♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Metody
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 83
Zręczność: 61
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

13-10-2013, 10:25
Prawa autorskie: Moi et Ragi

-Po pierwsze nic mnie nie obraziło, a po drugie na pewno nie ominięcie żadnej kwestii.-sapnął (znowu), tym razem z lekkim uśmiechem, który mu na mordzie pozostał. Podniósł zad z gruntu-Nie widziałeś awanturowania się w moim wykonaniu. Choć mało kto miał tę przyjemność. A nawet i król ma swych doradców, więc czym by mi miało to uwłaczać? Oczywiście dopóty są to rady.-skrzywił się nieznacznie na wspomnienie pewnej zdrady, której wykonawca nigdy nie został ujawniony. Przeciągnął się i stanął wyprostowany. Hah, anemik tak czy śmak musi patrzeć na niego nieco w górę. Meto był od niego nie dość, że większy to równocześnie nieco wyższy.
-Pomijając wszystkie nieporozumienia, rację masz w tym, że trzeba się skupić na tym co słuszne.-Innymi słowy zachęcił go do podniesienia dupska i ostatecznego potwierdzenia chęci doprowadzenia się do porządku.
Arne, wiedząc jak władcy się zachowują, spokojnie mógł ujrzeć w niebieskookim taki właśnie sposób bycia. Nie wynikał on z nadmiernej dumy, nie, chodziło o sprawy takie nawet jak choćby zwykły chód. Oba samce nie wiedziały w zasadzie niczego o swych przeszłościach, i zarówno białas jak i szarak mogli zachodzić w głowę, kim to jest, bądź kim był, ten naprzeciw niego?
[center]Theme song

De mortuis nil nisi bene  
Warto umrzeć za taką cenę


Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem

My body is merely the shell of my soul
But the flesh must be given its due



[Obrazek: meto_by_ragdrawer_d77o2ow_by_szczurzyslawa-d77o6db.png]


Mam ja lapacho
Arne
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wisi Mojżeszowi 5 złotych Liczba postów:176 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

13-10-2013, 19:20
Prawa autorskie: Ja -w-

O rany. Ile on gada. Tyle niepotrzebnych słów. Dobra, możliwe, że jest nadwrażliwy na takie rzeczy i przesadza, ale meh. Król... ta, może sam nim jest co? Pasowałby nawet nawet. Cóż, wstał i on, jednak nie zapomniał o pewnej osobie.
- Wiem że czas jest istotny, ale potrzebuję jeszcze do kogoś się udać, zanim zaczniemy yhmm rehabilitację.
[Obrazek: 5ulbvk.png]
Metody
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 83
Zręczność: 61
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

13-10-2013, 19:29
Prawa autorskie: Moi et Ragi

Zaiste paplał jak najęty. Kiedyś nie mówił prawie nic, lecz potem przyszedł czas w jego życiu gdy takie gadulstwo było, można rzec, jednym z jego obowiązków. Dyplomacja i przemówienia, oraz układanie nowych praw, zagrzewanie do walki et cetera . Trzeba mu to po prostu wybaczyć.
Gdy Arne napomniał o swej potrzebie, kudłacz uniósł "brwi" nieco się na to dziwiąc. Czyż nie był tu całkiem sam? Jeśli nie to czemu... ewh, nie ważne. Nie myśl o tym. Nic o nim nie wiesz i wzajemnie, myślenie o takich odłamkach życiorysu do niczego nie doprowadzi.
-W porządku-odrzekł.-Mniemam iż wiesz gdzie owa osoba się znajduje-jeśli nie, nie wiedział czy ma chęć jej szukać, gdy stan jasnego może się pogarszać.
[center]Theme song

De mortuis nil nisi bene  
Warto umrzeć za taką cenę


Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem

My body is merely the shell of my soul
But the flesh must be given its due



[Obrazek: meto_by_ragdrawer_d77o2ow_by_szczurzyslawa-d77o6db.png]


Mam ja lapacho
Arne
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wisi Mojżeszowi 5 złotych Liczba postów:176 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

13-10-2013, 19:56
Prawa autorskie: Ja -w-

- To nie jest zbyt daleko. - odrzekł jeszcze krótko. Nie powinno być, jeśli jakoś tutaj przybył i nie padł na pysk. Chyba nie zapomniał drogi? Co jeśli jej już tam nie ma... Może właśnie tak byłoby lepiej?
Odwrócił się w stronę z której tu wcześniej przyszedł i ruszył zerkając uprzednio na swojego nowego szarego towarzysza.

zt
[Obrazek: 5ulbvk.png]
Metody
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 83
Zręczność: 61
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

13-10-2013, 20:00
Prawa autorskie: Moi et Ragi

Westchnął cicho. Nie miał pojęcia do kogóż to może go tak ciągnąć, białas nie wydawał się być towarzyskim typem. Ruszył za nim równym tempem, pewnie stawiając kroki.

zt
[center]Theme song

De mortuis nil nisi bene  
Warto umrzeć za taką cenę


Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem

My body is merely the shell of my soul
But the flesh must be given its due



[Obrazek: meto_by_ragdrawer_d77o2ow_by_szczurzyslawa-d77o6db.png]


Mam ja lapacho
Ymel
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 60

04-04-2014, 21:39
Prawa autorskie: lineart Malaika4

Szła od niechcenia, krok za krokiem, patrząc pod swoje łapy. Jeszcze chwila, a z tego wszystkiego zaczęłaby do siebie mruczeć jakieś bliżej niezdiagnozowane dźwięki, wyrażające ogólną dezaprobatę dla świata. Irytacja sięgnęła zenitu, gdy na jej ogonie usiadł owad, którego natychmiast strzepnęła.
- Lati, dokąd właściwie idziemy? - spytała z wyczuwalnym wkurzeniem w głosie.
Jakoś tak nie podobało jej się to miejsce, jeszcze nic ciekawego tu nie zobaczyły, ale musiały wędrować dalej. I jeszcze do tego... Nie, nie myśl o nim. Po prostu on nigdy nie istniał, jasne? No jasne, jasne... Cuda i małpy które są miłe.
Ale może w końcu znajdą jakąś rozrywkę, kogoś, z kim można porozmawiać...? No cokolwiek, noo! W sumie ostatecznie mogą nawet zapolować, choć robiły to nie tak dawno temu. Po prostu ta nuda zabija.
Lati
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 65

04-04-2014, 21:47
Prawa autorskie: Lineart (c) Vilzard, Color (c) Drzuma dA

Szła niestrudzenie za siostrą, nie przejmując się otoczeniem czy pogodą. Wszystko przestawało raz na jakiś czas dla niej istnieć, z wyjątkiem tego jednego uśmiechu. Potrząsnęła białą głową. W końcu szły już dość długo, a przerwa też dobry szmat czasu nastąpiła w tułaczce lwic. Mimo iż nie pokazywała tego po sobie, Lati również się nudziła. Ba, to wprawiało ją w jeszcze paskudniejszy humorek. Jednak jakiś tam przechodzień nie mógłby tego wywnioskować. Normalna postawa, szybki, zwarty chód i kamienna twarz nie wyrażały zupełnie niczego. Cóż, nauczyła się już dość dobrze przybierać tą maskę.
Na słowa Ymel biała skinęła głową i powiodła po jej posturze nieobecnym wzrokiem. Dopiero za chwilę do jej głowy dobiegł sens słów dwukolorowookiej. Odpowiedziała jej zdystansowanym, jak zwykle poważnym tonem.
- Idziemy gdzieś, gdzie być może zaznamy trochę szczęścia. Tam gdzie jest nasze miejsca. Możliwe, że spotkamy kogoś kto wskazałby nam drogę - jak zwykle nie mówiła wprost, po prostu norma w jej codziennym zachowaniu. Smukłe łapy drażniły się z wilgocią powietrza, a swoim stukotem wprawiały w ruch pobliską roślinność.
Jej to i tak wszystko jedno, byle gdzieś dojść. Niech spokrewniona lwiczka zadecyduje.
Ymel
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 60

04-04-2014, 22:38
Prawa autorskie: lineart Malaika4

Mruknęła znów zirytowana, tym razem głupią mową siostry. Ach, jakże poetycko się ona wysławia! Toć to język podniosły, pełen zapału, niezwykłości, czegoś wspaniałego!
Taaa, jasne.
- Mów normalnie - powiedziała szybko.
Oj tak, normalna odpowiedź, choć niezbyt często się zdarzało, by była aż tak zirytowana wszechświatem. Jeszcze chwile a spróbuje w epicki sposób zamordować korzeń drzewa, który wystawał z ziemi w sposób idealny, by się o niego potknąć. Nie to, by Ymel to zrobiła, o to to nie, po prostu nogi jej się delikatnie zaplątały...
Dobra, potknęła się. Ale się nie wywróciła!
Świecie, strzeż się, właśnie rodzi się twoja największa przeciwniczka, który najchętniej by cię zamordowała z zimną krwią. Albo gorącą. W sumie to nie wiedziała, jaką wtedy by miała krew, ale by się bardzo cieszyła.
Kolejne kroki do przodu, od niechcenia stawiane. Wszystkie drzewa takie same, wszystkie głosy przyrody zlewające się w jedno. Nosz po prostu...
- ...zwariować idzie - dokończyła na głos swoją myśl.
Lati
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 65

06-04-2014, 13:43
Prawa autorskie: Lineart (c) Vilzard, Color (c) Drzuma dA

Przewróciła oczami na wypowiedź czarnej lwicy. Mówiła normalne, jakże swoim własnym sposobem wysławiania się. Nie będzie jej pyskatka mówiła co ma czynić, ot co! W każdym razie odpowiedziała jej głosem suchym i beznamiętnym. Nie dała nawet poznać po sobie choć domieszki narastającej w niej irytacji. Znów to samo...
- Wysławiam się standardowo, normalnie, na mój sposób - wymiaukała kilka różnych wersji stwierdzenia, tak ażeby ta Ymel ją zrozumiała.
Westchnięcie białej lwicy wypełniło tą wredną ciszę. Nie przestawała iść. A jakżeby inaczej? W każdym razie ta wędrówka już powoli zaczynała ją męczyć i to w najgorszym tego słowa znaczeniu dla jej błogiego temperamentu. Zapewne gdyby była niedojrzałym kociakiem, tupnęłaby kończyną ze złością i klapnęła na tym swoim zadku. Teraz jednak odwróciła się w stronę spokrewnionej z nią duszyczki z jak zwykle pyskiem wypranym z emocji.
- Co powiesz na mały postój? Uważam, że jest trochę konieczny - powiedziała, smagając ogonem niczym rozwścieczonym biczem. Jak siostra wyrazi aprobatę to sobie gdzieś klapnie.
Ymel
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 60

06-04-2014, 14:48
Prawa autorskie: lineart Malaika4

A może by tak coś (kogoś) zabić? Tak szybko i raz dwa, albo tak powoli, żeby cierpiało... Albo okazać miłosierdzie i tym razem coś uratować? Albo... Albo cokolwiek.
Wypuściła powietrze z płuc powoli i delikatnie, by spróbować pozbyć się irytacji. Jakim cudem ona jeszcze wytrzymuje z tym białym cudakiem? Powinna już dawno temu od niej odejść i znaleźć jakieś sensowne zajęcie gdzieś, gdzie byłaby przydatna, a nie...
Zignoruj tą zawiłą wypowiedź, tak bardzo pozbawioną sensu. Czy ona uważała siostrę za tępą? Chyba tak. Patrz przed siebie, nie rzucaj morderczych spojrzeń Lati, to nic nie da.
- Chodźmy gdzieś indziej, tu nie ma po co zostawać - odparła burkliwie.
Postój? Tutaj? Mowy nie ma. A jak jeszcze coś spróbuje się jej pod nogi zaplątać to zamorduje, nawet jeśli byłby to przedmiot martwy.
Lati
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 65

09-04-2014, 19:04
Prawa autorskie: Lineart (c) Vilzard, Color (c) Drzuma dA

Westchnęła, zawsze uważała czarną siostrę za kompletnego dzieciucha. Może to przez ten jej charakterek, a może po prostu działała jej na nerwy tak bardzo? W każdym razie sama również nie wiedziała dlaczegóż nadal razem wędrują, może to poczucie obowiązku pozostawione przez chód we Wspaniałej Trójcy? W każdym razie przewróciła ledwie widocznie oczami, tak, bo przecie inaczej mogłoby to wydać się niegrzecznie. A co wtedy? Sama do końca nie wiedziała, ale tak podpowiadała jej lwia intuicja, czy coś w ten deseń.
Znów przybrała kamienną twarz, oczy bez wyrazu przeniosły się na Ymel. Jakby wchłaniały całe jej emocje wynikające ze sposobu mowy, mimiki i spojrzenia. Czerwone ślepia lekko się zmrużyły, by zaraz to rozszerzyć. Z białego gardła wydobył się spokojny, melodyjny charkot.
- Jak uważasz. - rzekła zwięźle, jakby chcąc szybko skończyć tą jakże bezsensowną konwersację. Wiadomo, że pójdzie za czarną. A jakżeby inaczej? Ech...
Ymel
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:7 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 60

10-04-2014, 19:47
Prawa autorskie: lineart Malaika4

Westchnęła nie potrafiąc wypowiedzieć więcej jakichś sensownych słów. Zdecydowanie potrzebują jakiegoś sensownego rozmówcy, który sprawiłby, że wyładują swoją energię, zamiast gadać ciągle o tym samym.
Skierowała swe kroki chyba gdzieś na południe, o ile się nie myli... Cóż, nie była pewna, ale chyba tak w tamte okolice. Jakiś czas później można było zobaczyć dwa, wychodzące z dżungli lwy.

{zt}
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

07-08-2014, 22:27
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Dżungla. Nie przepadała za tym miejscem. Venety była typową lwicą, która bardzo dobrze czuła się na otwartej, rozległej przestrzeni. Najlepiej, gdyby była to złocista sawanna, będąca w stanie ukryć ją, i jeśli tylko samica stwierdziła, że należy się zachowywać bardzo cicho (co nie zawsze jej wychodziło, gdyż miała dryg do bycia fajtłapą), praktycznie nie zdradzała jej położenia. Nawet, gdy brakło traw, inaczej się czuło, wszystko widać jak na dłoni. To nie to samo, co dżungla, wielka zbita ścina roślin, która momentami przyprawiała pomarańczową samicę o zawroty głowy. I stałe uczucie, że ktoś może pojawić się, praktycznie niedostrzeżony. I po co było jej się pchać za zwierzyną? Jej niedoszła zdobycz uciekła, a ona tyko zmęczyła się i znalazła w dżungli, co gorsza, nie dostrzegała ze swojego miejsca prześwitów świadczących o tym, że gdzieś tu jest otwarta przestrzeń. Usiadła i przymknęła oczy, wzdychając głęboko.
Y'Nahel
Gość

 
07-08-2014, 22:33
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Samiec szedł, wydawał się być bezwładny, a każdy krok, który stawiał, sprawiał wrażenie, że lew zaraz się wywróci. Jego puste oczy lustrowały dokładnie każdy szczegół, nie dając pewności by stwierdzić, gdzie konkretnie się patrzył. Szedł powoli. Pod jego łapami iskrzyła się fioletowa, czarna mgła. A on szedł, snuł się w zastraszająco powolnym tempie. - Ich czas dobiega końca... - Wycharczał dziwny, nienaturalny głos, gdy samiec otworzył mordę, ale nie poruszał nią. Głos dochodził z jego ust, ale to nie on mówił. Szedł dalej... powoli włóczył łapami po ziemi, oddychając ciężko.
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

08-08-2014, 00:15
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

A ona siedziała tak, zastanawiając się, co dalej zrobić. Cóż, trzeba będzie ruszyć się i poszukać wyjścia, choć nie w tej chwili. Musi trochę odpocząć, nie była w stanie wędrować parę godzin po dżungli po utracie sił na polowanie. I już miała się podnieść, gdy do jej uszu dobiegł głos, który sprawił, że poczuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić, a sierść stroszy się. Wyczuwała, intuicja wyczuwała, że to coś... obcego. Dziwnego. Od czego należy uciekać. Szkoda tylko, że Venety sądziła inaczej. Potrząsnęła łbem, uśmiechając się leciutko. Pobyt w dżungli rzeczywiście jej nie służył, zaczynała się zachowywać irracjonalnie. Głuptasku, to nic takiego. Podniosła łeb... I poczuła ciężki oddech. Prychnęła, karcąc siebie w myślach. Czyżby zaczynała mieć halucynacje? Nie słyszała, aby ktokolwiek szedł, profilaktycznie jednak obejrzała się w kierunku, z którego dobiegał dźwięk... I zamarła.
- Uh, huh. Hej? - odezwała się, po czym zamrugała pośpiesznie. Nie, to nie halucynacje. Nadal go widziała. To tylko lew.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości