Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
19-12-2015, 19:18
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
kurde, trza było nie czekać na mnie, nie mam nic olśniewającego do dodania .___.
Dopóki w okolicy znajdował się szarżujący głaz, młodą paraliżował strach. Ledwie zdolna się poruszyć, wycofała się zgodnie z poleceniem Ghaliba. Skulona przy grubej ścianie baobabu, czekała tylko aż powracający koszmar dobiegnie końca. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
25-12-2015, 07:40
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Zastanawiał się długo nad tym jakim cudem udało się Indrze tak rozwścieczyć nosorożca. W końcu te są zajadłe, ale zwykle wystarczy dać im spokój, żeby przestały atakować. Może młódka zabrała mu coś? Może polowała na jego młode? Albo ten typ akurat tak miał. Może trafiła na szczególnie nerwowy przypadek. Może temu konkretnemu okazowi musiało się po prostu znudzić?
Tymczasem ponownie z rozpędu walnął w skałę. Nie wychodziło mu to jednak na dobre, bo mimo swojej zawziętości zwierzę powoli odczuwało skutki. Zatrzymało się na chwilę i pokręciło głową. Powoli docierało do niego, że takie uderzanie głową w skałę powoduje ból głowy a nawet rogu. Nosorożec czuł się osłabiony i ogłuszony. Ghalib przyglądał się uważnie temu co działo się. Śledził każdy ruch. Zastanawiał się przez moment nawet, czy gdyby ten nosorożec tak dalej walił łbem w skały to czy nie skręci sobie karku? Albo rozmyśli się i ucieknie? Pozostało jedynie czekać. Jeśli zwierzę dalej będzie skupiać się na Myrze to on i Indra mogliby uciec. Wolal jednak poczekać na kolejny ruch ciężkiego, szarego cielska. Tsavo skinął na wystraszoną Indrę. - Jeśli dalej tak pójdzie to zdołamy uciec - szepnął teatralnie do samicy. Był w stanie poświęcić jeszcze bardziej obcego mu niż Indra Myra. Dwa żywe lwy są więcej warte, niż jeden w nieciekawej sytuacji... prawda?
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
25-12-2015, 12:03
Prawa autorskie: ja-Dirke
Dalej stałam gdzie wcześniej, nie było łatwo kiedy to ten bydlak tak uderzał. Półka nie była dużą. pazurami starałem się utrzymywać równowagę. Między uderzeniami rozglądałem się za jakąś inną lub miejsce gdzie mógłbym sobie wskoczyć. Udało mi się dostrzec lepiej usadowiona półkę, była większa i łatwiej będzie mi tam się utrzymać. Kiedy wielkolud nie szarżował wskoczyłem na nią. Teraz tamci jednak się nie bardzo będą mogli wydostać. Wybiegniecie teraz nie było by dobre.
-Zmęczyłeś się wielkoludzie- Rzuciłem do nosorożca stojąc na bardziej stabilnej półce. Jeśli ten skupi się tutaj tamta para będzie mogła zwiać. Ja sobie jakoś dam radę. Tamty samiec też dałby sobie ale samica, nie wydawała się tak ogarnięta. |
|||
|
Indra Konto zawieszone Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 25 |
25-12-2015, 20:13
Prawa autorskie: ja
Zamrugała, wciąż kuląc się przy ścianie. Słyszała obecność nosorożca w pobliżu, jednak wyglądało na to, że uwaga chodzącego głazu została zwrócona w nieco innym kierunku.
Poruszyła się, gdy Ghalib zwrócił się do niej. Uniosła ostrożnie łeb i stanąwszy na łapach, powoli przesunęła się obok samca, wyglądając przez jamę. Rzeczywiście agresywny olbrzym zdawał się na obecną chwilę zapomnieć, o ile nawet nie wiedzieć o ich obecności tutaj. Drugiej takiej szansy mogli już nie mieć. -Idziemy?-przełknęła ślinę, czując, jak serce podchodzi jej do gardła. Była zbyt przejęta, by pomyśleć o Myrze, który utkwił na skałach. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
25-12-2015, 20:26
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Słyszał pytanie Indry, ale przez jakąś chwilę milczał. Przyglądał się uważnie zachowaniu nosorożca. Kiedy ten nie szarżował i machał w dezorientacji głową, Ghalib uznał, że to najlepszy moment. Jednak w tej samej chwili nieznajomy zwrócił na siebie uwagę nosorożca raz jeszcze. Właściwie Tsavo był mu za to wdzięczny, bo teraz on i Indra mieli jeszcze dogodniejszą sytuację.
- Idziemy - powiedział po czym ostrożnie wyszedł z jamy pod baobabem, aż nagle powiedział do młodszej samicy - trzymaj się mnie. Po tym czmychnął szybko w kierunku buszów i lasów. Obejrzał się za siebie, żeby zorientować się czy Indra biegnie za nim. Gdy był już tego pewien przyspieszył kroku. I tak jakiś czas minął parce na biegu w jednym kierunku. Minęło nieco czasu aż Ghalib zakończył ciągły bieg w miejscu, gdzie był pewny, że żaden nosorożec nie za nimi nie wlezie. Znajdowali się bowiem nad rzeką Fuego na południe od Cieniowiska, w miejscu zacienionym drzewami. Żadnego nosorożca na horyzoncie, żadnego słonia ani innej niebezpiecznej kreatury. Nawet krokodyli nie było widać w pobliżu wody. Po prostu spokój. Kiedy Ghalib odetchnął jego spojrzenie powędrowało na Indrę. Przyjrzał jej się dokładnie po czym sapnął. - Cały czas zachodzę w głowę, jakim cudem rozwścieczyłaś go aż tak bardzo? - Odezwał się do młodej.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Indra Konto zawieszone Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 25 |
25-12-2015, 21:08
Prawa autorskie: ja
Gdy ruszyli, Indra przypomniała sobie o drobnym szkopule, który wcześniej zdawał się zniknąć w powodzi wrażeń. Była nią przednia, prawa łapa, obolała po nieudanym lądowaniu i odzywające się coraz bardziej przy zdecydowanym truchcie, który był jedynym, na co mogła się zdobyć. Trzymała tempo, w duchu wdzięczna Ghalibowi, który dostosowywał własną prędkość, kontrolując, czy młoda znajduje się za nim.
Odetchnęła z ulgą, gdy w końcu się zatrzymali, posyłając samcowi zmęczony, ale szczęśliwy uśmiech. Udało się. Dała sobie dłuższą chwilę na złapanie oddechu, po czym oblizała pysk, przygotowując się do wyjaśnień. -Oh, żebym chociaż wiedziała, o co chodziło temu gburowi.-żachnęła się, kręcąc łbem.-Obserwowałam sobie z drzewa stadko gazel, czekałam na jakiś lepszy moment, czaisz. I wtedy pojawił się on, zupełnie znikąd. Wbiegł w nie wszystkie machając tym durnym łbem. Zupełnie rozwalił mi polowanie.-prychnęła, kładąc się na boku i zakładając łapę na łapę. -Rozpierzchły się od razu, a ten dureń co, no zaczął szarżować w kierunku mojego drzewa i rąbnął tym rogiem w pień tak mocno, że nawet pazury mi nie wyrobiły i spadłam na ziemię. Walnęłam się w łapę.-dodała niepocieszona, demonstrując obolałą kończynę. -Normalnie bym mu zwiała, ale ta łapa, ugh.. Zwinęłam się do tej jamy w baobabie, ale on za mną i rył rogiem w głąb, próbując mnie dosięgnąć. Napędził mi stracha, dlatego wcisnęłam się dalej, między te korzenie..to było głupie ale uh, lepsze to niż zostanie czerwoną plamą, nie?-uśmiechnęła się słabo. Ta opcja była zdecydowanie lepsza, szczególnie kiedy czarny nieznajomy przychodził z pomocą. -Rany.. Jeszcze raz dzięki, jesteś super. |
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
25-12-2015, 21:15
Prawa autorskie: ja-Dirke
Nosorożec na mnie skupił swoja uwagę. to nawet dobrze. Machnąłem lekko ogonem i widząc kątem oka jak tamci uciekają westchnąłem i spojrzałem na nosorożca. Wskoczyłem wyżej i położyłem się na skałce. Przeciągnąłem się lekko i siedziałem nie miałem zamiaru schodzić, póki to bydle tutaj jest. Tak czy siak, będę wracał do siebie. Wystarczy mi jak widać zwiedzania. Było mi siedzieć na naszych ziemiach i nie było by problemu. Spojrzałem w dół na bydlaka i położyłem łeb na łapach.
|
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
25-12-2015, 21:24
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Może Indra zdawała sobie z tego sprawę, albo i nie, że Ghalib właściwie uratował ją przy okazji. Bo skoro mógł sam czmychnąć, to w sumie mógł też jakoś pomóc niedoświadczonej młódce. A nuż okaże się, że było warto. Z okazji jakie daje życie należy przecież korzystać.
Tymczasem samiczka zasypała go opowieścią o tym co się jej przytrafiło. Wyglądało na to, że w sumie młódka lubi mówić. Ghalib mógł słuchać, bo sam nie był zbyt rozmowny. Zaciekawiła go jednak jedna kwestia w nawale słów wycelowanych w jego osobę. - Na drzewie? - Już wcześniej zauważył, że "coś jest z nią nie tak". Że nie jest typową lwicą. Domyślił się nagle, że zapewne jest owocem podobnego związku jaki przytrafił się Xis. Zatem Cola mogła w przyszłości wyglądać podobnie. Pod względem budowy ciała oczywiście, bo umaszczenia miały zupełnie różne. - Jesteś hm... pół lampartem? - Nie wiedział jak to właściwie ująć w słowa. Drugi raz widzi "coś" takiego. Pokiwał głową słysząc, że "jest super". Nic jednak na ten temat nie powiedział. - Indra, tak? - Zapytał starając się próbując przypomnieć sobie jej imię. Spojrzał też na ranną łapę. Skręcona, czy po prostu zbita? Musiałaby ocenić Xis. Ona się tam na tym zna mniej więcej. - Chyba powinien obejrzeć to medyk - stwierdził.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Indra Konto zawieszone Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 25 |
25-12-2015, 21:47
Prawa autorskie: ja
-No.-odpowiedziała, uśmiechając się szerzej.-Wygodnie, i wszystko widać.-mruknęła, wzruszając barkami, jakby to było coś zupełnie oczywistego.
Kolejne pytanie zupełnie zbiło młodą z tropu. Nie spodziewała się poczynienia podobnej uwagi, podświadomie zresztą nie chciała poruszać tego tematu, tej kwestii głęboko zakorzenionej w niej, wciąż pod znakiem zapytania. Nigdy nie dowiedziała czym właściwie jest-zrodzona z lwa i lwicy, nie mogła wiedzieć o zaburzonej linii krwi ze strony któregoś z rodziców. Zasępiła się wyraźnie, a nietypowy ogon otulił instynktownie niepewną swego sylwetkę. -Nie wiem.-odparła powoli, nie wiedząc do końca, czego w związku z tym spodziewać się ze strony Ghaliba. Spoglądnęła na niego badawczo, próbując wyłapać potencjalne zmiany w jego postawie. -No..-odmruknęła ciszej. Nie bała się, po prostu nieco przycichła, czując jakby wstępowała na grząski grunt, niepewna własnej sytuacji. -E tam, nie trzeba. Poboli i przejdzie. Jak zawsze.-odparła nieco żywiej, przenosząc zaraz na własny ogon, którego końcówka poruszyła się lekko. Zagryzła wargę. -Masz z tym jakiś problem..?-spytała w końcu, przenosząc spojrzenie na samca. W jej głosie próżno było szukać zaczepki. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
25-12-2015, 22:03
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- Wiesz, lwy nie wchodzą na drzewa - powiedział z pełnym przekonaniem. - W każdym razie nie jest to do końca naturalne.
Wzruszył ramionami słysząc zdawkowe stwierdzenie i odpowiedział na to jedynie krótkim "aha". Był ciekawy, to wszystko. Indra najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego jak niecodziennie wygląda. Zresztą zachowywała się też tak, jakby nikt nie nauczył jej zasad dobrego zachowania wśród lwów. Może też nikt nie zaszczepił w niej ostrożności? Może dlatego nie rozejrzała się dokładnie przed polowaniem. Może gdyby była bardziej odpowiedzialna, zauważyłaby rozjuszone zwierzę wcześniej? Mógł gdybać, bo na razie za mało o niej wiedział, żeby mógł ją ocenić. Na razie próbował nie ulegać wrażeniom. - Jeśli boli cię i będziesz to nadwyrężać to może ci spuchnąć. Powinnaś się oszczędzać jakiś czas - zawyrokował. Skoro nie w głowie jej była wizyta u medyka, mógł jej jedynie zalecić przymusowy odpoczynek. Zmarszczył jednak zaraz brwi słysząc jej ton. Nie podniósł jednak głosu ani nie warczał. - Gdybym coś do ciebie miał, zapewne już byś gryzła glebę - choć ta kwestia nie brzmiała zbyt grzecznie, a do tego niski, głęboki głos Ghaliba dodawał jej powagi, to samiec nie dawał żadnych powodów do tego, żeby sie go bać. W każdym razie nie świadomie.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
25-12-2015, 22:21
Prawa autorskie: ja-Dirke
Kiedy nosorożec dał sobie spokój wstałem. Przeciągnąłem się i widząc jak poszedł sobie sam ruszyłem do siebie. Zastrzygłem lekko uchem. Powoli zszedłem ze skałek. W końcu oddaliłem się w kierunku zachodnich ziem.
|
|||
|
Indra Konto zawieszone Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 25 |
25-12-2015, 22:28
Prawa autorskie: ja
-Nie wiedzą, co tracą.-wzruszyła barkami. Może to i nienaturalne, ale zupełnie praktyczne. Na drzewie mogła się schronić przed potencjalnym agresorem, bądź najzwyczajniej skorzystać z idealnego punktu widokowego. Mieszanka krwi oczywiście dodawała do tego ulubowanie sobie rozłożystych gałęzi na miejsce odpoczynku.
-Wiem, wiem. Nie miałam jeszcze za bardzo okazji.-usprawiedliwiła się. W końcu to świeża sprawa, a dopiero udało im się wydostać się z opresji. Grobowy ton zdecydowanie zwrócił jej uwagę, jednak Indra daleka była od poczucia strachu przed tym, który bezinteresownie udzielił jej pomocy. -Pewnie tak. Miałam szczęście.-mruknęła, uśmiechając się pod nosem.-Jakbym cię spotkała gdzieś na wolnych terenach, to pewnie bym zwiała, nawet się nie oglądając.-dodała, parsknąwszy cicho. Wbrew podejrzeniom samca, Indra była po prostu bardzo pechową osóbką, a o naukach matki nigdy nie zapomniała-pozwalały jej przetrwać każdy kolejny dzień. -Tam w moim stadzie po prostu.. nie przepadali za mną. Pewnie dlatego.-mruknęła, wskazując podbródkiem na ogon i uśmiechając się smutno. Trudno było jej patrzeć na innych, nie przez pryzmat członków z dawnego stada, stąd ostrożność względem Ghaliba. -Mieszkasz tutaj?-spytała, po chwili milczenia. Samiec zdawał się doskonale wiedzieć, w którą stronę zmierzali, stąd owe przypuszczenie. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
25-12-2015, 22:50
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Ghalibowi nie śpieszyło się do tego, żeby wspinać się po drzewach. Zdecydowanie bardziej wolał stąpanie na pewnym gruncie, na twardej ziemi. Co do Indry, to było trochę rzeczy, które mogły przemawiać za tym, że była jednak mieszańcem. Niechęć pobratymców ze stada, specyficzny wygląd, zamiłowanie do drzew. Jednak Ghalib na razie nie zamierzał poruszać dalej tego tematu. Poza tym, że powiedział:
- Jeśli nie akceptowali cię przez ten ogon, to musieli być strasznie delikatni - uniósł delikatnie brwi. Nawet jeśli była mieszańcem to on nie widział powodów, dla których stada miałyby nie akceptować jej. W końcu to jeszcze nic takiego szczególnego. Samym byciem osobliwym stworzeniem nie osłabia się jeszcze swojej rodzinnej grupy. Rozejrzał się po okolicy. Cóż, Fuego była długą rzeką, a Ghalib zdążył obejść jej zachodni brzeg od początku granic Cieniowiska do... właściwie nie zwracał szczególnej uwagi. Po prostu parę razy wybierał się na takie tam wycieczki. - Nie, nie mieszkam tu - pokręcił głową. Nosem wskazał kierunek, w którym powinni się udać aby dojść do Cieniowiska. - Mój dom jest w tamtą stronę.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Indra Konto zawieszone Gatunek:mieszaniec Płeć:Samiec Wiek:rok Liczba postów:113 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 25 |
25-12-2015, 23:09
Prawa autorskie: ja
-Właściwie to mój ta..um przywódca.-poprawiła się, mechanicznie. W końcu nigdy nie pozwalał nazywać się ojcem, nie przez nią.-On mnie nie lubił. Nazywał mnie bękartem.-mówiła niepewnie, niechętnie przywołując owe wspomnienia.
-A potem już reszta stada też.-wzruszyła barkami, w tak typowym przez siebie geście. Nie do końca wiedziała, co czuje w związku z tym, że rozmawia na ten temat z nieznajomym, tak po prostu. Nawet z matką nie poruszała tych kwestii, widziała, że samo myślenie o jej i jej córki sytuacji sprawiało jej przykrość. Zamrugała, odchrząknąwszy po chwili milczenia. Była dosyć zakłopotana, jak na siebie. Zwróciła spojrzenie w stronę, wskazaną przez Ghaliba, gdy wtem w jej łebku zaświtało: -Nie jesteś samotnikiem, co? |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
25-12-2015, 23:33
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- Nie rozumiem w takim razie dlaczego trzymał cię przy życiu? - Przekręcił łeb lekko w bok.
Jeśli przywódcy tak bardzo nie odpowiadało jakieś kocię to powinien je przegnać albo zabić. Nie rozumiał po co trzymać młode, które tylko wszystkim przeszkadza. Zwłaszcza przywódcy. Zresztą nawet jeśli samiczka była bękartem, to nadal nie rozumiał mszczenia się na niej za błędy rodziców. Ale co on tam wiedział. Był tylko okrutnym hersztem Cieniowiska, nie? - Właściwie to nie - pokręcił głową przecząco. Jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji. - Mam własne terytorium. Właściwie to jestem hersztem bandy. - Po czym zrozumiał jak negatywnie może brzmieć nazwa "banda". - Chociaż jesteśmy raczej stadem, a ja jestem przywódcą. Powiedział przysiadając sobie na miękkiej glebie. Miał doskonały widok na brzeg rzeki, wzdłuż którego należało iść aby dojść na północne, cieniste tereny.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości