Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
05-05-2015, 00:45
- Chyba wiem, o które miejsce chodzi. - Mruknęła wojownicza starucha.
Tak się złożyło, że to właśnie tamtędy idąc przyszło jej trafić na Ziemie Czterech Stad. Przecięła w swoich wędrówkach bagniste rozlewisko rzegi Fuego, która wiła się jak czarny wąż pośród rozpaczliwie próbujących odżyć ziem - tam spędziła tygodni kilka, nie bez ulgi znajdując się po raz kolejny na tak dobrze jej znanych mokradłach. Życie na bagnach wyglądało zupełnie inaczej, wymagało znacznie więcej współpracy i zaufania od wygodnego obijania się na sawannie. Te bagna były jednak inne. Jakby bardziej niepokojące. I do tej pory pamiętała swoje pierwsze spotkanie z Ragnarem i Makalim, które właśnie tam miało miejsce. To było jeszcze zanim wyjawiła prawdę o Akirze, którym się wtedy zajmowała. Zdziwiła się, jak wiele pamięta z tego okresu. Dlatego też - przerywając nieświadomie niezręczne milczenie - samica ostatecznie postanowiła powrócić do badania go. - To nie tak daleko stąd. Nie myślałeś wcześniej o powrocie? |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
06-05-2015, 10:29
Prawa autorskie: Dirke
Skinął tylko łbem, kiedy Maya stwierdziła, że kojarzy tereny na których Saix był. O tym, że nie była stąd to dowiedział się już wczesniej, w końcu stwierdziła że przebywa tu dopiero cztery lata a wyglądała na zdecydowanie więcej. Poza tym, gdyby pochodziła stąd, pamietałby ją, nawet mgliście.
Sam Saix przemierzał naprawdę wszelakie połacie terenu, były tam i mokradła i sawanny i dżungle... Każdy z nich stawiał inne wyzwania, ale jak widać wszystkim im podołał. Zwykle samotnie. Czasem tylko spotkał kogoś kto chciał mu pomóc. - Niedaleko stąd jest sama skała i wulkan. Ja byłem na terenach dużo, dużo dalszych. - odpowiedział jej - I czasem myślałem. Ale tęsknota za domem nie była wtedy jeszcze wystarczająco silna. Tak, Saix już z początku chciał wrócić bo trochę przestraszył się samodzielności jakiej musiał podołać. Tęsknił też za domem i rodziną. Ale z czasem przestało mu to aż tak doskwierać. Zaczął żyć pełnią życia jako wędrujący samotnik. Dopiero właśnie w wieku pięciu lat stwierdził, że chyba pora wrócić i osiąść. - Swoją drogą, czemu po prostu nie zaprowadzisz mnie do Ragnara? Żeby osobiście ze mną porozmawia o przyjęciu do stada? - zapytał o rzecz, nurtującą go od pewnego czasu. Serio było to jak dla niego lekki brak szacunku w stosunku do władcy, żeby przywódca musiał ruszać tyłek na skraj terytoriów, żeby pogadać z jakimś samotnikiem. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
08-05-2015, 20:11
To pytanie wyraźnie nie przypadło Mai do jej wyrafinowanego gustu, choć niejako wbrew sobie zachowała to dla siebie. Za idiotkę ją miał? Była strażnikiem, więc ona sama od siebie oczekiwała rzetelności i takiej postawy, która w niej samej zbudowałaby poczucie bezpieczeństwa. Dlatego też jedynie oblizała pysk i uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Jeśli tak ci zależy na odpowiedzi to możesz uznać, że jeszcze nie zdążyłam posprzątać szczątków ostatniego intruza. I w ten oto sposób z wdziękiem i gracją - przynajmniej w jej mniemaniu - ucięła temat. To, że zamierzała dać mu szansę nie oznaczało, że zaraz zabierze go na wycieczkę w samo serce stadnych ziem, by tam od jednej rozmowy miała zależeć cała jego przyszłość. Po ostatnich wydarzeniach Maya najchętniej nie widziałaby już żadnego intruza na oczy - dla niego zrobiłaby jednak wyjątek, choćby dlatego, że zrobił na niej pozytywne wrażenie. Gdyby tylko wiedział, ile to znaczy w oczach Mai. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
10-05-2015, 02:30
Prawa autorskie: Dirke
Siedział, czekając na odpowiedź lwicy. Serio go to pytanie nurtowało. Pierwszy raz się z czymś takim zetknął, a przecież spotkał podczas swoich wypraw naprawdę sporo dzikich stad. Co prawda do żadnego nie chciał dołączyć, ale kiedy nawiązywał z nimi kontakt, chociażby żeby zapytać ich o to którędy iść, żeby nie zdechnąć z głodu, podpatrywał parę ich zwyczajów. W kwestii przyjmowania nowych zwyukle wyglądało to tak, jak wyobrażał sobie Saix.
- Yhm. No dobrze... Jak dla niego to gracji w tym nie było, no ale to on. Cóż zrobić. Nie będzie przecież drążyć tematu, który został tak drastycznie ucięty. Nie interesowało go to jakoś strasznie, tak żeby ryzykować zniszczenie dobrego wrażenia jakie zrobił na Mai. - W takim razie ja będę się zbierał. Chyba że masz do mnie jakieś pytania? Bo jeśli nie to odejdę i przybędę tutaj wedle wskazówki jutro wieczorem. Wstał. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
10-05-2015, 10:27
Zamierzony efekt osiągnięty. Praca wykonana. Zadowolenie, podniesienie się z ziemi.
- Nie. Jutro będę tutaj na ciebie czekać, Saiks. Dostaniesz swoją szansę. Będzie musiała wytłumaczyć Kahawianowi dlaczego nie odprawiła tego młodzika z niczym. Zamiast przegonić go co najwyżej, ona postanowiła dać mu szansę. Wahała się, nie była pewna swojego wyboru, nie zignorowała jednak faktu, że ta niepewność pojawiała się rzadko. Nie mogła pozwolić, żeby ten obcy, tajemniczy młodzieniec wdarł się na tereny stada bez jej wiedzy i pozwolenia - dlatego też Kahawian był jej potrzebny. Do niego należeć będzie decyzja, do niej dostosuje się Maya. Wierzyła, że weźmie pod uwagę dokładnie to, czym sugerowała się ona, gdy zagradzała Saiksowi drogę wgłąb ziem stada. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
10-05-2015, 14:23
Prawa autorskie: Dirke
Mała uwaga. Saix przedstawił się Mayi jako Infinity, nie Saix :P
Skinął więc łbem. Zrozumiał przekaz, przyjął do wiadomości informację jaką przekazała mu Maya. - Doskonale. Bywaj zatem. Yatta, Mayu. - powiedział, żegnając się z nią starym złoziemskim hasłem. Nie należał jeszcze do żadnej grupy, póki jednak nie dołączył do zachodnioziemców, miał zamiar z niego korzystać. Machnął więc jeszcze raz ogonem, wstał i ruszył w tym samym kierunku skąd przyszedł. zt |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
25-05-2015, 23:36
Maya pozwoliła lwisku oddalić się i w końcu zniknąć jej z oczu. Niedługo później sama podjęła podobną decyzję - musiała odnaleźć Kahawiana i powiadomić go o czarnym intruzie, a potem zadecydować co dalej. Podniosła się w końcu i zniknęła, kuśtykając wciąż na przednią łapę.
[zt] |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
29-05-2015, 20:22
Jasne cielsko dorosłej lwicy wynurzyło się wśród morza zielono-brązowych traw. Czaiła się na zwierzynę? Czy też odpoczywała, delektując się ciszą i spokojem? Raczej to drugie.
Po prostu potrzebowała czasu spędzonego w samotności, a tego ostatniego w ciągu ostatnich miesiącach praktycznie nie miała wcale. Starała się jak mogła, by wykonywać prawidłowo swoje obowiązki, zarówno jako łowczyni, jak i matka. Z tym, że... to drugie stanowiło dla nie znacznie większe obciążenie. I o ile Frigg i jej towarzystwo równało się dla lwicy z przyjemnością, o tyle przebywanie z synami męczyło ją psychicznie. Nie potrafiła zapomnieć o tym, co się stało i że to nie oni byli temu winni. Trzymała ich krótko, była tego świadoma.. nie chciała, by wyrośli na kogoś podobnego do ich ojca. Nie chciała do tego dopuścić nawet za cenę ich łez. Nuru był dobrym dzieckiem. Posłusznym, grzecznym, chętnie się uczył. Jednak miała wrażenie stłamszony przez rodzeństwo. Damaja był tym, który najbardziej psuł jej nastrój. Wiecznie rozbrykany, nieznośny... Lwica fuknęła pod nosem. I to ten malec nawet przypominał tych, o których ona chciała zapomnieć. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
30-05-2015, 14:08
Prawa autorskie: Ragous
Młoda udała się w kierunku sawanny, szukać matki, tak jak jej polecił Kahawian. I gdy tylko zobaczyła w oddali jasną plamę, która w miarę przybliżania się okazała się być jej własną matką, bez zastanowienia, zbliżyła się do niej i otarła się pyszczkiem o jej łeb.
- Cześć mamo - powiedziała w głębi serca ciesząc się z tego, że ją widzi. Chyba właśnie jedyną osobą z którą chciała być w tym momencie była właśnie ona. Wciąż myślała o tym zajściu z Nuru. Czuła się po tym jakoś...dziwnie. Nie chciała swoimi słowami sprawić małemu aż takiej przykrości. Kurczę no. Z drugiej strony jak już wcześniej autorka wspominała, pomiędzy nią a Nuru często dochodziło do konfliktów, nie zapominając też o Damaji. A biedna Deyne musiała to znosić... Spojrzawszy po raz drugi na matkę, młoda legła się obok niej i westchnęła ciężko. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
30-05-2015, 15:38
Pogrążona w myślach nie zauważyła córki aż do chwili, gdy ta znalazła się przy jej boku. W jednej chwili nieco poprawił się jej humor- odpowiedziała Frigg uśmiechem i pomrukiem. Z czułością musnęła jęzorem kark niebieskookiej i patrzyła jak ta kładzie się obok niej.
Jednak miała przeczucie, że nie tylko ona miała kiepski cień. Z pyska samicy zniknął uśmiech, a pojawił się wyraz zaniepokojenia. - Skarbie, wszystko w porządku? Coś cię martwi... widzę to. Przesunęła się bliżej jasnej i nosem musnęła jej bark. Zazwyczaj była taka po kłótni z braćmi... czyżby znowu następna? Ale jak, gdzie? Przecież Nuru był z Kahawianem, Damaja czekał na nich przy grocie... a z młodszym bratem zwykle się nie kłóciła. Co więc się stało? A może coś na lekcji z polowania poszło coś nie tak..? A może... |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
30-05-2015, 20:17
Prawa autorskie: Ragous
Frigg znów westchnęła słysząc pytanie matki. Kurczę, jednak matki mają tę specjalną zdolność, skoro od razu wyczuła że jej córkę coś trapi. Sama jasnooka nawet nie umiała tego pojąć.
- No bo mamo, poszłam dzisiaj do Kahawiana i Nuru, którego nazwałam ,,młodym''. On oczywiście coś zaczął gadać, że ,,ile razy ma mi powtarzać'' i tak dalej. Potem Kahawian coś mówił o patrolu. Chciałam z nimi też pójść, ale oczywiście Nuru udając wielką damulkę powiedział tak... - i tutaj starając się jak najlepiej odwzorować tamtejszy sposób mówienia jej brata, zacytowała jego słowa - ,,Naprawdę, ale pod jednym warunkiem!! Że przestaniesz mówić na mnie młody i stary i będziesz mówić mi Nuru.''. No, mamo! Wiesz dobrze że nie lubię jak sie do mnie mówi w taki sposób, zwłaszcza że to jeszcze dzieciak, a nie jakiś książę. No i się wkurzyłam i odpowiedziałam mu że przestanę tak do niego mówić jak nie będzie mnie wkurzał. No a on potem w płacz. No i tak dziwnie mi sie zrobiło, bo nie chciałam, żeby to tak się skończyło - ten oto słowotok poleciał w stronę Nyoty. Gdy tylko Frigg skończyła mówić na moment spojrzała na trawę, potem na niebo, a potem na matkę. - No i nie rozumiem dlaczego Kahawian cały czas trzyma jego stronę... - dodała, po czym położyła łeb na skrzyżowanych łapach. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
30-05-2015, 22:09
Z uwagą przypatrując się lwiczce, w ciszy wysłuchała całego wywodu córki. Czyli tak naprawdę wcale się nie nie myliła. Jakim cudem mogła się pokłócić z bratem nawet gdy ten był tak naprawdę poza jej zasięgiem. Samica westchnęła ciężko po czym złożyła obolały łeb na łapach.
- Frigg... prosiłam cię, żebyś tak żadnego z nich nie nazywała. Za każdym razem wasza kłótnia zaczyna się właśnie od tego. Uszy Dey przyklapły lekko. Czemu nie mogła się o to ich doprosić? Przecież to nie było nic wielkiego... ot tylko tyle. Przecież to nie bolało. - Co do patrolu... skoro Kahawian powiedział, że was zabierze to to zrobi. To on decyduje, nie Nuru, Damaja czy Busara. Rób to, co do ciebie należy i słuchaj tego, co on mówi. Różnokolorowe ślepia znikły do połowy. Była zmęczona powtarzaniem w kółko tego samego. - Musicie nauczyć się dogadywać... jesteście rodzeństwem, Frigg. Jak mnie zabraknie, będziecie mieć siebie. A ja nie chcę widzieć moich dzieci walczących o jakieś głupoty. To nie boli... Nuru to dobry dzieciak, ale wrażliwy. Ty i Damaja dogadujecie się lepiej, bo macie podobny charakter. Ale mała... to Ty jesteś starsza, nie chłopcy. Patrzą na ciebie, uczą się od ciebie, bo jesteś ich starszą siostrą. Ale nie wymagaj tego od nich. Bo inaczej będzie się to kończyć jak zwykle. Swój wzrok skupiła na niebieskich oczkach samiczki. Tak boleśnie znajomych... - Dwugrzywy go broni, bo czuje się odpowiedzialny za to, co się stało. Nie chce też, by odczuli brak ojca. Nie wiń go za to. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
31-05-2015, 21:17
Prawa autorskie: Ragous
Lwiczka widząc że jej matka kładzie łeb na ziemi, zrobiła tak jak ona, dodatkowo jeszcze wtulając swój łeb w matczyny. W duchu przypominała sobie momenty, kiedy to Nyota wielokrotnie prosiła ją, by nie wyzywała swoich braci od ,,młodych''. Niestety, to słowo niemalże samo rzucało się na język młodej, przez co wiele sytuacji kończyło się w ten sposób. Najgorzej było w momencie jak już było naprawdę gorąco. Wtedy z pyska jasnookiej sypały się różnego rodzaju wyzwiska jeszcze gorszego pokroju, od ,,gówniarzy'', ..bachorów'', czy ..smarkaczy'' na wulgaryzmach kończąc, chociaż tak naprawdę wcale o nich tak nie myślała.
- Wiem mamo, że musimy się dogadywać. Tylko, że to czasami nie jest łatwe - rzekła krótko, nie odrywając łba od ziemi. Naprawdę, gdyby mogła to z obydwoma braćmi miałaby wspólny język, a tak to tylko z Damają lepiej się dogaduje i nie kłóci się z nim tak często. A propos Damaji... - Mamo, a gdzie jest Damaja? - zapytała podniósłszy łeb. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
31-05-2015, 21:37
Dey fuknęła cichutko przez nos, a na jej pysku pojawił się bliżej nieokreślony wyraz. Próbowała się uśmiechnąć, jednak zamiast tego na jej pysk wpełzł grymas zniechęcenia i zmęczenia.
- To nigdy nie jest łatwe, Frigg. Jeśli nie umiesz w tej chwili się dogadać z braćmi, wyobraź sobie co będzie, jak dorosną. Wtedy to oni będą silniejsi i będą mogli robić co chcą i ty im tego nie zabronisz. Poza tym... to przyszli członkowie stada, tak samo jak Busara i Runa. Z nimi będziesz pracować i musisz im ufać. Wzajemnie będziecie odpowiadać za wasze rodziny. I nie musiała chyba dodawać, że lepiej mieć z dwoma rosłymi samcami dobre układy. Nie chodziło tu o obronę samej niebieskookiej... w końcu przecież jak większość lwic w przyszłości zapewne będzie miała młode. Musiała umieć komuś zaufać, jeśli chodzi o ich wychowanie, na wypadek... niespodziewanych problemów. Dey miała szczęście, że w porę pomogły jej siostry, którym była wdzięczna i dla których zrobiłaby wszystko. Była też zadowolona, że nie musiała prosić o pomoc Kahawiana, tylko ten sam jej zaproponował. Sama nigdy by nie wyszła z tym pomysłem. - Twój brat miał czekać na nas przy grocie, nie dalej niż to co widzisz, gdy stoisz przy wejściu. I mam nadzieję, że tym razem się spisze. Nie mam już pomysłu, jak go przekonać do tego, by się nie narażał. Może powinnam porozmawiać z Mayą... Nie miała już zielonego pojęcia. |
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
01-06-2015, 00:26
Prawa autorskie: ja-Dirke
Zabrałem się za zwiedzanie trenów stada, skierowałem się na skrawek sawanny. Teren był jednak an tyle duży, że obszedłem go tak ogólnie. Czułem zapachy różnych. Zapewne to są wonie członków stada. Machnąłem ogonem i rozglądałem się uważniej. Swoją ciemną grzywą. Pogoda była nieprzyjemna ale mimo to nie była aż taka dokuczliwa. Zawsze mogłoby gorze. Ruszyłem dalej zwiedzać ziemie stada.
z.t |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości