Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
20-07-2015, 05:16
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Na prawdę myślała, że sobie poszedł, bezwładny szloch zagłuszył jego kroki w jej stronę, dlatego z lekkim zaskoczeniem odkryła, że jednak zdecydował się wrócić. Zrobiło jej się nawet miło i nieco cieplej, mimo iż wydawało się, że wcale akurat do drugie nie było tego dnia potrzebne. Do tej pory nie wiedziała jakie to uczucie, gdy ktoś siedzi u boku, tak blisko. Nie wiedziała do czego to porównać, bo nie pamiętała nawet czy matka kiedykolwiek była tak blisko. Ona zawsze interesowała się bardziej samcami niż nią.
Znalazła w sobie trochę siły, żeby przewrócić się na brzuch i podsunąć jeszcze bliżej. Zapewne tego Infinity się nie spodziewał, bo nie miał chyba okazji widzieć jej takiej nigdy. Czasami zdarzało jej się pogrążać w żałosnej zadumie w samotności, nikt jej wtedy nie widział. Podniosła na chwilę wzrok na samca, ale zaraz znów się schowała. Podsunęła się na tyle blisko, że w pewnym momencie schowała pysk w gęstej grzywie Saixa. Wtuliła się jak naiwne lwiątko w rodzica. - Przepraszam - wymamrotała ledwie słyszalnie, co zapewne i tak jeszcze bardziej zostało zagłuszone przez to iż wcale nie opuściła grzywy czarnego żeby to powiedzieć. Może nawet nic z tego nie zrozumiał? Trudno. Nie zauważyła nawet jak przez to wszystko zasnęła. Ot co, wściekła się, popłakała się, zmęczyła i zasnęła. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 02:16
Prawa autorskie: Dirke
Szczerze?
Saix nie wiedział co robić. Nie był nauczony jak pocieszać, w końcu większość swojego życia przeżył w samotności. Nie był pewien, co najlepiej pomogłoby Gizie się uspokoić, ochłonąć. Z mglistych wspomnień z lat kiedy jeszcze był małym gówniarzem, miał przed oczami obraz siebie, w chwili po tym jak dostał bliznę na pysku. Arto po prostu wylizał mu ranę, nałożył opatrunek i przytulał, czekając aż rozhisteryzowane lwiątko się uspokoi. Cóż... nie pozostawało mu chyba zrobić nic innego jak postąpić podobnie. Faktycznie nie spodziewał się, że Giza tak się do niego przyklei. Choć mógł zrozumieć jej zachowanie, na podstawie tego samego wspomnienia. Chociaż tutaj występował inny rodzaj bólu, Saix po pocięciu ryja też kleił się do Arto. Cóż, zaczął więc uspokajająco lizać Gizę po barku. Nie bardzo miał gdzie, tak się w niego wtuliła. Czuł się trochę nieswojo, przez kilka ostatnich lat żaden lew nigdy się do niego tak nie zbliżył. Naruszało to trochę jego przestrzeń interpersonalną, ale nie powiedział ani słowa. Chyba to nie był najlepszy moment, a on mógł przecież trochę wytrzymać. Nie odpowiedział Gizie, nadal lizał ją po barku, swoją łapą nakrył też jej. Chwilę zajęło mu zrozumienie, ze Szara najwyraźniej zasnęła... I co teraz miał zrobić? Westchnął cicho. Nie chciał spać. Miał zbyt duży mętlik w głowie. Cóż, może poobserwować okolicę z tego miejsca, czemu nie. Patrol to to nie będzie, ale mniejsza. Chociaż nieco obawiał się reakcji Gizy kiedy ta się obudzi. No nic. On w każdym razie czuwał. |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 02:44
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Nie zasnęła tak od razu, ale gdy już się jej udało to spała spokojnie. Spokojnie oddychała i nawet przez sen obróciła się tak, że nie miała już zupełnie schowanego pyska w grzywie Saixa. Opierała pysk łeb o jego łapy i podwinęła łapy. Nie mogła mieć też pojęcia o tym, że uśmiechała się gdy spała. Pierwszy raz spała tak spokojnie, że nic nie przerywało jej snu, zupełnie jak lwiątko, które nie ma o co się martwić.
Nie obudziła się szybko, a stan przebudzenia zwiastowały szybkie westchnięcia i ziewnięcie. Otworzyła oczy i podniosła łeb ku górze. Wiedziała, że samiec zapewne będzie pierwszą osobą jaką zobaczy po przebudzeniu, więc jej reakcja nie była gwałtowna. Westchnęła zerknąwszy w bok. Dostrzegła też drobne rany, które zostawiły jej pazury po tym gwałtownym ataku. Fuknęła i zmarszczyła lekko brwi, miała dość zacięty wyraz twarzy w tej chwili. Zbliżyła nos do rany na barku samca i zaczęła wylizywać rany. - Nic nie mów - warknęła tylko w między czasie. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 03:05
Prawa autorskie: Dirke
A Saix przez cały ten w sumie niewiele się ruszał. Raz czy dwa zmienił pozycję z leżenia na brzuchu do leżenia na boku, ale generalnie cały czas tkwił w tym samym miejscu. Oczywiście starał się zachowywać jak najciszej, żeby nie obudzić samicy. Obserwował ją uważnie, skoro miał okazję. Wyglądała teraz tak niewinnie i uroczo. Tak, uroczo. Widzicie, wykrzywiony złością pysk jest brzydszy, przecież już było o tym wspominane. Giza z takim delikatnym uśmiechem wyglądała za to czarująco.
Oczywiście dał jej spać ile chciała, choć zastanawiał się przez chwilę czy nie pójść i nie upolować czegoś. Miał nadzieję, że będzie głodna po przebudzeniu, bo to będzie wskazywało na to że Giza już całkiem wyzdrowiała. Zaraz jednak porzucił pomysł polowania w tej chwili. Nie chciał nawet myśleć, co Giza mogłaby sobie pomyśleć, kiedy by się obudziła akurat w momencie kiedy on ganiałby za antylopą poza jej zasięgiem wzroku. Oczywiście w tym czasie rozglądał się też czy nie nadchodzi nikt obcy. Na szczęście było pusto. Kiedy nadszedł moment na przebudzenie się Gizy, znów utkwił w niej wzrok. - Dobry wieczór. - powitał ją grzecznie. Faktycznie już zmierzchało. Niedługo słońce miało się całkiem schować za horyzont. Obserwował jak na gładkim i uśmiechniętym pysku znów pojawiają się zmarszczki, kiedy Giza się skrzywiła. Zrobił jak chciała i nie powiedział nic więcej. Zmarszczył lekko brwi zdziwiony kiedy szaraz zaczęła zajmować się jego rankami. W sumie mógł sam je wylizać nie nie pomyślał. Nie były na tyle groźne by się nimi zajmować, ale skoro Giza chciała... |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 03:19
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
- Bry - odparła.
Jedyne co siedziało w jej głowie teraz to po prostu chęć odwdzięczenia się chociaż tym, że oczyści mu te rany. Chociaż tyle mogła, choć z trudnością przychodziło jej przełykanie własnej dumy i tego, że nie mogła teraz wiele zrobić. Musiała odzyskać siły, choć wcale nie czuła głodu. Zastanawiała się trochę czy ten brak apetytu nie jest już po prostu kwestią przyzwyczajenia. Bowiem jej żołądek przywykł do małej ilości pokarmu i z tego względu nie czuła głodu. Czuła, że musi to naprawić. Odchrząknęła czując futro czarnego na swoim języku. Zmarszczyła brwi jeszcze bardziej gdy zerknęła na samca. - Czemu w ogóle tu ze mną siedzisz, co? - Może i była spokojna jakiś czas temu, ale chciała rozwiać jeszcze kilka możliwości. - Mogłeś sobie pójść. Ja bym sobie poradziła - uniosła nos ku górze jak to miała w zwyczaju i bez strachu spojrzała w oczy Saixa. Jednak za chwilę przypomniało jej się z jaką łatwością sobie nią rzucił. Poczuła się nieswojo i cofnęła spojrzenie. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 03:30
Prawa autorskie: Dirke
Grzecznie dawał sobie wyczyścić te rany bez słowa. Zerkał na nią, nie było to jednak nachalne spojrzenie. Ciekawiło go, jak się będzie zachowywać lwica. Czy spali się ze wstydu, czy spróbuje ukryć swoje zakłopotanie agresją? Na pewno nie będzie spokojna, co do tego Saix mógł być pewien. Po tym co między nimi tutaj zaszło, raczej o spokoju mowy być nie mogło.
Co do pokarmu... cóż, najwyżej Giza będzie musiała się zmusić. Lew musi jeść regularnie żeby utrzymać swoje ciało w dobrej kondycji. Jeśli szara miała zamiar nie jadać dalej bo "nie czuje głodu", to źle skończy. Jeszcze bardziej osłabnie aż w końcu nie będzie się mogła zupełnie ruszać! Oczywiście również patrzył samicy w oczy, kiedy ta zadała mu te dwa pytania. Trochę zaskoczyło go, że tak szybko samica uciekła wzrokiem. Czyżby zaczęła się go bać? Zrobiło mu się troche przykro. W końcu nie wykazywał wobec niej agresywnej postawy. Wtedy nią rzucił fakt, ale to był gest samoobrony. To że miał znacznie więcej siły niż ona to już inna sprawa. - Mogłem. Ale zostałem. To źle? |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 03:45
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Bała się, czuła nieswojo... to semantyka.
No cóż, nie mogła wiedzieć, że jest mu z tego powodu przykro, albo raczej nie myślała, że samiec mógłby się tak czuć w takim momencie. Przyzwyczaiła się do tego, że samiec robi co chce i zawsze stawia na swoim. Gdy obserwowała swojego ojca nie przypuszczałaby, że ten osobnik posiada jakieś wyższe uczucia, słyszała też o lwach, które zabijają lwiątka albo o takich brutalach jak ten, który skrzywdził niewinną Nyotę. Tak samo Ragnar zostawił ich na pastwę losu, zrobił jak mu było wygodnie i tak samo Otieno pozostawił ją samą sobie po tym jak się nią zaopiekował, a potem wrócił jak gdyby nigdy nic. Już raz powiedziała Otieno co o tym wszystkim sądzi - dla niej wszystkie samce były takie same i do tej pory uważała, że Infinity nie stanowi tutaj wyjątku. To był chyba najważniejszy powód, dla którego Giza wciąż nie miała lwiątek. Ani nie znalazła odpowiedniego ani żaden jeszcze jej nie zmusił do tego. Ot co. Zmarszczyła brwi słysząc odpowiedź. - Tak, wy wszystko możecie - sapnęła. Z jej gardła znów wydobyło się warczenie. Wiedziała co o tym myśleć i sądziła, że Saix nie różni się w tym od innych samców. Wciąż uważała, że ta cała jego troska zapewne wynikła z kaprysu a nie innej potrzeby. Zresztą o to właśnie pytała a samiec wyminął to pytanie. Nie spodobało jej się to. - Nie to chciałam wiedzieć - odwróciła wzrok i pysk w bok zamykając oczy, nie patrzyła na niego wcale. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 04:18
Prawa autorskie: Dirke
Cóż, Saix z kolei nie wiedział o jej rozterkach.
Niby Giza opowiedziała mu swoją historię, ale bardziej zdradziła tylko ogólny jej zarys. Cała kwintesencja tego jak szara czuła się w stosunku do samców nie została jednak mu zdradzona i na dobrą sprawę nie było w tym nic dziwnego. Skoro Giza nie darzyła ogółu samców sympatią, raczej nie było możliwości by zwierzała się jednemu z nich tak dogłebnie. Zmarszczył brwi kiedy usłyszał to warczenie. Okej, wiedział że Giza raczej nie będzie raczej od razu "do rany przyłóż" i nie pohamuje swojego temperamentu po tym zdarzeniu, które miało miejsce przed jej zapadnięciem w sen, ale zdziwił się też, że tak od razu znów zaczęła warczeć. Postanowił jednak nie reagować gwałtownie. Raz że nie miał tego w zwyczaju, dwa, że podejrzewał że doprowadziłoby to do kolejnej awantury. A nie chciał przecież zepsuć swoich relacji z Gizą. Położył swoją łapę na jej. - Uznałem że nie jesteś w najlepszej kondycji psychicznej i że po przebudzeniu możesz zrobić coś głupiego. Zostałem, żeby cię w razie czego odwieźć cię od tego pomysłu. - odpowiedział. On z kolei cały czas patrzył na Gizę. Jej słowa go zaintrygowały. Nadal jednak wiedział zbyt mało, żeby móc powiedzieć coś więcej o aspekcie który dręczył szarą. |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 04:39
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Trudno było o tym mówić, Saix nawet nie pytał Gizy o powód jej niechęci. sądziła, że jej postawa jest typowa dla lwicy, nie wierzyła ona bowiem, że można darzyć samca uczuciem głębszym niż sympatia i ogólny szacunek z racji bycia chociażby ojcem lwiątek. Nie miała okazji bowiem nigdy czegoś takiego ani obserwować ani doświadczyć. Przykład jej matki nie wchodził w grę, ona była po prostu puszczalska.
Czując, że samiec zdecydował się dotknąć jej łapy cofnęła swoją. Nagle znów się zamknęła mimo iż wcześniej dawała Saixowi lizać naruszoną skórę na jej karku i w ogóle. Odsunęła się nieco. Mogła wyglądać dość zabawnie, jak obrażona mała lwiczka, która unosi się dumą gdy mały samczyk ciąga ją za ogon albo mówi, że nie może się z nim bawić bo jest lwicą. - To dziękuję za troskę - mruknęła niezadowolona z całej sytuacji. Położyła po sobie uszy. Teraz z kolei wyglądała jakby całkiem zapomniała o własnych przemyśleniach parę godzin temu. Jakby wciąż czuła się zagrożona i osaczona. Położyła pysk na swoich łapach kierując spojrzenie w stronę wód rzeki. Ot co, nie miała po prostu gdzie utkwić wzroku. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 04:53
Prawa autorskie: Dirke
Cóż, prawdopodobnie podejrzewał, że Giza taka po prostu jest. A z resztą, wiedział, że nawet gdyby zaczął ją wypytywać, zapewne by mu nie odpowiedziała. Po prostu nie i już. Chociażby dlatego że był samcem. Dlatego też był dla niej uosobieniem wszystkich negatywnych cech. Bo był samcem.
Kiedy Giza zabrała swoją łapę... cóż... oczywiście odebrał to jako gest wycofania się. Znów była nieufna, najeżona, niechętna. Nie wiedział co powoduje u niej takie emocje. W jednej chwili rzuca się na niego wściekła, później zasypia z pyskiem w jego grzywie i śpi słodko jak lwiątko, a w chwilę potem znów fuka i jest niedostępna. - To była ironia? Bo ja naprawdę się o ciebie martwiłem. - odpowiedział, chcąc nieco załagodzić sytuację. Westchnął cicho. Miał wrażenie że Giza otoczyła się żelaznym murem i za nic nie pozwoli go rozbić ani nawet ponad nim przeskoczyć. Czuł się jak intruz, wyraźnie widział, że samica nie ma więcej ochoty na rozmowę z nim. Te położone uszy dobitnie na to wskazywały. - Czemu znowu jesteś zła? Powiedziałem coś nie tak? - czuł się dość niezręcznie. Nie wiedział czy powinien z nią tutaj nadal siedzieć. A co jeśli teraz wymyślała mu od najgorszych? Chyba jednak powinien dać jej spokój. Podniósł się na łapy i zerknął jeszcze raz na Gizę. - Widzę że nie życzysz sobie mojej obecności. Zostawię cię zatem w spokoju i pójdę na patrol na sawannę... |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 05:12
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Zerknęła na niego kątem oka i chociaż jej ogólna postawa i zmarszczki na nosie sugerowały, że jest wściekła to jednak oczy nie ciskały gromów, nie były nawet połowie wzburzone. Wydawały się jednak błyszczeć zupełnie tak jak woda w rzece nieopodal. Zdradzały raczej smutek niż złość. Cóż, była wewnętrznie rozdarta. Z jednej strony cały czas myślała o lwiątkach i zazdrościła lwicom, które mogły cieszyć się macierzyństwem, ale jednocześnie odrzuca każdego jednego napotkanego samca, nawet takiego, który podobno się o nią martwi.
- Nie nabiorę się na twoje sztuczki - powiedziała nagle. - Wam chodzi tylko o jedno. Tym razem nie odwracała wzroku lecz patrzyła na Saixa otwarcie, patrzyła mu prosto w oczy. Chciała zobaczyć jak się zmieniają. - Osiągniesz swój cel a potem sobie pójdziesz - kontynuowała. Patrzyła jak Saix wycofuje się i zamierza odejść. - Tak jest najłatwiej, odejść sobie, a ty głupia lwico się martw co dalej - warknęła. Chciała zobaczyć reakcję, czy będzie się bronił czy tylko utwierdzi się we własnych przekonaniach. Leżała patrząc i nie odrywając wzroku i czekała bez słowa. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 05:25
Prawa autorskie: Dirke
Atmosfera była ciężka, Saix miał wrażenie że zaraz ich oboje wgniecie w ziemię. Nie wiedział o co Gizie chodzi, nie wiedział też co powinien zrobić. Nigdy nie musiał zagłębiać się w czyjąś psychikę, rozumieć kogoś. Kiedy był młody nigdy się nad tym nie zastanawiał, kiedy dorósł nigdy nie musiał. Był zagubiony i to go zaczynało powoli irytować. Nie rozumiał Gizy, nie wiedział co było powodem jej załamania, nie wiedział czego od niego oczekiwała.
- Najadłaś się szaleju w tej jaskini medyka czy co? Albo nawdychałaś jakichś oparów? O co ci chodzi z tym "wam wszystko wolno", "wam chodzi tylko o jedno". Co to znowu za "my", hę? - w końcu sam warknął. Widział ten smutek w oczach szarej ale nie potrafił zrozumieć jego przyczyny. Miał wrażenie że ma z nią całkiem dobrą relację, polubił ją nawet, ale teraz nie wiedział co myśleć. Wrócił do niej i stanął tuż przed nią. Jego postawa się nie zmieniła, nadal wyglądał jakby miał się po prostu lada moment wybrać na polowanie. Ale oczy wyrażały zniecierpliwienie i może też to zagubienie, które odczuwał? - Oświeć mnie zatem, co to za cel do którego tak usilnie dążę. Jak już będę wiedział co to i to osiągnę, przestaniesz mi robić wyrzuty o nawet nie wiem co? Jej ostatnich słów nie skomentował z początku, bo było dla niego zupełnie pozbawione sensu. Giza wyglądała jakby zaraz miała popaść w jakąś depresję z jego powodu, ale kiedy chciał ją uwolnić od swojego towarzystwa, co jak liczył pomoże jej się wziąć w garść, zaczęła rzucać jakimiś totalnymi nonsensami. - Czym się tak niby martwisz, hm? Co to za ogromne problemy, z którymi mam cię niby teraz zostawić? |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 05:40
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Widząc jak samiec się wścieka zacisnęła uszy szczelnie na czaszce i zmrużyła oczy, jakby miał zaraz na nią napaść, uderzyć albo coś w tym stylu.
- Nie jestem szalona... - powiedziała cicho - ...nie jestem szalona... - powtórzyła za chwilę gdy ten wylewał na nią swoją złość. Powtórzyła to jeszcze parę razy aż Infinity skończył mówić, tak jakby chciała zagłuszyć całą tę złość. - A jak ci się zdaje? - Kolejne słowa znów powiedziała cicho. Po chwili otworzyła oczy i spojrzała na czarnego kuląc się nieco. - To chyba jasne, chodzi mi o WAS, samców. Może dla niego nie było to tak oczywiste, właściwie prawie na pewno. Jednak jej się cały czas zdawało, że mówiła jasno. - Zależy wam tylko na byciu wysoko w hierarchii i lwice, a jak przychodzi co do czego to podkulacie ogony pod siebie i uciekacie - powiedziała. Oczywistym było, że akurat większość kłótni wywoływała ona, ale zawsze uważała, że miała ku temu powód. To jej sposób bycia i temperament, a także bagaż doświadczeń nie pozwalał na bycie miłą. Wiedziała, że stąd biorą się konflikty, ale przynajmniej uchodziła za silną i pewną siebie. - Ja ci po prostu nie wierzę, że się martwisz - znów się odezwała. |
|||
|
Saix Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 55 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 05:59
Prawa autorskie: Dirke
Zamiótł zniecierpliwiony ogonem. Leżała i kuliła się przed nim jak trusia, jak polna mysz zagoniona w róg, jak głupie lwiątko które zapędziło się na terytorium gdzie polują hieny.
Wysłuchał wszystkich jej żalów i choć nie wiedział o większości zdarzeń, które ukształtowały tę niechęć, część puzzli zaczęła wskakiwać na swoje miejsce. Niechęć do Otieno. Przypadek Nyoty. Pobieżnie opowiedziana historia szarej. Tak. Składało się do kupy, choć nie zmieniało to faktu, że Saix uważał ową niemalże wrogość w tej chwili, względem jego osoby, za totalnie nieuzasadnioną. - Podnieś się. - rzucił krótko. - Usiądź prosto jak na lwicę przystało, wypnij dumnie pierś a nie kul się jak zastraszona surykatka! Sam także usiadł na tyłku, trącił ją łapą żeby szybciej zrobiła to co jej powiedział. - Gdyby zależało mi na hierarchii, zaraz powołałbym się na swój książęcy tytuł i zażądał jakiejś wysokiej pozycji w stadzie! Ba! Pewnie w ogóle nie opuszczałbym Złoziemców, czekając tylko aż moi bracia wyzdychają, wyzwałbym Arto do walki na śmierć i życie i zwyciężył albo zdechł i zgnił w ziemi. Miałbym cały harem lwic, które co roku rodziłyby mi wesolutkie stado młodych! - mówił coraz głośniej. W tym momencie jednak zrobił pauzę. Kontynuował dalej ciszej, prawie szeptem. - Ale nie mam. Bo mi na tym nie zależy. Zamilkł na dłużej. Mierzył Gizę spojrzeniem, najwyraźniej obserwując jaki efekt miały jego słowa. A potem dodał jeszcze: - Gdybym chciał za wszelką cenę lwicę, dziś już chodziłabyś z brzuchem. Jak myślisz, jak łatwo jest wykorzystać samicę z dziurawym barkiem? |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
21-07-2015, 06:21
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Spuściła nos na kwintę i pokręciła niemo głową. Nie patrzyła na czarnego, oddychała za to coraz głośniej i głośniej a potem wzdychała, nabierała powietrza do płuc i wypuszczała ustami. To podobno pomaga na stres.
- Nie chcę - odparła. Czy chodziło o jej upór czy nie, to nie miało znaczenia, a przynajmniej dla niej. Mruknęła niezadowolona czując, że ten szturcha ją łapą. - Nie chcę! Nie mogę? Z początku stwierdziła, że nie będzie jej po prostu rozkazywał. Wprawdzie czuła się zwiotczała, wypompowana, nawet jeśli chciała wstać miała wrażenie, że łapy się jej nie słuchają. Ale może to i lepiej, tak czuła się bezpieczniej, choć nie wiedziała czemu. Przewróciła się jedynie na brzuch i położyła się na własnych łapach, jednak na nic więcej się nie zebrała. Tak po prostu. - A kto cię tam wie - wtrąciła gdy ten prowadził swój monolog. Mało to przypadków w historii takich, którzy dążyli do władzy latami? Takich, co tuszowali romanse i się z nimi nie obnosili? Tak jak jej ojciec przykładowo. Nie wiedziała czy chciała, żeby jej wytłumaczył to i owo, czekała jednak na jego zdanie. Ot co. Teraz jakby trochę żałowała. Zresztą nic więcej nie powiedziała, trochę tylko pociągała nosem, nie chciała się znów rozbeczeć. Czuła się zdezorientowana. Właściwie wiedziała o co jej chodziło, teraz tak jej się wydawało. Leżała tyle dni chora a Saix odwiedzał ją raz po raz przynosząc jedzenie. Zaczęła zastanawiać się czy może nie zależało mu na niej. Jednak chciała usłyszeć to od niego. Uważała, że martwić się można o wiele rzeczy i to wcale nic wielkiego nie znaczy. Dlatego stwierdziła, że najwyraźniej ma ją za jedną z wielu z lwic ze stada. I tyle. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości