Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
11-11-2014, 23:27
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Westchnął cicho i przeniósł spojrzenie na Deriona.
- Myślę, że jeszcze kilka godzin. Potem muszę wracać do obowiązków i dziewczyn. Cień słabego uśmiechu pojawił się na pysku rdzawego samca. Moment później wrócił nań wyraz zasępienia. - Myślałem, żeby zabrać go do któregoś z szamanów... Turoga gdzieś wcięło, a ja byłem w drodze do baobabu... zależało mi jednak na czasie, a ty pojawiłeś się w zasięgu wzroku. Czerwone ślepia po raz kolejny pokonały drogę z oczu przyjaciela na pyszczek lwiątka, które pośrednio przez niego cierpiało. Biorąc pod uwagę fakt że czarnogrzywy poświęcał mu swój czas i umiejętności, przydałyby mu się jakieś wyjaśnienia... ściszył swój głos na tyle, by mógł go słyszeć jedynie granatowooki. - Wpadł na Cmenatarzysko Słoni... uszkodził łapę. Na swoje nieszczęście spotkał Frigg, córkę Ragnara. Trochę się poprztykali... głównie za zasługą księżniczki. Padło kilka słów. Wracając z patrolu znalazłem ją płaczącą, po chwili doszedł Bliznopyski. Młoda stwierdziła, że ten ją pobił i obraził. Miałem go sprowadzić, żeby przeprosił. Jednak młody nie potrafił wyczuć sytuacji, Rag ma bzika na punkcie córki... początkowo mi kazał zabić. Odmówiłem no i on... zaatakował. Zdołałem go odepchnąć... nie był... najszczęśliwszy. Faktem jest to, że brzdąc w wieku mojej Busary potrafi na tyle manipulować ojcem, że ten jest w stanie zabić za kilka wypowiedzianych przez nią słów. Ot krótkie sprawozdanie. A resztę morderca mógł się domyślić. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
12-11-2014, 00:52
Prawa autorskie: ja
Nawet nie zauważył kiedy całe leczenie podobno dobiegło końca. Po prostu w pewnym momencie ból był mniej intensywny. Zmęczenie zalewało go chyba teraz tysiąc razy bardziej niż sam ból. Popatrzył po dwóch dorosłych. Utkwił spojrzenie w Derionie. Dobrze usłyszał. Sens tego jego obecnego cierpienia leżał w tym, czy przeżyje tę noc. Nagle zmęczenie ustąpiło strachowi, ale Tobo starał się nie dawać znaku. Mimo to, nie panował nad wszystkimi odruchami w tym momencie, jego ciało samo się zaczęło trząść.
- Pić - mruknął zmęczonym tonem. Spojrzał to na Kahawiana to na Deriona. - Chce mi się spać - dodał za chwilę. Mimo iż nie miał specjalnie na wszystko siły, to rozerwane uszko nasłuchiwało uważnie i zwracało dużą uwagę na szelest traw. Nie wiedział z początku, że to dlatego, iż Derion układał właśnie legowisko. Był początkowo przekonany, że to coś w krzewach nieopodal i nawet próbował się dźwignąć na łapy, ale nie wyszło mu to. Szybko spostrzegł, że ani jeden ani drugi lew jakoś szczególnie nie panikują. Cóż.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
19-11-2014, 21:52
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Zawzięcie chłonął każde słowo Dwugrzywego, przytakiwał. Złowróżbna cisza okryła cieniem jego rysy. Ostatnie przebłyski zachodzącego w odcieniach różu słońca ułożyły się na obwodzie jego grzywy. W momencie gdy uchylił łeb, światło oprószyło zmartwiony pysk Kahawiana, w którego stronę chwilę później błysnęło na ułamek sekundy szafirowe spojrzenie. Ślepia koniec końców spoczęły na lwiątku.
- Mhm, zaraz dostaniesz trochę wody - mruknął z namiastką czułości przy końcu chrypnięcia. Uśmiechnął się. - Jeszcze nie zasypiaj. Odszedł kilka kroków ku wcześniej przygotowywanym roślinom, po drodze strzygąc uszami w stronę Dwugrzywego powrócił do podjętego tematu: - Cokolwiek planuje Ragnar nie wydaje mi się mądrym zaniesienie młodego do któregoś z waszych szamanów. Jeśli ma doczłapać do pierwszych urodzin, Lwioziemccsss... ej... em... Zatrzymał niezgrabnie tnący liście pazur i położył po sobie uszy. Wypuścił głośno powietrze z płuc i zmarszczył mordę, intensywnie myśląc. Trwało to chwilę. Szybko spojrzał na przyjaciela z niedającym się pomylić z żadnym innym wyrazem absolutnego niezrozumienia i wynikłej z tego powodu irytacji. - Bliznopyski? Ragnar? Szary? Szary lew? Ruda królowa z... Zatrzasnął resztę słów za zębami, łypnął na Tobo, później na Kahawiana. Jak dużo i czy cokolwiek Dwugrzywy wiedział o relacji Ragnara z Vasanti? Przed oczami Deriona jak żywy wymalował się obraz wielkiego, szarego, okrytego bliznami pyska pieszczącego kark lwioziemskiej królowej kilka tygodni temu w Grocie Medyka. Powrócił do sporządzania leku. Chrypnął. - Tak, niech znajdzie się czym prędzej w swoim domu. Cokolwiek ma się tutaj wydarzyć - spojrzał na rdzawy pysk z wyrzutem podkreślonym głębokimi zmarszczkami pośrodku czoła. - Pij - polecił lwiątku, przystawiając do jego pyszczka łupinę z pachnącym soczystą trawą, rzadką w konsystencji substancją. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
20-11-2014, 01:03
Prawa autorskie: ja
Młody fuknął słysząc, że nie może jeszcze zasnąć. Dlaczego nie mógł tak po prostu odpocząć? Wydawało mu się, że tak byłoby najlepiej. Właśnie tak, ale im dłuższy czas mijał od zakończenia zabiegów tym bardziej czuł swoje rany i to jak nieprzyjemne uczucie wywołują opatrunki czy co to tam było. I ból i swędzenie i drżenie mięśni. Jego łapy nerwowo poruszały się nęcone chęcią podrapania.
Zajęli się sobą. Rozmowa, z tego co zrozumiał, dotyczyła tego co się stało nie tak dawno. Spojrzał na Kahawiana i na Deriona i taki jakiś irracjonalny lęk go ogarnął. Chciał upomnieć się o atencję, krzyknąć "mówcie do mnie", "nie ignorujcie mnie", ale coś urosło mu w gardle do tego stopnia, że nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. Koniec końców położył po prostu łapy na swoich oczach chcąc je zakryć. Trochę drażnił skórę pazurkami kiedy czuł przypływ bólu i swędzenia. Nie spodziewał się tego po sobie, ale coś w nim pękło na tyle, że napełnione wcześniej łzami oczy trysnęły intensywnie wylewając cały żal i poczucie ogromnej niesprawiedliwości. Na raz spłynęło masa pytań. Dlaczego? Po co? Co on tu właściwie robi? Dlaczego nie jest tak, jak powinno być? Gdzie jest jego brat? Gdzie jest Kiba? Czy jeśli żyje, to czy czuje gdzieś pod skórą jego ból? Czy może miał więcej szczęścia niż Tobo i zginął szybko, bez bólu, bez stresu? Dlaczego musiało się tak stać, że był sam jak palec? Dlaczego nie miał kogoś takiego tak jak ojciec Frigg? Dlaczego...? Jego oddech był dość głęboki i dość głośne westchnięcia zagłuszały koncert żałości, nikt nie mógł zobaczyć, niech nikt na niego teraz nie patrzy. Tego teraz chciał wbrew temu co myślał parę chwil wcześniej. Poczuł zapach jakiegoś zielska pod nosem. Odchylił palce i spojrzał na łupinę wypełnioną jakąś cieczą a potem na Deriona ukradkiem. Nie mówił nic, po prostu wypił tak, jak mu medyk polecił. Choć to coś nie do końca smakowało czystą wodą.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
22-11-2014, 18:36
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Rdzawe ucho drgnęło minimalnie, gdy doleciała do nich prośba Tobo. Czerwone ślepia przymknęły się na moment, a z pyska uleciało ciche westchnięcie. W tej kwestii niewiele mógł pomóc. Całe szczęście zaraz odezwał się Derion, na którym teraz mógł się skupić.
-Medyk to medyk... Turog jest może i straszny. Ale z tego co widziałem, to wie co robi. Z resztą, on nie jest takim naszym medykiem. Przyszedł i został. Nie żebyśmy byli jakimiś przyjaciółmi. Rudy pysk zasępił się jeszcze bardziej na widok miny granatowookiego. - Szary. A ruda... I sam się zdziwił. Ruda lwica u boku Ragnara... kiedyś już coś takiego widział. Ale wtedy był półprzytomny... nie pamiętał szczegółów. Po chwili skinął krótko łbem. Pogadają później o tym. Poczekał chwilę aż czarnogrzywy zabierze miskę. Dopiero później delikatnie musnął nosem bark młodzika. -Spróbuj zasnąć. Kącik pyska uniósł się delikatnie w próbie uśmiechu, po czym samiec odwrócił łeb i parł go na ziemi. Był zmęczony, mimo że dzień praktycznie dopiero się zaczynał. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
22-11-2014, 20:21
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
- Straszny? O czym ty mówisz... wydaje mi się i-dio-tyz-mem zostawienie gówniarza pod opieką Turoga - rusz głową - skoro Ragnar chciał go zabić myślisz, że nie wykorzysta okazji, kiedy odkryje, że leczy się na waszych ziemiach i to w dodatku z twojego polecenia? Leczy się u waszego medyka? Kahawian... - aż warknął, odsuwając łeb do tyłu i ganiąc Dwugrzywego oburzonym spojrzeniem spod ściągniętych brwi. - Może o czymś nie wiem - złagodniał, uciekł spojrzeniem w bok, a jego barki drgnęły. - Decyzje w jego sprawie należą do ciebie, staram się tylko pomóc - mruknął ledwie rozchylając wargi, koncentrując się już bardziej na lwiątku niźli ruchu, który należało w tej niefortunnej partii szachów zaplanować.
Cierpienie, które odmalowało się na szarym pyszczku znalazło odbicie w rysach Deriona w postaci pogłębienia się powstałych wcześniej zmarszczek niezadowolenia. Szafirowe oczyska prawie zniknęły pod mocno zmrużonymi powiekami, warga przy lewym kle zaczęła ledwie zauważalnie drżeć. Ogon co jakiś czas w spazmatycznych drgnieniach uciekał z bieżącego położenia, szukając w powietrzu wygodnego miejsca. Nie mógł nic więcej zrobić. Nic więcej zrobić. Zgrzytnął zębami, starając się zebrać wewnętrznego siebie do jako takiego stanu używalności. Niosąc łeb wysoko, odsunął się od Kahawiana i Tobo w kilku flegmatycznych człapnięciach. Spojrzał w dół, na nich. Usiadł powoli. Przez nos wypuścił ciężkie powietrze. Gorzał wewnątrz na widok cierpienia młodego, nie chciał przebywać w jego obecności. Drażniło go. Patrzył. Uspokajał oddech. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
23-11-2014, 15:00
Prawa autorskie: ja
Odkaszlnął chcąc pozbyć się tego, co nazbierało się w gardle. Coś, co w jego wyobraźni miało strasznie gorzki smak, choć rzeczywiście takim nie było. Otarł oczy łapą. Koniec mazgajenia się, wystarczy. Nigdy więcej, choćby umierał. Nie mógł... nie chciał pozwalać sobie na słabość. Zabrał łapy z pyska, który oblepiony krwią i łzami zmarszczył się w złości. Wypełniała go na przemian ze smutkiem, jednak wygrywała dużo częściej. Nie zamierzał więcej prosić o pomoc, nigdy więcej. Pomoc jest bolesna a współczucie nieznośne. Gdy zakończy leczenie, pewnie nie będzie już takim małym i bezużytecznym lwiątkiem, będzie nieco starszy, bardziej samodzielny. Pójdzie swoją ścieżką.
Teraz zamierzał się przespać, choć dużo bardziej pragnąłby na czymś miękkim. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, prawda? Ułożył się nieco na boku pojękując przy tym, no bo przecież każdy ruch teraz wydawał się być drogą przez gehennę. Zamknął oczy, niech nikt mu nie przeszkadza.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
28-11-2014, 20:33
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Parsknął cicho.
-To byłoby ostatnie miejsce, gdzie szukałby młodego. Od Turoga wszyscy trzymają się z daleka... tylko raz byliśmy przy jego drzewie. Gdy nadawał nam to znamiona-odpowiedział spokojnie, z powagą spoglądając na twarz przyjaciela. Chciał z nim porozmawiać, jednak fakt że obok leżał Tobo i mógł usłyszeć za dużo, póki co to uniemożliwiał. A więc czekał. Dopiero gdy zauważył mgiełkę snu w fioletowych oczach podniósł się bezgłośnie i skierował swoje kroki w stronę czarnogrzywego. Łbem otarł się o jego bark w ramach niemego podziękowania, po czym położył się obok niego. Mimo kompletnej ciszy, widać było że w rdzawym się gotuje. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
29-11-2014, 13:06
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Spuścił łeb, przyjmując na swój bark podziękowanie Kahawiana z pełnym ulgi westchnięciem. Podniósł zad z ziemi i zamarł na chwilę w bezruchu, jakby gotowy do skoku. Obaj dopiero teraz mogli pozwolić sobie na okazanie słabości, obaj dopiero teraz mogli rozluźnić mięśnie i bez obaw o zostanie przyłapanym przez wyszukujące wsparcia ślepka Tobo na martwieniu się, prawdziwie dać po sobie poznać zdenerwowanie. Ale już nie było czym się denerwować, nie było nic więcej do zrobienia - od czasu do czasu należało wylizać tężejącą na srebrnym futerku krew, sprawdzić, czy z wypełnionych posoką płuc jeszcze ulatują szemrzące wydechy.
Położył się w końcu, milcząc, wychwytując napięcie wibrujące wokół Kahawiana i starając się do niego nastroić. Odległość, którą uznał za wygodną kilka minut temu do bezpretensjonalnego towarzyszenia rdzawemu i obserwacji lwiątka miał ochotę skrócić. Przyglądał się spowitemu w błękitnych cieniach profilowi przyjaciela bez żadnego wyrazu na własnym pysku, w bezruchu, goniąc spojrzeniem za przeczesującym krótką na nim sierść wiatrem. - Nie mogłeś zrobić nic więcej - otworzył w końcu paszczę, ale w wypowiadane słowa nie wkładał zbyt wielu emocji. Przynajmniej on czuł się teraz z nich dość mocno wyprany. Zaburzył wibrujący ciszą bezruch odwróceniem głowy. Wzrokiem napotkał majaczący na horyzoncie ciemny kształt Lwiej Skały, lecz szybko, z niepokojem wrócił spojrzeniem w przestrzeń pyska przyjaciela. Chciał powiedzieć cokolwiek, coś głupiego o sobie lub beznadziejnego o tym, że będzie dobrze, ale szczerość w obopólnym zrozumieniu wydała mu się teraz bardziej istotna od myśli o tym, co zrobić, by zamydlić sobie oczy. Wypuścił powietrze przez nos ze świstem i zmusił się do spojrzenia w kierunku Tobo. Momentalnie wstał i bezszelestnie, bardzo szybko zbliżył do niego. Położył się, jak najdelikatniej mógł objął go łapami i nakrył częściowo, wyciągając szyję na jego przemarzniętym, drżącym ciele. Z łbem odwróconym lekko od Kahawiana, położył uszy po sobie. |
|||
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
26-12-2014, 01:02
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Z gardła rdzawego wydobył się stłumiony warkot.
- Mogłem go nie zabierać. Ale z drugiej strony, Ragnar sam po niego by poszedł. Tak więc... Westchnął ciężko, a jego pysk zmarszczył się w gniewnym wyrazie. Był zmęczony tym dniem i rozdrażniony ilością możliwości, którymi mogłaby się zakończyć ta historia. A żadna z nich nie przewidywała raczej pozytywnego zakończenia. A to było coś, co najbardziej go denerwowało. A fakt, że ucierpiało na tym lwiątko, tylko pogarszało jego nastrój. Sapnął ciężko i zmusił się do spojrzenia na Tobo leżącego między wielkimi łapami Deriona. -Jak myślisz, ile czasu zajmie mu wylizanie się z tego? Ewentualnie ile, do momentu, kiedy będzie można przenieść go w bezpieczniejsze miejsce. Z dala od Lwiej Ziemi... do momentu, gdy grzywa gęsto pokryje jego kark. Nawet kojarzył kilka miejsc, które nadawały by się idealnie. Przynajmniej miałby go na oku. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
28-12-2014, 22:28
Prawa autorskie: ja
// dobra, nie chcę już tyle czekać i chciałabym, żeby ten wątek w końcu poszedł na przód :|
Minął już jakiś czas, Tobo śpiąc wzdychał co chwila ciężko ścigany przez własne koszmary poruszał nerwowo łapami aż wreszcie wybudził się. Właśnie teraz otwiera oczy leniwie i spogląda na dwa dorosłe samce. Nie wie o czym rozmawiają, zauważa jednak, że ktoś wziął go między łapy, dzięki temu lwiątko czuje się bezpieczniej i jest mu wystarczająco ciepło. Nie usłyszał i nie może wiedzieć, że Kahawian nie planuje go odnieść do Vasanti. Tobo nawet nie chce tam wracać, zresztą mówił o tym wcześniej. Niemniej królowa chyba będzie musiała dowiedzieć się o tym, co się stało. A może po prostu lepiej powiedzieć jej, że młody zginął między kłami Ragnara? W ten sposób uniknęliby zbędnych pytań: po co? dlaczego? Tobo nie może wrócić tak między lwiątka, wzbudził by tylko ich strach. Łatwiej będzie po prostu powiedzieć, że Tobo jest martwy. Zmarł gdy Kahawian i Derion próbowali go ratować i pochowali, albo pozostawili matce naturze. W ten sposób nikt nie będzie go szukał. Tobo zmieni imię, wyrośnie i będzie gotowy. Do zemsty, powrotu albo po prostu nowego życia. Teraz jednak leży między łapami Deriona i spogląda w niebo niemrawo. Nic nie mówi.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
29-12-2014, 21:19
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
- Myślę, że następną porę deszczową spędzi już na nauce polowania na bawoły, prawda, Tobo? - zza zasłony snu doszły do uszu lwiątka ciche słowa Deriona.
Nad ranem, gdy nad sawanną unosiła się gęsta mgła przysłaniająca widok na piękny za dnia majestat Lwiej Skały, lwy rozstały się. Derion zobowiązał się do dalszej pomocy, gdyby zaszła taka potrzeba, i pożegnawszy się z przyjacielem otarciem się o jego policzek, udzielił mu ostatnich wskazówek. Był w pobliżu, jakby co. Zawsze gdzieś tam był w pobliżu, w końcu był wędrowcem. A teraz zniknął w wysokiej trawie, wiedząc, że zrobił wszystko, co w jego mocy, by pomóc Tobo i na więcej Dwugrzywemu się nie zda. zt |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości