Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Fuvu Konto zawieszone Gatunek:Lew południowoafrykański Płeć:Samiec Wiek:Ze 3 lata będą Liczba postów:46 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 69 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 10 |
14-10-2016, 01:46
Prawa autorskie: Dukacia
Fuvu wolała najpierw, zanim w ogóle odbędzie się polowanie, pozwiedzać sobie chociaż kawałek ziem, na których teraz będzie mieszkać. Albo chociaż oswoić się z zapachem... tylko co jej to da? Nawet swoich nie znała, ta sytuacja nad skałą trochę ją chyba przerosła. Bronili ziem, jak należy, a ona co? Trzęsła portki ze strachu i postanowiła sobie pójść, zanim musiałaby oglądać brzydkie widoki.
Słońce powoli opadało za krainę, kiedy Fuvu docierała do brzegów czarnej rzeki. Brązowa oglądała tereny, do których pasowała jak ulał. Ona brązowa, wszystko wokół brązowe albo przynajmniej pożółkłe. Tylko drzewa były wyschnięte i czarne. Cudowny krajobraz. Zastanawiała się, czy w ogóle tutaj da się coś upolować, czy trzeba szukać gdzieś indziej. W sumie, jakby nie patrzeć, przybyła od strony kanionu. Tam też za wesoło nie było. Szukała czegoś wzrokiem. Najpierw natrafiła na powalony, na wpół zwęglony pieniek, ale okazał się zbyt mały, by Fuvu mogła na nim usiąść. I szukała dalej. Ostatecznym miejscem jej spoczynku był brzeg rzeki, bo akurat ta była jak dla niej zbyt głęboka, by mogła się przez nią przeprawić. Zresztą, po co niepotrzebnie moczyć futro. |
|||
|
Nataka Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4,6 lat Znamiona:1/4 Liczba postów:371 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 80 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 52 |
14-10-2016, 02:12
Prawa autorskie: Własne
Nataka po całej tej sytuacji, która dosłownie przed momentem wydarzyła się na Skale Skazy, dostrzegła że wśród wszystkich tam zebranych brakuje właśnie Fuvu. Po wsadzeniu Emy do podziemi znajdujących się pod masywnym wzniesieniem smolista lwica ruszyła wpierw na poszukiwanie Myra. Trochę jej to zajęło, ale po wytłumaczeniu mu całego zajścia postanowiła poszukać również i Fuvu, którą akurat znalazła przy korycie rzeki, wzdłuż której szła w drodze powrotnej na skałę. Lwica nie miała nawet czasu wylizać swojej poranionej przez zębiska znachorki łapy, tak więc dodatkowo myśl o samym postoju przy rzece była czymś podnoszącym na duchu. Będzie mogła na moment odsapnąć i przy okazji umyć łapę w wodzie. Traf chciał że zasięgu wzroku nie było ani jednego krokodyla.
-Hej, Fuvu?- Powiedziała głośno powoli się zbliżając do lwicy, która zapewne wcześniej mogła Natakę już dojrzeć z daleka. Gdy była już wystarczająco blisko przysiadła przed nią, przyglądając jej się uważnie. -Wszystko w porządku?- Zapytała ze spokojem w głosie, ale także i nutą troski. |
|||
|
Fuvu Konto zawieszone Gatunek:Lew południowoafrykański Płeć:Samiec Wiek:Ze 3 lata będą Liczba postów:46 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 69 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 10 |
14-10-2016, 16:26
Prawa autorskie: Dukacia
Zamyślona wpatrywała się w ten ponury krajobraz. Rzeka szumiała przed jej łapami, a krótką sierść na pysku i barkach targał wiatr. Trudno powiedzieć nad czym konkretnie myślała, bo tak szybko przeskakiwała z jednego wątku na drugi, że już sama nie wiedziała. Chyba najlepiej powiedzieć, że na głowie miała wszystko i nic.
Oplotła ogonem jedną z łap i w zasadzie tyle. Wzdychając do samej sobie dopiero po paru sekundach zauważyła, że ktoś do niej coś mówi. Obróciła się pyskiem w stronę przybywającej osoby, z lekkim zdziwieniem widząc tamtą brązową lwicę, co była nad skałą. Prawie zapomniała jak jej na imię. W jej pamięci wyryło się tylko to, że jest Matką. Tyle. - Cześć czy... no... save? Sale? Kurczę, nie pamiętam. Spaliła się na wstępie. Za cholerę, nie pamiętała jak to się witało. Raptem dwa razy to usłyszała? Chyba. Och, coś dzisiaj zbyt dziurawą pamięć ma. Na jej twarzy jawił się grymas niezadowolenia, kiedy z upartością osła próbowała sobie przypomnieć i jej imię i to przywitanie w grupie. - Ja... e... tak. W porządku. Wszystko. Bąknęła w końcu. Na moment przeniosła wzrok z lwicy na rzekę. Chyba w porządku. Pomyślała, potem znów zwracając uwagę swoją na lwicę. Teraz uśmiechała się, trochę blado, ale cóż. Cała, biedna Fuvu. |
|||
|
Nataka Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4,6 lat Znamiona:1/4 Liczba postów:371 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 80 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 52 |
14-10-2016, 17:16
Prawa autorskie: Własne
Nataka zaśmiała się cicho, aczkolwiek nie jakoś zaczepnie czy wrednie, kiedy to Fuvu zaczęła się na samym początku plątać.
-Salve.- Powiedziała, poprawiając ją z delikatnym uśmiechem na pysku. Następnie pochyliła się nieco nad rzeką i zatopiła w wodzie swoją zranioną łapę, chcąc ją obmyć z pomocą drugiej. Co moment unosiła łeb, rozglądając się, czy aby na pewno nie ma tutaj żadnego niebezpieczeństwa. Gdy skończyła czyścić ranę odsunęła się od brzegu rzeki i znów popatrzyła na Fuvu, z uśmiechem. -"Salve", jak już zdążyłaś zauważyć to powitanie stadne. Sama nie wiem skąd się wzięło, nigdy o to nie pytałam... Ale z tego co wiem, tego powitania używa się już od baaardzo długiego czasu na tych ziemiach. Poprzednie stado, które zamieszkiwało te tereny również się tak witało.- Wytłumaczyła przyglądając się jej. Kiedy się nieco skrzywiła Nataka zmrużyła z lekka powieki i nadstawiła uszy. -Ach, na pewno? Wyglądasz na jakąś taką przybitą...- Odparła, mówiąc jakie to ma przeczucia względem Fuvu, która w tym momencie wydawała jej się jakaś taka... Zmęczona? Chyba tak... |
|||
|
Fuvu Konto zawieszone Gatunek:Lew południowoafrykański Płeć:Samiec Wiek:Ze 3 lata będą Liczba postów:46 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 69 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 10 |
15-10-2016, 01:39
Prawa autorskie: Dukacia
- Dzięki za... przypomnienie.
Odpowiedziała, uśmiechając się w dalszym ciągu. Dobra, Salve, zapamiętaj to, ty leniwa buło. Wtedy będziesz wiedzieć, czy ktoś jest od ciebie, czy nie. Fuvu kiwnęła do siebie głową, bo w zasadzie ciężko było to nazwać kiwnięciem w stronę Nataki, bo nawet na nią przez ten moment nie patrzyła. Nie tak dosłownie. Wzrok, owszem, miała skierowany na lwicę, ale zdawała się być przez moment jakaś nieobecna. Tylko się tak uśmiechała. Nic więcej. Natace mogło się nawet przez moment wydawać, że młodsza koleżanka ze stada nawet nie oddychała. Ale trwało to... kilka ułamków sekundy? Może tak nawet z sekundę. Potem wróciła do życia, spokojnie. - Ale nie, ja wcale... proszę się nie martwić! Mi nic nie dolega, naprawdę. Wyszczerzyła zęby, by trochę w zabawny sposób pokazać jasnogrzywej, że z nią jest wszystko w porządku. Może była trochę zbyt roztrzepana, nieśmiała i mało towarzyska, ale to była Fuvu. Może najzwyczajniej w świecie miała taki grymas twarzy. Potem wróciła do normalnego uśmiechu. Zastanawiała się, co się stało z tamtą lwicą spod skały, ale interesowało ja to tak naprawdę tyle co nic. Potem może do niej zajrzy, tak z czystej ciekawości. |
|||
|
Nataka Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4,6 lat Znamiona:1/4 Liczba postów:371 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 80 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 52 |
15-10-2016, 15:22
Prawa autorskie: Własne
-Ach, w porządku. Myślałam, że może coś się stało, tam na skale, wcześniej, zanim przyszłyśmy czy coś... Albo że po prostu nie chciałaś mieszać się w to co się wydarzyło.-
Odparła od razu na jej słowa, spoglądając na jej pysk z lekkim uśmiechem. Machnęła leniwie ogonem i spojrzała gdzieś w bok, na szarawy krajobraz, rozpościerający się naokoło lwic. Nataka delikatnie ściągnęła brwi. -W sumie... Skąd przybyłaś, Fuvu?- Zapytała zainteresowana jej historią. W prawdziwe lwica wyglądała może na rok młodszą od Nataki, tak więc musiała mieć już jakieś przeżycia i wspomnienia za sobą, nie? |
|||
|
Fuvu Konto zawieszone Gatunek:Lew południowoafrykański Płeć:Samiec Wiek:Ze 3 lata będą Liczba postów:46 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 69 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 10 |
30-10-2016, 17:32
Prawa autorskie: Dukacia
- Nie, ja... po prostu się źle poczułam. Na skale strasznie wieje. No i tylko bym przeszkadzała.
Uśmiechnęła się całkiem szczerze. Tyle, że szczerze nie mówiła. Tak naprawdę po prostu się przestraszyła całej akcji, bo przypominała jej rodzeństwo i ich wieczne potyczki. Ciężko było egzystować z kimś, kto cały czas próbuje cię zaatakować, nawet jeśli tylko dla zabawy. - Przyszłam... e... od strony kanionu. Tam dalej nie ma nic poza sawannami, paroma pagórkami i epf... chyba była gdzieś kiedyś rzeka, ale nie pamiętam. Wzruszyła ramionami. Trudno było jej powiedzieć skąd jest, bo cały czas szła przez ten sam krajobraz. Dopiero tutaj trafiła na jakieś wymierające w oczach pustkowie. - Długo już tu jesteś? Spytała w końcu, jednak mimo wszystko nie może tylko Nataka jej zadawać pytań. Chociaż było to bardzo wygodne, to jednak na dłuższą metę zabijało rozmowę. |
|||
|
Nataka Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4,6 lat Znamiona:1/4 Liczba postów:371 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 80 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 52 |
09-11-2016, 00:34
Prawa autorskie: Własne
//Wybacz mi za zapłon ;;" Miałam trochę rzeczy do zrobienia, teraz znów wracam na forum u>u"
Nataka spoglądała ze spokojem na Fuvu, słuchając uważnie tego co miała do powiedzenia. Po jej pierwszej wypowiedzi smolista lwica skinęła jej głową i odparła: -Przepraszam... Niestety wyszło jak wyszło i nie każdy miałby ochotę na to patrzeć. Rozumiem i nie przejmuj się.- Uśmiechnęła się do niej subtelnie i przymknęła ma moment powieki. Wtem padło pytanie do niej. -Ach... Wiesz co...- Zamyśliła się, spoglądając na chwilę na bok. -Już z jakiś czas... Może pół roku? Tak, chyba tak... Dołączyłam do stada, które wcześniej zamieszkiwało te ziemie. Byłam świadkiem jego rozłamu i świadkiem powstania Mglistego Brzasku.- Wytłumaczyła, ponownie spoglądając na Fuvu. -W sumie, chyba powinnam Ci trochę powiedzieć o historii, jak tutaj było przed powstaniem naszego stada. Nie masz nic przeciwko, prawda? Chyba, że Myr już Ci o tym wspominał?-
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-11-2016, 01:32 przez Nataka.)
|
|||
|
Fiołek Konto zawieszone Gatunek:Puchacz plamisty Płeć:Samiec Wiek:Średni Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 30 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 |
21-11-2016, 00:57
Prawa autorskie: Moje
FRU!
W trawie po przeciwnej stronie rzeki wylądowała średnich rozmiarów sowa, chociaż w pierwszej chwili można było pomyśleć, że to tylko rozczochrany kłębek po czymś, co być może było sową, ale kiedyś - kiedy z gracją szybowało ponad ciemniejącą sawanną w poszukiwaniu czegoś na śniadanie. Po lądowaniu każde jej pióro sterczało w inną stronę, te dłuższe, nad dziobem, stały w alarmującym pionie. Wpół zgięte skrzydła wisiały nad głową w bezruchu, nie mogąc się do końca złożyć. Palce lewej nogi stały nie na rozgniecionym, ciepłym myszoskoczku, ale na ziemi, zimnej i rozczarowującej. Szpony nogi prawej wbijały się w nią bardzo głęboko. Z sowy, boga nocnych łowów, pozostał na ziemi pierzasty, nieforemny kształt wielkiego własną osobą rozczarowania. Bez wątpienia rozcapierzający się tuż nad ziemią podczas lądowania Fiołek musiał zwrócić uwagę rozmawiających lwic, o ile obie nie odwróciły w tym samym momencie głów w drugą stronę. Rzeka, chociaż za głęboka dla Fuvu do przeprawy, nie była w tym miejscu wyjątkowo szeroka, a sowi kształt tuż przed finalnym etapem polowania przybrał kształt wielkiego, rozłożystego cienia i był dla wypatrzonej w ziemi zdobyczy pewnie tak bardzo przerażający, że przydał jej łapkom ogromnej siły umożliwiającej zerwanie się do błyskawicznej pogoni za życiem i tym samym umknięcie do bezpiecznej norki. Puchacz mógł tylko patrzeć za długim ogonkiem znikającym w trawie i kląć na siebie w duchu, nic więcej. Na zewnątrz dał o swojej frustracji znać tylko cmoknięciem kącikiem dzioba i nerwowym przy tym drgnięciem łebka. To była pierwsza próba wieczoru. Znaczyła tylko zaostrzenie apetytu. A może coś jeszcze? Jasna szlara i osadzone w niej głęboko wielkie, jasne oczy zwróciły się ku Fuvu i Natace. Piórka nad dziobem zaczęły opadać, czyniąc spojrzenie sowy mniej agresywnym. Znaczyła, owszem. Fiołek zerwał się z ziemi do lotu i, pociągnąwszy za sobą spojrzenia lwic lub nie, zniknął z ich pola widzenia. Może odleciał za horyzont, a może zamierzał tylko okrążyć wielkie drzewa, które przysłoniły jego roztrzepotany kształt, a następnie nadlecieć ku samicom zza ich pleców. zt //25/11: Dryfujące na marginesie nieskończone wątki sprawiają mi zawsze nieuzasadniony dyskomfort psychiczny, a ponieważ Fuvu została zawieszona do odwołania, to się stąd ulatniam, takie buty. Może wpadnę znowu, jeśli to kiedyś tam wskrzesicie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-11-2016, 22:45 przez Fiołek.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości