Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
02-12-2014, 00:14
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Również zdecydowanie wolał tą wersję jej imienia i tak jak raczej wolał wypowiadać pełne imiona nie skracając je tak jej z pewnością ładniej brzmiało w tej krótszej formie.
On z przyjemnością odebrał to, że rozmówczyni ma odmienne zdanie na ten temat. Będą mogli się wymienić swoimi opiniami, a i rozmowa nie przestanie być nudna. - Jedno jest pewne. Każdy ma swoje demony z którymi musi się zmierzyć samemu. Tylko skąd wiesz Furio, czy ta cecha, którą to poznajesz i uważasz za swoją własną nie jest tak na prawdę jedynie narzucona przez strach. Strach przed porzuceniem, przed zranieniem, strach przed samotnością? Wtedy to sobie wmawiasz, że jesteś jedynie sama i z wszystkim sama sobie poradzisz, by tylko nie czuć się porzucona. Stajesz się złośliwa, oschła by tylko nikogo do siebie nie dopuścić, tylko po to by nie zostać zraniona przez nikogo. I na końcu będziesz cały czas wmawiać sobie, że z tym Ci jest dobrze, że nie potrzebujesz nikogo. To droga do szaleństwa. - powiedział i wpatrywał się gdzieś w jeden punkt, ale nie widział co tam było, jego wzrok był nieobecny. - Sam coś o tym wiem - dodał potrząsając łbem by wyrzucić te wspomnienia z głowy. Może też to zależy od tego z jakimi demonami swoimi walczymy i czy na prawdę wygramy z nimi, czy tylko będzie się nam wydawać. Wysłuchał tego co miała mu do powiedzenia i skinął głową, że rozumie. A właśnie miał się pytać jak wcześniej się nazywała. Skoro twierdziła, że to nowe imię jej nadane. - Więc powiedz mi cóż tak na prawdę znaczy to twoje imię? - zapytał się unosząc. Wzrok na jej oczy jakby to chciał wyczytać z nich, czy nie kłamie. Zresztą wtedy to nie jego będzie oszukiwać, lecz samą siebie. Co do jej wieku, to czy to w zasadzie miało jakiekolwiek znaczenie? Bo mu nie robiło to żadnej różnicy. |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
02-12-2014, 01:01
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
Znów zwróciła uwagę na to jak wypowiedział jej imię. Uśmiechnęła się lekko na wydźwięk tego zlepku liter. Tak ważnego, nadającemu osobie prestiżu - bo kimże byśmy byli bez mienia? Bezimiennymi, anonimami. Bezwartościowymi śmieciami. Teraz imię definiuję kim się jest - wszyscy wiedzą kim jest Simba czy Skaza, przynajmniej ci, którym dane było usłyszeć legendy. Skaza uczynił coś złego, lecz niesamowitego. Wielkiego. Szczerze, to Furien powątpiewała czy się jeszcze odpłaca być dobrym.
- Bo ja, Anubisie, nie lękam się niczego. - odparła zakończając tym samym temat. Ślepia były w niego wciąż intensywnie wlepione. Przeciągnęła się porządnie po czym podeszła doń. - Co wiesz o bogach Anubisie? - zapytała, a jej donośny i ostry głos zamienił się w szept. Nie czekała jednak na odpowiedź. -Furie były boginiami zemsty, które karały niegodziwców. Wiele krąży legend o furiach jak i ich odpowiedniczkach eryniach. Było odwzorowaniem wyrzutów sumienia. - mówiąc to otarła się o jego podróbek szyją i grzbietem, by na końcu pacnąć go lekko ogonem po policzku. - Alekto, Tyzyfone i Megajra. Niestrudzona, mścicielka, zawistna. - dodała. - Ale to już opowieść na inną okazję. Uśmiechnęła się kącikiem warg. Podeszła do wody i wzięła parę łyków. Podniosła łeb znów wlepiając błękitne ślepie w Anubisa. Skąd tyle wiedziała? Cóż, opłacało się mieć mentora mędrca z obsesją na punkcie bogów i bożków. - A imię twoje, Anubisie, ma bardzo stare korzenie. - mruknęła jeszcze na tyle głośno by mógł ją dosłyszeć. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
03-12-2014, 02:29
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Bardzo dobre pytanie. Jak bardzo opłaca się być dobrym, bezinteresownym. I choć Anubis teraz starał się być właśnie taką osobą, to już życie nie raz pokazało mu to, że nie należy też z tym przesadzać. Za łatwo się do takiego traktowania przyzwyczajają nieznajomi i chcą wykorzystać to coraz częściej. Dlatego on zamykał swoją dobroć tylko w pewnej grupie, która może i nie była zamknięta, ale niechętnie wpuszczał tam nowe persony. Co z tego miał później? Spokój, zdecydowanie wielki spokój. Niezależnie od tego czy siedział u siebie, na Lwiej Ziemi, na terenach innych stad to miał z pewnymi osobami dobre stosunki co zapewniało mu pewnego rodzaju ochronę. A już tym bardziej na Lwiej Ziemi. No dobra... Tam rzadko kto mógł zostać źle potraktowany, bo przecież to byli Lwioziemcy! No ale zawsze istniała taka możliwość. A taki przyjaciel władcy miał tam niemalże immunitet dyplomatyczny. Co prawda już nie był wysłannikiem kapłanów Srebrnego Księżyca, ale inni o tym nie musieli wiedzieć, prawda?
- Każdy się czegoś lęka. Tylko głupiec nie boi się niczego, bo jest zbyt głupi by dostrzec zagrożenie - odpowiedział również krótko nie chcąc drążyć tego tematu. Zwłaszcza, że łatwo mógłby pokazać jej, że jednak i on może być powodem dla którego jednak czegoś może się bać. No ale właściwie to po co? - Co nieco - odpowiedział zgodnie z prawdą. Znał te legendy o różnych dziwnych bogach o dwóch nogach. Jak i te wręcz nieprawdopodobne o wielkim i potężnym księżycu, który to daje światło podróżnym, gdy drogę spowija noc i ciemność. Nim zdążył jednak coś powiedzieć to rozmówczyni już zaczęła mu opowiadać o Eryniach. Więc nie przeszkadzał jej zwłaszcza, że zaczęła się do niego przymilać, co i mu się bardzo spodobało. Zamruczał cicho lecz przeciągle, a na koniec warknął lekko kiedy to poczuł jak zdzieliła go po pysku ogonem z kilkoma piórkami. - I która z nich jest Ci najbliższa - powiedział jakby nic, i ruszył się lekko do przodu ocierając się o jej bok całym swym masywnym cielskiem. Spoglądał przez chwilę na to jak znów zaczęła pić i położył się tuż za nią odgradzając z jednej strony przejście. - A cóż wiesz o moim imieniu - zaciekawiła go ta informacja. Jak tak jej słuchał to uznał, że nadałaby się do Srebrnego Księżyca. Tylko czy znając opowieści o tych dziwnych bogach i boginiach, to czy zaakceptuje i wiarę w moc księżyca? |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
03-12-2014, 10:19
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
- Boję się strachu. - skłamała dość sprawnie. Prawdą było, że miał rację. Lękała się być zranioną, odrzuconą - być wyrzutkiem. Dlatego wybrała samotne życie. Nie dała sobie po tego poznać, przynajmniej starała się nie być otwartą księgą.
Mieć wpływowych przyjaciół miało swoje plusy jak i minusy. A co by było, gdyby wpadliby oni w konflikt i nakazali opowiedzieć się za którąś ze stron? Mogłoby dość do dość zaciętej walki w umyśle - trzeba wybrać którąś ze stron i zrezygnować z tej drugiej. Kiedy zapytał, do których z erynii jest najbardziej podobno uśmiechnęła się spoglądając ku swojemu odbiciu w niespokojniej wodzie. Do której była podobna? - Każda. - odpowiedziała niespodziewanie. - Jestem jak każda z nich, razem i osobno. Odwróciwszy się spojrzała na Anubisa z góry pozwalając wodzie z jej sierści na pysku ściec na lwi bark. Uśmiechnęła się rozbawiona i przekroczyła nad leżącym cielskiem. - Anubis był bogiem śmierci. To on zabierał dusze zapewniając im sprawiedliwy proces, można by rzec. Ważono dobre i złe uczynki. Potem zaprowadzał je do zasłużonego miejsca. - zaczęła swą krótką opowieść. -Był synem Ozyrysa i Neftydy, która go uwiodła. Obawiali się go i szanowali. Był kimś. Westchnęła cicho. - Niestety potem Ozyrys przejął jest rolę boga śmierci i Anubis stał się mniej popularny. Również legła na ziemi, jednak zachowała paręnaście centymetrów odstępu między nimi. - Był wielki do czasu. - podsumowała i przeturlała się po wilgotnej ziemi. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
03-12-2014, 17:18
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Może i gładko skłamała, ale czy to oznaczało, że on w to uwierzył? No bo jak można nie bać się strachu? Musiała więc coś wymyślić na szybko, nie dziwił się jej, że nie powiedziała prawdy. Bo kto tak na prawdę zdradzi takie coś obcej osobie? Dlatego też nie miał zamiaru naciskać na lamparta.
Co do przyjaciół to może i nie miał ich za wielu, to jednak byli to dobrzy przyjaciele, którzy nie postawią go w takiej sytuacji. Może też dlatego, że i sami mieli ze sobą dobre kontakty. I wtedy on jako ich przyjaciel będzie starał się uspokoić zarówno jedną stronę jak i drugą tak samo. - Niewiele mi to mówi, prawdę mówiąc - odpowiedział nie ukrywając tego faktu, że nie wiedział za wiele na temat tych bogini. Leżąc tak uśmiechnął się kiedy to sobie nad nim przeszła, a nie go ominęła. Podniósł ogromny łeb i przybliżył go do miejsca, gdzie specjalnie go ochlapała i wyciągając swój jęzor przejechał nim tam kilka razy chcąc rozczesać futro które się skleiło ze sobą. Po czym obrócił się na drugi bok, na powrót wpatrując się w Furię swoimi czerwonymi ślepiami i słuchając wszystkiego bardzo dokładnie. W pewnym sensie wszystko co mówiła pokrywało się z tym co Anubis przeżył. Aż tak losy były złączone z swym imieniem? Ten który musiał zostać katem i wykonywać wyroki niezależnie, czy była to bliska mu osoba, czy ktoś obcy. Jeśli robili błędy to musieli później ponieść konsekwencje. A późniejsza treść dotyczyła pojawienia się jego pradziada. Vadera, który obejmując władzę został zarówno sędzią jak i katem, ale czy i stał się mało ważny? Tutaj była ta drobna różnica. Bowiem Płonącoziemiec był przyjacielem białego lwa, został jego prawą łapą i to z nim omawiał ważne decyzje. - Skąd wiesz tak wiele o imionach? - zapytał się, będąc ciekawy skąd zdobyła taką wiedzę, a także, czy nie było to jedynie wymyślone. Zaciekawiła go, to było pewne. Widząc jak sobie leży tuż obok nieco wyciągnął się jeszcze bardziej zahaczył swoją łapą o jej łapę zostawiając ją w takiej pozycji, a jednocześnie długim ogonem z brązoworudą kitą starał się złapać jej ogon i spleść się z nim. - Myślę, że powinnaś spotkać się z kapłanami Srebrnego Księżyca. Oni też dużo mówią o bogach. Co prawda nieco inni niż twoi Furio, ale również o nich opowiadają z pasją - powiedział cały czas z niego uniesionym łbem spoglądając w jej niebieskie, spokojne oczy. W tej chwili tak bardzo nie pasujące do imienia. |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
04-12-2014, 13:49
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
Lampardzica przyjrzała się dokładnie Anubisowi. Dopiero teraz postanowiła, że jest wart uwagi. Mimo, że gdzieś tam w środku pragnęła go znienawidzić. Po prostu nie umiała - zbyt dobrze się z nim gawędziło. Wpatrywało się w niego intensywnie, zauważając każdy maleńki szczegół.
No dobra, był całkiem urodziwy. To ten typ faceta o którym Furien zawsze marzyła. Ale był LWEM! To parszywe, niegodziwe bestie. Ale Anubis jest inny. Oni zabili twoją siostrę! To przeszłość. Prowadząc wewnętrzną wojnę obserwowała dokładnie jego ciało. Już zamierzała odpowiedzieć na jego pytanie, kiedy dotknął jej łapy. Wciągnęła głośno powietrze starając się opanować i na chwilę wstrzymała oddech. Postanowiła zobaczyć, jak daleko Anubis się posunie. - Po usamodzielnieniu nauczał mnie pewien pawian. - odparła spokojnie. Ach, ten udawany spokój. Każdy chyba go kojarzy. Kiedy spróbował złapać jej ogon swoim uśmiechnęła się zadziornie i pacnęła go w udo. Koraliki i piórka mogły go nieco zaboleć, ale Furien się tym zbytnio nie przejęła. Anubis wydawał się być dużym chłopcem. - Stado nie jest dla mnie. Jestem lampartem, z natury jestem indywidualistką. - odparła. - Kapłani? Brzmią jakby wierzyli w bogów. Ja nie wierzę. Może kiedyś istnieli, ale jeśli tak to już dawno nas opuścili. Jedynie Anubis pozostał na swym posterunku. Ostatnie zdanie miało wiele znaczeń. Widziała to w nim, w jego oczach, w jego duszy. Uśmiechnęła się lekko. -Nie lubię lwów. - wyrzuciła niespodziewanie. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
04-12-2014, 21:03
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Jak bardzo Anubis się zmienił? A także, czy to była jego ostatnia zmiana? Bo jeśli tak to zdecydowanie nie będzie lepszej wersji. On teraz nie potrafił od tak nikogo znienawidzić, najlepszym znakiem potwierdzającym, że jego charakter nie ulegnie zmianie było to, że powrócił z podróży i znów patrzył na świat w ten sam sposób co przed wyruszeniem w pielgrzymkę w nieznane. Teraz coś się jednak zmieniło, łagodny charakter jaki posiadał został. A może już kontrolował tego potwora, którego miał w najciemniejszej czeluści swojego serca, na dnie duszy. Tam skąd Duriel nie miał prawa się wyzwolić i znów przejąć umysł czerwonookiego. Ciekawe co by wiedziała na temat tego imienia. Ciekawe co wtedy by o nim myślała.
- Pawiany to mądre istoty, lecz bardzo uparte - odpowiedział i pomasował się po łbie na samo wspomnienie o jego lasce, którą to pokazywał co sądził o innych pomysłach niż jego. Na chwilę obecną zawiesił się lekko w tej pozycji, nie chciał ją do niczego zmuszać. Bo jakby już chciał wziąć sobie ją siłą to już dawno by to zrobił. Była na wyciągnięcie łapy, a on z swoją masą i siłą bestii unieruchomiłby ją w parę sekund i nawet jej zręczność by się na nic zdała. Ale to już nie był Duriel, koszmar nawiedzający Lwią Ziemię, a Anubis - przyjaciel, znachor który pomagał rannym, mentor i opiekuńczy kompan. Zupełnie odmienna osoba z dawnych lat. Dlatego zaśmiał się tym swoim potwornym basem, kiedy to strzeliła mu ogonem. Ktoś tutaj lubił niegrzeczne zabawy? Dla niego takie uderzenie było niczym, jego mimo wszystko nadal spaczony umysł nawet przyjął to jako coś przyjemnego. Ponownie starał się złapać jej ogon nie chcąc dać za wygraną i tylko był ciekawy jej reakcji, bo może i zdradzała swoim zachowaniem pewną chęć do powygłupiania się. To jednak nie znaczyło, że miała zamiar to zrobić. A jak wcześniej było powiedziane, brązowy nie zamierzał ją do niczego zmuszać. - Dlatego jeśli miałabyś odwiedzić jakieś stadne ziemie to tylko Srebrnego Księżyca, jest zupełnie inne od pozostałych stad - odparł i wysłuchał dalszych słów lampardzicy na samym końcu uśmiechając się od ucha do ucha, kiedy to padło jego imię. - Oby miał jak najmniej roboty i mógł na spokojnie zająć się bardziej przyziemnymi sprawami - powiedział już z spokojnym wyrazem pyska, wręcz z lekko zafrasowany. - Oby i Erynie nie miały tutaj nic do roboty - dodał znów spoglądając w jej oczy z tym samym rozbawieniem co wcześniej. Później powiedziała nagle coś co go zaskoczyło i spowodowało, że znów zaczął błądzić przez parę sekund. - W zasadzie to ja też. Zbyt wiele zadały mi bólu bym mógł uważać naszą rasę za doskonałą. Jednak nie mogę ich też nienawidzić bo musiałbym i znienawidzić siebie. Na szczęście spotykam ostatnio też osoby z mego gatunku, które nie dają mi powodu by ich nie lubić. Dlatego proszę i Ciebie w imieniu tych wszystkich osób jak i w swoim własnym. Nie wrzucaj nas od razu do tego samego wora do którego trafili i Twoi prześladowcy - powiedział poważnym tonem, a zarazem jakimś takim łagodnym i ciepłym. Nie leczył raczej w taki sposób, ale czemu by nie spróbować i uleczyć zranionej duszy? Był Znachorem i lubił pomagać, a już tym bardziej eksperymentować by sprawdzić, czy i w taki sposób może wykonywać swój zawód. |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
07-12-2014, 23:49
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
Słuchała słów Anubisa dzieląc uwagę. Oczy i uszy skupione były na rozmówcy, ogonem zaś próbowała unieruchomić jego. Musiało to wyglądać trochę jak walka na kciuki (jeśli wiecie o co mi chodzi). Musiała przyznać, że taka leniwa rozmowa i leżenie nie było u niej normą, ale odczuwała błogą przyjemność. Postanowiła sobie, że częściej będzie tak nic nie robiła. Furien zaśmiała się cicho kiedy ten wspomniał o pawianach.
- Równie mądre co szalone. - dodała. Po czym skinęła pyskiem w kierunku rzemyka na ogonie. - I sentymentalne. Zaciekle walczyła o dominację nad jego ogonem. Furien wciąż gdzieś w środku była tą ciepłą, opiekuńczą lampardzicą. Ale potrzebowała kogoś kto ujrzy w niej to dobro. Czyżby Anubis był tym kimś? - Póki życie będzie trwać, Anubis będzie wciąż zajęty. - odparła i uśmiechnęła się lekko. Chyba po raz pierwszy spotkała tak uprzejmego lwa - i o dziwo, nie miała ochoty go obedrzeć żywcem ze skóry! Wysłuchała jego słów z uwagą i ogon zamarł w miejscu. Wzięła głęboki oddech. - Gdybym wrzucała was wszystkich do tego samego worka już dawno by mnie tu nie było lub skakalibyśmy sobie do gardeł. - odpowiedziała. W tym momencie zauważyła, że jej ogon jest złapany. Uśmiechnęła się i wyrwała go z "uścisku" by znów uderzyć nim po udzie Anubisa. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
13-12-2014, 04:00
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
On już też od dawna nie mógł w tak swobodny sposób sobie porozmawiać. Robić to co mu się podobało, nie patrząc, czy komuś się to spodoba lub nie. Nie musiał się zachowywać w konkretny sposób by nie obrazić nikogo, nie powiedzieć czegoś złego, przez co później by tylko żałował tych kilku sekund. A tak przy Furien mógł być sobą.
I choć był już nieco starszy, to przy niej mógł się wygłupiać z tymi łapankami ogonem. - U nas też jest taki jeden u którego można się zakupić takie bibeloty, ale wymaga zapłaty w postaci pewnych kamyczków - odpowiedział i wykorzystał tą chwilę by złapać ogon lampardzicy. Nie mógł sobie pozwolić na przegraną w tej zabawie. Za bardzo lubił zwyciężać by dać komuś powód do wygranej w takiej konkurencji. - W takim razie mam nadzieję, że będzie działał na tym świecie jeszcze długo - mruknął w odpowiedzi i wysłuchał słów odnośnie wrzucania wszystkich do jednego wora. Wpadł mu do łba pewien pomysł, przez co napiął mięśnie i wystrzelił do góry stając rozkrokiem nad Furią. - Ale, że w taki sposób? - Mruknął cicho uśmiechając się łobuzersko i ogonem zaczął łaskotać jej podbrzusze. Nie uciekła mu, a to był w miarę dobry znak. |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
14-12-2014, 19:22
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
Każdy potrzebuje kogoś takiego - przy kim może zamienić się w dziecko, które na co dzień skrywa głęboko na dnie serca. Swoboda i lekkość, mimo przytłaczającej roli dorosłego. Bo mimo, iż nie każdy zdaję sobie z tego sprawę, to bycie dorosłym jest męczące - choćby nie wiadomo jaki miało się staż. Potrzeba odskoczni, takiej jak Anubis i Furien mieli właśnie w tym momencie. Tylko, że potem będzie trzeba wrócić do roli.
- Mój to taka nagroda. Za wytrwałość. - wytłumaczyła. Nie wyobrażała sobie, żeby ktoś kupował przedmioty bez duszy. Jej rzemyk nosił w sobie wspomnienia, łzy i uśmiechy. Wszystko co doświadczyła podczas "szkolenia". Uśmiechnęła się na słowa Anubisa. Tak, oby życie trwało dalej. Wtem lew stanął nad nią, na co Furien nie była przygotowana. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio coś takiego miało miejsce. W dodatku to łaskotanie - co prawda rodzice łaskotali ją gdy była mała, ale wtedy było to zupełnie inne odczucie. Bardziej intymne i subtelne. Zaśmiała się speszona. Nie tylko tym, że dała się zaskoczyć, ale tym, że to teraz on dowodził. Co się z tobą dzieje Furien? Zapadła chwilowa, pełna napięcia cisza. - Niezupełnie. - odparła cicho, może nawet zmysłowo. - To, mój drogi Anubisie, jest cisza przed burzą. Po czym wysunęła się szybko spomiędzy jego łap i wstała. Uśmiechnęła się zadziornie i wpatrując się w jego oczy otarła się o jego podbródek muskając piórkami po jego nosie. - Nie igraj z ogniem, Anubisie. Bo możesz się sparzyć. - dodała po czym przeciągnęła się napinając pryz tym wszystkie mięśnie. Jak na lamparta przystało, miała umięśnione łapy. Po tym małym pokazie ciała położyła się obok towarzysza wciąż wpatrując w niego błękitnymi ślepiami. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
27-12-2014, 20:31
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Tak powinno być, przynajmniej dla niego. Bo jak można kupić coś co posiada duszę? Coś co posiada jakąś historię, jest dla kogoś bardzo cennym przedmiotem. Takie rzeczy się wręcza w prezencie, a nie sprzedaje.
Uśmiechnął się cwanie dalej starając się złapać jej ogon. - Ja też taki dostanę? - Mruknął nie chcąc dać za wygraną i złapać ten puchaty ogonek kocurka. - Tylko ja jestem bardziej uparty, więc chyba za to bym dostał. Oj Anubis był bardziej uparty niż osioł, jak coś sobie wymyślił to trzymał się tego i nic do niego nie docierało. Tak przynajmniej było wcześniej. Bo teraz to się nieco zmienił, chyba. Później stanął nad nią uśmiechając się szelmowsko. Dostrzegł w jej oczach zaskoczenie i zaraz po tym usłyszał jej śmiech, bardzo niepewny. Powrócił więc do normalnego wyrazu, bez żadnych niepotrzebnych uśmieszków. Bo i przez tamten uśmiech mogła źle odebrać jego plany i całą tą sytuację. Zaczął przybliżać się swoim łbem do jej chcąc przejechać swoim jęzorem po boku jej pyszczka, ale ta wywinęła się mu zręcznie między łapami. Podniósł szybko łeb i na powrót przybrał lekki uśmiech, choć przez chwilę był on wymuszony. Na szczęście nie długo, więc niczego Furia nie zauważy? Wysłuchał jej słów i zaśmiał się krótko. - Burza, płomień? Więc brakuje nam jeszcze tego pioruna, który rozpali ten ogień - powiedział zalotnie patrząc się co robi, a po tym jak się położyła obok niego to i jego łapy się ugięły pod masywnym ciałem i opadł delikatnie na ziemię stykając się z nią łbami i spoglądając w niebo. - Ja ognia się nie boję. Pochodzę z stada które nazywało się Płonącą Ziemią. Widziałem płynny ogień, kiedy to wulkan był jeszcze aktywny. Więc i płomień od uderzenia pioruna mnie nie wystraszy - powiedział i przechylił łeb w bok ocierając nim o pysk samicy mrucząc przy tym cicho. |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
27-12-2014, 21:42
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
Uśmiechnęła się wrednie.
- Jesteś zbyt niemądry, by taki dostać. - odparła i pacnęła go zaczepnie łapą. - Możesz sobie najwyżej taki kupić. Kpina. Kupować ozdoby. - Ale jeśli się postarasz może dostaniesz taki ode mnie. - uśmiechnęła się ciepło. Cóż za nagła zmiana. Leżała rozluźniona i wpatrywała się w niebo. Szum rzeki delikatnie pieścił jej uszy. - Po prostu pomilczmy. - wypaliła nagle ni z tego, ni z owego. //Wybacz, że taki krótki post. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
28-12-2014, 00:05
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Roześmiał się głośno. - Niemądry, jakże ładne określenie takiej obelgi - powiedział i wyszczerzył swoje kły.
- Mam jednak ogromną nadzieję, że tak nie uważasz, bo nie mam pojęcia co zrobiłem, że tak mnie nazywasz dodał mówiąc wszystko w lekkiej konsternacji. Leżąc tak słuchał co mówiła. Na uderzenie, a raczej pacnięcie nawet nie zareagował. Było to tak lekkie, że nawet o nim zapomniał jak pomyślał o czymś innym. - Byłabyś w stanie oddać mi jakąś ozdobę? No i nie jestem pewny, czy jakaś bym chciał. To raczej nie w moim stylu, nie pasują mi za bardzo do mnie jakieś piórka czy błyskotki - odparł cały czas patrząc się na niebo. On nie miał postawy ojca, jego wyglądu, on był jedną, wielką masą mięśni, zdecydowanie przypominał swojego prapradziadka Dżafara. - Nie chcę milczeć, zostawać sam na sam z swoimi myślami, za dużo myśleć wyciągając jakieś mało ważne problemy i robić z nich ogromny, nieistniejący problem. Pomilczymy w drodze, kiedy to każdy uda się w swoim kierunku - wymruczał wszystko, dość cicho jakby to mówił do siebie. |
|||
|
Furien Konto zawieszone Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 25 |
29-12-2014, 20:29
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.
Spoglądała co chwilę na lwa. Niebo, Anubis, niebo i znów Anubis. Czyżby Furien mogła zaprzyjaźnić się z lwem? Wydawało jej się to niemożliwe, ale kto wie. Anubis był naprawdę uprzejmy i nie głupi.
- Droczę się tylko. - przekręciła oczami i znów pacnęła go łapą. Tym razem mocniej i wyprostowała wszystkie łapy odpychając go nimi od siebie. - W sumie, to pasowałoby ci piórko. O tu. - to mówiąc rzuciła się na niego łapiąc zębiskami za ucho. Zachichotała niczym rozbawiona nastolatka. Oj, dawno już nikt tego śmiechu nie słyszał. Położyła się na nim swoim całym cielskiem. Przednie łapy zanurzyła w bujnej grzywie wciąż ciągnąć jego ucho. Głos You know you've got that thing That makes the girls all swing You know exactly what you do You like the hit and run You say it's all for fun You think that I'm the one for you Boy if you wanna go I would not mind But I'm not the kind of drum you play one time |
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
08-01-2015, 19:32
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Zmrużył ślepia kiedy to tak patrzyła się co chwila na niego i na niebo. Ktoś nad nimi latał i ich podglądał, a ona chciała go o tym dyskretnie poinformować? On jednak nie przejmując się tym, czy to będzie naturalnie wyglądało sam wbił swój wzrok w miejsce w które tak mogła się wpatrywać. Bo niby dlaczego miałby się z tym ukrywać i źle czuć, że przyłapie kogoś na podglądaniu ich?
Oczywiście nikogo nie dostrzegł na niebie, więc nie przejmując się tym dłużej powrócił do towarzyszki, zwłaszcza kiedy to ta się znów od niego odpychała. Uśmiechnął się. Kobiety... O co wam tak na prawdę chodzi?- Pomyślał i rozluźnił się przez co stracił czujność i dał się dopaść w tak łatwy sposób. Zaśmiał się również po tym jak poczuł szarpnięcia ucha. - Oj, a Ty masz coś tutaj brudne - powiedział i przejechał językiem po jej pyszczku i zajechał aż po policzek. - A nie, jednak to tylko plamka - dodał wielce zdziwiony uśmiechając się cały czas. Nie ruszał się by nie zrzucić z siebie Furii, ale też nie zamierzał za długo leżeć w tej pozycji. Nie da się tak łatwo pokonać. Ale to za moment. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości