Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
24-08-2015, 22:10
Prawa autorskie: Ragous
Nie spała długo, a i sen, który ją objął nie był dobry. Nie muszę, więc mówić, że humor lwicy nie polepszył się, a wręcz przeciwnie- pogorszył. Odpoczynek miał być rzeczą, która powinna zregenerować zarówno jej stan fizyczny, jak i psychiczny, lecz niestety żadnej z obu rzeczy się nie doczekała.
Jej powieki podniosły się ciężko, jakby sklejone niewidzialnym spoiwem. Zamrugała kilka razy, aby stwierdzić, że to co ją oślepiało nie było słońcem, a księżycem. W takim razie przespała te kilka godzin. Cóż, to musiało na razie jej wystarczyć, chociaż nie była z tego faktu zadowolona. Naburmuszone spojrzenie powędrowało w stronę pobliskiego głosu. Z zaskoczeniem zauważyła, że należy on do jej młodszej, rudawej koleżanki. Szczerze? Nie była z tego faktu zadowolona. Sen dotyczył właśnie Busary. I jej ojca. I wszystkich ze stada. Uch. Dlaczego to wszystko ją musiało spotkać? Ciszę nocy przerwał świst przecinającego powietrze ogona. -Chciałam pobyć sama. W termitierze raczej to by było trudne do wykonania.-burknęła, unosząc przy tym ciemne brwi. Miała nadzieję, że będzie zmuszona znosić obecność innych dopiero na treningu, a tu taka niespodzianka. Los najwyraźniej z niej szydził. Robił to w każdej minucie jej życia. -Taa, ja też.-przytaknęła, siląc się na wymuszony uśmiech, lecz kąciki jej warg nadal pozostawały w tym samym miejscu. Zębiska więc szybko zniknęły, a zastąpiło je wyczekujące spojrzenie. No, czego chciałaś? Bez powodu tu raczej nie przyszłaś? |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
25-08-2015, 18:16
Myślała, że po tej wycieczce może Frigg nieco się wyciszy. Jednak jak widać się myliła. Ciężkie westchnięcie uciekło z pyska Busary.
- Ostatnio jakoś często ci się to zdarza. Skwitowała krótko. Martwiło ją to z różnych względów. Zacząwszy na ciotce przejmującej się o niesforną córkę, na Mayi, która z pewnością wyciągnie konsekwencje z tej wycieczki. I młoda nie wiedziała, która opcja była gorsza. Od dłuższego czasu chodził za ną temat, o którym chciała porozmawiać ze starszą koleżanką. Współczuła jej, gdy były młodsze bardzo często razem ćwiczyły. Jednak ostatnimi czasy znowu wszystko zaczęło się między nimi psuć. Buśka cofnęła się kawałek dając kremowej przestrzeń, która im się przyda. - Frigg... może wiesz... powinnaś dać już spokój? Ruda lekko przekręciła łebek po czym odwróciła wzrok. - On nie wróci. Wszyscy tak mówią. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
25-08-2015, 19:15
Prawa autorskie: Ragous
Odpowiedź rudej lwicy została podsumowana lekceważącym prychnięciem jasnej. Spostrzegawcza z niej była Zachodnia, nie ma co. Odkaszlnęła, po czym zmrużyła ślepia, przypatrując się chłodnym spojrzeniem Busarze. To prawda. Kiedy były młode przyjaźniły się, lecz ich relacja ostatnimi czasy stała się krucha niczym lód, a Ruda właśnie balansowała na cienkiej jego warstwie.
Ze stoickim spokojem wysłuchała tego, co czerwonooka miała jej do powiedzenia. Nie trwało to jednak długo. Wystarczyło zaledwie kilka sekund, aby lwica przeanalizowała słowa rozmówczyni. Nie spodobały jej się. Cichy, ostrzegawczy pomruk wydostał się z gardła kremowej. -Mało mnie obchodzi co mówią inni.-syknęła, podnosząc się odruchowo do pozycji siedzącej. Wymawiając poszczególne słowa wpatrywała się uważnie w Busarę, aby dać jej świadomość tego, że niebawem może dołączyć do wspomnianych przez Frigg "innych". Tylko zaczekaj. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
26-08-2015, 15:40
Reakcja starszej niespecjalnie ją zdziwiła. W zasadzie zdążyła się przyzwyczaić do tych jej wszystkich spojrzeń, przewróceń oczami, fuknięć i prychnięć. Być może gdyby dłużej znała Ragnara, z nim by je skojarzyła. Póki co jednak, najczęściej te wszystkie miny i komentarze kojarzyła z jej młodszym, nadąsanym bratem. Skoro nie w wygląd to na zachowanie poszło podobieństwo rodzinne tej dwójki.
- Ale sama zobacz... wymykasz się cały czas. Wszyscy się martwią o ciebie, zwłaszcza twoja matka. A on nawet się nie pokazał w okolicy. Cofnęła się kawałeczek. - Mayi kończy się cierpliwość. Chcesz sobie narobić problemów, czy co? Czuła, że w tej chwili mogła przekroczyć tą cienką granicę. Ale skoro do niej cokolwiek dotrze, może właśnie powinna to zrobić. - Proszę cię Frigg. Daj już spokój i skup się na tym co teraz jest i co będzie. Inaczej resztę życia spędzisz na szukaniu cienia. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
27-08-2015, 15:50
Prawa autorskie: Ragous
Może i była podobna zachowaniem do Damaji, lecz jasna lwica nie zdawała się tego zauważać. Ostatni raz widziała brata dobre kilka tygodni temu, ponieważ ich drogi często się mijały. Nie mieli wspólnych tematów, ani podobnych zainteresowań. Posiadali jednak podobny cel- trzymać się jak najdalej od Deyne. Brązowy bydlak z wiadomych powodów za nią nie przepadał, Frigg zaś nie pragnęła tego spotkania. Szczerze mówiąc, głęboko w sercu bała się. Po prostu, najnormalniej w świecie się bała. Wiedziała, że dla matki jest już za późno- ona za to jakby nie patrzeć się do tego jej stanu przyczyniała. Nawet jej do tego małego, jasnego łba nie przyszło, że to właśnie jej widok może pomóc matce w chorobie.
Busara mogła zauważyć, jak starsza lwica nieco ściągnęła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. Jej przemyślenia zostały jednakże zaburzone kolejnymi słowami rudej. Nawet nie doceniła troski w głosie Busary. To było dla niej nic przy tym, że ta małolata śmiała zwrócić jej uwagę. Spojrzenie ponownie stało się chłodne i nieprzeniknione. -Trzymaj się lepiej swoich problemów. Niepotrzebna mi kolejna trajkotająca nade mną lwica.-burknęła, odwracając spojrzenie na pobliskie kości. Nie chciała przeprowadzać tej rozmowy. Ruda była dla niej kimś niewartym uwagi- jak każdy ostatnimi czasy. Pragnęła jedynie jednego- odnaleźć swego ojca. Wiedziała, że to bezcelowe, lecz nadal coś ją do tego ciągnęło. Drobna iskierka nadziei nadal tkwiła w tym oziębłym, choć młodym sercu. -Maya nigdy nie miała dużej dozy cierpliwości. Nie zdziwi mnie, jak znowu się wścieknie. Niech sobie krzyczy, a może przynajmniej zedrze sobie to stare gardło i nieco stonuje.-wymamrotała pod nosem, ni to do rudej, ni to do siebie. Stalowe ślepia zerknęły na chwilę na księżniczkę, aby potem przenieść się gdzieś w dal. Chwila, czy czerwonooka właśnie ją o coś prosiła? Spojrzenie ponownie wylądowało na Zachodniej. Minął moment podczas, którego Frigg analizowała słowa Busary. Nie. Nie będzie jej ulegała. Na pewno nie córce samca, który ukradł jej ojcu tron. Złodziejce jej tytułu. Postawiła kilka kroków w stronę Busary, a wyraz jej pyska doskonale wyrażał jej myśli. Odsłoniła nieco kły dając rudej do zrozumienia, że jasnej nie przypadły do gustu jej słowa. Cichy, narastający, gardłowy warkot doszedł do uszu księżniczki. -Cieniem to ty właśnie stałaś się dla mnie.-wysyczała, mrużąc mściwie oczy. Napinając mięśnie obeszła Busarę i ruszyła powolnym, naburmuszonym krokiem w stronę terenów stada. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
28-08-2015, 13:50
Ciche fuknięcie uciekło z jej nozdrzy.
- Nie mam zamiaru trajkotać. Zrobisz co zechcesz... Jak zwykle z resztą. Busara z trudem powstrzymała przewrócenie ślepiami. Nie potrafiła zrozumieć tego, co wyrabiała Frigg. I chyba nawet nie chciała zrozumieć. Ostatnia próba zrozumienia niebieskookiej skończyła się jedną wielką kłótnią, a tych ruda ostatnio miała już nadmiar. Drażniła ją postawa starszej... wydawało jej się, że była nie wiadomo kim i wszystkich dookoła lekceważyła. Zamiast pomagać, zwłaszcza w czasie pory deszczowej stadu i swojej matce, wolała marnować czas. I pytanie, czy warto? - Chciałabyś. Ona jest niezniszczalna. Odpowiedziała cicho. Nie była to prawda tak do końca, każdy to wiedział, jednak mało kto mógł równać się z zielonooką mistrzynią. Już zwłaszcza Frigg powinna o tym wiedzieć i jeżeli nie w stosunku do całego stada, to przynajmniej przed nią i przywódcą mieć respekt. Rude uszy cofnęły się, a sama sylwetka młodej przybrała pozycję obronną. Nie podobało jej się to, zupełnie. Czujnie wpatrywała się w zimne ślepia, badając czego mogła się spodziewać. Teraz chyba już wszystkiego. Dopiero po chwili krzyknęła za nią. - Tego właśnie chcesz? Zostać sama?! |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
28-08-2015, 19:41
Prawa autorskie: Ragous
Czemu się powstrzymujesz Busaro? Dlaczego nie chcesz ukazać swoich prawdziwych uczuć, które do mnie żywisz? Przecież je po tobie widzę. Przecież je znam. Wszak nie jesteś najlepszą aktorką jeśli chodzi o te sprawy.
Ja nią jestem. Jasna zatrzymała się, kiedy do jej uszu dotarła odpowiedź Busary. Na pierwsze jej słowa nie zwróciła szczególnej uwagi, wręcz pominęła je milczeniem. W końcu co miałaby jej odpowiedzieć? Przyznała jej swego rodzaju rację i tylko to się w tej chwili liczyło. Drugie zdanie dotyczące wspominanej, zielonookiej lwicy również słabo ją zainteresowało. Prychnęła pod nosem i jedynie jej ruszający ogon wskazywał na to, że myśli właśnie nad odpowiedzią. -Nikt nie jest niezniszczalny, a na pewno nie ta stara zrzęda. -burknęła niewyraźnie, przewracając w dodatku oczami. Nigdy nie odczuwała specjalnych uczuć do Mayi. Lwica może i przybierała kamienną maskę częściej niż ktokolwiek znany rekrutce, lecz nawet takie osoby dało się skrzywdzić. Szczególnie takie. Jasne łapy ponownie ruszyły przed siebie, lecz zostały zatrzymane krzykiem rudej. Czego ona znowu od niej chciała? Niech ona ją zostawi, niech da jej wreszcie spokój! Czy naprawdę tak trudno jest zrozumieć tak prostą prośbę? Błękitne ślepia spoglądnęły na rudą. Wściekłość i irytacja emanowały z nich, ciosając gromy w stronę księżniczki. Wspomniana wcześniej, cienka warstwa lodu właśnie rozstąpiła się pod łapami Busary skazując ją na utonięcie w zimnych odmętach zapomnienia. -Zawsze byłam sama. To nic nowego.-warknęła, przypatrując się jej swoim przenikającym spojrzeniem stalowych ślepi. -Ty też jesteś. Tylko jeszcze sobie tego nie uświadomiłaś.-przebiegły uśmiech niczym cień omiótł pysk młodej lwicy. Potem jej łapy ponownie obrały wcześniej wybrany kierunek. Tym razem nic ją nie mogło odwieść od jej stanowczego kroku. Cokolwiek by to było. zt |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-09-2015, 21:02
Nie czuła nic oprócz lodowatej wściekłości, zalewającej jej umysł. Czyżby Frigg naprawdę była aż tak ślepa i głupia? Nie czekała aż ta zniknie. Po prostu odeszła stąd tak szybko, jak łapy jej pozwoliły. Nie miała ani ochoty ani siły użerać się.
Ani rozmawiać. Z kimkolwiek i o czymkolwiek. z.t |
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
20-10-2015, 16:10
Wracali więc na tereny stada, całą czwórką. Tjalve był sfrustrowany. Im bliżej było domu, tym brzydsza wydawała się okolica. Źdźbła traw nie były tak zielone, krajobraz bardziej ponury, ziemia coraz bardziej jałowa. Ich tereny a tereny lwich były jak niebo i ziemia. Dlaczego wujek Kahawian zadowalał się tym? Tjalve tego nie rozumiał.
Kiedy w końcu dało się wyczuć charakterystyczną woń samców z zachodnich ziem, zwolnił nieco kroku. I tak sie nieźle zmęczył, w końcu doszli dość daleko, ale przez irytację tego nie odczuwał. Dopiero teraz poczuł znużenie, ale zanim posadził tyłek na ziemi, Skoczył z impetem na jakąś kość, a tak, jak widać była już bardzo stara i zwierzała, bo pękła w pół. Usiadł w końcu na ziemi, zerkając na siostrę. - Nie podoba mi się tutaj. Chcę mieszkać tam. - rzucił. |
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
20-10-2015, 20:03
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
Kami sama nie wiedziała co ich trzymało na tych paskudnych terenach.. i czemu właściwie nie odebrali terenów Lwim, pozbyli się Płonącej Ziemi, a z tymi pokurczami od lat wojowali i wojowali.
Przez myśl przeszło jej to co opowiedział jej Ragnar, on usiłował zdobyć lepsze tereny.. a rudy? Może robił coś w tym kierunku, tylko nie chciał się pochwalić, innej opcji, nie umiała przyjąć do wiadomości. Posępne stare Cmentarzysko.. jak stare były kości tych zwierząt? Suche i zmurszałe, były takie gdy przybyła tutaj 7 lat temu. - Oh Tjalve, tutaj jest twój dom, nie jest idealny, to prawda, ale wiele lwów nie ma nawet gdzie bezpiecznie zmrużyć ślepi.- Odparła przysiadając nieopodal malucha, uśmiechnęła się i zgarnęła go bez ostrzeżenia wielką łapą. - ... ale masz racje, należy nam się troszkę więcej.- Glebnęła się na boku, a potem przekręciła na plecy. Kurz podrażnił ją w nosie więc zmarszczyła go parskając, ubiegając w ten sposób odruch kichnięcia. - ..pfuj.- Mruknęła cicho i oblizała naznaczony blizną kinol ozorem.
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Shida Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 54 Zręczność: 54 Spostrzegawczość: 42 Doświadczenie: 5 |
20-10-2015, 20:06
Prawa autorskie: Salvathi
Również i Shida odczuła zmęczenie. Poszła więc w ślady brata i usiadła. Milczała przez dłuższą chwilę w głowie układając każdy fragment układanki.
- Zwierzyna stąd uciekła, na pewno chowa się gdzieś u nich. - stwierdziła. Może i nie pokazywała się zbyt często na lekcjach, ale Maja coś wspominała. Nagle położyła po sobie uszy. - Mama albo tata na pewno już wie, że opuszczam lekcji. A Tyrvelse na pewno naskarżył. Mamy kłopoty. - burknęła naburmuszona. - Dlaczego to ja muszę uczyć się na łowczynię? Chcę patrolować! Ty to masz szczęście. Rzuciła bratu spojrzenie spode łba. Nie obwiniała go jednak, nie mogła go winić za to, że urodziła się samicą. Uważała po prostu, że było to cholernie niesprawiedliwe! Dlaczego nie zapytano ją o zdanie? Zupełnie jakby przy narodzinach przypięto jej metkę "łowczyni". Nie była jednak jeszcze w stanie tego zmienić, w tym wieku jedyną możliwością było marudzenie. - Kahawian powinien przejąć tamtą sawannę. - rzuciła. Zmęczonym krokiem poczłapała do Kami i ułożyła się obok. Dwukolorowe ślepia spoczęły teraz na jednej z jej licznych blizn. - Babciu, skąd masz te wszystkie blizny? - zapytała zaciekawiona, acz cicho. Wystarczyło jej krzyków. |
|||
|
Talvedu'ul Konto zawieszone Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:~8 lat Tytuł fabularny:Partner Królowej / Skarbnik Liczba postów:240 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
20-10-2015, 20:51
Prawa autorskie: CherryColaax, ja, Globus, mła
Tytuł pozafabularny: VIP / Mistrz Cytatów
No i doczłapał się też i Bjorn, rozglądając się po okolicy z małą nostalgią wkradającą się na jego zwykle srogo naburmuszone oblicze. Rozluźnił się, wyglądał teraz o wiele bardziej przyjaźnie i może nawet nieco kluchowato? No w końcu miało się to futro... Chociaż dość przybrudzone, a grzywa od dawna splątana i pokręcona dzięki krwi przeciwników i bliznom które się pod nią kryły. Kiedyś jego duma była idealnie prostą, długą kupą kłaków, a teraz... mimo swej objętości nie były już tak przykładnie ułożone. Zabawne jak jego fryz odzwierciedlał jego umysł- kiedyś jako Bastian z piękną, idealną grzywą, a teraz jako Bjorn, z nieco poplątaną. Ale to lepiej... im bardziej grzywa splątana, tym trudniej pazurom się przez nią przedrzeć. Podobnie było z umysłem, do pewnego stopnia.
Bjorn siadł krok od Kami, najpierw przypatrując się lwiątkom, a dopiero jej. Chyba niewiele się zmieniła... |
|||
|
Tjalve Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
21-10-2015, 09:16
Może po prostu lwi byli tego typu szkodnikiem, którego nie da się wytępić. Bo przecież są takie, nie? O, te, no. Karaluchy. Twarde to to do ubicia, chociaż niby można takiego zgnieść łatwo łapą. Niby taka prosta filozofia a jednak nie do końca się sprawdza!
Położył na chwilę uszy kiedy Kami niespodziewanie uniosła nad jego głowę łapsko a potem go przygarnęła do siebie. Nie to że się bał, po prostu go zaskoczyła i to był odruch obronny - chronić uszy. Spojrzał na nią gdy po chwili zwaliła się na ziemię. - No.. niby tak. Co nie zmienia faktu że jestem głodny! A jak będę ciągle głodny to nie urosnę taki duży jak ty! Zerknął na siostrę. Miała rację, tak w sumie to mieli trochę bardzo przechlapane. A ona to nawet więcej niż on, w końcu Tjalve na swoje lekcje chodzić. Jego też nie rajcowało polowanie i dlatego cieszył się że odbywa trening bojowy. Jemu to tam znacznie bardziej się przyda. - Może w końcu zrozumieją i ci pozwolą. Ale nie licz wtedy na fory na treningach! - uśmiechnął się. Musiał się trochę podroczyć. Sam nie wiedział czemu już od razu nadawano im konkretną rolę w stadzie, to faktycznie było trochę głupie. Shida była zdolna, mogła byś dobrym strażnikiem! A skoro nie chciała polować to na pewno nie będzie dobrą łowczynią. Uwagę Tjalve w końcu przykuł ten dziwny, wielki lew, który najwyraźniej znał babcię i tachał się tutaj za nimi bez słowa. Zaciekawił go. - A ty w sumie kim w ogóle jesteś? - zapytał. |
|||
|
Giza Duch Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 72 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 55 |
23-10-2015, 05:55
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka
Wytrwale szła za Busarą i rozglądała się na boki non stop. Musiała koniecznie znaleźć swoje pociechy jeśli nie chciała osiwieć za wcześnie. Im dłużej ich nie było tym bardziej narastał w jej sercu gniew wraz ze strachem. No gdzież oni mogą być? Przecież panuje głód! Równie dobrze mogli paść ofiarą orłów lub sępów zanim doszliby na Lwią Ziemię... mogło tak być. Nie wybaczyłaby sobie tego. Nigdy.
Jej zmęczone łapy powoli wczołgały się na cmentarzysko. Nieprzyjemne miejsce, którego nie kojarzyła wcale aż tak źle. W końcu to tutaj ona i Saix zrozumieli, że mają spędzić ze sobą resztę życia. Tutaj jej parter zaopiekował się nią gdy była ciężko ranna. Na wspomnienie tego wydarzenia na lewym ramieniu Gizy wciąż rozpościerała się blizna, która nie raz przypominała o sobie. Szara odczuwała na nią każdą zmianę pogody i to nieprzyjemne swędzenie od czasu do czasu... ech. Mignęło jej po drodze kilka szczurów, ale nie miała teraz w głowie uganianie się nawet za tak parszywym ale bądź co bądź jedzeniem. Teraz szukała swoich urwisów, którym zapewne niedługo urwie sama ogony. I wtedy ich dostrzegła. Niewielkie ciałka w towarzystwie Kami i... jakiegoś obcego samca! Och! Niewiele myśląc Giza wystrzeliła przed siebie, żeby za chwilę skoczyć między swoje dzieci a nieznajomego z donośnym rykiem, który poniósł się echem. Warczała i chwilę zaznajamiała się z sytuacją. Spojrzała pytająco na Kami. A potem odgradzając młode od nieznajomego samca skupiła na szkrabach wściekłe spojrzenie. - Co wy tu robicie?! - Warknęła dysząc ze zmęczenia. Głód dawał jej się we znaki, znów chudła niemiłosiernie tak jak wtedy, gdy chorowała przed ciążą. Ani dzieciaki ani Saix nie wiedzieli przecież, że sama nie jadła zbytnio bo każdy ochłap oddawała młodym. Gdyby lwiątka o tym wiedziały może byłyby nieco bardziej odpowiedzialne? - Czy wy wiecie ile ja się was naszukałam?! Mało zawału przez was nie dostałam! Potem obróciła się w stronę Kami a nosem wskazała na obcego. - Kto to jest, Kami? - Wydyszała zmęczona ale wciąż nie spuszczając gardy. |
|||
|
Shida Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 54 Zręczność: 54 Spostrzegawczość: 42 Doświadczenie: 5 |
23-10-2015, 11:26
Prawa autorskie: Salvathi
Shida była już nieco spokojniejsza. Cisza i luźność, którą zapewniało jej to właśnie towarzystwo dodało jej nieco energii. Rozejrzała się dookoła szukając czegoś ciekawego do roboty, może nawet zapasy z bratem gdy jej ślepia dostrzegły matkę. Ta zaraz zaczęła biec, Shida więc skuliła uszy.
- O-oł. - wydukała z siebie zamierając. Szara zaraz wbiegła między nią, brata a samca z kościanym ogonem. Nawet nie zdążyła zapytać skąd go ma! Nie była to jednak odpowiednia pora, bo Giza zdawała się być wściekła. Shida dostała potwierdzenie wraz z pierwszymi słowami matki. Spojrzała na Tjalve szukając w nim oparcia. - Byliśmy z babcią. - rzuciła z siebie. Nie skłamała. Byli z Kami. Nie musieli przecież mówić gdzie byli. Teraz jednak była pewna, że Velse nie opowiedział o ich wybryku. Jeszcze nie. Odetchnęła z ulgą. Nosek zaraz zmarszczył się gniewnie. Dzielnie wysunęła się na przód ogonem muskając przednie łapy Gizy. - To przyjaciel. - odparła pewnie młoda, po raz pierwszy odmawiając matczynej obrony. Później posłała rosłemu lwu niewinny, nieco niepewny uśmiech i szybko czmychnęła ku niemu, coby Giza nie zdążyła jej zatrzymać. Chcąc udowodnić prawdziwość swych słów, skoczyła na przednią, kudłatą łapę lwa. Starała się go powalić w zabawie, nieświadoma swojej niemocy. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości