Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Panimalos Konto zawieszone Gatunek:Lew. Płeć:Samiec Wiek:3 lata. Liczba postów:92 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 10 |
27-04-2016, 23:58
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed
Kiwnął lekko pyskiem. Kiedyś krwawiły, a każda nowo blizna była obietnicą końca bólu. Zaraz jednak pojawiała się kolejna i słowo przezeń dane pękało od uderzeń przeciwników. Z początku próbował trzymać się swoich postanowień. Wkrótce musiał zaakceptować, że żyje z dnia na dzień i planując następny dzień jedynie kusi los.
Jego ciało było niewarte czasu - tym bardziej, że nie mieli go wiele. Natura włóczykija odzywała się, waląc pięściami w poduszki łap. Żadna z tych blizn nie była warta uwagi - z czasem nawet te najświeższe staną się starymi. Nie zdobył je w bohaterskiej walce, ratując piękną damę z łap złoczyńców czy lwiątko przed hienami. Zawdzięczał je jedynie swojej młodości i chęci zmian. Nie mógł być tym bezbronnych i bezsilnymi Nimalem. Musiał stać się kimś innym, kimś lepszym, choć niekoniecznie dobrym. By osiągnąć swój cel zabił dawnego siebie - uważał, że była to mała cena względem odniesionej porażki. Nie obronił Riwy, bo był beznadziejny. Był nieudacznikiem, lwiątkiem płaczącym za matką w momencie kiedy powinien być silny. Czas był dziwny. Czasem, podczas wędrówki, zastanawiał się ile tygodni, miesięcy czy lat minęło od jego odejścia. Nie był w stanie tego określić. Dzień za dniem mijały, aż w końcu jego skąpa kupka włosów na czubku łba zamieniła się w ciężką, gęstą grzywę. Kiedy zobaczył Hash sądził, że nie minął nawet dzień. Wciąż była taka sama. Zdał sobie sprawę, że dorósł i jest teraz pełnowymiarowym samcem - o bujnej grzywie i pokryty wieloma bliznami. Uśmiechając się lekko pokiwał pyskiem przyznając jej rację. Musiał iść. Już, natychmiast. Uciec od tego przepełnionego uczuciami miejsca. - Hash, opowiem ci wszystko. O krainach, które widziałem i lwach, które poznałam. Ale teraz muszę iść. Spojrzał na nią nieco zaniepokojony. - Nigdzie się nie wybieram! Połażę trochę tu, trochę tam. - poprawił się. Nie chciał by myślała, że znów odchodzi. Otarł się o nią bokiem, posłał ciepły uśmiech i ruszył przed siebie. z.t |
|||
|
Hashimea Poszukujący Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 61 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 75 Doświadczenie: 15 |
28-04-2016, 00:08
Prawa autorskie: Malaika4
Słysząc słowa Nimala, Hashimea westchnęła cicho. Na chwilę spuściła wzrok, smutniejąc, by za moment spojrzeć na niego ponownie, przywodząc na jasne lico ciepły uśmiech. Rozumiała to. I nie chciała go zatrzymywać.
- Idź. Powiedziała łagodnym tonem, jakby chcąc tym samym pokazać, że mu ufa. Przecież jej nie ucieknie. Nie zrobiłby tego. Gdy otarł się o jej bok, odwzajemniła jego uśmiech. - Tylko uważaj na siebie... Szepnęła, patrząc jak odchodzi. Nie mógł jej już usłyszeć. Po chwili sama opuściła Polanę. / zt |
|||
|
Nuria Konto zawieszone Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 25 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 |
14-06-2016, 01:58
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)
Miejsce było piękne, tak samo jak pogoda, która zwiastowała oczekiwany przez Nurię deszcz. Idąc przed siebie, gazela wpatrywała się w chmury z nadzieją, że zaraz będzie mogła się z nich napoić. Cóż... a może jednak sama znajdzie jakieś źródełko.
Nie czuła się zbyt dobrze od kiedy odeszła ze stada, miała wrażenie, że z każdej strony czyha na nią niebezpieczeństwo. Mimo, że oczy miała szeroko otwarte, a uszami sterowała we wszystkie strony, postawę utrzymywała dumną, w chodzie nogi wysuwając daleko przed siebie. Chciała pokazać w ten sposób, że nie jest z dala od stada ponieważ jest zmęczona czy ranna, chociaż w głębi duszy wiedziała, że gdy dostrzeże ją jakiś głodny lew, nie będzie go to interesowało. Odchodząc ze zgromadzenia była jakoś bardziej zdeterminowana, tłumaczyła sobie, że śmierć jej nie straszna, ponieważ wyrusza w słusznej sprawie. Wtedy wydawało się to potężną motywacją, ale teraz nie wystarczyło. -Urbiiii- pisnęła zrezygnowana pod nosem. Gdzie ona mogła być... |
|||
|
Urbi Konto zawieszone Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 9 Zręczność: 17 Spostrzegawczość: 14 Doświadczenie: 20 |
14-06-2016, 10:28
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar
Urbi wędrowała wśród traw i kwiatów, nie zwracając na te drugie uwagi. Była zupełnie sama i każdego dnia obawiała się o własne życie. Lęk towarzyszył jej na każdym kroku, wciąż musiała być czujna, jednak w tym momencie nie była i szła przez polane tak jakby się miała już poddać. Nagle dotarło do niej że ktoś tu jest, bo zauważyła w oddali znajomą sylwetkę. Przyglądała jej się długo, zbliżając jednocześnie, niezaprzeczalnie była to gazela. Przez tyle czasu nie widziała już gazeli, aż dziwne że nie mogła żadnej spotkać. Urbi nie wierzyła w własne szczęście, a kiedy zbliżyła się wystarczająco żeby poznać kto to taki, była jeszcze bardziej zdziwiona. Aż trudno jej było uwierzyć własnym oczom. Zerwała się do biegu.
- Mamo... Mamusiu! - zawołała, pędząc w stronę Nuri, nagle ogarnęła ją radość. To była jej matka, Urbi myślała że nigdy jej już nie zobaczy. Bardzo za nią tęskniła, przez jakiś czas nawet jej szukała, ale później poddała się z braku nadziei na jej odnalezienie. Kiedy już dobiegła, przytuliła się mocno do futra mamy. Wreszcie czuła jej przyjemne ciepło i charakterystyczny zapach. - Bardzo się bałam mamusiu... Że już cię nie zobaczę - kilka łez wyleciało z oczu małej. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuła się bezpieczna, mama zawsze ją obroni i na pewno nie zostawi. Mała miała jej też tyle do opowiedzenia. |
|||
|
Nuria Konto zawieszone Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 25 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 |
15-06-2016, 20:54
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)
One obie miały dziś niesamowicie szczęśliwy dzień. W ostatniej chwili, kiedy już mogło się wydawać, że powinny sobie odpuścić, dostrzegły się nawzajem. Nuria jednak nie ruszyła. Patrzyła z niedowierzaniem na córkę, całą i zdrową, która dobiega do niej, a potem wtula w futro, tak jak dawniej. Dopiero teraz, kiedy Urbi było blisko, gazela zdała sobie sprawę, że odejście ze stada może nie oznaczało, że zgubiła je na zawsze. Skoro udało jej się znaleźć tę jedną małą istotkę, jak miałaby przegapić całe zgromadzenie! Wiedziała czego musi szukać, na pewno udali się do wodopoju i...
Łzy napłynęły również do ślepi dorosłej, chociaż nie chciała płakać przed córką. -Nie, nie musiałaś. Przecież mówiłam, że zawsze cie odnajdę- zaczęła, obniżając łeb żeby przytulić się nim do małej główki Urbi. Kiedy jednak pozwoliła sobie na tę krótką czułość, naraz znów uniosła łeb i postawiła gwałtownie uszy. Musiała być czujna, cały czas. -Przeżyłaś przez tyle czasu całkiem sama. Jak...- wróciła do niej wzrokiem, kiedy ogarnęła horyzont wokół. W prawdzie wierzyła, że Urbi przeżyje, ale nie było to realne, była to głupia nadzieja, nie poparta jakąkolwiek szansą na spełnienie. Samotna gazela, w dodatku tak młoda... -Jak ci się to udało?- zapytała w końcu, nie mogąc się nadziwić -Wędrowałaś cały czas? Spotkałaś jakieś przyjazne stado? Poza tym jadłaś tyle ile powinnaś? |
|||
|
Urbi Konto zawieszone Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 9 Zręczność: 17 Spostrzegawczość: 14 Doświadczenie: 20 |
16-06-2016, 11:56
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar
Już od dawna nie była tak szczęśliwa jak w tym momencie, znów mogła być z mamą i tuliłaby się tylko do niej przez cały czas, tak bardzo brakowało jej tego. Mała przestała być już dawno czujną, znów mogła powierzyć swoje życie mamie, a dopóki była blisko niej, wierzyła że nic jej nie grozi. Urbi poruszała ogonkiem, jakby weselej, odganiając insekty, jak to miały w zwyczaju antylopy.
- Nie spotkałam stada mamo, żadnego... Ale wujek Sadism znalazł mi nowy dom i mieliśmy tam zamieszkać, a potem zniknął - zaczęła opowiadać, nieco chaotycznie: - Pomógł mi jak się zgubiłam i Cię szukałam... I nie mogłam nigdzie znaleźć... - powiedziała z lekkim smutkiem, nie chciała już wracać do tych chwili kiedy nie wiedziała co się stało z jej mamą. Ani do tego że na końcu została całkiem sama. - Zaopiekował się mną, najpierw zatrzymaliśmy się w takim miejscu gdzie były wokół drzewa i pień i mnóstw trawy... I poznałam drugiego wujka, geparda... Miał na imię Zephyr, bardzo się go bałam, ale potem mnie uratował... - w tym momencie można by stwierdzić że mała zmyśla, choć to wszystko wydarzyło się na prawdę. - Był tam też lew i jakiś dziwny mały kot - miała na myśli serwala: - Bałam się ich... Poznałam jeszcze Mauare, ale nie wiem co się z nią stało, bo... bo... zaatakowały nas lwy... i.. i był tam taki duży futrzasty stwór z długimi pazurami i... Zaczęli walczyć... Wujek Zephyr mnie wtedy uratował i wróciliśmy do domu - mówiła dalej, po drodze zapomniała o ostatnim pytaniu mamy. - Myślisz że zrobiłam coś złego? Dlatego wujek zniknął? - spytała mamy, była przekonana że jej rodzicielka wie wszystko. Nie ma to jak poradzić się mamie i zwierzyć ze wszystkiego, tego także brakowało małej gazeli. Urbi ufała całkowicie Nuri, co było raczej oczywiste i naturalne, ale po za tym łatwo było zdobyć jej zaufanie, chyba że było się lwem lub innym przerażającym dla gazelich oczu drapieżnikiem. |
|||
|
Nuria Konto zawieszone Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 25 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 |
19-06-2016, 15:12
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)
Samica wysłuchała młodej, przyglądając jej się z góry, i kiwając powoli łbem. Na futrze młodej pozostało wiele zapachów, ale Nuria nie potrafiła wyróżnić z nich geparda, ponieważ zwietrzał już, zapewne jakiś czas temu. Rzeczywiście nie była do końca pewna czy ufać słowom córki, dlaczego w końcu miałby pomagać jej jakiś drapieżnik?
-Gepard, lew, dziwny kot? Sadism i Mauara też byli drapieżnikami?- głos jej zadrżał, chociaż przybrał nieco poważniejszy ton -Niewiarygodne- to dorzuciła bardziej do siebie, szeptem, próbując pojąć to zjawisko. Na myśl przyszło jej, że obcy mogli próbować oszukać gazelkę. Zaprzyjaźnić się z nią, a potem liczyć, że ta doprowadzi ich do swojego stada, kiedy już znajdzie trop. Dlaczego jednak odszedł ten wujek? Jeżeli po jakimś czasie zwątpił w przydatność gazeli, mógłby po prostu się jej pozbyć. -Niektóre zwierzęta na krótki czas zamieszkują w jakimś miejscu, żeby potem niespodziewanie wyruszyć dalej. Może nie mógł zabrać cie ze sobą, może nowe towarzystwo w którym się znalazł nie pozwoliłoby na obecność gazeli- cofnęła się od niej -Byłaś bardzo dzielna, ale też duże znaczenie miało w tym twoje szczęście. A nie można go nadużywać, szczególnie nie, jeśli chodzi o drapieżniki- rozejrzała się znowu. Bała się, że jeżeli coś ich teraz zaatakuje, jej prędkość na nic się nie zda, ponieważ musiałaby wtedy zostawić córkę. Urbi już trochę podrosła, stanowiłaby dobry posiłek, gdyby ktoś się nią zainteresował. |
|||
|
Urbi Konto zawieszone Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 9 Zręczność: 17 Spostrzegawczość: 14 Doświadczenie: 20 |
22-06-2016, 10:49
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar
Pokiwała przecząco głową, mówiąc: - Wujek Sadism był wężem, a Mauara zebrą.
Było pewne że te wydarzenia już zawsze pozostaną w jej pamięci, a także przeżycia im towarzyszące i nieco inne spojrzenie na świat. Pamiętała w końcu co przekazał jej Sadism, ale też spotkanie z Mauarą i traumę po ataku drapieżników. Cudem uszła tam z życiem. A w tym momencie zaczęła się martwić o zebrę, nie wiedziała w końcu co się z nią stało. Po wysłuchaniu odpowiedzi na poprzednio zadane pytanie zadała kolejne, ale już po tym jak mama skończyła mówić. Gazela wysłuchała jej słów uważnie, starając się zawsze czerpać z nich jakąś naukę, w końcu musiała się dużo jeszcze nauczyć. - Mamo... - zaczęła z wyraźnym poczuciem winny w głosie: - Czy ja dobrze zrobiłam uciekając i zostawiając Mauare tam samą z... z drapieżnikami? - ostatnie słowo wypowiedziała drżącym głosem, wiedziała co mogło się stać, miała jednak nadzieje że zebra żyje i ma się dobrze. - A może wujek się o tym dowiedział, dlatego mnie zostawił? - mała snuła dość dziwne domysły, Sadism nie miał wiele wspólnego z Mauarą, ale ona o tym nie wiedziała, nie miała pojęcia o relacjach węża z innymi zwierzętami, wiedziała tylko że przyjaźnił się z Zephyrem. |
|||
|
Voi Konto zawieszone Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:1,5 roku Liczba postów:71 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 36 Doświadczenie: 15 |
26-06-2016, 12:34
Prawa autorskie: Avatar by 0ishi (edycja kolorów)
Ta dam! Dotarli na polanę, która była niezwykle pełna życia. Wśród traw, wiją się zapewne robale.... Które jednak Voi, lubi zajadać! Padł na brzuch, rozjeżdżając się jak żaba. Podczas dzikich pędów, pogubił nieco kwiatów - jednak miał ich jeszcze, całkiem sporo. Odłożył je na bok, by i te przetrwały. Białym pyskiem, szorował po podłożu. Ah, jak przyjemnie, kołysać się wśród ŹDŹBŁA... Uśmiechnięty fenek, przekręcił się na plecy. - Chodź Kama, pooglądamy chmury...? Podniósł wyżej łeb, wskazując łapą miejsce obok siebie. - Jesteśmy aktualnie na wolnych terenach. Powiedział mu, by ten nie czuł się zagrożony. Taka informacja, zapewne pomoże mu się zrelaksować. - Pani Kiu, jest zaledwie... no nie wiem... hm.. Jakaż to ich odległość dzieli. - Może jeden dzień? Albo mniej.... Położył się wygodnie. Łapą sięgnął, po kosmyk jakiegoś ździebełka i miętolił w paszczy.
|
|||
|
Kama Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 77 Zręczność: 57 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 14 |
26-06-2016, 13:19
Prawa autorskie: Dirke
Jej! Uciekli! Polana była rzeczywiście bardzo ładna. Położył się obok fenka. Czasem oglądał chmury z siostrą. Lubił to. Miały tyle kształtów! To, że byli już blisko celu podróży sprawiło, że prawie zupełnie się rozluźnił. On także wziął źdźbło do paszczy i miętolił je porządnie. Zauważył jakąś mrówkę na ziemi i postanowił za wszelką cenę ją złapać. Nie zajęło mu to długo, więc postanowił złapać jeszcze jedną. I jeszcze jedną...
- A kim tak właściwie jest pani Kiu? - zapytał wciąż ganiając za robakami. Dużo ich wszystkich było. Za dużo dla jednej osoby. - Śmierć mrówkom! Wyruszamy na wielką wojnę, od której zależą losy nasze, i naszych bliskich! Przyłączysz się do walki? Razem wypędzimy wszystkie mrówki! - krzyczał biegając we wszystkie strony za owadami. Wszystkie troski wyparowały z jego głowy, robiąc miejsce na szaloną zabawę z nowym kolegą. |
|||
|
Voi Konto zawieszone Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:1,5 roku Liczba postów:71 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 36 Doświadczenie: 15 |
26-06-2016, 13:57
Prawa autorskie: Avatar by 0ishi (edycja kolorów)
Kama najwidoczniej, też chciał posmakować ździebełek. Biała puchata kulka, uśmiechnęła się do siebie. Stwierdził, że w życiu piękne są tylko chwile. Ulotne jak motyle... - Bawisz się, w mrówkojada. Stwierdził, mając ubaw z kumpla. Oblizał się jeno, po pysku. - Ah.. widzisz, między nami... to taka moja mama. Tak właśnie. Hiena była, dla niego jak matka - więc, czemu miałby to kryć. Zaraz jednak, zerwał się na cztery kończyny. Podbiegł do lwiątka. Nie wiedząc po co, zaczął je również łapać. A ta, która wdrapała się na niego - lądowała, po jego języku do gardła. Zlizywał je, i pożerał. - Nie ma sprawy! Zagłada już blisko! Aj .. aj kapitanie? Przecież nie są na statku! - Tak, jest si.. si genral! Szalona zabawa. Rozbrykali się, jak dwa koziołki. - Jak losy mrówek?! Ile zostało? Bawił się, w jakiegoś żołnierza. - Melduje, że są bardzo smaczne!
|
|||
|
Kama Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 77 Zręczność: 57 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 14 |
26-06-2016, 14:35
Prawa autorskie: Dirke
Uszczęśliwiony Kama postanowił wcielić się w generała.
- Ile zostało? Ehm... Żołnierzu! Przypilnuj, by kolejne oddziały nie przedarły się przez linie naszej obrony! Ja w tym czasie rozeznam się w terenie. - I Kama pobiegł przez polanę slalomem, by uniknąć zastawionych pułapek. Przebiegł tak kilka razu wzdłuż i wszerz, po czym wrócił do Voia. - Zostało jeszcze kilka oddziałów pod tamtym drzewem. - wskazał łapą, o które drzewo mu chodzi. - Zdaje się, że mają tam bazę wojskową! - gdy to mówił mrówki zdążyły przypuścić na niego szturm, więc szybko zlizał je z futra. - Hmm... Rzeczywiście są bardzo smaczne. Uważajmy tylko, by nie użyły swojej tajnej broni: bólu brzucha. Ha, ha! |
|||
|
Nuria Konto zawieszone Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 25 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 |
28-06-2016, 00:16
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)
// ah, wybacz za tę przymułkę x-x
Nuria pokiwała głową, przyglądając się samiczce. Nadal trudno było jej w to uwierzyć, ale przecież musiała ufać swojej córce. -Wiesz... nie zawsze możesz pomóc- niestety sama była tego przykładem. Nie chciała sobie tego przypominać, ale Urbi nie ułatwiała jej tego swoimi pytaniami. -Jak już trochę urośniesz, będziesz naprawdę szybka. Nawet szybsza i zwinniejsza od zebr. Ale niestety, nawet wtedy nie będziesz wystarczająco silna, żeby pomóc, jeśli zaatakuje drapieżnik- rozejrzała się znowu, dla pewności. -Dlatego dobrze zrobiłaś, że uciekłaś i obiecaj mi, że zawsze będziesz tak robić. Jako gazele to jedyne co- zastrzygła uszami. Coś z oddali nabiegało, ale nie w ich kierunku. Nuria zesztywniała momentalnie, przyglądając się postaciom. Był to lew, w miarę młody i... fenek? To dosyć dziwne, zresztą tak samo jak ich późniejsze zachowanie. Utrzymali odpowiedni dystans, dlatego gazela nie zerwała się do biegu, ale obserwowała w skupieniu te dwa punkciki. -Wąż... nie powinnaś zadawać się z wężami- dorzuciła nagle, nadal patrząc przed siebie. Jej nogi zadrżały, a jej głos zrobił się jeszcze poważniejszy. Nigdy nie spotkała węża, ale dużo o nich słyszała. Nie było wśród tych opowieści ani jednej, która przedstawiałby je pozytywnie -Jeśli drapieżnik jest dla ciebie dobry, to pewnie dlatego, że chce cie oszukać. Odnaleźć twoje stado, albo po prostu uśpić twoją czujność, żeby łatwiej cie zabić- musiała to w końcu powiedzieć. Kimkolwiek był ten Zephyr, Urbi musiała widzieć go lepszym niż był naprawdę. W końcu była tylko dzieckiem... |
|||
|
Urbi Konto zawieszone Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 9 Zręczność: 17 Spostrzegawczość: 14 Doświadczenie: 20 |
28-06-2016, 12:01
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar
Mała słuchała mamy z smutkiem wymalowanym na pysku, Mauara ją broniła, a ona tak po prostu sobie uciekła. A teraz dowiedziała się że i tak nie miała innego wyjścia. Nieco jej ulżyło, pogodziła się z tym, ale gdzieś w środku niej pozostały jeszcze jakieś wyrzuty sumienia.
- Dobrze mamo, obiecuje - zgodziła się, nie zwróciła z początku uwagi na zachowanie Nuri. Dopiero po chwili, gdy jej mama wpatrywała się nadal w jakiś punkt i pozostawała nie spokojna, Urbi sama zwróciła tam wzrok. Przestraszyła się na widok lwa, ale skądś wydawał jej się znajomy. Na dodatek był z nim jeszcze fenek. Zbliżyła się do matki, bliżej niej czuła się bezpieczniejsza. Zdziwiła się jak jej mama zareagowała na węże. - Wujek Sadism nie był zły - próbowała go bronić, ale już potem, po kolejnych słowach mamy nie była taka pewna. - Ale wujek wiedział że się zgubiłam i nie mógłby... - przypomniała sobie jak próbował przekonać ją do Zephyra, a potem inne drapieżniki, które pojawiły się w tej bezpiecznej kryjówce jaką znalazł dla niej wąż. Mała nie wiedziała do końca o czym rozmawiali, może chodziło o nią? Ale potem mieli odejść w bezpieczniejsze miejsce, ale wujek ją zostawił, może gdyby tam została zjawiłyby się inne drapieżniki i... Sama już nie wiedziała, Zephyr ją przecież uratował, ufała Sadismowi, ale słowa mamy sprawiły że miała wątpliwości, a to przecież jej ufała najbardziej na świecie. - Czyli później by mnie skrzywdzili? - spytała smutno: - Dlaczego? Dlaczego drapieżniki są takie złe? - ciężko jej było przyjąć to do wiadomości. W oczach zebrały jej się łzy, przywiązała się do wujka i ciężko jej było znieść to że najprawdopodobniej nie chciał dla niej jak najlepiej, tylko chciał ją oszukać. Mała chciała go dobrze wspominać, mimo że tak nagle zniknął, zostawiając ją na pastwę losu. Po chwili zdała sobie sprawę że nie miała pojęcia czym żywił się Sadism, może wcale nie był drapieżnikiem. Na pewno nie zmieściłby gazeli w swoim żołądku, był zbyt mały. - Mamo, a węże to też drapieżniki? - zapytała nieco się uspokajając. |
|||
|
Voi Konto zawieszone Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:1,5 roku Liczba postów:71 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 36 Doświadczenie: 15 |
28-06-2016, 23:11
Prawa autorskie: Avatar by 0ishi (edycja kolorów)
Zabawa w wojsko, nadawała się w sam raz dla młodych - samców. Żołnierz Voi, postanowił zdać raport! - Tak, tak! Ruszamy pod drzewo. Zdaje się, że tam mieszka ich królowa! Fenek, pokrecił pusztystym ogonem. Strzygnął uszami, a potem pobiegł do drzewa. Postanowił, że zrobi podkop! Przednie łapy, były niczym dwie łopaty. Młodzik, zaczął kopać dół. Chciał jak najszybciej, dostać się do nich. A to dziwne, nie było ich za wiele..... - Ogłaszam, braku wroga! Jeno potem, schylił białą czapę i pochłonął mrówki. Mniam, mniam. Posiłek zaliczony. Lisek, podniósł wyżej głowę by się rozejrzeć. W oddali, coś było.... - Nie jesteśmy chyba, tutaj sami.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości