Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
13-08-2015, 11:57
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Od tamtego koszmarnego dnia minęło już kilka nocy. Damaja nie pojawił się na wspomnianym przez Busarę treningu. Pewnie się tego spodziewała. Ciekawe, co powiedziała reszcie na jego usprawiedliwienie. Przez cały ten czas czarnogrzywy nie mógł znaleźć tyle odwagi, żeby się przed nią pokazać. Był dumnym, napuszonym tchórzem, który nie mógł z siebie wydobyć słów przeprosin. Taka samo odnosił się do sprawy Deyne. Jedyną różnicą było to, że w tej drugiej sytuacji odważył się zaingerować. Nie, nie przyjdzie do niej i nie zacznie skomleć o przebaczenie jak skarcony kundel, ale da jej znać, że coś się zmieniło.
Wiedza medyczna Kudłatka nie należała do najrozleglejszych, lecz stale pożerał nauki Kahawy jak wygłodniały sęp. Za dnia z uwagą wysłuchiwał jej słów, zaś pod osłoną nocy wędrował po okolicy, starając się rozpoznać rośliny, o których ta mu mówiła. Musiał wyglądać jak półgłówek, stojąc w blasku księżyca i mamrocząc coś pod nosem o nędznych ziółkach rosnących w ciemnych odmętach dżungli. Pewnego razu zbudził się przed świtem. Zrezygnował z noclegów w należącym do Zachodu Skalisku. Na ziemiach stada pojawiał się po zmierzchu, żeby zarzucić jakiś nędzny kęsek w okolice pewnej groty. Od paru dób szukał rozwiązania, które według niego byłoby jedynym godnym darem dla konającej łowczyni. Analizował utarte schematy, brał pod uwagę przytoczone mu przez znachorkę wyjątki, sprawdzał, czy wcześniej nie popełniono żadnego błędu. Te myśli nie pozwoliły młodzikowi spać dalej. Dźwignął się i pomknął na spotkanie z Kawą. Akurat teraz był ten dzień, kiedy o tej porze ratelka jeszcze słodko spała. Samczyk chrząknął głośno i tknął wielką łapą białej pręgi na ciele swojej nauczycielki. - Wstawaj, staruszko. Potrzebuję twojej pomocy. |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
14-08-2015, 00:24
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
Im bardziej się starzała tym więcej drzemała, coraz częściej się na tym przyłapywała, że potrafiła zasnąć przy prostych czynnościach. Niczym dziecko potrzebowała dużej ilości snu. Choć pamięć miała dobrą i jak dotąd nie zawodziła ją. Nie zareagowała gdy lew pojawił się w jamie. Jego zapach był jej tak dobrze znany, że nie traktowała go jako potencjalne zagrożenie czy intruza. Zdążyła tylko mlasnąć. Gdy poczuła dotyk przyjemnej łapy na swoim grzbiecie, uśmiechnęła się, to była jedna z tych rzeczy, które uwielbiała. Mizianie i kizianie po grzbiecie. Z początku głos tak odległy odbijał się od jej uszu, przerywając przyjemne marzenia senne. Kruszyły się niczym odłamki szkła burząc ład, przywracając ją do rzeczywistości. Otworzyła leniwie oko oceniając sytuację.
Pierwsze co ujrzała to ciemną postać nad sobą, jedynie węch potwierdził ją o obecności Damaji. Było wcześnie, zbyt wcześnie jak na wizytę po nauki. Do tego przejęcie w jego głosie, wręcz natarczywie niecierpliwie. Informujące, że nie jest to coś co można zbagatelizować. Przetarła łapą ślepia, podniosła się przeciągając, strzelając przy tym starymi kośćmi. - Cóż jest tak pilnego, że nie może poczekać do rana? - Mruknęła powstrzymując ziewanie. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
14-08-2015, 13:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Był tak poddenerwowany, że nie odpowiedział, tylko skinął parokrotnie nerwowo głową na potwierdzenie jej słów.
- Nie mogę zasnąć - burknął nasz mały pieprzony egoista - i nie zasnę, dopóki mi nie pomożesz. Rozejrzał się dookoła, po czym dostrzegłszy obiekt swoich poszukiwań, podszedł do jednej z wyrw w ścianie i wyciągnął z niej podarty strzępek skóry, który raczej się już do niczego nie nadawał. Rzucił go przed Kawę i zasiadł na nim zadkiem, który akurat mieścił się w jego granicach. Było jeszcze przed świtem, więc słońce nie ogrzewało skalnej posadzki w norze znachorki. Jeszcze tego by mu brakowało, żeby sobie przeziębił zadek... albo, ekhm, tych cenniejszych rzeczy, które koło niego leżą (wiszą?). - W moim stadzie jest lwica - zaczął. Starał się mówić beznamiętnie, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Jeśli ratelka należała do spostrzegawczych obserwatorów i słuchaczy, z pewnością zauważyła, że coś go z ową lwicą łączy. Co to było - musiała sama zgadnąć. - Jakiś czas temu zaczęła odczuwać ból w boku. Nasza medyczka omacała ją, ale niewiele z tego wyszło. Stwierdziła, że to prawdopodobnie naciągnięcie mięśni, którego nabawiła się na polowaniu. Dostała coś przeciwbólowego i rozkurczowego, ale po dwóch dniach nie przeszło. Zielarka spróbowała z miętą pieprzową na grypę, ale nadal nie było poprawy. Oprócz bólu w boku nie miała kaszlu ani powiększonej tchawicy czy gulek pod żuchwą*, więc to samo w sobie wyklucza grypę i podobne jej infekcje. Dodatkowo ostatnio doszedł brak apetytu, a nawet, kiedy... pacjentka... je, to chudnie w oczach. Czasem jest poprawa i jest w stanie zapolować, ale słabnie z dnia na dzień i nie rusza się ze swojej groty. Medyczka próbowała z maściami i okładami na ten nieszczęsny bok, stosowała głodówki, podejrzewając zatrucie i środki przeczyszczające na wypadek, gdyby to była jakaś utknięta kość... Zatrzymał się i zastanowił chwilkę. Chyba niczego istotnego w tej opowieści nie ominął. Skarciłby sam siebie, gdyby zapomniał o jakiejś ważnej informacji. - Masz jakiś pomysł, co z tym zrobić? Jakiś egzotyczny lek, który na to pomaga, a u nas go nie ma? Bardzo mi zależy, żeby ta lwica jeszcze trochę dychała. Niedługo padnie z bólu i z głodu. //*Pozwolę sobie tak to nazwać, bo przecież lew nie wie, że to węzły chłonne podżuchwowe xD |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
14-08-2015, 23:29
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
Wysłuchała uważnie młodzika marszcząc przy tym brwi. Gdy raport dobiegł końca zamknęła oczy namyślając się. Wciągnęła głęboko powietrze ustami i z parą wypuściła z powrotem przez nos, sapiąc przy tym. Najchętniej sama przebadałaby ową lwicę, ale najwidoczniej Damaja nie chciał by ta była przy pacjentce. Choć ewidentnie zależało mu na niej, mimo, że nie chciał tego po sobie pokazać. Co było dość dziwne i intrygujące. Tryby w jej mózgu działały jeszcze powoli, nierozbudzone zbyt dobrze. Rzeczywiście objawy, które podał można by przypisać przeziębieniu. Jednak cała analiza chorej, asortyment i medykamenty, które zastosowała stadna medyczka nie pomogły. Nie załagodziły objawów.
Ciężki przypadek. Podrapała się po boku, na samą myśl o tym wszystkim aż ją zaswędziało. A może to natarczywe pchły ja porządnie już gryzły. Kłucie w boku... Mięśnie na pewno nie, przesilenie znika nawet nieleczone w większości przypadków. Zresztą na pewno nie towarzyszy temu brak apetytu i zmęczenie... ...Ale brak kaszlu. To nie mogą być płuca. Jeśli leki nie działają na podane ciało, czyżby to był inny aspekt? Zamarła na chwilę a oczy otworzyły się szerzej, zaświtało jej coś w głowie. - Damaja, ten ból... - Podeszła do niego bliżej przykładając łapę, czuła pod poduszkami jak w środku kołacze się pewien narząd. Wybijając rytmicznie swoja pracę. - ...Czy to w tych okolicach ją boli? |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
15-08-2015, 17:06
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Zamarł, kiedy wymacała pewien bardzo istotny obszar lwiego ciała. Mimo swojego głębokiego położenia w śródpiersiu, otoczenia warstwami błony surowiczej i osadzenia w zbudowanej z kości klatce, serce pozostawało jednym z najdelikatniejszych organów każdego wyższego stworzenia - nie tylko pod względem mechanicznym. Damaja szybko, choć bardzo niechętnie, pojął istotę rozumowania swojej nauczycielki. Skoro żaden lek nie działał na ciało, istniała wielka możliwość, że to wcale nie o nie chodziło.
Z bólem wypuścił powietrze przez drżące usta. Czyżby on był chorobą, która wykańczała Deyne? Nie znał całej jej przeszłości, nie podejrzewał, by był ku temu inny powód niż jego bezczelność i egoizm. Szklana ściana łez stanęła przed zielonymi tęczówkami, których zwykle jadowity odcień jakby nagle zmatowiał. - Obawiam się, że akurat z tym bólem będę musiał pomóc jej sam, Kawo. Uśmiechnął się smutno, a samotna kropla spłynęła po jego policzku. Niepytany nie będzie wdawał się w szczegóły. - Ale na to potrzebuję czasu. Jeśli nie pokonam u niej tego świństwa w brzuchu, to może mi go zabraknąć. //Możliwe, że od jutra do czwartku nie będę miała internetu nawet w telefonie D: |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
16-08-2015, 07:57
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
/Spoko, i ja mam ostatnio jakieś problemy z internetem./
Gra w którą ją wplątał była bardziej złożona niż jej się to wydawało. Wiedziała, że potrafił być momentami egoistyczny, zgryźliwy w zachowaniu. Jednak ta jego duma jakby nieco przygasła, jakby zdał sobie sprawę z tego, że zrobił komuś przykrość. Brakuje tylko tego by i on zapadł na chorobę duszy. Nie pozwoli mu na to. Jest młody, jego światopogląd dopiero się kreuje. Nie została wtajemniczona w szczegóły dotyczące tej gry. Ale to nie znaczy, że nie otrzyma ważnej lekcji. Zawsze uważała, że najlepiej starać się naprawiać błędy i rozwiązywać problemy samodzielnie. Co najwyżej za czyjąś radą. Postawa jednak jaką reprezentował obecnie skazywała go na porażkę. Warknęła gardłowo i ugryzła go w łapę zaciskając szczęki by ostre kły pozostawiły na niej swoje piętno. Atak był nagły i niespodziewany, odsunęła się widząc jego zaskoczenie. Puściła go zanim zdążył zareagować choć fala bólu powinna do niego dotrzeć. - Boli prawda? To minie z czasem, zagoi się choć zostawi to po sobie pewien ślad. Ilekroć na niego spojrzysz będziesz mimowolnie sobie o nim przypominał. Tak nasze umysł i serce zapamiętuje złe uczynki. Stanęła na cztery łapy i skierowała się ku wyjściu z jamy. - Chcę ci coś pokazać. Poczekała aż ruszy za nią i zaprowadziła go wprost na pole pełne kwiatów, które wyrosły na tym gruncie. Do niedawna nie było tu nic, same popioły. Wystarczył niespełna rok czasu i niewielki wkład ratela by wyrosło tu coś więcej niż tylko kępka trawy. - Jesteśmy podobni do roślin. -Ciągnęła swój monolog, podchodząc bliżej jednego z okazałych okazów. - Cieszymy się gdy świeci słońce dające nam ciepło, radujemy się z nadchodzących deszczów i symbolizujący po nich urodzaj. Nawet gdy wieje wiatr uginając nas pod ciężarem kłopotów. Wychodzimy znów na prostą. Jednakże... - Zadeptała kwiatka ugniatając go łapami. -...Gdy ogrom problemów jest zbyt wielki nawet sam czas nie wystarczy by wróciło się do pełni życia. Możliwe, że z czyjąś pomocną dłonią ten okaz wróci do stanu przypominający poprzedni. Będzie to wymagało dużo cierpliwości i pracy. Zerknęła na niego czy słucha jej uważnie i nadąża za tym co chce mu przekazać symboliką. Kontynuowała dalej spokojnie. - Jeśli mimo tego kwiat zwiędnie. - Wysunęła łapę przegrzebując resztki i wyciągając z nich małą torebkę z nasionami. - Może się okazać, że zostało po zniszczeniu coś więcej. Nowe pokolenie, które powinno dać bardziej obfite plony. Odwróciła się z powrotem do lwa siadając przed nim. - Damajo, każdy czyn ma swoje konsekwencje, nawet ten najbardziej błahy. Czasami będzie to wybieranie mniejszego zła. Czasami poświęcenie czegoś. Jednak nigdy nie powinna to być ucieczka od odpowiedzialności, problemów i przeszłości. Czekała na jego reakcję, na przetrawienie słów. Czekała również na to czy zechce wtajemniczyć ją w swoje koszmary. Nigdy na niego nie naciskała dając mu swobodę działania i uczenia się na własnych błędach. Gdy gubił się szukając odpowiedniej drogi, starała się podsyłać mu różne wskazówki i podpowiedzi naprowadzające na dobry kierunek. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
17-08-2015, 21:25
Prawa autorskie: MadKakerlaken
//Okej, z trudem, ale na moment udało mi się wejść. Przepraszam za zwłokę.
Syknął i cofnął łapę, kiedy ostre ząbki znachorki w końcu się od niej odczepiły. Chociaż trwało to zaledwie parę sekund, ból był nie do zniesienia. Damaja miał pewność, że to też chciała mu przekazać w swojej małej "demonstracji" - nawet szybki cios paru drobnych słów może pozostawić ranę na długi czas, jak nie bliznę na całe życie. Oblizał krwawiące miejsce i ze skrzywionym pyskiem ruszył za nauczycielką. Czarnogrzywy nie do końca zrozumiał przesłanie płynące z jej wypowiedzi. Wziął ją sobie jednak do serca - bardzo prawdopodobnym było, że jej mądrość może mu się przydać w niedalekiej przyszłości. Oblicze roczniaka zasmuciło się, a on sam zwiesił smętnie łeb. - Wcale mi to nie pomaga, Kawo - bąknął i westchnął głośno. - Ba, chyba mam jeszcze mniej nadziei niż wcześniej. Kolejne westchnięcie wymsknęło mu się spomiędzy warg. |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
18-08-2015, 22:28
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
Dała mu pstryczka w nos. Był młody, to zrozumiałe, że szukał gotowych rozwiązań. Podanych niczym na tacy.
- Jeszcze nie spróbowałeś a już się poddajesz? Nie przypominam sobie bym brała na ucznia ciepłą kluchę.- Zamiotła ogonem po ziemi nieco poirytowana. Sama liczyła na to, że jej wykład nie zginie w odmętach jego umysłu przez niezrozumienie. Najłatwiej uczyło się na błędach, mało kiedy młodzi się słuchali tego co się do nich mówiło czy przestrzegało. - Po prostu spróbuj naprawiać własne błędy. Jeśli się nie uda, będzie tobie lżej na sercu. Ponieważ starałeś się coś z tym zrobić a nie zostawić na pastwę losu. Może się okazać, że otrzymasz również przebaczenie. Domyślała się, że zrobił coś niewłaściwego owej lwicy, skoro brał odpowiedzialność na swoje barki. Dobre i chociaż tyle, że zdał sobie sprawę ze złego postępku. - Pytałeś się również o zioła. Mm...są pewne ale one jej nie uleczą. Dadzą tylko chwilową poprawę stanu, ewentualnie uspokoją. Miałam kiedyś przyjemność przebywać w towarzystwie małpiej szamanki. - Zamyśliła się na chwilę wracając oczami wyobraźni do przeszłości. Na jej pysku odmalował się lekki zbłąkany uśmiech. Stare dzieje, swoje też za uszami miała. Nie była idealna. Zaraz się jednak poprawiła chrząkając. To nie był odpowiedni moment by raczyła go opowieściami z lat młodości. - Możesz spróbować podać owoc passiflory do mięsa, powinno jej zapewnić spokojny sen. - Chociaż tyle, skoro organizm był wyczerpany to potrzebował snu na odnowę utraconych sił i energii. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
21-08-2015, 14:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Rady Kahawy zawsze brał sobie głęboko do serca. I tym razem nie było inaczej. Jej mądrość i wiedza pomogła mu w wielu przypadkach, więc teraz nie mogło być inaczej. W sumie co innego mógł zrobić? Gdyby się poddał, to by sobie potem wypominał, że nie podjął żadnej próby. Przecież nie wszystko musi kończyć się niepowodzeniem. W ramach wdzięczności, Damaj otarł pyskiem czule o czarno-białą głowę znachorki.
- Dzięki, Kawo - wymruczał podczas pieszczot. Odsunął się potem od niej i potrząsnął łbem. Ciemne, spadające w dół kosmyki ułożyły się porządnie na jego karku i podgardlu. Skoro już się trochę uspokoił, mogli się wziąć do prawdziwej roboty. Uśmiechnął się kątem pyska, gdy ujrzał jej minę. W lot pojął, że ratelka wcale nie była taka grzeczna i opanowana, na jaką zawsze mu wyglądała. "Ciekawość" była drugim imieniem młokosa, lecz wiedział, że w tej chwili są ważniejsze sprawy do załatwienia niż marne opowiastki. Miał nadzieję, że na to przyjdzie jeszcze kiedyś czas. - A coś przeciwbólowego? Ziarna maku na przykład? - zagaił. - Była kiedyś świetną łowczynią, zapewne bardzo brakuje jej porządnego polowania z resztą grupy. Chciałbym, żeby była szczęśliwa chociaż przez chwilę, jeśli "to" rzeczywiście jest w tym momencie nieuniknione. Uśmiechnął się smutno. Dopiero w ostatnich dniach zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Wcześniej tylko trochę przejmował się przyszłym losem różnookiej, lecz w swoim ślepym gniewie nie odczuwał żadnych związanych z nim emocji. Teraz zaś, kiedy brutalnie ściągnęła mu zasłonę z jadowitych ślepi, coraz częściej przyłapywał sam siebie na niekontrolowanych momentach rozpaczy i zwątpienia, kiedy w odosobnieniu łkał nad losem zranionej matki. |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
21-08-2015, 18:11
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
Przymrużyła ślepia gdy lew się otarł o jej łeb. Im bardziej stara tym bardziej łasa na tego rodzaju pieszczoty. Oj jak bardzo brakowało jej dłoni jej dawnej pani. Gdy drapała ją za uszami czy po brzuchu.
Zastanawiała się marszcząc czoło jak to miała w zwyczaju. Analizowała. - Mak może się okazać zbyt silny dla kogoś wycieńczonego. Działa także uspokajająco i usypiająco. W zbyt dużej dawce może wywołać halucynacje. A i o przedawkowanie łatwo.- Przebierała łapami drepcząc w tę i z powrotem. Tak jakby chodzenie pobudzało jej zwoje mózgowe. - Ja bym jej dała mieszankę mięty z melisą w postaci naparu. - Obejrzała się za siebie na gorące źródła. Mieszankę mógłby parzyć tutaj, gdzieżby indziej miałby ku temu sposobność. Ta wrząca prawie ciecz uwalniała z ziół to co najcenniejsze. Mało, który medyk o tym wiedział. Zazwyczaj liście były podawane w suchej formie do żucia lub przegryzienia. - Lub z ziela czerwonokrzewu. Mają to samo zastosowanie, tylko nie posiadam go w swoich zapasach. Do tego ma łagodny lekko słodki smak, przyjemnie się go pije. Jest też dość oszczędny, można wielokrotnie z tych samych liści go parzyć. - Mimo, że leki w swoim zwyczaju nie miały smakować a pomagać tak ten był wyjątkiem. - Dla wzmocnienia dałabym sproszkowany korzeń żeń-szenia. Co by miała siły na te wasze polowania. - Zerknęła w swój woreczek zawieszony na szyi. Delikatnie pazurkami odchyliła rąbek przeszukując składniki. Parsknęła niezadowolona. - Byłoby dobrze gdybyśmy wspólnie wybrali się w poszukiwaniu medykamentów. Moje zapasy strasznie się uszczupliły. - Zawiązała z powrotem sakiewkę, upewniając się jeszcze czy nic nie wyleci. - Co o tym wszystkim myślisz, mój młody medyku? |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
21-08-2015, 22:03
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Zamyślił się na moment i przytaknął jej ruchem głowy. Miała rację, nie pomyślał o tym. Wycieńczenie obniżało granicę wrażliwości na lek, a tym samym poprzeczkę, po przekroczeniu której delikwent przenosił się w stan wiecznie trwającego snu. A nie o to im tym razem chodziło.
- Dałabyś radę dać mi trochę tego naparu? Troszkę, na spróbowanie, jak zadziała. I żeby sprawdzić, czy dam radę to donieść na Zachodnie Ziemie. Na wspomnienie o wyprawie uśmiechnął się szeroko, lecz chwilę później jego uśmiech zniknął. - Przydałoby się, w końcu muszę zacząć zbierać na zapas. Nie wiem, czy Laja ma cokolwiek wartościowego w swojej grocie. Tylko... tylko musiałbym coś załatwić przed wyjściem. Bardzo mi na tym zależy. Zielonooki miał pewną niezwłoczną sprawę do załatwienia, którą czynił zawsze po zmroku. Teraz, kiedy mieszkańcy Zachodu budzili się do snu, pojawienie się tam groziło zdemaskowaniem. |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
23-08-2015, 07:35
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
- Nie bierz nigdy nic bez pytania, to byłoby równoznaczne z podkradaniem. - Na wspomnienie o Laji i jej zapasach medycznych. Ruszyła swój ociężały zad do jamy, narobiła hałasu szukając jak największego kokosa. Przywaliła go przecież innymi mu podobnymi. Stosik malał a reszta turlała się lekko po jednym z korytarzy. W końcu znalazła, i pomyśleć że niedawno wszystko układała. Później będzie czas na porządki, teraz są ważniejsze sprawy. Wzięła te dwie połówki kokosa w łapy, z innej półki sięgnęła po lianę pyskiem. Wróciła do młodzika. Pokazała mu na spokojnie jak przyrządzać ów napar.
Przede wszystkim opłukała je w gorącym źródle z wszelkich niedoczyszczeń. Z sakiewki wyciągnęła ziele melisy i mięty lekko nagniatając by lepiej wydobywały się z nich aromaty. Wrzucając je do jednej połówki. Drugą zanurzyła w wodzie nabierając wody, przelała je do czarki z ziołami. Zamknęła drugą połówką i przewiązała solidnie lianą aby się nie otworzyło i rozlało. - Pod przykryciem lepiej się parzą. - Rzekła robiąc supełek. Wyciągnęła ku niemu łapki z zabezpieczonym lekarstwem i skinięciem głowy poprosiła go by się pochylił. Gdy tak uczynił przewiązała mu resztę na szyi. Tak by mógł spokojnie przetransportować na Zachodnie Ziemie. - Wystarczy jej tego na dwa dni. Zrobiłabym więcej ale nie posiadam składników. Spojrzała mu w oczy uważnie i rzekła łagodnym tonem. - Zrób co do ciebie należy. Rozmowa nic nie kosztuje a może wiele zdziałać w przypadku chorej. Ba! Twoja obecność również może się okazać zbawienna. - Dotknęła pazurem jego nosa by wziął sobie do łba, że być może jest kluczem do rozwiązania tej sprawy w pozytywny sposób. -Nie śpiesz się z powrotem, nasza wyprawa może trochę poczekać. Myślę, że wasza stadna medyczka będzie w posiadaniu tych ziół. Zrobisz kolejny lek samodzielnie. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
23-08-2015, 21:24
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tę zasadę Kawa zdążyła mu wpoić już wiele miesięcy temu, kiedy niepostrzeżenie chciał pożyczyć od znachorki jedno małe ziółko dla pewnego "eksperymentu". Dostał po łapach niemal natychmiast i to nawet dotkliwie, więc od razu porzucił swoje złodziejskie zapędy. Od tamtej pory większość rzeczy starał się wyszukać sam.
Tak jak zwykle, Damaja uważnie patrzył, jak samica przygotowuje lek. Chłonął jej nauki jak gąbka i mimo wczesnej pory i niedoboru snu wciąż zapamiętywał każdy krok. Przyglądał się pracy jej zwinnych palców. Jak on sobie z tym sam poradzi? Spojrzał na moment na swoje wielkie, kocie łapy, przystosowane do zadawania śmiertelnych ciosów, a nie do rozgniatania nasionek i gotowania roślinek. Może i jego ciało nie było do stworzone do drogi, którą młody lew sobie obrał, ale nie zamierzał z tego powodu z niej zboczyć. Posłusznie schylił kosmaty łeb i ugiął się nieco, kiedy niespodziewany ciężar zawisł na jego szyi. Do czasu dostarczenia na Zachodnie Ziemie napar powinien mieć zdatną do wypicia temperaturę i konsystencję. Potem otarł jasny pysk o jej czarny policzek. - Dzięki, babciu - zachichotał zawadiacko. - Pojawię się, gdy tylko zapadnie zmrok. Śpij dalej, na razie nie będę przeszkadzał. Skinął głową na pożegnanie, po czym wybiegł z jaskini z nietypowym pakunkiem na karku. Kiedy tylko załatwił swoje sprawy na Zachodnich Ziemiach, wrócił do znachorki, gotowy na wędrówkę. //Myślę, że wyprawę można by było przeprowadzić nawet w tym wątku. Co ty na to? Dam znać jakiemuś MG. |
|||
|
Kahawa Konto zawieszone Gatunek:Ratel Płeć:Samica Wiek:11 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:269 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 28 Zręczność: 48 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 70 |
24-08-2015, 00:56
Prawa autorskie: Madkakerlaken, Eyal Bartov
Gdy tylko zniknął jej z oczu wzięła się za porządki. Darowała mu nawet tą "babcię" liczyła, że dobrze się sprawi. Choć na przyszłość postara mu się to słownictwo wybić z głowy. Resztę czasu spędziła na drzemce, regenerując siły.
Późnym popołudniem udała się na łowy upolowawszy mysz. Napełniła choć trochę żołądek i legła w cieniu nory. Przypomniała sobie, że miała mu jeszcze dać korzeń żeń-szenia. Specjalnie dla niego wybierze się do lasu po miód. W postaci proszku jest bardzo gorzki, z dodatkiem nektaru nabierze nieco słodyczy. Osobiście pofatyguje się na Zachodnie Ziemie, nie ma sensu by młody biegał ciągle w tę i z powrotem. Zresztą dawno tam nie była. Ale to po wyprawie. Otarła łapa cieknącą ślinkę na myśl o tej lepkie cieczy. Jej myśli powędrowały na inny tor. Czyściła własne pazury słysząc kroki na zewnątrz, wyszła nieśpiesznie przed norę. Myślała, że będzie miała więcej czasu dla siebie. -Szybko wróciłeś. - Była zdziwiona, sądziła, że ważne sprawy załatwia się dłużej niż przez parę godzin. Przyjrzała mu się uważnie i zmieniła temat. Nie ma sensu dłużej drążyć tego tematu i go pogrążać w smutku. - To czego będziemy konkretnie szukali? - Zapytała chcąc się upewnić czy zapamiętał. /Nie widzę problemu./ |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
24-08-2015, 15:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken
- To była szybka sprawa, nie potrzebowała wiele wysiłku - uśmiechnął się markotnie i zdmuchnął czarny kosmyk znad oczu. Gdyby tylko na sawannie był jakiś fryzjer...!
- Przyda się w sumie wszystko, przecież nie będę podkradał Lai. Passiflora do mięsa, żeń-szeń na wzmocnienie, ewentualnie mięta i melisa, może ostrokrzew. To by mi się najbardziej w tym momencie przydało. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości