Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
23-04-2015, 00:26
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Duża, trawiasta równina. Taka zwykła, poprzecinana pojedynczymi drzewami, pełna wyschniętej, pożółkłej trawy, gdzie są roje zebr i gnu. Takie tam do polowania na większy głód.
ed. Początek tego dnia był dość podobny do większości ostatnimi czasy. Obecnie tylko on chodził na polowania, bo Mirra była niemal w połogu i lepiej było nie wywoływać narodzin lwiątek podczas ganiania za zwierzyną. Tego dnia samiec miał wielki apetyt na zebrę, dlatego spędził trochę czasu na poszukiwaniu jakiegoś, choćby niewielkiego stadka. Mknął więc ledwie zauważalnie przez morze wyschniętych źdźbeł, wiedziony zapachem pozostawionym na prawdopodobnym szlaku przemarszu mieszanego stada zebr i gnu. // wiem, króciutko, ale nie lubię zaczynać xD
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Diara Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samica Wiek:3l & 9 mies. Liczba postów:54 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
23-04-2015, 22:45
Prawa autorskie: CherryCx (ja)
Tu, o zaledwie rzut kamieniem od całego dużego stada kopytnych, dało się dostrzec szarą... hm, postać, która najwyraźniej niosła coś małego w pysku. Różnooka lwica, która odwróciła z wymalowanym na pysku instynktem zachowawczym łbem uniesionym ku górze, najwyraźniej chciała się upewnić, czy aby tego dowcipiańskiego lwa próbującego podejść ją i zagarnąć dla siebie nań martwą surykatkę - już tam nie ma. I nie było, a przynajmniej wydawało jej się, że już go tam nie spotka. Można by pomyśleć, że wyglądało to dość głupio, by uciekać kilkometry w obronie jednej małej przekąski, a nawet żałośnie, że po obronie mieć przed sobą liczebne stada antylop, zebr, etc. Cóż - jednak widać było, że lwicy coraz to mocniej wystawały żebra, a sama po wyczerpującym biegu chudła wręcz w oczach. Ponadto sam jej charakter nakazywał jej, by ważny był dla niej każdy niezmarnowany kawałek mięsa.
Położyła ją na ziemi, i spróbowała jak najszybciej usunąć skórę i oczyścić to, co jeszcze było na kościach. Ledwie powyciągała połowę tego, co było w środku, a już znów usłyszała jakieś szelesty. Wydawało jej się, że on chyba nigdy się od niej nie odklei, ale cóż, skądże mogła przeczuwać, że tym razem popełni błąd. Zostawiła więc to, co zostało, gdy zostały właściwie zaledwie resztki. Teraz to ona postanowiła uporać się z kłopotem własnymi łapami, i kłami, o ile będzie trzeba. Nie miała jednak pojęcia, że to nie był ten sam lew, który najpewniej odpuścił sobie uprzykrzanie żyć jakieś kilkaset metrów temu. Biegła teraz za Ghalibem, który najwyraźniej znalazł się w tym momencie za blisko i jako widziany zaledwie po małej części na wzgląd wysokich traw został uznany nie za tego osobnika. Biegła na tyle ostrożnie, ażeby w razie czego nie zwrócić uwagi gnu, ale kto jak kto - lew nie mógł nie wysłyszeć za sobą szerokich kroków. Prędzej czy później różnooka wyskoczyła z ukrycia, z lekkim trzaskiem łap przyległych do ziemi przybierając postawę mniej więcej przez samym lwem. -Zost... Wtem jednak zorientowała się, jak wielki popełniła błąd. Hahh... zarówno lew wyglądał inaczej, jak i jego woń była inna. Ale... jak to? Jej oczy chwilowo się wytrzeszczyły z samego zdziwienia, jednak jej czysto dziki wzrok szybko wrócił do swej pierwotnej, po części niebezpiecznej a jednocześnie i spokojnej formy. Stanęła prosto na łapach chowając pazury, wciąż jednak trzymając je w pogotowiu. Na kogo ona trafiła? -Ktoś ty za jeden? |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
26-04-2015, 01:35
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Idąc śladem Ghaliba, Kaaivy znalazła się na równinie porośniętej bujną, wysoką trawą. Idealne miejsce na polowanie. Poruszała się cicho, bezszelestnie, coby nie wypłoszyć potencjalnej ofiary. Jej złote ślepia o chłodnym, beznamiętnym wejrzeniu bardzo uważnie przeczesywały teren, lecz nigdzie nie sposób było jej dostrzec jakąkolwiek zwierzynę. Przynajmniej na razie. Szła więc dalej, niezmordowana, posiłkując się wonią, którą pozostawiła tu po sobie jakaś gromadka zwierząt.
Nagle jednak przystanęła, gdyż usłyszała dźwięk czyjegoś biegu. Rozejrzała się, nie bez rozczarowania, gdyż ktokolwiek tu był, mógł wypłoszyć jej obiad. Furknęła cicho, gdy przed Ghalibem zatrzymała się jakaś obca lwica. Nie chciała się mieszać, więc jedynie zmierzyła Diarę lodowatym spojrzeniem, stojąc nieruchomo w miejscu. Liczyła na to, że Ghalib jak najprędzej uciszy tą lwicę i będą mogli kontynuować łowy. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
26-04-2015, 14:32
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Zatrzymał się na chwilę i obrócił łeb do tyłu. W między czasie dostrzegł też Kaaivy, która towarzyszyła mu podczas dzisiejszego polowania. Ale to nie o nią chodziło. Coś było nie tak, czujnym uchem wykrył cichy szelest traw, pod pazurami czuł ledwie wyczuwalne drganie i czuł zapach, który stawał się coraz bardziej wyraźny. Zwierzę za lekkie by było jakimś kopytnym, zapach zbyt znajomy by można było pomylić ten gatunek z jakimś innym. To był inny lew.
Nie trzeba było wiele czasu by ten intruz się pojawił. Ghalib pozwolił sobie wszystko zmierzyć wzrokiem i przeanalizować sobie sytuację. Diara musiała chyba nie zwrócić wcześniej uwagi na Kaaivy, skoro tak śmiało podeszła do obcego samca. Musiała nie wiedzieć, że nie jest sam. Co zresztą chyba nie usprawiedliwiało jej bojowej postawy, samice zwykle nie mają wielkich szans w starciu z samcami. Widać było, że obca dla nich lwica jest chuda i zapewne słaba. - To chyba my powinniśmy zapytać - skinął w stronę swojej czarnej towarzyszki, która pojawiła się dosłownie chwileczkę później.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Diara Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samica Wiek:3l & 9 mies. Liczba postów:54 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
27-04-2015, 21:17
Prawa autorskie: CherryCx (ja)
To nie trwało długo, gdy lwica wróciła do normy swych zmysłów. Nie pałała aż taką agresją, by atakować rosłego samca, skądże, najzwyczajniej nie chciała dać sobie w kaszę dmuchać... no, jak widać, tamtemu lwu, jak na ironie nie temu, przed którego jeszcze przed chwilą skoczyła. Młodzieńczy, wrodzony czy wpojony upór, tak czy inaczej nakazywał jej bronić swego, bo czymże były oczy i ogony oraz łapy i uszy, w porównaniu do przeżycia? Nie mówiąc już, gdy żyje się w grupie.
Przybrała prostą postawę, lekko się rozluźniając. Nie lubiła napięcia, a przynajmniej nie takiego, który doszczętnie w danej chwili mógł spalić jej logiczne myślenie w danej chwili. Niedługo po zdaniu sobie sprawy z swej pomyłki, przyuważyła lwicę nadeszłą właśnie za czarnym samcem. Ukradkiem, choć nie dając tego po sobie poznać przejechała ich wzrokiem, przyuważając w jej złotym spojrzeniu chłód. Nie miała jednak zamiaru tak ot czuć z takiego powodu negatywnych emocji, toteż lekko prychnęła pod nosem. Faktycznie, była chuda, ale czyż to znaczyło tak wiele? Dla natury tak. Jednak pamiętajmy, że wyjaśnić to się da tym czasem przebywania samemu, drogi przez dalekie piaski... Do rzeczy. -Diara. Powiedziała prosto, oficjalnie bez jakichś dodatkowych udziwnień słowa. Jak na razie darowała sobie opowiadanie o owym jak tu trafiła. Jeżeli tu ktoś jest ciekawy, niech on ją pyta, ot co. |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
28-04-2015, 23:58
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Kaaivy zastanawiała się, czy wobec nadejścia nieznajomej polowanie nadal jest aktualne. Zapewne tak, ale dopóki będą sobie rozmawiali, nie znajdą obiadu i wrócą z pustymi łapami. Zwierzęta nie są głuche, nawet szept wystarczy, by je spłoszyć.
- Kaaivy. Również się przedstawiła, skoro i nieznajoma to zrobiła. Lepiej teraz załatwić wszelakie formalności, by następnie móc zająć się łowami. Na wypadek, gdyby Diara zamierzała znowu o coś zapytać, lwica nie ruszała się z miejsca. Była zdenerwowana, że przerwano jej w polowaniu, jednak nie okazywała tego zanadto z zewnątrz. Właściwie, nie dało się odkryć jej tymczasowych emocji, skutecznie ukrytych za maską obojętności. Jej pysk bardzo często przybierał taki wyraz, toteż nastąpił on samoistnie, ze zwykłego przyzwyczajenia. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
29-04-2015, 04:40
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Na pysku czarnego samca wykwitł zimny uśmieszek, gdy tylko młodsza od niego i Kaaivy lwica się przedstawiła. Przyszło mu tutaj coś na myśl. Spojrzał na siebie, na swoją towarzyszkę i nieznajomą. wszyscy mieli wspólną cechę - czarne futro. Idealny kamuflaż. Jedynie Mirra była szara, ale wciąż jej ciemne futro idealnie komponowało się ze złowrogim mrokiem Nory. Może więc i Diara mogłaby nadawać się do tego, wy wstąpić w ich szeregi? Kto wie? Musiał więc to jakoś sprawdzić. Na razie rejestrował tyle, że napotkana przez nich lwica miała na imię Diara, była chuda i miała czarne futro. No i dość charakterystyczne oczy.
- Widzisz Diaro - zaczął nagle beznamiętnym acz przyjemnym dla ucha tonem - przerwałaś nam polowanie. Tracimy cenny czas... heh, mam nadzieję, że obiad jeszcze nas nie usłyszał. Westchnął teatralnie spuszczając na chwilę spojrzenie i utkwiwszy go na moment w jakimś punkcie na glebie. Potem znów spojrzał na Diarę z szelmowskim uśmiechem na pysku. - Ale puszczę ci to w niepamięć, jeśli pomożesz nam w dalszym polowaniu - dopowiedział czekając na reakcję młodszej lwicy.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Diara Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samica Wiek:3l & 9 mies. Liczba postów:54 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
29-04-2015, 20:52
Prawa autorskie: CherryCx (ja)
Niedługo po przedstawieniu przyszło i jej poznać imiona przybyszy... a raczej lwicy, która najwyraźniej przy potwierdzonych już oficjalnie informacje towarzyszyła czarnemu lwu. Kaaivy. Należy będzie zapamiętać to niezwykłe imię.
-Rozumiem. Pojęła słowa lwa o przerwanym przez nią polowaniu. Nie miała jednak zbytnich zamiarów błagać o wybaczenie na kolanach (jakby co prawda je miała...). Jej mina nie zdradzała poza tym zrozumieniem zbyt wiele. Ten jej grobowy wyraz, wraz z zlewającym się z nim tajemniczym wzrokiem, odbijającym wyraz wewnętrznej dzikości. Własnej rozpaczy, ukrywanej pod maską głuchego, błogiego spokoju, który pomiędzy czernią a bielą szukał ukojenia w promieniach słońca. Błękit nieba. Zbawczy i niezrozumiany. Wracając jednak - Postanowiła przystać na propozycję lwa. Jeżeli chodziło o polowania, nie była wcale tępym gwoździem mimo młodszego wieku. Marsze pustynne raczej w menu nie miały wielu antylop - lecz to tylko prowadziło do niezbyt pokaźnego stanu estetycznego, nic więcej. A tak przynajmniej przyszło jej uważać. Uniosła lekko łeb wzwyż, gestem potwierdzając pewność do swej decyzji. -Pomogę, lecz mam nadzieję, podział ma być sprawiedliwy. Powiedziała z jakże swym dyplomatycznym' tonem. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
01-05-2015, 23:37
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- Możesz być pewna, że podział będzie sprawiedliwy - odparł Diarze. - Idziemy szlakiem zebr, są gdzieś niedaleko. Upolujemy jedną, zabierzemy na nasz teren i tam się posilimy - zarządził głosem energicznym i pewnym siebie. Musieli przynieść jedzenie do Nory, żeby Mirra mogła się najeść również. Poza tym tam, nikt nie będzie im przeszkadzać w jedzeniu, żaden darmozjad nie zechce im wykraść upolowanej zebry.
- Chodźmy - ruszył przed siebie nie oglądając się na lwice, ale pilnował czy nie chciały mu umknąć. Nasłuchiwał nie tylko ewentualnych dźwięków wydawanych przez ich niedoszłe ofiary, ale również lwic, które mu towarzyszyły. W końcu poczuł pod łapami drżenie ziemi, poczuł zapach zebry. Podniósł nieco wzrok, żeby móc wypatrzeć stado. Ghalib obrócił się w stronę lwic, żeby pokazać im gdzie jest stado. Nic już nie mówił, nie chciał być przyczyną przepłoszenia zwierzyny. Potem powoli i po cichu zaczął się zbliżać do stada.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
05-05-2015, 01:51
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Kaaivy nie przerywała Ghalibowi, pewna, że sam wszystko doskonale wyjaśni. Sama zresztą nie miała humoru do rozmowy z jakąś obcą lwicą, która - na dodatek - o mało co nie wypłoszyła jej obiadu. A skoro już o nim mowa... Czas ucieka, podobnie jak i zwierzyna jest do tego zdolna. Wreszcie lew zaproponował Diarze wspólne polowanie, a Kaaivy, choć niechętnie, musiała zgodzić się na jej towarzystwo.
Lwica wytężyła wszystkie zmysły. Uszy ustawiła na sztorc, wzrok wędrował czujnie po terenie, a węch usiłował wyłapać zebrzą woń. Wreszcie natrafiła na jej trop, więc bezszelestnym, lekkim krokiem zaczęła skradać się w kierunku zapachu. Także i Ghalib brnął teraz w tą samą stronę, tuż obok Kaaivy. Jej mięśnie napięły się, w pełnej gotowości do ataku. Oblizała subtelnie swoje ostre zęby, czekając. Uważnie obserwowała każdy ruch zwierzyny, tak, że żaden szczegół nie mógł umknąć jej uwadze. Wreszcie, gdy lwica zdecydowała, że już czas, wyskoczyła z zaskoczenia wprost na jedną z zebr, wbijając w jej pasiaste ciało szponiaste pazury. Posiłkowała się także kłami, wpijając je głęboko i boleśnie w kark zwierzyny. Jako, że była to dość spora sztuka, nie obędzie się bez pomocy towarzyszy. Taka zebra starczy dla nich wszystkich. |
|||
|
Diara Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samica Wiek:3l & 9 mies. Liczba postów:54 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
08-05-2015, 18:43
Prawa autorskie: CherryCx (ja)
-Dobrze. Rzuciła krótko zdecydowanym tonem. Bez zbędnej filozofii. Bez jakiegoś niepotrzebnego objaśniania niczego. Konkrety. I to się jej podobało, mimo co nie miała zamiaru wyrażać tego iście bardziej entuzjastycznie.
Ruszyła więc razem z nimi, przyuważając znak i przesłanie, wybrane stado - również schyliła się do swych możliwości, aby pomóc w jej podejściu. Kaaivy skoczyła przed nią, co dało im wszystkim sporą szansę. Rozjuszone zwierzę w tym momencie zajęło się próbami walki z nią, skupiając na tym całą swoją koncentrację. I to był błąd, bo nie mogło zauważyć Diary biegnącej pędem w jej stronę. Z wysuniętymi pazurami mocno odbiła się od twardego podłoża i znalazłszy się częściowo na zebrze, wbiła swoje długie pazury jak najgłębiej pod skórę. Jej łapy trzymały się uparcie, aby osłabić niedoszłą ofiarę i dać wolną 'rękę' kłom zaciskającym się od drugiej strony na szyi zdobyczy. Zwierze coraz bardziej traciło siły, coraz to mocniej duszone z obu stron przez dwie lwice. Mimo wszystko jednak bardzo wielką pomocą okaże się tu pomoc Ghaliba, zwłaszcza przy jej obalaniu. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
09-05-2015, 15:45
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Nie zamierzał próżnować pod czas tego polowania, które miało być owocne. Wspólne polowanie miało sprawdzić Kaaivy, ale też działało na polepszenie relacji między drapieżnikami. Wkrótce jednak będą polować razem z Mirrą. Tymczasem Kaaivy zainicjowała atak, potem wystrzeliła za zwierzyną Diara. Ghalib pobiegł za nimi czekając na to, co zrobią obie lwice, jego atak miał być decydujący. Gdy zwierzyna traciła powoli siły, czarny lew znad Tsavo przyspieszył wyrównując się z atakowaną zebrą, by za chwilę wybić się i skoczyć z całą siłą na jej bok pchając ją tym samym tak, by upadła tracąc równowagę. Ghalib jako samiec miał wielką siłę, dlatego zebra bardzo dotkliwie odczuła skok zwieńczony rozerwaniem skóry przez pazury i chwyceniem za kark potężnymi szczękami lwa. To miało przyszpilić zwierzynę do ziemi. Zebra przewróciła się pod wpływem ciężaru trzech lwów atakujących z wielką wściekłością, wtedy Ghalib puścił kark kopytnego a wbił kły w gardło. Zaczął dusić zwierzę, trzymał mocno i nie puszczał. Teraz wystarczyło dobić zebrę.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
11-05-2015, 19:54
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Pazury Kaaivy wbijały się w ciało zebry, tworząc coraz to rozleglejsze i głębsze rany. Kłami starała się unieruchomić łeb zwierzęcia, co stało się znacznie prostszym zadaniem, gdy Diara zakleszczyła swoje szczęki na szyi zebry. Lwica zatopiła kły głęboko pod skórą na karku ofiary, dzięki czemu obie podduszały teraz bezradne zwierzę. Czuła, jak z sekundy na sekundę osaczonej zebrze pozostaje coraz mniej woli walki. Nie miała najmniejszych szans. Wtem do akcji przyłączył się Ghalib, przyszpilając zebrę do ziemi, po której popłynęła świeża krew z ran powstałych na karku i szyi. W ostatecznym ataku Kaaivy wbiła kły w pysk zwierzęcia, w okolicach nozdrzy, a już po chwili w pełni uszło z niego życie. Lwica, cała we krwi ofiary, uśmiechnęła się tryumfalnie. Dysząc z chwilowego przemęczenia, zeszła z jego ciała, by spojrzeć na towarzyszy.
- Chyba czas zanieść obiad do legowiska, prawda? Zabrzmiało to bardziej jak oświadczenie, a nie pytanie. Wiadomo jednak, kto musi prowadzić. Jedynie Ghalib znał drogę, więc Kaaivy czekała tylko, aż ruszą w dalszą drogę. |
|||
|
Diara Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samica Wiek:3l & 9 mies. Liczba postów:54 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
16-05-2015, 00:53
Prawa autorskie: CherryCx (ja)
Lwica wciąż uporczywie trzymała się kłami - zebry, aż do czasu, gdy w końcu poczuła jak ich ciężka robota schodziła powoli ku końcowi. Zwierze było niemal całkiem bezradne, samo, tak żałośnie marzące o jakimś ratunku, który nie miał prawa się spełnić pod szponami i kłami części lwiej bandy. Gdy została już ostatecznie powalona i jej agonia dotarła wreszcie do ich zmysłów.
Wzięła głęboki oddech, po czym kilka kolejnych mniejszych a szybszych, ażeby uzupełnić dostawę tlenu po tej walce. Nie zrobiła jednak nic na pytanie Kaaivy, a jedynie spojrzała badawczo w stronę czarnego lwa. Legowisko? |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
16-05-2015, 23:58
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Gdy zwierzę było martwe Ghalib puścił gardło ofiary by odetchnąć na chwilę. Z zadowoleniem spojrzał na Kaaivy, razem byli zdolni do upolowania zebry. Mimo iż na jego pysku nie pojawił się uśmiech, to jednak drobne iskierki pojawiły się w lodowych ślepiach czarnej kupy mięśni ze znikomą grzywą. Zapewne gnu nie będzie również problemem. Zarówno on jak i Mirra regularnie ćwiczyli, jednak teraz, póki była w połogu nie mogła ani tego robić ani polować. Ktoś musiał pilnować terytorium i ich przyszłego lwiątka. Jeśli nie kilku. Dlatego teraz był zadowolony, że czarna zgodziła się zostać. Razem będą mogli osiągnąć więcej. Kto wie? Może razem upolują nawet kudu? Niemniej nie było teraz czasu na takie rozważania.
- Tak - odparł do Kaaivy tonem jednak bez zbędnych emocji. - Tak, trzeba tam zanieść. Jest gorąco, tutaj mięso szybko się popsuje. Oczywiście widział kątem oka to spojrzenie Dairy, wiedział co ono oznaczało. Nie zamierzał więc trzymać jej w niepewności. Wciąż nie było widać na nim większej emocji jak wspomniane wcześniej zadowolenie, które gdzieś skrywało się w jego oczach. - Jeśli chcesz, możesz zabrać swoją część i odejść - powoli oblizał pysk z krwi kopytnego - ale myślę, że mogę mieć dla ciebie propozycję. Zatrząsł lekko szczątkową grzywą, bo nieco tej przydługiej grzywki zaczęło mu przesłaniać widok. - Chodź z nami - wiedział jak dobrą propozycją dla młodszej lwicy było przyjęcie jej do ich paczki. Ta była chuda i zapewne zmęczona samotniczym życiem. Z nimi nabierze sił i wzmocni ich tworzące się dopiero stado. Widział też, że Diara nie była w ciemię bita, umiała polować, miała kły i pazury, które mogą przydać się Ghalibowi. Jego bandzie.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości