Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
08-07-2014, 00:06
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Deyne miała wiele czasu dla relaksu zanim do Oazy przybyła kawowa lwica. Oczy Kalani zabłysły na jej widok. Jeszcze nie do końca znała ziemie Świtu, więc widok znajomej mordki tchnął w nią nadzieję, że już niedługo ujrzy ukochanego. Z szerokim uśmiechem na pysku ruszyła w podskokach do różnookiej.
- Salve, Nyoto! - zawołała z oddali, a kiedy dotarła do skały, na której ta leżała, również nań wskoczyła i otarła się polikiem o jej pysk w geście siostrzanego powitania. - Cieszę się, że cię widzę! Bałam się, że nie wrócę na ziemie Szkarłatnych i że zgubiłam drogę, więc twoja obecność jest dla mnie zbawienna. Daleko stąd do domu? "Tak, to jest mój dom", zapewniła siebie samą w myślach. Dawne stado rozpierzchło się, po Sanie zostały tylko kości, a chociaż jej dawne współsiostry radziły sobie teraz całkiem nieźle, to jednak nie były już sobie tak bliskie. Jej dom był tam, gdzie była jej miłość - na Zachodnich Ziemiach. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-07-2014, 00:27
A już prawie spała, wyciągnięta na tej przyjemnie rozgrzanej skale! Słysząc jak ktoś woła jej imię, postawiła uszy, otworzyła ślepia i starała się namierzyć lwicę. Jest! Kita przemknęła w powietrzu, a Dey z radością przyjęła powitanie, odpowiadając tym samym.
-Witaj Kalani! Ciebie też dobrze widzieć... dobrze widzieć kogokolwiek.-uśmiechnęła się lekko, choć końcówka zdania więcej miała w swoim znaczeniu goryczy. - Właściwie, to już jesteś w domu. Oaza należy do naszego stada. Teraz ten teren nazywa się nieco inaczej- Zachodnie Ziemie. Też może być. Była swoją drogą ciekawa, gdzie bursztynowooka się tak dłuugo podziewała... |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
08-07-2014, 01:22
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Starsza lwica natychmiast wyczuła rozgoryczenie w głosie młodszej i zastrzygła w zamyśleniu uchem. Co też mogło przyczynić się do ponurego samopoczucia Deyne? Miała wspaniałą córkę i dwójkę przybranych pociech, nie mogła mieć więc powodu do rozżalenia.
- O, czyżbym słyszała nutkę żalu w twoim głosie? - zagadała melodyjnie i posadziła zadek obok jasnego brzucha towarzyszki. Przekręciła głowę i rozszerzyła oczy w geście zdziwienia. - No proszę, nie ma mnie parę tygodni, a tyle rzeczy się dzieje. Moje stado staje się innym stadem... A Ragnar przynajmniej jeszcze żyje? Chociaż jej głos mówił co innego, Kalani szczerze zaczęła się martwić o zdrowie partnera. Zmiana nazwy stada brzmi jak chęć zapomnienia o dawnych czasach, wybudowania nowego imperium, przekreślenie dokonań dawnych władców przez nowego przywódcę. Jeśli tak jest, to błękitnooki szarak zapewne padł ofiarą zabójczej rywalizacji... a Kahawian, jako jego zastępca, pewnie nie uniknąłby podobnego losu. Końcówka jej ogona zadrżała w przerażeniu niczym ogon grzechotnika. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-07-2014, 01:33
Skrzywiła się machinalnie, po czym przewróciła się na brzuch. Raz, że miała do starszej lwicy szacunek. A dwa, łatwiej było skryć pysk i to, co emocje z nim wyprawiały.
- Może troszeczkę. Odpowiedziała cicho, zmuszając niesforne kąciki pyska do mimowolnego uśmiechu. Słysząc początek następnego zdania lwicy, zaśmiała się lekko i skinęła radośnie. Jak się jest na miejscu, to się wie! Jednak jej pytanie sprawiło, że wielka gula wyrosła w gardle młodej jasnej, a jej wzrok uciekł gdzieś daleko. - Nie widziałam już go dawno... nie czuć nawet jego zapachu... Mimo że przy Szyszkach i małej tego nie okazywała, bała się o Szarego. I tęskniła. Tyle że co ona może w tej sytuacji zrobić? Tyle co nic... siedzieć i czekać. To co powiedziała dalej, miało nie tylko pocieszyć kawową. Ale może i ją samą... dać jej cień nadziei... - Na pewno nic mu nie jest. Załatwi co ma do załatwienia i wróci. Oby... |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
08-07-2014, 01:41
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
- Na pewno tylko troszeczkę?
Wyprostowała szyję i spojrzała pytająca z góry na Nyotę. Kalani nie lubiła, jak ktoś owijał w bawełnę i nie chciał rozmawiać o swoich problemach. Lwic w stadzie jest dużo, ponieważ zawsze muszą się komuś wygadać, a nie dlatego, by polowanie było łatwiejsze. Zwierzynę znajdziesz sam, rozwiązanie problemów - nie. - Nie wolno zamykać tego w sobie. To zabija od środka. Zapominanie jest jeszcze gorsze. Trzeba szukać rozwiązania, a ja jestem od tego, by je nieść. Kawowy ogon owinął się wokół siedzącej sylwetki samicy, a jej bursztynowy wzrok utkwił na dobre na pysku matki Frigg. Kalani nie da za wygraną i nie odejdzie, póki nie wydobędzie słów prawdy z jej ust. - Słucham. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-07-2014, 01:55
Na początku Dey próbowała jeszcze jakoś udawać, że wszystko w porządku. Że nic się nie działo, nie dzieje i dziać nie będzie. Mogłaby próbować się jakoś wykręcić od odpowiedzi, przecież mogła to zrobić. Jednak w końcu miała kogoś przy sobie, kto chciał jej posłuchać, pomóc. Nie zostawiał jej samej sobie, w tym padole łez...
Kalani uważnie obserwująca pysk łowczyni widziała wyraźnie, jak zmieniał się jej pysk, na który powoli wyłaziły zmęczenie, troska i żal. Dopiero po długiej chwili ciszy, spuściła łeb i zerknęła na rekrutkę. - To dosyć długa i skomplikowana historia... nie ma sensu chyba mówić, jak to się zaczęło, bo głównie chodzi o to, co się dzieje. Musi przecież to w końcu z siebie wydusić. Zmusiła się, by odwrócić pysk w jej stronę. - Martwię się o tego dupka, bo go kocham. On ma mnie serdecznie w nosie, jedynie co nas w zasadzie łączy to Frigg, która była dla nas obu DUŻĄ niespodzianką. Od początku była niema umowa, że... nic więcej z tego nie będzie. No niestety, z mojej strony jest. Rozumiem, ma obowiązki i tak dalej. Nie wymagam, żeby dla mnie, Szyszek i małej rzucił wszystko. Ale one dorastają. I wymagają też jego obecności, jakiejś rady, sama nie wiem... A to że ona sama też go potrzebowała... mniejsza. |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
08-07-2014, 11:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Kalani westchnęła głośno i pokręciła głową. Młoda znajdowała się w beznadziejnej sytuacji i trudno było coś poradzić, kiedy samemu przechodziło się przez zupełnie odwrotne bagno. Miłość to nachalny gość, pasożyt - pojawia się, kiedy nie prosisz, a kiedy jest nieodwzajemniona, wyżera cię od środka, osłabia, wysysa całą chęć życia. Kawowa dziękowała Wielkim Władcom, że nie musiała przeżywać tego bólu. Przestąpiła jedną z łap nad głową Deyne i położywszy dłoń na jej policzku, przysunęła ją do swojej drugiej łapy. Delikatnymi liźnięciami między uszami starała się uspokoić młodszą tak, jak robiły to matki swoim lwiątkom od zarania lwich dziejów.
- Och, skarbie, co ja ci mogę poradzić? - jęknęła w międzyczasie, głowiąc się nad logiczną i rozsądną odpowiedzią - Niemądrym by było czegokolwiek teraz od niego oczekiwać, skoro niczego ci nie obiecał... Rozmawiałaś z nim o tym, jak bardzo go przy sobie potrzebujesz? Nie będzie tego świadomy, dopóki go nie poinformujesz, samce nie mają przeczucia tak jak my. Gdzie są teraz młode? |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-07-2014, 11:27
Zaskoczyło ją nieco zachowanie Kalani- nie była do czegoś takiego przyzwyczajona. No bo skąd? Mimo wszystko, nie opierała się, nie odepchnęła starszej lwicy. Działania kawowej przynosiły założony skutek, co mogła stwierdzić po stopniowo zwalniającym oddechu. Dey zdołała jakoś ogarnąć falę myśli i uczuć, zaczęła ponownie myśleć logicznie.
- Wiem i staram się ogarnąć to, co się dzieje. Czy z nim rozmawiałam?- zaśmiała się cicho z przekąsem. -Nigdy nie było na to czasu. Jest zajęty, przychodzi zmęczony... a ja nie mam serca, żeby jeszcze go irytować. Zależy mi, żeby Frigg miała ojca. I póki co, Szary sobie z tym radzi. Shiya jest smutna, bo nie spędza z nimi tak dużo czasu jak wcześniej, niby z nimi nie rozmawia. Szyszki są zazdrosne i mała tak samo. I jak widzisz, na mnie nie ma czasu. Westchnęła cicho. -Bawią się na naszych terenach. O ile nie złamią zasady, wszystko będzie w porządku. O Frigg się nie boję, nie zrobi czegoś, czego tata jej wyraźnie zabronił. Szyszki są już całkiem spore... mogą zaryzykować wyjście. Ale wiedzą co mogą robić i czego nie. Ufam im. |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
08-07-2014, 11:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Skarciła ją cichym syknięciem.
- Nie możesz tego odkładać na później! Jego zmęczenie jest niczym w porównaniu w powagą sytuacji, w jakiej znajdujesz się ty i twoje dzieci. Powiedz sobie, że to dla ich dobra, nie dla twojego i porozmawiaj z nim. Jak tego nie zrobisz, to ja do niego pójdę. Kalani wcale nie rzucała słów na wiatr i mówiła to wszystko z pełną powagą. Jak można z powodu tak lichych przyczyn odraczać tak ważne rozmowy, od których zależy psychiczne zdrowie i szczęście jej młodych? Prychnęła cicho, odwróciwszy uprzednio łeb w inną stronę. - Rozumiem, że jest władcą, ale nie przesadzajmy, Świt... tfu, Stado Zachodnich Ziem nie jest tak wielkie, by każdy potrzebował codziennie audiencji u władcy, a tereny zawsze może patrolować kto inny. Przepraszam, że to mówię, ale mam wrażenie, że Ragnar po prostu nie chce z tobą o tym rozmawiać. A ty musisz go przycisnąć. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-07-2014, 16:48
Niczym małe lwiątko skuliła uszy, słysząc naganę lwicy. No a co ona miała innego zrobić? Latać za nim po całym terenie Zachodnich i Pierwszy Lew wie gdzie jeszcze? Kto wtedy zająłby się maluchami? Ciepły oddech przemknął po kawowej łapie.
- Cały czas to sobie mówię i za każdym razem się to tak kończy. Widzę, jak cała trójka cieszy się na każdą jego wizytę.... chciałabym, żeby było tak jak najczęściej. W zasadzie nie zdziwiła jej groźba wysunięta przez Kalani. Pokręciła łbem. - Jeśli chodzi o dzieciaki, muszę to załatwić sama. Rag jest... trochę trudny w obejściu i trzeba go poznać w pewnym stopniu. A to wymaga czasu... wybacz Kalani, ale gdybyś to zrobiła, mogłabyś mieć problemy, a co za tym idzie, Kahawian też. W milczeniu obserwowała pysk bursztynowookiej, by dopiero po chwili cicho się odezwać. - Nie chce, bo się boi. Odpowiedzialność za stado to jedno... ale za rodzinę, to co innego. Żebyś ty widziała jego minę, gdy dowiedział się że Frigg to jego córka! Nie wiedział, gdzie ma oczy podziać... spanikował. Dopiero po chwili jakoś się ogarnął. Rozumiesz, o co mi chodzi? I porozmawiam z nim. Na pewno. Dla nich. Ale też i trochę dla siebie. |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
08-07-2014, 21:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
- Wiem - odparła tylko na wspomnienie o karze, jaką mogłaby ją czekać za załatwianie prywatnych spraw Deyne z Ragiem. Z pewnością mocno by mu się naraziła, ale przecież coś trzeba było zaradzić, do jasnej cholery, a jeśli miało to pomóc nowej współsiostrze, to nie wolno jej było tego ignorować. Lwice w stadzie są jednym ciałem i jeśli chociaż jednej z nich działa się krzywda, to i inne z trudem funkcjonowały. Taka była odwieczna, rządząca stadem prawda.
- Tak, wielki, potężny władca, ale gdy ma brać odpowiedzialność za ciało ze swojego ciała, to każdy lew panikuje. Wierz mi, wiem coś o tym! Zaśmiała się przyjaźnie i w końcu położyła się obok Nyoty, nieco przed nią, aby łbem zasłonić padające na jej pysk promienie słońca. Szyję oparła na jednolicie kawowych łapach, a ciepłe, bursztynowe oczy spojrzały z dołu na jasnofutrą. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia, że nic nie może w tej sprawie zrobić i po raz pierwszy w "cudzej" sytuacji czuła się totalnie bezradna. Jako liderka łowczyń i jedna z najstarszych lwic w rodzinie, Kalani prawie zawsze zajmowała się znajdowaniem rozwiązań i ich realizacją. Kiedy napotykała na swojej drodze niepowodzenia, zawsze przyjmowała winę na siebie - sama siebie obarczyła odpowiedzialnością za resztę żeńskiego grona matczynego stada. Mimo całej ohydy, jaka owinęła rodzinne sprawy młodszej towarzyszki, kawowa żywiła nadzieję na poprawę. Pomimo młodego wieku, Deyne Nyota miała za sobą wyboistą drogę, a los nadal rzucał jej kłody pod wciąż niedoświadczone łapy. Rdzawooka podziwiała ją - wiedziała, że wiele osobników w jej wieku nie poradziłoby sobie z odpowiedzialnością za trójkę niesfornych młodzików i ogromnymi sercowymi problemami, które powoli czyniły jej życie coraz cięższym. Jej mały Sana poddałby się na samym początku. Westchnęła cicho na wspomnienie zmarłego syna. Nyota była niewiele młodsza od niego. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-07-2014, 23:37
Jej uszko podniosło się w wyrazie zaintrygowania.
-Byłabyś w stanie zaryzykować dla kogoś, kogo w zasadzie nie znasz? Dla niej było to... nienormalne. Rozumiała jeszcze relacje rodzinne, przyjacielskie... ale w sytuacji gdzie się tak naprawdę nie zna drugiego lwa. Dziwne. Po następnym zdaniu podniosło się drugie uszko. - Miałaś coś podobnego? Z wdzięcznością musnęła polikiem kark lwicy. W tym samym czasie z płuc Kalani uciekło westchnięcie. Dey szturchnęła ją leciutko kinolem i tym razem to ona badawczo przyglądała się kawowej. No to co, zmiana? |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
09-07-2014, 00:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
- Logika podpowiada mi, że nie, ale serce pewnie nie dałoby mi spokoju, gdybym tą personę kochała i pewnie bym mu uległa. Tak to bywa w życiu.
Szeroki uśmiech pojawił się na jej pysku i chwilę później zaśmiała się głośno. Chyba jednak jej życie nie było aż tak ciekawe, by wydziwiały się w nim takie historie. - Nie, ale ponoć mój ojciec do takich należał - zaczęła - Był jednym z potężniejszych wojowników w stadzie, pochodził z dość wpływowej rodziny i uznawał nad sobą tylko naszego przywódcę, ale kiedy na świecie pojawiłam się ja, nie miał dość odwagi, by mnie nawet ujrzeć i przyznać, że jestem jego córką. Matka mówiła, że zrobił to dopiero po trzech miesiącach, tata zaprzeczał i się burzył, że go wyszydza na moich oczach. Mnie, całe szczęście, nikt tak nie wystawił. Nie ryzykowałby. Uśmiechnęła się cieplej na wspomnienie o czarnogrzywym staruszku. Razem z matką wyruszyli w ostatnią podróż na krótko przed wędrówką Asantego i od tamtej pory nie dali znaku życia. Kalani żyła nadzieją, że życie oszczędziło im mąk szalejącej na ojczyźnie zarazy i w spokoju, bez trosk dożywają ostatnich dni gdzieś w rajskim zakątku dżungli. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
09-07-2014, 00:14
Skinęła łbem z uznaniem, a na jej pysku pojawił się lekki, nieśmiały uśmiech- znak, że Dey zdołała się podnieść z chwilowego dołka. Przesunęła się nieco tak, by mieć lepszy widok na pysk towarzyszki.
Próbowała jakoś powstrzymać się jakoś przed wybuchem śmiechu, nawet łapą przytrzymała pysk, ale skąd! Cichy, zduszony chichot dołączył do śmiechu Kalani. Odezwała się dopiero, gdy udało się jej odzyskać oddech. - Wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać. Wyobraziłam sobie samca podobnego do ciebie, uciekającego przed tobą, jeszcze maleństwem. On wielki wojownik, kontra puszysta kuleczka. Uśmiech już wrócił w pełni na pysk lwicy. |
|||
|
Kalani Dobrotliwa | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 82 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 17 |
09-07-2014, 00:39
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP
Na takie wyobrażenie Kalani oderwała łeb od podłoża w salwach śmiechu.
- Jak to mówią stare lwy: "Nowe dzieci, nowe obowiązki"! Młodzikowi wytłumaczysz, że chcesz spokoju, maleństwo będzie chciało "teraz" i "teraz" ma być. No i jak wpadnie w tarapaty, to nie zwalisz nań winy, bo skąd miało wiedzieć, że czyni źle, skoro jeszcze świata nie zna? Zachłysnęła się śmiechem raz jeszcze i prychnęła, kiedy powietrze przez przypadek wpadło jej do przełyku. Potrząsnęła łbem, jakby chciała się pozbyć tego nieprzyjemnego uczucia, po czym przewróciła się na bok i wyciągnęła głowę na skale. - Mój Sana był takim łobuzem, że razem z Jurigo zastanawialiśmy się, czy nie przemianować go na Mhuni - zachichotała - Nie mogłam go nigdy zostawić samego chociaż na pięć minut, bo od razu gdzieś odbiegał i znajdowałam go go dopiero po dwóch godzinach intensywnego szukania. A ile ja się strachu wtedy najeść musiałam... Oby mi to w niebie wynagrodzili, nie odpuszczę im! |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 11 gości