♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#1
02-07-2015, 21:12
Prawa autorskie: MadKakerlaken

I kolejny dzień spędził na patrolu, treningu z Busarą, pilnowaniu wszystkiego... dzień jak co dzień od kilku miesięcy, od kiedy został przywódcą. Nie, żeby narzekał na równowagę i porządek, co to to nie. Westchnięcie opuściło pierś rdzawego samca. Brakowało mu... odskoczni. Czegoś... kogoś, kto pozwoli mu na moment odwrócić swoje myśli od tego wszystkiego.
Kiedyś wiedział, do kogo iść.
Ale tego kogoś już nie było.
Poznaczone drobnymi, cienkimi bliznami łapy wyczuły zmianę podłoża. W zamyśleniu samczysko nawet nie zorientowało się, że zmienił trasę. Piaszczysta, ostra ziemia została zastąpiona przez miękką, soczyście zieloną trawę. Przez moment nawet myślał, że zapuścił się poza granicę...
Nie. Mała, zielona grota.
Był już tutaj kiedyś. Tak dawno... i nie sam.
Kącik pyska samca drgnął minimalnie. Był tu z przyjacielem, którego nieszczęśliwy traf zdecydował się zabrać.
Przez moment chciał nawet zawrócić... dopóki nie ujrzał pewnego znajomego kształtu. Z lekko zmarszczonym z zaskoczenia pyskiem, ruszył w stronę maleństw.
Czerwone ślepia błysnęły w zaskoczeniu, a chwilę później rozległo się charakterystyczne parsknięcie.
Grzybki.
Teraz już nie mógł odejść. Położył się kilka kroków dalej, nadal wpatrując się w te maleńkie, żywe cząstki wspomnień.
Uśmiechał się.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#2
02-07-2015, 21:35
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Szum płynącego nieopodal strumienia na próżno starał się zagłuszyć już tak niesłyszalne stąpnięcia wielkich, beżowych lwich łap. Te, obijając się o ziemię i siebie niekiedy, jakby wytyczały w trawie pijany dukt, niosły sprężyście szczupłe, długonogie, potargane cielsko czarnogrzywego samca, którego kolory ginęły w otoczeniu rozmyte, półprzezroczyste, rozedrgane, jak miraż. W istocie właścicielem eterycznego ciała był nie kto inny, jak ten, który jako jedyny mógłby Kahawianowi przypomnieć, dlaczego kilka miesięcy, lub nawet lat temu, postanowił sobie, że nigdy więcej nie poczęstuje się znalezionymi właśnie skarbami. Czy to zamierzał, malując się przed szafirowymi, zmrużonymi mocno ślepiami niewyraźnie, tego lew nie wiedział, lecz nie wybaczyłby sobie nigdy, gdyby nie spróbował do tego dojść. W jakiś... jakikolwiek sposób.
Zmatowiałe bielą ciało Deriona stanęło przed oczami Kahawiana jak żywe; odrobinę tylko transparentne i mniej wyraźne, gdy przestępowało z łapy na łapę, niepewne, czy podejść do Dwugrzywego. Niosło na sobie kurz wyniesiony jeszcze z Wąwozu, niosło w piersi, pomiędzy sklejoną czymś, jakby żywicą, grzywą, dwie głębokie rany, których Kahawian nie mógł dostrzec pomiędzy kołtunami czarnego futra, o których istnieniu świadczyć mógł tylko brud oblekający zranione miejsce.
Mlasnął, liżąc suche wargi, wpatrując się przy tym w Dwugrzywego bez wyrazu, lecz rozumnie, świadomie, uważnie. Przez jego pysk przebiegł skurcz uśmiechu, kiedy spływał wzrokiem po rdzawych łapach i lądował nim w trawie.
- Hej, ale czy ty nie... czy nie mówiłeś, że pierwszy i ostatni raz, stary? Kto jak kto, ale ty zawsze dotrzymywałeś słowa - oznajmił zachrypniętym głosem i uniósłszy przednią prawą łapę, podrapał jej bokiem lewą, na którą przeniósł ciężar całego półprzezroczystego cielska. Pociągnął nosem, nie wiedząc, co powinien dalej zrobić, jakby sytuacja, w której się znalazł, stała się bardziej kłopotliwa, niż się tego spodziewał.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#3
02-07-2015, 21:46
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Czerwone ślepia dostrzegały zmianę w otoczeniu. Szmaragd zieleni zastąpił szkarłat, złoto i granat zachodzącego słońca. Nie musiał dzisiaj wracać do termiterii. Mógł i chciał tu zostać. Ślepia częściowo znikły pod pokrywą powiek, a szum rzeki brzmiał niczym najłagodniejsza kołysanka. Ot, czego więcej do szczęścia potrzeba. Niemal już usypiał, gdy usłyszał pytanie. Z przyzwyczajenia odpowiedział spokojnie.
- I dotrzymałem. Niedobre są.
I ten moment realizacji.
Ten głos nie miał prawa rozbrzmiewać już na ziemskim padole.
Skąd więc...?
Spanikowane rubiny błysnęły jasno, gdy samiec dojrzał stojącą przed nim sylwetę.
Tak cholernie boleśnie znajomą sylwetę.
Chyba dawno już nie zerwał się tak szybko. Po prostu nie wierzył już w nic, co widział, słyszał. Bo jak to było możliwe?
Z rozchylonym w szoku pyskiem wpatrywał się w przyjaciela.
Nie miało prawa... nie było możliwości... co on tu robił?!
Oblizał nagle suche jak wióry wargi. Może to po prostu sen... kolejny sen... uspokoił się trochę. To musiał być sen.
Głęboki oddech... już lepiej.
- Derion... co ty tu robisz?
A skoro to sen, chciał się nim cieszyć. Kącik pyska uniósł się w charakterystycznym uśmiechu.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#4
02-07-2015, 21:57
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

- Cieszysz się na mój widok - oznajmił beżowy lew od razu, naiwnie, błyszcząc w oczach i na pysku dziecięcą radością.
Podniósł już uniesioną, dotychczas mierzwiącą z wolna sierść lewej łapy, prawą, dosięgnął nią do kufy i trącił jej bokiem zarysowany bliznami nos. Spoglądając na Kahawiana zachłannymi jego widoku oczyma, nie stracił z pyska ani milimetra uśmiechu. Podjął cicho:
- To nie sen, jestem tu. Tak mi się przynajmniej - ściągnął brwi - wydaje. Przybyło ci kilka blizn - dodał na jednym tchu, potrząsnąwszy łbem i postawiwszy na ziemi łapę. Uniósł ją zaraz i wskazał w kierunku Dwugrzywego. Zmarszczył nos, mówiąc: - kiedyś byłeś ładniejszy.
Zacisnął wargi, przekręcając głowę w sztywnym, niepłynnym ruchu na bok. Końcówka jego ogona drgnęła. Odwrócił się ku Kahawianowi ponownie. Dwugrzywy bez trudu mógł zauważyć, jak ciałem Deriona skubie chwytająca go całego ambiwalencja i zdenerwowanie.
- Mogę do ciebie podejść? - zapytał Derion nieśmiało, bez uśmiechu, bez niczego, co mogłoby ułatwić im obu zrozumienie się.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#5
02-07-2015, 22:06
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Samiec mruknął cicho w odpowiedzi.
- A czemu miałbym się nie cieszyć? Przyjaciół zawsze dobrze widzieć.
Może niekoniecznie martwych i przeźroczystych... ale to przecież sen.
Prawda?
Wydawało mu się, że i w tych wyblakłych granatowych ślepiach widział iskierki radości. Nawet te wszystkie jego ruchy, mimika... to wszystko zdawało się być tak realne. Gdyby nie to, że widział przez niego kontur stojącego za nim drzewa, mógłby stwierdzić, że Laja go okłamała. Że wszystko było w porządku, a czarnogrzywego po prostu wcięło na jakiś czas. Mimo że pierwsze zdanie samca nieco zmroziło mu krew w żyłach, nie przestawał się uśmiechać.
Może umierał? Na każdego przychodzi czas... Nie mógł powstrzymać chichotu na kolejne zdanie.
- No wiesz co? Samiec nie ma być ładny. Ma być silny i co najwyżej przystojny. A blizny świadczą o jednym i o drugim i o tym, że radzić sobie umiem.
Nawet przez moment nie odwracał od niego wzroku. Nie umknęło mu nagłe poddenerwowanie... po chwili wszystko było jasne.
-Wiesz, że tak.
Nie wiedział, co, kto i jak to się stało, że jego kumpel tu był. Ale chciał go tu zatrzymać choć na trochę.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#6
02-07-2015, 22:14
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Derion momentalnie zerwał się z miejsca i w kilkunastu długich krokach pospiesznego truchtu znalazł się przy Dwugrzywym. Wypuścił przez nos jedno fuknięcie podenerwowania i usiadł, tak, jak stał. Podniósł zad nieznacznie nad ziemię i przysunął się bliżej Kahawiana, niemal stykając swój nos z jego nosem. Jego boki rozdęły się i zaraz opadły, kiedy Derion wykonał coś na kształt westchnięcia, którego wypuszczonego z płuc Kahawian nie mógł poczuć nawet, gdyby zmrużył ślepia, nastawiając się lekkiemu podmuchowi derionowego wydechu. Derion, choćby chciał, mógł tylko udawać, że żyje.
- Wiesz, bo jak już tu jestem, powiedz mi, szybko tak, póki jeszcze nie zniknąłem - zaczął nerwowo, łyskając ślepiami na boki i unikając zostania złapanym w rubinowe wejrzenie bystrych ślepi przyjaciela - powiedz mi, proszę, czy widziałeś ostatnio Ivy, chciałbym się tylko upewnić, jak się ma, zobaczyć ją przez chwilkę. Nie, nie martw się, o nie - mówiąc, odchylił się do tyłu i uniósł z ziemi przednie łapy, pozwalając sobie na nieśmiałą, mimowolną gestykulację - nie zamierzam jej dać o sobie znać, tylko tak bardzo za nią tęsknię, okropnie. - Spojrzał w oczy Kahawiana. Przetrzymał w nich chwilę milczenia, którą przerwał cichym, zachłannym, przestraszonym: - proszę cię bardzo mocno.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#7
02-07-2015, 22:28
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Prawie czuł drżenie, które towarzyszyło każdemu skokowi samca. Prawie. A tak pozostał w sidłach przyzwyczajeń umysłu. Akcja- reakcja. Widzi biegnącego lwa, czuje wibracje spowodowane uderzeniem potężnego cielska o ziemię. Widzi samca, zbliżającego łeb do niego, wydychającego powietrze w jego pysk. Niemalże czuł lekki powiew i tak dobrze wryty w pamięć zapach Deriona.
Niemal.
Pułapki umysłu, tak gęsto rozstawione, co chwilę łapały wzruszonego spotkaniem rudego w swoje sidła. Mógłby się zatracić na tej granicy jawy i snu... a może szaleństwa?
Czerwone ślepia łagodnie przyglądały się przyjacielowi. Zachowywał się jak zwykle, gdy zaczynał mówić o dręczącej go sprawie. Rozedrgana mowa, przyśpieszony oddech... jeszcze trochę i zacznie się lekkie kiwanie w przód i tył.
Tak, nadal pamiętał.
Nie było ciężko jednak przewidzieć, o co dokładnie tak się niepokoił. A Kahawian błagał w duszy pierwszych królów, by oszczędzono mu potrójnej męczarni wspomnień, poinformowania i widoku cierpienia przyjaciela.
Jednak pierwsi królowie jak zwykle pozostali głusi na jego prośby. Dwugrzywy sapnął ciężko i odwrócił wzrok. Żaden ojciec nie powinien się o tym dowiadywać. Nie ważne, czy żywy, czy martwy. Starał się utrzymać głos na wodzy... to było tak... ciężkie...
- Derionie... ona nie żyje.
Przełknął ślinę i zacisnął ślepia. Nie chciał widzieć.
- Zginęła kilka dni po tobie... nie poradziła sobie sama. Laja ją znalazła... zaniosła do ciebie...
Powinni się spotkać tam, po drugiej stronie. Czemu się tak nie stało?! Załzawione spojrzenie padło na kompana.
- Derionie, tak mi przykro...
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#8
02-07-2015, 22:40
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Derion zmieszał się słowami Kahawiana bardzo mocno. Ściągnął brwi, potrząsnął łbem ledwie zauważalnie, odsunął pysk od pyska przyjaciela, odwracając głowę na bok i wrzynając się spojrzeniem w ziemię obok nich. Milczał kilka długich sekund, zbierając w głowie resztki pozostałych w niej myśli, a nie było ich tam wiele.
- Nie ma jej u mnie, Kahawian - zaczął poważnie, nie przerywając tępego zapatrzenia na poruszane delikatnym ,wieczornym wiatrem, źdźbła obszytych granatem traw. Kontynuował w tonie nagany, którą celował w Dwugrzywego niechętnie, lecz uważając to za słuszne: - została w kryjówce, kiedy poszedłem szukać dla nas jedzenia. - Popatrzył na niego, opadł przednimi łapami na trawę i ciągnął, wstając powoli: - to było kawałek drogi stąd, na Lwiej Ziemi. Wąwóz - zawyrokował, kiedy odwrócił wibrujące w ruchu półprzezroczystymi plamami cielsko od Kahawiana. Przekręcił łeb, ustawiając go doń profilem. Dodał: - Ach, jak nie chcesz, to zostań sobie tutaj, ja pójdę ją... - urwał. Zatrzymał się z jedną łapą uniesioną w skamieniałym półkroku. Rozkołysał łeb ledwie zauważalnie na boki, nie skoncentrował wzroku na niczym, zamyślony nad czymś, co powściągało jego pysk w beznamiętny wyraz. Mrugnął. Nie wiedział, co zrobić dalej. Jego ułożony w bezruchu kształt spowił smutek.
- Kahawian? - zawołał przyjaciela cicho.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#9
02-07-2015, 23:00
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zaprzeczenie Deriona tylko jeszcze mocniej uderzyło w rudego samca. Starał się powstrzymać od słowotoku, próby opowiedzenia tego co przekazała mu Laja... jakby wnętrzności zajęły mu się ogniem. Mógł tylko obserwować gniewne odrzucenie brutalnej prawdy przez jasnego samca.
On również tego nie rozumiał. Przecież tak zawsze kazano chować zmarłych, razem z ich rodziną. By chociaż po śmierci nie musieli się bać...
Pozwolił sobie tylko na lekkie kiwanie głową.
- Wiem Derionie... Laja mi mówiła... tam ją znalazła... długo szukała. Ivy czekała na ciebie...
Nie był w stanie wydusić nic więcej. Zacisnął kły, dławiąc jęk narastający w gardzieli.
Nie było możliwości, żeby lwiczka przeżyła. Nie sama, nie tak mała, nie tak... samotna, wystraszona. Jasna samica była medykiem, nie mogła się mylić.
Chciał go zatrzymać, zawrócić. Prosić, żeby tego nie robił. Przecież Derion znał swojego przyjaciela, wiedział, że nigdy go nie oszukał... w ciszy obserwował, jak ten zamiera w bezruchu, aż w końcu wzywa go.
Rdzawy w niemej prośbie pokręcił łbem. Niech tam nie idzie...
- Derion... nie rób tego.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#10
02-07-2015, 23:11
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Lew postąpił do przodu dwa kroki samymi tylko tylnymi łapami, które, podstawiwszy pod zad, ugiął. Siedząc, przekręcił łeb ku Kahawianowi, któremu przez moment mogło się wydać, że Derion zamierza zamrzeć w bezruchu i już nigdy się nie wyrwać z tego stanu. Ten uczynił rzecz wręcz przeciwną - płynnie i spokojnie pociągnął całe cielsko za odwracającym się łbem i podszedł do Dwugrzywego, nie patrząc na niego i nie patrząc w gruncie rzeczy nigdzie. Usiadł od razu, kiedy znalazł się blisko niego, najbliżej, jak mógł, kilkakrotnie przysuwając się, starając się poczuć go przy sobie. Zgiął łeb, chcąc wtulić go w kaskady złocistego mierzwu futra przyjaciela, lecz przymykając oczy i wyobrażając sobie, że czuje jego łaskotanie na swojej skroni, otworzył pysk. Zawinął ogon wokół łap, przytulając się w swojej wyobraźni do Kahawiana jeszcze mocniej, a przy tym jemu samemu nie pozwalając w najmniejszym stopniu odczuć na sobie ani dotyku swojego ciała, ani muskania swojego wypuszczanego przez nos, nierzeczywistego oddechu.
- A ty? Jak się masz, co? - zapytał niegłośno, zabiegając gorliwie myślami o to, żeby sylweta Kahawiana łudziła swoją bliskością. Skacząc oczyma z lewa na prawo, dodał: - Co u was słychać, opowiesz mi coś miłego szybko?
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#11
02-07-2015, 23:31
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nie wiedział już, czego mógł się po nim spodziewać. Dalszego zaprzeczenia, ataku gniewu, żalu? Najchętniej nigdy nie dopuściłby do sytuacji pierwotnej... Derion nadal odwiedzałby go na Zachodzie razem z Ivy... ich córki polowałyby razem... tak, jak to powinno być. Nim Śmierć obudziła się ze swojego głębokiego snu, wszystko było dobrze. Może właśnie za dobrze.
Niepewny wszystkiego, obserwował jak granatowooki zmniejsza dzielącą ich odległość. Tak bardzo teraz chciał mu pomóc...
Nawet nie drgnął, gdy niematerialne cielsko wtuliło się w jego grzywę. No bo czemu? Przecież nic nie czuł. Mógł jedynie zawiesić łeb w miejscu, gdzie niegdyś znajdował się jego bark. Tym razem to nie umysł miał oszukać jego, a on umysł. Czas na zmianę... zwłaszcza, że była teraz ta ułuda dotyku potrzebna.
- Szkarłatny Świt to teraz Zachodnie Ziemie... którymi ja dowodzę. Rag zdradził.... wiele się działo, nie chcę ci wszystkiego opowiadać. Dwie rodziny zostały rozbite. Busara... ma już przeszło rok. Jest znacznie lepszym łowcą niż wtedy, gdy ją widziałeś pierwszy raz.
Cichy, ciepły, acz nadal zachrypnięty śmiech wydobył się z jego gardła.
- Wiesz... tęskniła za tobą. Pytała się, czy możemy do ciebie iść...
Przerwał myśl, nim zapędził się za daleko. Nie wiedział, czy czerwonooka nadal pamiętała swojego wujka. Może zapomniała... może po prostu nie wiedziała już, kim był potężny samiec, którego tylko cień obrazu zaszył się gdzieś we wspomnieniach.
- Kalani jest cała. Maya dowodzi grupą łowiecką. Póki co... wszystko jest tak, jak powinno.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#12
02-07-2015, 23:45
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

W miarę upływu słów Kahawiana wyraz na pysku Deriona ulegał stopniowemu przeobrażeniu. Początkowo jego rysy usztywnił niepokój, kolejne fakty przydawały odpowiedzi Dwugrzywego złowróżbnego wydźwięku, prowokując uszy czarnogrzywego lwa do położenia się po sobie, a oczy do szerszego rozwarcia. Dopiero wspomnienie Busary sprowokowało go do rozluźnienia się. Ono, lub sama postawa Kahawiana, który zmieniwszy temat, wyraźnie się rozpogodził, powodując tym samym u Deriona podobną reakcję i idące za nią poprawienie się i przysunięcie bliżej przyjaciela.
- Maya? Ta zołza? - zapytał od razu po usłyszeniu jej imienia. Fuknął cicho i wetknął szeptem w grzywę Kahawiana ciche i wesołe: - wszystko jest tak, jak powinno.
I pokrzepiło go to, bo cokolwiek rozumiał, rozumiał na pewno emocje, które oblekły ich obu jak gęstniejący wokół cień zapadłego przed chwilą zmroku. Cokolwiek do niego docierało, jakkolwiek pojmował świat, jakkolwiek rozumiał to, co przekazał mu o śmierci Ivy Kahawian, teraz czuł się dobrze. Przy nim. Starając się wyobrazić sobie, że nie dzieli ich śmierć.
- Wiesz, u mnie też jest tak, jak powinno. Tak myślę.
Podniósł łapę, chcąc trącić kamień, który już od kilku miesięcy nie wisiał na jego szyi. Skrzywił się, cofnął łeb, spoglądając w dół na odwróconą opuszkami do góry, odjętą od grzywy łapę ostrożnie.
- Wiesz jak to się stało? - zapytał, przypatrując jej się. Ciągnął, nie czekając na odpowiedź: - to była głupia antylopa.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#13
02-07-2015, 23:58
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Parsknął cicho.
- Wiesz, że nie zołza. Po prostu... ma taki charakter. Wydaje mi się, że z lwicami znacznie lepiej się dogaduje, ale to raczej cię nie zaskoczy. Wiele się nie zmieniła.
Dopiero po tym jak Derion powtórzył za nim jego ostatnie zdanie, zorientował się, jak... niedorzecznie to brzmiało. Dla jasnego nic było tak jak trzeba. On i Ivy nie żyli. A teraz siedział tu i rozmawiał z żywym nie mając bladego pojęcia, gdzie w wiecznej ciszy podziewa się bordowookie maleństwo. Gdyby mógł, zdzieliłby się za te nieprzemyślane słowa.
Trochę zdziwiło go to, co padło z pyska Deriona Jednak nie chciał się dopytywać, o co dokładniej mu chodziło. Jeśli zechce, sam powie... zawsze tak było. Nie musiał się odsuwać, by widzieć co ten robił. Mimo, że przyprawiało go to o mentalne ciarki... nie chciał zrywać kontaktu. Potem mu najwyżej powie, kto ma kamień.
- Zemsta za wszystkie wcześniej upolowane...
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#14
03-07-2015, 00:09
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

- Hm - uśmiechnął się do ostatnich słów Kahawiana. - Tak myślę. Pieprzyli zawsze coś o Kręgu Życia, ale w gruncie rzeczy chyba chodzi tylko o to, żeby zawsze być czujnym. Tak mi się wydaje, nie wiem, czy mam jakieś prawo zabierać głos w tej sprawie - wyszczerzył lekko zęby, odchylając łeb, by móc spojrzeć kątem oka na pysk Dwugrzywego. - Bądź czujny, Kahawian. Dla mnie. No i dla Busary, oczywiście... myśl raczej o niej, nie o mnie. Albo o mnie teraz, żeby mi było miło, a o niej, jak już sobie pójdę, co ty na to? Myśl o niej, kiedy polujesz - powiedział ostatnie zdanie śmiertelnie poważnie, rozwarłszy oczy szeroko i przytknąwszy bok łba do piersi Kahawiana ponownie, bardzo ostrożnie. - Maya. Ona z tym polowaniem. Pilnuj jej.
Potrząsnął lekko łbem, strącając z oczu zapatrzenie. Zacisnął powieki, zgrzytnął zębami, pociągnął nosem, spoglądając na rozmydlony przed swoimi oczami świat niechętnie.
- Ona tak z tym polowaniem może zrobić sobie krzywdę, opiekuj się nią. Zołza, ale... może nie zołza, może taki ma tylko charakter, ale przesadza z polowaniem. - Posmutniał. Zapytał szeptem, łamiącym się głosem: - Jesteś teraz przywódcą? Nie wiem czy to dobrze, że mnie widzisz, może powinienem już sobie pójść, ale nie wiem jak. Nie wiem, dlaczego tu jestem. Chyba myślałeś o mnie, co?
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#15
03-07-2015, 00:23
Prawa autorskie: MadKakerlaken

- Ewentualnie Krąg Życia, albo Pierwsi Królowie postanowili sobie zażartować w kiepskim momencie. Mają... dziwne poczucie humoru.
Tak samo, gdy młode ginęły przed ich rodzicami. To po prostu nie miała prawa bytu w najmniejszym z możliwych stopni. To co mu mówił... nie było dla niego niespodzianką, czy czymś nowym. Gdy był na patrolu, bądź lwice polowały, miał świadomość tego, że coś mogło się stać. Nie mniej jednak, starał się zażartować, jego kolej by sobie na to pozwolić. W tej chwili role delikatnie się zmieniły.
- O to się nie martw. I o moje myśli skupione aktualnie na tobie również. Wiesz... niecodziennie zdarzają się takie spotkania.
Chyba, że istnieje ktoś, dla kogo spotkania z duchami, trupami, widmami czy kto tam wie czym jest normą. Nie ważne, jak... emocjonujące spotkanie było, rudy nie chciałby się zamienić z tą personą na skóry.
- O nią też. W grupie się opanowała. Nadal jest narwana, ale nie aż tak. Dostałaby ochrzan od Buski. Mała patrzy w nią jak w obrazek. I chyba ona jedna jest na tyle odważna, by wytknąć jej jej błędy. Nawet ja nie próbowałem.
Parsknął rozbawiony. Busara szanowała starą lwicę i martwiła się o nią... rozmawiała z nimi o tym, że widzi pewne problemy Mai. Starała jej się pomagać nawet mimo gniewnego fukania zielonookiej. Na dobrą sprawę, Kahawian nie wiedział w jaki sposób jego córkę widzi matronę łowczyń. Jako mentorkę, przyjaciółkę? Chyba coś pomiędzy.
- Jakby to powiedzieć... grzybki jakoś mi przypomniały nasze spotkanie. Nie przewidziałem, że cię tu ściągnę.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości