Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ate Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Osiem susz i trzy miesiące Liczba postów:278 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 51 |
25-03-2016, 00:06
Prawa autorskie: KujonekZombiiVitri || ftourini-d48ubt0 || Numizmat || allonkira || Dirke (KIJKU
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Skryba ~ Obszar Śnieżnego Lasu ~
Śnieżny las. To chyba mało odpowiednie miejsce do ukrycia się przed światem dla smolistej samicy, której charakterystyczną cechą były zielone kudły. Wlokła się między drzewami, nieznacznie przygarbiona, czując zimny biały puch pod własnymi łapami. Była nieco rozkojarzona, czymś sfrustrowana. Ogon nerwowo obijał się o kolejne mijane drzewa, łapy tonęły w bielu śniegu, a szmaragdy uciążliwie wpatrywały się w dal, jakby były w stanie dostrzec tam coś ciekawego. Przystanęła w końcu, opadając nieznacznie bokiem na konar drzewa. Poczuła tępy pulsujący ból w skroniach. Odsłoniła nieznacznie kły i dziąsła, syknąwszy cicho pod nosem. Biada temu, kogo napotka teraz.
A t e
|
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
25-03-2016, 23:53
Prawa autorskie: Salvathi
Sam nie wiedział, co go tu gnało.
Nie wiedział, że to spotkanie nie będzie należało do najmilszych. Nie wiedział, gdzie jest jego siostra. Znowu. Nie wiedział, czemu wydawało mu się, że słyszy głos w swojej głowie. Och, jakże wielu rzeczy nie wiedział. Jakże wielka była pustka w jego wnętrzu, którą zapełniał nie kończącymi się pytaniami. Opuściłeś stadne ziemie. Nie boisz się, że Kahawian cię skrzyczy? Parł wciąż do przodu, krok za krokiem, ledwie rejestrując zmianę podłoża na miękki, śnieżny puch. Starał się nie myśleć, nie czuć, przestać istnieć. Nie wiedział, co się działo. Z każdym krokiem czuł, że jest coraz dalej, ale jak można uciec od samego siebie? Choć zazwyczaj czujnie obserwował otoczenie, tym razem nawet nie dostrzegł smoliście czarnej lwicy o nienaturalnie zielonej grzywie na tle zimowego lasu, co zakrawało o cud. Krok za krokiem, w kierunku nieznajomej, wściekłej samicy. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ate Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Osiem susz i trzy miesiące Liczba postów:278 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 51 |
27-03-2016, 19:25
Prawa autorskie: KujonekZombiiVitri || ftourini-d48ubt0 || Numizmat || allonkira || Dirke (KIJKU
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Skryba
Oj, Tyrciu, Tyrciu. Znalazłeś się w bardzo złym miejscu w bardzo nieodpowiednim czasie. Szmaragdy zarejestrowały majaczący w oddali kształt. Zogniskowała wzrok na wykrytym punkcie, który nabierał powoli proporcji, układał się w coś więcej niżeli jedynie brązową plamę na tle czystej bieli tego miejsca. Oh zgrozo. Całkowicie burzyli harmonię Śnieżnego Lasu swoim jestestwem. Berbecie w jej łonie dawały o sobie silnie znać. Zbliżał się jej czas. Czas, w którym miała wydać na świat dzieci swojego lubego. Swojego króla i kochanka. Zielone szkła zlustrowały uważnie sylwetkę, która najwidoczniej absolutnie nieświadomie zmierzała w jej kierunku.
- Czyżbyś szukał samego diabła pośród bram piekielnych...? - niczym charkot starego silnika wydobył się z gardzieli smolistej pokraki głos, echem odbijający się od krawędzi umysłu młodego. Wyszła mu naprzeciw. Dziwadło. Grzeszna pani piekieł. O sierści smolistej niczym czeluście piekieł. Zieleń jej ślepi przeszywała na wskroś. Jak gdyby spoglądając w jego oczy, zaglądała również do wnętrza jego duszy. Obnażając go. Zdzierała z niego skórę. Odrywała mięśnie. Kostka po kostce rozbierała szkielet. A potem smoliste łapy dotykały jego duszy w wykraczających poza zdrowy rozsądek i wszelki smak aktach, kosztując jej i zabierając ją dla siebie.
A t e
|
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
28-03-2016, 23:55
Prawa autorskie: Salvathi
Uszy zareagowały szybciej niż umysł młodego. Nim on zdążył pomyśleć, czym właściwie był ten niemal mrożący krew w żyłach warkot, rozdzierający ciszę zimowego lasu, charakterystycznie ubarwione uszy już stały na baczność.
Uniósł pysk i zmierzył lwicę zmęczonym wzrokiem. I stanął jak wryty. Czarna niczym węgiel lwica, nie dość że z grzywą, to jeszcze z grzywą zieloną niczym jej ślepia. Jakby wplotła w swą sierść milion ździebeł świeżej trawy. -Czym... Ty jesteś? - wymamrotał. Czuł, jak zielone ślepia wbijają się w jego skórę i przenikają aż do głębi. Ale czy cokolwiek tam znalazły? Chyba tylko pustkę. Velse był ładnym pudełkiem ze wstążką, jednak pudełkiem pustym. Albo wręcz przepełnionym Czuł zimny puch pod łapami, widział oddech zamieniający się w obłoczek pary, czuł kąsające zimno, a mimo to... Wydawało mu się, że śni. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ate Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Osiem susz i trzy miesiące Liczba postów:278 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 51 |
31-03-2016, 12:09
Prawa autorskie: KujonekZombiiVitri || ftourini-d48ubt0 || Numizmat || allonkira || Dirke (KIJKU
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Skryba
Rechot. Długi. Przerażający. Wydobywający się z gardzieli smolistej. Znowu ten furkoczący dźwięk starego silnika. Czarna mara pochyliła się nieznacznie na łapach i wolno obeszła młodziaka. Ile mógł mieć? Dwa lata? Młody. Wystraszony. I te wielkie niebieskie ślepia odznaczające się na jego młodzieńczym pysku. Oj Ate, Ate. Czyżbyś potrzebowała nieco się wyżyć na kimś? Młode zaczynały doskwierać jej coraz częściej. Wiedziała już doskonale, że zbliża się jej czas. Była zmęczona, obolała... a w dodatku nie widziała nigdzie na horyzoncie swego lubego. To wyzwalało w niej niejaki strach, ale potęgowało również frustrację, która narastała z każdą chwilą kolejnego rozdrażnienia spowodowanego ostrym bólem.
- CZYM? - niosła ze sobą zapach śmierci i cykuty. Jak gdyby wyszła prosto z piekieł. Czarna jak jej wnętrze, zielona jak... Właściwie zielona jak co? No jak trawa niby. Ale to nie brzmi za cholerę mrocznie. No ale te kłaki to trawiaste miała. I te ostro zielone ślepia. Dwa szmaragdy, które naprawdę były w stanie wyżerać obcą duszę. Jednak w tych szafirach nie odnalazła nic oprócz... pustki. Różowy język wysunął się z paszczy, oblizał pysk. Szczęka znalazła się tuż nad jego uchem. - Twoim koszmarem, dziecinko. Wejrzyj w otchłanie swojego umysłu. Tam na ciebie czekam od wielu lat... - zachrypiała, a jej słowa roznosiły się okropnie brzmiącym pogłosem. Ohh, córo piekieł. Ładnie to tak?
A t e
|
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
31-03-2016, 22:12
Prawa autorskie: Salvathi
Skulił brązowe uszy, niemal schował je w grzywie. Warkot wżerał mu się w czaszkę, wibrował, obijał o ściany. Miał ochotę uciec jak najdalej, ale jego łapy chyba przymarzły do ziemi.
Czuł oddech maszkary na karku. Bał się spojrzeć gdzie indziej, wciąż wgapiał się w czarno-zieloną postać jak ze snu. Gdzieś ty polazł, jełopie? Nudno ci było w domu? Obecność lwicy drażniła wszystkie jego zmysły, kazała ruszyć dupę lub stanąć do walki, I nic. Wciąż stał, jakby zamienił się w posąg przerażonego młodzieńca. Czuł się nierealnie, tak bardzo nierealnie, jakby to naprawdę był jego koszmar, sprawka oszalałego umysłu, a ciało spoczywało w stadnym legowisku. Co czujesz, nic, czy zbyt wiele na raz? Co robisz tak daleko od domu, czego tu szukasz, co ty wyprawiasz, jak, dlaczego, co ci jest, kiedy, czemu Wtedy otrząsnął się, jakby strzepywał z sierści pozostałości wody. Jego sylwetka stała się luźna, jakby prowadził pogawędkę ze stadnym bratem tuż po obiedzie. Stulone uszy? Skądże. Pustka w oczach? Raczej bystre i nieco kpiące spojrzenie. Ogon, miast wić się niespokojnie, poruszał się w spokojnym rytmie. -Jestem z krwi Szkarłatnych. Nie boję się nikogo i niczego. - parsknął. Odwrócił głowę, by spojrzeć na zielonogrzywą lwicę. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ate Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Osiem susz i trzy miesiące Liczba postów:278 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 51 |
10-04-2016, 10:23
Prawa autorskie: KujonekZombiiVitri || ftourini-d48ubt0 || Numizmat || allonkira || Dirke (KIJKU
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Skryba
Kroczyła wokół niego. Zataczała okręgi, chcąc przyjrzeć się uważnie jego sylwetce. Młodej. Dumnej. Dumnej? Zaraz. Cofnęła nieznacznie pysk w momencie, kiedy w jego postawie doszło do swoistej zmiany, która nieznacznie zdziwiła smolistą pokrakę. Stanęła naprzeciw młodego. Nieco przygarbiona maszkara, której zielone ślepia pobłyskiwały nieznacznie. Ale jak zawsze była opanowana. Tylko ten wzrok, który wżerał się w młodego niczym kwas. Poczuła potworny ból. Ogon świsnął w powietrzu, rozcinając je z hukiem i wbił się z impetem w miękki śnieg, który zapiszczał pod wpływem powstałej rany. Wydawało się, że zaraz zacznie krwawić pod jej smolistymi łapami.
- Z krwi Szkarłatnych...? - zarechotała, prostując się powoli. Powiew lodowatego wiatru rozproszył zieleń jej kudłów, a brew wystrzeliła nieznacznie ku górze - ...oh, młodzieńcze. Równie dobrze mogłabym się szczycić bycia krwią Złoziemców. Ale nie widzę tu żadnego powodu do dumy. - dodała po chwili z dozą pogardy wyraźnie słyszalną w głosie. Stara wiedźma obserwowała uważnie młode ciało, które nagle poczuło się zbyt pewnie - ...widzisz, dzieciaku. Strach niejedno ma oblicze. - jej pysk zawiesił się nad jej uchem - ...oby się ta pewność siebie nie zgubiła - gardłowy furkot wpełznął do ucha młodego. Mógł poczuć tę woń. Woń cykuty i śmierci, którą za sobą niosła. Woń czegoś niebezpiecznego, od czego powinno się trzymać z dala.
A t e
|
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
21-04-2016, 20:55
Prawa autorskie: Salvathi
Wyprostowana, dumna sylwetka nie ruszyła się ani odrobinę. Wyglądał, jakby obecność lwicy wcale go nie ruszała, a przynajmniej w żadnym stopniu nie niepokoiła.
Zastrzygł uchem, gdy usłyszał nazwę Złoziemców. Ach, czyżby...? Czyżby ta legenda wciąż żyła? Choć to nie było ważne. Młody potrząsnął łbem i odsunął od lwicy, mierząc ją nieco pogardliwym spojrzeniem. Kim ona była tak w ogóle? I co robiła na ziemiach Szkarłatu?Zmarszczył brwi. Zachodu? Chwila, chwila, od kiedy to na ziemiach jego stada był śnieg? One były suche, nie mokre! A jeżeli to nie są ziemie stadne, to gdzie on do cholery się znajduje? I co on tu niby robi? Choć jeszcze przed chwilą mina młodzika była wyniosła i dumna, szybko stała się zagubiona. Zmrużył lekko oczy, szukając w pamięci tak oczywistych rzeczy. Problem polegał na tym... Że ich tam nie było. Co wywołało u niego co najmniej niepokój. Błękitne oczy spojrzały niepewnie na czarnofutrą. gdzie jestem gdzie jest Runa co ja tutaj robię i czemu do cholery tak boli mnie głowa Nagle młody lew syknął i skrzywił się z bólu, pochylając łeb nisko. Czuł, jakby coś rozdzierało jego biedną głowę, ból był nie do wytrzymania. Mimowolnie wysunął pazury. Ale tak szybko jak się pojawił, ból zniknął. Lew jeszcze nigdy nie czuł się tak zagubiony. -Kim ty jesteś? - spytał, gdy wreszcie podniósł wzrok na zielonogrzywą. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ate Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Osiem susz i trzy miesiące Liczba postów:278 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 51 |
02-05-2016, 18:26
Prawa autorskie: KujonekZombiiVitri || ftourini-d48ubt0 || Numizmat || allonkira || Dirke (KIJKU
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Skryba
Była jak pieprzona zjawa. Przerażająca pokraka, wokół której unosiła się dziwnie odpychająca aura. Nakazująca uciekać jak najdalej od smolistej karykatury. Sam jej wygląd wywoływał w uszach brzmienie przeraźliwej kakofonii dźwięków. Martwe szmaragdy zdawały się pożerać duszę. Raczyć się nią bezwstydnie. Kęs za kęsem. Oblizała pysk różowym językiem i wolno obeszła młodziaka. Śmierć popatrzyła w oczy młodej duszy. Nie miała skrupułów. Najmniejszych. Niczym cień wodziła wokół niego. Łapy miękko zatapiały się w śniegu, który przeraźliwie skrzypiał pod ich naciskiem. Jakby i z niego wydzierała duszę. Strzeliła ogonem. Świst przecinanego powietrza jak gdyby było bardzo gęste. Hej, BOŻE, możesz poczuć ten ból, który zesłałeś na mnie? Zabij mnie, Wspaniały, zanim się obudzę. Dlaczego mnie torturujesz, po prostu mnie nienawidzisz? Nawet jeśli to przeznaczenie, nie ucieknę. Nikt nie chce widzieć tak pustych bajek z zakończeniem, które nie pozostawia ani snów, ani nadziei.
- Ate... - wypłynęło spomiędzy smolistych warg. Warkot gardzieli, jak gdyby furkot starego silnika - ...córka Złoziemców, wychowana na Płonących Ziemiach... - wyszeptała do jego uszka, prostując się tuż obok niego.
A t e
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości