Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
11-08-2016, 01:34
Przywołany do porządku ostrym skarceniem, spuścił zadarty łeb nieznacznie. Coś ciągle ciągnęło jego uwagę ku koronom drzew. Jego i tigonki nosy znajdowały się wtedy blisko siebie, przez moment Tabi wydawało się, że przeskoczy między nimi iskra. Intensywność turkusowego spojrzenia wystarczyła za całą ich wiązkę.
Mimo niegasnącego zainteresowania tym, co działo się nad ich głowami, lew nie kazał Alve na siebie czekać i chociaż kiedy ruszył przed siebie, ponownie zawiesił wzrok na podniebnej plątaninie gałęzi, posłuchał. - Długo tu mieszkasz? - zapytał, jakby odpowiedź na to pytanie miała pomóc mu w wyjaśnieniu intrygującej go kwestii. Nie domknął pyska, ciągle czesząc wzrokiem przestrzeń nad nimi. |
|||
|
Alve Konto zawieszone Gatunek:tigon Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:127 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
11-08-2016, 02:03
Prawa autorskie: ja/xchima
Ruszyła za nim bez wahania, choć zdziwiło ją, że tak łatwo poszło, ze posłuchał od razu.
Zmarszczyła czoło na jego pytanie-trudno powiedzieć czy ze skupienia nad odpowiedzią, czy z irytacji samym faktem jego zadania. Bezsens zapytania samca o błahostkę uświadomił tigonce, jak spięta wówczas była. Rozluźniła mięśnie w momencie, w którym zdała sobie sprawę z ich mimowolnego zesztywnienia. Poczuła ból, który stopniowo znikał we mgle jej ruchów, a potem wiotkość swojego własnego ciała. Przez chwilę skupiała się tylko na sobie, na miękko stawianych łapach, zapadających się w błocie i falującym w rytm jej kroków kręgosłupie. -Odkąd tu jestem, dwa razy nastały deszcze, a po nich susze.-odpowiedziała nie bez zwłoki, trzymając się bardziej z tyłu, jednak wciąż obok niego. Poczuła, że mogłaby coś powiedzieć, też się odezwać. Tak się robiło, jak było się w czyimś towarzystwie. Język nie spełnił swojej roli, a Alve z mieszanymi myślami zastanawiała się, czy są jakieś słowa, które by się teraz nadały. |
|||
|
Tabia Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:dorosły Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 10 |
11-08-2016, 02:24
W przeciwieństwie do kroku Alve, chód Tabi był twardy i raczej niepłynny; długie łapy razem z krótszym niż tigonki tułowiem czyniły jego ruch bardziej rwanym. Ale poza tą różnicą, jedno łączyło ich zasadniczo - brak szeroko rozumianego obycia towarzyskiego. W niektórych stronach poczytano by to za złe wychowanie, skarcono by i wyśmiano. Był to jeden z powodów, dla których Tabia nie odnalazł swojego miejsca na Lwiej Ziemi, chociaż przyjęto go do stada mimo fatalnego pierwszego wrażenia, jakie wywarł na ówczesnym jego przywódcy. Tutaj jednak, w wilgotnej, przesączonej śpiewem ptaków i synkpowym rytmem spadających kropel deszczu dżungli zwierzęta były dziksze, mniej towarzyskie, bardziej zamknięte w sobie. Przez myśl Tabi nawet nie przeszło, by zastanowić się nad niezręcznością przeciągającego się milczenia. I on przywykł do długich samotnych wędrówek i do wypowiadania tylko tego, co istotne. Milczał. Nie potrzebował wiedzieć niczego więcej, a korony drzew przestały być interesujące, straciły na ważności w konfrontacji z błotnistym podłożem i śliskimi korzeniami, co jakiś czas podkładającymi kotom nogę. Nie zastanawiał się, czy Alve z jego ciszą dobrze, czy nie, nie miał nawet nadziei na to, by uczynić jej wędrówkę inną, niż taką, jaką w istocie ona była.
zt z alve |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
01-09-2016, 15:45
Prawa autorskie: Askari
Dżungla zrobiła na Hakim ogromne wrażenie.Jako,że większość swojego życia spędził na północy,gdzie duże skupiska drzew nie były popularną częścią tamtejszego krajobrazu,to z początku nie mógł wyjść z podziwu nad otaczającym go bogactwem życia.Dopiero trawiące go na wespół głód i zmęczenie,zmusiły go do zejścia na ziemię.Brnąc przez panujący dookoła,przyjemny półmrok,wytężał wszystkie zmysły,by w porę wykryć ewentualne zagrożenie.W końcu,teraz nie chodziło tylko o jego życie.Rozglądając się dookoła,jego wzrok natrafił na dobre miejsce do odpoczynku.Niewielka wolna od drzew przestrzeń,rozdzierana na pół przez szeroki na dwa kroki,płytki strumień.Przy jednym z jej krańców,potężne korzenie jednego z drzew,tworzyły nad ziemią owalne sklepienie.
-Ciężko to nazwać jaskinią pierwszej klasy,no ale cóż,dajmy jej szansę-pomyślał i ruszył w stronę upatrzonej kryjówki.Bez problemu wcisnął się do środka i zadowoleniem stwierdził,że miejscówka nadaje się nawet na wypadek ewentualnej burzy.Rozłożył się wygodnie i ostatni raz zerkając na pogrążonego we śnie malucha,zasnął. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
03-09-2016, 08:45
Prawa autorskie: Ja
Malec nie dotarł do końca podróży przytomny, bo zwyczajnie zasnął na grzbiecie Hakiego. Wcześniej gdy się położył czuł przyjemne ciepło, które kojarzyło mu się z matką, przez co walcząc aby nie zamknąć oczu, poddawał się stopniowo, coraz bardziej je mrużąc, aż w końcu zamykając. Teraz gdy spał w najlepsze, nawet nie wiedział że znajdują się w dżungli, a tak bardzo się ekscytował na spotkanie z tym miejscem. Kiedy Haki się położył, Azim wtulił się w jego grzywę jak w matczyny brzuch. Po czym dało się słyszeć burczenie w brzuchu złotego, na szczęście nie przebudziło on jeszcze lwiątka, ale sprawiło że maluch zaczął śnić o zaspokojeniu potrzeby, jaką stał się głód. Przez co nieświadomie, wydawał śmiesznie odgłosy, przywodzące na myśl ssanie mleka, blisko ucha Hakiego.
|
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
04-09-2016, 20:02
Prawa autorskie: Askari
-Przekaż temu upartemu durniowi,którego nazywasz ojcem,następującą wiadomość:Umarli nie cierpią.-powiedział znany Hakiemu zachrypnięty,męski głos po czym cztery dorosłe osobniki zatrzasnęły swoje szczęki na szyjach,znajdujących się tuż przed nim,lwic.
-Nie!-ryknął rozpaczliwie Haki i pozostając uwięzionym w swoim koszmarze zaczął się rzucać na wszystkie strony,strącając ze swojego grzbietu śpiącego na nim Azima.Kierowany podświadomością,zerwał się na nogi i z obnażonymi szponami,skoczył przed siebie. -Nie,zostawcie je!-wrzasnął wściekle i w tym momencie odzyskał nad sobą kontrolę.Dyszał,gęsta biała ślina,wąskimi strużkami skapywała z jego pyska a serca biło z taką siłą,jakby zaraz miało pęknąć. Lew błyskawicznie omiótł wzrokiem okolicę i szybko przypomniał sobie gdzie jest i co tutaj robi.Jego wrzaski z pewnością obudziły małego.Błyskawicznie obrócił łeb w stronę Azima.Nie widząc nawet,czy lwiątko rzeczywiście już nie śpi,otworzył pysk jakby chciał coś powiedzieć,lecz głos uwiąż mu w gardle.Zawstydzony swoją niemocą i wcześniejszym zachowaniem,skierował łeb przed siebie a z jego oczu pociekły łzy.Miał chronić małego,a tym czasem sam potrzebował pomocy. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
05-09-2016, 10:08
Prawa autorskie: Ja
W przeciwieństwie do Hakiego, Azim nie miewał żadnych koszmarów. Po śnie o jedzeniu, przyśniła mu się na prawdę udana zabawa. Spał odprężony, lekko podrygując opuszkami łap, bo w śnie akurat biegał. Aż tu nagle poczuł jak spada, a dokładniej jak sturla się i zderza się z ziemią. Zdezorientowany otworzył oczy i doznał kolejnego szoku, przez to że przysnął ob drogę, nie wiedział gdzie teraz się znajduje. Zobaczył Hakiego, chciał do niego zagadać, ale lew jakoś dziwnie się zachowywał. Wystraszony, wycofał się do tyłu, próbując się schować. Po chwili jak Haki się do niego odwrócił, otrząsnął się z lekka, nie zamierzał się bać. Zwłaszcza że, chyba wszystko wróciło już do normy.
- Co się stało? - spytał, zbliżając się na drżących łapach, ale chciał pokazać że jest nieustraszony, mimo strachu, więc podszedł do lwa dość sprawnie, nieświadomy tego że Haki płacze. Szybko rozejrzał się po otoczeniu. - Jesteśmy w dżungli? - spytał zaciekawiony, z otwartym pyszczkiem ponownie przyglądając się wszystkiemu dookoła. Tyle tu było drzew i roślin, i wszystkiego wokół pełno. Tyle kryjówek do zabawy, tyle nowych miejsc do odkrycia. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
05-09-2016, 21:44
Prawa autorskie: Askari
Z czasem wspomnienia wrócą-w głowie zabrzmiały mu słowa Vincenta.Wracały,i to za każdym razem gdy Haki pozwalał sobie na dłuższą drzemkę.Te trzy lwice które widział we śnie,były jego siostrami a czarta,no cóż,nie pamiętał jej imienia ale w sercu czuł,że łączyło ich coś więcej niż przyjaźń.Roniąc łzy,usłyszał jak mały drepcze w jego stronę.Uśmiechnął się na dźwięk jego głosu i biorąc głęboki oddech,odwrócił łeb w stronę Azima.
-Nic takiego,zwykły koszmar-odparł wesoło,zupełnie jakby poprzednia sytuacja nie miała racji bytu.Wiedział,że musi się teraz zmobilizować i na jakiś czas odstawić rozmyślania o swojej przeszłości.Jej nie zmieni.Teraz liczyła się tylko przyszłość. -Tak,jesteśmy na miejscu-odparł wyraźnie zadowolony i omiótł wzrokiem okolicę. Zbliżył się do,płynącego przed nim,niewielkiego strumyka i zaczerpnął tutejszej wody.Lodowata, natychmiast przyjemnie pobudziła umysł lwa.Problem snu został rozwiązany.Czas na kolejną kwestię-pomyślał,czując jak jego żołądek kurczy się z głodu. -Zjadłbyś coś mały?-zagadnął wesołym głosem i powędrował wzrokiem w stronę potężnego,przewalonego drzewa.Nie czekając na odpowiedź swojego towarzysza,zbliżył się do upatrzonego celu. Coś mi mówi,że to będzie najtrudniejsza dysputa w moim życiu-pomyślał z uśmiechem na pysku i potężnym uderzeniem łapy,zdarł zewnętrzną warstwę drzewa,pod którą znajdowało się butwiejące wnętrze i żerujące na nim stawonogi. -Pośpiesz się,bo zaraz wszystkie nam zwieją-rzucił na zachętę,wzrokiem wyłapując najokazalsze larwy. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
06-09-2016, 13:54
Prawa autorskie: Ja
- Ale tu fajnie - zachwycił się mały, już miał zaproponować Hakiemu wspólną zabawę, ale gdy odwrócił wzrok, wcześniej wlepiony na wszystko co było w dżungli dla lwiątka nowe, w stronę Hakiego, zauważył że lew pije już wodę. Dołączył do niego, pijąc z lekka niezdarnie i rozchlapując bardziej wodę swoim językiem, niż dorosły lew.
- Bardzo... - odpowiedział na pytanie, dotykając łapką brzucha, w którym na samą myśl o jedzeniu nastąpiło burczenie. Azim spodziewał się że Haki poda mu mleka, tylko zastanawiał się skąd je weźmie. Z tego co pamiętał tylko mama miała mleko, tata już nie, więc chyba lwy go nie mają, prawda? Lwiątko zupełnie nie spodziewało się że jego posiłkiem nie będzie mleko, lecz coś bardziej stałego. Przyglądał się Hakiemu pytająco, przechylając łepek, zaciekawiony tym co robi. A potem zdziwiony patrzył na robaki, nawet słowa Hakiego go nie zachęciły. Chociaż te małe cosie do zabawy akurat by się nadały, ale do jedzenia? Lwiątko nigdy nie widziało żeby dorosłe lwy je jadły, dlatego wydawało mu się dziwne aby były one posiłkiem. - A nie ma mleka? - podszedł do Hakiego. Nigdy dotąd jeszcze nie skosztował czegoś innego niż mleko matki, choć mógł już przyjmować pomału stały pokarm. Malec ochoczo śledził wzrokiem ruchy stawonogów, szybko odwróciły jego uwagę od uczucia głodu. Nie mógł się oprzeć chęci na zabawę i zaczął łapać łapkami małe stworzonka, po czym je wypuszczał i znów bawił się w polowanie, ale nie zamierzał potraktować ich jako coś do jedzenia. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
06-09-2016, 20:35
Prawa autorskie: Askari
W sumie czego innego miałbym się spodziewać?-pomyślał Haki.Mu też nie było łatwo,kiedy drugiego dnia ucieczki na południe,ojciec ogłosił,że od teraz owady stanowić będą ich główny pokarm.Najgorzej zareagował na to Aman,który z pianą na pysku oddalił się od reszty i przez całe przedpołudnie psioczył na Tiba i jego pomysły.
Tib,Aman?-pomyślał uradowany,gdy zdał sobie sprawę,że do jego pamięci powróciły imiona ojca i brata.Ogarnięty euforią umysł Hakiego stawał się prawdziwą kopalnia pomysłów,z której lew wydobył właśnie niezłe znalezisko.Spojrzał na Azima,przez chwilę przyglądając się,jak ten bawi się w polowanie na robaki. -W sumie to mamy mleko-odparł z tajemniczym uśmiechem i prawą łapą wskazał na sprawiającą wrażenie tłustej,białą larwę pełznącą w mniej odsłonięte miejsce. -Mleczny robak-dodał pełnym udawanej fascynacji głosem,w duchu dziękując sile wyższej za swoją pomysłowość.W rzeczywistości była to zwyczajna larwa,jednego z tutejszych owadów i mimo że,wyglądem nie zachęcała do zjedzenia,to jej słodkawy smak był najlepszym,na co mogli teraz liczyć. W obecnej sytuacji polowanie nie wchodziło w grę.Musiałby zostawić Azima samego,lub nieść go na swoim grzbiecie.Ponieważ dżungla nie była bezpiecznym miejscem,szczególnie dla bezbronnego lwiątka a podczas pościgu za zwierzyną,malec mógłby z dużą prędkością spaść z jego grzbietu,Haki wykluczył ten sposób zdobycia pokarmu. W celu dodania sobie wiarygodności,pochylił się nad przewalonym drzewem i pochwycił białą larwę w zęby.Czuł jak po dziąsłach spływają mu,słodkawe w smaku,wnętrzności,przeciętego na pół,robaka.Zdawał sobie sprawę,że widok może być mało apetyczny więc nie odwracał się w stronę Azima,do momentu aż połknie swoją małą ofiarę.Co prawda pojedyncza larwa nawet w najmniejszym stopniu nie zaspokoiła jego głodu,jednak w okolicy aż roiło się od butwiejących drzew,a przecież nie skończyli nawet z jednym. -Poza tym jesteśmy teraz na wyprawie,więc nie wypada jeść tego co zwykle,prawda?-dodał z uśmiechem i wpadł na kolejny „genialny” pomysł. -Słyszałeś legendę o Simbie?-wypalił i nie czekając na odpowiedź małego,kontynuował-kiedy dorósł został królem i po dziś dzień mieszkańcy Lwiej Ziemi uważają go za swojego bohatera.Jednak w dzieciństwie zajadał się oto takimi przysmakami-wskazał pyskiem na znikającą pod warstwą kory,białą larwę-to jak będzie,chcesz zostać tym królem,czy nie?-zakończył tonem,jakby rzucał małemu wyzwanie. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
07-09-2016, 14:37
Prawa autorskie: Ja
Jeden z stawonogów uciekł od reszty, a Azim skoczył w pogoń za nim. Był to chrząszcz, miał twardy pancerz, więc w przeciwieństwie do pozostałych "nie psuł" się tak szybko, gdy malec trochę za mocno go przygniótł. Chwytał i puszczał, dając mu kawałek uciec, by potem skoczyć i znów go złapać. Skupiony, nie odrywał wzroku ze swojej ofiary. Kiedy Haki wspomniał coś o mleku, Azim natychmiast stracił zainteresowanie swoją żywą "zabawką" i odwrócił łebek w stronę lwa, a potem pochylił go w bok, przyglądając się białej larwie.
- Mleczny robak? - powtórzył pytająco. Samczyk nie był do końca przekonany, jednak patrząc na Hakiego stwierdził że ten "mleczny robak" był dość smaczny, skoro tak szybko go zjadł. A że był po raz pierwszy na wyprawie, nie trudno było mu się zgodzić z następnymi słowami Hakiego. Chciał coś dodać by jednak nie musieć jeść robaków, ale nie zdążył. Odpowiedzieć także nie, więc słuchał zaciekawiony i jednocześnie zafascynowany Simbą. - Oczywiście że chcę! - odpowiedział szybko i pewnie. Podniósł się z ziemi, spojrzał na robaki z miną wojownika i wymachując ogonem, mierzył je przez chwilę wzrokiem. Po paru sekundach ruszył na nie: - Strzeżcie się, gdy król Azim nadchodzi! - zawołał mężnie, pędząc na pień. Wyglądało to dość zabawnie w jego wykonaniu. Po części była to zabawa. A Azim był na tyle głośny że słychać go najprawdopodobniej było w całej dżungli. Nie czekając, próbował pochwycić białą larwę, która uciekła mu pod korę. Malec natrudził się, grzebiąc raz jedną łapą w szczelinie, raz drugą. Nie było mowy by się poddał, w końcu wyciągnął nowy przysmak. Łapy miał pobrudzone, aż po łokcie. Wziął do pyszczka "mlecznego robaka" i zamkniętymi oczami, zacisnął na nim zęby, czując smak, nieco inny od mleka, jednak dość smaczny. Otworzył oczy podekscytowany nowym przeżyciem. Potem już szło z górki, chwytał kolejne, inne, by poczuć nowe smaki, był bardzo ciekawy, dotąd znany mu był tylko smak mleka i wody, o ile woda ma jakiś smak. Niektóre robaki wypluwał z skwaszoną miną, przecierając przy tym łapą swój język. Inne mu zasmakowały, jednak rarytasem pozostawał nadal "mleczny robak". - Opowiesz coś jeszcze o Simbie? - spytał chrupiąc kolejną nową przekąskę. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
08-09-2016, 01:52
Prawa autorskie: Askari
Z wyrazem zadowolenia na pysku,przyglądał się jak mały nabiera się na „mleczne robaki”. Kiedy zobaczył,że Azim z okrzykiem bojowym rzuca się na bezbronne insekty,wydał z siebie,szczery serdeczny śmiech.Widać,że problem zabawy,również się rozwiązał,a przynajmniej na chwilę.
-Też sobie coś skubnę-powiedział wesoło i podczas gdy Azim zajęty był ściganiem białej larwy,przeszedł na drugą stronę powalonego drzewa. Machnął łapą,z głuchym trzaskiem rozwalając fragment gnijącej kory.Jednym,błyskawicznym kłapnięciem dopadł niezliczoną ilość stawonogów.Mieszanka wszystkich znanych mu dotąd smaków,zagościła na jego języku.Kiedy przeżuwał,usłyszał pytanie lwiątka. W sumie to znał dwie historie o Simbie.Pierwszą w dzieciństwie opowiadała mu matka,druga była wytworem chorej wyobraźni jego ojca.Haki nie musiał się zastanawiać,którą wersję wybierze. -Jeśli chcesz,to mogę Ci opowiedzieć całą legendę,ale pozwól że wpierw się najem.Strasznie przynudzam,kiedy jestem głodny.-uśmiechnął się po czym ponownie zanurkował po kolejną porcję, wijącego się pokarmu. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
08-09-2016, 14:33
Prawa autorskie: Ja
- Dobra - odpowiedział z uśmiechem mały. Sam też skupił się na wypełnieniu żołądka i oczywiście na wypróbowaniu wszystkich możliwych smaków. Pochwycił w łapki dwa z stawonogów, jednego przytrzymując, a drugiego już chrupiąc, ten był akurat smaczny. Nagle poczuł jak coś uszczypnęło go w łapę. Okazało się że to drugi z owadów.
- Aj... - Azim oderwał od niego łapę, przygniatając go od razu drugą, niech ma za swoje. W rezultacie, ze złośliwego robaka została tylko mokra plama. A samczyk wrócił do posiłku, jakby zapomniał już o ugryzieniu. Gdy już skończył ze swoją stroną pnia, zostawiając tylko te niesmaczne kąski, usiadł obok Hakiego wyczekująco. Teraz czuł że jego brzuszek jest pełen. A że był jeszcze mały, tyle pokarmu mu na razie wystarczyło. Sierść malucha była gdzie nie gdzie pobrudzona, ciężko było określić teraz jej kolor, ale on się tym nie przejmował i nawet nie pomyślał by się umyć. Właściwie to zawsze myła go mama, miał teraz robić to sam? |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
09-09-2016, 00:27
Prawa autorskie: Askari
Haki zażerał robale,nie specjalnie dbając o ich smak.Krzywiąc się,przeżuwał kolejne kęsy pokarmu,w głowie układając plan opowieści.Gdy sam był małym lwiątkiem,mama często opowiadała mu tę bajkę.Oczywiście,jego ojciec krążył wtedy w pobliżu i tylko czekał na adekwatny moment by wyskoczyć z tekstem:”Yyyyy,co ty wiesz o życiu,Skaza nie mógł zabić swojego brata,bo…”
Ze świata wspomnień wyrwało go piśnięcie małego.Błyskawicznie podniósł łeb,nadstawił uszu,rozejrzał się dookoła,po czym zlustrował Azima zatroskanym spojrzeniem.Maluch właśnie miażdżył zuchwałego insekta. -To tylko głupi robal-pomyślał z ulgą i powrócił do posiłku.Wkrótce jego uszu doszło charakterystyczne dreptanie.Przełknął kęs i spojrzał na,wyczekującego u jego boku, Azima. -Ale się ubabrałeś,mały-powiedział z trudem powstrzymując się od śmiechu-zgaduję,że do tej pory ktoś inny troszczył się o twój wygląd-zapytał,opanowując swój głos.W tym momencie w jego głowie,niczym gwiazdy na nocnym niebie,rozbłysły dwa pomysły. -Nie,no przecież nie będę go lizał,w końcu żadna ze mnie matka!-błyskawicznie wyeliminował pierwszy pomysł. -Jako król,będziesz musiał dbać nie tylko o swoich poddanych ale i o siebie-przemówił nieco poważniejszym głosem,lecz szeroki uśmiech wciąż pozostawał na jego pysku-a nie słyszałem jeszcze o władcy,którego myłaby własna matka-dodał z nutką ironii.Podniósl się i machnął łbem w stronę strumyka,zachęcając Azima,by ten poszedł w jego ślady.Przysiadł tuż przy tafli wody i zwracając się w kierunku lwiątka,wyciągnął przed siebie, miejscami przybrudzoną,prawą łapę po czym przejechał językiem bo brunatnej sierści. -Nic trudnego-rzucił na zachętę i zaczął czyścić swoje łapy. |
|||
|
Azim Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 62 Zręczność: 52 Spostrzegawczość: 56 Doświadczenie: 55 |
09-09-2016, 16:30
Prawa autorskie: Ja
- Tak troszeczkę - skomentował. Gdyby teraz widziała go mama, to najpewniej nie poznałaby go tak od razu. Sam mógłby mieć z tym problemy widząc swoje odbicie.
- Mama - odpowiedział niewzruszony, nie przejmował się zupełnie swoim wyglądem. Nie miał pojęcia że już za chwilę zmieni zdanie. - To też? - spytał z lekka zniechęcony, nie miał pojęcia że król musi się jeszcze dbać o wygląd. Kolejne słowa już dobitnie go przekonały. Poszedł od razu za Hakim, siadając wraz z nim przy wodzie i przypatrując się mu. Jego mama także używała języka. Maluch łatwo sobie to skojarzył i już wiedział jak zabrać się za czyszczenie futra. Naśladował na początku Hakiego. Zetknięcie jego języka z brudem, nie należało do najprzyjemniejszych, ale malec nie zamierzał wymiękać przez byle niesmak w pyszczku. Azim starał się jak najlepiej umiał, był przekonany że robi to znakomicie, ale dopiero się uczył i szło mu mozolnie. Strasznie się niecierpliwił. Zwiększył w końcu tępo, wylizując się błyskawicznie, pomijał niektóre miejsca. Po kilku minutach z miną jakby mocno się natrudził, stwierdził że już skończył. Usiadł wygodnie na ziemi, uniósł dumnie łebek i zawołał radośnie : - Gotowe! - uśmiechnął się przy tym zadowolony z siebie. Gdyby spojrzał w tafle wody, którą miał tuż przed nosem, zauważyłby plamy brudu, bardziej i mniej brudne, pozostałe na jego futrze i tworzące łatki, paski i inne nieokreślone kształty. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 8 gości