Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
06-03-2014, 19:51
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP Za pewnym głazem w głównej sali znajduje się mniej widoczne wejście do jednego z wielu korytarzy w sieci termitierze. Prowadzi on do małej jaskini, w której centrum znajduje się masywny konar-niegdyś pełnił on zaszczytną rolę legowiska dla pewnego lwiątka. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
29-11-2014, 13:47
Prawa autorskie: Ragous
Malutkie łapki poniosły rozdygotaną nadmiarem wrażeń ostatnich dni Frigg aż do samego serca Zachodnich Ziem - Termitiery. Miejsca, które zawsze kojarzyło jej się z odpoczynkiem, ciepłem matczynego oddechu owiewającego ją podczas snu, bezpieczeństwem. Wszystkim tym, co - poczuła - nagle wyślizgnęło jej się spomiędzy paluszków. Już nie była mała, nie tak bardzo, jak kiedyś. Chociaż zawsze młodsza od Szyszek, których teraz nigdzie nie mogła znaleźć, to jednak o wiele starsza gdzieś w sercu, w głowie, gdzieś, gdzie brała odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Podjęła ostatnio Dużą Decyzję, lecz wolała jej nie roztrząsać.
Wspięła się, w miarę zgrabnie, po spróchniałej korze konaru zajmującego dostojne, centralne miejsce tej nietypowej scenerii i usiadła ostrożnie, powoli, marszcząc pyszczek i tuląc uszy. Rozejrzała się dookoła, a pomiędzy smugami wpadającego przez nieszczelności ścian słońca nie dostrzegła nikogo więcej poza zajętymi własnymi sprawami owadami. Położyła się, spuściła łapy (wielkie, lwie łapy) przez brzeg tronu, który postanowiła okupować i umieściła głowę pomiędzy nimi. Pociągnęła noskiem. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
29-11-2014, 17:54
W tym samym czasie i w tym samym miejscu ktoś utwierdzał się w przekonaniu. Nieśmiała myśl, jak poranna mgła, gęstniała coraz bardziej, aż w końcu przybrała postać ciężkiej, burzowej chmury, wiszącej na niebie. Złowroga świadomość złych decyzji i ślepoty z własnego wyboru była pierwszym, co zauważyły zielone ślepia, gdy w ogóle przybyła na te ziemie, dawno temu. Sama dorzuciła do tego niezdrowego ognia. Potrzeba było czyjegoś szaleństwa, duszonego w piersi gniewu i czyjejś niewinnej bezbronności, aby otworzyć znów te ślepia. Łypały na małą Frigg złowrogo z progu jaskini już od momentu, w którym lwiątko nieświadomie nałożyło nowy ciężar na jej barki.
Mimo to, lwica fuknęła nosem w ramach powitania. - Co wiesz o tym miejscu? - Zapytała powoli, pod wrażeniem tego, jak wielką pewność pokładano tutaj w mrzonce, że "przecież nic nam tu nie grozi". Nie przedstawiła się córce Ragnara, nawet o tym nie myśląc. Zielone ślepia przyglądały się jej jednak z uwagą. Mało tego, wyraźnie czekały na odpowiedź na to proste, głupie wręcz pytanie. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
29-11-2014, 21:17
Prawa autorskie: Ragous
Zaparłszy się pazurkami w drewnie, Frigg w kilku niezgrabnych zrywach przeszła do siadu. Zmarszczyła nos, zmrużyła oczy, położyła po sobie uszy; wychwyciła ruch, którego prowodyrką była obca jej, obłożona pasmami zasmużonego kurzem światła lwica. Błękitne spojrzenie, które na nią padło nie złagodniało, a i łepek zadarty hardo, wysoko w górę nie opadł, jakby konar, który okupowało lwiątko sam przez się dyktował postawę wobec otoczenia. Zesztywniała, na poły przez strach, na poły przez postawę, którą za tylko sobie charakterystyczną obrała, Frigg wyprostowała się jeszcze bardziej; jej wargi zadrżały, ogonek począł nerwowo się pod nią, uniesioną w lekkim przysiadzie, wić.
- Kim jesteś? Nie znam cię - obnażyła zęby, gotowa w każdym momencie zeskoczyć z pieńka i czmychnąć w panicznie wyszukiwaną teraz wzrokiem jakąkolwiek kryjówkę. Było tu dużo miejsc, w które mogłaby się wcisnąć, ale nigdy nie myślała, że w bezpiecznym schronieniu Termitiery będzie kiedykolwiek zagrożona, toteż naprędce klecąc w główne plan ewentualnej ewakuacji, ganiła się za nieuwagę. - Nie podchodź - warknęła bez cienia wahania, dyktatorka, gwałtownie spuszczając głowę i wbijając w zaorany bliznami pysk chłód błękitnych ślepi skrytych w prążku cienia. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
29-11-2014, 22:33
Obserwując paniczną reakcję małej Frigg, Maya uśmiechnęła się ponuro, po czym pokręciła powoli łbem. Bardziej gest ten był skierowany do niej samej, aniżeli do małej lwiczki - raz jeszcze miała rację, jak się okazuje. To stado zdecydowanie nie traktowało kwestii bezpieczeństwa poważnie.
- Przynajmniej zareagowałaś prawie tak, jak trzeba, Frigg. - Mruknęła, przysiadając siadając o kilka kroków bliżej. Przynajmniej w strachu udało się małej uruchomić choć część swoich instynktów - nawet, jeśli teraz było już stanowczo za późno na szukanie kryjówki. Ciężko było jej uwierzyć, że to stado w ogóle tyle przetrwało. Obserwując poczynania innych zaczynała wierzyć w umiejętności małej Naemy. Słuchała, gdy zwracała jej uwagę i zapewne bardziej była przez to przystosowana do walki o przetrwanie od dorosłych w tym stadzie. A co dopiero od lwiątek, którym nikt nie poświęcił należnej im uwagi. Maya przyglądała się małej uważnie, a potem - wciąż uśmiechając się upiornie - zastrzygła uszami. Być może tę jedną lekcję zapamięta. - Następnym razem, gdy będziesz szukać kryjówki, upewnij się, że masz drogę ucieczki. Albo kogoś do pomocy. - Odwróciła od małej łeb, rozglądając się ot tak po termitierze. - Możesz już przestać się trząść, Frigg. Jestem Maya. I gdyby twojemu tatuśkowi zechciało się ruszyć czerepem, to znałabyś nas wszystkich i nie trzeba byłoby po Tobie sprzątać. - Jestem z twojego stada. Powiedz mi, ile w nim jest lwic, poza twoją mamą? - Zapytała. Spodziewała się, że usłyszy co najwyżej własne imię. Albo, że będzie szczekać i trząść się dalej. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
29-11-2014, 23:17
Prawa autorskie: Ragous
Stado nie traktowało poważnie sprawy bezpieczeństwa? Gdzież się wychowywała Maya, lub jakie stado teraz opisywała – tego wszechwiedzący ani jeden, ani drugi narrator chyba nie wiedział. Bo czymże by miało być bezpieczeństwo młodych podczas polowania lwic, jak nie starannie wybraną, znajdującą się w izolacji od niebezpieczeństw kryjówką, w której czas oczekiwania na posiłek młode spędzały na zabawie? Czymże by miało być bezpieczeństwo młodych, jak nie matką, która poleciła swojej córce zaczekać i nie oddalać się, zaczekać i ZA ŻADNE skarby nie oddalać się... i jej posłuszną córką, która nie zamierzała wychylać łepka z bezpiecznego schronienia maminego polecenia?
Frigg, zachowałaś się prawie tak jak trzeba, ta obca tobie samica o tym wiedziała - wiedziała o tym, że myślisz o znalezieniu drogi ucieczki, ale sądziła, co błędne, że jeszcze jej nie odnalazłaś. Wiedziała również, że albo usłyszy co najwyżej własne imię, albo, że będziesz szczekać i trząść się dalej - tak, wiedziała wszystko, obstawiała i czarne, i czerwone, a poza tym czytała w myślach. Obca samica uważała się za boginię mądrości przeczesującą Zachodnie Ziemie w poszukiwaniu zmyślonych na własny użytek absurdów. ...nie? nie? Może ta obca samica, Frigg (nie marszcz tak czoła, Frigg, będziesz mieć zmarszczki!), była, tak jak sama twierdziła, członkinią twojego stada? Łowczynią? Ale dlaczego, w takim razie, o niej nie wiedziałaś? Czyżby trzymała się zawsze na uboczu? Czyżby? Wcale jej nie wierzysz, prawda? Też bym nie wierzyła. Ale co z tymi absurdami, Frigg, co z tymi absurdami... Ty przecież tego nie rozumiesz, ty przecież widzisz ją po raz pierwszy i się jej boisz, bo jest obca, przeorana bliznami, które uważa za swoją chlubę. Nie wiesz o niej nic a nic, tylko tyle, że widzisz ją po raz pierwszy, i że ona uważa się za kogoś, kim w twoich błękitnych oczkach nie jest. Spoglądasz na nią spode łba. Oczywiście, że wybierzesz jedną z obstawionych przez nią opcji, w końcu obstawione zostały wszystkie opcje (nie zdziwisz obcej lwicy i uciekniesz na tęczowej zebrze, nawet o tym nie myśl!). Frigg. Popatrz na nią raz jeszcze, przecież musisz ją znać. Przebywasz cały czas ze swoją matką i poznajesz wielu członków stada, poznajesz pełnione przez nich funkcje i próbujesz znaleźć swoją na nie poglądy, przecież musiałaś kiedyś spotkać tę zielonooką samicę, która wypytuje cię teraz o jakieś statystyki, próbuje wybadać teren i utwierdzić się w przekonaniu, że ma rację. Cokolwiek nie powiesz, ona będzie mieć rację, więc mów, Frigg, mów po prostu: - Znam wiele lwic z mojego stada, nie wiem ile. Ale ciebie nie znam. Mój tata. Mój tata. Mój tata. Zaczął jej kołatać w głowie. Jakby jego siła, pewność siebie, autorytet. Pewnie w przypływie strachu, który w obecności obcej ją teraz powlekał, w chęci odgonienia go samą myślą o tym, jak on by się zachował. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
30-11-2014, 00:34
// Twój odpis jest super.
Gdybyś tylko wiedziała, mała Frigg. Tymczasem przenikliwie niebieskie ślepia małej mogły co najwyżej zobaczyć, jak obca lwica uśmiecha się do siebie. Wstaje. Odwraca się, żeby położyć się znów na samym progu groty, jakby odpowiedź na wcześniejsze pytanie przestała się dla niej liczyć. I czeka na coś, na kogoś, wyglądając na zewnątrz. Jakby liczyła na to, że znajdzie tam Naemę, raz jeszcze nieposłuszną wobec jej nakazów, jednak tym razem samiczki nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Siedziała więc sama, pilnując małej Frigg - domyślała się, że zbędnie, jednak coś nie pozwalało jej tak po prostu pójść, skoro już złowiła jej zapach i znalazła się tutaj. Być może Nyota przyjdzie tu po nią. Być może zrobi to Ragnar. Być może mała sama zechce gdzieś iść. - Nie bój się. Przyszłam tu odpocząć, a nie robić ci krzywdę. Po tych słowach lwica złożyła łeb na swoich łapach, zielone ślepia wciąż wypatrywały na zewnątrz. W końcu zaczęła myśleć o zadaniu, które powierzyła Kalani. Zastanawiała się, czy którakolwiek z lwic odpowie na zaproszenie i pojawi się jutro nad rzeką. Starej samicy wystarczyłby brak reakcji, by znalazła w tym powód do zniknięcia bezpowrotnie razem z Naemą. Wszystkie marnowały nawzajem swój czas, polując każda na własne życzenie, płosząc zwierzynę dzień w dzień, w końcu zapuszczając się coraz dalej i dalej, zostawiając lwiątka samymi na dłużej. Zastanawiała się, czy to, że Frigg jest sama również nie wynikało z tego, że Nyota polowała znów. Maya była stara. Miała jasne priorytety i cele - gdyby nie udało jej się przekonać pozostałych lwic do współpracy, na liście zostałby już tylko jeden element. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
30-11-2014, 01:06
Prawa autorskie: Ragous
Zassała przez ostre ząbki haust powietrza, zapewniona po raz kolejny o pokojowych zamiarach zielonoookiej nietoperzycy (widziała raz nietoperza i od tamtej pory nazywała nietoperzami wszystkich, którzy nie przypadali jej do gustu - oj biedny Tobo nie poprzestał na odebraniu tytułu małego, wrednego nietoperza, ale ta lwica chyba nie zmieściłaby się w ojcowskiej paszczy...). Zerknęła bez namysłu w stronę ujścia z groty, zaraz potem jej wzrok spoczął na obrysowany przez wpadające przez nie światło postrzępiony kontur profilu Mai; pewna i niepewna jej intencji, naburmuszona, ciągle, nastroszona wobec ugłaskania, ześlizgnęła się po konarze i stanęła obok swojego tronu - Quasi-Księżniczka Wśród Swojego Ludu. Jednoosobowego. Ludu.
- Dobrze. Znaczyło, że dobrze postąpiłaś, bo ja i tak się nie boję, jestem dzielna i wysunę moje ostre-jak-brzytwa pazury, jeśli spróbowałabyś postąpić inaczej niźli tylko przyjść tutaj odpocząć! - Ja tu czekam na mamę. Znaczyło, że na wszelki wypadek jestem u-bez-pie-czo-na. - Będzie tu za chwilę. Znaczyło, że kości moje staną ci w pół-przełknięciu w gardle, jeśli nie weźmiesz pod uwagę powyższych. Nietoperzyco. Zmarszczyła się, łypnęła błękitnymi oczy na lwicę, przyozdobiona na mordce w spięte w dezaprobacie wobec własnych słów rysy. Jeśli faktycznie, co należało jednak wziąć pod uwagę, obca lwica należała do twojego stada i przyszła tu odpocząć, możesz się zrelaksować. Frigg. Ale pamiętaj, że jesteś mała i możesz zostać zjedzona. Tak jak. Nieważne. Gdy siadała, bardzo powoli i niepewnie, nie odchodząc ani pół kroku po w miarę zgrabnym ześlizgnięciu się z konara, jej pyszczek wykrzywiał się przez wyraz głębokiego, intensywnego niezadowolenia - miała ochotę mruknąć, burknąć coś. Cokolwiek. I nie ze złości, lecz z niewygody, która gnieździła się w niej od bardzo dawna, z niewygody, którą bardzo mocno pragnęła złożyć na matczynych barkach. Jeszcze trochę. Mama przyjdzie, zgodnie z umową, i wtedy. Teraz oderwała wzrok od potrącanej przez prawą łapkę kosteczki niedawno spożytej tu zeberki i przeniosła go raz jeszcze na pysk lwicy. Jak każde dziecko, nie potrafiła przez długi czas znieść milczenia, dlatego pozwoliła, by echo poniosło do uszu Mai kilka z udawaną powagą wypowiedzianych pod nosem słów: - Czemu nie polujesz z moją mamą? Znaczyło, że mam wąt-pli-wo-ści co do twojej prawdomówności. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
30-11-2014, 02:05
Nie bez dziwienia lwica podniosła uszy, a w końcu obróciła łeb, żeby spojrzeć na małą kątem oka. Nie bez odrobiny zdziwienia zresztą.
Podświadomie, swoimi usteczkami mała Frigg zadała jedno z pytań Mai, które miało paść następnego dnia pod adresem pozostałych lwic, w tym także jej matki. Dlaczego nie polowały razem? Akurat na to pytanie nie było łatwej odpowiedzi. - W tym stadzie każdy poluje sam. Polujemy w innych miejscach i o innych porach, dlatego rzadko widzę twoją mamę - wyjaśniła - ale może to się za niedługo zmieni i będziemy polować razem z Nyotą i resztą. Uśmiechnęła się do niej, przyglądając się małej. Wymieniła imię jej mamy specjalnie - skoro już przekonała się do niej na tyle, żeby podjąć jakikolwiek temat, może to jeszcze choć odrobinkę skruszy ten mały, a twardy kamyczek jej nieufności. Skoro nawet lwiątko widziało powód do podejrzliwości w braku wspólnych polowań, to chyba tylko trzeba było mieć nadzieję, że nie było zbyt późno, by coś zmienić. Nie tak dawno temu, kiedy obejmowała śpiącą Naemę łapą zdała sobie sprawę z tego, że nie pozostało jej wiele czasu. Znacznie więcej życia miała za sobą, niż przed - a jeśli mogła zrobić coś dla niej, a przez to także dla innych, to zamierzała to zrobić. Może w ten sposób uda się jej odkupić choć część swoich win i wywalczyć dla małej Naemy szansę na normalne życie. Nie zależało to jednak tylko od niej. - Twoja mama poszła teraz polować? - Zapytała Maya. Miała nadzieję, że Kalani faktycznie znajdzie choć odrobinkę sensu w jej słowach i odrobinkę czasu, by znaleźć każdą z lwic. Wiele od niej zależało. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
30-11-2014, 02:53
Prawa autorskie: Ragous
- Mama mówiła, że lwice polują w stadzie, ale nigdy nie widziałam - wyznała szczerze, wzruszyła barkami. - Tak powiedziała właśnie. Że poszła polować. - uznała za konieczne dodać.
Przekręciła główkę minimalnie, łypiąc jednym okiem na nietoperzycę. Skoro znała imię Deyne Nyoty, musiała już ją wcześniej poznać. Czyżby wszystkie wcześniejsze podejrzenia były niesłuszne? A jeśli tak, to dlaczego mama nigdy nie przedstawiła jej Mai? Frigg zaczęła nabierać irracjonalnych podejrzeń co do osoby zielonookiej lwicy, lecz niedługo roztrząsała ich podstawy, bardziej niż nimi, interesując się w tym momencie uśmiechem, który wykwitł na obliczu rozmówczyni i został skierowany w jej stronę. Nie odwzajemniła go. Chwilę wytrwała w zielonym spojrzeniu, po czym powoli spuściła wzrok na kostkę, która umknęła spod jej łapek i potoczyła się w dół nierówności, na której szczycie umieściła swój zadek Frigg. Zacisnęła wargi i wypuściła powietrze przez nosek, rozczarowana. - Będę kiedyś strażnikiem - wymsknęło jej się nagle, uciekło spomiędzy zębów, Duża Decyzja, na tyle duża, by być godną dostąpienia zaszczytu zostania wypowiedzianą w każdej chwili. Uniesienie powiek i zaciśnięcie pyszczka przy jednoczesnym, ciągłym, uporczywym wpatrywaniu się w niesforną kostkę miały tylko subtelnie podkreślić niezależność i wagę tej jakże poważnej decyzji. Nie interesowało ją niczyje zdanie na ten temat, nie potrzebowała aprobaty kogokolwiek poza Ragnarem, chociaż zdobycie się na popatrzenie w górę w wyczekiwaniu na reakcję nietoperzycy zdawało się przeczyć jej wewnętrznemu przekonaniu o niezależności tego postanowienia. W gruncie rzeczy była ciekawa, co też ta zielonooka lwica może mieć na ten temat do powiedzenia. W końcu chełpić się można było tylko publicznie, nie w sercu i głęboko, lecz na zewnątrz, w obecności innych. Nawet jeśli tym innym miała być, na ten moment, Maya, lwica, która twierdziła, że poluje sama, w innym miejscu i porze niż mama. [ Dodano: 2014-11-30, 01:54 ] //na dzisiaj (wczoraj) to ode mnie tyle, znikam, baterie mi siadły |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
30-11-2014, 12:19
Ja też tego tutaj nie widziałam - odpowiedziała Frigg myślą. W tym tkwiła największa słabość tego stada, czyli brak więzi, która faktycznie złączyłaby wszystkich, którzy do niego należą. Maya prawie uśmiechnęła się do swoich wspomnień o wspólnych polowaniach pod jej batutą, o leniwym wypoczywaniu w cieniu drzew, o użeraniu się, żartach, a nawet kłótniach. Wszystkie wydawały się jej teraz takie błahe i nieważne, a jedynym ich skutkiem było jedynie utrwalenie i tak silnych więzi. A raczej prawie wszystkie.
Usłyszawszy jednak niespodziewane wyznanie małej samiczki, lwica podniosła uszy, nagle przyglądając się jej jakby z większą uwagą. - Strażnikiem? To odważne. - Powtórzyła po niej, długo szukając odpowiedniego słowa. - Dlaczego chcesz do nas dołączyć? Maya miała siebie za taką strażniczkę - więcej czasu spędzała na samych granicach Zachodnich Ziem, aniżeli w ich środku. Patrolowała je razem z Naemą, całe dnie poświęcając na dzielenie się z małą wywłoką wiedzy, która kiedyś mogła zaprowadzić ją z powrotem do jej rodziny. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
30-11-2014, 13:18
Prawa autorskie: Ragous
A gdzieżby i kiedy miała widzieć polujące lwice, gdy przeżyła ledwie pół roku na tym łez padole? Póki nie potrafiła rozgryźć żółwiej skorupy mogła karmić się jedynie myślą o tym, że kiedyś będzie tak silna jak mama i inne lwice ze stada, by dołączyć do nich i razem z nimi polować, póki co czekając na ich powrót w bezpiecznej kryjówce, raz z innymi młodymi, lecz ostatnimi czasy coraz częściej samej. Bo tak. Gdzieś tam na tyłach pragnień kołatała w jej głowie ta myśl, myśl o polowaniu i związanej z tym ekscytacji, lecz póki obiektem jej największego zainteresowania była postać ojca, bardziej niźli swoją rolą w trupie łowieckiej, interesowała się odpowiedzialnym zadaniem, jakie każdego dnia wykonywał właśnie on lub Kahawian, zadaniem, jakim był patrol terytorium i obrona ziem. I nie sądziła, że mogłoby być coś bardziej od tego interesującego, lecz, o bogowie sawanny, nie każdy urodził się by pełnić w swoim życiu taką samą, jak jego rówieśnicy rolę. Niektórzy, tak jak Frigg, urodzili się, by dokonywać rzeczy Wielkich i Podniosłych (jak tata), by Zdobywać i Zwyciężać. Prozą życia codziennego mogły tymczasem zająć się kreatury nieco mniej subtelnego pokroju.
Jednak to, z czym Frigg już nie polemizowała, a raczej opowiadający o jej życiu wredny i dożarty narrator, kryło się z kolei nie w jej, lecz w Mai główce. Otóż nadziwić się on nie mógł, gdzie też ta obca błękitnookiej lwica bywała całymi dniami, by obudować swoje tezy tak bardzo dramatycznymi, powtarzanymi bez końca jak mantra frazesami o rozpadzie więzi łączących lwy z Zachodnich Ziem. Bywać faktycznie musiała w jakiejś izolacji, wieść żywot eremity lub szaleńca, by twierdzić, że wszyscy-zginą-jeśli-nie-ona. Być może coś zostało przemilczane, być może o czymś narrator nie wiedział, jednak nie wydawało mu się, by ktoś tu kiedykolwiek płoszył zwierzynę wskutek polowania samopas, ba! zdawało mu się do tej pory, że w opowiadanych tu (to chyba za dużo powiedziane) historiach nie było miejsca na błahy jego zdaniem, chociaż nieraz urozmaicający rutynę element, jaki stanowiły poematy na temat zbijania z nóg gnu. Ah, ale być może się mylił i być może należało pleść o tym misterne trzynastozgłoskowce, by Niosącej Ratunek zielonookiej lwicy nie wydawało się (a może jej się nie tylko wydawało, lecz miała rację, kto wie), że wszyscy-zginą-jeśli-nie-ona. Wyczekiwanie unieruchomiło ją na cały czas trwania odpowiedzi lwicy. Później poruszyły się kolejno ogonek, palce, uszy i nosek. Ten ostatni zmarszczył się lekko: wyraził głęboko zakorzenioną we friggowym sercu dumę. Zaraz potem błękitne, chłodne spojrzenie uniosło się raptownie w górę i ulokowawszy się na bruzdach na pysku samicy, zabłysło spod ściągniętych mocno, lwich brwi. - Dlaczego mam dołączać? To mój dom, nigdzie nie muszę dołączać - syknęła bez wahania, lecz nie podniosła głosu. Gdyby nie dzielące je newtony w mięśniach, świadomość miażdżącej ich przewagi po drugiej stronie i instynkt samozachowawczy, wysztywniona pychą Frigg zapewne nie poprzestałaby na zaprzeczeniu. A ponieważ musiała powstrzymywać się przed rzuceniem w stronę nietoperzycy jakiejś obelgi, nie powiedziała nic więcej. Chyba była bardzo niemiłym lwiątkiem. Ciekawe, kto ją nauczy życia. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
30-11-2014, 14:52
- Nie wszyscy są strażnikami, Frigg. Niektórym za wygodnie jest siedzieć na dupie i nic nie robić. Bycie strażnikiem wymaga pracy.
Ktokolwiek miałby uczyć małą Frigg życia, raczej na pewno nie byłaby to Maya. Po tym, co wydarzyło się między nią, a jej ojcem lwica nie podjęłaby się nauczania jego córki. Nie znała jej, nie znała również sposobu, w jaki ją wychowywano, jednak wątpiła, by była w stanie nadążyć za nauką, którą już dawała Naemie. Szkoła przetrwania była najgorszą ze szkół, a tam lepiej uczyć się na błędach cudzych, niźli własnych. Maya nie zdążyła jednak jeszcze nauczyć jej o dwóch swoich największych błędach. Wszystko miało przyjść w swoim czasie - być może przyjdzie też czas na to, by lwice w końcu zaczęły działać razem: coś, czego nie widziała jeszcze tutaj. Nawet po tak gwałtownym sygnale, jak epidemia, która omal nie zmogła Kahawiana i Ragnara. To ta stara lwica dbała o nich, gdy zniknęli wszyscy inni. I tę lwicę dzielił teraz z Ragnarem mur, którego nie dało się przeskoczyć. Nie znała Frigg na tyle, by móc ocenić, by nadawała się na cokolwiek więcej, niż na małą, nadętą córeczkę tatusia. - Jak myślisz: jakiej pracy? |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
30-11-2014, 15:46
Prawa autorskie: Ragous
- Dlaczego mam do was dołączyć? - powtórzyła swoje pytanie nieco głośniej, przymykając lekko oczka w wyrazie forsowanej z powodzeniem cierpliwości, tak aby głucha lwica mogła je tym razem usłyszeć.
Deyne Nyota na pewno nie uczyła jej sztuki przetrwania tak dobrze, jak Maya Naemę. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
20-12-2014, 18:35
Do uszu dwójki dobiegł odgłos zbliżających się kroków. Po chwili też ich oczom ukazała się sylwetka jasnej lwicy, z dwoma cienkimi ranami na nasadzie nosa. Ciągle ciekło z nich trochę krwi, jednak nie było jej tak dużo jak na początku. Wrzenie w jej żyłach uspokoiło się dopiero po kilkunastu minutach i pozwoliło jej się zorientować w swoim wyglądzie- a jej łeb i łapy pokryte były czerwoną posoką. Choć miało to ją kosztować następne cenne sekundy w celu dokładnego wyszorowania i wydłużenie trasy w celu krótkiej kąpieli w jeziorku, chciała się doprowadzić do porządku. Nie chciała, by Frigg zobaczyła ją w takim stanie. Dopiero po tym wszystkim wróciła do termiterii. Swoje kroki skierowała bez słowa do Mai i otarła bokiem łba o jej kark, po czym kilkoma liźnięciami potraktowała łebek córki.
-Hej kochanie. Zmusiła się do ciepłego uśmiechu, po czym położyła się tuż obok niej. Była zmęczona, zarówno wcześniejszym polowaniem jak i walką. Ale zadowolona. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości