♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

30-05-2015, 23:24
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Kalani nie zwracała uwagi na warknięcia i syki. Owszem, poczuła się trochę niekomfortowo, kiedy wycelował w nią blaskiem krwistoczerwonych ślepi i rzeczywiście była gotowa na jego atak. W takim stanie w jego głowie mogło urodzić się wszystko. Samotność plątała zmysły, a rozpacz tylko dodawała kolejne supły w tym sznurze. Lwica przede wszystkim skupiała się na jego słowach, których było niewiele, ale za którymi stały potężne emocje.
Ból.
Żal.
Gniew.

Nie wiedziała, co doprowadziło do tak wielkiej nienawiści młodego do byłego przywódcy i to nie było powodem jej zmartwień. Wyglądało na to, że wraz ze zniknięciem Padme mały został sam. Zupełnie sam - bo twierdzi, że nawet nie miał stada, do którego mógł wrócić.
Czułe spojrzenie bursztynowych oczu padło na małą, żółtą kulkę zwiniętą u jej stóp. Budując wokół siebie mur ze złośliwości, wredoty i chamstwa, Malimau chciał schować swoje prawdziwe oblicze - to zagubione, przerażone lwiątko, któremu pomagała znaleźć mamę. Sprawa rozwiązała się tak, że to ona w końcu odszukała jego. Teraz nie było co liczyć na takie cudowne rozwiązanie sprawy.
Jak na łowczynię przystało, podeszła cicho i oparła kawową łapę na łopatce roztrzęsionego młodzika. Stale obserwując ukradkiem oka jego emocje, otarła czołem o jego polik. Miał prawo jej nie ufać, chociaż dała mu wiele dowodów swojego zaufania - w końcu jaką mogła mieć pewność, że przez ten cały czas nie rzuci jej się do gardła? - ale chciała, żeby wiedział, że jednak miał dokąd wrócić. Ostrożne, przeciągłe liźnięcie zmierzwiło futro na czole samczyka.
- Chodźmy stąd, Malimau - odezwała się wreszcie spokojnym, matczynym tonem. - Jestem pewna, że Kahawian zrozumie, dlaczego się tutaj pojawiłeś. Zapada noc, nic tu po nas, a teraz nic nie wskórasz. Znam miejsce, w którym możesz zostać do rana, a może i nawet dłużej, jeśli będziesz chciał. Kęsek mięsa też się znajdzie, jeśli nadal jesteś głodny.
Obdarowała go kolejnym liźnięciem, tym razem w czarne ucho. Był zbyt długo sam, pewnie nie znał tego rodzaju pieszczot, które były tak typowe i naturalne w każdym lwim stadzie. Czas go tego nauczyć. Był za młody, żeby gnuśnieć w samotności. Rozejrzała się dookoła. Ryk mógł zwabić Dwugrzywego, a to nie było odpowiednie miejsce na konfrontację. Syn Padme potrzebował spokoju i noclegu, a ona musiała pogadać z partnerem sam na sam.
- Chodź już.
Malimau
Samotnik
*

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 81
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 20

31-05-2015, 00:12
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.

Wzdrygnął się, gdy poczuł dotyk na swojej łopatce. Nie protestował jednak, po prostu przekręcił nieco głowę, obserwując poczynania łowczyni. Napiął nieco mięśnie i zamarł w bezruchu. Kolejnego ruchu się nie spodziewał.
Ta lwica po prostu otarła się o niego. I polizała się. Zapomniał nawet o swoim bólu, po prostu wpatrując się w kawową, nieco zdziwionym wzrokiem. Oblizał pysk, przypatrując się jej nieco nieufnie. Widział jednak, że Kalani miała odwagę zbliżyć się do niego i pocieszyć go, pomimo tego, jak chamsko zachował się wcześniej w stosunku do niej. Westchnął cichutko, czując, jak zaczyna mu się robić głupio. Nie miał pojęcia czemu, ale ta samica miała w sobie coś, co sprawiało, że pozwolił sobie zaufać. Nie odezwał się ani słowem, po prostu wstał i wpatrywał się przez dłuższą chwilę w nią. Po czym, zbliżył powoli łeb i nieśmiało trącił ją nosem w ucho, po czym bardzo szybko się cofnął, jakby bał się, że spotka go za to kara.
Nie umiał dziękować. Nikt nigdy nie nauczył go dobrych manier.
W odpowiedzi na słowa lwicy po prostu skinął przytakująco głową. Czeka na jej ruch. Pójdzie za nią.
[Obrazek: xxxxx_zps2ozmoe4w.png~original]
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

31-05-2015, 22:49
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Uśmiechnęła się lekko na jego nieco nieumiejętne pieszczoty. Nie był to uśmiech prześmiewcy, raczej odpowiedź na coś miłego i uroczego. Skoro więc szybko udało jej się go przekonać do zostania na Zachodnich Ziemiach chociaż na najbliższą noc, nie było na co czekać. Ruszyła przodem, co chwilę spoglądając, czy za nią idzie. Zamierzała zaprowadzić go do miejsca, które powinno mu przypomnieć parę rzeczy.

zt
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

15-07-2015, 18:22
Prawa autorskie: ja-Dirke

Ostatnia noc spędziłem gdzieś na sawannie. Od samego rana wyruszyłem na patrol. Machnąłem mocniej ogonem i swe kroki skierowałem ku rzece. Tutaj powęszyłem. Nie czułem jakieś obcej woni. Nie zmieniało to jednak faktu, że trzeba i tak przejść się. Zostawianie swojej woni powinno potencjalnym obcym dać ostrzeżenie, że te tereny nie są bezpańskie. Łeb miałem na wysokości łopatek i bez pośpiechu szedłem. Nie widziałem potrzeby aby jakoś szczególnie się spieszyć. Zastrzygłem sobie uchem i starałem się zachować czujność. Nie wyczuwałem zagrożenia ale kto tam wie. Lepiej uważać, nawet będąc na "swoim" terenie. Lekko uniosłem łeb ku górze. Deszcz chwilowo nie padał, dzięki czemu zapachy będą chociaż przez jakiś czas unosić się nim będzie trzeba je ponownie odświeżyć. Spojrzałem na niebo swymi zielonymi oczyma i westchnąłem. Powinienem chyba poszukać władca ale on pewnie ma ważniejsze sprawy na głowie. bycie przywódca to ciężka praca. Jak zrobię cały patrol to może poszukam go aby zdać raport. Kiedy to nastał wieczór opuściłem tereny rzeki.
z.t.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

05-08-2015, 11:53
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Otieno szedł powoli, obserwując uważnie otoczenie. Ostatnio sporo czasu poświęcał na patrole, nie miał bowiem nic ciekawszego do roboty, do tego zbliżała się pora deszczowa. Chciał przydać się stadu, pokazać że mu zależy, choć bywały momenty że musiał się gdzieś zaszyć, odpocząć od tego beznadziejnego życia, przez co z pewnością będzie miał pogadankę z Kahawianem. Teraz jednak czuł się dobrze, choć nadal uważał swe życie za beznadziejne, bowiem co osiągnął? Wydoroślał, chyba jedynie to, choć czasem i tak zachowywał się jak młodziak, lecz taki po prostu był. Marzyło mu się spotkać jakąś lwicę która go zrozumie, polubi, lecz wiedział że samo z siebie się to nie zrobi. Musiał wziąć się za siebie, przebywać więcej z resztą stada, wtedy może kogoś bliżej pozna. Zaczął jednak od patrolu, w końcu był to jego obowiązek i chciał wykonać go dokładnie, szczególnie po tym co powiedziała mu Giza. Rozglądał się więc uważnie idąc w dół rzeki, maszerując powoli i spokojnie by niczego nie przegapić, jednakże póki co było spokojnie.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

08-08-2015, 02:05
Prawa autorskie: Salvathi

Maoni, zadowolona wracała z kolejnego udanego polowania. Tym razem łowczyniom udało się dorwać całkiem pokaźną sztukę, mimo że sama grupa była nieźle przetrzebiona przez nieobecność Nyoty i Gizy.
Niebieskooka udała się w kierunku Czarnej Rzeki, aby ugasić pragnienie po dość wymagającym dniu. Śpieszyła się nawet, jako że chciała spędzić jak najwięcej czasu z synem. Nad wodopojem jednak dostrzegła ciemną sylwetkę lwa, przez co jej uwaga znacznie wzrosła. To z pewnością nie był Kahawian. A po sytuacji z Nyotą wszyscy wyczulili się na obcych, włącznie z Maoni. Ta jednak wiedziała też, że do stada zostało przyjętych kilka samców, miała więc nadzieję, że to jeden z nich.
Szła więc bezszelestnie za lwem tak, aby ten nie mógł jej dostrzec, uważnie go obserwując. Brązowy był pewny siebie, może to więc jednak jeden z nowych? Będąc niedaleko za nim zrobiła kilka susów do przodu, ostatecznie lądując dokładnie przed samcem.
- Kim jesteś? - fuknęła w jego stronę, przyglądając się mu uważnie, tym samym przybierając pozycję obronną. Jej zimny wzrok omiótł całą sylwetkę samca, aby ostatecznie utkwić w jego dwukolorowych ślepiach. Miała szczerą nadzieję, że to żaden obcy, nigdy spotkania z nimi się dobrze dla niej nie kończyły.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

09-08-2015, 22:43
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Szedł spokojnie, nie myśląc w sumie o niczym ciekawym. Jego łapy jakby same niosły go coraz dalej, zaś samiec co chwilę się rozglądał na boki, słuchając i obserwując uważnie otoczenie, by nie przegapić nikogo obcego. W końcu, po dość długiej i nudnej wędrowce usłyszał kroki, obrócił się więc, a gdy to uczynił dostrzegł lwicę, która mierzyła go spojrzeniem. Domyślił się że należała do stada, choć z drugiej strony mogła chcieć go po prostu zaskoczyć, czy też oszukać. Przed patrolami powinien chyba postać całe stado, bowiem jak miał wiedzieć z kim mówi? Dostrzegł jednak znamię na jej barku, słyszał o nim dzięki czemu się rozluźnił.
-Salve, jestem Otieno, syn Ericka, wnuk Kami, należę do tego stada.- odparł bez emocji, chciał mieć to już za sobą, nie lubił bowiem mówić o sobie, o tym kim był, z jakiego rodu się wywodził bowiem nic w życiu nie osiągnął, kompletnie nic, przez co wiedział że jest zwyczajnie czarną owcą tej rodzinki, a dopiero co śmiał się ze swego wuja. Miał jednak czas by to zmienić, kto wie, może w końcu pomoże jakoś stadu i się jakoś przysłuży?
-A ty? Zapewne również jesteś jedną z nas.- dodał, przekrzywiając nieco łeb, by przyjrzeć się jej nieco lepiej. Wydawało mu się że jest młodsza od niego, nie wiedział jednak o ile, możliwe że była na polowaniu, jednakże żadnej zwierzyny przy niej nie widział.
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

11-08-2015, 08:35
Prawa autorskie: Salvathi

Lew mógł zauważyć, jak lwica natychmiast rozluźniła się, kiedy ten wypowiedział tylko kilka pierwszych słów. Bo i rzeczywiście Maoni wystarczyło imię samca, w końcu na polowaniach słyszała, kto dołączał do stada i wiedziała, że takiego Otieno mają.
- Salve, miło mi Cię poznać, Otieno. - powiedziała zatem, uśmiechając się szeroko, jakby przed chwilą zupełnie nic się nie stało, jakby nie miała żadnych podejrzeń. W jej odczuciu to były najzwyczajniejsze środki ostrożności, a skoro dowiedziała się, że lew jest ze stada, to nie ma się czego obawiać. Lwicę jednak zastanowiła pewna kwestia.
- Kami? W sensie Kami, tej Kami? Naprawdę? - zapytała szczerze zdumiona. Pamiętała brązową dosyć niewyraźnie, w końcu kiedy została przyjęta do stada była jeszcze małym lwiątkiem, a niedługo później rządził już Moran, jednak dokładnie zapamiętała, jakim olbrzymem ona była. Mogło to być nieco, a nawet bardzo przekoloryzowane, w końcu z perspektywy lwiątka wszystko jest wielkie.
- Tak. - odparła na jego pytanie, prezentując mu swoje znamię, aby mógł je lepiej zobaczyć. - Jestem Maoni, należę do grupy łowieckiej. - odparła, uśmiechając się szeroko.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

11-08-2015, 14:25
Prawa autorskie: Salvathi

W niektórych miejscach tropy się krzyżowały, czasem musiał zawracać z powodu zgubienia zapachu matki, ale w końcu mu się udało. Gdy tylko dotarł do rzeki domyślił się, że Maoni zechciała ugasić pragnienie. Teraz Velse będzie wiedział, gdzie na terenach Zachodnich znajduje się wodopój.
Widok pokaźnego, ciemnego samca nie przestraszył go, a zaciekawił. To na pewno jeden z Zachodnich! Dobrze, Tyr powinien przedstawić się wszystkim członkom stada, by wiedzieli, że teraz jest częścią ich rodziny.
Spokojnym krokiem zbliżał się do matki, na pysku gościł mu lekki uśmiech. Był lekko podekscytowany wizją poznania ziem i członków Zachodnich. Stada, które go przyjęło. Po drodze próbował sobie przypomnieć brzmienie stadnego powitania.
-Salve! - powiedział, gdy zbliżył się na odpowiednią odległość od Maoni i obcego.
Tak, to chyba brzmiało właśnie w ten sposób.
Nie powiedział nic więcej. Oczekiwał, że matka mu wyjaśni, kim jest ten ciemny samiec, lub lew sam się przedstawi. Jako świeży nabytek stada, to raczej Velse powinien się pierwszy odezwać, ale młodziak nie lubił dużo mówić.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

12-08-2015, 14:32
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Gdy lwica się rozluźniła, on również się odprężył i usiadł, przyglądając się jej w dalszym ciągu. Jej zmiana nastawienia była gwałtowna, z groźnej miny oraz napiętych mięśni do uśmiechu i luźnej postawy, nieco go to zaskoczyło, choć nie zamierzał marudzić. On jednak nadal miał pysk bez emocji, już od dawna nie było na nim choćby cienia radości i jak widać nie miało się to teraz zmienić. Gdy zaczęła pytać go o Kami, uniósł jedną brew znów nieco zaskoczony, nikt wcześniej nie reagował na tą informację w ten sposób, raczej ją ignorowali, nie dowierzali bądź też zachowywali dla siebie bez zbędnych komentarzy. Byli oczywiście też ci, którzy jej nie pamiętali, on sam również był lwiątkiem gdy to ją pierwszy raz zobaczył, lecz w sumie go to nie interesowało. Ostatnio nawet nie chwalił się że jest jej wnukiem, teraz zrobił inaczej, bowiem całkiem niedawno znów ją spotkał.
-Nie wiem czy istnieje jakaś inna... ale chyba tak, ta Kami. Moja babka jest większa ode mnie, brązowa z zielonymi ślepiami.- odparł, podając jej rysopis by nie było żadnych niedomówień, w końcu przecież jaką miał pewność że nie znała jeszcze jakieś innej lwicy o tym imieniu, czy też przydomku? Różne rzeczy się na tym świecie wyprawiały, lepiej więc dmuchać na zimne, nie chciał wyjść później na oszusta. Gdy się przedstawiła, mruknął oraz kiwnął głową, na znak iż rozumie. Starał się również zapamiętać jej imię, choć trudne to nie było, pamięć miał jeszcze dobrą. Gdy chciał się już odezwać, nagle podbiegło do nich lwiątko, którego oczywiście również nie kojarzył przez tą przerwę, oraz odseparowanie się od stada. Oj musiał sporo nadrobić.
-Salve, a ty to...- mruknął, zniżając łeb by mały nie musiał nadwyrężać karku. Otieno odziedziczył wzrost po babce, choć nie do końca. Nie zapowiadało się już, by dalej rósł, a Kami nadal była od niego wyższa, co w sumie go cieszyło. Już wystarczająco wielki był, choć może to tylko złudzenie przez gęstą i puchatą grzywę?
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

13-08-2015, 17:40
Prawa autorskie: Salvathi

Zdawała się kompletnie ignorować fakt, że brązowy nie był tak entuzjastyczny, jak ona sama. Na jego odpowiedź co do Kami uśmiech na jej pysku jeszcze się powiększył, o ile to było jeszcze w ogóle możliwe.
- To musi być ona! Nie widziałam nigdy innej lwicy poza nią, która przerosłaby tak dużego samca! - odparła naraz, zadowolona, że spotkała kogoś, kto by kojarzył osoby z dawnego Świtu. Postanowiła jednak wyjaśnić, skąd w ogóle zna brązową, bo kompletnie zapomniała.
- Kami przyjęła mnie do stada, kiedy miałam jakiś rok, wtedy to był jeszcze Szkarłatny Świt. - powiedziała, wtedy też dostrzegła swojego syna. Podeszła do niego, ocierając się o niego łbem.
- Hej, tak się zastanawiałam, czy przyjdziesz. To Otieno, jest jednym z nas. - powiedziała do niego, po czym spojrzała na brązowego. - Otieno, to Tyrvelse, mój syn. - przedstawiła go, następnie ponownie siadając.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

13-08-2015, 18:17
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Nad rzekę postanowiła zawitać kolejna lwica. Tym razem był to nie kto inny, jak córka Maoni. Młoda po kilkudniowej nieobecności postanowiła odnaleźć matkę, żeby ta zbytnio się nią nie zamartwiała. Wiedziała, że beżowa nie jest odporna na takie rzeczy- zwłaszcza po tym co ją spotkało. Dlatego też węch Runy zaprowadził ją nad czarną rzekę, gdzie ujrzała dobrze znaną jej sylwetkę matki. Z powolnego chodu, przeszła w niezbyt szybki bieg przerywany od czasu, do czasu krótkimi susami, żeby młoda lwica mogła jak najszybciej dotrzeć do niebieskookiej. Kiedy też tak się stało zatrzymała się przed nią, posyłając matce wesoły, pełen miłości uśmiech.
-Cześć, mamo!-krzyknęła uradowana, podchodząc do Maoni i ocierając się łbem o jej bark. Stała tak chwilę koło niej, chłonąc ciepło jej ciała i ciesząc się jej bliską obecnością. Jednak nie były tu same. A co, jak co, ale Runa była kulturalną lwicą i wiedziała, że nie powinna się tak zachowywać wobec obecnych tu lwów. Otworzyła, więc lekko przymknięte ślepia i zlustrowała samców wzrokiem. Pierwszy był duży, z ogromną grzywą. Zdawało jej się, że już go kiedyś widziała.
-Salve.-skinęła w jego stronę, lekko ściągając brwi. Za to, jakie było jej zdziwienie kiedy przeniosła wzrok na kolejnego samca, znacznie mniejszego od jego sąsiada. Zamrugała kilka razy, a jej pyszczek rozchylił się w wyrazie kompletnego zaszokowania.
-Cahian?-tylko tyle zdołało wydostać się z jej rozdziawionego pyszczka. Tyle dni…
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

13-08-2015, 19:12
Prawa autorskie: Salvathi

Docenił ruch ciemnego, w końcu jaka to przyjemność wiecznie zadzierać głowę, by patrzeć na swych rozmówców? Velse wciąż rósł i był pewien, że już niedługo to się skończy. Choć musiał przyznać, że ten lew był rosły, jak na przedstawiciela ich gatunku.
-Velse - mruknął, mimo, że niemal w tej samej chwili przedstawiła go Maoni.
Tak jak myślał, Otieno był Zachodnim. Cóż, to imponujące, że tak duży samiec jest częścią jego stada.
Z uwagą przyglądał się nadbiegającej lwicy. Była chyba w jego wieku... I zapewne też jest Zachodnią.
Zaraz.
Mamo?!
Velse skamieniał. Maoni miała tylko dwójkę dzieci. Jednym był on.
Drugim jego siostra.
Szaleńczo przyglądał się lwicy, szukając potwierdzenia.
Identyczna kita na ogonie. Podobne futro. Takie same uszy. Plamki pod oczami, przywodzące na myśl jego paski, które mieli także na ogonach.
Tylko oczy złote.
...Pewnie ma je po ich ojcu.
Wciąż nie potrafiąc wykonać choćby jednego kroku, podziwiał, jak zaskoczenie pojawia się na jej pysku. Wtedy spostrzegł, że również rozdziawił pysk.
Nawet reakcje mieli podobne!
Niezwykle musiało to wyglądać - dwa młode lwy, niby różniące się, a tak podobne. Samiec i samica. Brat i siostra. Tyrvelse i Runa.
Słysząc swoje stare imię, odruchowo chciał zaprzeczyć, ale z jego gardła wydobył się jedynie niezidentyfikowany pomruk.
To twoja siostra, głupcze.
W paru silnych susach Velse doskoczył do samicy, po czym rzucił się na nią, przygniatając ją w uścisku. Zanurzył nos w jej futrze, napawając się odurzającym zapachem siostry.
-Runa. Runa. - powtarzał jej imię jakby było to zaklęcie. Zaklęcie, które sprawi, że już nigdy się nie rozłączą.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Makari
Konto zawieszone

Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 105

13-08-2015, 20:11
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0

Idąc grzecznie za Maoni Makari oglądał się za wszystkim, to za motylkiem to za rabakami, podziwaiał różnie widoki az w końcu się zgubił. Szybko wpadł na trop "cioci", a ten zaprowadził go tutaj podbiegł szybko do Maoni i obok niej zauważył znajomą sylwetkę, to był Otieno. Natomiast nie zauważył lwiczki będącej zaraz obok.
- Salve - zwrócił się do wszystkich.
- Witaj Otieno - Dodał jeszcze aby podkreślić to iż go zna.
- Wybacz trochę się po drodze zgubiłem. - Zaśmiał się takim niezręcznym śmiechem i usiadł obok nich.
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

13-08-2015, 23:32
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Mruknął z początku, słuchając jej oczywiście z uwagą, przyglądając się co jakiś czas młodemu. Trochę dziwił go fakt, że tak się ekscytowała jego babką, jednakże gdy powiedziała skąd ją kojarzyła wszystko się wyjaśniło. Brązowy wyprostował się, nie chciał przecież dostać garba, jednakże po chwili położył się na ziemi, tak było najwygodniej dla wszystkich.
-Szkarłatny Świt... też przybyłem na te tereny jeszcze za jej panowania, było to jednak gdy miałem niecały rok, szukałem ojca. Znalazłem nie tylko jego ale i właśnie Kami, która niestety nie przyjęła mnie. Stwierdziła, że nie jestem gotów, z Erickiem się nie dogadywałem więc wyruszyłem w podróż by nabrać sił.- odparł spokojnie. Nie wiedział w sumie, czemu jej to wszystko mówił, może po prostu potrzebował w końcu kogoś, z kim mógł zwyczajnie pogadać? Jakby nie patrzeć nie miał żadnej bliskiej przyjaciółki czy przyjaciela, nigdy nikomu się nie zwierzał ze swej przeszłości, bowiem nie było okazji czy też samiec nie miał na to zwyczajnie ochoty. Gdy Maoni przedstawiła swojego syna, brązowy znów na niego zerknął, lecz zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, pojawiło się kolejne lwiątko, tym razem lwica, która jak się okazało również była jej dzieckiem, no chyba że miała coś nie tak z głową. Okazało się jednak, że mały samczyk ją znał, czyli rodzeństwem byli i wszystko grało... no prawie. Byłoby pięknie, gdyby nie fakt że pojawiło się kolejne lwiątko, które tym razem Otieno znał, lecz nie poprawiło mu to humoru, wręcz przeciwnie. Nie żeby on lwiątek nie lubił, po prostu dobijał go fakt że sam nie miał jeszcze swych własnych, ani partnerki, przez co ostatnio niechętnie znosił obecność malców w jego pobliżu.
-Salve, Makari. Widzę że znalazłeś sobie opiekunkę, to dobrze.- mruknął, po czym machnął ogonem i oblizał pysk. I co tu teraz robić? Zwiać i im nie przeszkadzać, czy dalej leżeć, czekając jak rozwinie się sytuacja? Postanowił póki co się nie ruszać, lwica była interesująca, choć strasznie energiczna i radosna, ale może tego właśnie brązowemu brakowało, odrobiny uśmiechu na pysku, który to nie pojawił się już od jakiegoś miesiąca.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości