Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
06-10-2015, 00:02
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Po osobliwym spotkaniu z dawnym przywódcą, samiec podświadomie skierował swe kroki właśnie w to miejsce. Skrawek ziemi licznie porośnięty przez śmiało pnące się tykwy. Okolica była wyjątkowo osobliwa przez dziwaczne kształtem owoce, zwisające tu i ówdzie.
Lwisko powoli kuśtykało pośród nich, znalazłszy się przed dosyć wyjątkowym spośród reszty drzew. Na jego korze wciąż widniał malunek, wykonany niegdyś przez pewną lwicę. Kontur był niewyraźny, a kolory wyblakłe, ale błękitne ślepię jakby widziało go równie dobrze, co i dnia, w którym powstał. Zawiesił markotne spojrzenie na własnej karykaturze, czując jak znowu bezradność zasycha mu w gardle. Z trudem przełknął ślinę. Nie wiedział co robić. Gdy po własnej tragedii pochwycił skrawki stabilizacji i pogodził się z losem zarówno własnym, jak i swoich bliskich, los znów zakpił z niego. Wywracał jego świat do góry nogami, szydząc z żałosnego ścierwa, którym był. Ale wciąż miał rozum i serce, a one nie stoczyły jeszcze ostatecznej walki, wciąż i wciąż targając tą namiastką życia, którą w sobie miał. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
08-10-2015, 00:58
Prawa autorskie: Malaika4
W swojej przewrotnej, ociekającej złośliwością naturze los zdawał się igrać z własnymi wyrokami. Czym innym mogłam wytłumaczyć fakt, iż rozstałam się z Ragnarem właśnie tutaj - i tutaj też miałam się z nim spotkać ponownie? Moje puste zapewnienie miało się sprawdzić, i to mimo tego, że zawiodłam Nyotę, zawiodłam jego, zawiodłam siebie i mojego mistrza. Nie spodziewałam się, że tego dnia przyjdzie mi spotkać się z nim po raz kolejny.
Tego dnia byłam zmęczona już ponad moje siły. Stan mojego nowego pacjenta się nie polepszał, nie potrafiłam wrócić Makariemu utraconego wzroku. Opuściłam więc Zachodnie Ziemie na rzecz lasku na terenie Lwiej Ziemi. Prawdę mówiąc, nie pamiętałam w tamtych chwilach o obietnicy, którą złożyłam Ragnarowi - i to mimo tego, że miałam jej dopełnić. Nie pamiętałam nawet jak się nazywam - tak przynajmniej musiałam wyglądać, gdy mój sen, jeden z tak nielicznych pozbawionych koszmarów, dobiegł końca. Spałam pod jednym z drzew, które podsłuchiwały moją dawną rozmowę z byłym królem Zachodnich Ziem - zwinięta w kłębek, zmęczona i nieświadoma zupełnie świata dookoła mnie. Jakże dziwne to miało być spotkanie. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
13-10-2015, 21:28
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Długo trwał w miejscu, przestępując ze zmęczonej łapy na łapę, zanim w końcu podniósł się z ziemi. Stracił rachubę czasu, nie zauważając, że spędził wśród przedziwnych tykw dobre kilka godzin. Jedynie zdrętwiałe kończyny starały się mu to uświadomić, ale pogrążony w aurze swoich myśli lew, zdawał się niewzruszony tym faktem.
Postąpił kilka niepewnych kroków przed siebie, a potem następnych po nich, by znów zatrzymać się w miejscu. Choć na w pół przymknięte oko nie czuwało, nozdrza wnet wychwyciły delikatny zapach, śpiącej nieopodal samicy. Ragnar obrócił kosmaty łeb, by wychwycić mętnym spojrzeniem skrawek beżowego ciała, które w większości zasłaniał pień drzewa. Zbliżył się powoli, nie starając się w najmniejszym stopniu ukryć swojej obecności. Drzemiąca lwica, najpewniej usłyszała jego niezdarne kroki, nim ten znalazł się przy niej. W dotychczas zasnutym mgłą zobojętnienia oku pojawił słaby błysk, gdy zobaczyło przed sobą znajomą twarz. -Laja?-doskonale wiedział, że to ona, jednak ślina przyniosła mu owe zapytanie na język, a ten nie zdążył się w niego ugryźć, zanim dotarł do niego własny bezsens. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
13-10-2015, 22:38
Prawa autorskie: Malaika4
Nie słyszałam, kiedy nadchodził. Prawdopodobnie nawet hipopotam byłby w stanie mnie wtedy podejść bez większego trudu. Usłyszałam znany mi już, dobrze przeze mnie zapamiętany głos. Słowo, które mnie obudziło, jak i dwie jego sylaby również zabrzmiały znajomo.
Ostatnio słyszałam je coraz rzadziej... - Ragnarze. - Przywitałam się z nim, gdy znalazłam się już w pionie. Zachwiałam się w niezgrabnym ukłonie, oparłszy łapę na mojej piersi. Choć nie otworzyłam oczu, uśmiechnęłam się. Trud, z jakim mi to przyszło pewnie by mnie zdziwił, gdyby nie to, jaka byłam zmęczona. Chwilę mi to zajęło, bowiem przytomność nie spieszyła się z przyjściem. Dźwigając się z ziemi miałam we łbie jedynie wątłe skrawki nadziei, że nie musiał na mnie czekać zbyt długo. Zaraz po niej usłyszałam w głowie również znany agresywny warkot. Skuliłam uszy po sobie. Zawiodłaś. Znowu. Wstyd. Ostatnio słyszałam go coraz częściej. |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
15-10-2015, 19:47
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Zmarszczył lwie brwi, widząc jej zachowanie, po czym przyjrzał się uważniej jej sylwecie.
-Zmarniałaś.-zauważył, jak na ironię losu nie wiedząc, że to czyniło z nich już dwójkę. Od dawna nie spoglądał we własne odbicie, toteż nie był świadom, że zapadnięte boki i wystające żebra coraz wyraźniej przezierały przez skórę, makabrycznie manifestując swą obecność i obnażając już oczywiste osłabienie samca. Przysiadł naprzeciw niej. -Wszystko w porządku?-przechylił łeb, szukając jej spojrzenia.-Coś się stało, prawda? Czemu siedzisz tu sama?-marna namiastka troski nasyciła chrypliwy ton. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
15-10-2015, 20:25
Prawa autorskie: Malaika4
Dopiero po chwili do zmęczonej głowy zaczęły docierać myśli, że faktycznie towarzyszył mi teraz nieprawdziwy Skanda oraz prawdziwy Ragnar. Ucieszyły się moje oczy, uśmiechnęłam się w duchu do szczęśliwej okoliczności, która po raz drugi związała nasze ścieżki supełkiem. Bardzo powoli rozbudzałam się, dochodziłam do siebie, lecz nie zdawałam sobie sprawy z tego, że aż tak powoli, iż stało się to dla Ragnara nie tyleż widocznym, co oczywistym.
Delikatnie pokręciłam łbem, słysząc jego słowo. Podniosłam wtedy wzrok, a moim oczom ukazał się zmęczony, wychudzony i chory samiec o znajomym pysku, oku i spojrzeniu. Wyglądał o wiele gorzej, niż ostatnio. Zasmucił mnie ten widok, poczułam, jak coś we mnie upadło. - Z całym należnym szacunkiem, Ragnarze - zwróciłam się do niego, opuszczając wzrok i kłaniając się przed nim jak wcześniej - jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż sam nie jesteś w takiej kondycji, w jakiej widziałam cię ostatnio. Nie mogłam jednak tego tak zostawić. Dlatego też po chwili podniosłam znów na niego wzrok, podniosłam też uszy, razem z nimi przywdziałam uśmiech - mogłam mieć teraz już tylko nadzieję, że nie zrozumiał mnie źle. - Szczęśliwą jest dla mnie chwila, w której przecięły się znów nasze ścieżki, Ragnarze. I to pomimo tego, jak bardzo go zawiodłaś? Słyszysz ty sama siebie? Zamknęłam ślepia, oddech uwiązł mi w piersi. Miał rację. Byłam niczym więcej, jak hipokrytką; marną gałęzią na wietrze, tańczącą nań tak, jak ten wiał. Byłam niczym i nikim. Jedynie medykiem. Medykiem? A Derion? Ivy? Kamui i Makari? Medyk LECZY, a ty? Powiedz mu, jak ich wyleczyłaś. Skuliłam się w sobie. Wisiał nade mną, pochylał się jak demon, szara postać o oczyskach czarnych jak noc. Wył jak stado pustynnych wilków, lecz był milczący. Nie mówił, tylko patrzył, a ja czułam na sobie jego wzrok. Słyszałam go, gdzieś z tyłu głowy. Czułam. I kuliłam się w sobie coraz bardziej. Nie wiedziałam wtedy, że po policzku spłynęła mi łza. Powiedz mu. Jemu, któremu nie potrafiłaś pomóc. I Nyocie, którą zostawiłaś znów samą, jak innych. Nie, błagam... błagam... Powiedz mu. Nie mogę... POWIEDZ. Nie mogę... POWIEDZ! NIE MOGĘ! W takim razie powiedz mu, jak się czujesz. Zrób to. No, już. Zobaczysz, jak potrafi słuchać lew, którego zawiodłaś. Wypuściłam powietrze z płuc, nie czułam wzbierających w oczach łez. Czułam odrętwienie zaciśniętych z całej siły szczęk, zgrzytających kłów. Osunęłam się na ziemię, nie czując nawet momentu, w którym znieruchomiałam. Powiem mu. - Jestem zmęczona - z trudem wystękałam, pociągając nosem - nie spałam i nie jadłam od tygodnia, jestem tak zmęczona, jak nigdy wcześniej nie byłam w całym swoim życiu, musiałam chwilę odpocząć, zamknąć oczy, w takim stanie nikomu nie jestem przydatną. Zamknąć oczy? Może się nie obudzisz. Usłyszałam ten głos tak wyraźnie, jakby ktoś wymierzył mi cios pod same żebra. Zaczęłam płakać. - Tego właśnie chcę. Może... Płaczesz. On tu jest. Miał rację. Z przerażeniem zerwałam się z ziemi, spróbowałam się wycofać, ale jedynie przylgnęłam do drzewa, pod którym wcześniej się skuliłam. Amulet uderzył mi o pierś. - Przepraszam, wybacz mi! - Zaskomlałam. On na mnie patrzył, on mnie przecież widział, on tu był! Co to za wilgoć na moich policzkach? - Czy ja płaczę..? Ragnarze, mój panie, wybacz twej służebnicy, przepraszam! - Przetarłam oczy łapą, zamarłam, kuląc się przed nim na ziemi. - Nie wiem, co mnie opętało, przepraszam, nic mi nie jest! Czułam jego uśmiech... A potem nastała cisza. Cisza, która otoczyła mnie ze wszystkich stron i pozostawiła sam na sam z lwem, przed którym się rozpłakałam. Co się ze mną dzieje..? |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
20-10-2015, 21:23
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Jej odpowiedź zbiła go z tropu, mimowolnie uciekł na chwilę spojrzeniem przez bok, zaciskając wargi. Otworzył pysk, jednak nie odezwał się, zaniechawszy odpowiedzi. Jakby zapomniał, jak szkaradnym i żałosnym był.
Uniósł zdziwiony łeb, słysząc kolejne słowa lwicy, znów zdając się zaniemówić. Byłby i się uśmiechnął bezmyślnie na ten miły gest, gdyby nie moment pomyślunku. -To nie jest powód do szczęścia.-odparł dopiero po chwili, powoli, na bieżąco wysnuwając ów wniosek. Przepraszające spojrzenie spoczęło na bogu winnej Laji-nie chciał jej urazić, doceniał życzliwość, którą go obdarzała, jednak nie sądził, by mógł na nią zasługiwać. Otworzył szerzej ślepię, gdy zachowanie lwicy go zaniepokoiło. Widział, że coś bezlitośnie nią targa, jednak nie odzywał się. Odruchowo cofnął łeb, nie potrafiąc zareagować. Drgnął, gdy tamta znalazła się na ziemi, niepewnie zmniejszając dystans o dzielący ich wówczas krok. Słuchał uważniej, niż kiedykolwiek. Zawahał się, gdy poderwała się z miejsca, cała we łzach i zamarł, obsypywany zupełnie niezrozumiałymi przeprosinami. Korzyła się przed nim. Jego szczęka zadrgała, a szeroko otwarte ślepie zaszkliło się nieznacznie. -Przestań.-ledwie szepnął. Nie był w stanie wydusić z siebie nic więcej. Wpatrywał się w nią tępo, czując swoją i jej bezradność wobec sytuacji, w której się znaleźli. Przymknął ślepię, czując jak mroczki zmęczenia zasnuwają widziany obraz, a zmęczenie uparcie wkrada się, utrudniając poskładanie myśli do kupy. -Też jestem zmęczony. I zupełnie nikomu nieprzydatny.-odezwał się w końcu, kładąc się obok niej. Jego głos miał zakłopotany ton, a spojrzenie ukradkiem zerkało na lwicę. -Rozumiem, jak się czujesz. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
25-10-2015, 12:46
Prawa autorskie: Malaika4
Nie rozumiałam zupełnie, co we mnie wstąpiło. Szary, zły głos zamilkł, pozostało po nim jedynie mdłe, niewyraźne wspomnienie. I przerażająca cisza, w której własne myśli obijały się po mojej głowie echem. Byłam zdezorientowana, przez krótką chwilę między słowem moim, a słowem Ragnara nie wiedziałam zupełnie, co się działo wokół mnie. Całość zdominował ledwie wyczuwalny, ale tak wyraźny chłód spływających po moim policzku łez. Przetarłam je łapą, wysłuchując gorzkich słów Skandy.
- Jeśli jestem godna składać jakiekolwiek prośby, Ragnarze, proszę, nie mów tak o sobie. Czułam wciąż w moich ślepiach łzy, ale nie mogłam ich teraz otrzeć. Ostatnich kilka chwil spędziłam przecież jedynie na tym... Ragnar już nawet nie tyle zasługiwał na całość mojej uwagi, lecz ona należała mu się całkowicie. Poświęciłam mu ją więc, nawet, jeśli była ona za lustrem łez. Potrzebowałam kilku długich chwil, by całkiem ochłonąć, by całkiem zapomnieć o tym, co wydarzyło się przed chwilą. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, jak bardzo dobrze przyjdzie mi poznać tamten głos. - Pragnę ponownie przeprosić cię za swoje zachowanie. Dopiero w tej chwili poczułam, że moje ciało znów jest mi posłuszne. Poczułam płynność w moim ruchu, zauważyłam ją, gdy opuszczałam łeb, kładłam uszy po sobie i zamykałam ślepia. Położyłam łapę na swojej piersi, przyciskając do niej mój amulet. - Nie rozumiem, co się ze mną stało. Słyszałam... jakiś dziwny, obcy głos w mojej głowie. On rozmawiał ze mną. Chciał czegoś ode mnie... brzmiał tak, jak gdyby był tuż obok mnie. Usłyszawszy od niego, iż wiedział, jak się czuję, odczułam wzbierający mi w piersi smutek. Podniosłam spojrzenie, obserwując, jak Ragnar poszukiwał mnie wzrokiem. Gdyby było cokolwiek, w czym mogłabym mu ulżyć, cokolwiek, w czym mogłabym mu pomóc... gdyby istniało jakieś zaklęcie, którym mogłabym jego cierpienie przełożyć na własne barki, nie zawahałabym się. Jego i Nyoty. Makariego oraz Kamuiego. - Zapewne z każdej perspektywy zasługuję na miano żałosnej. - Odpowiedziałam Skandzie. - Jestem samotna, sama w stadzie, które nigdy mnie w pełni nie zaakceptowało. Stałam się przyczyną śmierci młodego ojca i jego córeczki, a mojej siostrzenicy... nie potrafię pomóc umierającej Nyocie, nie potrafię pomóc lwiątku, którego oko wąż oślepił swym jadem... nie potrafię pomóc odwodnionemu i choremu lwu o pięciu łapach. Przymknęłam ślepia, zaciskając powieki je ze wszystkich sił. Położyłam się na ziemi obok Ragnara. - I nie potrafię pomóc jednemu lwu, który zechciał mnie wysłuchać. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
25-10-2015, 15:23
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
-Weź. Się. W garść.-jego głos tym razem pozbawiony chrypy, był czysty, wyraźny i twardy. Jedyne ślepię ze stanowczością spoglądały w jeszcze wilgotne oczy lwicy. Gdy mówiła trwał nieruchomo niczym głaz, daleko jednak było mu do kamiennej obojętności. Wraz z kolejnymi słowami samicy czuł, jak wzbiera się w nim współczucie i złość. Złość na tę zaślepioną osóbkę, która chciała podźwignąć na swych barkach nie swoje winy i współczucie z powodu jej tragedii. Szare, masywne łapsko przykryło kremowe palce.
-Dość, nie chcę tego słuchać.-sapnął, oblizując suche wargi.-Są rzeczy, na które nie masz wpływu, choćbyś chciała. Czy ty to w ogóle rozumiesz? Do cholery, Laja, nie możesz się obwiniać za tragedię każdego żyjącego stworzenia!-zaakcentował ostrzej, nie na tyle jednak, by ton jego głosu miał przybrać wrogą barwę. Przymknął jedyne ślepię, milknąc na chwilę. Czuł, że wezbrało się w nim wiele negatywnych emocji, których uzewnętrznienie mogłoby przynieść odwrotny efekt od oczekiwanego. Pragnął przede wszystkim pozostać delikatny. Przynajmniej na tyle, na ile było go stać. -Wiem, co znaczy być medykiem.-zaczął niepewnie, łagodniejszym tonem. Przeniósł wzrok na własną łapę spoczywającą na tej Laji. Zsunął ją na ziemię obok, jakby dopiero tym onieśmielony. -Naszym zadaniem jest nieść pomoc tym, którzy tego potrzebują. To porażka, gdy to się nie udaje, ale to nie nasze łapy są plamione krwią tych, dla których los był mniej łaskawy. Jeśli tego nie zrozumiesz, może nie powinnaś się tym zajmować.-spojrzenie jedynego oka spoczęło na obliczu roztrzęsionej lwicy. -Dla własnego dobra.-dodał, sądząc, że mogła opacznie zrozumieć jego intencje. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
29-10-2015, 19:56
Prawa autorskie: Malaika4
Potykając się o własny ogon, jak największe dziecko - wycofałam się. Z każdym jego słowem czułam, jak następne lodowate ostrze wbijało się w moją pierś. Wpatrywałam się w niego z początku z przerażeniem, lecz każda wypowiedziana przez niego sylaba ciążyła na moim karku - w końcu zwiesiłam nisko łeb. Czułam, że drżą mi usta.
Ouuuu, ostro. Zamknij się..! Łzy napływały mi do oczu. Nie ja powinienem się zamknąć, lwico. Nie zagłuszaj go; słuchaj. Boli? Tak smakuje prawda. Jesteś nikim i niczym. Nie nadajesz się. - Ja- Czy ty go w ogóle słuchałaś? On nie chce cię słuchać! Przeproś go, zanim zrobi to co powinien i da ci w pysk. Prawa łapa uderzyła o moją pierś. - Przepraszam... Dobrze. A teraz przeproś MNIE. - Przepraszam cię... ...mój panie. - ...mój panie. |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
29-10-2015, 20:47
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Jakże ironiczny okazał się los, wprowadzając Laję w taki właśnie stan, wtedy, gdy akurat szary próbował szukać u niej pomocy. Zdawało się, że lwica potrzebowała jej o wiele bardziej niż on.
Spojrzał na nią-rozdygotaną, zapłakaną i bezradną. Też tak kiedyś wyglądał, dopóki nie zrozumiał, że łzy już nie wystarczały. I skamieniał. Otoczył swe emocje murem, nie chcąc by mąciły chaos w głowie. Wycofał się, wpatrując się w nią niemo, szeroko otwartym w zdziwieniu okiem. Jej słowa, przeprosiny, to wszystko zdawało się tak bardzo wyjęte z kontekstu. Chciałby móc odejść bez słowa. -Jak mam ci.. pomóc?-ten sam głos rozległ się znów, lecz próżno było w nim szukać stanowczości sprzed chwili. Nie wiedział, jak się zachować i to go paraliżowało. To było bardziej, niż oczywiste, że nie otrzyma odpowiedzi. Mógł spodziewać kolejnego napadu histerii, rozpaczy, ale nie mógł tak po prostu zniknąć, nie kiedy sam szukał pomocy i wiedział, jak boli zdeptana nadzieja. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
29-10-2015, 21:24
Prawa autorskie: Malaika4
No, na co czekasz? Powiedz mu.
Powiedz mu, sama wiesz co. Ciekawe, co odpowie. Nie jestem godna jego pomocy. Nigdy nie byłam. Ja nie potrafiłam pomóc jemu. Nie potrafię mu pomóc nawet teraz. Powiedz mu. Nie mogę. Powiedz. POWIEDZ! Wrzask zadudnił w mojej głowie echem, a sama poczułam się tak, jakbym dostała od kogoś w pysk. Oddech uwiązł mi w gardle, jakby chciał mnie udusić, czułam, jak nerwy wysysają mi z serca ciepło. Kiedy dech powrócił, cała trzęsłam się, choć próbowałam resztkami sił pozostać wyprostowaną. Trzęsłam się cała, lecz nie tylko ze strachu. - Przytul mnie. - Zabłagałam. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
07-11-2015, 16:36
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Zawahał się, jakby nie potrafiąc zrozumieć tak prostej prośby. Zacisnął dotychczas rozchylone wargi i postąpił dwa kroki przed siebie. Znalazłszy się przy niej, zbliżył łeb do jej szyi tak, by mogła się o niego oprzeć. Chciał z nią porozmawiać, jednak nie w takim stanie.
Dał jej i sobie kilka chwil na uspokojenie i zebrał myśli. -Szukałem cię, Lajo.-oznajmił ostrożnie, nie wiedząc jeszcze, czego się po niej spodziewać. / ;__; |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
07-11-2015, 21:43
Prawa autorskie: Malaika4
Znów... pustka w mojej głowie. W oczach jedynie obraz zbliżającego się Ragnara. Wyprostowałam się, odsłoniłam przed nim szyję. Nie wiedziałam, dlaczego tak zrobiłam. Wyraźnie czułam jednak na niej swędzenie, a poprzez nie paraliżował mnie strach. Prosiłam o wielki gest, spodziewałam się natomiast ciosu - gdzieś daleko i głęboko spodziewałam się nawet śmierci. W taki sposób wyglądałaby w moich oczach jak bukiet kwiatów. Nikt nie zadawałby żadnych pytań. Byłoby po wszystkim.
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam ciepły oddech biegnący w dół karku. Oczyma wyobraźni widziałam dużego, czarnego lwa, jego język czesał futro na mej piersi, wyciągał kły. Wstrzymałam oddech, gotowa do ciosu. Przerażona. Ale on nie nadszedł. Kiedy w nozdrza uderzył mi znów ciepły zapach Ragnara, otworzyłam zaciśnięte do tej pory ślepia, kryjące się przed prawdą za zasłoną moich zmęczonych powiek. On... czekał na mnie. Zbliżył się, był tuż przy mnie. Stał, oczekiwał na mój ruch, posłuszny mej prośbie. Poczułam łzy, spływające po moim policzku. Prośbie jego niegodnej służebnicy. Chciwie wyciągnęłam do niego łapy, po niego. Przytuliłam się do jego piersi, zagarnęłam go całego i objęłam łapami, jakby był całym moim światem, każdym porankiem i wieczorem, każdym dniem i nocą - i nie chciałam go wypuścić. Czułam, jak tracę oddech, czułam wzbierające w kącikach oczu łzy. Zamknęłam ślepia, a wtedy jego bliskość, jego dotyk wypełniła całą moją rzeczywistość. W tym innym, pięknym, alternatywnym świecie... miałam wszystko, czego potrzebowałam. W świecie, który nie miał prawa istnieć odnalazłam to, czego nie mogłam znaleźć, gdy otwierałam moje oczy. Za każdym razem, kiedy próbowałam ubrać to w słowa, ono uciekało przede mną, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Ale tego pięknego wspomnienia nie dało się wyprzeć z mojej pamięci. - Jesteś taki ciepły. - Powiedziałam. A potem, chłonąc całą sobą jego ciepło - zaczęłam płakać, próbując pogrzebać łeb w jego grzywie. Nie wiedziałam, czy to były łzy wzruszenia, czy strachu, czy smutku. Wiedziałam jednak, że teraz należały już tylko do niego. Wypełniał całą moją rzeczywistość. Nie wypuściłam go z niej, nawet gdy zaczął mówić. - W czym mogę ci pomóc, mój panie? - Usłyszałam nieco przytłumiony głos. Należał on do mnie. Jeszcze... |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
07-11-2015, 22:16
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Ciemna powieka opadła, a on, biernie, ulegle, pozwolił by wzięła to, czego potrzebowała. Był nieco sztywny i jakby nieobecny. Zmęczenie i ogólne osłabienie sprawiało, że czuł się jak w przedziwnym śnie, co potęgowało jeszcze niecodzienne zachowanie Laji.
-Już..dobrze.-jasny nos mechanicznie zmierzwił jasną sierść na jej szyi. Błękitne ślepię, na wpół przymknięte, wypełnione było zwątpieniem. Zamrugał, wciąż opierając podbródek na jej karku. Przełknął ślinę, poświęcając chwilę na poskładanie myśli. -Spotkałem syna Nyoty, czarnogrzywego samca o zielonych oczach, których się nie zapomina.-zaczął, ostrożnie odsuwając od niej łeb tak, by móc spojrzeć jej w oczy. -Powiedział mi o Dey i o Frigg.. o tym, że wciąż wypatruje mojego powrotu. On.. Rozpoznał mnie..jakoś.-wycedził z trudem, przywołując wspomnienie tamtego niefortunnego spotkania.-Nazwał mnie egoistą i odszedł.-dodał, widząc sylwetkę wściekłego młodzika, jak przez mgłę. Katusze gnicia w samotności, błaganie o nędzną padlinę i pustka w sercu. Wszystko tylko po to, by osąd z góry przygwoździł go do ziemi. Egoista. Obrócił łeb, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok. -Czemu ci o tym mówię?.-spytał sam siebie, milknąc na chwilę. -Chyba nie wiem, co mam robić. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości