♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

#46
09-08-2015, 00:59

W tej chwili już objedzona do granic możliwości nie miała zamiaru się nigdzie ruszyć. A dwa, że słabe łapki na to już by nie pozwalały... różowe dziąsła ukazały się światu, gdy lwiczka ziewnęła szeroko. O tak, na pewno zbiera jej się na drzemkę. Był tylko pewien mały problem...
Na szczęście Giza zdążyła zareagować, nim nieśmiała skarga szarej samiczki dołączyła do chóru pozostałych młodych. Z ciekawością noskiem przejechała po czymś puchatym, co nagle wylądowało dookoła niej i częściowo na niej. Może nie było tak ciepłe... ale przecież pleckami cały czas była przytulona do brzucha i łapy mamusi. Będzie dobrze.
W końcu zasnęła, z jedną łapką opartą o białą kitkę i pyszczkiem schowanym tuż przy ciele matki.
Należał jej się długi sen.
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#47
09-08-2015, 02:25
Prawa autorskie: Malaika4

Jeśli myślała, że załatwi sprawę tak łatwo, to była w dużym błędzie. A ja miałam zamiar ją z tego błędu z uśmiechem wyprowadzić.
- I tak ci przyniosę. A ze względu na to, że tym razem nie mam w planach niczego upuszczać, a potem skakać za tym do wody, nie powinno mi to zająć zbyt długo. - Jak powiedziałam, tak też zresztą zrobiłam.
Chwyciłam opróżnioną miseczkę w zęby i truchtem ruszyłam z powrotem nad rzekę. Być może Gizie nie chciało się pić teraz, jednak kiedy Saix powróci z posiłkiem, pragnienie na pewno upomni się o swoje. Będzie teraz potrzebować solidnych posiłków, aby sama mogła wykarmić swoje pociechy - których gromadkę miała wcale niemałą. Czwórka ślicznych, zdrowych kociąt - Giza zdecydowanie miała powód do dumy.
Dopiero kiedy znalazłam się na brzegu otrzepałam porządnie swoje futro z wody, poprawiłam amulet na mojej szyi - a potem znacznie, możecie mi wierzyć, znacznie ostrożniej zaczerpnęłam wody. Złapawszy pełną miskę tak jak wcześniej, powoli wracałam do groty, starając się nie rozchlapać nawet kropli. I, na moje szczęście, tak też mi się udało.
Przekraczając próg jaskini uśmiechnęłam się szeroko do Gizy i postawiłam przed nią znów napełnioną wodą skorupę.
- Nazbierałam tych tykw trochę więcej. Jeśli chcesz, później mogę ich tu przynieść parę; można w nich przechować wodę. - Napomknęłam, kładąc się na ziemi przy progu jaskini.
Ani myślałam odpoczywać: nad nią i jej pociechami trzeba było czuwać. Postanowiłam, że zaczekam przynajmniej do momentu, w którym wróci Saix. Na pewno będzie wtedy czuwał nad bezpieczeństwem swoich pociech, zresztą, Giza pewnie też potrzebowała odrobinę samotności. Teraz, po części z bólem serca, po części z radością nie dawałam jej tej szansy - na wszelki wypadek, jakby potrzebowała mojej pomocy.
Wtedy, gdy sama wyłożyłam się wygodnie na przyjemnie chłodnej skale i położyłam łeb na swoich łapach, spojrzałam znów na Gizę. Widziałam, że zniosła to wszystko bardzo dzielnie, nie mogłam jednak nie zadać tego pytania, a teraz był ku niemu bardzo dobry moment.
- Jak się czujesz? - Zapytałam, uśmiechając się do niej z podziwem.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#48
11-08-2015, 00:19
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Musiała przyznać, że odetchnęła z ulgą gdy jej słodkie ale bądź co bądź męczące pociechy usnęły. W końcu mogła położyć się nieco wygodniej i nie czuła już tego nieprzyjemnego szczypania towarzyszącego pobieraniu pokarmu przez maluchy. Martwiła się jednak o jedno lwiątko, które urodziło się przed ciemnoszarą najmniejszą. Odkąd to maleństwo się urodziło było cicho, bardzo niewiele mleka pobrało i teraz spało. Zastanawiała się, czy wszystko jest tak, jak powinno.
Znów nie zdążyła zareagować na chęć pomocy Lai. Wystrzeliła ona z jaskini w stronę rzeki zanim Szara cokolwiek powiedziała. Na prawdę wolałaby, żeby medyczka usiadła i odpoczęła w spokoju. Podobał się jej entuzjazm, ale jednak uważała, że piaskowa za bardzo się forsuje.
Odetchnęła znów gdy została na chwilę sama. Cisza i spokój bardzo jej odpowiadały w tym momencie, czuła się bardzo zmęczona i śpiąca. Już od samego rana czuła się słabo i czuła, że coś wisi w powietrzu. Potem spędziła masę czasu na rodzeniu i zajmowaniu się małymi, włochatymi kulkami, które właśnie spały przy niej.
Ziewnęła szeroko otwartą paszczą.
Wtedy wróciła Laja. Giza pokiwała jej głową gdy ta mówiła coś o tykwach. Mogła się w sumie zgodzić, czemu nie?
- Może się przydadzą - leniwie wypowiedziane zdanie i tak wkrótce zostało przerwane ziewaniem.
Cieszyła się, że medyczka postanowiła się położyć. W ten sposób obie odpoczną, nikt nie będzie się kręcił w tę i we w tę i w ogóle będzie spokój.
- Czuję się zmęczona - odparła na pytanie piaskowej. - Chyba powinnam skorzystać z chwili spokoju i się zdrzemnąć.

// sorry za tak kiepskiej jakości post :/ jestem zmęczona znów :/
Laja
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 75

#49
11-08-2015, 08:47
Prawa autorskie: Malaika4

Mówiąc szczerze, zrobiło mi się naprawdę głupio na widok jej zmęczenia. Nie dlatego, że nie widziałam jej wcześniej, lecz dlatego, że zakłócałam jej odpoczynek, którego tak bardzo przecież potrzebowała. Uśmiechnęłam się więc do niej, mając nadzieję, że odczyta skryte w tym geście przeprosiny.
- Śpij spokojnie, droga Gizo. Zasłużyłaś na odpoczynek. - Dodałam tonem zachęty, choć czułam, że wcale tego nie potrzebowała.
Zamierzałam czuwać nad snem jej oraz jej pociech przez całą noc, nie odkryłam jednak przed nią tych zamiarów, przynajmniej nie teraz. Nie chciałam nawet myśleć o śnie, a co dopiero w tak pięknej chwili. Być może dzięki tej nocy będę w stanie jakoś logicznie poukładać sobie to, co przeżyłam, zobaczyłam, czego doświadczyłam - samo zaufanie, która Giza miała w tamtych chwilach do mnie przerastało mnie samą. Poza tym, pozwoliła mi dotknąć lwiątek. Wtedy byłam tym przestraszona, teraz jednak nie potrafiłam nie dostrzec zaufania, którym obdarzyła mnie szara lwica.
Liczyłam na to, że ta ciepła, jasna myśl przeprowadzi mnie przez niejedną ciemną dolinę.
Teraz jednak mogłam jedynie czekać na chwilę, w której Giza uśnie, albo Saix wróci ze zwierzyną. I jedna, i druga z tych rzeczy były teraz potrzebne.
Milczałam więc od tamtej pory, z łbem na swoich łapach, oczekując na chwilę, w której świeżo upieczona matka pozwoli sobie odpocząć.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

#50
11-08-2015, 22:41
Prawa autorskie: Dirke

*3 tygodnie później*

Minęło trochę czasu i maluchy bardzo podrosły. Okej, Saix nie mógł powiedzieć, że był tego świadkiem, w końcu Giza nie dopuszczała go zbyt blisko młodych. Czasem tylko wpadał do groty, o, chociażby żeby przynieść jej jedzenie. Więcej wysiłku wkładał jednak w patrolowanie okolic, bowiem od tego czy granice są bezpieczne, w dużej mierze zależało czy i jego potomstwu nic nie będzie groziło. I choć bardzo był ciekaw jak maluchy się rozwijają, uszanował wolę Gizy i generalnie doglądanie ich zostawił w całości jej. Oraz Lai, która przecież często szarą odwiedzała.
Tak jak na przykład teraz.
Saix wrócił właśnie z kolejnego patrolu. Kiedy tylko skończył swój obchód, zaszedł do lwic i jak zwyke uszczknął od nich część łupu z polowania. Kiedy więc wracał, szedł nieco wolniej bo udziec zebry, który niósł w pysku był całkiem pokaźnych rozmiarów. W końcu jednak dotachał się do jaskini. Zmęczony upuścił mięso przed wejściem i podszedł do rzeki się napić. Musiał ugasić pragnienie. Zaraz jednak wrócił do zdobyczy, ponownie chwycił je w zęby i wszedł z nim do groty. Powitały go spojrzenia szóstki lwów - dwójki dorosłych oraz czterech lwiątek.
Saix uśmiechnął się szeroko. Rosły jak na drożdżach! Różnica pomiędzy wielkościami maluchów, widoczna tuż po urodzeniu, nie zmalała zbyt wiele - nadal jedyny samczyk, Tjalve był wyrośnięty a najmłodsza, ciemna Maela - najmniejsza.
- Kolacja - powiedział w kierunku Gizy oraz siedzącej obok Lai.
Sam klapnął przy wejściu, najadł się wcześniej a był zmęczony.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#51
11-08-2015, 23:27
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Oczywiście tak jak zaproponowała jej Laja tak zamierzała zrobić i skorzystać z odrobiny czasu na odpoczynek. Wiedziała bowiem, że teraz jej życie nie będzie sprzyjało leniwym odpoczynkom. Nie winiła też za nić Lai. Co więcej, była po prostu piaskowej wdzięczna za całą pomoc i towarzystwo.
Mijał czas a maluchy dokazywały swojej mamie na wszelkie sposoby. Na szczęście Szara mogła często liczyć na pomoc medyczki, jednak póki lwiątka były na prawdę małe Giza nie odważyła się wyjść z lwicami na polowania. Dopiero ostatnio postanowiła zostawić Laję samą z młodymi ufając, że młodsza od niej lwica poradzi sobie z pilnowaniem ich.
Tego dnia jednak nigdzie się nie wymykała. Karmiła młode mlekiem i czekała na pojawienie się piaskowej. Na prawdę przyzwyczaiła się do jej obecności i w zasadzie każdego dnia czekała aż młodsza lwica się pojawi. To poniekąd stało się rytuałem. Giza budziła się, karmiła młode a potem czekała na przyjście Lai. Dobrze, że miała w niej takiego pomocnika. Zwłaszcza iż Giza trzymając się tradycji, wciąż trzymała młode w ukryciu przed innymi członkami stada, choć domyślała się, że inni muszą już wiedzieć o narodzinach jej miotu. Zresztą tropicielka liczyła, że niedługo małym wyrosną ząbki, żeby mogły przerzucić się na mięso. Miała już powoli dość karmienia ich mlekiem... bo to po prostu często bolało, ale była cierpliwa. Miała jednak nadzieję, że to już niedługo bo lwiaki zrobiły się już ruchliwe i wszędzie ich było pełno. Dobrze, że wejście do groty zwykle było przegrodzoną tą kłodą. Dzięki temu maluchy nie mogły uciec. Tylko mała Maela zwykle zostawała w gnieździe i nie była zainteresowana bieganiem po grocie.
Gdy Laja przybyła, Szara przywitała ją skinieniem łba. Nie minęło jednak wiele czasu aż w grocie pojawił się Saix. Ostatnimi czasy nie widywała go zbyt często bo nie za bardzo miał wstęp do schronienia lwiątek a on większość czasu spędzał na patrolach.
- Och, cześć - odezwała się Szara po czym podeszła do łowcy i otarła się łbem o jego kosmaty kark. Potem jednak odwróciła się żeby wrócić do pozostawionego przez niego mięsa. Stwierdziła, że najpierw się naje, potem z nim pogada.
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

#52
11-08-2015, 23:53

Co jak co, ale ostatnie 3 tygodnie dla niej były co najwyżej niezwykłe. Zacznijmy może od tego, że wraz z rodzeństwem pojawiła się na świecie. Potem, ha, co za niespodzianka! Wcale nie było tak ciemno, jak się jej wydawało. Wszystko miało swój kolor, nawet ona! Już zdążyła zauważyć, że mama i jej rodzeństwo mają inne futerka. Co następnie? Otóż to, co w przyszłości miało stać się zmorą młodych rodziców- a więc młode uświadomiły sobie, że łapki służą nie tylko do ugniatania brzucha mamy, oj nie.
Już teraz potrafiły zrobić z nich użytek. Jedne chętniej ( ot chociażby starszyzna miotu) a drugie póki co, wolały wszystko obserwować z bezpiecznego miejsca (jak chociażby złotooka lwiczka).
Do momentu gdy Giza nie podniosła się, była zajęta obserwowaniem bujającej się białej kity- o złapaniu jej mogła co najwyżej na razie pomarzyć. Większe próby po prostu kończyły się wywrotką.
Teraz natomiast z nieufnością przyglądała się dużej, czarnej kupie futra. Widziała to coś codziennie, słyszała głos tego czegoś, a mama jakoś jeszcze nie wytłumaczyła, o co chodzi. Nie to co ciocia Laja, która czasami z nimi zostawała.
Z jednej strony kusiło ją, żeby iść za mamą, a z drugiej strony...
Ciche, tęskne miauknięcie wydobyło się z jej gardziołka.
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

#53
12-08-2015, 00:17
Prawa autorskie: Salvathi

Shida rosła, a z każdym dniem stawała się coraz odważniejsza i śmielsza. Nietrudno było zauważyć, że lwiczka jest tą dominującą, bo nawet jej większy i starszy brat był wobec niej uległy. Ciemna była zadziorna i większość czasu dokuczała rodzeństwu. Jej najczęstszą ofiarą padała najmniejsza z rodzeństwa, jednak ktoś zawsze przerywał młodej zabawę. A to mama, a to ta druga lwica. Młoda nie rozumiała jeszcze jaką rolę pełniła Laja, dla niej była tą, która psuje zabawę. Do mamy nie miała jednak pretensji. Z jakiegoś powodu nie umiała jej się sprzeciwiać. Ale medyczka była czymś zupełnie innym.
Wszędzie jej było pełno, najczęściej jednak gnała do wyjścia mając nadzieje, że tym razem ktoś jej nie złapie. Nikt nie miał pojęcia jak bardzo Shida nienawidziła tego głupiego konaru. Ile dałaby za dłuższe i silniejsze łapy. Wtedy mogłaby go przeskoczyć i biec tak szybko, że nie dogoniłby jej nawet wiatr!
Ten dzień był specjalny. Właśnie tego dnia lwiczka czuła, że nastąpi postęp. Że z jej gardzieli wyjdzie pełne słowo, a nie jakieś strzępki. Tak, mowa sprawiała jej kłopot. Literki skręcały jej język, a najprostsze słowa były dla niej kłopotem. Warto napomknąć, że jeszcze nie wydukała "mama" czy "tata", a już raz udało jej się (całkowicie przez przypadek) wysunąć pazurki.
Shida kochała Gizę. Było to tak silne uczucie, że czasem miała ochotę przytulić się do mamy tak mocno, by ta straciła oddech. Dlatego też nie było zaskoczeniem, że kiedy Szara podeszła do Saix'a by się przywitać Czarna poszła za nią. Co prawda nie rozumiała, że ten czarny lew jest jej ojcem, ale czasem czuła jego zapach w pobliżu, zupełnie jakby przechodził obok. A może nawet ich odwiedzał, a ona nawet tego nie zauważała będąc zajęta dokuczaniem rodzeństwu? W dodatku jej ukochana mama zdawała się lubić lwa, więc Shida również go lubiła. Czarna stanęła koło konaru. Zerknęła tylko do tyłu na najmłodszą siostrę i zrobiła w jej stronę grymas. Potem znów przeniosła swe dwukolorowe ślepka na Saix'a. Nie była onieśmielona czy przestraszona, ani nawet ostrożna. Jej dwukolorowe oczy rozbłysły ciekawością.
- Mama! - pisnęła głosem, który rozdzierał bębenki (coś jak Bieber podczas mutacji XD), a pyszczek rozpromienił czarujący uśmiech.
Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

#54
12-08-2015, 00:53

Tjalve ziewnął szeroko, otwierając paszczękę.
Młodzian rósł jak na drożdżach, był zdecydowanie największy z całego miotu. Miało to swoje plusy bowiem samczyk miał dzięki temu również najwięcej siły. A co za tym idzie, jeśli chciał mieć lepsze miejsce do spania, to je dostawał. Nie dawał sobie też generalnie wchodzić na głowę, jedynym niejako wyjątkiem była jego najstarsza siostra, która wykazywała się niezwykłą charyzmą i odwagą. Podobało mu się to, dlatego kiedy różnooka wymyślała jakieś zabawy, Tjalve zaraz do niej dołączał. Nawet jeśli było to dokuczanie ich dwóm młodszym siostrom, a w większości przypadków - najmłodszej z nich.
Samczyk znał obecnie dwa tryby aktywności: nadpobudliwy albo sen. Serio, kiedy nie spał, to go wszędzie nosiło. Na swoich nadal nieco przykrótkich łapach skakał po mamie, po ciotce, po młodszym rodzeństwie albo ogółem biegał po jaskini. Na szczęście szybko się męczył więc zaraz potem znów zapadał w sen.
On także rwał się już na zewnątrz, chciał przejść przez konar który zagradzał im drogę. Raz nawet, kiedy mama się zagapiła, próbował się na niego wspiąć ale jedyne co mu się w sumie udało, to oparcie się przednimi łapami o korę. Nawet się od ziemi nie oderwał!
Dziś był jednak jeden ze spokojniejszych dni. Tjalve drzemał sobie przy boku mamy, dzięki czemu liczba oprawców małej Maeli zmniejszyła się o jeden. Nie na długo oczywiście, bo szary samczyk obudził się kiedy tylko do groty wszedł czarny lew. Ten osobnik odwiedzał ich ostatnio dość często, mama go lubiła, ciotka chyba też, w każdym razie nie przeganiały go z jaskini. Tjalve też więc postanowił wybadać kim jest ten dziwaczny osobnik. Już raz czy dwa do niego podszedł, wysuwają nosek i próbując go obwąchać. Czarny zdawał się robić to samo i Tjalve chyba nawet kiedyś usłyszał od niego mruczenie.
Dziś jednak bardziej zainteresował się tym, co przyniósł samiec. Szary lwiak zaczął obwąchiwać mięso i nawet skubnął go troche, mimo że nie miał jeszcze kłów. Potem przebierając wielkimi choć krótkimi łapskami pobiegł za Shidą. Pacnął ją łapą. Wydawał sie nieco zdziwiony dźwiękiem który wydała siostra.
Megara
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 miesiące. Liczba postów:15 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

#55
12-08-2015, 12:50
Prawa autorskie: Caraluca/ Liokat

Z młodziutką Megarą nie było inaczej. Ona również rosła, starając się dorównać starszemu rodzeństwu i zarazem przegonić młodszą od siebie Maela. Los chciał, aby urodziła się trzecia. Nie była tą najstarszą, ponieważ przegonił ją Tjalve, który rozmiarami przewyższał ją, jak i pozostałe siostry. Jednakże nie była też tą ostatnią, więc była nieco większa od złotookiej Maeli. Z tą siostrą utożsamiała się najbardziej- Shida bardzo dużo czasu spędzała przy ich bracie, zaś Megarze pozostało zbliżyć się do Maeli. Dlatego też przez ostatnie trzy tygodnie starała się pogłębić więzy, które łączyły ją z brązową. W sumie były do siebie całkiem podobne. Obie odziedziczyły drobną posturę Gizy, lecz to Megara była tą bardziej gadatliwą. Oczywiście jeśli do gadatliwości możemy zaliczyć mruknięcia, czy porozumiewawcze zerknięcia w stronę Maeli.
Dzisiaj odwiedził ich ten wielki, czarny lew. Megara ze zdziwieniem zlustrowała go błękitnymi ślepkami, po to żeby później przenieść pytający wzrok na matkę. Widziała tego samca już wiele razy, lecz nadal nie odczuwała względem niego żadnych, konkretnych emocji. Kiedy Saix położył przed Gizą pożywienie, czarna zmarszczyła cienkie brwi, z zaciekawieniem obserwując mięso. Nie zdziwiło jej, że Tjalve już znajdował się przy nim- taki już był. Zawsze wpychał nos w nie swoje sprawy. Dosłownie.
Shida też była odważna. To, że podeszła do nieznajomego niezwykle zdziwiło Megarę. Zamrugała zaskoczona, po czym oblizała nerwowo pyszczek. A co jeśli on jej coś zrobi? Co prawda niebieskooka nie miała odwagi siostry, lecz sama myśl, że Saix mógłby skrzywdzić Shidę lekko ją nabuzowała. Wiele nie myśląc, podbiegła nieporadnie w stronę starszej lwiczki, by potem stanąć koło niej i wydać coś na kształt prychnięcia w stronę samca. To było ostrzeżenie. Co, jak co, ale Megarze ten samiec nie przypadł do gustu.
[Obrazek: 33xbmev.png]
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

#56
13-08-2015, 00:56
Prawa autorskie: Dirke

Saix oblizał się parę razy. Odpowiedział na pieszczotę Gizy, sunąc pyskiem po jej szyi. Teraz szara mogła się w spokoju najeść. Oczywiście, Laja też tu była i pilnowała maluchów, ale dodatkowa para oczu zawsze się przyda, no nie?
Leżał więc sobie grzecznie i spoglądał na maluchy. Oczywistym było, że jego pojawienie się wzbudzi konsternację u lwiątek. Niby odwiedzał je od pewnego momentu codziennie, ale i tak patrzyły na niego jeszcze bardzo nieufnie. Nie dziwił się im i wcale ich nie popędzał. Poznały już jego zapach, wiedziały jak wygląda. Uznał, że kiedy będą gotowe, wtedy podejdą.
- Nie było dziś żadnych problemów? - rzucił pytanie w przestrzeń, więc odpowiedzieć mogła którakolwiek z lwic.
Potem jednak ponownie skupił się na lwiątkach. Maluchy były już całkiem spore, choć czarny martwił się o najmniejszą kruszynkę. Prawie nie opuszczała legowiska, szczególnie kiedy on był w pobliżu. Rozumiał to, w końcu mogła się go bać, ba, nawet na pewno tak było, ale jednak pozostałe jej rodzeństwo baraszkowało po grocie nawet w jego obecności. I o wilku mowa, cała trójka odważniejszych lwiaków zaraz zebrała się przy wyjściu z jaskini, tuż przy pniaku.
Był taki szczęśliwy że pomyśleli o tym z Gizą dużo wcześniej. Pień naprawdę pomagał utrzymać kocięta w środku. Bał się myśleć, ile Szara by miała roboty z upilnowaniem ich. Pewnie nawet z pomocą Lai miałaby ciężko. A tak? Kociaki siedziały w środku i był spokój. Póki nie będą na tyle duże, że rodzice będą już o nie spokojniejsi, czwórka rodzeństwa zostanie w jaskini.
Kiedy najstarsza trójka zbliżyła się nieco za bardzo do pniaka, Saix zagrodził im drogę swoim ogonem. Był to wyraźny znak, by wracali wgłąb groty. W razie potrzeby gotów był podnieść się nawet i zagonić ich bliżej matki nosem. Póki co jednak uznał, że ogon wystarczył.
Swoją uwagę skupił też na chwilę na najmniejszej lwiczce, Maeli. Ten maluch szczególnie go urzekł, może właśnie przez jej nieśmiałość?
W każdym razie położył łeb na ziemi, dzięki czemu niemalże dotykał nosem legowiska. Wydał z ciebie cichy, wibrujący pomruk. Chciał powoli oswajać maleńką ze swoją osobą. Poleżał więc tak przez kilka chwil a potem ponownie się odsunął, dając jej spokój.
Przeniósł wzrok na swoją najstarszą córkę, bo chyba właśnie zdaje się powiedziała pierwsze słowo? Przynajmniej pierwsze przy nim! No bo nie wiedział czy przy Gizie mała już sie nie odzywała. Na jego pysku odmalował się uśmiech.
- Bardzo ładnie. Mama. A teraz powiedz "tata". - pochwalił młodą i zachęcił do dalszych prób. Do niej także przysunął nos, dając jednak młodej okazję na odsunięcie się, gdyby się przestraszyła.
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

#57
13-08-2015, 01:56

No bo jakże, któż inny miał pchać swój ciekawski nos tam, gdzie nie trzeba? Oczywiście jej wredna, najstarsza siostra. Już teraz wiedziała, że musi trzymać się możliwie jak najdalej od niej. Wiadomo, może znajdzie sobie inne zajęcie jak dokuczanie jej. Widząc minę wywaloną w swoją stronę, lekko zmarszczyła brewki i fuknęła cicho. Jak zwykle. Co ona jej zrobiła?
Tjalve tak samo... może i był największy i najstarszy z nich. Ale skoro pozwalał jej włazić sobie na głowę to chyba i najgłupszy.
Podobnie jak pozostałe lwiątka zdziwiło ją to coś, co wydobyło się z gardła Shidy. Zaskoczenie jednak szybko zostało wyparte przez Megarę, która podeszła do nich. Gdyby Maela znała takie pojęcie jak "zdrajca" z pewnością użyłaby go teraz wobec siostry. A więc miała teraz ich wszystkich przeciwko sobie... poradzi sobie.
I ona zaraz zeszła na bok, gdy złote ślepka legły na czarnej sylwetce samca. Czy jej się wydawało, czy on był teraz bliżej niż wcześniej? I jeszcze się przysuwał!
Lwiczka cofnęła się pół kroku i przypadła do podłoża. Już nie uciekała jak wcześniej i nie próbowała się chować... po prostu obserwowała. W momencie gdy usłyszała ten znajomy dźwięk, jej łepek przekrzywił się delikatnie, a szare uszy "postawiły" się w zaciekawieniu. Nawet to spięcie powoli z niej schodziło. Jednak dopiero gdy tamten nie patrzył na nią, wyprostowała się i strząchnęła łebkiem, zmuszając postawioną, puchatą sierść do uległości. Nadal nie do końca ufała temu dużemu...
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

#58
13-08-2015, 02:18
Prawa autorskie: Salvathi

Shida wiedziała, że to pewnie jej brat za nią podąża. Zawsze tak było. I choć młodszym siostrom dokuczała, to brata lubiła. Może dlatego, że zawsze ją naśladował. Gdy Tjalve pacnął ją łapą zaznaczając swoją obecność, a może zachęcając do zabawy Ciemna odwróciła pysk w jego stronę i wydała z siebie ostrzegawcze miauknięcie. Gdyby umiała to pewnie by na niego ryknęła cicho, ale nie wiedziała jeszcze nawet, że wiek obdarzy ją tą umiejętnością.
Następnie wydała ten sam dźwięk w stronę Megary, tym razem dodatkowo używając uderzenia (co w wykonaniu jej nieporadnych łap było raczej pacnięciem). Jeszcze tego brakowało, żeby ją młodsza siostra broniła. Choć z początku bała się Saix'a, to widziała go już tyle razy i tyle razy była świadkiem uczuć Gizy względem niego, że strach gdzieś zniknął. Teraz była jedynie ciekawa kim był ten czarny lew i czy rzeczywiście był taki fajny jak się wydawał.
Nie spodobało jej się, że samiec podarował Maeli uwagę. Była najmniejsza z rodzeństwa, nigdy się nie bawiła, a dokuczanie jej było nudne. Shida nie rozumiała dlaczego lew zwrócił na nią uwagę. Dlatego też kiedy uwaga została znów skierowana na nią, mordka roześmiała się by zaraz wyglądać na nieco zdezorientowaną. "Tata"? Ciemna wielokrotnie słyszała słowo od Gizy, jeszcze na początku gdy z nimi rozmawiała i opowiadała różne rzeczy, ale nie miała pojęcia kim jest ten tajemniczy "tata".
Ciemna niepewnie podeszła do nosa Saix'a badając go uważnie wzrokiem. Miał podobny kształt jak mamy, ale był o wiele ciemniejszy. Dotknęła nosa łapką, szybko ją odsuwając, jakby bojąc się oparzenia. Zrozumiawszy, że jest to nos jak zupełnie każdy inny uśmiechnęła się.
- Mama! - pisnęła po raz kolejny atakując kichawę ojca.
Megara
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 miesiące. Liczba postów:15 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

#59
13-08-2015, 11:50
Prawa autorskie: Caraluca/ Liokat

Tak to się dziękuję za pomoc w ratowaniu? O nie, to Megarze się nie spodobało. Najpierw pokonuje swój strach przed samcem, aby pomóc starszej siostrze, a potem ta ją po prostu paca łapą? Bezczelność. Głośne prychnięcie wydostało się z pyska czarnej lwiczki. Shida sobie nagrabiła u niej. A trzeba przyznać… Robiła to już od miesiąca. Rzuciła jeszcze ukradkowe spojrzenie na samca, by potem przenieść je na dwukolorowe ślepia siostry. Mierzyła ją tak przez chwilę, by potem westchnąć i odwrócić się od niej. Postawiła kilka niepewnych kroczków, kiedy nagle jej ogon 'przypadkowo' smagnął zadek jej siostry. Może nie było to bardzo bolesne doznanie, ale na pewno nie obyło się bez żadnego odczucia. Posłała Shidzie cwany uśmieszek, po czym podeszła w stronę Maeli, jednakże nie siedziała tuż obok niej. Można powiedzieć, że zachowała odpowiednią odległość od każdego z rodzeństwa. Usadziła swój tyłek na ziemi, po to żeby z bezpiecznego miejsca obserwować ojca. Co prawda samiec był spory i pyskiem niemalże dotykał Maeli, lecz nie robiło to na Megarze wielkiego wrażenia. Mlasnęła cicho, kiedy usłyszała piśnięcie siostry i dziwne słowa lwa. Tata? Co to jest ten tata? Widząc, że Shida także przyswaja tą informację, sama postanowiła coś poczynić w stronę samca.
-Ta...-zaczęła cicho, lecz zanim dokończyła, na jej szarym pyszczku pojawił się grymas, a jej brewki zmarszczyły się. To wcale nie było takie proste, na jakie się wydawało. Westchnęła cicho, po czym zaczęła od nowa.
-Ta…ta.-no, teraz lepiej. Jeszcze raz.
-Tata.-wydobyło się z jej pyszczka. Jednak dalej nie rozwikłała tajemnicy tego słowa. Pytające spojrzenie błękitnych ślepi wylądowało na Saixie.
[Obrazek: 33xbmev.png]
Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

#60
13-08-2015, 22:19

Tjale położył po sobie uszy kiedy siostra na niego miauknęła. Sam fuknął na nią, ale z mniejszym przekonaniem niż sama czarna. Zmarszczył nos i odwrócił się od niej, choć zerkał na wszystkich przez ramię. Obserwował jak Megara, również najwyraźniej urażona przez Shidę, wraca w pobliże legowiska i siada nieopodal Maeli. A potem także jak najstarsza z lwiczek podchodzi do wielkiego samca. Obserwował ją z zaciekawieniem, sam bowiem parę razy podchodził już wcześniej w pobliże tego wielkiego lwa, ale jeszcze go nigdy nie dotknął. No i zainteresował się też tym, że lwiczka znów powtórzyła to słowo. Tak chyba ich rodzicielka siebie nazywała, ale nie sądził, że takie słowo może kiedykolwiek wyjść spomiędzy warg któregoś z jego rodzeństwa!
Kichnął i potrząsnął łbem. Szalone są, jedna z drugą, Megara też. Ona też coś powiedziała! Powtórzyła po tym wielkim samcu! Tjalve aż sam otworzył pysk, ale z jego gardła wydobyło się tylko kilka charknięć. Zmarszczył ponownie nos. No nie wiedział jak to zrobić, no ni cholery.
Zły na siebie i niejako na siostry, że one potrafiły więcej niż on, chciał podbiec do Shidy i pokazać, ze on też jest przynajmniej dzielny. Pech chciał, że kiedy ruszył z miejsca, potknął się o swoje nienaturalnie wielkie łapska. Przekoziołkował i wpadł prosto na Shidę, lądując na niej. Uznał, że można to od razu obrócić w zabawę, więc złapał jeszcze bezzębnymi szczękami za ucho siostry i pociągnął. Całkiem zapomniał, że też chciał dotknąć łapą tego wielkiego samca.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości