Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Milele Konto zawieszone Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 60
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 15 |
18-04-2016, 23:22
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja
Przyszłam tu wraz z mamusią i tatusiem, oraz moimi braćmi i siostrą. Słuch, węch i dotyk nie pozwalał mi się zgubić po drodze.
Gdy w pewnej chwili kroki mamy ucichły, ja również się zatrzymałam, węsząc w powietrzu. - Da... mie. - Powiedziałam. Nie wiedziałam, co to znaczy, ale zabrzmiało, jak powitanie. - Deme - poprawiłam się. Nie widziałam oczywiście nikogo, ale słyszałam głosy obcych lwiątek i wyczuwałam nieznajome zapachy. Gdy kroki mamusi znów zabrzmiały, ruszyłam, kierując się słuchem, za nią. Po chwili usłyszałam głośne szelesty i zrozumiałam, że mama położyła się na tym miękkim, zielonym czymś, co widziałam przed spotkaniem z beznogim wężem. Natrafiłam na coś, co wyglądało na zad mamy i położyłam się na ziemi, przytulając do niego i zwracając nie działające oczy w kierunku źródła głosów nieznajomych lwiątek. |
|||
|
Sören Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 23 |
19-04-2016, 01:33
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP
Odwrócił się, słysząc słowa wypowiedziane przez Ayumi. Wtedy też zauważył lwicę i całą gromadę, którą ze sobą sprowadziła. Spojrzał z powrotem na mamę z wyrzutem w oczach. Nie, żeby miał wyrzut do mamy ale, ale... Niech zrobi coś! Przecież mieli polować! Czy teraz będą musieli dzielić mamę z dziećmi tamtej lwicy, pewnie kolejnej cioci? Niedoczekanie, to była ich mama.
- Cześć. - odburknął jednak na powitanie, po czym z powrotem spojrzał na mamę, starając się ignorować fakt, że jest tu oprócz nich jeszcze druga gromadka lwiątek. - Mamooo! - miałknął, patrząc wymownie w oczy rodzicielki. Jeśli znowu przerwą polowanie to sam coś upoluje! I może weźmie Setkara ze sobą i razem pokażą wszystkim, że są książętami i są super, bo potrafią tak dobrze polować, SAMI. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
23-04-2016, 01:54
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica odprowadziła wzrokiem czarnego samca, po czym zwróciła uśmiechnięte lico na najjaśniejszego z jej synów.
- Tak jest, mości książę. - Zaśmiała się, nachylając łeb nad młodym. - Możemy coś upolować, ale najpierw należy to coś wytropić. A wiecie, co jest najważniejsze przy tropieniu? Teraz zawiesiła spojrzenie także na drugim z jej synów. - Cisza i skupienie. Ledwie wypowiedziała te słowa, a zjawiła się tu Ayumi, która wcześniej zniknęła nie wiadomo kiedy. Co więcej, teraz towarzyszył jej partner i cała dziecięca hałastra. Królowa zmrużyła ślepia w wyrazie niezadowolenia, choć tak naprawdę była bardziej zbita z tropu niż zirytowana. Z jednej strony już od dawna była ciekawa, jak się chowają maluchy błękitnookiej, ale z drugiej... Na litość boską, w takim tempie nie wytropią nawet motyla. Wyglądało na to, że dzieci Vei podzielają jej obawy. Ruda zwróciła uwagę, że jedno z kociąt porusza się w nieco inny sposób niż pozostałe, jednak nie zamierzała zaprzątać sobie tym głowy zbyt długo. Najwidoczniej nie był jeszcze wprawione w bieganiu po sawannie, co nie powinno dziwić, zważywszy na ich wiek. - Deme. Wybacz, ale jesteśmy... Trochę zajęci. Polujemy. Zakończywszy tę dość suchą, a zarazem uprzejmą wypowiedź, Vasanti w końcu przeniosła całą uwagę na swoje pociechy. - Odejdźmy kawałek, tam będzie spokojniej - poleciła im półszeptem, po czym ruszyła w głąb sawanny, oddalając się nieco od rzeki. Uszedłszy spokojnym krokiem około stu metrów, zatrzymała się, rozejrzała, by upewnić się, że wszystko jest w porządku, i nachyliła łeb nad synami. - Tutaj możemy tropić. Spróbujcie w ten sposób. Lwioziemka przybliżyła ciało do ziemi, by skryć je wśród wysokich traw, postawiła uszy i, poruszając nosem, powoli skradała się przed siebie. Stawiała łapy z typową kotom delikatnością, a czujny wzrok wodził po otoczeniu. Naderwana końcówka ogona została wprawiona w miarowe ruszy. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
23-04-2016, 15:02
Wszyscy jakoś o nim zapomnieli. Niezadowolony tym faktem Skadim ruszył w stronę matuli gdy nagle ujrzał ją.
Lwiczka. W jego wieku. Najwyżej trochę młodsza. Jaśniutka sierść i takie wyjątkowe oczy. Wpatrzony dalej biegł aż wpadł na Vei. Podniósł się z ziemi i podszedł powoli chwiejnym jeszcze krokiem ( po zderzeniu rzecz jasna) do Milele. - A ja jestem Skadim. Masz ładne... emm. Imię. I oczy. I sierść. I.... Zastanowił się chwilę po czym dodał: - Chcesz się pobawić? Tymczasem mały gekon radośnie bawił się uszami Skadima, siedząc mu na głowie.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Milele Konto zawieszone Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 60
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 15 |
23-04-2016, 22:45
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja
Zastrzygłam uszami, słysząc czyjeś kroki tuż przed sobą i usiadłam, wpatrując się w źródło dźwięku. Po chwli usłyszałam czyiś głos, należący niewątpliwie do lewka. Taki ciepły i przyjazny jak głos Kasilla. Serduszko zabiło mi żywiej i uśmiechnęłam się promiennie.
- Dzęki. Ty mas za to fajny glos. - Powiedziałam wstając i podchodząc nieco bliżej Skadima, ale uważając, by na niego nie wpaść. - Ja... Eee... Jesce nie umiom mowić tak dobzie, jak ty - dodałam. Słysząc propozycję zabawy, energicznie pokiwałab łebkiem. - Pewne, że chcię! Ale - zawachałam się - mozie ty wolalbys po... polowac? Ne chcię ci w tim przeskadziać. - Naprawdę bardzo chciałam z nim poszaleć, to było przecież piersze obce lwiątko, jakie poznałam, a do tego Skad był miły, ale jeśli on wolał przebywać ze swoją mamusią, to wolałam mu tego nie psuć. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
24-04-2016, 07:45
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Fuko był milczący podczas całej drogi, zamyślony. Na zaczepki, czy uwagi dzieci, które będąc ciekawymi świata z pewnością zwracały uwagę na różne dziwy natury i chały się tymi odkryciami podzielić z rodzicami, reagował życzliwym uśmiechem, ciepłym i cierpliwym słowem wyjaśnienia i pełnym uwagi spojrzeniem, tak aby maluchy nie wątpiły, że dokonują czegoś ważnego i że ich tatę to interesuje. Widać było jednak, że po okazaniu zainteresowania dzieciom, zaraz uciekał myślą gdzieś indziej.
Pierwszą i oczywistą sprawą była Milele, bo nie mógł nie myśleć o jego biednej córeczce. Jakoś próbował poukładać to sobie w głowie, jak się zachowywać wobec niej, co robić, aby nie odczuła tego, że jest inna, a konkretnej , aby nie poczuła, że jest gorsza. Zastanawiał się nad tym jak przyjmą jego i Ayumi i dzieci, bo to, że został przyjęty do stada nie znaczy że jest jeszcze jego częścią, zwłaszcza że to wszystko wydarzyło się tak szaleńczo szybko. Miał jedynie krótką pogadankę z Amani, Feliją i Vei. Widział też tego samca, który struty czymś, trafił do groty Ayumi, ale on zdawał się nie mieć pojęcia co się wokół niego dzieje. Ogólnie rzecz biorąc, dla stada Fuko pojawi się znikąd, dzieci także. Jaka będzie reakcja, będzie musiał walczyć o swoją pozycję? O dobro dla Ayumi i kociąt? Chodziło głownie o całe rodzeństwo. Oni potrzebują nauczyć się życia w stadzie, nie chciał aby ktokolwiek robił im problemy ze względu na to w jakich okolicznościach przyszły na świat, że spłodził je przybłęda przez co na starcie są w tyle. Nie zauważył nawet, gdy już byli na miejscu. Zobaczył Vei i przy niej lwiątka? Jej? Bardzo możliwe. A pewności zyskał w momencie, gdy do jednego zwróciła się "książę". No proszę, widać umiłowanie do tytułów, chce wpoić także małym. Skinął królowej tylko lekko łbem, widząc, że jest zajęta i pewnie nie ma ochoty na żadne rozmowy. Po ruchach Vei, poznał, że pokazuje młodym, jak się skradać. Właściwie niezbyt go interesowało, co robi samica, zresztą bardzo szybko coś odwróciło jego uwagę. Po chwili zobaczył jak jedno z tamtych lwiątek, samczyk zdaje się, podchodzi dość niezgrabnie do Mil i zagaduje. Szary uśmiechnął się i poczuł, że robi mu się trochę lżej. Wygląda a to, że przynajmniej dzieci, w swej wielkiej ufności i bezpośredniości nie będą robić różnicy. On jest lwiątkiem, ona też, sprawa jest prosta, można się bawić. Gdyby to zawsze było takie proste... Spojrzał na Ayumi radośnie i rzekł do niej cicho: - Chyba się polubili Nie zapomniał też o reszcie jego potomstwa. - Logan, Kasill, Arvo, widzicie tamtą skałę? - Wskazał łbem ku charakterystycznie ułożonym głazom, majestatycznie wyrastających z ziemi i doskonale stąd widocznych. - Tam będzie nasz dom
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
24-04-2016, 11:31
Uśmiechnął się radośnie do Milele. Musiał przyznać że w dziwny sposób mu się spodobała. I miała takie ładne oczy. Mały książe nie miał pojęcia o tym że samiczka nie widzi go.
- Dzięki. - zdziwił lekko się komplementem co do głosu ale zrobiło mu się miło. Zmartwił się lekko na wzmiankę o polowaniu. Czekał na trening długo... i nie mógł odpuścić. W końcu miał zostać królem. Był pierworodny i pragnął tego. To było jego przeznaczenie. Na barkach Skadima, lwa który zmierzał do wielkich czynów, spoczęła pierwsza decyzja. Z pozoru tak drobna, a kto wie, czy nie jedna z najważniejszych w życiu. Efekt motyla jak to powiadają. Nawet nie odwrócił się wołajac do Vasanti - Wolę potrenować skradanie sam. Potem... eee... Zresztą trenowałem już dużo... i... polowanie jest dla lwic czy.. czy coś... Wymówka była naciągana, i bardzo słaba. Ale Skadim nie uważał posłuszenstwa nigdy za swą cnotę. Odwrócił się do Milele i radośnie skoczył na nią tak, by obydwoje się przeturlali - Wolę Cię poznać. Mało znam lwiczek. Właściwie to tylko siostrę... ale ona nkc nie mówi. Jak chcesz, to nauczywuje cię mówić. Zastanowił się chwile i dodał - A może to się mówi "nauczę"? Hmmm...
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
24-04-2016, 12:15
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Ruda na chwilę uniosła łeb i zwróciła go w stronę Skadima. Zmrużyła ślepia w wyrazie swoistego niezadowolenia, jednak nie zamierzała komentować jego decyzji. Musi się nauczyć brania odpowiedzialności za swoje czyny. Gdy później będzie w tyle w nauce polowania, to sam się przekona, że teraz nie postąpił właściwie; byle nie skończył jak Felija i Inn, bo to by przyniosło zbyt wielki wstyd rodzinie królewskiej.
Powiodła wzrokiem po Lwioziemkach, na chwilę zatrzymała go też na Fuko. - Miejcie na niego oko - mruknęła, zwracając się głównie do Ayumi. Ta i tak musiała skupiać uwagę na swoich dzieciach, a skoro te bawiły się z jej synem, to pilnowanie także jego nie powinno jej sprawić problemu. Została więc dwójka, Setkar i Soren. Trzeciego będzie musiała przyuczyć wtedy, gdy zorganizuje lekcję z Sigrun, bo przecież jej córka też - a może przede wszystkim ona - musi poznać tajniki sztuki łowieckiej. - Chodźcie - rzuciła do młodych książąt, a sama uważnie lustrowała to, co było widoczne w nie tak dalekiej odległości. Zmrużyła ślepia i nachyliła łeb. - Widzicie? - spytała półszeptem, ukradkowo wskazując łbem kolonię surykatek, która postanowiła zażyć świeżego powietrza niedaleko stąd. - Spróbujcie się do nich zbliżyć. Tylko ostrożnie. |
|||
|
Milele Konto zawieszone Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 60
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 15 |
24-04-2016, 13:08
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja
Wylądowałam na grzbiecie, powalona na ziemię przez Skada. Nie mogłam wstać, bo lewek był silniejszy, ale mogłam zepchnąć go z siebie przy pomocy odrobiny sprytu. Wsunęłam tylne łapy pod jego brzuch i znienacka mocno pchnęłam, tak, że najpewniej teraz Skad wylądował na grzbiecie. Zerwałam się na równe łapy i podeszłam do miejsca, gdzie lewek powinien był leżeć. Uśmiechnęłam się do niego szelmowsko.
- Chętie. Bardzio chcię umiać mówić tak dobzie, jak ty, Skad - powiedziałam, starając się mówić dość wyraźnie, ale niezbyt mi wyszło. Wesoło machnęłam ogonem. |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
24-04-2016, 20:47
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Wyszczerzył kiełki w odpowiedzi, po czy podążył za rodzicielką.
Cisza i skupienie. Kiwnął łebkiem z determinacją, podążając jej wskazówkami i posyłając bratu porozumiewawcze spojrzenie, jako że oni pozostali w "grupie łowieckiej". Spoglądnął zaniepokojony na mamę, kiedy ich towarzystwo gwałtownie się powiększyło. Sądził, że znów odciągnie to mamę od ich obiecanej i długo oczekiwanej lekcji, jednak jak się wkrótce przekonał-był w błędzie. Jego pyszczek rozpromieniał, gdy zdecydowali nieco oddalić się tak, by nic im już nie przeszkodziło. Stanął niżej na łapach, rozstawiając je nieco szerzej. Cicho-jak na lwiątko-dreptał dookoła węsząc. Ku jego zdziwieniu, poczuł wyraźną woń czegoś, co pachniało całkiem nieźle. Postawił uszy mile zaskoczony-sądził, że nie przyjdzie mu to tak łatwo. Jak się miało okazać, tym, co wyczuł, były wskazane przez Vei surykatki. Wyciągnął kosmaty łebek na wątłej szyjce, by lepiej je dostrzec, a wówczas na jego pyszczku pojawiło się zwątpienie. -Mamo..-trącił jej łapę nosem.-One są takie szybkie..-dodał zmartwionym głosikiem. Widzieli już wcześniej surykatki, a te oprócz czujnej straży, posiadały nieprawdopodobną siłę w patykowatych łapkach, które pozwalały im rozwijać spore prędkości. Wystarczył jeden sygnał, a cała grupa rozpierzchłaby się w ciągu kilku sekund, znikając w swych norach. |
|||
|
Nevet Konto zawieszone Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:57 Dołączył:Lut 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 20 |
24-04-2016, 20:59
Prawa autorskie: OmegaLioness
Jęknęła cicho. Zbyt dużo lwów. Obce zapachy ją przytłaczały. Była samotniczką, liczyła, że stopniowo będzie się uczyć nowych członków. Okazuje się, że dotarła do naprawdę ogromnego stada.
- Deme.- mówiła, każdemu nowej osobie mechanicznie, niczym ogłupiona i spojrzała na jedyną osobę, która zdawała się móc jej pomóc: Amani. Błagała w myślach, by ta mordęga się skończyła. A tu kolejni. Stanęła obok drugiej lwicy, rozumiejąc że zaczęło się robić niebezpiecznie. Zaintrygowało ją jednak, że jej nowa jakby nie patrzeć przyjaciółka wzięła pod opiekę geparda. Znów usiadła, a po chwili położyła się by powstrzymać nieprzyjemne uczucie wewnątrz czaszki. Odrobina spokoju i odgarnięcia myśli. Musiało to naprawdę głupio wyglądać. |
|||
|
Kasill Konto zawieszone Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 75
Siła: 30 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 3 |
24-04-2016, 21:12
Prawa autorskie: Ssaku
Podążał posłusznie za rodzicami, patrząc raz na jakiś czas na siostrzyczkę i pilnując aby się nie zgubiła. Doszli do rzeki, byli jakby w tym samym miejscu tylko kawałek dalej, a co jeśli ten wąz dalej tam jest. A może nawet przypełzł tutaj. Zobaczył tutaj dużo lwów, więcej niż do tej pory widział. Podszedł niezgrabnie do bawiących się Mil i Skadima.
- Czesicz jeśtem Kasill. - przedstawił się - Mogę siem z fami popawić? - dorzucił niezważając na brzmienie słów. |
|||
|
Amani Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:403 Dołączył:Sty 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 84 |
24-04-2016, 21:30
Prawa autorskie: Ssaku
Amani obserwowała co się dzieje wokół. Rozluźniła się nieco gdy ciemny przybysz odszedł od nich, jednak zaitrygowało ją to, że królowa szeptała mu do ucha. Jednak odpuściła sobie. Zwróciła teraz całą uwagę na Harakę.
- To mój drogi jest nasza królowa, a to są jej dzieci. Skadim, Setkar i Soren. - wymieniała pokolei. - To jest Nevet, a to Vari. - dorzuciła rozglądając się wokół i patrząc czy o kimś nie zapomniała, chyba nie. Gdy przyszli Ayumi i Fuko, Amani nieco się zmieszała. Fakt nie wydziała ich jakiś czas, ale nie sądziła, że bedą mieli takie wielkie wejście w postaci DZIECI. Popatrzyła na Nevet, która też zdawała się być nieco oszołomiona tą sytuacją. Uśmiechnęła się subtelnie do lwicy. - To właśnie Fuko. - szepnęła do niej. - Oh witajcie, Fuko, Ayumi i... dzieci. - powiedziała zaintrygowana tym rozwojem wydarzeń. - Gratuluję. - wybrnęła z sytuacji. To wszystko było dla niej tak niespodziewane. Stado się rozrastalo i to coraz bardziej. |
|||
|
Haraka Konto zawieszone Gatunek:gepard Płeć:Samiec Wiek:dziewięć miesięcy Liczba postów:46 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 15 Zręczność: 25 Spostrzegawczość: 20 Doświadczenie: 10 |
24-04-2016, 23:52
Prawa autorskie: Vasanti Vei i KaiserTiger
Skinąłem głową ze zrozumieniem.
- Rozumiem, ciociu. A jak się nasza królowa nazywa? - Spytałem. - I co jej się stało z ogonem? O ile zauważyłem, lwy mają pędzelki na końcu ogona - powiedziałem szeptem, nie chcąc urazić lwicy, która ma tak wielką władzę w posiadaniu. Przekrzywiłem głowę, wlepiając spojrzenie intensywnie niebieskich w Amani. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
25-04-2016, 19:11
Został momentalnie tak podcięty, że upadł na grzbiet. Trzeba przyznać że sprawna była ta nowa znajoma.
Na jej uśmiech sam odpowiedział tym samym, po czym wstał na cztery łapy i się roześmiał. - Nauczę cię. Zacznijmy od tego że musisz umieć powiedzieć "cz". To tka jakbyś naśladowała wiatr. Machała ogonem tak że w pewnym momencie lekko zaplątał nim o ogon Mil. Szybko jednak go odplątał obdarzając ją lekko speszoną miną której niestety ta nie mogła ujrzeć. Choć dla Skadima może to i lepiej? - Czzczczczccz. Teraz ty. - znowu się zasmiał, tak że z głowy o mało nie spadł mu gekon. Zor przewrócił oczami zirytowany lekko nadpobudliwością malca. Jednak przyglądał się dalej Milele która wydawała mu się kolejnym wielkoludem.Ale wyjątkowo - mało strasznym w porównaniu do reszty. Gekon czekał po prostu na okazje do odpoczynku, choć spodziewał się że szybko to nie nadejdzie.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości