieskookiego uśmiechnęła się i zwróciła wzrok ku niebu, jakby nie chciała obserwować teraz innego koloru. -Oj tak, większość bardzo boleśnie tego pragnie-przycisnęła splecione dłonie do serca, jakby owy wspomniany ból stał się realny i zajął ten absurdalnie uznany za centrum uczuć mięsień. -Tym większe cierpienie gdy wcześniej lub później dociera do nich, iż to wszystko tylko złudzeniem, a koniec końców wszystkimi istotami steruje tylko dzika żądza bądź samoobrzydzenie i zaprzeczenie w skutku zdania sobie z tego sprawy-położyła łapki gdzieś na swym brzuchu gdy sapnęła cicho obserwując chmurki. - Oh ma douce souffrance-zamknęła oczy i delikatnie się uśmiechnęła, nabierając powietrza w płuca, jakby chciała by doszło ono aż do pięt. -Choć niektórym się udaje umrzeć w słodkiej iluzji i przeświadczeniu miłości-otworzyła swe szkarłaty i uśmiechnęła tylko bardziej-udaje się im umrzeć nawet nim zdążą zdać sobie sprawę z bezsensowności istnienia-obróciła głowę ku niemu. -A co do pana ucieczki... czemu zajęło owej myśli 16 lat, by ujrzała swą realizację?-odczekała kilka taktów-znam ludzi, którzy byli niemal dwa razy młodsi i się na to zdecydowali... choć pan to zupełnie inny świat, ach... zupełnie-nieco spoważniała, jakby to stwierdzenie miało być wzięte bardziej dosłownie niż się zdaje.
[center]Głos|Theme song I, II
I am wiser now So much wiser now But my wisdom is the wisdom of a fool somehow For I love you I still love you But I'm only Little miss Lonely A tear is such a very lonely thing But crying is the only thing That I can find to do Since I lost you Z tobą czystość zachować to gorzej każdy lew by się spalił już dawno las popiołu z jego grzywy nic więcej . |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
21-07-2014, 21:53
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Misternie plecione przez Ewelinę zdania przepływały przez głowę Dariusza niby ławice drobnych rybek; pozór chaosu zniknął zaraz po przyjrzeniu im się z odległości. Melodia całej wypowiedzi była bowiem bardzo spójna - niosła za sobą treść, której przyglądanie się z bliska nie pozwalało na stuprocentowe zrozumienie. Dopiero dystans, dopiero próba ogarnięcia całokształtu zaczęła kiełkować sadzonką zrozumienia.
Darek podparł się na łokciach przekręcając głowę w stronę Ewki i zatrzymując wzrok na delikatnych paluszkach splecionych na jej brzuszku. Uśmiechnął się do siebie prawym kącikiem ust i zastanowił nad przed chwilą zasłyszanymi słowami. W międzyczasie przyglądając się jaśniuteńkim opuszkom i studiując z daleka zamazane odległością linie papilarne. - Dlaczego iluzja? Dlaczego się zawodzić, kiedy można niczego od miłości nie oczekiwać? Mruknął bez zastanowienia, zacinając się na ułamek sekundy przy słowie"miłość". Na gruncie, na który zaprowadziła go Ewelina czuł się bardzo niepewnie. Nie przywykł do zastanawiania się nad miłością, oblewało go chłopięce, dziecięce zawstydzenie na myśl o tym, że podobne sprawy można roztrząsać. Znał je powierzchownie, znał je na najbardziej pierwotnej, fizycznej płaszczyźnie, momentami zapuszczał się w meandry uczuć odrobinę głębiej i uciekał najszybciej, jak potrafił. - To przykre, kiedy oczekuje się od życia więcej niż to, co ono może ci zaoferować - stwierdził swobodnym tonem, nadając wypowiadanym słowom rangę oczywistych. Zwierzenie o miłości na tyle go zafrapowało, by pominąć późniejszą zmianę tematu. Kontynuował dość cicho, mniej pewnie, błądząc, szukając gdzieś zapewnień o tym, że to co mówi ma sens: - Ale tym się chyba różnimy. Ty się nad tym wszystkim zastanawiasz, a ja nie. No może trochę. Czasem. Jak mi samotnie - wyszczerzył zęby w uśmiechu i przekrzywił głowę, spoglądając w bladą buźkę Ewki. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości