Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
22-09-2012, 00:05
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
to tu będzie takie intro
[ Dodano: 2012-09-21, 23:36 ] I jak lwisko zapowiadało, Świtezianie mogli odnaleźć je na Północy, w jego własnym kawałku świata. W kawałku świata, opinią samca, dającym godne warunki do adoracji swej drugiej połówki. W kawałku świata, który właśnie stanowił świadka jednego z przykładów takiej adoracji, zaś jego jedyną reakcją było wymowne milczenie. Musztardowy, wokół szyi opleciony ogonem fossiela, zdecydował się zastosować blitzkrieg od piersi aż po szyję brązowego, co w wykonaniu jego ozora okazało się całkiem skuteczną ofensywą. Rozłożonemu na ziemi Shaidowi nie pozostawało nic innego, jak w pełni oddać się pieszczotom swego dominanta, co jakże ochoczo czynił, od czasu do czasu podgryzając swego samca w ucho czy też próbując szybkiej defensywy, kierując jęzor to w policzek, czasem pomiędzy oczy żółtego kota. Jednakże nawet tą bitwą kierowały uniwersalne zasady, a każda potyczka kiedyś musiała dobiec końca. Wraz z rosnącym napięciem ataki lwa były coraz bardziej desperackie, coraz częściej odsłaniał co ważniejsze strategicznie punkty, pozwalając fossie na liczne odwety, jakże zbliżające dominanta ku finalnemu aktowi. Nie potrafiąc wytrzymać rozkoszy, zarówno zadanej, jak i odebranej przez tamtego, w pewnej chwili zadał pysk ku górze i ryknął rozdzierająco, żeby aż się zachwiać. Następnie rzucił fossie speszone spojrzenie i czym prędzej zabrał się za doczyszczanie zabrudzonych fragmentów futra tamtego. Posłał mu nieśmiały uśmiech i walnął się obok, obejmując Shaida masywną łapą. Otarł policzek o pysk tamtego, dziękując mu pełnym zadowolenia powarkiwaniem, jak na mruczka przystało. Tak, wszelka tęsknota została odegnana, zaś król w końcu został nagrodzony za swoją ciężką pracę... Tsa... To może dogrywka? Ale nie w tej chwili, drobny odpoczynek nie zaszkodzi. -A tak poza tym... Wszystko gra, pysiaku? -zapytał, czule przytulając brązowego do swej piersi. Niech no tylko coś zacznie fałszować, Arto z miejsca zreperuje taki instrument. Alto wykluczy go z orkiestry, zastępując go własnymi staraniami. |
|||
|
Shaid Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dwanaście i pół Znamiona:1 Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 35 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 |
22-09-2012, 18:50
Prawa autorskie: ~KamiLionHeart || Arto
Ryk lwa trochę zdziwił brązowego, który... No cóż. Trochę się zdezorientował, ale ponownie rozluźnił, gdy Arto kontynuował ich wspólną zabawę dalej, by w końcu poprzestać i legnąć obok.
-Jest dobrze. A nawet lepiej. - orzekł, wciskając nos w brązową grzywę lwa. //następny będzie porządniejszy, teraz... no cóż. Z konara na gałąź skacze raz po raz To w górę to w dół, tak cały czas Znikajcie wśród liści, bo znajdzie nas! To fossa nawiedziła nasz mały las! Łowca, przemierzając busz spieszy się Lecz nie myśl, że minie dziś cię Żółtych ślepi czujne spojrzenie Na drzewie nie sprawdzi się żadne schronienie... Więc zmykaj na ziemię... |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
23-09-2012, 20:42
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Natomiast odpowiedź lwiska stanowiło jedynie czułe liźnięcie tamtego po czole, chyba jednoznacznie wyrażające to, co siedziało w jego łbie. Czy może raczej nieco niżej, gdzieś tam w piersi? Przycisnął kinol do miejsca wcześniej potraktowanego ozorem, napawając się wonią fossy. I w taki prosty, ale jakże szczery sposób naszej parze minęło sporo czasu, a żadne słowo, które miało paść, nie wyrwało się spoza obrębu tego kawałeczka świata, jakże podległemu musztardowemu lwu. Powarkiwanie samca tłumił szumiący nieopodal wodospad, wysokie drzewa dawały cień i ochłodę, zaś wilgotny mech stanowił przyjemne posłanie dla cielska Czempiona.
-Rzeczywiście, masz rację... Jednak czas mija. jeszcze trochę i nasze grzdyle wyjdą na świat... Pomożesz mi przy nich? Sam sobie chyba nie poradzę... Już nie tym razem. -odezwał się po długim milczeniu, w ciągu którego cienie znacznie zmieniły swój kąt padania. Hm... Ragnar i Mogrim mogliby się pospieszyć, ile Arto ma na nich czekać? Chociaż z drugiej strony taką formę czekania można przeciągać w nieskończoność... I jeszcze kilka chwil dłużej. |
|||
|
Shaid Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dwanaście i pół Znamiona:1 Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 35 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 |
26-09-2012, 22:14
Prawa autorskie: ~KamiLionHeart || Arto
On zaś ten pocałunek odwzajemnij tym samym, jednak zamiast ślinić człowo, czy pierś lwa, podniósł łeb z jego grzywy, by sięgnąć pyskiem do pyska Arto, pieszcząc jego wargi, by po chwili rozłożyć się całkiem na ziemi, przytulonym do lwiska. I trwał tak w bezruchu dłuższą chwilę, napawając się obecnością swej drugiej połówki. A przynajmniej do chwili, aż owa połówka zabrała głos. Uniósł wtedy nieco wyżej łeb, patrząc w błękitne ślepie musztardowego.
-Kim byłbym, gdybym ci nie pomógł? - odezwał się, przygryzając lekko dolną wargę. -Pamiętaj - na mnie zawsze możesz liczyć. Bez względu czy będziesz rzuconym na pastwę sępów i szakali lwiątkiem, czy stetryczałym, marudnym starcem. Z konara na gałąź skacze raz po raz To w górę to w dół, tak cały czas Znikajcie wśród liści, bo znajdzie nas! To fossa nawiedziła nasz mały las! Łowca, przemierzając busz spieszy się Lecz nie myśl, że minie dziś cię Żółtych ślepi czujne spojrzenie Na drzewie nie sprawdzi się żadne schronienie... Więc zmykaj na ziemię... |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
29-09-2012, 23:11
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Szary wraz z Mogrimem opuścił wąwóz i nie każąc przywódcy czekać dłużej pojawił się w Oazie. Kroczył ospale przed siebie z miną bez wyrazu.
Był trochę poirytowany tym, gdzie umiejscowiona była czaszka. Położenie, jakie wybrał Arto z góry spisywało go na straty, którymi było dzierżenie owej kości przez jaguara. Gdy zbliżył się to tej jakże nietypowej pary westchnął głośno i nie mówiąc niczego przysiadł obok, oglądając się za czarnym. W końcu to on wygrał, dlatego do niego należy pierwsze słowo. |
|||
|
Mogrim Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 38 |
30-09-2012, 00:06
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika
Mogrim szedł przy swoim kompanie, cóż ... miał czaszkę, ale też i drobny wyrzut ... w sumie to Arto nie zostawił tam czaszki, tylko zrobił to Shaid. Czarna sylwetka postąpiła kroku i położyła czaszkę przed panem, jednocześnie spoglądając na rudzielca pokątnym spojrzeniem. - Oto twoja czaszka. - odparł głos bez wyrazu, po czym kocie dupsko zaległo o łapę, przed Ragnarem. - Jeśli mogę coś dodać od siebie, to chce zauważyć iż ty sam nie mogłeś umieścić czaszki w miejscu, w którym ją znaleźliśmy. - Mówiłem do Arto, lekko przenosząc spojrzenie na fosę - Potrzebowałeś pomocnika ... Mówiłeś, że awans dostanie ten kto zdobędzie czaszkę i ci ją przyniesie, uczyniłem to ja. Lecz pozostaje inna kwestia do wytłumaczenia ... bez Ragnara siedziałbym teraz w wąwozie ... może martwy, od ukąszenia węża, które sprawiłoby, że nie umknąłbym z błotnej pułapki, on zaś nigdy nie mógłby odnaleźć czaszki bez moich umiejętności wrodzonych ... żaden lew by nie mógł. - Spojrzałem na kumpla, po czym wstałem i podszedłem bliżej przywódcy - Specjalnie to zaplanowałeś ... żaden z nas sam by sobie nie poradził ... zdobyliśmy czaszkę razem, dlatego jeśli oboje nie dostaniemy awansu, to ja sam go nie chce. Będziesz go mógł zatrzymać ... wzięcie go, byłoby wtedy dla mnie ujmą. - Po tych słowach czarny kot zatoczył łuk i usiadł obok Raga, po prawej. Czekał na słowa władcy ... może bure, może pochwałę ... a może jak zwykle obojętność.
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
|
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
30-09-2012, 22:08
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
W podzięce za zapewnienia Shaida, lew obdarował go uśmiechem.
-Wzajemnie, brązowy. -mruknął cicho, ostrożnie przewracając się na bok, wsuwając masywną łapę pod łeb leżącej fossy. Jednak po chwili mina lwa zrzedła, a on sam zmarszczył brwi, zaś jego morda przybrała wyraz konsternacji. -Ale ja już jestem marudnym dziadem? -stwierdził niepewnie i wzruszył barkami, tylko mocniej przytulając do siebie pysiaczka. Już Kami zwracała mu na to uwagę, może pora się tym zainteresować? Jeszcze pomyśli, teraz ważniejsze było skupienie się na Shaidzie. O nie, w tej sytuacji Arto nie miał na co narzekać. Chwilo, trwaj... I chociaż to życzenie się spełniło, dwójka przez długi czas leżała w siebie wtulona, ani myśląc o wszelkich innych sprawach niż o sobie nawzajem. Jednak kiedy lwisko zauważyło, jak bardzo przesunęły się cienie, stwierdziło że przecież ich związek nie może się skupiać wyłącznie na leżeniu, to oznaczałoby wtórność. I nudę. A to prowadziłoby ku krzywdzie. Nie, musztardowy miał obowiązek urozmaicić życie Shaida jak tylko potrafił, a każdy jego krok winien być dowodem na jego wdzięczność wobec brązowego stworzenia. Trącił fossę nosem i delikatnie wyswobodził się z uścisku tamtego, łapą przewracając go na plecy. Następnie legł naprzeciwko, z łbem niemalże między udami samca. Odsunął się odrobinę i pochwycił swymi przednimi kończynami tylną łapę Shaida, delikatnie masując jej poduszki. No bo czy po całym dniu opitalania się znaleźlibyście coś ciekawszego, niźli pielęgnacja stópek waszego partnera? Już po raz dziesięciotysięczny dziś posłał towarzyszowi uśmiech, widząc odprężenie na jego pysku. Jednak zaraz, zaraz... A co to za smród? Niuchnął kilkukrotnie i parę razy liznął girę fossy, przekonany że to ona, zbyt długo pozostawiona bez opieki Arto tak capi. W końcu, nie bacząc na łaskotki partnera, wziął ją całą do ryja, gdyż odór wyłącznie się nasilał. I w takiej pozycji mieli ich zastać Ragnar z Mogrimem, którzy niepostrzeżenie wyłonili się z pobliskich krzaków. Ej, kawałku świata, czemu nie uprzedziłeś Wypłosza o intruzach? Teraz pewnie byli przekonani, że nie dość, że ich szef ma nietypowe preferencje, to jeszcze jest jakimś niewyżytym fetyszystą. Sam musztardowy przez chwilę gapił się na nich zakłopotany, nie wyjmując z pyska łap Szaidniętego, jakby zszokowany faktem jakoby został nakryty przez obcych. No, w każdym razie innych samców. Kiedy zaczęli mówić, wypluł giry tamtego, rzucając mu przepraszające spojrzenie. Wysłuchał słowotoku czarnego i już miał odpowiedzieć, kiedy doszło do niego, że to właśnie Mogrim jest źródłem tego smrodu. Rany, zupełnie jakby wytarzał się w wyjątkowo nieświeżej padlinie. Co on robił, zabawiał się truchłem tamtego hipcia? Mogu, no wiesz co? Miałeś robotę, swoje chore żądze mogłeś zaspokajać kiedy indziej... Arto zmarszczył pysk i zatkał nos, przysłaniając również pysk Shaida, tym razem kitką ogona. -Śmierdzisz! -miauknął z wyrzutem, gromiąc samca ciepłym spojrzeniem zera bezwzględnego. -Następnym razem umyj się, zanim do mnie przyleziesz! No co tak stoisz, doprowadź się do porządku, Ragnar, pomóż mu w tym myciu, sam nie da rady! Jak mogłeś wytrzymać taki smród? -mlasnął z niesmakiem, nie zwracając większej uwagi na czaszkę. No, panowie, zabierać się za czyszczenie futra czarnego brudaska, jeszcze Arto się przez was udusi. A to już będzie rozpatrywane w kategorii zamachu stanu. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
30-09-2012, 22:51
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lew widząc w jakiej sytuacji zastał króla ledwo powstrzymał się od parsknięcia. Istne dziwactwo i komedia w jednym. Spojrzał tylko pytająco w stronę kompana, jakby sprawdzając, czy on też uważa to całe zajście za cholernie dziwne.
-No nieźle..-mruknął pod nosem. Uważnie wysłuchał tego, co jaguar miał do powiedzenia, a trzeba przyznać, że jego zdziwienie ku temu było niemałe. Zupełnie jakby psychopata bez jakichkolwiek zasad zmienił się w całkiem moralnego osobnika, któremu pojęcie "etyka" nie jest obce. Tak czy inaczej, trzeba było przyznać, że dla szarego była to miła odmiana. To co powiedział Mogrim było bardzo fair w stosunku do niego- w końcu współpracowali. Pysk lwa rozpogodził się, jednak nie na długo, kiedy usłyszał słowa Arto. Rzeczywiście jego towarzysz nieźle cuchnął, ale dlaczego do cholery on miał go myć? Nie jest żadną niańką, żeby komuś zafajdane futro czyścić. Koniec końców, nie zamierzał się sprzeciwiać woli władcy, nawet tak komicznej. -Dobra..-burknął niezadowolony i okrążył jaguara, zatrzymując się z tyłu. Podparł się łapskiem o bok czarnego i począł jeździć szorstkim jęzorem po jego plecach, wzdłuż linii kręgosłupa. Po dłuższej chwili tego nietypowego zabiegu pielęgnacyjnego, szary wrócił łapami na ziemię, i przysiadł koło swojego, już wypucowanego kolegi. -Następnym razem Ty mi myjesz plecki.-powiedział z przekąsem, szczerząc zębiska. |
|||
|
Mogrim Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 38 |
30-09-2012, 23:19
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika
- Szefie ...pierdolić się winno w swojej jaskini hihih. - wyrwało mi się ale co tam. Ja niby śmierdzę ...no może trochę, ale według mnie to ładny zapach, ale skoro Arto tak twierdzi ...jak widać, był jakiś ciepły. Nie mi to zresztą oceniać. Widać było, że moje słowa puścił po uszach ....ehhhh. - Ta ... bo moja higiena futra jest rzeczywiście najistotniejsza w tej chwili. - Burknąłem do lwa, i dałem się wylizać Ragnarowi. - Zapamiętam sobie ... i z chęcią zmyję ci z nich krew ... mam nadzieję, że lwią. - Przewróciłem oczami na myśl o słodkim smaku mięsa tamtej lwicy ...mniam, aż ślina sama podchodzi pod usta i się przezeń przelewa. Przestąpiłem kroku i ponownie spojrzałem na fosę ... tak tak ...ta sama mina co zwykle, pod tytułem ,,ukręciłbym ci kark ale nie mogę''. Jedno spojrzenie na Arto - Teraz już dobrze ? Skoro tak, to może odpowiesz mi na to co słyszałeś wcześniej. - Usiadłem, i nabrałem powietrza. Widać było, już lekkie zniecierpliwienie na moim pysku. Fucking pure metal ... ile można było + te zabiegi pielęgnacyjne jak w pierdolonym spa za karnet z płatków śniadaniowych.
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
|
|||
|
Shaid Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dwanaście i pół Znamiona:1 Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 35 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 |
02-10-2012, 17:29
Prawa autorskie: ~KamiLionHeart || Arto
Cóż... Pieszczoty jego łapy, trzeba przyznać że były przyjemne. Przynajmniej do momentu, w którym jeszcze pieszczotami były, kiedy jeszcze jego łapa nie została pomylona z obiadem. Brązowy patrzył tylko lekko zdziwiony na poczynania lwa, ale... Też czuł ten smród. Ale nie - to nie były jego łapy. Jego łapy były nadzwyczaj czyste. Ale ten smród... Od kogokolwiek pochodził, był okropny. Obrócił się na brzuch, marszcząc nos, przyglądając się Mogrimowi, który ukazał się w końcu. A za nim Ragnar. No to mamy już naszych brudasów. Komentarz czarnego puścił mimo uszu, bardziej interesowało go, co ten miał powiedzieć o swojej i szarego zadaniu.
Z konara na gałąź skacze raz po raz To w górę to w dół, tak cały czas Znikajcie wśród liści, bo znajdzie nas! To fossa nawiedziła nasz mały las! Łowca, przemierzając busz spieszy się Lecz nie myśl, że minie dziś cię Żółtych ślepi czujne spojrzenie Na drzewie nie sprawdzi się żadne schronienie... Więc zmykaj na ziemię... |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
02-10-2012, 22:49
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Żółty samiec powoli odsunął łapę od nosa, ledwo zauważalnym skinieniem akceptując zabieg Ragnara, chociaż w rzeczywistości niewiele dał. Jednak nie było się co nad tym rozwodzić, nie tym razem. Mlasnął z niesmakiem, słysząc słowa tamtego. A oni tylko by o jednym, jeszcze w tak infantylny sposób.
-Pierdolnąć, to ja cię mogę w łeb. I nie tylko, kociaku. Odpowiem, kiedy uznam, że nadejdzie na to pora. Nie rozumiem, po co przedstawiasz mi moje motywy, sam doskonale wiem, dlaczego zachowałem się tak a nie inaczej. I nie musisz mi dowodzić, że je zrozumiałeś, inaczej nie stał byś tak przede mną. Oczywiście, Shaid schował czaszkę tam gdzie poprosiłem, gdybym nie uściślił miejsca to pewnie położyłby wam ją przed nosem, żebyście nie zabierali mi czasu. Z tą chwilą jesteście Mordercami w służbie Świtu, gratulacje, łaskawie pozwólcie, że z buziakami się wstrzymam. -urwał, pozwalając nutce przekąsu zawisnąć w powietrzu, jednak zaraz potem kontynuował. -A ty czarny, właśnie zasłużyłeś sobie na specjalne wyróżnienie. Widzę, jak się gapisz na mojego chłopa, więc z pewnością ucieszysz się na wieść, że z dniem dzisiejszym to od ciebie zależy bezpieczeństwo rodziny twojego alfy. Wiec jeśli odpukać, Shaidowi coś się wydarzy, jakiś wypadeczek, jakaś nadrzewna konkurencja, poprzez katar, na złamanym pazurze kończąc, zgadnij na kogo spadnie odpowiedzialność? No, wystarczy, do roboty. Tylko sumiennie. I nie pogardzę kolacją złożoną przed moją jamą, ale to akurat sugestia, posiłek stanowi generalnie domenę lwic. I najwyżej one dostaną po łbie. -w końcu skończył i przeszedł te dwa kroki, chcąc uwalić się na ziemi obok brązowego. Ułożył łeb na jednej z łap i sapnął pod nosem, pogrążając się w rozmyślaniach. Na chwilę obecną nie podejmował rozmowy. Ale chyba teraz nie była potrzebna. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
02-10-2012, 23:28
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Szary słysząc ciętą ripostę na zniewagę ze strony Mogrima uśmiechnął się pod nosem. Nie było się czemu dziwić, jaguar powinien zacząć bardziej przywiązywać uwagę do kogo mówi-w końcu nie wszyscy byli tak cierpliwi, jak Ragnar. Zaśmiawszy się głośno, klepnął czarnego pokrzepiająco w kark, po czym wyszczerzył zębiska w jego stronę.
Słysząc jednak wiadomość o awansie momentalnie spoważniał, a jego sylwetka wyprostowała się. -Dziękuję, Królu. Na pewno nie zawiodę.-rzekł dumnie, kłaniając się nisko przed musztardowym. Wsłuchując się w kolejne słowa władcy, mówiące o nowych obowiązkach Mogrima szary ledwo powstrzymał się od parsknięcia. Gdy tylko alfa oddalił się do swego ulubieńca lew rozluźnił się i stanął przed kompanem. -No, to wielkie gratulacje, zostałeś prywatną niańką Shaida.-wycedził przez zęby, próbując zachować poważną minę.-To nie byle zaszczyt.-doda, po czym zamilkł na chwilę rozglądając się dookoła.-Nie wiem jak Ty, stary, ale ja stąd spadam. Wypadałoby w końcu zrobić ze sobą porządek i trochę rozprostować kości po tym Wąwozie i babraniu w padlinie.-tu skrzywił się, po czym z cwaniackim uśmiechem odwrócił się w przeciwnym kierunku. -Także znikam.-rzucił z entuzjazmem na poegnanie i dreptając do przodu opuścił Ogród. zt |
|||
|
Mogrim Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 38 |
02-10-2012, 23:45
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika
-Chyba w kakao - wycuciło się coś pod noskiem, tak by nikt nie słyszał. Wieczny uśmiech jaguara, który ni jak nie mógł mu zejść z twarzy, wykrzywił się jeszcze bardziej. Lekko skłonił się na wieść o awansie. Z kasjera na starszego pakowacza. Pensja ta sama ....dłuższy tytuł. - Dzięki. - rzekł wartko, po czym na wieść o swoim nowym tytule puścił oko do Shaida. - Na pewno będziemy się dobrze bawić .... prawda fosso ? hhihi . Wzrok na Arto, który odchodzi i kładzie się koło swego ulubieńca. Po chwili zjawił się jego kompan morderca, z równie miłymi komentarzem - Daruj sobie ...z chęcią bym go ... powiedzmy że wyrwał pazurki, a potem je przykleił aby widać nie było. - do uszka oczywiście, a na głos - Będę dumnie dzierżył ten tytuł. Przewrót oczu i krok w bok na komentarz Raga o zastaniu. Fakt, przyda się trochę rozruszać kończyny, po tym pierdolonym esesmańskim wąwozie. Może sprawdzę co tam u moich przyjaciół w szkole przy cmentarzu .... łopata, where are moja łopata. Rozejrzałem się jeszcze skłaniając się władcy i puszczają kolejne oczko i oblizując pysk w kierunku fossy, po czym wybyłem za Ragnarem.
Z.T JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
|
|||
|
Shaid Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dwanaście i pół Znamiona:1 Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 35 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 |
03-10-2012, 00:44
Prawa autorskie: ~KamiLionHeart || Arto
Odczekał cierpliwie, z obojętną miną, aż oba koty się ulotniły, po czym posłał spojrzenie pomarańczowych ślepia na Arto, na którego chwilę się patrzył. Jednak na jego pysku nie było ani cienia uśmiechu. Nie był on jednak też zły, czy też smutny. Był raczej... zamyślony. Spuścił wzrok, podnosząc się. W kilku susach znalazł się na najbliższym drzewie, wciskając pazury w korę gałęzi, ukrytych pod liśćmi korony. Wpatrywał się w horyzont. Niebo. Jeszcze nie tak dawno patrzył na nie ze swego dawnego domu. Nie był tam szczęśliwy, przynajmniej nie do końca. Ale... Czy tutaj, teraz był? Chciał. Bo miał to czego do szczęścia potrzebował. Arto... Poczucie bezpieczeństwa... Rodzinę. Jednak czegoś brakowało. Niegdyś był postrachem. Drapieżnikiem, przed których tyłki trzęsły największe madagaskarskie kozaki. A teraz? Był zwykłą maskotką. Zwykłym delikatnym pluszaczkiem do tulenia i pilnowania.
"Napraw uszy". Tak mógł sobie teraz mówić. Jednak na nic słowa, na nic jego zapewnienia że wymyśla. Uszy miał popsute. Zabawka z popsutymi uszami. Z konara na gałąź skacze raz po raz To w górę to w dół, tak cały czas Znikajcie wśród liści, bo znajdzie nas! To fossa nawiedziła nasz mały las! Łowca, przemierzając busz spieszy się Lecz nie myśl, że minie dziś cię Żółtych ślepi czujne spojrzenie Na drzewie nie sprawdzi się żadne schronienie... Więc zmykaj na ziemię... |
|||
|
Arto Konto zawieszone Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 10 |
03-10-2012, 10:03
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP
Musztardowemu nie uszło na uwadze zachowanie Shaida i śledził spojrzeniem jego trasę, myślami wciąż będąc gdzie indziej. Z początku przyglądał się na wpół przysłoniętej przez liście fossie bezmyślnie, dopiero zaraz po tym, dotarło do niego, że brązowy jest smutny. Miał popsute uszy... Czyżby zachowanie Arto sprawiło mu przykrość? Czempion mocno zagryzł wargi i podniósł się z ziemi, by oprzeć łapy o pień drzewa, wśród którego konarów ukryta była fossa. Z tej perspektywy ledwo co ją widział.
-Szaid, co się stało? Dlaczego jesteś smutny? -zapytał niepewnie, w głębi siebie bojąc się najgorszego. Czyżby znów źle ocenił sytuację? I to w stosunku do swojego najbliższego? Brodę lwiska przyozdobiła stróżka krwi... Panikarz? |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości