♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#1
21-05-2016, 22:31
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Miejsce, w którym drzewa rosną tak blisko, że co roślejsze zwierzęta mogą nawet mieć kłopot z poruszaniem się tutaj. Zagajnik wypełniają przede wszystkim akacje, choć zdarzają się i inne drzewa, a do tego liczne krzewy. Bardzo łatwo jest tu zniknąć i pozostać niezauważonym. Jest to również idealne miejsce na odpoczynek w czasie upałów - rozłożyste drzewa dają wiele cienia i jest tu zauważalnie chłodniej.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#2
22-05-2016, 18:19

Z małą Milele w pysku, Pax ruszył tak szybko, jak tylko potrafił. Odnogi jaskiń Kilimandżaro znał jak własną kieszeń - zresztą, znał całe obrzeża Kilimandżaro jak własną kieszeń.
Zwolnił dopiero, gdy dotarł do jednego ze swoich ulubionych miejsc. Miejsca, które było idealne dla zręcznego kota takiego jak on, dla kogoś, kto uważa drzewa za świetną kryjówkę.
Z zarozumiałym uśmieszkiem szybko wspiął się na jedno z wyższych drzew i zatrzymał się na grubej gałęzi, zdolnej utrzymać i jego, i malutką.
Delikatnie postawił Milele na gałęzi, uważając, by przypadkiem nie spadła. Całe szczęście konar był na tyle szeroki, by lwiczka spokojnie mogła na nim usiąść, a nawet kręcić. Ułożył się obok niej, z zarozumiałym uśmiechem i bijącą od niego pewnością siebie.
Teraz są tylko we dwoje - on, obrońca, i ona, mała, ślepa lwiczka w kłopotach. Zabrał ją z dala od jej dziwnych braci, i podejrzanego samca. Czy nie zasługiwał na pochwałę?
Milele
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 60
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

#3
23-05-2016, 11:31
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja

Gdy dziwny "ktoś" mnie porwał za skórę na karku i zaczął gdzieś nieść, zesztywniałam ze strachu. Tego nie przewidziałam. Byłam na tyle naiwna, by wyobrażać sobie, że dzięki moim sztuczkom nieznajomy będzie lepiej nastawiony do mnie i do moich towarzyszy. Sądziłam, że nawet zechce się z nami pobawić. Teraz miałam za swoje. Gdy "ktoś" wreszcie postawił mnie na czymś, co pachniało trochę jak trawa, którą widziałam dawno temu. Usiadłam na dziwnym siedzisku, ze wszystkich sił starając się nie pokazywać po sobie, jak bardzo się boję.
- Kim... Kim jesteś? - Zapytałam po chwili milczenia lekko drżącym głosem.
[Obrazek: s26rDhz.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#4
23-05-2016, 21:52

Okręcił ogon wokół własnych łap i przyjrzał się małej. Wydawało mu się, czy... Ona się go boi? Z pewnością nie czuje się zbyt swobodnie. No cóż, może to wydarzyło się nagle, zbyt nagle, ale cóż miał poradzić? Nie miał zamiaru zostawiać jej w tamtej jaskini z podejrzanym samcem.
-Kim jestem? - nie zrozumiał, dopóki nie uswiadomił sobie, że przecież mała nie może go zobaczyć.
-Lampartem. Na imię mi Pax. - powiedział spokojnie.
Po chwili uśmiechnął się podstępnie.
-A ty, mała Milele? - zaczął niemal niewinnym tonem -Kim jesteś?
Och, pograjmy w zagadki! To taka świetna gra!
Milele
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 60
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

#5
28-05-2016, 20:36
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja

Przekrzywiłam głowę, nasłuchując uważnie wszystkich odgłosów wydawanych przez nieznajomego. Gdy oświadczył, kim jest, i że ma na imię Pax, zrobiłam zdziwioną minę.
- Lalapartem? A co to lalapart? Jak wygląda? - Spytałam zaskoczona.
Gdy Pax zapytał mnie kim jestem, zastanowiłam się chwilę. To było dosyć trudne pytanie.
- Jeśtiem Milele i mam dwóch braci, Kasilla i Arvo, a taksze siostję, Logan. Ale ja... - Zawahałam się. - Ja chyba nie wiem do końca kim jeśtiem. - Powiedziałam cicho, odwracając pyszczek w innym kierunku.
[Obrazek: s26rDhz.png]
Kasill
Konto zawieszone

Gatunek:Lew //Złotogrzywy Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 75
Siła: 30
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 30
Doświadczenie: 3

#6
29-05-2016, 21:56
Prawa autorskie: Ssaku

Młody szybko odnalazł drogę, którą szedł Pax. Wszedł do zadagjnika zaraz za nim. Nie było widać jego małego ciałka w tych trawach. Słuchał chwilę o czym gadali po czym się odezwał.
- Jeśteś lwem Milele - powiedział do siostrzyczki, po czym zwrócił się do lamparta.
- Drogi panie lalapardzie prosę Mil nie robić krzywdy - lekcje Skadima robiły swoje, co prawda musiał się jeszcze wiele nauczyć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#7
31-05-2016, 15:18

-Lampart, nie lalapart. - poprawił małą wyrozumiale, lecz z cieniem śmiechu w głosie.
Na chwilę zamilkł. Jak pokazać niewidomej kruszynie jego rasę? Jak wytłumaczyć, na czym to polega? Czym się różni od lwów?
Delikatnym ruchem schylił swój łeb i przysunął do Milele.
-Lamparty... Są mniejsze. Mają inną budowę, na przykład... Nieco inne uszy. - zastrzygł nimi, i podsunął pysk jeszcze bliżej małej, po czym skamieniał. Skoro Milele nie mogła zobaczyć, czym jest, niech posłuży się innymi zmysłami. Może dotknąć jego uszu i pyska - bo w jaki inny sposób miałaby się dowiedzieć, na czym polegają różnice?
-Lamparty mają inny zapach. Przekonaj się sama - czyż nie pachnę zupełnie inaczej od twoich pobratymców? - kolejne słowa wymruczał, cicho i nisko.
Delikatny uśmiech błąkał się po jego pysku, gdy cały czas w myślach szukał sposobu, jak pokazać niewidomej lwiczce świat. Dzieci zawsze są żądne wiedzy, ciekawskie jak nikt inny, próbują poznać świat na wszystkie sposoby - a ta mała była pozbawiona jednego z ważniejszych zmysłów.
Sapnął, rozbawiony, gdy Mil naprawdę próbowała mu odpowiedzieć na jego pytanie. Odsłonił fragment jasnych kłów w uśmiechu.
-Jesteś maleńką kruszyną. Najpierw musisz dorosnąć, poznać świat, poznać innych, nim poznasz samą siebie. - jego głos był zaskakująco łagodny, optymistyczny.
Ach, maleńka samiczka, ślepa, bezbronna, taka naiwna i pełna wiary. Rozczulała go niemal każdym ruchem, słowem, co sprawiało, że naprawdę zaczynał czuć do niej sympatię.
Drgnął gwałtownie, gdy odezwał się kolejny dziecięcy głosik.
Pax poderwał się i zmrużył oczy, spoglądając na małą szarą kulkę, która miała tyle odwagi i siły, by za nim podążyć. Pomruk niezadowolenia wydobył się z jego krtani.
-Dlaczego miałbym? - prychnął -Nie jestem zawszonym lwem, by atakować wszystko, co popadnie.
Bardziej niż obecność lwiaka martwiło go to, że zaraz może się tu pojawić ktoś o wiele większy, podążając za ich tropami.
Milele
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 60
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

#8
03-06-2016, 00:00
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja

- La... lampart. Lampart - powtórzyłam, próbując wymówić obce słowo. Bardzo ciekawił mnie Pax. Nigdy dotąd nie spotkałam innego zwierzęcia niż lew, nie licząc, rzecz jasna, węża, ale jego wolałam nie wspominać. Czułam, że zapach Paxa jest mocniejszy niż dotąd, więc wywnioskowałam, że się do mnie przybliżył. To mnie trochę wystraszyło, bo po tym, jak mnie zabrał od Skada i Kasilla, już mu nie ufałam. Mimo to, chcąc go nie drażnić, ostrożnie wyciągnęłam łapkę i dotknęłam nią pyska lamparta.
- A masz gzywę, jak mój tatiuś? - Spytałam. Zastrzygłam uszami na wzmiankę o "kruszynie".
- Nie jeśtem maleńka! - Pisnęłam oburzona. - Jeśtem juś bardzio duzia i silna, mogliabym cię pokoniać i... - Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszałam głos kogoś, kogo wcale się nie spodziewałam.
- Kasill! - Krzyknęłam radośnie, gwałtownie się odwracając w stronę z której dobiegł głos lewka.
[Obrazek: s26rDhz.png]
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#9
05-06-2016, 02:19
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Davienowi zdawało się że biegł z całych swoich sił, najszybciej jak tylko mógł jednak zrozumiał że to i tak wciąż jest za wolno, gdy poczuł jak ktoś go łapie za kark i puszcza dopiero po wyjściu z jaskini. Zorientował się że to Fuko po zapachu oraz tym, że Vincent biegł obok. Miał nadzieję, że jak podrośnie, będzie szybszy.
Z jednej strony cieszył się, że opuścili tą jaskinię lecz z drugiej strony, chciał jeszcze w niej pozostać aby może znaleźć coś ciekawego, no ale to już nie ważne.
Po tym, jak ponownie poczuł grunt pod nogami, odwrócił się do Szarego aby podziękować mu za to, że go tam nie zostawił. Już miał otrzeć łebkiem o łapę dorosłego lecz zrezygnował po usłyszeniu głośnego ryku. Odsunął się trochę dla zachowania bezpiecznej odległości. Przyglądał się przez chwilę Fuko a następnie, skierował wzrok na Vincenta a potem na swoje łapy.
- Fuko ja...chcę Ci podziękować za to, że nie zostawiłeś mnie tam. - Odparł by dorosły samiec wiedział, że malec po prostu jest mu wdzięczny. Z resztą byłby każdemu wdzięczny, gdyby w takiej sytuacji,zachował się w taki sposób, bo co jak co ale nie chciał jeszcze dołączać do swego ojca. Po chwili dodał:
- Domyślam się, że chodzi o Twoje dzieci ale nie martw się, na pewno są całe i zdrowe! - Tak na prawdę, to nie wiedział. Chciał dodać samcowi otuchy.
Słysząc, że powinien zostać już otwierał mordkę aby coś powiedzieć jednakże, gdy dotarły do niego kolejne słowa samca, uśmiechnął się radośnie, kiwając głową. Jeszcze uśmiechnął się do Vincenta, gdy usłyszał że idzie z nimi. W podskokach zaczął iść lecz po chwili się uspokoił. Starał się iść tak, by nie zostać w tyle aż w końcu, zapach zaczynał się robić całkowicie wyraźny i dotarli w to miejsce. Lewek rozejrzał się dookoła lecz przy tylu drzewach, niełatwo było dostrzec cokolwiek. Trzeba było dobrze wytężyć wzrok i słuch.
- Myślę, że są gdzieś niedaleko...- Powiedział siadając ze względu na to, iż potrzebował odrobinki przerwy.
Machafuko
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 38

#10
05-06-2016, 23:06
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Fuko starał się odpowiedzieć Davienowi jakimś przyjaznym uśmiechem, ale wszystkie jego gesty byty przepojone bólem i smutkiem. Widać przestraszył małego, który cofnął się o kilka kroków. Szary o tym wiedział, dlatego chrząknął i odwrócił wzrok od lwiątka, żeby jakoś wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Na odpowiedź Vincenta pokiwał łbem i rzekł tylko jedno słowo:
- Dziękuję
I ruszyli dalej.

Złapanie tropu chwile im zajęło; jednak zarówno Fuko jak i Vincent znali zapach Milele, więc o wiele łatwiej było im cokolwiek znaleźć, niż gdyby szary miał prowadzić poszukiwania sam. I rzeczywiście, w końcu byli na właściwiej drodze. Prowadzeni wonią, dotarli do jakiegoś zagajnika. Właściwie Fuko momentami kojarzył miejsca, w których się znajdowali. Niedaleko był różany ogród, gdzie zabrał Ayumi, niedługo po tym jak się poznali; ile to było czasu temu...

Przystanął, aby spróbować ustalić z którego kierunku dobywa się zapach. Byli blisko, zdecydowanie. Gdy Davien stwierdził, że muszą być blisko, Fuko zmarszczył brwi. Miał oczywiście racje, tylko skąd to wiedział? Czyżby zauważył coś, co umknęło samcom.
- Tak właśnie jest Davienie. Widzisz coś podejrzanego?
Miał nadzieje szybko znaleźć córkę... i może... nie... na syna już nie liczył.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___

I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich".


Zielony? Czy czerwony? :v
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#11
06-06-2016, 18:20
Prawa autorskie: Własne

Na słowa Fuko Vincent jedynie skinął łbem i uśmiechnął się do niego ciepło, chcąc mu tym miłym gestem dodać więcej otuchy. Kiedy w końcu postanowili ruszyć czarnogrzywy ruszył wraz z pozostałą dwójką w stronę zagajnika. Będąc coraz bliżej owych chaszczy zaczął czuć kolejną mieszaninę zapachów, wśród których rozpoznał zapach małej Miele i obcego lamparta. Zmarszczył brwi i zwrócił łeb w stronę jednej ze ścieżek z której czuł najwięcej.
-Tędy, chodźcie.-
Powiedział spokojnie i cicho, mając nadzieję że tam właśnie jest Pax. Ruszył w stronę owej dróżki.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Davien
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:73 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 20

#12
09-06-2016, 03:22
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4, kolor: FKpl (Kifo) - av; Sirzi,Sauri-Elanor - podpis, PrinceVoldy-TLK (lineart), ja (kolory) - sygnatura

Lewek szedł, uważnie rozglądając się dookoła aby w razie co, poinformować swoich towarzyszy o tym, że na coś się natknął. Gdy idąc usłyszał pytanie Fuko, spojrzał na niego aby następnie odpowiedzieć.
- Przez chwilę zdawało mi się, że widziałem jak ktoś idzie ale możliwe, że mi się tylko zdawało. - Odparł, naprawdę nie będąc w stu procentach pewnym, czy kogoś widział czy nie. Westchnął więc cicho i usiadł na chwilę. Było tu stanowczo za dużo drzew i krzewów. Mogłoby ich być trochę mniej. pomyślał Davien, spoglądając na te wszystkie wysokie drzewa. Faktycznie można by się tu nieźle schować na przykład przy zabawie w chowanego.
Po tym, jak dotarły do samczyka słowa Vincenta, skinął swoim łebkiem a w następnej chwili, podniósł się i zaczął iść w stronę, którą wskazał lew. Zaczął zastanawiać się, czy dużo zwierząt tu mieszka. Ogólnie jego głowa roiła się od pytań oraz zastanowień.
- Powiedzcie mi, czy należycie do jakiegoś stada? - Zapytał zerkając to na jednego, to na drugiego towarzysza. Był ciekaw, jak to jest żyć w stadzie, dlatego zadał to pytanie. Szedł co jakiś czas, nieco ich wyprzedzając a czasem, idąc troszkę w tyle ale nie spuszczając wzroku z lwów, bo mimo wszystko nie miał zamiaru się zgubić. Chociaż możliwe byłoby, że po jakimś czasie by ich po zapachu lub śladach znalazł, chyba że za bardzo by się oddalił. Wtedy już raczej starałby się po prostu opuścić to miejsce, mimo iż było tu nieco chłodniej, w porównaniu z miejscem, gdzie nie ma zbyt wielu drzew oraz krzewów, ogólnie zieleni. Wiedział, że będąc samemu, nie musi zawsze wracać do określonego miejsca, toteż mógł spać gdzie mu się żywnie podobało lecz musiałby się upewnić, że niedaleko jest jakieś źródełko, z którego mógłby się napoić oraz w grę wchodziła kwestia pożywienia, bo jednak jeść coś trzeba było, a on nie zamierzał stawać się roślinożercą.
Machafuko
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 38

#13
10-06-2016, 04:43
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia

Fuko zerknął na Daviena, gdy ten udzielił mu odpowiedzi. Zdawało mu się, tak? To nie było zbyt pomocne, ale przecież nie mógł mieć mu za złe, że nie jest pewny swoich słów. Tylko zwrócił łeb z stronę, którą wskazał samczyk, aby upewnić się, że rzeczywiście nikogo tam nie ma. Nie zdążył się bliżej przyglądnąć, gdyż Vincent zdecydowanym głosem wskazał, gdzie mają iść. I rzeczywiście, Fuko też poczuł ten zapach. Pokiwał głową w niemej akceptacji i podążył za samcem.
Właściwie już tak był zmęczony tym wszystkim, że nawet myśli przestały zaprzątać głowę Szarego; po prostu szedł napędzany pragnieniem, aby szybko znaleźć córkę. Skoncentrował się na tym jednym celu. Z pewnego letargu wyrwał go jednak głos lwiątka. Fuko spojrzał na malca i jakby bez zastanowienia odpowiedział:
- Od niedawna należę do Lwiej Ziemi. Ich tereny są niezbyt daleko. A Ty, mały, byłeś w jakimś?
Sam nie wiedział, skąd pojawiła się u niego ta chęć do rozmowy; może to jakiś mechanizm obronny jego umysłu, aby nie myśleć o Kasillu, nawet jeśli doskonale pamiętał to co się stało i nadal odczuwał ból. Mimo to, jakoś nie potrafił się w nim zatopić, popaść w rozpacz; miał na głowie jeszcze drugą córkę i Ayumi, zobowiązania wobec nich, Dzięki temu trzymał się twardo, a taka rozmowa z Davienem, jakby nigdy nic, chyba rzeczywiście była próbą złagodzenia bólu, ukierunkowania si na coś innego. Od czasu do czasu pojawiła się jakaś natrętna myśl i szary wiele wysiłku musiał włożyć w to, aby pozostać spokojnym.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___

I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich".


Zielony? Czy czerwony? :v
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#14
10-06-2016, 15:02
Prawa autorskie: Własne

Idąc pewnie wzdłuż ścieżki oglądał się co jakiś czas za siebie spoglądając na towarzyszy, czy idą od razu za nim, czy się nieco oddalili. W pysku wciąż niósł torbę z ziołami które momentami przeszkadzały mu w wychwyceniu zapachu lamparta czy innych zwierząt. Na pytanie małego Daviena Vincent uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
-Ja pochodzę ze stada które jest baaardzo daleko stąd, poza terenami czterech stad. Jest to mała grupa lwów, ale bardzo ze sobą zżyta.-
Wytłumaczył i uśmiechnął się nieco szerzej. W sumie kiedy teraz zaczął tak rozmyślać o swojej rodzinie i stadzie poczuł coś na wzór tęsknoty. Nie chciał jednak jeszcze tam wracać, nie po to opuścił stado by po kilku tygodniach powrócić. Miał inny cel, mianowicie zwiedzenie reszty rodziny.
-Prawie wszyscy byli Znachorami.-
Dodał jeszcze zanim którykolwiek z nich odpowiedział.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
Milele
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samica Wiek:Szkrab Liczba postów:89 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 60
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 15

#15
12-06-2016, 12:34
Prawa autorskie: autor ava Disney, podpis autorstwa Xbox-DS-Gameboy, kolory ja

Zaczęło mi się nudzić. Pax chyba zasnął, Kasill milczał. Nudno się zrobiło. Postanowiłam poszukać sobie jakiegoś zajęcia.
- Pa! - Rzuciłam na pożegnanie. Następnie zwinnie skoczyłam prosto przed siebie, w pustkę.
Wysokość była znaczna ale szczęśliwie nic mi się nie stało. Szybko wstałam i podąrzyłam w nieznanym kierunku.

z/t
Psst, wstrzymaj konie. To mimo wszystko jest akcja z MG, proszę mi nie znikać z tematu ot tak, ponieważ czekałam na odpis Kasilla. A do tego pamiętaj, że Twoja postać jest DWUMIESIĘCZNYM lwiątkiem, a do tego ślepym. Nie sądzę, żeby dała radę "zwinnie skoczyć prosto przed siebie" z "jednego z wyższych drzew" i się nie zabić.
[Obrazek: s26rDhz.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: