Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 01:40
To nie był dobry dzień.
Była późna noc, jednak księżyc jasno świecił na niebie. Tym razem uważnie patrzył pod łapy - syczał i krzywił się co chwilę z bólu, zdradzony przez własną wściekłość. Był już niedaleko serca ziem stada, dlatego, upewniwszy się, że jest tu sam, pozwolił sobie chwilę odpocząć. Opadł z sił w okolicach Oazy, po długiej i bolesnej wspinaczce. Na całym ciele nosił liczne, na ogół czerwone zadrapania i skaleczenia, w kilku miejscach głębokie - między żebrami, na piersi i w okolicach karku zwłaszcza. Najgorsza była jednak intensywnie krwawiąca prawa przednia łapa, przebita na wylot przez zabłąkany ostry kamień. Z nią nie wiedział, co zrobić. Przy każdym większym ruchu krzywił się i syczał. Z trudem i ze łzami w ślepiach oczyścił ranę najlepiej, jak mógł - wodą i językiem, warcząc, zaciskając szczęki i dysząc. Musiał odrobinę odpocząć, zanim pójdzie dalej. O ile pójdzie dalej. Leżąc na boku, przepocony, zmęczony i obolały, przymykał powoli ślepia, przeklinając w duchu swoją głupotę. Miał tylko nadzieję, że nikt nie znajdzie śladów, które niedbale po sobie zostawiał. A raczej, że nikt nie odnajdzie ich zbyt prędko. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 01:56
Niestety, przejście niezauważonym do wybranej kryjówki nie było dzisiaj czymś, co miało mu się udać. Na swoje szczęście bądź nieszczęście, jego trop został namierzony przez młodą adeptkę. Busara ze zmarszczonym czołem podążała zapachem młodego samca i pozostawionymi przez niego śladami krwi. Nie wiedziała jeszcze co się stało, ale jak tylko się dowie...
Nie zależało jej na tym, żeby go wystraszyć, skoro chciał się schować. Mruknęła cicho, informując o swojej obecności. Im dłużej na niego patrzyła, tym więcej ran udawało jej się dostrzec i proporcjonalnie rósł jej niepokój. Nie niósł ze sobą woni kogoś obcego, nie wydawało jej się, że był to wynik potyczki. W końcu znalazła się obok niego. Pochyliła łeb tak, że ich pyski znajdowały się na jednej wysokości. Miała tak wiele pytań... ale czy na chociaż jedno z nich uda jej się uzyskać odpowiedź? - Ładnie się załatwiłeś. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 02:08
Nuru przez długą chwilę nawet nie słyszał, że ktoś się zbliża - powoli przysypiał z na wpół otwartym pyskiem. Z obecności Busary zdał sobie sprawę dopiero, gdy była naprawdę blisko. Lew wzdrygnął się, zamknął usta i otworzył oczy. Podniósł nieco głowę - a chwilę później, nie wiedząc zupełnie po co ją w ogóle podnosił, położył ją z powrotem w miękkiej trawie. Powróciło nieprzyjemne uczucie zimna, przenikającego zranioną łapę.
Spośród wszystkich, którzy mogli go znaleźć, trafił, cholera, właśnie na nią. Pięknie. Ale mogło być gorzej - mógł trafić na Damaję, Kahawiana, Myra czy Saixa. Z Busarą przynajmniej względnie był w stanie przełknąć wstyd - ale o pozostałych nie mogło być mowy. Nie mógł się im pokazać w takim stanie. A już na pewno nie mógł się pokazać matce. - Zauważyłem. - Siląc się na żartobliwy ton, odpowiedział jej zmęczonym głosem. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 02:17
Położyła się tuż obok niego, starając się nie dotykać żadnej z pokrywających boki i grzbiet ran. Było dosyć chłodnawo, a młodziak był zmęczony i poddenerwowany...Chciała go nieco rozgrzać i uspokoić, nim spróbuje go zaciągnąć do Laji. Sama nie da rady go zataszczyć, a i on zapewne zwieje, nim uda jej się ściągnąć kogoś do pomocy. Delikatnie tknęła go nosem, zachęcając, by oparł łeb na jej łapach. Będzie mu wygodniej i cieplej.
- Powiesz mi, w co się wpakowałeś? Zazwyczaj takiego widoku spodziewałabym się po Damaji. I była zaskoczona, że to właśnie jaśniejszy z braci wpakował się w takie kłopoty. W jej ślepia rzuciła się przede wszystkim rana na łapie. To ona mogła spowodować najwięcej problemów, jeśli jej się odpowiednio nie zabezpieczy. - I domyślasz się zapewne, że zaciągnę cię do Lai. Nie ma nawet mowy o "nie", chyba, że wolisz żeby to twoja mama się dowiedziała. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 02:59
Był obolały i zmęczony, ale nie niespełna rozumu. Głęboko zirytowało go ultimatum, które postawiła mu Busara. Nawet w takiej sytuacji - choć niewiele brakło - potrafił się jednak opanować, choć przyszło mu to z trudem. Tym się różnił od swojego zapalczywego, wybuchowego brata. Tym niemniej, miał wrażenie, że Busara miała go za idiotę. Pokręcił przecząco łbem, gdy zaoferowała mu bliskość i oparcie - był nieco posiniaczony, ale nie kaleki. Jej denerwujące, fragmentami nawet prowokujące wypowiedzi były w wielkim kontraście z jej delikatnym zachowaniem - ale jednak Nuru nie był w stanie przełknąć wstydu. Nie potrzebował i nie chciał aż takiego wsparcia.
Ale jednego nie mógł nie skomentować, nawet, jeśli wiele go to kosztowało. - Niczego jej nie powiesz. - Nuru sprowadził Busarę na ziemię. Nie była to żadna groźba, a proste spostrzeżenie. Znał Busarę. Nie byłaby zdolna pójść do jego mamy i naćwierkać jej, w jakim to stanie znalazł się jej syn. Nie byłaby zdolna złamać tej kruszynki serca, której jeszcze jej nie złamano. - Nie może o tym wiedzieć. - Nuru postawił Busarę po tej samej stronie muru. W kontekście słów, które już wypowiedział, było to oczywiste. Także dla niej. Być może Damaja potrzebował takiej gadki-szmatki, żeby się ogarnąć, ale on nigdy nie był tępym idiotą. - Daj spokój. Wiem, że potrzebuję pomocy. Ale muszę odpocząć. Dlatego tu jestem. - Nuru znacznie spokojniejszym tonem przypomniał Busarze, że twardo stąpał po ziemi. Chwilowo nie dosłownie. Nuru następnie syknął z bólu, poprawiając się odrobinę tak, by w żaden sposób nie obciążać żadnej łapy. Zlizał z niej świeżą krew, ze wszystkich sił zaciskając ślepia. Ledwo czuł, jak drży, jednak ból skutecznie przypominał mu, ze jeszcze ma w niej czucie. Stracił po drodze trochę krwi. Teraz przynajmniej nie sączyło się jej aż tak dużo. - Wiesz, gdzie jest ten taki dół w korycie rzeki? Ten taki kamienisty, z cierniami na zboczach? - Odparł lew. Upewniwszy się, że Busara wie, o którym miejscu mówił, kontynuował. - Polowałem na gazelę dla mamy. Stała nad przepaścią. Spadłem razem z nią. I przeorałem pysk i bok cierniami. I upadłem całym ciężarem ciała na ten sam bok. I przejechałem w dół po kamienistym, pełnym wybojów uskoku. A potem spadłem na sam dół, na kamienie, przebijając sobie jednym z nich łapę. Tego nie powiedział. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 16:16
Przez moment wpatrywała się w Nuru, po czym przewróciła ślepiami i westchnęła ciężko. Miał rację. Ale jak on to sobie wyobraża? Będzie unikał groty matki przez najbliższe kilka tygodni? Uwadze stada też nie umknie jego stan... jak się wytłumaczy? Deyne z pewnością wyczuje, że coś jest nie tak.
- Trzeba będzie coś wymyślić. I nie będzie to łatwe - różnooka lwica nie dawała się łatwo oszukać, nawet w jej stanie. Zwłaszcza, gdy rzecz dotyczyła jej potomstwa. Miła odmiana. Zamiast starać się dotrzeć do skrawka jeszcze opanowanego i rozsądnego umysłu Damaji, gdy ten znajdował się w problematycznej sytuacji, miała przed sobą trzeźwo myślącego złotookiego. Znacznie łatwiej było jej się skupić na tym, co jeszcze powinna zrobić i jak, gdy nie musiała powstrzymywać kogoś przed zrobieniem czegoś głupiego. - Pomogę ci. - mruknęła cicho, po czym oparła łeb na wyciągniętych łapach. Ze współczuciem zerknęła na młodzika, gdy ten zabrał się do ponownego oczyszczania łapy. Paskudnie to wyglądało. Skinęła krótko łbem, przed oczami widząc cień miejsca o którym mówił. Jedno z najgorszych miejsc, które leżało na jej treningowej ścieżce. Niemal zawsze kończyła tam z kilkoma siniakami, bądź drobnymi zadrapaniami, mimo że tam właśnie pilnowała się najbardziej i szła tam najwolniej. Przez moment wpatrywała się z mieszanką różnych uczuć wymalowanych na pysku. Nie wiedziała, czy powinna go ochrzanić za głupotę i samodzielne polowanie... czy też pochwalić za to, co próbował zrobić. Szczerze, rozczuliła ją ta dbałość jasnego o matkę... i chyba właśnie to powstrzymywało ją przed głośnym wyrażeniem swojej opinii. - Co z gazelą? Jeśli będzie potrzeba, pójdzie po nią. Byłaby szkoda, gdyby taki trud miał iść na marne. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 16:49
Nuru ułożył łeb z powrotem na kamieniu, przeciągle, ale nierówno wypuszczając powietrze z płuc. Oddech miał głęboki, ale nierównomierny. Przebita łapa nie była jedynym skutkiem upadku - był przekonany, że coś było nie tak na wysokości żeber. Nie przeszkadzały co prawda w poruszaniu się, jednak przy każdym głębszym oddechu odczuwał ukłucie bólu.
Najgorsze miał jednak raczej za sobą - wspinaczka nie była bowiem trudna tylko ze względu na jego stan. - Za tobą, pod drzewem. - Mruknął. Leżała tam, pośród korzeni. Miała przetrącony kark, połamaną każdą kończynę, ale poza przegryzioną szyją nie było na niej śladu krwi. Zauważyła, że kark, za który zapewne chwycił ją Nuru był wciąż mokry od jego śliny. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 17:48
Zerknęła na ofiarę. Była całkiem spora, jak na młodego strażnika. Chwaliło mu się to tym bardziej... z drugiej strony widząc dokładnie wszystkie obrażenia kopytnej, dziękowała Wielkim Władcom, że Nuru uniknął podobnego losu. Nie chcąc już sobie dłużej wyobrażać "co by było gdyby" pokręciła krótko łbem i przetarła pysk łapą.
- Nią zajmiemy się później, jest tutaj bezpieczna. Jak chcesz, to zaniosę ją zaraz po tym jak ciebie zostawię u Lai. Masz jakiś pomysł, jak wytłumaczyć swoją nieobecność...? |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 18:33
Nuru przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Nie tylko myśli zbierał, ale także oddech.
Nie potrafił poskładać ich do kupy. Nade wszystkim górowała jednak świadomość tego, że Nyota jest głodna i potrzebuje posiłku. Nie jadła dużo i nie dawała się nigdy przekonać do większych kęsów - dlatego też każda chwila czekania wiązała się u niej z bólem. Nie przyznawała się do tego, ale Nuru nie był ślepy - o czym zresztą się przekonała. - Proszę - zaczął - weź ją i zanieś mojej matce. Długo przyszło jej czekać na posiłek. Powinien był wrócić już dawno temu, a tymczasem leżał tutaj i próbował zebrać siły. To dlatego tak głęboko przeklinał swoją głupotę, to tępe, irracjonalne pragnienie wykorzystania szansy, którą mu dano. Nie zmieniało to faktu, iż faktycznie ją wykorzystał, choć zapłacił za to cenę. Nie był teraz w stanie nawet chodzić. - Musi coś zjeść. Nie doniosę jej na czas. - Wyjaśnił lew. - Zostaw mnie i idź. Dam sobie radę. Wiedział, że Busara będzie się opierać, dlatego musiał zdusić w niej to w zarodku. Wolał, by miała wątpliwości, aniżeli od razu uniosła się sprzeciwem. Dlatego Nuru nie pozostawił w tym planie zbyt wiele dlań miejsca. - Zostanę tutaj - kontynuował Nuru - odpocznę trochę i pójdę do Lai. Lew podniósł na nią spojrzenie. Prosił ją o wiele, ale znajdzie jakiś sposób, żeby jej się odwdzięczyć. Teraz jednak skupił się na przekonaniu jej. Jeśli mu się nie uda, zaniesie tę antylopę sam - podejrzewał, że po kilku krokach Busara i tak zwyzywałaby go od kretynów i idiotów, wzięła ją od niego i zaniosła ją sama. Tylko na tym Nuru zależało - a nawet jeśli miał dostępny wachlarz możliwości tylko do swojej dyspozycji, wolał na początek po prostu uświadomić Busarę, że jeśli nie ona, to Nyota będzie głodna. - Przepraszam, że stawiam cię pod murem - dodał Nuru, starannie dobierając słowa- ale proszę, nie martw się o mnie. Nic mi nie będzie. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 19:01
Nawet zdążyła otworzyć pysk, żeby zaoponować. Przecież...
Zamknęła pyszczek i na pewną chwilę odwróciła się od niego. Nie lubiła takich sytuacji, gdzie musiała wybierać między większym a mniejszym złem. Z jednej strony miała chorą ciotkę, z drugiej poranionego przyjaciela, którego nie chciała zostawiać samego sobie. Czemu po raz kolejny miała podejmować taką decyzję? W końcu ciężkie westchnięcie omiotło rude łapy. - Zabiorę ją i zaniosę najszybciej jak się da. Potem spróbuję cię znaleźć na ścieżce w stronę Groty Medyka i ci pomogę. Nie powinieneś nadwyrężać tej łapy, paskudnie wygląda. Podniosła się gwałtownie i nie czekając na nic skierowała się w stronę kopytnej. - I nie przepraszaj. To była jedna z podstawowych zasad, które wpił jej do głowy ojciec. Nie przepraszaj, jeśli nie jest to potrzebne... inaczej to słowo traci na znaczeniu. Z niskim pomrukiem wpiła kły w kark gazeli. Raz jeszcze tylko spojrzała na młodzika, nim równym truchtem ruszyła w stronę Skalnej Wyrwy. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 19:58
Busara zachowała się dokładnie tak, jak się spodziewał. Dokładnie tak, jak liczył. Wielki kamień spadł mu wtedy z serca - czuł się o wiele spokojniejszy wiedząc, że Busara zaniesie Nyocie tak potrzebny posiłek. Jeśli na miejscu będzie jeszcze Kahawian, jak wtedy, gdy poszedł szukać jedzenia, na pewno poinformuje go o jego stanie. Chociaż nie uśmiechało mu się robienie z tego wszystkiego wielkiej sceny, Kahawian był jednym lwem, który powinien wiedzieć.
Pomimo zmęczenia, Nuru podniósł nieco głowę i spojrzał za nią, uśmiechając się. - Dziękuję. - Zawołał za odchodzącą lwiczką, przez chwilę jeszcze towarzysząc jej spojrzeniem, a potem, znacznie spokojniejszy, położył się z powrotem. Zwijając się w kłębek, osłonił zranioną łapę ciałem, nawet, jeśli z początku syczał z bólu. Przemył ją raz jeszcze, a potem, wreszcie się rozluźniając, usnął. * * * Spał bardzo długo. Czuł wciąż nieprzyjemne zmęczenie, wielką osowiałość, która nie pozwalała mu na najmniejszy ruch. W końcu jednak otworzył zalepione snem oczy. Zapiekły w proteście, gdy dosięgły ich ostre promienie słońca. Nuru skrzywił się z mimowolnym pomrukiem, wywieszając białą flagę. Dotychczas zwinięty w kłębek, teraz przewalił się na bok. Zacisnął szczęki, gdy zraniona łapa wprawiła się w ruch - ból był tak silny, że na chwilę aż stracił czucie w całej łapie. Dopiero po chwili dotarło do niego, że leżał w pełnym słońcu. Czuł, że czaszka mu pęka, a irytująco intensywny zapach ziół bynajmniej nie pomagał. Był środek dnia. Powietrze drgało denerwująco ponad zżółkniętym morzem traw, rozpalone przez lejący się z nieba skwar. Temperatura nie przeszkadzała mu - nie wiedział nawet dlaczego. Z trudem uniósł łeb, żeby ponad swoim cielskiem zajrzeć wgłąb jaskini, jednak Lai nie było w środku. Musiała po coś pójść. Dopiero teraz dotarło do niego, że dziwnie lepki dotyk, który czuł na swoim boku to był przewrócony przez niego owoc tykwy, w którym Laja przyniosła mu wodę. Zaklął pod nosem. Chciało mu się pić. Będzie musiał pójść nad wodę. Ale to za chwilę. Gruchnął łbem z powrotem na ziemię. Przymykającym się ze znużenia ślepiom ukazał się opatrunek, którym Laja ścisnęła jego łapę. Aż się skrzywił, przypominając sobie ból, gdy wcierała w ranę jakąś maź. Na samo wspomnienie poczuł również ból szczęk - przegryzł się wtedy bowiem przez kij, który Laja dała mu, by pomóc znieść ból. Teraz było jednak dobrze. Spokojnie. Myślał o matce, o Busarze i Kahawianie. Był zbyt zmęczony i obolały, by znów przeklinać swoją głupotę. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 20:18
Nie była w najlepszym nastroju. Dostarczenie gazeli obyło się bez problemu - zajęło jej to nawet krócej niż się spodziewała. Na miejscu zastała ojca i śpiącą ciotkę. Udało jej się wyciągnąć na chwilę ojca z groty i cicho wytłumaczyła, co się stało. Dwugrzywy nie był zachwycony...
W końcu dosłyszała szelest dochodzący z groty. Nie zdążyła go dogonić na ścieżce, choć na to liczyła... wykorzystała więc ten czas, kiedy Nuru spał na zatarcie jego zakrwawionych śladów. Podniosła się i weszła do wnętrza jaskini. - Już trochę lepiej?-spytała cicho. Nie udało jej się złapać Lai po drodze, więc musiała liczyć na szczerą odpowiedź złotookiego. Wyglądał na zmęczonego i obolałego... zupełnie się nie dziwiła. - Potrzebujesz czegoś? |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 21:22
Nuru ospale otworzył oczy, gdy usłyszał szelest kroków. Podniósł głowę i zauważył nadchodzącą Busarę. Domyślił się, że wypełniła jego prośbę. Miał dla niej jedno tylko słowo, ale miało solidny ciężar w jego ustach - gdyby nie Busara, pewnie do teraz targałby ze sobą tamtą gazelę.
- Dzięki. - Położył łeb z powrotem na ziemi, po czym przeciągle ziewnął. Nie mogąc powstrzymać tego nawyku, spróbował się przeciągnąć, jednak jego chora łapa szybko wybiła mu ten pomysł z głowy. Skrzywił się, a potem po prostu znieruchomiał na ziemi. - Nie wyspałem się. - Mruknął, jakby na potwierdzenie tych słów przecierając zdrową łapą oczy. Chwilę później ziewnął raz jeszcze, dopiero teraz w pełni skupiając się na Busarze. Uśmiechnął się do niej smutno, bardzo szybko jednak spoważniał. - Jak się czuje? Odpoczęła? Wlepił w nią czujne spojrzenie, podniosły się jego uszy. Nie powie jej nic więcej, dopóki nie usłyszy, co u jego matki. Jak się czuje, czy udało jej się pospać, spokojnie zjeść. Czy Kahawa czegoś się dowiedziała. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
02-01-2016, 21:47
Kąciki pyska uniosły się lekko.
- Będziesz miał okazję. Ojciec dał ci wolne, dopóki się nie doprowadzisz do porządku. Domyślała się, że Nuru nie będzie zachwycony z tek pauzy... ale czy w tej chwili miał inny wybór? Musiał dać czas łapie, nim znowu zacznie ją przeciążać. Klepnęła na ziemi obok młodego. Widząc jego zaniepokojony wyraz pyska, zamruczała uspokajająco. - Śpi. Dwugrzywy akurat u niej jest, pilnuje jej. Była u niej Kahawa, mentorka Damaji. Przygotowuje jakiś lek, Maya i podopieczny Kawy, Chakide, jej pomagają. Nie chciała mu mówić wszystkiego, czego się dowiedziała. Nie sądziła, że była odpowiednią osobą do tego... nie powinna mu tego mówić. Nie ona, nie teraz, kiedy leżał tak zdołowany. Gdy ojciec powiedział jej, jak poważny jest stan cioci, miała wrażenie, jakby jej wnętrzności przewróciły się, a w gardle stanęła wielka, lodowata gula. Co zatem poczuli by bracia, wiedząc, że nad ich matką już wisi śmierć? - Ojciec ma powiedzieć, że to ty przyniosłeś zwierzynę, ale ona wtedy spała i nie chciałeś jej obudzić. Musicie coś razem wymyślić, żeby zorientowała się jak najpóźniej. Wiesz dobrze, że twoja matka jest czujna. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
02-01-2016, 22:43
W każdej innej sytuacji Nuru zauważyłby, że Busara coś przed nim ukrywa. Domyśliłby się również, czego nie chciała wyjawić, ukrywszy to pod zasłoną pustych słów. Teraz jednak, gdy zmęczenie wciąż zlepiało mu ślepia, a ból przyćmiewał myśl, Busara zobaczyła na jego pysku tylko rosnący uśmiech. Czujnie podniesione uszy nieco opadły.
Nie był to jednak do końca szczęśliwy uśmiech. Było w nim coś bardzo smutnego i niepokojącego. Rodzina królewska, tak blisko przecież Nyoty i braci zdziwiłaby się zapewne, gdyby przekonała się po jak twardej ziemi chodził Nuru. Jego serce było ciężkie i chłodne jak kamień - zamarzało, niekarmione płomyczkiem nadziei. Młody lewek, przysparzając sobie bólu, wiedział, że dni Nyoty są policzone. Była w bardzo złym stanie - widział przecież krew, którą regularnie wypluwała, nawet, gdy jej dzień wypełniał odpoczynek. Dobrych chwil było coraz mniej, zwłaszcza po kolejnym zniknięciu Frigg. Nuru niósł ten ciężar razem ze swoją matką. Wiedział, że życie upomni się po swoją córę prędzej czy później. To dlatego walczył, to dlatego poświęcał siebie samego i wszystko, co z trudem wypracował, by ulżyć jej w cierpieniu i dbać o nią, jak potrafił najlepiej. Nigdy nie spodziewałby się jednak, że los zadecydował: prędzej. Busara wiedziała, że uśmiechał się rzadko. Bardzo rzadko. Tymczasem iskierka nadziei rozjaśniała jego pysk. Czyli jest dobrze. Równie ucieszyła go wieść o lekarstwie, przygotowanym dla mamy przez Kahawę, o której wiedział, że jest mentorką Damaji. To o nią wystrzępił się jego temperament, dlatego wiedział również, że jego matka jest w dobrych łapach. Ucieszył się, że ma towarzystwo, którego tak bardzo potrzebowała - ale jednocześnie bolało go to, że był zmuszony siedzieć tutaj. Nie mógł jednak pokazać się mamie w takim stanie, zwłaszcza teraz, gdy wiedziała, że dotrzymał danego słowa i znalazł dla niej jedzenie. - Coś wymyślę. - Odpowiedział, jakby beztrosko. Był szczęśliwy, że w końcu przyszedł czas na dobrą wiadomość. Nie trwało to jednak długo. Po jego odpowiedzi zapanowała cisza, która odebrała mu tę iskierkę ciepła i radości, która zatańczyła mu na ustach. Lewek spoważniał, zaczepił Busarę. - Coś jest naprawdę nie tak z Lają. - Mruknął cicho. - Jest chuda jak patyk. Kiedy nie mogłem spać, słyszałem, jak mówi do siebie. Była sama, a mówiła jakby do jakiegoś lwa. Patrzyła się w ziemię. Kiwała się w przód i w tył. Czasem płakała. Nazywała siebie per "ta lwica". Przy mnie była normalniejsza. Ciągle ściskała tylko ten swój amulet. Nuru przymknął na moment ślepia. - Potem położyła się, ale długo jeszcze słyszałem, jak łka. Mówiła coś o jakimś Derim i jakiejś Ivy. Przyszła jeszcze na moment do mnie, a później sama usnęła. Podniósł w końcu na nią zmęczony, ale wciąż czujny wzrok. - Kim ona jest? Co się jej stało? - Podzielił się z nią dwoma pytaniami, które nie dawały mu tamtej nocy spokoju. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości