♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#1
29-07-2015, 23:45

Jedna w licznych małych jaskiń będących odgałęzieniami Głównej Groty. Jak nazwa wskazuje, ta konkretna należała do tych mniejszych- mogły się tu pomieścić co najwyżej dwa dorosłe lwy. Pierwsza opiekunka tego miejsca- Busara, zadbała o wystrój tego zakątka. Podłoże jest grubo wysłane trawą, mchem i piórami. Czy to nie przypadkiem skórka jakiegoś zwierzęcia...? Może.
Na jedynej w miarę równej, wąskiej półeczce można było znaleźć drobne "trofea" bądź też ciekawe znaleziska- czaszka jakiegoś małego kotowatego, jakieś wybitnie kolorowe piórka. Kilka zębów, rogów.


Przeciągłe westchnięcie opuściło pysk młodej lwicy. Nareszcie w swojej grocie z dala od... no dobra, wszystkiego. Jedyne o czym była w stanie pomyśleć, to długa, porządna drzemka. Nie patrząc już na nic, walnęła się na najgrubszą warstwę miękkich "poduszek".
Szybko zasnęła.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#2
30-07-2015, 01:02
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Nagły deszcz zmoczył kawowe futro łowczyni. Tej nocy nie mogła sprawdzić się w swoim fachu - ulewa była tak gęsta, że rozmyła pozostawione w błocie ślady pasącego się nieopodal dzikiego bydła. Nici z tropienia. Kalani nie przejmowała się jednak takim stanem rzeczy, według niej nie był to powód do zdenerwowania. Głód im nie doskwierał.
Wpełzła do Termitiery i otrzepała się z ciężkich kropel. Nie wyglądało na to, by miało przestać padać w ciągu następnych paru godzin. Nie pozostało jej nic innego niż udanie się na spoczynek. Idąc w kierunku Głównej Komnaty, ujrzała kłębek rudego futra zwiniętego w jednej z bocznych naw. Uśmiechnęła się czule kątem pyska. Jeszcze nie tak dawno ta kulka mieściła się w jej łapach... Ruszyła w stronę córki i legła obok niej. Ciepły ozór obdarował rdzawe czoło paroma pieszczotliwymi liźnięciami.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#3
30-07-2015, 01:12

Suma sumarum miała szczęście, że zaczęło lać. Czemu? Zmęczona lwiczka najzwyczajniej w świecie zaspała. Nic nie było w stanie wyciągnąć jej ze zdrowego, mocnego snu, który niewątpliwie należał się jej po ciężkim dniu pracy. Może to matka natura uznała, że nieuczciwym by było karanie młódki za jednorazową niedyspozycję...?
Kilka godzin trwała ta urocza drzemka, nim nadeszła Kalani. Mimo głębokiego snu, czujne uszka młodej nadal śledziły dźwięki dochodzące z okolicy... nie reagowała jednak. Czuła się w termiterii tak bezpiecznie, że nie widziała sensu w reagowaniu na odgłosy czyichś łap.
Zwłaszcza, że zaraz potem nastąpiła świadomość ciepła u jej boku, znajomego zapachu i miękkiego jęzora gładzącego jej łebek.
W odpowiedzi na takie powitanie, bursztynowooka mogła usłyszeć cichy, zadowolony warkot swojej córki, po czym zauważyć lekkie spięcie jej mięśni, gdy przeciągała się. I w końcu dostrzec wpatrujące się w nią zaspane, czerwone ślepka.
Na widok lwicy, Buska uśmiechnęła się lekko.
- Cześć, mamuś.
Podniosła delikatnie łeb i otarła się o pierś kawowej. Czując woń i dotyk mokrego futra, fuknęła cicho. Teraz już chyba domyślała się, czemu matka tak wcześnie wróciła.
- Nici z polowania...?
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#4
30-07-2015, 01:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Uśmiech na mordce Kalani rozszerzył się.
- Cześć, skarbie - przywitała swoje jedyne pozostające przy życiu dziecko i liznęła je w potylicę. Uwielbiała te samotne chwile, które mogła spędzać tylko w towarzystwie córki. Więź, jaką dzieliła z Kahawianem nigdy nie będzie tak głęboka i intymna jak ta, która łączyła ją z młódką.
- Tak, niestety - bąknęła i westchnęła głośno. - Ten deszcz będzie lał jeszcze długo, więc trzeba będzie poczekać do rana.
Nie lubiła zbytnio zmiany planów - spontaniczność nie leżała w jej krwi. Jeśli na dany dzień zaplanowane było polowanie, bursztynowooka w głowie układała sobie przebieg następnych dni. Przesunięcia powodowały, że cały jej rozkład musiał ulec zmianie.
- Jak tam trening? Tata twierdzi, że nawet jego "Mocny Wycisk" powoli przestaje być dla ciebie uciążliwy.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#5
30-07-2015, 01:30

Krótki grymas przerażenia przemknął przez pyszczek młódki, gdy zdała sobie sprawę z tego, co się stało. Przespała... a może jednak nie.
Ten jeden raz była wdzięczna, że deszcz zniweczył jej trening. Nie tylko przez to, że mogła się wyspać...
Ale też mogła spędzić trochę czasu z łowczynią. Prawda była prosta- im córka przywódcy stawała się starsza, tym więcej obowiązków i treningów miała. A co za tym idzie... mniej czasu na "głupich" pogawędkach z rodziną. Nie przejmując się już swoją małą wpadką, z westchnięciem położyła głowę na łapach lwicy i wcisnęła nosek w jedną z łap. Nie miałaby nic przeciwko by znów zwinąć się w kłębek między łapami matki... tyle że w tej chwili... to było raczej nie możliwe. Musiała się zadowolić właśnie taką pozą.
- Przynajmniej wcześniej się udało i stada wróciły... inaczej nie byłoby ciekawie. Jeszcze w zeszłym tygodniu nie było nawet najmniejszego śladu zwierzyny w okolicy.
Nie było ani możliwości nauki, a samo łowienie wymagało mnóstwa precyzji i wysiłku. Całe szczęście, oprócz rannej Gizy udało im się obyć bez większych strach. Słysząc pytanie matki natomiast, parsknęła śmiechem, a uśmiech poszerzył się mimo ciągłego zaspania. Będzie potrzebowała jeszcze kilku minut, żeby kompletnie się wybudzić.
- No cóż... Tata musi wymyślić coś nowego. Wstyd mi by było, gdyby to takim czasie nadal nie byłabym w stanie dotrzymać mu kroku. Maya pewnie coś od siebie dorzuci.
Mruknęła już nieco ciszej.
- Muszę jeszcze popracować nad siłą. Szybkość dla lwicy to podstawa... ale nie chcę umieć jedynie uciekać i unikać ciosów.
Chciałaby w razie czego również komuś przyłożyć.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#6
30-07-2015, 23:04
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Uniosła pytająco brew. Jej siła do największych nie należała, więc zarówno swój atak, jak i defensywę opierała na zwinności
- Zręczność to nie uciekanie przed atakiem, lecz takie manipulowanie siłą przeciwnika, że ten sam sobie zadaje cios - rzekła, dzieląc się z młódką własnym doświadczeniem - oraz jak najszybsze zadanie paru razów. Na nic komuś wielka siła, gdy nie może ruszyć się z powodu opasłego cielska.
Uśmiechnęła się smutno do córki. Dobrze, że Zachodni traktowali siebie wzajemnie jak członków rodziny - inaczej zostałaby całkiem sama ze szkoleniem Busary, a ona kompletnie by sobie z tym nie poradziła. Umiejętności, które posiadała, rozwijała w większości przypadków metodą prób i błędów. Owszem, dostawała rady od ciotek w matczynym stadzie, lecz zawsze łatwiej wchodziła jej do głowy wiedza doświadczona na własnej skórze. Byłaby więc beznadziejnym nauczycielem dla maleństwa, które trzeba dopiero wdrożyć w życie na tym świecie i dać mu szanse na przeżycie.
- Przepraszam, że nie mogę patrzeć na twoje postępy ani być twoim przewodnikiem - wydusiła w końcu z siebie. - Obawiam się, że nie potrafię tak świetnie przekazać wiedzy jak to robią twój tata i Maya.
Przejechała palcami jednej z łap po ognistym czole lwicy. Wypuściła nosem strumień ciepłego powietrza na jej odstające uszko.
- Co u chłopaków? - zapytała, aby nieco rozluźnić atmosferę. - To drażliwy temat dla Nyoty, a nie chciałabym przyczynić się do jej nieszczęścia, skoro już jest w tragicznym stanie.
Westchnęła głośno na myśl o swojej różnookiej przyjaciółce. Kiedy Busara i Frigg były jeszcze na tyle małe, że dało się je trzymać za skórę na karku, często dzieliły się swoimi obawami, problemami i marzeniami. Zazwyczaj temat schodził na samców - bo komu się żalić na swojego ukochanego, jak nie najlepszej przyjaciółce? Kalani była jej podporą także po dramacie, który rozegrał się przy oceanie już ponad rok temu, a dopiero przed paroma miesiącami ich relacje uległy zmianie. Deyne nie zawsze miała siły na rozmowę, a kiedy już udało się kawowej wydobyć z niej parę słów, rozmawiały o pogodzie i innych mało istotnych rzeczach. Bursztynowooka zwyczajnie bała się poruszać bolesne dla towarzyszki tematy, a ona nie garnęła się do wyrzucania przed starszą lwicą swoich smutków.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#7
31-07-2015, 23:42

Kalani mogła poczuć lekki nacisk na swoją łapę, gdy samiczka delikatnie skinęła łbem.
- Wiem... ale jeśli mam rzeczywiście kiedyś zastąpić tatę, to muszę umieć zapanować nad wszystkim. Inaczej... będzie mi trudno samej.
Skrzywiła się lekko. Póki co, nie widziała nikogo, kto mógłby ewentualnie stanąć u jej boku, komu mogłaby zaufać na tyle, żeby na jego barki również złożyć ciężar opieki nad Zachodnimi. Bała się, że mogłaby zaufać nie tej osobie, której powinna...
Widząc minę matki, jej zachowanie i słowa... uszy przytuliły się momentalnie do czaszki, a ślepka błysnęły przepraszająco.
- Mamuś, nie tak to miało zabrzmieć, nie to miałam na myśli, przepraszam...
Czułe liźnięcie wylądowało na podbródku matuli. Mogła uważać co i jak mówi... po prostu super. No to teraz narobiła...
Nie chciała, żeby łowczyni tak się czuła... winna wszystkiemu. Niby dlaczego...?
Zabrała swój łebek z łap kawowej. Ot taka swoista kara wymierzona sama sobie. Może następnym razem pomyśli co powie. Jeszcze te czułostki... tylko wzmagały poczucie winy.
Następny poruszony przez mamunię temat wcale nie był lepszy. Busara westchnęła cicho i skupiła wzrok na swoich palcach.
- Nuru jest małomówny jak zwykle, radzi sobie na trenigach... ale trzyma się z daleka od Damai i Frigg... zwłaszcza Frigg. Nie dogadują się zupełnie.
Przygryzła lekko wargę.
- A Damaja... on...-zawahała się - on uważa, że on jest tym najgorszym. W sensie, że wszyscy mają go za pasożyta, nikt się nim nie zajmuje, nikt go nie kocha i że wszystko jest do bani. Zwłaszcza z Dey, że kocha go mniej niż starszego brata. Nie daje sobie nic wytłumaczyć.
Dopiero teraz czerwone ślepka nieśmiało zerknęły na bursztynowooką.
- On... jest po prostu wściekły na nas wszystkich. Zwłaszcza na Dey.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#8
01-08-2015, 00:26
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Kalani przyłożyła łapą łebek córki z powrotem do siebie, a czułe liźnięcia w czubek głowy miały dać jej znak, że jej matka wcale nie czuła się urażona.
- Nie, nie, słoneczko - wyrzuciła z siebie prędko. - To nie twoja wina. Czułam, że jestem ci winna wyjaśnień, dlaczego nie ja zajmuję się twoim kształceniem. Ot tak, teraz przyszło mi to do głowy i znalazłam na tyle odwagi, żeby w końcu ci powiedzieć.
Oparła podbródek o czoło rdzawej, a jedną z łap przewiesiła przez jej mocny kark. Otoczyła ją w ten sposób sobą. Westchnęła głośno na wieść o czarnogrzywym młodzieńcu. Gdyby tylko wiedział, jak wiele miłości dostał od całego stada po tym, co przydarzyło się jego matce.
- Jest zbyt młody, żeby to wszystko pojąć, a fakt, że nie zna prawdy, tylko to utrudnia. Obawiam się jednak, że gdyby ją poznał, to wcale nie musiałby się zmienić na lepsze...
Brązowa szczerze przejmowała się losem młodzika - w końcu od jego przyszłości zależała też przyszłość stada, a skoro już są z nim problemy, to w późniejszym czasie może być jeszcze gorzej. Trudno było przewidzieć, co by się stało, gdyby nagle dowiedział się o swoim "pochodzeniu".
- Gotuje się w nim krew, a jego gniew i odosobnienie go od nas oddala. Próbowaliśmy z nim rozmawiać, ale zawsze nas zbywał. Niech się więc nie dziwi, że nikt nie chce z nim rozmawiać. Nie umknęło jednak mojej uwadze, że Nyota spędza częściej czas z Nuru niż z Damają... Porozmawiam z nią.
Wlepiła wzrok w punkt na skalnej ścianie. Zatopiła się w myślach, ale wkrótce zdała sobie sprawę ze swojego "odpłynięcia". Uśmiechnęła się pod nosem i nadal leżąc na głowie córki, odezwała się:
- Cieszę się, że masz z nim kontakt i starasz się z nim być. Jesteś dobrym dzieckiem.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#9
01-08-2015, 00:53

Choć początkowo spięta, pozwoliła matce przytulić się... chwilę jej zajęło, nim się rozluźniła i zaczęła ponownie cieszyć się jej bliskością i pieszczotami. Cóż mogła zrobić? Tylko mocniej wtulić się w mamę i pomruczeć krótką chwilę... przymknąć lekko ślepia i wsłuchiwać się w jej oddech. To działało lepiej niż jakakolwiek kołysanka...
Nie chciała kontynuować pierwszego tematu. Po ostatnich słowach Kalani doszła do wniosku, że lwica chciała już zakończyć rozmowę w tej kwestii. A poza tym, co mogłaby dodać?
- Może właśnie gdyby znał prawdę widziałby, ile nas i ciocię przede wszystkim to wszystko kosztowało. Oni dwaj przecież myślą, że ich ojciec po prostu odszedł.
Skrzywiła się lekko. Opuszczenie przez ich... protoplastę ziem Zachodu to chyba było najlepsze, co mogło ich spotkać.
- Dlatego ostatniej nocy nie nocowałam ze wszystkimi w termitierze. Głupek wymknął się i zwiał na Skalisko... nic nie było w stanie go ruszyć. Ani moje prośby ani groźby... wolałam już tam zostać i mieć go na oku.
Przewróciła ślepiami... jednak kąciki pyska lwiczki uniosły się w uśmiechu. Nie tylko na pochwałę matki, ale i...
- Przynajmniej jedno się nie zmieniło. Sposób na wyciszenie go.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#10
01-08-2015, 10:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Kali miała zgoła odmienne zdanie na ten temat.
- Równie dobrze może pomyśleć, że skoro jego ojciec był potworem, to my uważamy go za takiego samego - odpowiedziała po chwili namysłu. - Musimy poczekać, aż zacznie mieć przebłyski i w końcu otworzy oczy na prawdę. Ma w sobie zbyt wiele wściekłości, która zasłania mu widok.
Szczerze powiedziawszy, kawowa nawet nie zauważyła zniknięcia swojej córki. Młódka ostatnimi czasy nie spała w głównej sali, tylko tutaj, w jednej z licznych grot na uboczu. Poprzedniego dnia udała się na spoczynek dość wcześnie i po prostu uznała, że Busara dołączy do nich później (który młody idzie spać tak wcześnie jak staruchy?).
Ciemne ucho zadrgało, a Kalani podniosła w końcu głowę z ciałka rdzawej. Przekrzywiła zabawnie łebek i uniosła pytająco brwi.
- Tak? Jaki?
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#11
01-08-2015, 13:20

Czerwonooka zamruczała cicho, tylko częściowo godząc się ze słowami matki.
- Ale przecież tak wcale nie jest... zawsze mógł i może na nas liczyć. Przecież gdybyśmy tak myśleli... nie byłoby ich.
Westchnęła ciężko.
- Mam nadzieję... bo on naprawdę nie jest głupi. Chce być medykiem... uczy go Kahawa. W sumie... może to dobrze, że sam wybrał sobie nauczyciela. Może jak zobaczy, jak to wygląda w innych miejscach, to też do niego dotrze.
W odpowiedzi na pytanie lwicy, Busara uniosła głowę i parsknęła śmiechem.
- Przytulenie. Może zrobił się nietykalski i tak dalej... ale to nadal działa. Plus może jeszcze to, że mógł głośno powiedzieć, co go tak boli.
Końcówka już tak wesoło nie brzmiała.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#12
01-08-2015, 23:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Ziewnęła przeciągle. Gdyby była teraz na polowaniu, z pewnością miałaby wystarczająco siły, by powalić zwierzynę. Teraz jednak, kiedy po prostu leżała i konwersowała z córką, nagle naszła ją senność.
- Dobrze, że ma coś, co go odciąga od jego wyimaginowanych problemów - odpowiedziała, starając się powstrzymać kolejne ziewnięcie. Potrząsnęła łebkiem.
- Śpij, kochanie - liznęła ją za uchem. - Idę do głównej komnaty zanim twój tata zauważy, że mnie nie ma i dostanie ataku paniki.
Zaśmiała się cicho i otarłszy grzbietem nosa o policzek rudej, wstała i wyszła ku głównemu legowisku stada.

zt
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#13
03-08-2015, 13:56

- Pewnie tak.
Zaśmiała się. Jeżeli chodziło o nią i Kalani, Dwugrzywy był wybitnie wyczulony... w stosunku do córki nawet zbyt przewrażliwiony o to gdzie i z kim była. Nawet krótkie spóźnienia spotykały się z zdegustowanym spojrzeniem i chwilą burkliwości z jego strony, do momentu gdy jakoś nie odwróciła jego uwagi. Momentami bywało to już męczące... ale rozumiała dlaczego tak się martwił. Wiedziała, co stało się z jej starszymi braćmi i jak bardzo bolało to jej rodziców.
- Dobranoc, mamo.
Z czułością otarła pyskiem o pysk matki i obserwowała, jak ta znika w cieniu dużej groty. Wtedy oparła łeb na łapach...
No i cóż, znów zasnęła.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#14
04-08-2015, 00:47
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Dopiero teraz, gdy wybrała się za nieco dłuższy spacer odkryła, że każdy krok stawał się coraz cięższy i coraz większy ucisk czuła na kręgosłupie. Brzuch stawał się coraz cięższy. Giza nie przypuszczała, że noszenie młodych we własnym ciele jest takie ciężkie. Jednak nie zamierzała dawać sobie taryfy ulgowej, zamierzała bez ociągania się i niepotrzebnych przystanków dotrzeć znad rzeki do termitiery. Oczywiście liczyła na to, że spotka tutaj Kalani, Deynę, Maoni i Mayę, żeby mogła powiedzieć im o tym, że teraz to ona zostanie matką. Liczyła na ich zrozumienie i wierzyła, że jej stadne siostry ucieszą się równie bardzo jak i ona. Będzie musiała też powiadomić Laję, męska część stada dowie się przez Kahawiana. Muszą wiedzieć, że będą bezbronne młode w stadzie, żeby żaden z nich nie dał plamy podczas patrolu i nie wpuścił jakiejś wściekłej hieny albo napalonego samca.
Tymczasem była już blisko termitiery. Sapnęła zatrzymując się na chwilę. Słońce było już w zenicie i marzyła teraz o choć odrobinie cienia.
Weszła do środka jednym z bocznych korytarzyków. Początkowo zmierzała w stronę głównej sali, jednak po drodze dostrzegła kątem oka grotę, na którą wcześniej nie zwróciła uwagi a dochodził z niej znajomy zapach. Od początku wiedziała do kogo on należał, domyślała się więc, że zastanie tam Busarę. Musiała znaleźć sobie własne leże.
Postanowiła ją odwiedzić, skoro już tu była. Zajrzała więc do środka mając nadzieję, że jej nie wystraszy nagłym pojawieniem się.
- Witaj Busia - przywitała się z młodą zaglądając do środka. - Masz własne lokum?
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

#15
04-08-2015, 00:54

Tym razem sen trwał znacznie krócej, niż ten pierwszy... może przez to, że była już wyspana, może przez to, że dręczyły ją myśli związane z Damają i mamą. W każdym razie, szybko zorientowała się, że ktoś zmierza w jej kierunku. Gdy Giza zerknęła do środa, czerwone ślepka już czekały na nią. Buska uśmiechnęła się lekko.
- Salve, ciociu. I tak trochę... czasami wychodzę gdy inni śpią, żeby poćwiczyć nocne tropienie. Nie chciałabym nikogo zbudzić.
Wstała, przeciągnęła się ukazując białe pazury. Powinna się sama już zbierać, powinien być już ranek, a więc powrót do obowiązków.
- Mama, Maoni i Maya zapewne są już na polowaniu. Ciocia Dey... ciężko powiedzieć.
Skrzywiła się delikatnie. Nie sądziła, żeby różnooka w swoim stanie ryzykowała polowanie. Ale może poczuła się lepiej...
- Coś się stało? Jak twój bark?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości