Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
22-02-2016, 17:10
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Wydała z siebie przeciągły warkot. Teraz wstała, by stanąć naprzeciwko czarnogrzywego. Ze złości machała ogonem.
- MOJE DZIECI SĄ NAJLEPSZE! - wykrzyczała mu prosto w pysk. Gdyby chciała, to byłaby w stanie się opanować, ale nie odczuwała takiej potrzeby. Ten lew coraz bardziej ją denerwował i w końcu musiała dać temu wyraz. Dopiero jego kolejne spostrzeżenie sprawiło, ze nieprzyjemny uśmiech zajaśniał na jej licu. Postawiła uszy, powoli przyjmując nieco spokojniejszą manierę. Usiadła tam, gdzie stała, po czym odwróciła wzrok w zastanowieniu. - Są. Dopóki Felija jest w stadzie, to stado nie uwierzy w wypadek. Ona swoją bezczelną śmiałością przekonała tę bandę, by obwieściła cię ich królem, więc może wpłynąć na ich sądy po raz drugi. Choć... Czym ja się przejmuję. Mogłabym ją wygnać w każdej chwili - mruknęła, pod koniec już raczej sama do siebie. Ostre, nieprzychylne spojrzenie ponownie padło na samca. - Och, jakiś ty domyślny, gratuluję! - zaćwierkała z udawanym uznaniem. - I co zrobisz z tą wiedzą? Komu się poskarżysz? Feliji? Inn? A może księźycowej wariatce? Odeszła o dwa kroki i niby od niechcenia przeciągnęła się, wysuwając do przodu przednie łapy. Nie wiadomo kiedy wystawiła pazury. - A może chcesz poćwiczyć przed swoją obroną? Ty w ogóle potrafisz robić użytek z kłów i pazurów, czy może prosisz zwierzynę, by łaskawie dała się spożyć? |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
25-02-2016, 00:03
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Jak na kogoś, kto jest pewny swojego Vei nie potrafiła zachować zimnej krwi – co było stosunkowo ciekawe, gdyż to zazwyczaj właśnie ona zachowywała spokój w emocjonalnych momentach.
Mako doszedł do wniosku, że nakręcanie królowej nie ma sensu i choć porzucił nadzieję na pogodzenie się z nią, to względna obojętność jest lepsza od czystej nienawiści. Cóż, późno doszedł do takowych wniosków. Po jej kolejnych słowach na pysku króla wykwitł szczery uśmiech radości. Miała rację. Felka mimo że nie była z nim teraz w najlepszym układzie nie wystawi go do wiatru. Zresztą, sam kiedyś zwrócił jej na to uwagę. - Ta „banda” to twoje stado. Może nie są dla ciebie rodziną, ani nie masz tam przyjaciół, ale zasługują na szacunek. Część tej bandy odnalazła ciebie, nadała sens twojemu życiu. Wreszcie ja zaproponowałem ci władanie wspólnie ze mną. Dla ciebie to może nic nie znaczyć. Chciałem pokazać ci swój punkt widzenia, ale zawsze mnie odtrącałaś, więc przestałem się narzucać. Bo dla ciebie liczyła się tylko władza, nie stado. Sądziłem, że mając rodzinę się to zmieni, ale nie, władza ponad wszystko. Co z ciebie za Lwioziemiec?!- podniósł się z ziemi, wolno przebył dzielącą ich odległość i zderzył swoją głowę z głową Vasanti. Nie zrobił tego mocno, ale stanowczo. Przeczuwał, że będzie to podobne do przyłożenia głowy do skały obok nich; nie ustąpi nawet odrobinę. – Wmawiaj to sobie... Już ci to mówiłem, ale powtórzę raz jeszcze: zrób coś Feliji, a gwarantuję ci, że utrata posady będzie najmniejszym z twoich problemów. I w tej chwili ich spojrzenia się skrzyżowały, próżno w nich było szukać pozytywnych emocji, a mimo to czarnogrzywy nie emanował nienawiścią, jedynie niezachwianą pewnością słuszności swych twierdzeń. Co zrobi z tą wiedzą, hm, dobre pytanie. Powiódł za nią wzrokiem i szybko zarejestrował obnażone pazury rudej. Serce momentalnie zabiło mocniej, a umysł podpowiadał, że sytuacja wymyka się spod kontroli. A zapowiadał się miły dzień. - Może powinienem. Kiedy trzeba, owszem – odparł butnie. - Kiedyś spróbowałem, ale nie wyszło do końca po mojej myśli, jeśli mam być szczery. Moim celem nie jest walka z tobą. Pomyśl: zaczniemy nasz... sparing... Zrobię ci krzywdę, a przecież musisz zajmować się dziećmi. Ty zrobisz mi krzywdę, będziesz musiała mnie leczyć, przez co spędzimy ze sobą więcej czasu niż jest to konieczne. Ale... Jeżeli ma ci to jakoś pomóc, jeżeli właśnie tego chcesz – westchnął – odrobina treningu mi nie zawadzi. Trudno powiedzieć czy pragnął walki, jego słowa temu przeczyły, instynkt prosił, żeby pokazał Vasanti gdzie jej miejsce... A rozsądek podpowiadał, że to nie będzie takie łatwe. Cóż więcej mógł zrobić, przyjął pozycję obronną i nie spuszczając wzroku z królowej, zmierzył dzielącą ich odległość. Vei nie mogła go od razu dosięgnąć, a to już coś. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
26-02-2016, 17:03
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica znów nie omieszkała uraczyć samca głuchym warknięciem. Zwykle niewzruszone spojrzenie teraz płonęło żywym ogniem, idealnie współgrającym z kolorystyką jej ślepi i sierści. Patrząc na nią teraz, rozeźloną, ze zjeżoną sierścią, nietrudno było się dopatrzyć jej złoziemskich korzeni.
A jednak królowa zdecydowała się uspokoić. Powoli podniosła łeb, acz mięśnie wciąż miała napięte. Szczerzyła kły; trudno stwierdzić, czy wrogo, czy tylko w nieprzyjemnym uśmiechu. - Lwioziemcy... Zgraja idiotów potykających się o własne łapy! - zagrzmiała. - Tak, tak! Doskonale o tym wiesz, bo jesteś po tej drugiej stronie... Jesteś taki jak ja, Mako. - Tu ściszyła głos. - Co ci przeszkadza w przyznaniu tego? Honor, lojalność? A może jednak głupota?! - wysyczała wściekle. Zrobiła krok w jego stronę, przyglądając się mu spod wpółprzymkniętych powiek. - Mogłam uwieść Raya i moja władza prędko stałaby się niepodzielna... Ale nie, on musiał za szybko zdechnąć, jak na złość. A ty, ty jesteś dużo gorszy z tą swoją lwioziemskością, mimo że jesteś lwem znikąd! Pokręciła łbem z dezaprobatą. Schowała kły, teraz uśmiechając się półgębkiem. - Mako, nie widzisz tego? - zaczęła łagodnie. - Moglibyśmy razem rządzić tak, że Lwia Ziemia byłaby najpotężniejszym stadem! Moglibyśmy przejąć tyle terenów, ile byśmy chcieli! Moglibyśmy... Prawdziwie rządzić, a nie tylko zarządzać, zrobić z nich prawdziwe lwy, które wzbudzałyby respekt całej krainy. I raz na zawsze zażegnalibyśmy problem z Zachodnimi, hienami i innymi wyrzutkami, które nic sobie nie robią z ustalonych granic. Przybliżyła się jeszcze bardziej. Pozornie przyjazna mina momentalnie zniknęła z jej pyska. - Ale nie! - ryknęła mu niemal prosto do ucha. - Bo oni są twoją "rodziną," twoimi "przyjaciółmi"... - Vasanti wywróciła oczami. - To jaki z ciebie król, gdzie tu twoja przewaga? A powinieneś mieć świadomość, że bez silnej łapy przy władzy nie ma silnego stada. To przez ciebie Lwia Ziemia jest, jaka jest! Przyznaj to! Po tych słowach samica cofnęła się, strzeliła ogonem niczym biczem, po czym bez żadnego innego ostrzeżenia wystrzeliła z miejsca, pragnąć rzucić się na brązowy grzbiet i zaczepić się oń pazurami - lub o grzywę, jeśli akurat na nią by to trafiła. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
29-02-2016, 22:58
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Vasani Vei zawsze była powściągliwa i opanowana, a Mako niejednokrotnie podejmował próby przebicia się, chcąc zobaczyć jakie jest prawdziwe oblicze rudej. Zazwyczaj kończyło się to rozzłoszczeniem królowej. Trzeba było przyznać, że o ile na co dzień Vei była zwyczajnie irytująca w swojej obojętności, o tyle w takiej sytuacji była ona przerażająca.
Już po pierwszych słowach zadrżał, ale nie cofnął się o krok. Czarnogrzywy podejrzewał, że teraz Vei mogła nie uprawiać, żadnych gierek, a znaczyło to mniej więcej tyle, że faktycznie mogła tak uważać. Wniosek ten jeszcze bardziej zmroził mu krew w żyłach. „Taki jak ja” - powiedziała to kolejny raz, przy czym tym razem była świadoma jego obecności. Król zdawał sobie sprawę z tego faktu, mimo że starał się go w sobie zagłuszyć. Gdy zaczynał dostrzegać łączące ich podobieństwa, wypierał ją, konsekwentnie spychając tą myśl na dalszy plan. Niewykluczone, że właśnie przez ich podobieństwo Mako chciał dojść z nią do porozumienia. - Nie jestem. Nie jesteśmy nawet podobni. - odparł, ale w głosie dało się wyczuć zwątpienie. Przygryzł wargę i spuścił nieco wzrok – Może, może odrobinę. I ty również to dostrzegasz. Więc dlaczego nie potrafimy się porozumieć? Każdy z nas uważa, że jego punkt widzenia jest tym właściwym... Widzę. Moglibyśmy razem wiele osiągnąć... Gdybym tylko odwrócił się od wszystkiego w co wierzę. Znów zmierzył ją wzrokiem. Szybko dotarło doń, jak blisko się znalazła. Już zaczął formułować we łbie odpowiedz na ostatni zarzut, ale świst ogona przerwał tą czynność. Zaczęło się! Instynktownie poderwał się na tylne łapy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że znacznie bezpieczniej będzie stawiać czoła królowej będąc do niej zwróconym frontem, dlatego też chciał osiągnąć taką pozycję. Jeżeli zdążył, zamierzał natrzeć na nią z góry. Zadaniem przednich łap było przede wszystkim trzymanie Vei na dystans, zadanie ran (zależnie od tego gdzie udało mu się zaczepić, niemniej jego celem były barki). Najlepiej by było, gdyby udało mu się ja przygnieść do ziemi, ale czarnogrzywy zdawał sobie sprawę, że jej atletyczna sylwetka pewnie idzie w parze z wielką zręcznością, a co za tym idzie, pewno jakoś się wywinie. Jeżeli nie, musiał ją jakoś z siebie zwalić. Trzymanie się ofiary było podstawową umiejętnością, którą musiała opanować każda polująca lwica, dlatego zadanie to może nastręczyć mu wiele trudności. Należało więc postąpić niekonwencjonalnie. Postanowił zapoznać ze sobą grzbiet rudej i skałę, w której cieniu dotąd odpoczywali. Grunt to odpowiedni impet uderzenia! - Prawda, porządek w stadzie musi być, ale poddani nie mogą być bezmyślnymi popychadłami! Myślisz, że z twoją tyranią miałabyś kim rządzić?! Narzekasz na nas, a mimo to wciąż z nami jesteś... Dostało ci się we władanie niewłaściwe stado. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
02-03-2016, 21:31
Nie należy denerwować lwic.
Zwłaszcza doświadczonych królowych, które już od pewnego momentu są zirytowane i gotują się do ataku. Vei wykonała skok, który powinno się pokazywać młodym jako idealny. Mako nie miał szans na reakcję, pazury rudej lwicy natychmiast wbiły się mocno w jego ciało, a dzięki impetowi skoku mocniej poraniły jego grzbiet. Teraz królowa w całości znajdowała się na jego ciele, dodając swojego ciężaru, a wszystkimi pazurami wczepiła się w samca. Mako -7 HP Choć Vei zdecydowanie była lżejsza niż Mako, to i tak była cięższa, niż przewidywał. W dodatku włożyła dużo siły w swój skok, przez co impet uderzenia również był zaskakująco mocny. To, plus ból zadany przez pazury lwicy sprawiło, że Mako nie udało się uderzyć przeciwniczką o skałę. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
03-03-2016, 23:58
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica poczuła, jak opuszki jej łap stają się mokre od krwi. Dziwnie przyjemny dreszcz przeszedł jej ciało, dodatkowo mobilizując ją do dalszego działania. Zacisnęła pazury jeszcze mocniej, orząc nimi skórę przeciwnika, a jednocześnie starając się za wszelką cenę utrzymać się na samcu. Musiał się zmęczyć tak szybko, jak było to możliwe.
- Mnie?! - wysyczała wściekle, przysunąwszy pysk do jego ucha. - Och, ależ jest idealne! Tu NIKT nie może się ze mną równać! Słowa, które wypowiadała, nie były dla niej niczym nietypowym, ale za to ton, którego używała, brzmiał iście diabelsko, zdecydowanie bardziej niepokojąco niż zwykle. Królowa albo przybierała maskę, by wywołać w Mako uczucie strachu, albo właśnie ukazywała w pełnej krasie swoje najszczersze oblicze. Wtem ruda bez żadnego ostrzeżenia spróbowała wgryźć w brązowe ucho, jednocześnie wciąż bezlitośnie wbijając pazury w grzbiet Lwioziemca. Warczała głośno i niemal maniakalnie; można było z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że wpadła w amok. Walka, jej żywioł, a tak rzadko przydarzała się okazja do sprawdzenia swoich możliwości...! Ogarniała ją bezbrzeżna złość i swego rodzaju podniecenie. Teraz nie szczędziła sił, niestrudzenie pragnąc dopiąć swego. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
15-03-2016, 22:55
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Dorwała go... A on zdecydowanie to poczuł. Co więcej czuł się teraz niczym zdobyta góra, i bardzo się mu to nie spodobało. Starał się jej nie słuchać, a jedynie obserwować jej ruchy, co było dość trudnym zważywszy, że ta nie oszczędzała się w zadawaniu mu ran. Milczał, ale z jego pyska wydobywał się warkot, ilekroć Vei zadawała mu większy ból. Kiedy nachyliła się nad jego uchem, żeby „wyszeptać” mu parę ciepłych słów, mimowolnie chciał odsunąć łeb, zakładając, że będzie chciała go ugryźć. Musiał się jej jakoś pozbyć! Niestety nie miał zbyt wielu możliwości. Postawił więc na najprostszą: dynamicznie ugiął łapy po tej stronie, po której Ruda nachyliła się do jego ucha. Może wychylenie jej środka ciężkości było nikłe – i prawdopodobnie zrównoważyła je ogonem – to i tak warto było spróbować. Zaraz po tym manewrze chciał wyprostować się na łapach i uraczyć Vasanti palnięciem łapą... Cóż, może nie tyle chciał jej przywalić, ile zmusić ją do stworzenia przestrzeni między nimi.
Prawdopodobnie utrzymywanie dystansu i robienie uników nie było najlepszym wyjściem, zważywszy na to, że był ranny, ale potrzebował dobrego otwarcia, takiego, w którym jego cios z pewnością dojdzie celu. Temperatura nie sprzyjała walce, ale uznał to za dobry znak: gdyby warunki były korzystniejsze możliwe, że walczyliby aż do śmierci, co przy ich sposobie sparingu nie zabrałoby wiele czasu. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
17-03-2016, 21:35
Dzięki nagłemu poruszeniu łbem Mako zdołał ocalić swe ucho przed atakiem królowej. Kły Vei jedynie zahaczyły o jego ciało, nie sprawiając mu większych obrażeń czy nawet bólu.
Co innego wciąż tkwiące w ciele Mako pazury. A manewr lwa wcale nie polepszył sytuacji. Vei na chwilę straciła równowagę, ale jej pazury trzymały ją mocno przy grzbiecie króla. Gdy Mako nagle przechylił się, sprawiło to, że pazury Vei pod jej ciężarem również się nieco przemieściły, wbijając bardziej pod kątem w ciało lwa. Gdyby Mako spróbował równie nagle wrócić do poprzedniej pozycji, może pazury lwicy przestaną tkwić tak mocno w jego grzbiecie? Mako - 2 HP |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
18-03-2016, 19:04
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Istotnie, żar lał się z nieba, ale jeszcze więcej ognia było w nieposkromionych atakach lwicy. Teraz była dokładnie tu, gdzie powinna - pokazywała swoją dominację, a przecież o to jej tyko chodziło. Nie zależało jej na zabiciu Mako; jeszcze na to za wcześnie. Nie była nawet pewna, czy w ogóle zdecyduje się tego dokonać, ale nawet jeśli, to z pewnością nie w tej chwili.
Starała się utrzymać na samczym grzbiecie. Czuła, jak ten nieco się przechyla, ale ona wciąż uparcie wbijała pazury w skórę króla. - Ładne blizny ci pozostaną - wymruczała słodko. - Jeszcze gdyby twoje ucho było tak piękne jak moje, to może ktoś by ciebie zechciał... Po tych słowach bez żadnego innego ostrzeżenia znów wysunęła pysk ku lewemu uchu samca, pragnąc wczepić się w nie swymi kłami. Gdyby tak udało się jej odgryźć kawałek, to mogłaby nawet zaprzestać walki; tak, w jej mniemaniu to by był ewidentny i dostateczny symbol pokazania, kto tu naprawdę rządzi. Zresztą, w jednym czarnogrzywy miał rację: im więcej ran na jego ciele, tym więcej Vei będzie miała roboty przy opatrywaniu ich, nie wspominając o zużyciu cennych ziół... |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
25-03-2016, 22:28
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Musi ją jakoś zrzucić. Już samo trwanie w tym położeniu było bolesne, nie wspominając, że poruszanie się było znacznie gorsze. Niestety Mako był świadomy, że jeżeli będzie się chciał jej pozbyć, to będzie musiał się ruszyć... i to solidnie.
Król miał to szczęście, że gojenie jego ran przebiegało sprawnie i pamięć o nich nikła stosunkowo szybko. Kolejny raz ruda zmierzała ku jego uchu, a on kolejny raz próbował uniknąć jej zębisk, gdyby mu się nie udało wtedy – o zgrozo – stałby się bardziej podobny królowej. Kusiło go co prawda, żeby spotkać tył łba z pyskiem Vasanti, ale uznał to za zbyt ryzykowne. Dobra, spróbujmy jeszcze raz. Szybko ugiął przednie łapy, tak, że niemal przywalił pyskiem w ziemię. Równocześnie tylnymi próbował odbić się od podłoża, w taki sposób, żeby jego zad znalazł się dość wysoko, a jego grzbiet zaczął poruszać się po łuku. Wierzgał niczym koń, wszystko po to, żeby jakoś pozbyć się ciążącego mu utrapienia. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
28-03-2016, 21:47
Tym razem kły Vasanti dosięgnęły swego celu. Jednak nim królowa zdołała wyrządzić mu większą krzywdę, na przykład odgryźć kawałek ucha, Mako zaczął wyczyniać swe akrobacje.
I były skuteczne. Tym razem rudej lwicy już nie udało się utrzymać na grzbiecie Mako. Poczuła, jak jego ciało wyślizguje się jej spod pazurów i przekoziołkowała nad łbem lwa, by po chwili uderzyć plecami o ziemię. Również ucho Mako wyrwało się jej z pyska, przez co było teraz mocno poszarpane. Jednak rana była bardziej bolesna i efektowna, niż groźna. Mako - 7 HP |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
30-03-2016, 22:54
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Nie zważając na otarcia i nieznośny kurz, który osiadł na jej sierści, lwica czym prędzej podniosła się na równe łapy. Szczerzyła kły splamione szkarłatem, a w jej ślepiach znów igrały te niewróżące niczego innego wręcz szaleńcze ogniki. Oblizała wargi, napawając się smakiem lwiej krwi.
- Mało ci?! - warknęła, napinając mięśnie. Już miała odpuścić, już niemal rozluźniła się z powrotem, ale... Nie mogła, coś ją tknęło, adrenalina wciąż buzowała; a lwica czuła, że pragnie więcej. Mako był jednym z dwóch lwów w tej krainie, który wzbudzał w niej jakiekolwiek wyraźnie dostrzegalne emocje, z tym że w przypadku zielonookiego były one zgoła odmienne niż uczucia żywione do drugiego z samców, na których zwracała uwagę. Ruda ponownie zaatakowała, ale tym razem najpierw przymierzyła się na lewą stronę czarnogrzywego, by w ostatniej chwili odwrócić się i spróbować wskoczyć na niego od prawej strony. Przez cały ten czas miała wystawione pazury, gotowa bezlitośnie poharatać Lwioziemca tak dotkliwie, jak tylko była w stanie. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
16-07-2016, 21:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Podczas szalonego tańca w pełnym słońcu nad głową Lwioziemskiego króla na krótką chwilę zagościł cień – tak, to przelatywała królowa. Cóż za nieopisana ulga w końcu się jej pozbyć! Prawie. Czuł spływającą z ucha krew, jak sączy się po jego szyi, ale starał się nie zwracać na nią uwagi, bowiem wolał skupić się na Vasanti. To już nie był zwyczajny trening, chodziło o coś więcej. Zawsze chodziło. I nie podobało mu się to. Ta sytuacja była zaprzeczeniem wszystkiego, do czego dążył przez cały ten czas. A może właśnie to była droga? W końcu ich najlepsze relacje miały miejsce, gdy działali, a nie rozmawiali.
Nie miał zamiaru czekać, aż się podniesie, czy choćby przewróci na brzuch. Czyżby to było otwarcie, na które czekał? Myśleć i działać, niemal równocześnie. Realizować swoje ataki w oparciu o ruchy przeciwnika. Nadać swoje tempo i przejąć inicjatywę. Do dzieła. Dystans między nimi był niewielki, to też zielonooki bez wahania skoczył na królową. Na szczęście znajdowała się łbem w jego stronę, więc nie obawiał się iż ta przerzuci go nad sobą za pomocą tylnych łap. Plan był prosty: zatopić pazury w ciele Vei – niech posmakuje własnego lekarstwa. Lewą łapą chciał przygwoździć jej lewy bark, a prawą zamiarował sięgnąć dalej, gdzieś w klatkę piersiową – oby jej tylko nic nie połamał, serio – natomiast zębiskami chciał dotrzeć do szyi od lewej strony. Czy mu się uda? |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
08-08-2016, 15:07
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
// Już sobie poradzimy bez Sami, trzeba to kończyć. //
Tym razem to on był szybszy. Trudno byłoby o odwrotną sytuację, skoro ruda musiała wpierw podnieść się z ziemi, co pozwoliło Mako zyskać kilka cennych sekund. Brązowosierstna masa zwaliła się na dość umięśnioną, ale jednak szczupłą lwicę, która ledwo zdążyła wstać, a znów znalazła się na ziemi. Wciąż jednak pozostawała pełna energii wspieranej przez niezdrowe ilości adrenaliny. Ani przez chwilę nie tkwiła w bezruchu: wciąż warczała, szamotała się i, pomimo bólu, broniła się z wściekłą zaciętością. Poczuła zapach swojej własnej krwi; ten nie był tak pobudzający jak woń samczej posoki, acz z pewnością nie pozostał dla niej obojętny. Wysunęła łeb w zamiarze złapania w szczęki łapy przeciwnika i szarpnięcia jej tak gwałtownie, jak tylko była w stanie. Zjadliwe, przejęte żarem spojrzenie szukało zwykle tak spokojnych, zielonych ślepi króla. Zdawać by się mogło, że Vei nie tyle stara się pokonać go w walce fizycznej, co zniszczyć jego psychikę, wzbudzić w nim pierwotne, przepełnione agresją i złością instynkty... Co mogłoby w końcu doprowadzić do znalezienia wspólnego mianownika, a zarazem zrozumienia. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
24-10-2016, 22:07
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Dla Mako wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Prawdopodobnie ku uciesze rudej, udało jej się uchwycić łapę opartą na klatce piersiowej. Gdyby Vei nie działała tak szybko, to pazury króla zatopiłyby się znacznie głębiej w jej ciało, a tak ledwo ją drasnęły. Gdy już Vei szarpnęła jego łapę, postanowił jej pomóc – pociągnął łapę jeszcze dalej, wszystko po to by odsłonić szyję lwicy. Przerażający ból przeszył zielonookiego na wskroś, tak że aż zacisnął powieki. Gdy w końcu otwarł ślepia, ich spojrzenia się spotkały. W przypływie nienawiści i pierwotnych instynktów jego szczęka znalazła się błyskawicznie u swego celu. Zęby zaczęły zaciskać się na szyi królowej i różny mógł być finał tego spotkania.
I wtedy stało się coś niezwykłego, Mako znalazł się w zupełnie innym miejscu oraz czasie i – co najważniejsze – z inną osobą. Jakże silne musiało być owo wspomnienie, które stanęło mu przed oczyma, że nagle zamarł bez ruchu. I trwał tak moment... Dopóki ból w łapie nie dał o sobie ponownie znać. Puścił ją i odchylił się trochę, dając znać, że nie ma złych zamiarów. - Wystarczy. - skwitował – Puszczaj moją łapę. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości