Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
FireLion Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:173 Dołączył:Wrz 2014 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 75 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 45 |
07-05-2015, 20:57
Prawa autorskie: SouriPL, Lil-Cheetah, Luna-s20
Sam nie wiedział, czemu się wtedy zawahał. Wiedział jednak teraz, że był to jeden z najgłupszych błędów w jego życiu. Nie miał praktycznie żadnych szans w walce z lwem, gdyż był od niego słabszy. Gdy Ghalib go puścił, jak najszybciej uciekł stamtąd obolały i w nie najlepszym stanie. Był ogromnie wkurzony swoją głupotę i gdyby mógł, cofnąłby czas do chwili, gdy ujrzał to miejsce. Teraz pozostało mu jedynie martwić się o własne zdrowie.
//z.t.//
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL pod nickiem OgnistyLew oraz w WS pod nickiem RealWolf |
|||
|
Mirra Samotnik Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 40 |
08-05-2015, 16:40
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)
W końcu mogła się odprężyć. Położyła się nerwowa i spojrzała na swoje maluchy i Beliala. Na szczęście były nawet dość spokojne. Teraz wejrzała na Ghaliba. Jak zareaguje na Beliala, który jest tuż obok jego potomstwa? Co sobie pomyśli? Cieszyła się, że Ghalib w końcu wypędził nieznanego lwa. Jeszcze trochę i zacznie wychodzić z młodymi na zewnątrz.
- Dobrze, że się nie postawił tylko uciekł. Ostrzegałam go zanim jeszcze przyszedłeś, że ma stąd wyjść ale nie posłuchał - czuła się trochę bezsilna. |
|||
|
Diara Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samica Wiek:3l & 9 mies. Liczba postów:54 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 10 |
08-05-2015, 18:07
Prawa autorskie: CherryCx (ja)
Uważnie obserwując poczynania lwicy ze swoimi lwiątkami, wyszła razem z Ghalibem i Kaaivy tuż po wypowiedzianych przez niego słowach. Hah... Ciekawe, jakie to uczucie mieć między łapami dwa małe pas... to jest szkraby, tak niewinne, tak nieszczęśnie niedoświadczone i zależne od decyzji rodzica?... Albo inaczej. Jak to jest być takim lwiątkiem, nieświadomym, żyjącym w słodkiej trosce i spokoju?
Ciekawe. //zt. Sorry, że tak długo ;-;// |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
09-05-2015, 15:34
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Obserwował jak rudzielec wieje i jeszcze wyjrzał za nim, kiedy ten uciekał. Ghalib chciał bowiem, by intruz trafił prosto do wyjścia a nie, żeby jeszcze zwiedzał inne zakamarki Nory. Wtedy by zginął. Niemniej tak się najwyraźniej nie stało, więc czarny samiec cofnął się żeby spojrzeć na Mirrę i trójkę już lwiątek.
- Głupota w Norze nagradzana będzie cierpieniem - powiedział. Podszedł bliżej i przyjrzał się zarówno Kiburiemu jak i Zuri, których obdarował zdawkowym liźnięciem po łepkach. Potem zerknął na Beliala i zwrócił pytające spojrzenie na Mirrę. Teraz było spokojniej, mógł wreszcie porozmawiać z lwicą na temat obcego lwiątka. - Co to za dzieciak? - Zapytał dość surowym tonem. Obcy mu lwiak był już starszy od Zuri i Kiburiego. Wyglądał też inaczej. Młody był wychudzony, był obcy, pachniał obco i tak też wyglądał z wyjątkiem czarnego umaszczenia.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Mirra Samotnik Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 40 |
09-05-2015, 21:48
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)
- Przybył tutaj sam, wygłodniały. Jego rodzina nie żyje więc postanowiłam się nim zająć.
Powiedziała do Ghaliba, a co innego miała mu powiedzieć, że nagle został ojcem mimo swej woli? Tego Mirra by nie uczyniła. W końcu to ona chce się nim zająć no chyba, że Ghalib zmieni ton i zdecyduje się również przygarnąć młodego. - Belial, tak ma na imię. Co Ty na to by stanowił część naszej rodziny? No i charakterek też ma ciekawski - dodała po chwili by zachęcić partnera - No i jest młody, a tego potrzeba nam w stadzie - uśmiechnęła się delikatnie Teraz oczekiwała niecierpliwie na jego decyzję co on postanowi... A no właśnie jeszcze jedno ją nurtowało. - I co z tymi dwiema lwicami? - w końcu nieprzybyły tutaj gdy pojawił się obcy zapach w norze. |
|||
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
10-05-2015, 01:16
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
Beli spojrzał na dużego samca lekko zmieszany. Nie miał pojęcia czy się uśmiechać czy smucić sytuacja była dziwna.
- Potrzebowałem schronienia... - Odparł i zamilkł spoglądając na miejsce w którym jeszcze chwile temu skończył jeść mięso podarowane mu przez Mirrę. - Byłem głodny... Postaram się to odpracować a później sobie pójdę. - Dodał nieśmiało. Jednak był pewien tego co mówi. Wiedział że uratowano mu życie, ale wiedział też że przy odrobinie szczęścia da sobie radę samemu. Nie było w jego guście nadużywać gościny a tym bardziej być na czyimś garnuszku. Ta para miała młode, które wymagają opieki i wielu wyrzeczeń a Belial na pewno by im nie ulżył w tym... Wstał na cztery łapy wypiął pierś i dodał ambitnie... - Uczono mnie by być wojownikiem... by walczyć! Więc zawalczę o to by się wam odpłacić! - Mówił swoim zachrypniętym acz wyraźnym głosem. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
10-05-2015, 16:12
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- On jest już trochę za duży, żeby spędzać tu z tobą dnie - powiedział. Nie pałał wcale wściekłością tak jak parę chwil temu. Zupełnie spokojnie podchodził do tematu nieznajomego podrostka. Czteromiesięczne lwiątko nie powinno siedzieć cały czas z Mirrą, nie w tym miejscu gdzie nie było pola do treningu dla takiego dziecka.
- Nie wiem czy może tu zostać - znów się odezwać. - Musi pokazać, że jest tego wart. Oczywiście nie kwestionował tego co uważała na temat Beliala Mirra. Po prostu potrzebował konkretnego powodu, dla którego miałby przygarnąć młodzika zamiast pogonić go albo w najgorszym razie skręcić kark. Zniżył łeb na wysokość nosa i oczu samczyka i spojrzał na niego swoimi beznamiętnymi oczyma. - Wojownikiem powiadasz? - Podniósł się. - Przekonamy się. A co do lwic - spojrzał tu na Mirrę. - To nadają się, tak na razie uważam. Zobaczymy co będzie dalej. Schylił się do małego. - Zajmę się tobą - powiedział po czym chwycił młodego za kark i poniósł w stronę legowiska. zt.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Mirra Samotnik Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 40 |
11-05-2015, 17:45
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)
Ucieszyła się, na słowa Ghaliba lecz nie dała tego po sobie poznać. No i w taki oto sposób znowu pozostała sama ze swymi młodymi. Ułożyła się wygodnie i zabrała młode do przednich łap spoglądając na nie jak to szybko rosną. Zaczęła po kolei myć młode, a potem położyła tak aby mogły się najeść i wygodnie ułożyć do snu. Sama przez tą całą sytuację miała ochotę się zdrzemnąć. Cały czas zachowywała jednak czujność.
|
|||
|
Zuri Płomień Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:159 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 67 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 5 |
14-05-2015, 15:12
Prawa autorskie: Ghalib/Xylax <3
Mała lwiczka już zaczęła wszystko obserwować. Ciekawska wszystkiego zaczęła już powoli dreptać i próbować się wyrywać z objęć mamy aby jak najdalej odejść i zwiedzić otocznie. Zaczęła mniej spać i co raz bardziej dawać mamie w kość. Zaczepiała również swojego braciszka aby się z nim bawić czy to mu się podobało czy też nie. Dawała im spokój tylko gdy spała, a tak była bardzo żywa.
|
|||
|
Mirra Samotnik Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 40 |
18-05-2015, 13:41
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)
Jedne lwiątko szaleje, a drugie dalej zachowuje się jeszcze spokojnie. Próbowała zatrzymywać Zuri tak by nie budzić przy tym Kiburiego. Jak tylko i on zacznie bardziej być ruchliwy to wyjdzie z nimi na zewnątrz aby oswoili się ze światłem słońca i zielenią. Tutaj w norze mają tylko dookoła ciemność i norę wyścieloną suchą trawą. Dzięki temu jej młode będą miały bardzo wyostrzone zmysły wzroku czy węchu. W zależności od ich rozwoju. Zaciekawiona oglądała dokładnie każdy ich ruch i to jak z dnia na dzień są bardziej rozwinięci. Co jakiś czas mówiła do nich dzięki czemu mogli również uczyć się słów. Już nie mogła się doczekać jak zobaczą świat których ich otacza. Myślała również o Belialu jak się sprawuje pod skrzydłami Ghaliba i czy Ghalib go zaakceptował.
|
|||
|
Kiburi Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:116 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 81 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 5 |
04-06-2015, 15:54
Prawa autorskie: Lineart Ghaliba <3, tło: Fjutsup
Oczy już otworzył jakiś czas temu, ale to wcale nie znaczy, że był zadowolony. Jedyny plus - wszędzie było w miarę ciemno, więc jedyne co go denerwowało tak solidnie, to zaczepki jego rodzeństwa. Czasem odpowiadał, ale w większości przypadków wolał głośno oznajmić matce, że jemu się to nie podoba i niech ona coś z tym zrobi. W końcu jednak hałas z zewnątrz coraz bardziej go interesował i co raz zaglądał w tamtą stronę, w stronę wyjścia. Na razie jednak nie piekląc się z tym by wyjść.
|
|||
|
Mirra Samotnik Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Około 4 lat Liczba postów:216 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 40 |
04-06-2015, 18:16
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 (DA),color: teri006 (DA)
Widząc, że jej dwójka maluszków spogląda w kierunku wyjścia postanowiła im pokazać co tam się wyprawia. Muszą się przyzwyczaić również do słonecznego światła. Powoli wstała i rozciągnęła swe kości. Wzięła swe młode i trzymając je w pysku delikatnie ruszyła powolnym krokiem w kierunku wyjść aby wyjść na zewnątrz.
ZT z Kiburi i Zuri tutaj |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
01-11-2015, 17:46
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Zabrał ją do wnęki, żeby móc porozmawiać z nią na osobności. Wnęka była kojarzona jedynie z porodami, więc może i dlatego była to najlepsza opcja na miejsce do rozmowy? Bo chyba tylko ślepiec nie wiedział, że Xis nie jest w ciąży. Ten jej tłusty brzuch kołysał się z każdym ruchem. Zastanawiające, bo albo lamparcica była taka bezczelna, albo faktycznie nie zdawała sobie z niczego sprawy.
Zatrzymał się wewnątrz i bezpardonowo spojrzał na samicę. Czekał aż usiądzie, a kiedy tak się stało, otworzył pysk, żeby zacząć to co miał do powiedzenia. - Chętnie wysłuchałbym twojej opowieści co ci się takiego przytrafiło, Xis - na razie nie poruszał tematu brzucha. Nie chciał, żeby od razu wpadała w jakąś panikę. W ten sposób niczego by się nie dowiedział. Xis zastanawiała się przez chwilę. Nie wiedziała w zasadzie od czego by tu zacząć. Postanowiła więc, że od początku. Zaczęła więc od tego, że opuściła Cieniowisko w poszukiwaniu nauczyciela, jakiegoś medyka albo znachora, który nauczyłby ją wszystkiego. Trudno było kogoś spotkać, a jak już spotkała to nie każdy chciał ją uczyć. Dlatego to, czego się dowiedziała to było na prawdę niewiele. Dopiero gdzieś na południu trafił jej się wędrowny znachor, a przynajmniej ktoś, kto podawał się za niego. Samiec lwa o bujnej, rudej grzywie. Po kilku dniach z nim obudziła się nagle w dżungli. Była słaba i poobijana. Nie wiedziała co się działo. Przez dłuższy czas szwendała się bez celu ze wstydu, aż wpadła na Grimę i Szebalbę, które wskazały jej drogę na północ. Tym samym postanowiła wrócić. Zaczęła też mówić, że wydaje jej się, ze jest chora. Że ma jakieś robaki przez co samicy urósł brzuch. Ghalib pokręcił głową przymykając oczy. - Xis, ty jesteś w ciąży - powiedział Tsavo. Xis pokręciła głową nerwowo strzepując z siebie tę myśl i w kółko zaprzeczając, ale Ghalib powtórzył swoją rację dobitnie. - To nie możliwe - zająknęła się. Wtedy Ghalib ostrożnie wytłumaczył Xis, że najwyraźniej samiec lwa, którego spotkała postanowił ją zgwałcić. Lamparcica nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli. Jednak to co mówił Ghalib miało dla niej coraz większy sens. Spuściła nos na kwintę czując jak akurat coś poruszyło jej się w brzuchu. To musiało być jedno z młodych. Miała urodzić mieszańce? - Po co nam takie... mieszańce... - mruknęła Xis. Samiec zastanawiał się chwilę, ale w końcu wzruszył ramionami. Nie mógł mieć bowiem pewności, że Xis nie zwiąże się kiedyś z jakimś tutejszym lwem. - Jak będą zdrowe to mogą zostać - powiedział nie kryjąc sceptycyzmu. W końcu nie było pewności czy młode z takiego związku urodzą się w pełni zdrowe. - Zresztą, możesz je zatrzymać, to w końcu nowi członkowie stada. Radzę ci też nie oddalać się stąd. Na twoim baobabie nie jest zbyt bezpiecznie tu zostaniesz do czasu, aż twoje młode będą w stanie się wspinać na drzewa - to powiedziawszy zaczął sie wycofywać. - Aha... i nie żywię urazy. Cenię sobie twoją... szczerość i lojalność. Tak. Wtedy też wyszedł na zewnątrz. zt - Xis zostaje.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Cola Konto zawieszone Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 10 |
05-11-2015, 19:48
Prawa autorskie: moje
Xis cieszyła się z takiego obrotu spraw. Poniekąd. Bo przecież nie cieszyła się z tego co jej właśnie uświadomiono - ona nie była chora, to nie były pasożyty tylko najpewniej jej nowe młode. Nie sądziła, że to mogłoby być możliwe. Nie pamiętała, żeby poszła w tango z jakimkolwiek lampartem. Nim jednak w pełni zdała sobie sprawę z tego, co tak na prawdę jest powodem ciąży, zaatakowała ją potężna migrena, która sprawiła, że lamparcica musiała się położyć.
Następstwem bólu głowy okazał się skurcz w okolicach brzucha. Nie wiedziała jeszcze co to znaczy, aż nie poczuła ruchu we własnym ciele. Teraz już wierzyła w tę ciążę, młode, które mieszkało w jej brzuchu nie zamierzało dawać jej żadnych złudzeń. Wierciło się i kopało swoją matkę, co było sygnałem, że poród już niedługo się zacznie. Młoda nie wiedziała jeszcze ani jak ma na imię ani co ją czeka, robiła tylko to co nakazywał jej instynkt. Kopnęła więc matkę raz jeszcze wiercąc się z boku na bok. Nie wiedziała, że sprawia jej tym ból. Jednak dopiero za parę godzin miała dowiedzieć się, że na prawdę żyje. |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
18-11-2015, 08:05
Prawa autorskie: Visa
Nie miała już więcej czasu na to, żeby się zastanowić czy w ogóle chce młodych czy nie. To kocię, które wiło się w jej ciele zdawało się być coraz bardziej niecierpliwe. Nienawidziła ojca tego kocięcia, które miało się zaraz narodzić. Nie mogła na to nic poradzić. Teraz już dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że jej umysł po prostu wyparł to traumatyczne wydarzenie z pamięci czarnej pantery. Chociaż teraz zastanawiała się, czy nie wolałaby być cały czas o tym świadomą. W końcu nie była jeszcze taką doświadczoną lamparcicą. Wręcz przeciwnie, była przecież bardzo młoda, dopiero co dojrzała i już została skazana na ciężar macierzyństwa. Nie wiedziała czy jest na to gotowa, ale teraz nie miała czasu o tym myśleć. Zarówno skurcze jak i nerwowe ruchy młodego wewnątrz jej ciała męczyły ją potworne.
Nagle zaczęła obawiać się czy na pewno da sobie radę. Nie tylko z samym macierzyństwem co po prostu porodem. Teraz bała się, że coś mogłoby pójść nie tak. Niech przeklęty będzie samiec, który jej to uczynił! To wszystko jest takie niesprawiedliwe. A może młode urodzi się chore i nie przetrwa? Albo martwe? W końcu czy takie mieszanki międzygatunkowe mogą żyć bez uszczerbków na zdrowiu? Cieszyła się, że zdążyła trochę nauczyć się tej medycyny podczas swojej wędrówki, ale teraz nie mogła sama sobie pomóc. Na razie była zdana na siebie, chociaż wolałaby, żeby chociaż jedna samica z nią była i ją wspierała. Jednak nie mogła na to liczyć, w stadzie brakowało samic. Tylko ona i jak się okazuje hiena Kiu. Och, może ona by jej pomogła? Ale gdzie ona mogła być? Nie minęło dużo czasu od tej myśli aż poczuła, że odeszły jej wody a skurcze przybrały na sile. Jej ciało zaczęło reagować instynktownie, nawet nie musiała się zastanawiać nad tym czy musi przeć czy też nie. Jej ciało samo o tym jakoś wiedziało. Postanowiła mu jedynie pomóc wkładając w tę czynność nieco więcej siły. Czuła się jednocześnie podekscytowana tym co się działo jak i zmartwiona. Bo jednocześnie była ciekawa tego co się urodzi a z drugiej strony bała się. Aż wreszcie poczuła, że jedno młode opuściło jej ciało i korzystając z chwili oddechu obróciła się, żeby wziąć młode do pyska i przenieść je na przód, żeby móc je oczyścić. Jej oczom ukazało się małe, ciemnofutre kocię, choć coś w nim zaniepokoiło Xis. W ogóle się nie ruszało i zdawało się nie oddychać. Lamparcica już miała zawyć żałośnie gdy poczuła, że jeszcze jedno młode chce się wydostać na świat. Więc zanim skończyła wylizywać pierwsze młode musiała skupić swoje pozostałe młode na tym drugim. Musiała przyznać, że z drugim kocięciem poszło już dużo łatwiej. Ciężko oddychając Xis sięgnęła po drugie młode, ale zanim je przeniosła szturchnęła je nosem. Ku jej zaskoczeniu poruszyło się i wydało z siebie pisk. Młoda matka przeniosła je więc między łapy, żeby móc je oczyścić. Zauważyła już, że najwyraźniej to pierwsze okazało się martwe. Xis liczyła się z tym, że cały miot może urodzić się martwy lub chory, tymczasem nie spodziewała się, że tak ją to zaboli. Starała się nie poddawać żałości jaka ogarnęła ją na widok uroczej, ciemnej ale niestety martwej puchatej kuleczki, musiała się skupić na tej, która przetrwała. Czuła bowiem, że to już koniec porodu i musi odpocząć. To które przeżyło było zdecydowanie większe, nie widziała jeszcze cech, które odziedziczyła po lwie, a które po lamparcie. Na razie widziała złotawą, małą samiczkę, której tylko tylna połowa ciała okazała się być cętkowana. Xis dokładnie sprawdziła czy wszystko z małą jest w porządku, ale wydawało się, że młoda jest zupełnie zdrowa. Wyglądała na silną, była spora a jej futerko było lśniące. Poza tym najwyraźniej miała zdrowe płucka, bo nagle rozpoczęła donośny jazgot świadczący o tym, że młoda jest głodna. Czarna pantera podsunęła ją więc w stronę swojego brzucha. Będzie musiała udać się na polowanie, albo poprosić kogoś o kawałek mięsa. Nie mogła przecież zostawić takiej małej kluski bez opieki, choć miała mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Mimo to cieszyła się, że mała była zdrowa. - Nazwę cię Cola - powiedziała Xis - jak to drzewo, co obrasta w orzechy i rośnie w pobliżu mojego baobabu. Zerknęła w stronę martwego kocięcia, ale nic nie powiedziała. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości