Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
01-07-2016, 04:16
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Powoli wracały do niej strzępki świadomego myślenia, tylko po to, aby zaraz zostać zdeptane przez dziką gonitwę drugiego instynktu. Instynktu małej siostrzyczki. Lwica zaniepokojona obserwowała samca, wciąż stojąc jak wryta. Nie trwało to jednak długo, bo już po chwili Ema szybko potruchtała w kierunku Madana. Brązowa znachorka przyglądała się drżącemu z troską i uwagą. Nie zważała teraz na to, czy zbliża się do wody, czy też pozostaje poza jej zasięgiem. Poza tym, przecież i tak jej pomocny duszek by ją ostrzegł. Zbliżyła się i trąciła samca pyskiem w bok.
- Wszystko dobrze? Potrzebujesz pomocy? Przypomniały jej się czasy, gdy jako młodzik uczyła się sztuki medycznej. Teraz była jak taki maluch, pytający się ukochanego rodzeństwa, widząc że coś jest z nim nie tak. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
04-07-2016, 13:18
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Skupił się na oddechu, czując że jest na granicy szaleństwa. Jakby chwiał się na krawędzi przepaści. Czy szaleniec wie, że jest szaleńcem?
Zamrugał, chowając na chwilę rozszerzone źrenice pod kurtyną powiek. Drżenie ustępowało z wolna, choć przez jego głowę przepływały jeszcze pojedyncze obrazy. Pozwolił im płynąć, póki nie ustały. - Nie, wszystko w porządku - powiedział, a jego głos już nie drżał, był tylko trochę nieobecny. Podparł się przednimi łapami i podniósł się z ziemi. Odetchnął głęboko, jakby był to jego pierwszy oddech w życiu. Na jego obliczu powoli pojawił się uśmiech, szczery i prawdziwy. Nigdy nie czuł się lepiej. Teraz wszystko stało się dla niego jasne. Popatrzył na Emę. - Powiem więcej. Nigdy nie czułem się lepiej. To było tak, jakby ktoś otworzył mu oczy na to, co było przed nim ukryte. Majaczyło to w jego umyśle, skłaniało do rozmyślań, prób schwytania. Ale to jakby spróbować złapać wiatr. Dopiero teraz mgła się przerzedziła, opadła z oczu. Te wszystkie wspomnienia, które od czasu do czasu pojawiały się w jego głowie, w przeróżnych sytuacjach teraz znalazły wyjaśnienie. To nie było pierwsze życie, które przeżył. Co więcej - nawet nie drugie. Było ich wiele, tak dużo, że jego ledwo co odzyskana pamięć nie była w stanie ich przywrócić. Ten jeden epizod, wspomnienie lotu, odblokowało śluzy, które do tej pory powstrzymywały pamięć, zamykając wspomnienia gdzieś głęboko, gdzie nikt nie był w stanie ich odnaleźć, łącznie z nim samym. Teraz wszystko się zmieni. Wiem, kim jestem. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
05-07-2016, 04:27
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Lwica patrzyła się na czarnego, z niezrozumieniem przekrzywiając głowę. Nie wyglądał, jakby czuł się całkiem normalnie i Ema chciała zadać mu miliony pytań o jego stan. Taki nawyk troskliwej znachorki. Już otworzyła pysk, by zadać jedno z tysiąca pytań, ale powstrzymał ją głos, który do tej pory cicho siedział w jej głowie.
Siostra odpuść lepiej. Ten gość jest dorosły i wie co dla niego dobre. Zamknęła pysk, zwiesiła łeb i odeszła kawałek dalej siadając tuż przy samym brzegu. Przyglądała się w wodzie, własnemu odbiciu z smutkiem i zawstydzeniem. - Ja tylko chciałam pomóc... Mówiła do siebie, do rozsądku, czy do wiecznie obecnego ducha swojego brata? Nikt tego nie wiedział. Lwica owinęła swój ogon dookoła łap. Wyglądała teraz jak jakiś młodzik i chociaż wyrosła już z wszystkich młodzieńczych nawyków to wciąż przypominała niewinne lwiątko, które dopiero poznaje świat. Taka już była, zazwyczaj twarda i bezczelna na zewnątrz oraz delikatna w środku. Nauczyła się, że w życiu nie można okazywać słabości, być silnym. Teraz nie potrafiła przywdziać tej irytującej maski, pełnej wredoty. Skierowała wzrok na horyzont. Robiło się ciemno, a ona musiała znaleźć jakieś miejsce do spania. - Może ja... Już nie będę zabierać ci czasu. Robi się późno i ty pewnie masz lepsze sprawy, niż użeranie się z takimi małolatamk, jak ja. Stado, dom, rodzina... |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
05-07-2016, 19:08
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Patrzył na nią przez chwilę, po czym wolno podszedł i usiadł tuż obok niej.
- I chwała ci za to. Z tego, co wiem, niewiele jest osób, które pomogą obcemu, szczególnie tak dziwnemu, jak ja. - Odpowiedział, chociaż przecież nie mówiła do niego. Również wbił wzrok przed siebie, w horyzont, gdzie słońce dogasało, jak chyboczący się płomień świecy. Prychnął, jakby rozbawiony i rozgoryczony jednocześnie. - Nie mam żadnej z tych rzeczy. Domu ani rodziny. Stado to jedynie element gry, okrutnej, niekończącej się nigdy. Gry, która się nie kończy. Tylko pionki się zmieniają. - Światło tańczyło w jego zielonych oczach, nieodłącznym fragmencie jego osoby. - Dziś doświadczyłem czegoś, co zmienia postać rzeczy. Domyślałem się tego, ale tylko ocierałem się o powierzchnię. To było ukryte tak głęboko, że mój umysł nie był w stanie tego ogarnąć sam. Potrzebny był impuls. Spojrzał na nią, a owo spojrzenie było intensywniejsze od wszystkich pozostałych. Iskrzyło się. - Jesteś mi potrzebna. Inaczej zwariuję, wpadnę w przepaść i nie zdołam się pozbierać. Potrzebna mi równowaga...tak...równowaga... |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
06-07-2016, 15:31
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Zastygła, gdy Madan znalazł się tak blisko niej. Nie, żeby miała coś przeciwko niemu. Może i był dziwny, ale nie wyglądało na to, żeby on chciał ją skrzywdzić. Mimo to bliskość samców nigdy jej nie odpowiadała, chyba że sama się do nich zbliżyła. Miała taki uraz od przebywania z swoimi braćmi, którzy potworami nie byli, ale dobrego wychowania nie mieli za grosz. No, poza jednym.
Ja wciąż tu jestem. Pamiętaj, ja zawsze tu jestem. Uśmiechnęła się szczerze i ten uśmiech mógłby rozświetlać noce. Kochała swojego brata i kiedy odszedł, nie potrafiła się z tym pogodzić. A wtedy on powrócił i teraz strzegł ją i prowadził, przez ten okrutny świat. - Pomoc to moje powołanie. Dlatego została znachorką. Nie czułam się dobrze w tej całej wojnie, którą prowadziła moja rodzina. Chciałam leczyć, nie ranić. Trąciła łapą kilka kamyków leżących przy brzegu i wrzuciła je do wody. Strumień, chociaż niezbyt silny porwał małe kamyczki, a lwica powiodła za nimi wzrokiem. - Każda gra kiedyś się kończy. W chwili naszej śmierci kończy się nasza partia, a zaczyna kogoś zupełnie innego. I nawet jeśli się odrodzimy, to zaczynamy zupełnie nową rozgrywkę. Plansza jest wtedy inna, a my posiadamy zupełnie nowe zdolności. Niektórzy twierdzą, że wciąż grają w tą samą grę, rozgrywają tą samą partię, ale tak nie jest. Mylą się... Zamilkła na chwilę, ale błyskawicznie odwróciła głowę w kierunku czarnego gdy usłyszała jego ostatnie słowa. - Potrzebna?! Ja?! Nie chciała podnosić głosu, ale nie mogła opanować swoich emocji. Oczywiście, jakże mogła się łudzić. Tak było z każdym innym. Każdy chciał od niej... no właśnie, chciał niej. A ona nie potrafiła im zaufać, nie umiała dać im szansy. Siostra wiej! Wiej, póki jest jeszcze czas! Zignorowała to, chociaż pewnie nie powinna. Potrząsnęła głową, aby odtrącić złe myśli. - Ja nie nadaję się... Jestem dzika, jestem wredna, jestem podła... Nawet jeżeli z początku wcale na to nie wygląda. Jestem młoda i zapewne głupia. Nie potrafię usiedzieć w miejscu.... Nie nadaję się... Ostatnie słowa wypowiedziała, prawie szeptem, bardziej do siebie niż do samca. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
06-07-2016, 20:35
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Westchnął.
- Gra się kończy tylko dla pionka, którego zaraz zastąpi kolejny. Rozgrywka, która ma swoją cenę. Jak wszystko... Spojrzał na Emę, na kamyczki, porwane przez strumień. On przed chwilą był taki sam jak te kamyczki. Obracany we wszystkie strony w nurcie wspomnień, które nagle poraziły go swoim kolorem. - Oczywiście, że tak. Każdy jest potrzebny - powiedział mętnie, wpatrzony w horyzont. Po chwili znów popatrzył na lwicę ze spokojem w oczach. - Nie jesteś głupia. Dałaś tego dowód. - Chwila przerwy. - Spokojnie. Nie chcę od ciebie niczego, czego nie chciałabyś sama mi dać. Tylko oderwania myśli, które nie chcą przestać kłębić mi się w głowie. Westchnął jeszcze raz, jakby nosił na grzbiecie zbyt wielki ciężar. Spojrzał na niebo, zaczynające mienić się małymi, świecącymi punkcikami. Czuł się, jakby był w jakimś dziwnym transie, jak odurzony. Jednocześnie nigdy w życiu nie widział jaśniej. Był stworzony do tej gry, w każdym następnym wcieleniu, we wszystkich. Kimś innym, a jednak tym samym. - Masz jeszcze siłę na bieg? To nie to samo, co latanie, ale jest równie dobre. - Uśmiechnął się trochę smutno, kolejny uśmiech, wywołany pod wpływem emocji, nie sztuczna fasada. Dobrze było być szczerym. To uczucie, jakby wyszedł ze swojej skorupy na wolność. Do jego nozdrzy wdarł się świeży zapach nocy, upojny jak nic dotąd. Poczuł orzeźwiający powiew w grzywie, aż przymknął oczy. Cała rzeczywistość zdawała się być nierealna, w pewien sposób magiczna. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
07-07-2016, 03:04
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Nie chciała dłużej rozmyślać o grach, pionkach, czy życiu w innym wcieleniu. Dla niej liczyło się tylko tu i teraz. A teraz musiała znaleźć schronienie na nadchodzącą noc. Nie była silną lwicą i nie uśmiechało jej się spotkanie z samotnym, większym od niej drapieżnikiem lub hordą wygłodniałych hien. Potrząsnęła głową, aby wytrząsnąć wszystkie filozoficzne myśli, które zaprzątały jej głowę. Pomogło jej się to skupić. Po chwili zrozumiała co Madan powiedział i uśmiechnęła się do niego szczerze.
- Jeżeli potrzebujesz... przyjaciela, to mogę zawsze dla ciebie poszukać trochę czasu. Jak już mówiłam, nie siedzę w jednym miejscu, cały czas podróżuje. Ale gdy będę w pobliżu, chętnie spotkam się na rozmowie, biegu lub po prostu aby miło spędzić czas. Podniosła się i skierowała wzrok na ciemny już tera horyzont. Czy miała siły na bieg? Miała i to pełno! Lecz z czasem to już inna sprawa. Postanowiła, jednak ten jeden raz złamać swoje zasady i nie przejmować się szybko nastającą nocą. - Powoli ciemnieje, ale mam jeszcze siły. Latanie, czy nie latanie. Może i ja kiedyś latałam, jako zupełnie inny ktoś? Może kiedyś sobie przypomnę moje pozostałe wcielenia? A może to dopiero moje pierwsze? Nikt nie wie. A teraz chodź biegnijmy, zanim zrobi się tak ciemno, że będziemy stawiać łapy praktycznie na oślep, póki oczy nie przywykną do mroku. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
08-07-2016, 14:41
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
- Tak, przyjaciel... Chyba o to mi chodziło.
Znów spojrzał na lwicę. - Dziękuję. Za wszystko. Powiódł wzrokiem po ciemniejących wzgórzach, okrytych coraz głębszym cieniem. Mrok wyostrzył się, niczym jakiś potwór, pełznący naprzód nieubłaganie. Nadchodziła noc, już pukała do drzwi. - Możesz być spokojna... Jako przyjaciel pomogę ci znaleźć jakiś nocleg - zaoferował się, ponownie nawiązując kontakt wzrokowy. Nie mówiąc już nic więcej, podniósł się z ziemi i z zawadiackim błyskiem w oku przeskoczył zręcznie strumień, ledwo muskając łapami wodę i pognał przed siebie, gnany wiatrem. Jego płuca wypełniły się nocą, chłodny wiatr rozwiał sierść, łapy ledwie dotykały ziemi. Dawno nie czuł się tak młodo, jak szczeniak. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
16-07-2016, 00:50
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Powinna biec i szukać schronienia, ale... nie chciała zostawać sama w ciemności. To nigdy nie było dobrym pomysłem. Samiec jednak przeskoczył strumień, jak ona pokona wodną barierę? Lwica spojrzała niepewnie na mokra strugę i cofnęła się by nabrać rozpędu do skoku. Już coraz bliżej i... zahamowała w ostatnim momencie. Nie! Nie może się poddać! Jeszcze raz, jeszcze jedna próba! Ponowny rozpęd, tym razem skoczyła. Nie odważyła się otworzyć oczu podczas skoku i wylądowała przez to nieco twardo. Udało się jednak i nawet nie dotknęła wody! Uradowana Ema roześmiała się na cały głos, a jej śmiech brzmiał jeszcze długo po tym, jak ruszyła za Madanem i powoli zaczęła go doganiać.
|
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
02-08-2016, 00:04
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Przez dłuższą chwilę słyszał w uszach tylko pęd powietrza. Przecież lwica powinna już zacząć go doganiać... Nie zwolnił jednak, bieg był zbyt upojny. Potrzebował własnie czegoś takiego, impulsu, czegoś bez zastanowienia. Poczuć się wolnym.
Wtedy usłyszał dźwięk tak miły dla ucha, że musiał go powtórzyć. Podjął śmiech Emy, zawył niemal jak wilk. Głos po prostu obudził się w jego trzewiach i wyrwał na zewnątrz. Było to dla niego doświadczenie zupełnie nowe. Po chwili, kątem oka, dostrzegł doganiającą go Emę. Absolutnie mu to nie przeszkadzało. Spiął mocniej mięśnie, wyciągnął jeszcze bardziej krok. Może i nie był tak szybki, ale z pewnością wytrzymały. A noc była długa. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
02-08-2016, 13:02
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Zrównała się z samcem, ale nie wyprzedziła go. Posłała w mu szeroki uśmiech i kontynuowała bieg u jego boku. Spojrzała w górę, na niebo pełne gwiazd i księżyc, który oświetlał drogę. Wystarczyła chwila, by przypomniała sobie piosenkę, jaką kiedyś zaśpiewał jej pewien wędrowny zwierz. Zachichotała i zaczęła nucić ją z powrotem.
Arabska noc
Refren krótkiej piosenkj najbardziej zapadł jej w pamięć i chociaż nie znała miejsca, o którym śpiewała, to czuła, że i tam czułaby się jak w domu.
Jak arabski dzień Ma w sobie ten żar, Co sprawia, że czar Chodzi z Tobą jak cień! |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
02-08-2016, 13:51
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Uśmiechnął się szeroko i szczerze. Dobrze było biec razem, obok siebie, jakby nie istniało nic innego prócz tej nocy, chłodnego powiewu, bólu mięśni, zewu wolności. Wiatr porwał słowa piosenki, wcisnął mu je do uszu. Słysząc ją przed oczami mignęły mu czarne cętki, czyjeś długie rogi. Pewnie gdyby zagłębił się w tę migawkę, dotarłby do kolejnego wcielenia, ale...jakoś nie chciał. Wolał to odgonić, zostawić na potem. Przyjdzie jeszcze na to czas.
Ani się spostrzegł, a sam zaczął nucić melodię, którą podsunął mu wiatr. Miała w sobie smutną nutę, przejmującą, rozrywającą jakby ostrymi pazurami. Słowa przyszły same, dziwnie ostre i delikatne zarazem. Kiedy słowa
Ciążą na sercu Jestem zgubiony I tylko gwiazdy mnie prowadzą Zamknij mnie w klatce jak zwierzę Złota korona z klejnotami Zjedz mnie jak kanibal Walcz o neonowy tron Łapy wybijały rytm, równo uderzając o piach, rozsypujący się w powietrzu milionami drobin. Księżyc na spółkę z gwiazdami rozświetlał okolicę, pęd wyciskał łzy z oczu. Wszystko zdawało się tętnić tą melodią, wzywać rozpaczliwie wspomnienia zamierzchłych żyć. Głos wibrował mu w krtani, trochę się załamując, obcy i znajomy zarazem. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
05-08-2016, 04:02
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Bez trudu dotrzymywała kroku samcowi. Może i była mniejsza i słabsza, ale nadrabiała to kondycją i szybkością. Napawała się każdym postawionym krokiem, każdym uderzeniem łapy o ziemię, wiatrem rozwiewającym jej grzywkę i światłem z nieba, które oświetlało drogę delikatną łuną. Uwielbiała ten powiew wolności, uczucie że tego biegu nie zdołałby powstrzymać nikt, nie ważne jak mocno by próbował. Jej nie można zatrzymać, nie teraz gdy poczuła się naprawdę sobą. Zastrzygła uchem, wsłuchując się w melodię Madana, tak obcą i znajomą zarazem. Nigdy nie była artystycznym mistrzem w sprawach sztuki, ale znała kilka piosenek, głównie tych które nauczyło ją starsze rodzeństwo. I mimo że sam bieg był niezmiernie dla niej satysfakcjonujący, to bieg z pieśnią wydobywającą się z głębi, był jeszcze lepszy. Nie czekając więc dłużej zaintonowała kolejną piosenkę, nie chcąc by świat pogrążył się w posępnej ciszy.
Lost in skies of powdered gold
Caught in clouds of silver ropes Showered by the empty hopes As I tumble down Falling fast to the ground I know I'll wither So peel away the bark Because nothing grows when it is dark In spite of all my fears I can see all so clear I see it all so clear oooh Cover your crystal eyes And feel the tones that tremble down your spine oooh cover your crystal eyes And let your colours bleed And blend with mine Gdzieś nad nimi przeleciała samotna gwiazda, spadająca z nieba ku ziemi. A może podążała za nimi słuchając ich śpiewu? |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
05-08-2016, 19:04
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Zamknął oczy, chłonąc wszystkie doznania innymi zmysłami. Czując tylko i aż kontakt z ziemią, wilgoć w powietrzu, chłodny wiatr, ciepło krwi w żyłach. Energię, rozpierającą pierś. Wdech, wydech. Mógłby biec tak przez wieczność, niemal unosząc się nad ziemią. Latając bez skrzydeł. Wsłuchiwał się w słowa, które znał. Melodia była dużo radośniejsza lecz znajoma. Cisza była zbyt głośna.
Uciekam przed wilkami
Oddychając ciężko i ledwo nadążając Za swoimi nogami Uciekam przed wilkami Wdzierają się we mnie Bez zębów I możesz podążać Możesz za mną podążać Unosisz się jak koliber Nawiedzasz mnie w snach Przypływasz tu z innego świata Tonąc w moim morzu Żywisz się moją energią Pozbywam się jej Ona tego chce Uciekam przed wilkami Oddychając ciężko i ledwo nadążając Za swoimi nogami Uciekam przed wilkami Wdzierają się we mnie Bez zębów I możesz podążać Możesz za mną podążać Płuca paliły, łaknąc coraz więcej tlenu, oddech pogłębił się, nozdrza falowały. Nie mógł przestać. Nie chciał przestać. Spadająca gwiazda odbiła się w jego nagle otwartych oczach, błyszcząc w nich zielono. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
22-08-2016, 02:54
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Z uśmiechem przysłuchiwała się w odgłosy towarzyszące im podczas biegu. Niestety jej nieco strachliwa, lub raczej paranoiczna część osobowości, musiała się wkraść. Wydało jej się iż usłyszała jakąś istotę, która podążała ich krokiem. Zbliżając się z każdym uderzeniem ich łap o ziemię. Potwór z jej wyobraźni podążał tuż za nimi. Nie mogła się oprzeć pokusie i zerknęła za siebie. Wtedy potknęła się, a może to złośliwy cień podłożył jej łapę? Boleśnie przetoczyła się po ziemi i wylądowała na boku.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości