♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

31-08-2014, 19:52
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Zza zarośli powoli wychynęła masywna sylweta szarego samca. Dyszał ciężko, będąc świeżo po bezlitosnym sprincie wzdłuż rzeki, który nawet mimo odebrania rezerwy sił lwa, nie pozwolił mu zapomnieć o uprzedniej rozmowie z Deyne, o własnym nieprzewidywalnym zachowaniu.
Ragnar westchnął ciężko, powolnym krokiem zmierzając w stronę jeziorka.
Zmęczone, lecz wciąż bystre błękity niemal od razu dostrzegły niewielką, samotną postać wraz z ochłapem przy brzegu.
Lwisko zatrzymało się momentalnie, zamykając pysk i nie pozwalając opuścić go kolejnym sapnięciom, które mogłyby spłoszyć tamtą. Trwał chwilę w bezruchu, analizując sytuację.
Lwiątko pozostawione samo ze zdobyczą. Zdobyczą lwicy, najprawdopodobniej jego matki. Matki, która zignorowała przynależność tych ziem do stada i wtargnęła na nie bezmyślnie ze swym młodym.
Samiec oblizał pysk, po czym pewnym, aczkolwiek dyskretnym krokiem ruszył w stronę dziecka.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

31-08-2014, 20:35

Maya była czujna, od początku do końca - i choć zajmowała się przez cały ten czas małą, nieporadną kluską, ani na moment nie zaniechała swojej czujności. Nawet, gdy Naema zaczęła już okazywać zmęczenie, Maya ciągle rozglądała się uważnie po okolicy i nasłuchiwała, nawet w czasie rozmowy z lwiątkiem. Nie była jednak aż tak czujna, aby zwęszyć Ragnara z takiej odległości - nawet jeśli, biegnące lata nauczyły już lwa, jak należy się podkradać pod zdobycz. Zwłaszcza, kiedy samemu stawało się panem i handlarzem jej czasu. Zbliżał się więc i zbliżał, a Maya - wciąż ukryta przed jego spojrzeniem - obserwowała spokojnie posiłek dziecka, sama jeszcze nieświadoma obecności Ragnara.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

31-08-2014, 20:47
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Samiec parł więc do przodu, a dystans między nim a Naemą stopniowo się zmniejszał.
Jego pysk pokrywała ogołocona ze wszelkich emocji maska, jedynie w oczach można było dostrzec budzący niepokój blask.
Jego kroki przyspieszyły, nie tracąc na swojej dotychczasowej pewności-doskonale wiedział co musi i co chce zrobić.
W pewnym momencie, jego nozdrza uderzył jednak znajomy zapach.
Maya.
Był to na tyle niespodziewany, a znaczący detal, że lew zatrzymał się kilka kroków od lwiątka, stając jak wryty.
Jego źrenice gwałtownie pomniejszyły się, a pysk rozwarł się niezauważalnie.
Dopiero teraz poczuł, jak bardzo waliło mu serce, niby to obijając się o żebra i mostek, próbując wyrwać się z kościanej klatki.
Cofnął się o krok, a mieszanina kilku myśli szybko ostudziła jego zapędy, pozostawiając po sobie jedynie niepokój.
Lwisko wypuściło dotychczas wstrzymywane powietrze z płuc, chowając pazury i oblizując pysk ze zdenerwowaniem.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

31-08-2014, 21:41

Ragnar znalazł się osaczony pierścieniem własnych wątpliwości, może nawet wyrzuty sumienia spozierały na niego pomiędzy niknącymi w ciemności nocy cieni drzew. Nade wszystkim, jak sprawca tego bolesnego zaklęcia czuwał znajomy zapach równie znajomej samicy, niewidocznej wciąż dla jego oczu. Mimo, że ukryta przed jego spojrzeniem, bez wątpienia czuwała nad celem jego ostatniej chwili, niby duch trzymając przed jego oczyma pęknięty obraz, który wymknął się mu spod kontroli.
Wyglądało na to, że zmora postanowiła w końcu wyjść z ukrycia. Powolnymi, pewnymi krokami wyłoniła się zza jednego z drzew, dotychczas chciwie chowającego ją przed Ragnarem. Przed Naemą zatrzymała się i wyprostowała, nabierając powietrza w płuca. Zielone ślepia wpatrywały się w niego chłodno, a ona sama nie odezwała się nawet słowem, osłaniając własnym ciałem bezbronne lwiątko.
Może i umknęło jej uwadze przybycie Ragnara, a także późniejsze jego ocknięcie. Wiedziała jednak, że nie znajdowała się w pozycji do zabierania jakichkolwiek słów - nie z więcej niż jedną duszą kryjącą się za jej kamiennym sercem i pazurem. Nie wiedziała, ile wiedział on. Dlatego pokazała mu tylko, pod czyją opieką znajdowało się małe lwiątko.
A potem ledwie widocznie skinęła mu łbem, ciągle obserwując go bardzo uważnie.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

31-08-2014, 21:54
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Przeczucie o jej obecności tutaj bynajmniej nie okazało się więc mylne. Samiec uspakajał mętlik w głowie, podczas gdy tamta zdecydowała się na ujawnienie swojej osoby.
Wraz z momentem, gdy błękitne ślepia spoczęły na beżowej sylwecie, serce samca zakołatało niespokojnie, podczas gdy on starał się nie okazywać po sobie żadnych emocji. Spuścił więc łeb, nie chcąc się zdradzić przed świdrującym go spojrzeniem zielonych ślepi, dopiero po dłuższej chwili nawiązując z nią kontakt wzrokowy.
Zastanawiało go, ile z tego, co tu zaszło, widziały jej oczy.
Nie umknęła jego uwadze postawa samicy, dlatego nie zamierzał nawet próbować do niej podejść. Przysiadł na ziemi, biorąc głębszy oddech i ostatecznie kładąc się na boku.
-Kim ona jest?-wychrypiał sucho, mając jeszcze przed oczami wizję, kiedy zmierzał w stronę owej w bardzo konkretnym celu.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

31-08-2014, 22:27

Nawet, jeśli Maya usiadła zaraz po nim, ani na moment nie zrezygnowała z obronnej postawy. Malutkie ciałko Naemy wychylało się spomiędzy jej jasnych łap.
- Jest pod moją opieką. - Podkreśliła w końcu stanowczo, otaczając małą ogonem. Kontynuowała dopiero po chwili przerwy. - To przybłęda, nazywa się Naema. Znalazłam ją daleko stąd, samą. Zgubiła swoich i długo była sama.
Po prawdzie, Maya była zdziwiona postawą Ragnara. Dlaczego wyglądał na tak zmieszanego, do tego dlaczego tak nagle i posłusznie zatrzymał się i zaniechał podchodzenia bliżej? Czyżby nie wiedział wciąż o niczym? Czy Kahawian faktycznie dotrzymał niewypowiedzianych słów?
- Znam twoje podejście do przybłęd. - Powiedziała Maya, jakby nieco bardziej miękkim, smutniejszym, ale wciąż stanowczym tonem. - I jeśli taka twoja wola, odejdę stąd razem z nią. Ale nie zostawię jej samej i nie pozwolę, żeby włos spadł z jej głowy.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

31-08-2014, 22:49
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Czyli tak, jak przypuszczał.
Westchnął ciężko, wykrzywiając pysk w delikatnym grymasie.
-Nie pozwoliłbym ci na popełnienie tego samego błędu po raz drugi, gdybyś dała mi jakiś wybór.-wychrypiał, wpijając chłodne spojrzenie w lwiątko pomiędzy jej łapami. Zabolało go to, co powiedziała Maya, nie rozumiał jej stanowiska.
-Ale go nie mam. Nie kiedy gotowa jesteś przekreślić wszystko, co nas łączy, dla kolejnej ofiary losu, która kiedyś-tak jak Akira-może się na ciebie wypiąć i zostawić po sobie tylko żal i przykre wspomnienie.-przełknął ślinę, odwracając na chwilę wzrok. Przez chwilę wydawało mu się, że to wszystko jakiś dziwny sen, nic tutaj nie trzymało się kupy-jakieś lwiątko znikąd, Maya, gotowa by z nim odejść? Irracjonalna wizja.
Błękitne ślepia przykryły się kurtyną ciemnych powiek, by zaraz potem spojrzeć przed siebie i przekonać się, że to, co widzi nie jest bynajmniej senną marą.
-Niezobaczenie cię już nigdy na oczy, to wygórowana cena za pozbycie się przybłędy.-odezwał się, nie chcąc patrzeć w jej oczy. Zwiesił łeb, by niechętnie podnieść wzrok na lwiątko.
-Witaj więc w stadzie, Naemo.-wycedził głosem pozbawionym zarówno negatywnych, jak i pozytywnych emocji.
Czuł, że ma skrępowane łapy-Maya postawiła mu ultimatum, w którym nie miał prawa innego niż ten wyboru. Był przyparty do ściany, spięty i pełen niezrozumienia dla samicy i tego, jak zmieniło się jej podejście do ich relacji, które niegdyś tak bliskie, teraz zdawały się być dalekie od przyjaznych.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

01-09-2014, 00:30

Od momentu, w którym padło słowo "błąd", pysk Mai stawał się jedynie coraz bardziej i bardziej zacięty - ostatecznie jednak zimne opanowanie wzięło górę nad budzącym się w niej obruszeniem. Ten jeden raz kopcący wulkan wystarczyło przykryć talerzykiem. Serwetka, którą Ragnar go nakrył była zbędna, a jednak stała się miłym uzupełnieniem bardzo niepokojącej całości. Zgoda na członkostwo Naemy w stadzie nie była dla Mai istotna - istotne było to, że mała pozostawała razem z nią, pod jej opieką. 'Gdzie' było już kwestią drugorzędną. Zwłaszcza teraz, gdy miała przed sobą ucieleśnienie wszystkich problemów, które widziała w tym stadzie.
Pamiętając o tym uważnie dobierała swoje słowa, wijąc chybotliwą ścieżkę pośród pajęczyny jego szaleństwa. Zwłaszcza, kiedy zaczął używać jakichś argumentów odnośnie "ich" i tego, co ich "łączy". Jakich znowu "ich"? Doszła do wniosku, że najlepszym co w tej chwili mogła zrobić było pozostanie cicho. Nie chciała wyprowadzać Ragnara z równowagi, choć gdyby nie to wszystko nie hamowałaby się i sprowadziłaby go do pionu. Zachowała jednak to wszystko dla siebie. Dźwignęła się z ziemi, zbliżyła do niego i lekko, mechanicznie - po swojemu - otarła się łbem o jego policzek, dodała ciche, tak niepasujące do niej "dziękuję" i wróciła do Naemy. Zatrzymała się jednak nieco bliżej niego.
- Szukałeś mnie? - Zapytała krótko, przyglądając się Ragnarowi. W końcu minęło dużo czasu od ich ostatniego spotkania. Bała się na razie wykraczać myślami poza inne ramy, niż teraz zakładała. Od tej rozmowy zależało zbyt dużo.
Naema
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 miesiące Liczba postów:91 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 10

01-09-2014, 15:04
Prawa autorskie: malaika4

Zaś jak miała na to wszystko reagować 4 miesięczna kluska, schowana w bezpiecznej przystani jaką stanowić miała Maya. Trzęsła się niczym drobna roślinka brutalnie targana wiatrem,z przestrachem spoglądając i na wielkie cielsko lwa, jaki zaledwie kilka chwil wcześniej, zdawał się przeć przed siebie z zamiarem który o dziwo i dla niej stał się jasny, w raz z chwilą gdy odwróciła łepek, przez przypadek odkrywając jego obecność. Zmęczenie,ale i postawiony przed nos posiłek zdawał się pochłonąć ją do reszty, lecz i ten kawał mięsa rzucony przednią przypomniał o kolejności która powinna zostać uwzględniona, wyniku czego zatrzymała się i odwróciła łepek chcąc odszukać Maye, która najwyraźniej w cieniu zamierzała odsapnąć po polowaniu.
Nie oczekiwała że zamiast niej, zauważy wrogo nastawionego do niej samca, na co lwiczka pisnęła z przestrachem, w niemym i krzyku starając się zawołać i Maye, lecz to nie od niej szukała ratunku, a rodziców jakich zgubiła.
Teraz zaś siedziała pod nią , wtulając się w miodową łapą, ale i wielkimi okrągłymi niczym spodki oczami, wpatrując się pokryty bliznami pysk.
-Boje się go -jęknęła ledwo słyszalnie, mocniej wciskając pyszczek w futro samicy
[Obrazek: naema1_zpsad0f7ce9.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

01-09-2014, 17:53
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

-Milczysz.-stwierdził, nie bez goryczy w głosie.
Zdawało się, jakby lwica zupełnie przekreślała czas, jaki spędzili razem, zupełnie jakby nic się nie zdarzyło. Jakby spotkał teraz pierwszą lepszą lwicę, i miał do niej dziwny żal, że przedkłada jakąś sierotę nad niego samego.
Na pewno odszczeknęłaby coś, gdyby nie ostrożność wobec jego osoby. Zawsze miała zresztą do powiedzenia coś, co stawiałoby ją ponad niego, bo to on był kretynem, ciotą, on był zawsze gorszy, jak wszystko i wszyscy dookoła.
On zawsze musiał się starać, błagać, przepraszać, stawać na głowie i bynajmniej nie przeszkadzało mu to-bo przy niej od zawsze czuł się inaczej. Czuł się przy niej dobrze, trochę jakby był kimś innym, ale to było w porządku. Bo naprawdę mu zależało.
A teraz jakby to wszystko nigdy nie istniało. Jakby to on miał jakieś kosmiczne, irracjonalne wyobrażenie o czymś, co ostatecznie istniało tylko w jego głowie.
Zawiesił wzrok na własnych łapach.
W tej chwili najważniejszym dla niej było bezpieczeństwo Naemy, bez względu na miejsce, w którym miałyby się znajdować. Dlaczego więc ciągle tutaj była? Skoro jego osoba budziła w niej tyle niepokoju i jednoczesnej pogardy, podobnie jak i reszta stada, która nie miała dla niej większego znaczenia, to co jeszcze do cholery tu robiła?
-Nie.-odparł cicho, niezgodnie z prawdą. Przełknął ślinę, biorąc głębszy oddech, po czym spojrzał na nią, usilnie skrywając markotność z błękitnych tęczówkach.
-Nic cię już tutaj nie trzyma, prawda?-spytał, niechętnie stykając się z chłodem jej ślepi.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

01-09-2014, 22:31

Przez chwilę Ragnar mógł tylko obserwować, jak Maya tuli do siebie małą, przestraszoną lwiczkę. Tą samą łapą, którą niegdyś obijała go po pysku teraz obejmowała trzęsącą się samiczkę. Maya zmieniła się przy niej pod każdym możliwym względem - z towarzyszki, którą w niej widział stała się prawdziwą strażniczką. Z czujnej, twardej samotniczki stała się troskliwą matką. Widział, jak nachyla się nad Naemą i słyszał również ciche słowa lwicy.
- Spokojnie. On nie zrobi ci krzywdy. Jestem tutaj.
Obejmując mocno lwiczkę Maya podniosła w końcu wzrok do niego.
- Nie próbuj mnie oszukać. Przecież wiesz, że widzę, że coś się dzieje.
Najbardziej bolała konfrontacja z własnymi wyobrażeniami. Często jedynie zwielokrotniona przez dystans, który oddzielał je od prawdy, niejednego doprowadziła już do upadku.
To, co dla Ragnara było bez wątpienia bolesnym spotkaniem z rzeczywistością, dla Mai było wielką, ogromną ulgą. Chociaż po raz kolejny nie rozumiała już zupełnie tego zachowania lwa, co wcześniej bez skrupułów sprzedawał swoje ideały na cześć lafiryndy z Lwiej Ziemi, przekonywała się powoli do tego, że wciąż o niczym nie wiedział. Tylko dlaczego teraz zgubił całą swoją butność i pewność siebie w starciu z nią, zwykłą, najzwyklejszą lwicą?
Odpowiedź przyszła w jego ostatnich słowach. Dopiero wtedy, z ociąganiem, Maya zaczęła powoli wyłapywać szczegóły w tej rozmowie, na które nie zwracała uwagi wcześniej, skupiona całkowicie na jego reakcjach. Dopiero teraz zaczynała rozumieć. I była zdziwiona. Miała to zdziwienie w spojrzeniu, które sam okrasił bliznami.
- Ragnar, to tylko dziecko. - Zaczęła, dziwnie nie-twardym głosem. Potem jednak pokręciła łbem i mlasnęła, wyraźnie nie chcąc ciągnąć tej myśli dalej. Widocznie ta rozmowa była trudna nie tylko dla Ragnara. I była. - Znasz mnie jak nikt inny tutaj, a ja znam ciebie. Gdyby nic mnie tu nie trzymało, dawno by mnie tu już nie było, przecież wiesz. Ale jestem. Skąd w ogóle ci to przyszło do głowy? Jestem lwicą twojego stada, Rag. Przypomnij sobie, komu obiecywałam lojalność i komu uratowałam życie. I zrobiłabym to bez wahania po raz drugi. I jedno, i drugie. Poza tym, widzę, że mnie szukałeś, dlatego powiedz mi o co chodzi. Przecież widzę, że coś cię męczy.
Pytanie, co było grą, a co nie, teraz, gdy i zielone ślepia straciły ten stalowy błysk?
Naema
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:4 miesiące Liczba postów:91 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 10

01-09-2014, 23:15
Prawa autorskie: malaika4

Niepewność, nic innego nie mogła dostrzec Maya, gdy i małe zielone ślepka wpatrywały się w nią, nie ważne że usłyszała zapewnienie, które pozwoliło uspokoić skołatane strachem serce, jakie zdawało się gdyby tylko miało możliwość już dawno opuściło by więzienie stworzone z jej własnych żeber i mięśni. Naema pozostała blisko niej, nie odstępując Maii na krok, schowania w przystani jakiej nie zamierzała opuścić.
Cóż pierwsze wrażenie jakie Rag zdołał na niej wywrzeć, nie było najlepsze, nie pomijając lęku którego ziarno zdołał zasiać w jej sercu,a nie łatwo jest je z niego wyrwać. Czas i dalsze relacje zadecydują czy rozrośnie się i zakorzeni w jej sercu czy też może uschnie,a tymczasem mała pozostała czujna, trzymając sztywno uniesione uszka ale i od czasu do czasu posyłając i baczne spojrzenie w kierunku samca, dopiero i teraz wykazując jakieś zainteresowanie rozmową dorosłych a którą pominęła na samym początku, zbyt przestraszona by na czymkolwiek móc się skupić.
[Obrazek: naema1_zpsad0f7ce9.png]
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

01-09-2014, 23:48
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

-Nie wiem. Wiem tylko, że to, jak patrzymy na świat bardzo się od siebie różni i tak właśnie było od zawsze.-odparł, bez zająknięcia się.
-Ja widzę niepotrzebny ci pysk do wykarmienia, brzemię, które nie ty winnaś dźwigać. Ty najwyraźniej dziecko, które cię pokocha i okaże kiedyś wdzięczność za twą pomoc. Tak dwie skrajne wizje. I pomyśleć, w jak wielu kwestiach możemy mieć tak odmienne zdania...-powiedział, ciągnąc jedną myśl, kierując słowa bardziej do siebie samego, niż do niej.
Słysząc łagodny ton tamtej, samiec gorączkowo wychwycił jej spojrzenie, chcąc wyłapać choćby najmniejsze detale jej obecnej postawy, skrawki emocji w ślepiach czy nawet zmiany w tonie jej głosu.
-To tylko dziecko..-powtórzył po niej, jak echo.-A mimo to gotowa byłabyś dla niego zostawić to wszystko. Zostawić mnie. To twoje słowa, Maya.-wychrypiał, nie zważając już na jej deklaracje, które przyjemnie głaskały jego żal, ale w żadnym wypadku nie pozbyły się go, gdy tamten wykiełkował i wnet zakorzenił się w sercu samca.
-Nie muszę sobie niczego przypominać. Pamiętam to aż nazbyt dobrze, dlatego twoja gotowość do zniknięcia z tą sierotą tak bardzo wrzyna mi się w pierś, niczym cierń.-niemal warknął, zaciskając zęby.
-I jak już powiedziałem, nie szukałem cię. A męczy mnie trening.-dodał cierpko, spuszczając wzrok.
Trwał tak chwilę w milczeniu, niby to dumając nad czymś, czując, jak przytłacza go cała ta gorycz rozlewająca się w jego wnętrzu i namiastka złości. Złości na samego siebie.
-Wiesz co, masz rację Maya. Jestem kretynem. Ale koniec z tym.-oznajmił, parsknąwszy nerwowo.-Chyba.. Chyba naprawdę zupełnie inaczej postrzegamy te same rzeczy. Nie mogę przecież winić cię za to, że widziałem coś innego, prawda?-spytał, choć w gruncie rzeczy wcale nie czekał na jej odpowiedź.
-Dobrze, że to w końcu zrozumiałem.-skwitował, chociaż ton jego głosu daleki był od spokojnego.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

02-09-2014, 02:22

- DOŚĆ! - Ryknęła Maya.
Ciężki oddech wzbierał jej w piersi już od jakiegoś czasu, wraz z jadem, który wlewał swoimi słowami Ragnar. Rozpalił on na nowo płomień wściekłości w jej ślepiach i chyba już tylko ze względu na ciepło Naemy, nie zaś na nią samą nie poderwała się z ziemi, czując jedynie, że coś by jej w tym przeszkodziło. Pazury mimo to wpiły się głęboko w ziemię obok małej, kiedy sprowokowana opiekunka stanęła do walki na słowa. Szybko skryła się jednak w kącie ringu, wiedząc, że nie była to jej najmocniejsza strona. To była dewiza tego pieprzonego, ślepego egoisty.
- Jak dużo byłbyś w stanie zrobić dla Frigg, co? - Zaatakowała samca. - Bo tyle jestem w stanie zrobić dla Naemy, dlatego, że potrzebuje mojej pomocy. I gdzieś mam, czy odwdzięczy mi się za to, czy nie.
Nabrała znów powietrza w płuca. W swojej złości jakby zupełnie zapomniała o lwiczce, w obronie której stawała.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego nie dam ci lwiątek? Bo straciłam własne w dziczy, rozumiesz?! Mogłam tylko patrzeć, jak hieny bawią się nimi, jak zabawką, kiedy wracałam z polowania! Gdybyś stracił kiedyś...
I urwała. W tym jednym miejscu przerwała zupełnie cały swój ton, płomień zagasł w płucach, w ślepiach zaś pękł jej gniew.
- Krzyczeli "mamo", a ja nic nie mogłam zrobić. Kiedy tam dobiegłam, widziałam już tylko ich... - Oddech uwiązł jej w gardle, po policzku popłynęły łzy. - Nie było mnie tam, rozumiesz?! Zdążyłam uratować tylko mojego synka. Hieny rozszarpały je żywcem. Dla zabawy.
Szybko otarła łzy łapą, jednak to nie powstrzymało ich na długo.
- To dlatego zajmuję się Naemą. Mam gdzieś, czy mi za to podziękuje, czy nie. Mojemu własnemu synowi zajęło to cztery lata, to dlatego wtedy zniknęłam, rozumiesz? Jeśli mogę uratować chociaż kilka lwiątek, to zrobię to. Może w ten sposób...
Maya opuściła łeb, milknąc na długą chwilę.
- Nawet nie zdajecie sobie z Nyotą sprawy, jakie macie szczęście, że macie te tereny. Bezpieczne, z pożywieniem, z kryjówkami. Frigg, Shi i Shiya są tu bezpieczne, strzeżone, pilnowane. Ja tego nie potrafiłam dać swoim dzieciom. - Przełknęła gorzko ślinę. - Ale jeśli mogę to dać Naemie, to zrobię to. Dla niej. Bo potrzebuje mojej pomocy, tak, jak potrzebowały jej moje dzieci. Tylko dlatego. - Otarła łzy raz jeszcze.
I w ten sposób nie odzywała się już przez następnych kilka chwil.
- Jeżeli chcesz treningu, to proszę, zaczekaj z nim do jutra, Rag. - Powiedziała w końcu, jakby nieswoim głosem.
Skanda
Bliznopyski | Duch
*

Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 94

02-09-2014, 16:51
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP

Gdy powietrze przeciął ryk Mai, samiec pozostał w bezruchu, nie drgnąwszy ani o milimetr. Słuchał raptownie wyrzucanych z siebie słów, nie pozwalając jednak, by jego pysk wykrzywiła któraś z wielu emocji, które kotłowały się teraz wewnątrz niego.
Stał teraz twardo, niczym ściana, zobojętniała na uczucia, którymi podyktowane były słowa samicy. Nie chciał, by jego spojrzenie na tę sytuację, jej osąd, zamgliła teraz warstwa nieobiektywnego współczucia.
Czuł, jak wraz z tragiczniejszymi szczegółami historii zielonookiej, nieprzyjemne dreszcze smagają jego grzbiet, wciąż trwał jednak w postawie, którą zdecydował się teraz obrać.
Straszne wizje, jakie przywoływała nie były jednak aż tak przejmujące dla samca, jak były dla samicy. On zapewniał własnemu potomstwu właściwą opiekę, zarówno we własnej osobie, osobie Deyne, jak i poprzez resztę stada. Utwierdzony był w słuszności swoich poczynań, nie znał smaku porażki.
Nie skomentował wzmianek o nim, o Frigg i reszcie-teraz jedynym, co się naprawdę liczyło była jej motywacja, wytłumaczenie, którego bynajmniej nie podzielał.
Rozumiem i przykro mi.
Ciche i ledwie słyszalne przeleciało przez zakamarki jego umysłu.
Ale.. to nie ma znaczenia.
Twoje młode nie żyją z twojej winy i nic już tego nie zmieni.
Zawtórowało mu zaraz, a bystre błękity nie spuszczały swego spojrzenia z Mai.
Myślisz, że możesz to teraz jakoś odpokutować? To im nie wróci życia.
Pogódź się z tym. Zapomnij.

Szorstka myśl zwieńczyła całą resztę poprzednich. Żadna z nich nie ujrzała jednak światła dziennego. Wypowiadanie ich na głos zdawało się być zupełnie zbędne. Samiec stał dalej nieruchomo, tym razem ze spuszczonym łbem, widocznie pogrążonym w dalszym zamyśleniu.
Wziął głęboki oddech, na powrót wychwytując spojrzenie zielonych, pokrytych szklaną powłoką oczu.
-Ja.. Myślałem, że jesteś silniejsza.-wyznał w końcu, nie mogąc odnaleźć się w sytuacji, w której postawiła go teraz samica. Nie miał jej nic więcej do powiedzenia. Czuł, że nie mógł zrobić ani powiedzieć niczego, co miałoby teraz jakieś znaczenie. Był zupełnie pusty wewnątrz.
-Wrócę więc jutro.-wychrypiał bez emocji, po czym zbliżył się do niej. Otarł mechanicznie łbem o jej szyję-tak, jak ona zwykła to zawsze robić, by zaraz odwrócić się i odejść tak po prostu, nie oglądając się już za siebie.
[Obrazek: raguwno_by_ragous-d9t9pod.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości