Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Chawa Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 75 Doświadczenie: 40 |
29-06-2015, 16:13
Prawa autorskie: av: Fileera & FKpl; syg: Nharlie
Młoda tylko na moment zerknęła na Fire, kiedy ten się podniósł i zaczął odchodzić, następnie ponownie skupiła całą swoją uwagę na pomarańczowej lwicy.
Na słowa Vasanti Waziwu najwyraźniej się obudził i zaczął jej tłumaczyć, że nie ma przyjaciół, więc nie ma się z kim bawić. Młoda zmarszczyła nosek na te słowa. A co on może o tym wiedzieć, jak tylko siedzi nie wiadomo gdzie i tylko gada jakieś rzeczy? - Mam kolegę. Kifo. - odparła, zerkając na lamparta, którego najwyraźniej zmorzył sen. Słowa te kierowała bardziej do Waziwu, chciała mu pokazać, że się myli. - Śpi. - stwierdziła, wzruszając krótko barkami. Jak ma się bawić z kolegą, który śpi? Na drugi argument pomarańczowookiej młoda pokręciła łbem, przymykając lekko ślepia. - Lubię zioła. - stwierdziła jedynie. Większość swego życia spędziła, wdychając różne wonie dziwnych roślin i nigdy jej po tym nic nie było. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
30-06-2015, 12:05
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Pomarańczowa wróciła do groty, idąc krokiem bardzo powolnym, zaś na jej pysku widniał grymas bólu. Brzuch był nabrzmiały już od kilku dni, lecz nie czuła żadnego dyskomfortu więc po prostu to zignorowała. Ostatnio dość sporo zjadła, nie sądziła że mogła to być ciąża. Widziała już lwice w ciąży i ich brzuchy, to z pewnością nie było to. Gdy już weszła do środka, podeszła do Vasanti i się położyła, gdyż z bólu nie miała sił już stać czy nawet siedzieć.
-Proszę... pomóż mi. Okropnie boli mnie brzuch...- odparła sapiąc, bóle bowiem coraz to bardziej się nasilały. Oby królowa mogła coś na to zaradzić, dopiero co wróciła do stada i już choruje? |
|||
|
FireLion Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:173 Dołączył:Wrz 2014 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 75 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 45 |
30-06-2015, 23:39
Prawa autorskie: SouriPL, Lil-Cheetah, Luna-s20
Wyszedł z groty i rozejrzał się. Powoli ruszył z tego miejsca.
//z. t.//
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL pod nickiem OgnistyLew oraz w WS pod nickiem RealWolf |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
30-06-2015, 23:53
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Możliwe, że królowa w końcu by skapitulowała, uznając, że obecność Chawy aż tak jej nie przeszkadza, lecz powrót Alayike zadecydował o postawieniu na poprzednią koncepcję.
- To idź popilnować Fire'a - poleciła młodej, a w jej tonie znać było nutkę rezygnacji. Nie potrafiła rozmawiać z dziećmi. Bolało ją to, bo strasznie lubiła te szkraby, a znalezienie wspólnego z nimi języka stanowiło nie lada problem. Zerknąwszy na Ognika kątem oka, ruda rychło przeniosła całą swoją uwagę na przybyłą lwicę. Nagły atak bólu u osoby, która chwilę wcześniej wyglądała na okaz zdrowia, wydał się jej podejrzany. - Połóż się - zwróciła się do niebieskookiej, a sama ruszyła w głąb groty. Zaraz potem wróciła, niosąc w pysku pokaźny liść pokrzywy. - Żuj - wyrzuciła z siebie, rozluźniając uścisk szczęk na roślinie, by Alay mogła ją przejąć. |
|||
|
Chawa Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 75 Doświadczenie: 40 |
01-07-2015, 00:06
Prawa autorskie: av: Fileera & FKpl; syg: Nharlie
Zerknęła jeszcze raz na Fire'a, który już zupełnie opuścił to miejsce, następnie ponownie zaczęła przypatrywać się Vasanti. Jak dla niej lwica mówiła kompletnie od rzeczy, w końcu mówili o jakiś znajomych i ziołach, a ona nie wiadomo po co mówiła znów o czymś zupełnie innym. Pomysł jej się jednak spodobał. W końcu Fire był chory, mama zawsze mówiła do chorych, którzy wychodzili z Groty, że "mają się pilnować". Najwyraźniej duża pomarańczowa lwica zapomniała przekazać to swojemu pacjentowi i teraz Chawa musi to robić. Uśmiechnęła się szeroko, będąc przekonana, że wie, o co królowej chodzi.
- Idę. - stwierdziła, następnie wyleciała pędem z Groty, biegnąc w ślad za pomarańczowym. W wejściu minęła jeszcze jakąś lwicę, jednak ze względu na swoje poważne zadanie, nie zwróciła na nią większej uwagi. zt |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
01-07-2015, 00:38
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Wykonała polecenie królowej, czyli wzięła liść i zaczęła rzuć. Co dziwne ból raz się pojawiał, raz znikał. Lwica nie miała do czynienia z porodem, więc nie miała pojęcia że mogą to być skurcze porodowe, lecz może medyczka sama do tego dojdzie? Oj, kolejny mocny skurcz, przez co na pysku pomarańczowej znów pojawił się grymas, do tego z jej gardła wydobyło się jęknięcie. Miała nadzieję że niedługo ten ból już minie, był nie do zniesienia.
|
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
01-07-2015, 12:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Wyraz zaskoczenia odmalował się na obliczu królowej, po tym jak Chawa skorzystała z jej propozycji. Niebywałe, że taki prosty sposób zadziałał! I to chyba w porę.
Zaniepokojona Vasanti przyglądała się lwicy, której stan, zamiast się polepszać, zdawał się stawać coraz marniejszy. Usiadła przy niej, nachylając łeb. Na moment spoglądnęła na wylot groty, by przekonać się, że Ayumi nadal nie wróciła. Oby jej zbyt długo nie przetrzymywali na tym Księżycu. Ruda powróciła wzrokiem do swej pacjentki. - Alay, czy ty w tym czasie, w którym nie było cię na Lwiej Ziemi, żywiłaś się padliną lub czymś jeszcze mniej dla ciebie odpowiednim? - spytała rzeczowym tonem. - Albo... Miałaś ruję? |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
01-07-2015, 13:25
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Leżała nadal, próbując oddychać w miarę spokojnie, głęboko, lecz gdy pojawiało się skurcze to nie było za łatwe. Słuchała głosu królowej i cofała się myślami, by znaleźć odpowiedź na jej pierwsze pytanie, jednakże od razu wiedziała że nie jadła padliny, zawsze polowała i jadła świeże mięso, choćby małe. A coś nieodpowiedniego... też raczej nie. Ostatnio po prostu zjadła za dużo, ale czy to był powód tych bóli?
-Ostatnio zjadłam za dużo... tylko, zawsze jem... świeże mięso.- sapnęła z trudem łapiąc oddech. Jej kolejne pytanie ją nieco zszokowało, już chciała powiedzieć że nie ma mowy żeby to była ciąża, lecz zamyśliła się przez chwilę. W sumie pod koniec wyprawy, nieopodal starego stada matki napotkała na swej drodze ciemnoczerwonego samca o białej grzywie. I faktycznie, miała ruję, lecz wtedy nawet o tym nie pomyślała. Nie miała z kim porozmawiać, a tak bardzo tego potrzebowała, troski, wsparcia, otuchy... no i wyszło jak wyszło. Rano jednak już go u jej boku nie było, a ona wymazała to ze swej pamięci, a przynajmniej próbowała, choć jak widać przeszłość jej nie chce opuścić. -Uh.. miałam. To była jedna noc, ja... potrzebowałam oparcia... jaka ja byłam głupia.- znów sapnęła, lecz tym razem wraz ze łzami. Nie chciała takiej przyszłości jak matka. Co prawda dobrze że się urodziła, lecz zawsze brakowało jej ojca. Alayike chciała znaleźć stałego partnera, z którym mogłaby mieć grupkę pięknych lwiątek, lecz sama? Do tego przecież nie widać u niej ciążowego brzucha, nie była na to gotowa! |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
02-07-2015, 09:27
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Jedna noc. Jasne. Vasanti przecięła powietrze biczowatym ogonem.
- O jedna za dużo - burknęła, tym samym przyznając lwicy rację w kwestii jej głupoty. Królowa miała nadzieję, że ten samiec przynajmniej niósł w sobie cechy godne przekazania przyszłemu Lwioziemcowi. Cóż to byłby za wstyd, gdyby miało się okazać, że córka najwybitniejszej lwioziemskiej medyczki oddała się byle komu...! - Cśś, spokojnie. Bez paniki. Lekko, nieco nieporadnie, otarła łbem o jej łeb, mając w zamiarze dodanie jej otuchy. - Znam się na tym - dodała. Prawdę mówiąc, ruda nigdy wcześniej nie miała do czynienia z ciążą - ani cudzą, ani tym bardziej nie znała tego z autopsji. Jednak instynkt podpowiadał jej, co powinna robić, by pomóc Alayike znieść poród. Przede wszystkim, nie powinna jej krępować obecność żadnych dorosłych samców, którzy zapewne również nie marzyli o byciu świadkami tego raczej prywatnego zdarzenia. Dlatego ogniste spojrzenie zatrzymało się na Mako. Jeszcze tu jesteś? |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
02-07-2015, 13:36
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Pomarańczowa położyła łeb na łapach, chcąc się jakoś schować, tak bardzo było jej wstyd. Jedna chwila i tak zniszczyła nie tylko swą przyszłość, ale i zszargała wizerunek swej matki. Z drugiej zaś strony wiedziała ile szczęścia przyniosła jej matce gdy się narodziła, więc może nie będzie tak źle? Gdy królowa otarła się o jej łeb, uśmiechnęła się lekko, na prawdę dodało jej to otuchy, bowiem z początku myślała że będzie nią gardziła za to co uczyniła. Co do samca, cóż. Był inteligentny, silny i odważny. Poznała go i kilka dni z nim spędziła na podróży. Ruja pojawiła się kilka dni później no i cóż, owinął ją sobie wokół łapy. Alayike ciągle miała nadzieję że może jednak coś mu wypadło, albo się wystraszył że zajdzie w ciążę... po prostu ciężko jej było że znów kogoś straciła. Teraz jednak będzie miała jego cząstkę, więc w sumie może ta ciąża wyjdzie jej na dobre? Przestanie żyć w smutku i monotonii, zacznie w końcu żyć, cieszyć się każdym dniem... choć póki co ból jej nie pozwalał nawet o tym pomyśleć.
-To chyba...już..- sapnęła, bowiem poczuła silny ból, oraz uczucie jakby chciała się załatwić, czyli po prostu musiała przeć. Lwiątko widać śpieszyło się na ten świat, Alayike wzięła więc głęboki wdech i zaczęła przeć, wydając przy tym jęki. Nie przeszkadzał jej kompletnie Mako, w sumie cieszyła się że był przy niej ktoś kogo znała jej matka, kto ostatnio ją pocieszył. Spojrzała więc na niego i kiwnęła głową przecząco, by nie wychodził, no chyba że wolał na to nie patrzeć. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
02-07-2015, 14:27
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Królowa czuła się trochę nieswojo w obecności rodzącej lwicy - zwłaszcza że tamta była młodsza od niej samej - ale za żadne skarby świata nie dałaby tego po sobie poznać. Była tu po to, by wspierać Alayike, a nie dodatkowo ją stresować.
Siedziała tuż obok, bo to było najważniejsze - musiała być przy niej. Zacisnęła wargi, z uwagą obserwując to, co się z nią działo, chcąc mieć pewność, że wszystko przebiega tak jak należy. Wydawało się jej, że wszystko jest w porządku, choć, jak już wspominałam, Vei nie miała w tym żadnego doświadczenia, więc równie dobrze jej wnioski mogły się okazać niepoprawne. Raz jeszcze zerknęła na czarnogrzywego. Wróć, "zerknęła" to złe słowo - ona najzwyczajniej w świecie zgromiła do wzrokiem za to, że miał czelność towarzyszyć córce Hewy w takiej chwili! Ruda prędko przeniosła wzrok na samicę, bo to ona była w tym momencie najważniejsza. |
|||
|
Furaha Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:315 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 72 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
02-07-2015, 14:33
Prawa autorskie: lineart Tcii, podpis rin-shiba i cyctat
Przyjście na świat powinno być świętem. Powinno się witać świat szerokim uśmiechem, radością płynącą z świeżego serca. To nie powinien być ani ból, ani łzy, ani pot. Ani krzyk nowo narodzonego, niemal pozbawionego futra maleństwa. Jeszcze bezimienny malec przeżył wielki szok po tym, jak brutalnie wypchnięto go z ciepłego i miłego miejsca, którym było łono jego matki. Nie rozumiejąc zupełnie niczego, wpadł w panikę. Gdzie ciepło? Dlaczego wszystko się tak nagle? Krzyknął w przerażeniu. Ale dźwięk, który wydobył się z jego gardła nie był nawet krzykiem. Był żałosnym piskiem, zdradzającym wielki strach. Chciał tam wrócić. Wrócić do tego, co znajome, co nie napawało go niepokojem.
Niestety Alayike mogła się poważnie zawieść, kiedy ujrzała kocię. Było bowiem idealną jej kopią. Futerko miał jasne, gładkie i krótkie. Co prawa oczy ukryte pod zamkniętymi powiekami miały kolor turkusowy, tak jak oczy ojca, ale tego świeżo upieczona matka nie mogła wiedzieć. Kociak był duży. Wyjątkowo duży, jak na noworodka, jako że miał nieograniczoną ilość miejsca, będąc jeszcze w brzuchu. Kocię od razu zaczęło pełznąć w stronę brzucha matki. Do ciepła, do mleka, które miało dać mu życie. Słabe łapki stawiał ślepo przed siebie, macając różowym noskiem. Tęsknił również za istotą, z którą spędził do tej pory całe swoje życie. *Ref* Feeling my way through the darkness Guided by a beating heart I can't tell where the journey will end But I know where to start They tell me I'm too young to understand They say I'm caught up in a dream Well life will pass me by if I don't open up my eyes Well that's fine by me |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
02-07-2015, 14:34
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
To wszystko przerażało lwicę, nie tylko ból ale i to uczucie, w końcu poczuła że coś w środku niej jest i było to jej dziecko, a może dzieci? W końcu ona sama miała dość liczne potomstwo, choć wtedy miałaby raczej większy brzuch. W sumie nie widziała jeszcze lwicy rodzącej jedynie jedno lwiątko, przez to też nie wiedziała że można było mieć tak mały brzuch w ciąży. Po chwili znów poczuła skurcz, więc zaczęła przeć z całej siły, a uczucie, że coś się w niej rusza dodawało jej jeszcze większej motywacji do parcia. Wzięła więc głęboki wdech i ostatnie parcie, które było chyba najbardziej bolesne, lecz po chwili poczuła niesamowitą ulgę. Obejrzała się, by sprawdzić czy to już, czy lwiątko się urodziło skoro ból zelżał, a gdy to zrobiła dostrzegła malca całego oblepionego. Nie bardzo wiedziała co robić, więc spojrzała przerażona na Vasanti, choć instynkt podpowiadał jej, by wzięła go i wylizała. Ale... co jeśli coś mu zrobi przez przypadek?
|
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
02-07-2015, 15:31
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica zmierzyła młode bacznym spojrzeniem. Wyglądało kropka w kropkę jak matka, a przynajmniej sprawiało takie wrażenie na pierwszy rzut oka. Poczuwszy na sobie pytający wzrok, zwróciła się do Alay:
- Możesz go umyć - potwierdziła jej przypuszczenia, powoli machając ogonem. - I pomyśl nad imieniem Cicho odetchnęła z ulgą. Spodziewała się, że poród potrwa więcej czasu, ale to dobrze, że niebieskooka nie męczyła się zbyt długo. - Gratulacje - dopowiedziała, posyłając jej lekki, całkiem ciepły uśmiech |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:208 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 30 |
02-07-2015, 15:43
Prawa autorskie: Malaika4 / Leonoy
Spojrzała raz jeszcze na piszczące lwiątko, które było jej dzieciątkiem. Faktycznie, na pierwszy rzut oka był podobny do mamy, lecz czy aby na pewno? Po słowach królowej wzięła ostrożnie malca i położyła na swych łapach i zaczęła ostrożnie i delikatnie myć jego futerko ze wszystkich lepkich mazi. Gdy był już czysty zauważyła, że był to samczyk, do tego jego podbrzusze było dokładnie takie jak u ojca, zaś końcówka ogona biała, czyli jednak coś po nim odziedziczył. Uśmiechnęła się do lwiątka, od razu go bowiem pokochała.
-Furaha- odparła, nadając mu tym samym imię, które oznaczało po prostu szczęście. W końcu od dawna się uśmiechnęła i to dzięki tej małej istotce, więc inne imię nie wchodziło w grę. Gdy był już czysty i miał imię położyła go obok swego brzucha, by mógł napić się ciepłego mleka, a sama spojrzała na Vasanti. -Dziękuję ci za wszystko.- odparła, nadal lekko się uśmiechając. Edit. Po kilku godzinach odpoczynku Alay postanowiła udać się gdzieś z malcem by odpocząć w samotności, nacieszyć się rodzicielstwem. Chwyciła więc synka w pysk delikatnie po czym kiwnęła królowej na pożegnanie i wybyła. z.tx2 (z Furahą) |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 8 gości