♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kiba
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Wiek:2 lata Liczba postów:44 Dołączył:Wrz 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

28-05-2015, 19:36
Prawa autorskie: Ki-Re

Mijały sekundy, minuty, a może godziny od odejścia brata. Kiba i tak już stracił poczucie czasu i, szczerze, nie chciał wiedzieć, ile już tak siedzi w bezruchu, w zupełnym zamyśleniu. Kłótnia to ostatnia rzecz, jakiej mu było trzeba. Już i tak martwił się o Kijivu. Pomoc tak długo się nie zjawiała... Czy to możliwe, że coś się stało? Nagle poczuł dotyk nosa na swoim czole. I wtedy odzyskał świadomość. Uśmiechnął się do Szarej, chcąc jakoś ukryć smutek i poczucie winy.
- Kijivu? Mogę nazywać Cię ciocią?
Zapytał nagle niepewnym tonem. Czuł, że jest sam. Zupełnie sam, bo choć ma brata - on już nie będzie przy nim. Będzie za to przy Tosie, a Kiba? Przywiązał się do Kijivu, martwił się o nią, podczas gdy już dawno temu mógł ją porzucić. Mimo to wytrwale czuwał przy niej. W głębi duszy, niezależnie od tego, jak będzie brzmiała odpowiedź lwicy, czuł, że ona zawsze będzie dla niego kimś w rodzaju cioci. Wzrok Kiby powędrował w dół, jakby chciał ukryć smutek, który odbijał się w jego oczach. Czy naprawdę już nigdy nie będzie tak, jak dawniej? Dawny Tobo już odszedł, bez śladu?
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

02-06-2015, 10:55
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Dość cierpliwie czekał na odpowiedź lwiątka, choć wewnątrz miał prawdziwą rozterkę, czy powinien ją jeszcze męczyć swoją obecnością i czy nie byłoby lepiej zostawić ją w spokoju. Jednak, podobnie jak poprzednim razem, wtedy pojawiała się odpowiedź z jej strony.
- Mhm, rozumiem. - powiedział. Jednak w istocie nie rozumiał. Jak ona mogła tu mieszkać a nie należeć do stada. Nikt by jej tutaj nie zauważył? Wcześniej Białogrzywy rzeczywiście mało przebywał na terenach stada, włócząc się wszędzie indziej tylko nie tutaj, jednak teraz... Teraz cały czas się ich trzymał. Już nie pamiętał kiedy ostatnio był poza jego terenami. Był jednak pewny, że tej małej nie widział na oczy. Naprawdę żaden Srebrny nie zwrócił na nią uwagi? Im dłużej przebywał w tym stadzie, tym mniej o nim wiedział.
- Ja jestem Shaka. - odpowiedział jej, kiedy lwiczka się przedstawiła. Następnie wysłuchał jej słów, jednak zanim odpowiedział, zrobił dłuższą pauzę.
- Cóż, ja tutaj nie pełnię żadnej ważnej roli, nie mogę Ci więc tego powiedzieć. Musiałabyś porozmawiać z naszą Kapłanką, ona przyjmuje do stada. Właśnie na nią czekamy, więc jeśli tutaj jeszcze trochę zostaniesz, mam nadzieję, że ją zastaniesz. - odpowiedział jej. Zdawał się nie zauważyć pojedynczej łzy, która spłynęła po pyszczku Eli. A może nie chciał jej widzieć?
Już tyle czasu minęło, odkąd Biała poszła po pomoc. A co, jeśli coś się jej stało?
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Elatha
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samiec Wiek:7 miesięcy Liczba postów:20 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 15

02-06-2015, 18:35
Prawa autorskie: Kamirah

-Zostanę!- powiedziała niemal odruchowo. Jak mogłaby nie zostać? Nagle pyszczek, który na moment wyrażał pełną nadzieję zachmurzył się. -Ale ona przyjdzie, na pewno? Obiecaj mi.- zażądała samiczka. Nawet jeśli to było dość bezczelne z jej strony, nie mogła się powstrzymać. Musiała wiedzieć. Vahan mówił tak samo. Pójdą do kapłanki Ines, a ona ją przyjmie. A dalszą historię to już mówiłam. Skończyło się tak, że teraz błąka się tu samotnie. Ledwo żywa. Jednak trzeba było przyznać, że jest naprawdę wytrzymała. Skoro udało jej się przeżyć ognisko i tortury ojca, to żywienie się owadami i spanie pod gołym niebem powinno być dla niej błahostką. Jednak nie było. Każdy ma jakiś limit do wyczerpania. Ona była na granicy. Poza tym to było niesprawiedliwe. Czemu inne Lwiątka mają kochających rodziców, rodzeństwo z którym mogą się bawić i prawie zawsze napełnione brzuchy? Ona nigdy nie miała czułości, więc chyba powinna chociaż dostać jakieś schronienie? Należało jej się.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

03-06-2015, 14:36
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

- Nie mogę Ci tego obiecać! - odparł natychmiast, a źrenice nieco mu się rozszerzyły. Po chwili jednak się opanował i postanowił to nieco lepiej powiedzieć.
- Kapłanka poszła po pomoc dla Kijivu i ma tutaj przyjść. Ale nie chcę mówić za nią... - odwrócił wzrok od jasnego lwiątka. Tym bardziej nie chciał nic obiecywać, skoro jej tak długo nie było. Poza tym dla Shaki dane słowo było święte, nie mógł tak po prostu obiecywać jakiś losowych rzeczy nowo napotkanym osobom. A co, jeśli by zapeszył i rzeczywiście coś by się jej stało? Wtedy to by była jego wina, a on by tego nie przeżył!
- Tak właściwie... To czemu nie ma przy Tobie rodziców? - zapytał po dłuższej przerwie, zerkając ukradkiem na lwiątko. Tak naprawdę to nie za bardzo interesowały go jej dzieje, w końcu jego ojciec też się za bardzo nim nie zajmował, a matki nigdy nie poznał. Od razu przy spotkaniu z ojcem dowiedział się o jej śmierci. Jednak jakoś tak stwierdził... że wypada spytać.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Elatha
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samiec Wiek:7 miesięcy Liczba postów:20 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 15

03-06-2015, 20:17
Prawa autorskie: Kamirah

W jedynym jej ślepiu zaszkliły się łzy, które zarz potem wyleciały ciurkiem. Nie mogła ich powstrzymać, a bezsensowne ocieranie ich nic by nie dało. Spuściła łeb, wciąż jednak starała się, aby jej biała grzywka nie przestawała ukrywać jej kalectwa. Po niedługiej chwili chlipania, powiedziała wciąż z schyloną głową. -To zostań tu ze mną. Jeśli nie możesz obiecać, tylko nigdzie nie idź. Poczekaj ze mną na nią.- poprosiła, a w trakcie mówienia z powrotem zaczęła spoglądać na swojego rozmówcę. Nie trwało to jednak długo. Jej mięśnie napięły się, a ona wyglądała jakby się nagle skurczyła. Wystarczyło, by samiec zadał to jedno nietrafne pytanie, na które tak nie chciała odpowiedzieć. A najgorsze było w tym to, że wcale go to nie obchodziło. Mówił tak od niechcenia, jakby po prostu nie chciał, aby nastała jakaś niezręczna cisza, milczenie. Jednak nikt nie mógł go o to winić. Przecież skąd mógł wiedzieć jak bardzo jest to drażliwy temat dla tej młodej duszyczki pokrytej licznymi bliznami, które świadczyły o gniewie jej ojca. -Nie mam rodziców.- wychrypiała, a po jej policzku ponownie popłynęła łza.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

04-06-2015, 01:04
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Odwrócił wzrok, aby nie patrzeć, jak płacze. Ale co, miał jej skłamać i na darmo obiecać coś, na co nie miał w ogóle wpływu. Skrzywił się nieco, nigdy nie zrozumie lwiątek. Nie wiedział tylko, dlaczego akurat on musiał trafić na tą małą. Był pewien, że są w stadzie osoby, które o wiele lepiej by ją zrozumiały. Cóż, pewnie każdy byłby lepszy od niego. Nie przepadał za młodymi, bo ich kompletnie nie rozumiał. Sam nigdy nie doświadczył jakiejś szczególnej miłości ze strony jedynego ojca, nigdy w życiu nie bawił się z innymi lwiątkami. Bo innych lwiątek w jego stadzie nie było. Sami dorośli. I to w ich towarzystwie przebywał cały czas, uczył się zachowywać, musiał szybko dorosnąć. Dlatego też szczególnie trudne było dla niego mierzenie się z kociętami, które się zachowywały... adekwatnie do swojego wieku.
Spojrzał z powrotem na małą, kiedy znów się odezwała. Uśmiechnął się lekko do niej. To akurat mógł zrobić, w końcu i tak musiał tu zostać. Poza tym i tak chciał zobaczyć teraz Ines, więc mieli z Elą wspólny cel.
- Jasne, poczekam tu z Tobą na nią. I tak nigdzie się nie ruszam. - odparł zatem, następnie obserwując, jak diametralnie zmienia się jej zachowanie. Podniósł lekko brew do góry, słysząc jej odpowiedź.
- Każdy ma. - skwitował krótko, nie drążył jednak dalej tematu widząc, że mała nie chciała o tym rozmawiać. Cóż, sam też niechętnie wspominał o przeszłości, ale to głównie dlatego, że to właśnie on zawalił na całej linii.
Lew postanowił jednak postawić przed lwiczką jeszcze jedno pytanie, na które odpowiedź bardziej by oczekiwał.
- Dlaczego chcesz dołączyć akurat do Księżyca? - spytał zatem, nie kryjąc zainteresowania. Teraz już patrzył centralnie na małą. To go zawsze dziwiło. Co tak właściwie ciągnęło każdego do tego konkretnego stada?
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Elatha
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samiec Wiek:7 miesięcy Liczba postów:20 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 15

04-06-2015, 19:16
Prawa autorskie: Kamirah

Uśmiechnęła się słabo słysząc, że samiec zostanie z nią tutaj i poczeka. Nie pozwoli mu odejść. Nie popełni tego błędu co z Vahanem. -Dziękuje Ci za to.- powiedziała, patrząc na niego jakoś spokojniej, niźli wcześniej. Przestała płakać jakąś minutę temu, lecz wciąż szczypało ją oko. Na jego następne słowa, przestąpiła z kroku na krok, lecz nie była to oznaka zdenerwowania, bardziej chęci uniknięcia owego tematu. -Nie każdy.- wymamrotała pod nosem, bardziej do siebie niż Shaki. Tamten i tak ledwo mógł to usłyszeć. Ucieszyła się, że białogrzywy zmienił temat, choć ten również jej nie odpowiadał. Jednak przynajmniej nie był tak bolesny jak sprawa rodziców. -Nie za bardzo umiem odpowiedzieć na to pytanie. Vahan powiedział mi, że tutaj jest bezpiecznie i nic mi nie grozi. Uwierzyłam mu i chcę zostać. Nie chcę więcej wędrować, bo może się okazać, że nie znajdę żadnego miejsca dla siebie. A mam dosyć uciekania.- tym razem mówiła wyraźnie i bez obaw.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

05-06-2015, 11:29
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Uśmiechnął się do małej lekko, słysząc podziękowanie. Na jej kolejne słowa nie zareagował, nie chcąc kontynuować niewygodnego zarówno dla niej, jak i dla niego tematu. Cóż, jakby nie patrzeć to i on sam nie chciałby rozmawiać o swojej przyszłości, więc chyba musi uznać, że lwiczka została sama, powody zostawiając jedynie jej. To nie była jego sprawa. Zresztą, dlaczego miałaby się zwierzać, jakby nie patrzeć, zupełnie obcej osobie?
Teraz zaś słuchał jej słów i teraz nie dziwił się, że ta chce dołączyć do stada. Sam, kiedy dołączał do stada już jakiś rok temu, miał dość samotności po tym, jak ponad połowę życia spędził na tułaczce. Chciał gdzieś osiąść na stałe, wiedział więc, o co małej chodziło.
- Cóż, rozumiem. - powiedział początkowo, zastanawiając się nad czymś, po czym skrzywił się nieznacznie.
- Srebrny Księżyc jest inny od reszty stad. Musisz wiedzieć, że czcimy Księżyc, który prowadzi naszymi losami. Na dodatek, w stadzie raczej nie ma młodych, przyjmowani są bardziej... świadomi swojego wyboru członkowie. Do tego każdy z nas tutaj jest wyjątkowy, dlatego też, gdy zjawi się tutaj Kapłanka będziesz musiała dowieść, że wyróżniasz się z tłumu, masz coś stadu do zaoferowania. I to niekoniecznie chodzi o siłę, tutaj bardziej się liczy wyobraźnia, wyjątkowość... - powiedział, patrząc prosto na nią. W sumie to dopiero teraz pomyślał o tym przecież tak ważnym fakcie. Oczywiście tym samym nie chciał Eli zniechęcać, wręcz przeciwnie. Chciał, aby wiedziała, czego się spodziewać, do czego tak właściwie dąży. Bo jednak Księżyc nie był zwykłym stadem. I to pod wieloma względami.
- Oczywiście, Kapłani robią czasem wyjątki od tej reguły wieku. Musisz zatem dowieść, że jesteś wyjątkowa i godna miana Srebrnej. Masz jeszcze czas do przybycia Kapłanki, lepiej więc, abyś dokładnie przemyślała to wszystko, bo jeśli odejdziesz, już nie będziesz mogła wrócić. - dodał jeszcze, chcąc przekazać jej najważniejsze informacje co do Księżyca. W tym samym momencie nie patrzył już na nią, chociaż obejmował jej postać kątem oka. Za to jego wzrok powędrował ku Kijivu i Kibie, przebywającym w pobliżu.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Elatha
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samiec Wiek:7 miesięcy Liczba postów:20 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 15

06-06-2015, 21:51
Prawa autorskie: Kamirah

Kiedy samiec zaczął opowiadać o swoim stadzie, do którego, ona "sierota" miała niedługo dołączyć, była jak zahipnotyzowana. To wydawało się takie intrygujące! Szczególnie czczenie księżyca. Co prawda księżyc zawsze kojarzył jej się z ciemnością i mrokiem, ale czyż sama nie jest dzieckiem ciemności? Nie, teraz już wiedziała. Księżyc to był idealny wybór. Od urodzenia krąży ścieżką potępienia, a Księżyc, który oświetla drogę nocnym podróżnym, który w swym majestacie godnie unosi się nad wszystkimi żyjącymi stworzeniami mógłby być jej symbolem. Poczuła, że pragnie należeć do tego stada. Nie tylko z powodu, że chce zakończyć wieczną tułaczkę, ale też dlatego, że to było jej miejsce. Przynajmniej ona tak to odczuwała. -Nie mogę się doczekać przybycia Ines...- wyszeptała cichutko, na moment się zapominając i odsłaniając samcowi pusty oczodół. Grzywka jednak szybko wróciła na swoje miejsce. Lwiątko sobie właśnie coś uświadomiło, dopiero po chwili wychwyciło ze słów Shaki okropny fakt. Jak miała udowodnić, że jest godna tego stada? Ta myśl ją naprawdę przeraziła. Od dzieciństwa słyszała, że jest do niczego, jest potworem, który nigdy nie powinien się narodzić. A jeśli faktycznie nim była? Jak miała pokazać, że prawda jest inna. -A Ty jak się pokazałeś?- spytała z nadzieją, że wcale nie będzie musiała zionąć płomieniami z pyska, niczym mityczne stworzenia, lub tańczyć na dwóch łapach. Choć o było raczej niemożliwe.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

08-06-2015, 11:26
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Zerkał na nią kątem oka. Dostrzegał jej szczęście, nie powiedział nic na jej słowa, dając jej się w pełni napawać tym uczuciem. Nie umknął mu też widok drugiego oka lwiątka, które wyłoniło się spod grzywki. A raczej jego brak. Nie dziwił się teraz, że lwiczka tak skrupulatnie zasłaniała oko gęstą grzywką. Wolał też nie pytać o to, wspomnienia z tym związane musiały być dla niej wyjątkowo bolesne, a poza tym nadal pozostawał obcym wobec niej. Postanowił zatem udawać, jakby kompletnie niczego nie zobaczył.
Za to spodziewał się kolejnych pytań ze strony lwiątka. Jednak zdecydowanie nie takiego. Nikły uśmiech pojawił się na pysku lwa, kiedy ten przypomniał sobie wspomniany moment przyjęcia do stada. Zresztą było bardzo prawdopodobne, że fakty nieco mu się pomieszały po tak długim czasie i nie pamiętał tego tak dokładnie, jak to w rzeczywistości wyglądało.
- Cóż, to było strasznie dawno temu, już długo jestem w stadzie... - zaczął, zastanawiając się, jak powinien to przekazać małej. Nie chciał naciągać faktów, nie chciał też podawać jej gotowego rozwiązania, w końcu to powinien być jej i wyłącznie jej pomysł.
- Powiedziałem jej o wszystkim. Pokazałem sposób, w jaki widzę świat, co jest dla mnie ważne w życiu. Jednak to może być cokolwiek. Być może masz jakiś wyjątkowy talent, który mogłabyś zaprezentować Kapłance? Możliwe, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co możesz ofiarować Księżycowi. - to było jedyne, co lew powiedział, bo później ponownie zamilknął, zerkając ukradkiem na Kijivu i Kibę.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Elatha
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samiec Wiek:7 miesięcy Liczba postów:20 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 15

08-06-2015, 12:09
Prawa autorskie: Kamirah

Samiczce przyjemnie rozmawiało się z Shaką. Co prawda momentami zadawał pytania na, które ona wolałaby nie odpowiadać, ale czuła się przy nim bezpiecznie. Nawet kiedy patrzyła w jego niebieskie ślepia, nie czuła tego strachu co wcześniej. Cieszyła się, że go spotkała. Nie miał w sobie tyle współczucia co Vahan i to ją radowało. Nie znosiła litości. Wsłuchała się w jego opowieść, a następnie na jej wciąż niedużym pyszczku pojawiło się coś w rodzaju uśmiechu. -Nie mam jakiegoś większego talentu, ale myślę, że dam sobie radę. Dziękuje Ci, Shako.- powiedziała, po czym odwróciła wzrok w stronę w, którą zerkał samiec. O! Wcześniej myślała, że jest tam tylko jeszcze jeden lew, a tu nagle pojawiło się jakieś lwiątko, które było mniej więcej w jej wieku. -Czy ta samica to twoja partnerka, a ten samczyk to twój syn?- spytała niepewnie, patrząc to na nich to na swojego rozmówcę. Niestety nikt nigdy nie nauczył Elathy tego, że powinna się przywitać ze starszą od niej samicą.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

08-06-2015, 13:31
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Również się lekko uśmiechnął, słysząc jej słowa oraz widząc jej pewność siebie.
- Każdy z nas jest wyjątkowy na swój własny sposób. - powiedział i poczuł się nieco dziwnie z własnymi słowami. Nie mógł się jednak za bardzo nad tym zastanawiać, jako że lwiczka zadała mu kolejne pytanie. Gdyby coś pił to pewnie by się zadławił, tak to na jego pysku pojawił się jedynie wyraz głębokiego zdumienia tym pytaniem. Zajęło mu chwilę, zanim zdołał odpowiedzieć.
- Nie, to Kijivu, lwica z mojego stada, jest chora, a Ines poszła po pomoc, dlatego tu jestem. Nie wiem, kim jest ten lewek, najlepiej, jak sama go spytasz. - powiedział, odwracając wzrok. Sam się zdumiał, dlaczego tak bardzo dotknęły go słowa lwiątka. Przecież to było najzwyczajniejsze w życiu pytanie. Wystarczyło odpowiedzieć tak lub nie. Może sam fakt, że nie posiada partnerki tak go ugodził? Ale on nigdy jakoś specjalnie nie zastanawiał się nad tym, w końcu miał już jakieś lwice w przeszłości. Nie nazwałby ich co prawda swoimi partnerkami, nie czuł z nimi żadnej większej więzi. One zresztą same również niczego podobnego od niego nie wymagały.
Lew odwrócił wzrok, wpatrując się gdzieś w pustkę, nie mogąc skupić na niczym konkretniejszym myśli.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Elatha
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samiec Wiek:7 miesięcy Liczba postów:20 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 15
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 15

08-06-2015, 16:53
Prawa autorskie: Kamirah

Po raz kolejny słowa samca sprawiły, że w duszyczce małej Eli pojawił się błysk światła. Nadzieja. Samiczka podeszła bliżej do rozmówcy i nieco niezdarnie, ale z zupełną pewnością objęła niedużymi łapami jego przednią kończynę. Następnie się odsunęła. Mała nigdy, jeszcze nikogo nie przytuliła więc nie wyglądało to tak jak zamierzała, ale mimo wszystko było słodkie. Ciekawe tylko co powie na to Shaka? Lew zaczął opowiadać o tamtych dwóch osobnikach. Nie wiedziała dlaczego nagle zrobił się taki zdenerwowany. -Ale przecież ona jest taka ładna. Pasujecie do siebie.- stwierdziła, a po jej zachowaniu widać było, że jest na tyle zrelaksowana, że chyba zapomniała o swojej poprzedniej nieśmiałości i strachu. Na jego słowa o lewku, zachichotała cichutko. Och, jaka ona dawno temu się śmiała! Właściwie... Czy kiedykolwiek się śmiała? Chyba nie. Jednak ten śmiech chyba też nie był zbyt szczery. -Nigdy nie miałam dobrego kontaktu ze swoimi rówieśnikami. Wolę nie próbować.- powiedziała. Nie dodawała już, że gdyby poszła trochę dalej to on mógłby jej nagle zniknąć. I skończyłoby się tak jak na rozmowie z Vahanem.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

09-06-2015, 23:40
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Spoglądał na małą, jak się do niego zbliżała, nie robiąc nic, bo nie wiedział, o co jej chodzi. Kiedy przytuliła się do niego poczuł się przeraźliwie dziwnie, tak jakby bez powodu dostał po pysku. Postanowił jednak nic na to nie powiedzieć, możnaby uznać, że czyn lwiczki kompletnie odebrał mu umiejętność mówienia.
Kiedy usłyszał jej słowa, odnoszące się do Kijivu, spojrzał na nią, jak na istotę z innej planety.
- Nie wiem, co masz na myśli. - odpowiedział najspokojniej, jak tylko potrafił, ponownie zerkając na Kijivu. Ta mała pewnie powiedziała to tylko tak o, sądząc po wyglądzie. Bo jak inaczej mogła cokolwiek ocenić, gdy nie znała ani jego, ani leżącej dalej lwicy?
- Jak chcesz. - odpowiedział jedynie na jej kolejne słowa, wzruszając barkami. Wcale nie zamierzał jej dalej zachęcać do relacji z rówieśnikami, zrobi, jak będzie chciała. Jemu było wszystko jedno, w końcu mu w niczym nie przeszkadzała.
Lew ziewnął przeciągle, ukazując światu swoje białe zęby. Gdzież podziewa się Ines?
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

11-06-2015, 00:05
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Ines była już w drodze. Już, a może powinnam napisać - w końcu! Zaraz za nią podążał jej brat Nathaniel oraz Lwioziemka Ayumi.
Dotarłszy na miejsce, Jasnowłosa od razu skierowała się ku Srebrnym. Nie było czasu do stracenia - już dosyć go zmarnowała i bynajmniej nie czuła się dumna z tego powodu. Pocieszało ją to, że to przecież nie jej wina, ona kierowała się prosto na Lwie Ziemie. Poza tym, posiadała wiedzę na przyszłość, gdyby przypadkiem musiała jeszcze zawitać na Lwie Ziemie w podobnym celu co teraz. Oczywiście, miała szczerą nadzieję, że taka potrzeba już więcej nie zaistnieje.
- Witajcie, Kijivu, Shaka - ozwała się.
Na młode jedynie zerknęła, po czym prędko przeniosła wzrok na Kijivu. Nie wyglądała źle, najwyraźniej trochę jej się polepszyło, zanim Kapłanka zdążyła sprowadzić pomoc. Dobrze to świadczy o jej odporności.
- Jak się czujesz? - spytała, a w jej głosie znać było niepokój. - Przyprowadziłam lwioziemską medyczkę - oznajmiła, wskazując pyskiem rzeczoną personę.

// Ayumi, możesz podać Kijivu ten żeń-szeń bez czekania na odpis Kijivu. //
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości