Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
29-11-2015, 18:08
Prawa autorskie: Dirke
Zanim jeszcze wszedł do jaskini do jego nozdrzy wdarła się woń płynów które wypuściła z siebie podczas porodu lamparcica. Oznaczało to, że było już po wszystkim i pomału pojawił się w wnętrzu nory.
- Witaj - Rzekł i spoglądając w jej stronę błyskawicznie się poprawił. - Witajcie, wpadłem zobaczyć jak się miewasz - powiedział i wyszczerzył lekko białe ząbki w delikatnym, ciepłym uśmiechu. Ruszył dalej w głąb dopiero teraz dostrzegł jeszcze jedną osobę leżącą tuż obok samicy. Na moment jego uśmiech zniknął. Martwe? Nadal było pokryte mazią i płynami, leżało obok, nie ruszało się, nie wydawało żadnych dźwięków. Wszystko więc na to wskazywało, ale na szczęście miała jeszcze jedno kocie, zupełnie inne od tamtego i od samej matki, z bardzo jasną sierścią. Usiadł pod jedną ze ścian zachowując jakąś bezpieczną odległość od lwicy i jej młodych nie chcą jej w jakikolwiek sposób niepokoić i stwarzać teoretyczne zagrożenie dla życia jej lub potomstwa, co zawsze mogło być tak odebrane. W końcu nie znali się przecież długo i z pewnością nie ufali sobie w tak dużym stopniu. - Jak się czujesz? Potrzeba ci może czegoś? - Zapytał się obserwując to w jakim jest stanie. Na jego oko wyglądała dobrze, może trochę na zmęczoną, ale nie był znachorem i miał prawo się pomylić przy tej ocenie. |
|||
|
Cola Konto zawieszone Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 10 |
29-11-2015, 19:00
Prawa autorskie: moje
Pozwolisz, że będę odpisywać na razie za dwie postaci w jednym poście? tak mi będzie wygodniej xD
__ Xis tymczasem zajmowała się dalszą pielęgnacją małej Coli, która z przyjemnością odbierała wszystkie matczyne pieszczoty. Kiedy mała klucha była przy brzuchu i ssała mleko, czarna pantera nachylała się żeby lizać grzbiecik małej. Cętkowana klucha czuła się więc bezpiecznie, nawet jeśli przed chwilą przeżywała szok opuszczając bezpieczny brzuch matki. Teraz jako jedynaczka miała wyłączne prawo do pokarmu produkowanego przez Xis, nie miała konkurencji. Czuła się więc wyjątkowo dobrze, poczuła się teraz ważna. I wszystko było niemal sielankowe. Niemal, bo przecież jedno z młodych leżało obok martwe. Xis miała plan, że gdy tylko Cola się naje i pójdzie spać, wtedy wyniesie jej martwe rodzeństwo poza Norę i pochowa. Tymczasem ktoś najwyraźniej się zbliżał. Usłyszała czyjeś kroki, więc ten, kto tu szedł nie krył się ze swoją obecnością. Musiał być to więc ktoś z Cieniowiska. Zapach też pasował. Wkrótce też lamparcica przekonała się, że tym kimś był ten nowy bezgrzywy. Machnęła niespokojnie ogonem na jego widok, bo nie do końca wiedziała po co tu przyszedł, a jednak bezpieczeństwo jej małej było teraz dla młodej matki najważniejsze. - Cześć - odparła na przywitanie. Kiedy usłyszała po co przyszedł uśmiechnęła się delikatnie. - Cóż... ja i Cola - wskazała na młode nie zwracające uwagi na nic poza jedzeniem - mamy się świetnie, ale ta druga kruszyna... urodziła się martwa. Odpowiedziała bez ogródek. Mogło się na to złożyć kilka czynników. Jej młody wiek, krzyżówka krwi. Wszystko. - Zaraz chciałam ją jakoś pochować. Nie chcę, żeby leżała tu i narażała swoją żywą siostrę na choroby. - I tak nie mogła być przecież pewna, że nic Coli nie jest. W końcu wyglądała na zdrową, ale była bądź co bądź hybrydą. Jej zdrowie mogło wcale nie być takie pewne. Gdy usłyszała pytanie sapnęła po czym uśmiechnęła się. - Zabiłabym za coś do picia i jakiś kęs mięsa. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
29-11-2015, 20:13
Prawa autorskie: Dirke
Jasne to zrozumiałe :)
Jednak miał rację co do tej drugiej czarnej kulki. - Współczuję - powiedział, choć nie wyobrażał sobie jakie to mogłoby być uczucie. W końcu on nigdy dzieci nie miał więc i nie czuł takiej straty. - Najważniejsze, że z Colą jest wszystko dobrze - dodał przenosząc wzrok na jaską włochatą kulkę. Słysząc kolejne zdanie przytaknął łbem, że rozumie pomysł z pochowaniem ciała. - Jak będziesz chciała mogę wykopać jakiś dół byś nie musiała się rozstawać z młodą na dłuższy czas - rzekł uważając, że chociaż w ten sposób będzie mógł jej jakoś pomóc, a nie wymagało to od niego jakiegoś wielkiego wysiłku. Z jej słów wyłapał przy okazji płeć kociaka, przez co nie będzie musiał się o to pytać. Później padły jeszcze słowa odnośnie jedzenia i wody na które uśmiechnął się i zaśmiał cicho. - Zabijanie nie będzie konieczne, przynajmniej by zdobyć wodę - Powiedział rozglądając się po norze. - Pójdę za moment coś poszukać, a ty tam poświęcaj czas małej - dopowiedział i ruszył pomału w stronę wyjścia. Najpierw poszuka czegoś do zjedzenia, a po drodze zastanowi się jak dostarczyć jej wodę. |
|||
|
Cola Konto zawieszone Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 10 |
29-11-2015, 20:58
Prawa autorskie: moje
Uważała, że nie ma co współczuć. Stało się, owszem bolało ją, ale teraz musiała zająć się swoją córeczką, która przeżyła. Może gdyby rodzeństwo Coli żyło dłużej, to Xis czułaby się jeszcze gorzej. Tymczasem czuła lekką ulgę, do której wstyd było jej się przyznać, bo wolała, że skoro było z tym młodym coś nie tak, żeby umarło właśnie teraz niż później, łamiąc tym samym rodzicielce serce jeszcze mocniej. Teraz miała pociechę w postaci Coli.
- Tak. Skorzystam z twojej pomocy - odparła - ale chcę być przy tym. Jak tylko mała zje i zaśnie, możemy wyjść na chwilę przed Norę. Pokręciła głową chcąc wyrzucić z głowy nieprzyjemne myśli. W tym samym momencie dostrzegła, że jej kluskowate młode przestało już jeść i nieporadnie przewróciło się na bok popiskując. Czarna nachyliła się ku młodej liżąc ją delikatnie. - Och, dziękuję - rzuciła za wychodzącym Duchem i posyłając mu ciepły uśmiech. - Powodzenia. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
29-11-2015, 21:47
Prawa autorskie: Dirke
- To zrozumiałe - Powiedział jeszcze tylko po czym wyszedł z nory.
Po kilkunastu dobrych minutach znów pojawił się przed wejściem trudząc się przez chwilę by jakoś wejść do środka razem z zdobyczą, w końcu mu się to jakoś udało i kładąc ciało marabuta na ziemi spojrzał na czarną. - Udało mi się zdobyć tylko to - powiedział mając na myśli, że będzie musiała się trochę pomęczyć z piórami przed zjedzeniem. Nachylił się nad ciałem i jeszcze raz łapiąc za szyję tuż pod łbem odgryzł całkowicie głowę od reszty ciała. - Ta część mi będzie potrzebna - wytłumaczył szczerząc ząbki tajemniczo. Chwycił ciało i zaniósł je lamparciej mamie. Wrócił do łba i stając na jednej części dzioba opierając na niej jak największą masę swojego cielska, drugą połowę chwycił w zęby i pociągnął rozrywając tkanki łączące te dwie kości, szarpał nimi przez moment i kiedy oddzielił je od siebie złapał za tą część która była większa i starał się wypowiedzieć te słowa najwyraźniej jak tylko mógł przez zaciśnięte zębiska na dziobie. - Sa momend wrasam. - Po czym znów ruszył ku wyjściu. Ale się bidny nachodzi w kółko. Edit: Po kolejnych kilkunastu minutach wolnego spaceru by nie wylać ani kropli wody dotarł do jaskini, tym razem wejście nie było takie trudne jak wcześniej, choć i tak musiał uważać by nie rozlać wody, załamałby się jakby to zrobił właśnie w takim momencie. Podszedł do Xis i opierając połowę dzioba o ścianę nory by ta się nie przewróciła znów zrobił kilka kroków do tyłu nie chcąc martwić młodej Coli jakimiś nowymi zapachami. - Jest i woda, no i jednak było trzeba zabijać by ją zdobyć - powiedział mając na myśli swoje wcześniejsze słowa. To był jednak najlepszy sposób by szybko ją dostarczyć. |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
29-11-2015, 22:58
Prawa autorskie: Visa
Siedziała zaciekawiona tym co takiego do jedzenia przyniesie jej Duch i kiedy wrócił przez chwilę zastanawiała się jak powinna zabrać się za zjedzenie tego ptaka.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do czarnego samca. W pewnej chwili pomyślała, że mogłaby przecież użyć piór marabuta do tego, żeby wyściełać lepiej wnękę. Co prawda z jednego ptaka wiele piór nie będzie, ale zawsze coś. Poczekała grzecznie aż samiec oderwie część, która, jak powiedział, będzie mu potrzebna. Domyślała się nawet do czego. Odprowadziła go znów spojrzeniem a potem zabrała się za ptaszysko, któremu zaczęła wyrywać pierze, które kolejno wypluwała na glebę we wnęce. Szczególnie, żeby pióra leżały wokół jej najedzonej, małej kluchy. Żeby było jej ciepło. I tak cierpliwie oskubywała marabuta, aż większość jego skóry była naga. Dopiero wtedy dobrała się do mięsa. Właściwie to do tej pory Duch zdążył już wrócić. Powitała go więc z zakrwawionym pyskiem. Oblizała się. - Dziękuję ci. - Powtórzyła podziękowania. - Na prawdę bardzo mi pomogłeś. Usiadła wygodnie a nosem przesunęła swoją córkę tak, żeby leżała w wygodnej stercie piórek i puchu. - Jakby nikt mi nie pomógł musiałabym zostawić Colę samą. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
30-11-2015, 18:52
Prawa autorskie: Dirke
Czarny uśmiechał się delikatnie za każdym razem kiedy to mu dziekowała.
- Na prawdę nie ma za co, w końcu jesteśmy stadem i musimy się sobą opiekować - odpowiedział uważając, że to co zrobił było czymś naturalnym, ot dla niego to było w zasadzie nic, a dla Xis coś dużego. Jak bowiem ocenić wagę danej czynności? - Weź przestań, nie było takiej możliwości, musisz się teraz opiekować Colą, w końcu to nasza stadna mała księżniczka, zwłaszcza, że obecnie to chyba jedyne młode w stadzie, ano. W końcu Belial już stoczył treningową walkę z hersztem i lada moment wróci z swojego pierwszego poważnego polowania i od teraz już przestanie być lwiątkiem. Zaprawdę to wielki dzień, jedno młode wstępuje w nasze szeregi inne staje się dorosłym - powiedział i widać było po nim, że faktycznie raduje go ta myśl. |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
01-12-2015, 22:01
Prawa autorskie: Visa
Pokiwała głową.
- Masz rację. Ghalib pochwaliłby cię za te słowa - powiedziała z delikatnym uśmiechem na pysku. - Zacieśnianie więzów pierwszego pokolenia Cieniowiska to dla naszego Herszta priorytet. Tak, dokładnie pamiętała każdy raz zanim wyszła na poszukiwania medyka, kiedy Ghalib wspominał o tym jak ceni sobie lojalność i zaufanie w stadzie. Oczywiście Xis odpowiadało to jak została potraktowana od początku, bez oceniania. Zresztą nadal była przekonana, że Duch tak samo jak ona jest lampartem, zapewne przez ten brak grzywy. Miała go za jakąś specyficzną panterę, która jest budową ciała zbliżona bardziej do lwa. Zresztą będzie musiała o to zapytać. Usłyszawszy, że Belial stał się oficjalnie dorosłym lwem podniosła nieco uszy zaciekawiona. Pamiętała go jako małe lwiątko tak jak i dzieci Ghaliba. Minęło sporo czasu, zresztą widziała go wtedy przed wejściem do Nory. Teraz jak tak sobie pomyślała - rzeczywiście wyrósł. - Ech, szkoda, że nigdzie nie widać potomków Ghaliba - wspomniała. - Pewnie też zaraz byłyby dorosłe. Widząc, że jej kulka spokojnie zasnęła uśmiechnęła się ponownie. Teraz nie czuła się w ogóle poddenerwowana, czuła, że w końcu jest w domu. - Swoją drogą najstarsza po Ghalibie chyba jestem tutaj ja - prychnęła rozbawiona. - Ty też wyglądasz młodo, ale to dobrze. Za rok czy dwa stado będzie silne. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
02-12-2015, 02:37
Prawa autorskie: Dirke
Uśmiechnął się przez kilka sekund słysząc jej słowa. Wiadomo, że zawsze dobrze być chwalonym przez władcę w stadzie, no ale z drugiej strony on tego też nie potrzebował. Wyglądało na to, że stado dopiero co zostało założone, więc uważał, że musiał mieć duży wpływ w jego pierwsze dni rozwoju.
- Wiadomo, że to zawsze by było przyjemne, ale wcale nie jest mi to potrzebne do dalszego funkcjonowania - odpowiedział i wysłuchał jej dalszych słów. - A dużo ich miał? - Zapytał się będąc ciekawy, w końcu to informacje dotyczące samego ich herszta, więc nic dziwnego w tym, że chciał się czegoś o nim dowiedzieć. Może i wtedy łatwiej będzie mu spojrzeć na pewne rzeczy z jego perspektywy? Uniósł czarne brwi wyżej zaskoczony nagłym wyznaniem lamparcicy i zaśmiał się bardzo cicho nie chcąc zbudzić małej Coli, która to zasnęła niedawno. - To prawda, jestem jeszcze wyjątkowo młody, więc przed nami wszystkimi jeszcze długa droga do pełnego rozwoju. No i to może nawet i lepiej? Nie mamy tutaj takich staruchów, których to byłoby tylko trzeba karmić i sami nie byliby w stanie nic zrobić. Posiadamy wszyscy jeszcze ten młodzieńczy hart ducha to i tym bardziej działać się chce. - Odpowiedział ściszając głos i spoglądając na jasne kocie znów powrócił do jej matki. - Wygląda na to, że zasnęła, możemy wyjść przed norę i wykopać dół - Rzekł szeptem i ruszył ku wyjściu. By tam czekając na Xis pomóc jej wykopać dół i towarzyszyć w pochówku jednego z dzieci. Faktycznie nie było co ryzykować, że to mogło zarazić swoją siostrę, albo, że zapach zaciekawi jakąś hienę cmentarną. |
|||
|
Cola Konto zawieszone Gatunek:lipard Płeć:Samica Wiek:Młodzik Liczba postów:43 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 10 |
03-12-2015, 02:12
Prawa autorskie: moje
- Dużo? Nie - zastanowiła się. - Jak dołączyłam miał dwójkę lwiątek z jedną z lwic, które tu mieszkały. Ciekawe co się z nimi stało, powinny mieć już rok, tak mi się wydaje. Ale Belial nie jest jego synem z tego co wiem.
Odparła zgodnie z prawdą. Właściwie nie wiedziała nawet czyim dzieckiem jest Belial. Nigdy chyba nie zdążyła się tego dowiedzieć. Jak dołączyła to on już tu był i nigdy nie interesowała się tym czyje to młode. - Ogółem na początku były tu trzy lwice. Nazywały się Diara, Mirra i Kaaivy, ale teraz ich nie widać. Może zdezerterowały - wzruszyła lekko ramionami. - W każdym razie jeśli wrócą czeka je najpewniej śmierć. Herszt nie toleruje zdrady, każe za nią najsurowiej. Zresztą tak samo każdego, kto lekkomyślnie wtargnie na terytorium. Dla obcych jest okrutny. Ale nie mam mu tego za złe. Uśmiechnęła się słysząc, że Duch zgadza się z nią. W końcu wyszło na to, że oboje mieli ten sam pogląd na to, że stado składa się z młodych osobników. Spojrzała bezradnie na martwe kocię a potem na Colę, która smacznie spała. Westchnęła, bo w sumie zrobiło jej się strasznie przykro, ale nie zamierzała tego uzewnętrzniać. - Masz rację - to powiedziawszy chwyciła ciemne kocię po czym podążyła za Duchem niechętnie. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
04-12-2015, 01:55
Prawa autorskie: Dirke
- Rozumiem. Tak też mi się wydawało, że nie są ze sobą spokrewnieni, bo choć widać, że go sobie ceni, to nie czuć tam takiej rodzinnej więzi - odpowiedział nie czując potrzeby by dalej ciągnąć ten temat, zwłaszcza, że w sumie to co go jakoś tak najbardziej interesowało już padło w rozmowie, a personami, których za pewnie nigdy już nie zobaczy nie ma co się zajmować. Co najwyżej na to będzie pora, gdy te się tutaj zjawią, do tego czasu to nie miało większego sensu.
- No tak, coś o tym wspominał kiedy dołączałem, że zdrajców nie lubi - rzekł cicho uśmiechając się szelmowsko. Chociaż zastanawiał się czy byłby w stanie zabić własne dzieci, to z pewnością byłby wielki egzamin dla Ghaliba. - Jakoś trzeba utrzymać nasze tereny i może w najbliższym czasie powiększyć o jakieś nowe ziemie? Na razie to dostajemy szczątkowe informacje, ale chyba jakaś akcja się szykuje co mnie nawet cieszy. - Dodał dzieląc się z członkinią stada najnowszymi planami ich herszta, w końcu była to Cienista więc miała prawo wiedzieć? Prawda? Kiedy zgodziła się na jego propozycję by pochować martwe dziecko wyszedł na zewnątrz i zaczął pomagać przy pochówku w pełni pozwalając to czarnej na prowadzenie tej smutnej ceremonii. |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
04-12-2015, 13:21
Prawa autorskie: Visa
- O tak, zdrajców i intruzów - dodała. - Tutaj jest taka zasada, że jeśli wlazłeś na tereny Cieniowiska to albo dołączasz, albo giniesz. Nikt tu jeszcze w sprawach polityki chyba nie przychodził. Tak sądzę, że mało kto wie, że my tutaj żyjemy.
Nagle przypomniała sobie, że przecież jak rozmawiała z tą taką dziwną, nawiedzoną białą lwicą to zdawało jej się, że są jakieś plotki na temat ich stada, które zresztą wydały się Xis równie dziwne jak sama biała dama. - Tak mi się przypomniało, że jak wracałam tutaj to szłam przez taki zwykły, najzwyklejszy w świecie step - zaczęła spoglądając na Ducha. - I nagle przybiegły jakieś lwy i ta nawiedzona, że jak ja śmiem na ich święty grajdołek nachodzić, że kim ja jestem i takie tam. Podniosła się już wówczas na wszystkie cztery łapy gotowa do tego, żeby iść za swoich rozmówcą na zewnątrz. - I coś chyba oni wspominali, że jesteśmy jakąś... niebezpieczną bandą czy coś takiego. Nie pamiętam dokładnie jak to było - zakończyła sięgając po swoje martwe kocię. Wyszła na zewnątrz w ślad za Duchem. Kątem oka dostrzegła idealne miejsce do tego, żeby pochować martwego członka stada. Było to miejsce o bardzo żyznej ziemi i przy cierniowych krzewach. Nie zamierzała się jakoś szczególnie rozczulać teraz. Zaczęła kopać dół, a gdy był wystarczająco głęboki włożyła do niego ciemno ubarwione kocię. Po raz ostatni musnęła je nosem, jakby chciała utulić je do snu. Może tam, gdzie będziesz teraz, zaznasz więcej szczęścia - powiedziała w myślach po czym zajęła się zakopywaniem małego ciałka. Wkrótce powstał mały kopczyk, który samica uklepała łapą. Obróciła się w stronę czarnego, bezgrzywego samca. - Wracajmy - powiedziała nieco smętnym głosem. Wtedy usłyszała ryk przywódcy, wołający, nakazujący przyjście. Posłała więc spojrzenie Duchowi. - Chyba musisz iść. Ja wrócę do Coli - oznajmiła. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
07-12-2015, 14:16
Prawa autorskie: Dirke
Wyszczerzył kły w uśmiechu słysząc w jaki sposób postępuje się tutaj z intruzami, tylko aby to z pewnością był dobry pomysł.
- Nie rozumiem do końca dlaczego Ghalibowi zależy na tym aż tak bardzo. Ciężko będzie to ukrywać, że jesteśmy jedną grupą, zwłaszcza jeśli to nagle wszyscy będą znikać po wejściu na nasze ziemie. - Odpowiedział, ale nie zamierzał tego kontynuować bo Xis zaczęła temat jakiejś białej nawiedzonej lwicy, co zdecydowanie bardziej go zaciekawiło. - Uważasz, że to jakieś nowe stado? No i skoro o nas wiedzą to będzie trzeba zachować jeszcze większą czujność i patrole zwiększyć by sprawdzić, czy wśród nas nie ma jakiegoś szpiega - rzekł mając tutaj na myśli bardziej to, że ktoś mógł się ukrywać na ich ziemiach i zbierać na ich temat informacje. W końcu byli bardzo nieliczną grupą i to co najwyżej on mógłby być tutaj podwójnym agentem w końcu dołączył do stada niedawno. Później uczestniczył w pochówku czarnego kocięcia, a pod koniec usłyszał głośny ryk. Uniósł łeb starając się wybadać skąd właściwie pochodził. Nie zdążył nawet nic powiedzieć, że musi iść bo Xis już wiedziała co ten oznaczał. - Tak, na mnie już pora. Przekażę informacje, że z tobą wszystko w porządku - powiedział po przytaknięciu łbem na jej słowa i ruszył w kierunku jaskiń. zt |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
11-12-2015, 05:04
Prawa autorskie: Visa
- Uważaj na siebie - odparła Xis posyłając czarnemu uśmiech.
Powolnym krokiem wróciła do wnęki, gdzie jej maleńka córeczka smacznie spała. Czarna przyglądała się jej jakiś czas. Początkowo beznamiętnie, ale stopniowo na jej pysku pojawiał się coraz to cieplejszy uśmiech. Podeszła do maleństwa i położyła się zwijając w kłębek. Colę delikatnie przesunęła do swojego brzucha, żeby było jej cieplej. ** Minęły dwa tygodnie od narodzin małej, która to już była na tyle sprytna, że sama buszowała po wnęce, wszystko dokładnie widziała i łobuzowała jak tylko mogła. Wszystko wskazywało na to, że maleństwo rosło zdrowo i to jak na drożdżach. Była większa od przeciętnego kocięcia lamparta, powoli nawet można było zauważyć jej zmieszaną krew. Umaszczenie stawało się bardziej wyraźne. Tylko tył ciała miała w cętkach a na nosie zostały jedynie kropeczki, które wyglądały jak piegi. Poza tym głowa miała taki kształt jaki powinien mieć zdrowy lampart, zaś tułów budową przypominał lwa zaś łapy wyglądały na lamparcie, tak samo jak za długi jak dla lwa ogon. Xis miała nadzieję, że jej córka będzie mogła w przyszłości chodzić po drzewach, ale na razie nie mogła mieć pewności. Tego dnia postanowiła po raz pierwszy przenieść małą z wnęki do swojego baobabu. Chwyciła ją więc za skórę na karku i wyszła z Nory. zt Xis i Cola |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: