Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
06-01-2016, 06:37
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Zmęczony po przygodach z ostatniego dnia, Machafuko postanowił wrócić do groty medyka. Był z siebie bardzo zadowolony, choć zmęczenie dawało mu się we znaki. Spotkał białego nosorożca i udało mu się wyjść z konfrontacji właściwie bez szwanku. Miał na ciele kilka otarć i siniaków, które powstały, gdy spadał do do jamy na sawannie, ale nie było to nic poważnego, czy też zauważalnego na pierwszy rzut oka.
Pomyślał, że zaglądnie do Ayumi; chwilę się nie widzieli, lwica powinna się ucieszyć na jego widok, a i on sam się za nią stęsknił. Już przed wejściem do jaskini wyczuł jakieś nieznane zapachy. To go nieco speszyło, przystanął więc, zastanawiając się, czy powinien przychodzić. Może jest zajęta? Nie chciał przeszkadzać medyczce w swojej pracy. Z drugiej strony chciał ją zobaczyć, przeszedł sporą drogę, by dotrzeć tutaj. Może trzeba jej w czymś pomóc? Westchnął i powolnym, ostrożnym wręcz krokiem wszedł do środka. Zauważył dwie lwice, jedną z nich była Ayumi, drugiej nie znał, gepardziątko, które już widział wcześniej i jakiegoś młodego samca, któremu jego partnerka właśnie przemywała zraniony ogon. Zatrzymał się niemal przy progu, nie wiedząc, czy powinien wejść. - Witaj...cie – rzekł z lekką nutą zawahania, wpierw zerkając na obcych, a potem na Ayumi, wyczekując jakiegoś sygnału od samicy.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-01-2016, 12:05
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Królowa dopiero co weszła do groty, tak więc stała bliżej jej wylotu niż Młodsza Medyczka. Z tego powodu też to ona pierwsza dojrzała szarego samca zmierzającego w ich stronę.
- Deme - mruknęła, unosząc przy tym brew. Nie był swój. Zbyt wiele było w nim niepewności. Powędrowawszy za jego wzrokiem przyuważyła, że z jakiegoś powodu nieznajomy wpatruje się w Ayumi. Nie sądziła, żeby krył się za tym jakiś większy sens, ale na wszelki wypadek nadal bacznie go obserwowała. Nurtowały ja dwie kwestie: jak odnalazł to miejsce, na ogół przecież ukryte przed niepowołanymi oczami, i dlaczego w ogóle tu przyszedł. Nie wyglądał na rannego, chyba żeby za rany uznać te drobne siniaki i zadrapania, które dość licznie pokrywały jego szare ciało. - W czym możemy pomóc? - Uśmiechnęła się tyleż uprzejmie, co nieszczerze. Nawet nie siliła się na udawanie, że wszystko jest w porządku. Przybysz powinien zrozumieć, że nie jest tu mile widziany. |
|||
|
Cavum Konto zawieszone Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:142 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 20 |
06-01-2016, 13:10
Prawa autorskie: Av. - Chotara
Jęknął gdy jego zmiażdżony ogon był przemywany. Jego spokój lekko został nadszarpnięty gdy pojawił się obcy samiec. I królowa... Której się bał. Do tego stopnia zaczęło sie robić tłoczno, do tego stopnia ból go nakręcał w negatywnym kierunku, i do tego jeszcze ogólny stres na niego wpływał, że w pewnym momencie jęknął i nie wytrzymał. Krzyknął do nowo przybyłego.
- Więcej was nie było? Ja tu cierpię! Pomocy... - i znowu jaskinię przeszedł syk bólu połaczony z głuchym stęknięciem. Na co dzień Cavum nie był taki, ale na co dzień unikał też wszelkich możliwych ciasnych pomieszczeń pełnych nieznajomych mu lub zawstydzających go postaci. Po swoim krzyku do Szarego, jego wzrok padł na Vasanti, a w oczach widać było jakby przeprosiny. Bał się jej. Ogółem teraz czuł się tragicznie pod każdym względem. Ból ogona był w tym wszystkim najmniejszym problemem. |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
06-01-2016, 20:27
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Ayumi która właśnie kończyła oczyszczać uszkodzone miejsce Cavuma, nagle usłyszała głos królowej. Natychmiast odwróciła się w jej stronę i ruszyła w jej kierunku i jak to miała w zwyczaju ukłoniła jej się.
- Pani, w samą porę. Zbadałam jego ogon i jest on mocno zmiażdżony. Dopiero co zdążyłam oczyścić to miejsce - odpowiedziała królowej. Wiedziała, że za chwilę będzie musiała iść, pilnować jej dzieci. Już miała się jeszcze o coś zapytać królową, gdy nagle zobaczyła Jego... Troszkę ją zaskoczył ten widok, ale trzeba było przyznać, że było to pozytywne zaskoczenie. Zaraz na jego widok na jej pysku pojawił się lekki uśmiech, a jej usta bezgłośnie wypowiedziały jego imię... Fuko Wiedziała jednak, że królowa nie była zbyt ufna w stosunku do niego. Musiała ją uspokoić. - Bez obaw, pani. Ja go znam i wiem że on nie stanowi dla nas zagrożenia - rzekła królowej z pełną powagą w głosie. Zaraz potem dodała. - Czy na pewno pani nie potrzebuje mojej pomocy? - zapytała. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-01-2016, 21:37
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
- No dobrze, zostań. Parę minut nie zrobi różnicy - odparła po krótkim namyśle. - Podaj mi miętę. Weź też rumianek i włóż go do wody - poleciła, po czym znów nachyliła się nad samczym ogonem, by następnie przenieść wzrok na samego lwiaka.
Uśmiechnęła się blado w swoistym rozbawieniu. Ta dzisiejsza młodzież zaiste jest wrażliwa. - Boli? Nie dziwię się, wygląda fatalnie. Możliwe, że skończysz tak jak ja. Lwica wstała i przeszła tuż obok ciemnego pyska. Zamachała naderwaną końcówką własnego ogona tuż przed oczami Lwioziemca. Zatrzymała się przed dorosłym samcem. Wyraz niepokojącej wesołości zniknął jak łapą odjął. - Cieszy mnie, że nie stanowisz dla nas zagrożenia, jak nas przekonuje panna Ayumi. Wciąż jednak zastanawia mnie, kim jesteś i co tu robisz - zwróciła się doń. Nie chciała, by błękitnooka dłużej za niego odpowiadała. Z tego co zdążyła zaobserwować, to miał język i potrafił się nim posługiwać. |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
06-01-2016, 21:47
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Na słowa królowej, uśmiechnęła się tylko przepraszająco do ukochanego i ruszyła w stronę ziół, by wziąć stąd miętę i rumianek z wodą, i podać go królowej, tak jak jej poleciła.
- Proszę - rzekła krótko, po czym oczekiwała na dalszy rozwój wydarzeń, co jakiś czas patrząc uradowanym wzrokiem na szarego. Niestety, nie mogła się wtulić w jego grzywę ze względu na królową, gdyż wiedziała że to w tej chwili nie wypadało złotej. Miała tylko nadzieję, że niebieskooki nie miał jej tego za złe i w późniejszym czasie oboje sobie nadrobią te czułości... /Wybaczcie mi trochę nieskładniowego posta xD/ |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-01-2016, 22:00
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Królowej nie dane było na spokojnie porozmawiać z przybyszem, bo oto medyczne obowiązki ją wzywały. Mruknęła coś pod nosem, po czym ostentacyjnie odwróciła się i powzięła medykamenty od swej pomocnicy.
Najpierw położyła Cavumowi liście mięty tuż pod jego pyskiem. Ich zapach uspokoił Vasanti; z jakichś powodów zawsze poprawiał jej nastrój. - Żuj. Poczujesz się lepiej - powiedziała doń, już nieco mniej oschłym tonem niż uprzednio. Następnie przysunęła "miskę" z rumiankiem i wodą do ogona lewka i bezceremonialnie wzięła w zęby ogon, rzuciła samcowi szybkie spojrzenie, po czym zanurzyła końcówkę w wodzie. - Rumianek i woda usuwają zanieczyszczenia lepiej niż czysta woda - wyjaśniła, po trochu Ayumi, po trochu pacjentowi. Ogon nadal się moczył, a lwica zwróciła się teraz wyłącznie do Lwioziemki: - Przynieś mi jeszcze twardą gałąź i jak najmocniejsze liście. Trzeba będzie usztywnić ogon - zadecydowała, po czym powróciła wzrokiem do młodego. - Wygląda na to, że spędzisz tu trochę czasu... Powiedz mi, jak to się stało? Dopiero teraz Vasanti zauważyła małe gepardziątko, chyba również podopieczną Feliji, i uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. |
|||
|
Haineko Konto zawieszone Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:9 miesięcy Liczba postów:72 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 33 Zręczność: 32 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 20 |
06-01-2016, 22:27
Prawa autorskie: Ja
Słysząc obietnicę Ayumi, mała uśmiechnęła się smutno. Widząc w jakim on był stanie, szczerze trochę wątpiła w to że Cavumowi będzie lepiej z ogonem. Kurczę, to wszystko jej wina. Następne wydarzenia rozgrywały się dosyć szybko. Zaraz do groty weszła królowa i szary lew, którego cętkowana wcześnie widziała.
Haineko cały czas obserwowała młodszą medyczkę. Przez cały czas krzątała się po grocie, jak na szpilkach przynosząc to i owo, a w dodatku co chwila gapiła się dziwnie na tego szarego. Gdy złota wyszła po gałęzie i liście, a Vei ją zauważyła, Haineko postanowiła skorzystać z okazji i zagadać po raz pierwszy do królowej. - Pani, jest królową, tak? - zapytała. Coś tam słyszała co nieco o niej, po prostu chciała się upewnić czy to ona dzierży obowiązki władczyni stada. - No bo...no bo..- i tu jej oczy nagle zrobiły się szklane, a podbródek zaczął się trząść. - No bo to moja wina. To przeze mnie spadł na niego głaz - dodała cicho, po czym zaczęła beczeć. Z żalu i strachu że Cavumowi stała się krzywda. W dodatku, ciocia Feli zabije ją, jak się o tym dowie. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-01-2016, 22:34
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
- Tak - potwierdziła, przeniósłszy swą uwagę na cętkowaną. - Ale spokojnie, nie płacz.
Lwica usiadła obok i, gnana matczynym instynktem, objęła gepardziątko łapą i otarła pyskiem o jej łebek. Jednocześnie zaczęła mruczeć, licząc na to, że w ten sposób choć trochę ją uspokoi. - To na pewno nie twoja wina. Głazy czasem spadają - wyjaśniła. - Dlatego nie powinno się chodzić tam, gdzie mogą na kogoś spaść. Ruda nie dopytywała już, dokąd to się zapuścili - zakładała, że chodziło o wąwóz, no bo gdzieżby indziej? Lwia Skała stała niewzruszona od lat, a może i wieków, a na sawannie raczej trudno by było o podobny wypadek. |
|||
|
Haineko Konto zawieszone Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:9 miesięcy Liczba postów:72 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 33 Zręczność: 32 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 20 |
06-01-2016, 22:39
Prawa autorskie: Ja
Trzeba było przyznać, ale Haineko zrobiło się nawet lepiej, gdy królowa ją przytuliła. To było takie...miłe. Sama ruda pewnie musiała niezwykle lubić dzieci. Oczywiście odwzajemniła pieszczotę i jak ręką odjął przestała szlochać. Teraz jednak pora była przejść do rzeczy.
- Ale trzeba działać! Trzeba ratować! - zawołała swoim dziecięcym głosikiem ,,ponaglając'' obie medyczki do roboty, widząc, że tamta druga już wraca. Niech Cavum będzie zdrowy! |
|||
|
Cavum Konto zawieszone Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:142 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 20 |
06-01-2016, 22:44
Prawa autorskie: Av. - Chotara
Robił co mu kazały, sycząc co jakiś czas z bólu, i patrząc po zebranych swoim bardzo smutnym i niezadowolonym wzrokiem. W końcu znowu zatrzymał się na Haineko, i choć się nie uśmiechał, to rzucił jej "ciepłe" spojrzenie.
Niestety martwił się dodatkowo swym ogonem... już nigdy nie będzie miał pięknego pędzla na końcu? Jak to..? Nie zasłużył... tylko starał się zrobić coś dla swojej siostry... I drgnęło coś nim... los znowu z niego zakpił. Ukarał za złe czyny. Wewnątrz młodego lwa, coś znowu pękło. - Kanion. Szarżował na nas - znowu jęknął - jeżozwierz. Próbowałem go odstraszyć... no i spowodowałem lawinę... Z pozytywów- z jeżozwierza zostało mniej niż z mojego ogona. |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
06-01-2016, 22:46
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Zaraz do groty wróciła Ayumi ciągając ze sobą gałąź i kilka mocnych liści. Gdy postawiła je przy królowej, spojrzała na Haineko. Jej ,,rozkaz'' do działania, sprawił, że na pysku jasnolicej pojawił się uśmiech rozbawienia. Jakaż ona była urocza.
Potem usiadła obok Fuko i oczekiwała na dalszy bieg wydarzeń. Mając ku temu okazję, teraz mogła do niego się odezwać. - Witaj Fuko. Wybacz mi moje zachowanie. Widzisz...nagły wypadek - rzekła przepraszająco, po czym dokładniej się przyjrzawszy, zobaczyła drobne sińce i zadrapania na całym ciele. - Co Ci się stało? - zapytała z wyraźną troską w głosie. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-01-2016, 23:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica podzielała zdanie Ayumi co do uroku gepardziątka. Aż dziwne, że był ono wychowywane przez tak nieznośną osobę.
- Tak, trzeba. - Poważnie pokiwała łbem. Chwyciła w zęby ogon Cavuma, po czym ostrożnie odłożyła go na miejsce. Był cały mokry, ale nie szkodzi. W taką pogodę zaraz powinien wyschnąć, nawet bez konieczności wystawiania się na słońce. Następnie wzięła od Lwioziemki gałąź, ułamała ją o podłoże i ogołociła z pozostałych liści, po czym położyła przy ciemnym ogonie. Następnie wzięła w pysk te mocniejsze liście i za ich pomocą przywiązała ogon do gałęzi. Miała do dyspozycji jedynie zęby i łapy, a więc nie była to robota godna Rafikiego, ale jeśli szkarłatnooki nie będzie zanadto nim ruszał, to wszystko powinno pozostać na swoim miejscu. - Musisz tu poleżeć przynajmniej kilka dni - oznajmiła. - I lepiej nie machaj ogonem. Zadowolona królowa wstała, gotowa odejść, jak tylko usłyszy odpowiedź od nieznajomego samca. Wiedziała, że dzieci zapewne czekają na nią z utęsknieniem, ale duma nie pozwalała jej odejść, będąc zignorowaną przez byle szarego lwa. Inna sprawa, że nie podobało jej się takie wpuszczanie obcych na tereny stada, a w dodatku akurat do przychodni. // Teraz już tylko czekam na Fuko. // |
|||
|
Cavum Konto zawieszone Gatunek:Leweł Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:142 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 20 |
06-01-2016, 23:15
Prawa autorskie: Av. - Chotara
Cavum pokiwał głową Vei, z podziękowaniem. Był wdzięczny, choć teraz także zmęczony, pomimo bólu zamknął oczy i próbował zasnąć, jednocześnie głęboko oddychając i zastanawiając się nad sensem tego wszystkiego.
|
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
07-01-2016, 01:37
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Chyba wkroczył w środek jakiegoś zabiegu. Nieznajoma lwica rzuciła pytaniem, ale jak widać nie miała czasu, aby wysłuchać odpowiedzi, stan ogona młodego samca domagał się interwencji. Fuko otworzył pysk, ukazując kły, aby coś powiedzieć, lecz zrezygnował po chwili, widząc co się dzieje. Zamilkł, po czym skierował wzrok ku Ayumi. Samica powitała go promiennym uśmiechem; nie mógł nie odpowiedzieć tym samym. Przynajmniej ona cieszyła się na jego widok. Po chwili skierował uwagę na ciemnego lwa, który był poddawany tym wszystkim zabiegom. Szczerze mu współczuł, co odmalowało się na jego pysku. Chłopak się zahartuje, co nie zmienia faktu, że ogon musiał go nieźle boleć.
Kolejną rzeczą na którą zwrócił uwagę, było to w jaki sposób Ayumi odnosiła się do drugiej lwicy. Słysząc no wyprostował się bardziej i nie spoglądał na tamtą samicę już niepewnością, a z spokojną uwagą, może wręcz zainteresowaniem. Jedno było pewne, dokładnie obserwował poczynania lwicy, bo wiedział, że ma do czynienia z przywódcą stada. Nie sądził, że do kogokolwiek innego można zwracać się "pani". Pokiwał nieznacznie głową, słysząc opowieść samca. Dzielny młodzieniec, nawet jeśli pewnie mógł to rozegrać lepiej, na przykład tak, aby nie wywołać lawiny, to należy mu się uznanie za odwagę. Gdy Ayumi wróciła z gałęzią i przysiadła przy nim, uśmiechnął się do niej ponownie, zerkając na nią z widoczną łagodnością. - Taki los medyka - odparł na jej przeprosiny, bez jakiegokolwiek wyrzutu. Dobrze wiedział, że ma swoje obowiązki, że nie może ich zostawić, nawet ze względu na niego. - Dobrze cię znów widzieć - dodał po chwili, a w jego głosie było coś, co kazało wierzyć, że mówi szczerze. - Ah... to... - Machafuko na chwilę zamilkł. Nie chciał martwić Ayumi, tym że znów spotkał nosorożca. - Nic takiego, wiesz jak to jest, jak się ciągle gdzieś łazi. - Uśmiechnął się do niej uroczo. Teraz przyszła kolej na inną rozmowę, o zgoła innym charakterze. Szary przyjął godniejszą pozycję, spojrzał na druga lwicę z powagą i rzekł: - Jestem Machafuko. Przybyłem tutaj niedawno, przypadkiem trafiając właśnie na was. Jedna z waszych lwic, zdaje się, że nazywa się Amani. Dwukrotnie zawdzięcza mi swoje życie. Pierwszy raz, gdy natrafiłem na nią pokiereszowaną i zawlokłem tutaj, drugi raz, jak przebywając z nią, jeszcze nie była w pełni sił, napadł nas nosorożec, którego udało mi się odpędzić. - Na to wspomnienie widać było wyraźnie, jak iskra gniewu pojawia się w oczach samca. - Wasi strażnicy w ramach podziękowania pozwolili mi nocować na waszych terenach.Zakończył opowieść, oczekując reakcji lwicy.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości