♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

#91
31-08-2015, 22:04
Prawa autorskie: Salvathi

Shida zrobiła skruszoną minę, a gdy tylko ojciec się odwrócił wystawiła język do siostry.
- Ale tato! - zaczęła i spojrzała na pień. - Tu jest nudno...
Marudziła po raz kolejny, jak od wielu dni. Spojrzała znacząco na Tjalve szukając w nim oparcia. Przecież mu też się nudziło, chociaż pewnie znudzenie było jedynie z powodu ciągłego marudzenia młodszej, ulubionej siostry. Ruszyła w stronę mięsa, mając nadzieję, że tym razem matka pozwoli jej zjeść pierwszej. W końcu dorosłe osobniki mają pierwszeństwo.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#92
01-09-2015, 06:33
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Och, co to był za miesiąc! Te małe, kochane szkraby rosły coraz bardziej i były proporcjonalnie do tego bardziej kłopotliwe. Poza tym, że nie ssały już mleka i chociaż tyle... bo by się zapłakała gdyby miała karmić je jeszcze miesiąc. Gdyby było ich mniej albo gdyby Tjalve był mniejszy... może podbrzusze mniej by ją bolało... Na szczęście młode miały już ząbki. Najgorsze było gdy te się dopiero im wyżynały, bo wciąż ssały a wybijające się mleczaki były ostre i raniły mamine sutki Gizy... Miała już tego dość, choć paradoksalnie nie pamiętała, czy była kiedykolwiek tak szczęśliwa jak wtedy gdy miała swoje kochane kuleczki przytulone do serca. Nie spodziewała się, że będzie tęsknić za tymi słodkimi, nieporadnymi kluskami. Teraz jej szkraby podrosły na tyle, że już gadały trochę i już biegały po całej grocie.
Tego dnia Szara starała się zabawiać młode, a to ogonem a to ganiała z nimi po grocie dbając o ich rozwój fizyczny. Szczególnie musiała uważać na Maelę. Zawsze kazała jej biegać i ćwiczyć nieco więcej od reszty bo chciała, żeby stała się silniejsza i sprytniejsza. W końcu nigdy nie będzie miała tyle pary w łapach co reszta jej rodzeństwa, ale miała inne atuty.
Młode miały już prawie trzy miesiące a to oznaczało, że zbliżała się chwila, w której będą mogły wyjść poza grotę. Giza też na to liczyła bo już powoli zaczynała nienawidzić tego legowiska, czuła się trochę jak w zamknięciu mimo iż mogła w każdej chwili przejść nad kłodą i pójść sobie gdzieś. Nie miała jednak serca zostawiać młodych na długo. Zawsze wychodziła na krótko. Napełniała w rzece tykwy wodą, które dostała od Laji a potem wracała z zapasem.
Właśnie przyszedł Saix, więc Giza przerwała zabawę. Dorosła samica od razu podeszła do złotookiego, żeby przywitać go czułością, ale skorzystała też z okazji żeby zabrać mu mięso. Tak, nudziło jej się powoli, więc pozwalała sobie na takie podchody. Impalę położyła między szalejące lwiątka. Zerknęła z dumą na swoje pociechy siadając obok swojego partnera.
- Może wybierzemy się na mały spacer? - Zagadnęła. - Oczywiście o ile masz czas.
Megara
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 miesiące. Liczba postów:15 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

#93
01-09-2015, 19:21
Prawa autorskie: Caraluca/ Liokat

Naburmuszona z powodu reakcji siostry, Megara postanowiła nie zostawić tego tak sobie.
-Taaato. Shida znowu wytyka mi język!-krzyknęła, posyłając później siostrze mściwe spojrzenie. Czarna lwiczka sporo urosła, lecz nadal była o wiele mniejsza i zgrabniejsza od starszej samiczki. Można rzec, że miała podobną budowę do Maeli. Obie były małe, a co za tym idzie zagrożone napaścią reszty rodzeństwa.
Błękitne oczy rozejrzały się po jaskini, by natrafić na impalę, którą Giza właśnie rzuciła im pod łapy. Megara szybko dobiegła do mięsa i zaczęła je prędko pałaszować- jeszcze Shida, albo Tjalve tu dobiegną to nic dla niej nie zostanie. Kiedy była w połowie zorientowała się, że Maela siedzi z boku i chyba obawia się podejścia do jedzenia. Samiczka oparła się czarnymi łapkami o impalę i mocno pociągnęła za jeden ze strzępów na brzuchu. Tak jak oczekiwała, mięso łatwo się rozerwało przez co w pysku lwiątka pozostał ciężki kawał zwierzyny. Megara podeszła w stronę młodszej siostrzyczki i rzuciła jej pod łapki oderwaną część. Posłała jej przy tym ciepły uśmiech, choć obleczony czerwoną krwią, której nie zdążyła zlizać po obiedzie.
Do uszu Megary doszły słowa Gizy. Obróciła łeb z zaciekawieniem, a jej źrenice odruchowo się powiększyły.
-Pójdziemy na zewnątrz?-palnęła, szczerząc się przy tym jak głupia. Jakby nie patrzeć wyjście na spacer to dla niej same plusy. Jeden- pozna nowe lwy. Dwa- będzie miała spokój od Tjalve i Shidy, bo oni na pewno pobiegną w inną stronę.
Czyż to nie byłoby cudowne?
[Obrazek: 33xbmev.png]
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

#94
02-09-2015, 16:21

Ostatni miesiąc był zarówno ekscytujący jak i męczący dla najmłodszej z miotu Maeli. Wszystko zajmowało jej nieco więcej czasu niż jej rodzeństwu, a to z kolei pocieszające nie było. Owszem, podrosła, można powiedzieć że "zmężniała", ale co z tego, skoro pozostali też rośli?
W każdym razie na tyle ile mogła, na tyle trzymała się z dala od problemów. Tak jak teraz właśnie, ze zmarszczoną mordką obserwowała kolejną tego dnia bójkę Shidy i Megary. Czy tej starszej nigdy się to nie znudzi? Przecież było tyle ciekawszych zajęć!
Ot chociażby zabawa w polowanie. Tu nie liczyła się tylko siła, ale też coś co ona uwielbiała- obserwacja i czekanie na odpowiedni moment na atak. A akurat cierpliwości dwójce starszych młodych natura poskąpiła.
W każdym razie słysząc głos taty, na pyszczku młodej pojawił się uśmiech a ona sama skupiła się na czarnogrzywym. No proszę, obstawił Shidę, przyniósł jedzenie, wszystko jest tak jak trzeba.
Nie pchała się do jedzenia, nie była głodna. Skoro już jednak niebieskooka przyniosła jej ten kawałeczek...
- Dzięki.
Nie zdążyła nawet nic więcej powiedzieć, gdy dobiegły do jej uszu słowa mamy. I na dobrą sprawę, jej reakcja była podobny do siostry. Złote ślepka zerknęły zniecierpliwione na tatę.
- Naprawdę?
Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

#95
03-09-2015, 01:23

Tjalve rósł po prostu jak na drożdżach. Już wcześniej przewyższał siostry wzrostem, ale dzięki troskliwej opiece Gizy, jeszcze tylko bardziej powiększył tę różnicę. Był też znacznie od nich silniejszy, o czym często przekonywały się dwie najmłodsze siostry, a czasem także i Shida. No bo w końcu czasami się siłowali nie? Ale w sumie niezbyt często. Może najstarsza siostra w końcu uznała, że w starciu siłowym nie ma z nim szans i po porostu dała sobie spokój? To by w sumie wyjaśniło dlaczego tak rzadko ostatnio mieli sparringi. Tjalve musiał się siłować z mamą, ale to nie było to samo co potyczka z kimś mniej więcej w twoim wieku!
Swoją drogą, teraz bardzo chętnie korzystał z rozrywek, które im zapewniała Giza. Ganiał za jej ogonem jak szalony, ogółem widać było, że przepada za ruchem. To ślady pazurów jego łap w największej ilości pokrywały konar zasłaniający wyjście. Zaczynał się irytować w tej jaskini, chciał już wyjsć na zewnątrz!
W środku zabawy z mamą, nagle wrócił ojciec. Tjalve zaraz porzucił jasną kitę Gizy, którą akurat udało mu się dorwać i podbiegł zaciekawiony do czarnego lwa.
Szary samczyk zerknął kątem oka w momencie kiedy Shida dostała od ojca burę. Ale musiał przyznać jej rację, w jaskini było tak strasznie nudno!
- Noo! Obiecałeś nas zabrać na zewnątrz! - zawołał. Po chwili jednak jego obiekt zainteresowania zmienił się. O Tjlave można było o nim powiedzieć, że zawsze był głodny, albo może to po prostu było łakomstwo? W każdym razie maluch zabrał się za wyrywanie kawałków mięsa dla siebie. Dopiero słowa mamy wyrwały go z jedzeniowego transu.
- Na spacer? Tak, tak, chodźmy! - zawołał.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

#96
03-09-2015, 01:41
Prawa autorskie: Dirke

Czarny był zachwycony reakcją na swoje przybycie. Poruszenie wśród maluchów, czułości na dzień dobry od Gizy, troche zamieszania, hałasy, ożywienie. Może nie było tego po nim widać, ale pękał z dumy, że ma taką rodzinkę. Nadal problemem pozostawał fakt, że Maela była taka malutka, Tjalve tak ogromny a Shida tak zacięta, ale miał nadzieję że w przyszłości się to wyklaruje. Na pewno będą zgraną paczką rodzeństwa, przecież trudno oczekiwać od maluchów, że od razu zrozumieją siebie nawzajem.
Mięso oddał Gizie bez żadnego sprzeciwu, w końcu było przeznaczone dla niej i dla młodych. On sam skubnął wcześniej, wolał mimo wszystko jednak jadać w samotności. W czasie posiłku, o ile czymś się nie zajęło małych, potrafiły naprawdę przeszkadzać.
- Nudno? - powtórzył po dwójce najstarszych. - Jestem pewien że mama wymyślała wam ciekawe zabawy! - odpowiedział.
Nie powiedział jednak tego bo chciał kategorycznie odmówić im wyjścia na zewnątrz. Raczej starał się pokazać im, jak bardzo Giza się dla nich stara. Takie maluchy potrafią tego nie zauważyć. No, ale co do wyjścia na zewnątrz... sam już to rozważał. W końcu faktycznie było tu już powoli ciasno - zważywszy na rozmiary Tjalve - a poza tym, Saix widział, ze choć Giza kocha małe nad życie, powoli się męczy.
- Megara, bardzo ładnie z twojej strony, skarbie ale proszę, obliż pyszczek - powiedział, kiedy zobaczył że lwiczka z białymi końcówkami uszu daje najmłodszej kruszynce trochę mięsa. Potem odwrócił łeb w stronę Gizy. Wysłuchał co miała do powiedzenia a potem spojrzał w dół na cztery puchate kulki, patrzące na niego błagalnie.
- Szczerze wam powiem, sam to rozważałem. Macie rację, nie można was tutaj więcej trzymać. - mruknął. aż się łezka w oku kręciła, przecież tak niedawno dopiero się urodziły! - Trzeba was poznać z resztą stada.
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

#97
03-09-2015, 23:44
Prawa autorskie: Salvathi

Upewniwszy się, że ani Giza ani Saix nie widzą, przedrzeźniała Megarę imitując jej ruchy warg i robiąc przy tym teatralne miny.
- Poznamy stado? - zapytała podekscytowana. Stado było ich rodziną, a rodzina była duża i silna. Cieszyła ją ta myśl. Choć Tjalve był dobrym towarzyszem, to posiadanie wspólnego języka jedynie z nim z czasem stało się monotonne. Nawet dokuczanie siostrom, czy ciągłe próby ucieczki z jaskini nie zadowalały już Ciemnej. Potrzebowała zmiany.
Nie przejmując się młodszym rodzeństwem zaczęła jeść, wiedząc, że żadna z młodszego rodzeństwa nie odważy się jej sprzeciwić. Starszy brat miał tylko ją i mamę, więc chcąc nie chcąc musiał grać według jej zasad - albo wcale. Shida była całkowicie świadoma stanu rzeczy i nierzadko go wykorzystywała.
Jeśli ktoś uważa, że Ciemna jest wredna, to pozwolę sobie wyprowadzić jegomościa z błędy. Może i dokuczała rodzeństwu, może też po prostu musiała rozładować swoją frustrację, ale kochała swoją rodzinę najbardziej na świecie. Gdyby ktokolwiek wziął sobie za cel kogoś z jej bliskich... zabiłaby. To dotyczyło nawet najmłodszej, której Ciemna dokuczała najczęściej.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#98
04-09-2015, 21:13
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

- No - przeciągnęła zerkając na Saixa - skoro nie ma żadnych przeciwwskazań to jak tylko porządnie zjecie pójdziemy na spotkanie z resztą stada.
Zresztą ona też jeszcze nie zjadła, ale uznała, że najpierw zjedzą lwiątka a potem ona to, co zostanie. Zresztą mięsa było na tyle dużo, że mogła spokojnie poczekać na swoją kolej.
Tymczasem dostrzegła głupie miny, które robiła Shida do Megary. Natychmiast skarciła wzrokiem młodą czarnulę.
Sapnęła po czym znów spojrzała na swojego partnera.
- A jak dzisiejszy patrol? Mam nadzieję, że nic nam na zewnątrz nie grozi - dodała z lekkim przekąsem. Podeszła do impali gdy już młode napełniły swoje brzuchy. Liznęła poranione truchło, z którego uciekała posoka a dopiero potem wgryzła się w jędrne mięso antylopy.

// sorry, wena znów umarła
Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

#99
08-09-2015, 02:44

Tjalve z wrażenia aż zapomniał oblizać pysk po jedzeniu i teraz straszył swoją pokrwawioną mordką. Spojrzał uradowany na Shidę, kiedy ojciec powiedział im, że poznają stado. Aż podskoczył, podekscytowany.
- Ja już się najadłem! - zawołał głośno. Chciał jak najszybciej wydostać się z jaskini!
Może nie była to do końca prawda z tym najedzeniem się, w brzuszku nadal miał troche miejsca, ale to się nie liczyło! Liczyło się to, że po raz pierwszy mieli opuścić to ciemne miejsce, poznać kawałek świata na zewnątrz no i po raz pierwszy stanąć oko w oko z innym lwem z ich stada!
Tjalve pospiesznie się oblizał - nie można witać świata na zewnątrz z brudną mordą, no nie? - i zaraz uradowany pobiegł w stronę wyjścia. Jak wiele razy wcześniej, wysunął pazury i rzucił się na pień. Spróbował wspiąć się do góry i w końcu przejść przez konar. Zaraz jednak klapnął tyłkiem na ziemię. Wspinaczka wcale nie była taka łatwa, pieniek był dość gładki, nawet jeśli już wcześniej wyżłobiły go trochę pazurki młodziaków.
Tjalve odwrócił się i spojrzał wyczekująco na pozostałych - zarówno rodzeństwo jak i rodziców.
- No chodźmy!
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

09-09-2015, 16:19

Złote spojrzenie najmłodszej lwiczki krążyło między mamą i tatą. Może i była nieśmiała, mała, nieporadna i tak dalej... ale ona też była bardzo ciekawa tego, co było na zewnątrz. Chciała wiedzieć, czym dokładnie był patrol, granice. Przecież każdego dnia jej ojciec tam chodził, czasami też opowiadał. Mama mówiła o polowaniach i pozostałych lwicach. A ona chciała to wszystko zobaczyć! Przecież słuchać, a samemu zobaczyć...
Ciemny pędzelek ogona lwiczki przemknął kilka razy niecierpliwie po wydeptanej ściółce groty. Nawet to głupie zachowanie Shidy i popisywanie się Tjalve nie miało takiego znaczenia. Niech robią co chcą, byleby tylko mogli wyjść...
Podobnie jak starszy brat (co za wyjątek!) ona już nie była głodna. Nigdy nie należała do głodomorów, ale w obliczu obiecanej wycieczki tym bardziej ssanie w żołądku było niewyczuwalne. Na szybko pochłonęła ten skrawek mięsa otrzymany od Megary, po czym oblizała pyszczek i łapki. Przecież nie mogła iść brudna...
W końcu podreptała do ojca i otarła się lekko o jego łapy.
- Tato, możemy już iść?
Najchętniej wybiegłaby już, teraz... tyle że na drodze leżał im tamten pieniek...
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

10-09-2015, 15:46
Prawa autorskie: Dirke

Oj no rozczulał się strasznie kiedy widział te słodkie mordki wpatrzone w niego z taką nadzieją i oczekiwaniem. Aż się serce kroiło. Nawet gdyby teraz zmienił zdanie z jakiegoś konkretnego powodu, nie miałby chyba w sobie dość siły, żeby im odmówić. Z takim utęsknieniem wyczekiwały dnia kiedy w końcu będą mogły wyjść na zewnątrz!
Zerknął jeszcze na Gizę, kiedy ta zapytała go o patrol.
- Pogoda nie jest najlepsza, choć teraz jest już ładniej niż kilka dni temu. Ale poza tym nie było żadnych problemów. Granice są czyste. - odpowiedział jej. Nie było się o co martwić, maluchy mogły spokojnie wyjść na zewnątrz. A że pogoda, jak wspomniał, nie była najlepsza, pomyślał że wybiorą się do oazy. To było najlepsze miejsce do zapoznania maluchów ze światem oraz stadem. Bujna roślinność skryje ich przed ewentualnym deszczem, było tam spokojnie no i chyba najciekawiej! Okej, dla takiego malucha co to dopiero wyjdzie z nory to wszystko będzie ciekawie... ale na takiej sawannie mogą się szybko znudzić.
- Pewnie że tak - odpowiedział Shidzie. - Waszą drugą, jeszcze większą rodzinę.
Lwie stado było wspólnotą, wszyscy trzymali się razem. Wiedział, że inni członkowie nie mogli się doczekać, żeby w końcu zobaczyć małe Szarej i Czarnego. Choć maluchy nie przyszły na świat w najlepszą porę roku, i tak wszyscy cieszyli się na ich przybycie.
- Poczekaj jeszcze chwileczkę, aż Megara i Shida skończą jeść- powiedział, ocierając pyskiem po łebku i grzbiecie Maeli. Trochę zdziwiło go że nie chciała już jeść, tym bardziej że teraz miała okazję do spokojnego posiłku, a przecież najstarsza z sióstr zwykle jej to skutecznie utrudniała. No, ale skoro po kilku chwilach cała czwórka była już gotowa do wymarszu - Tjalve to już przecież od kilku chwil skakał jak sprężyna przy konarze - Saix poprowadził całą gromadkę do wyjścia. Z pomocą Gizy delikatnie przeniósł maluchy nad pniakiem, żeby mogły poznać nowy, piękny i śmiertelnie niebezpieczny świat.

ztx6 -> Oaza, Ogród
Megara
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 miesiące. Liczba postów:15 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

03-11-2015, 19:31
Prawa autorskie: Caraluca/ Liokat

Tymczasem Megara samotnie wróciła do domu.
Nie czuła się tego dnia najlepiej. Powoli snuła się w stronę domu licząc, że może mama przyniosła coś na ząb, że będzie mogła odpocząć.
Dotarłszy do jaskini pierwsze co, to zaczęła szukać jakichś resztek na posadzce, jednak głód sprawił, że nawet chrząstki i skóry się nie uchowały. Z wyjątkiem tych, które leżały na legowiskach, żeby było im miękko, ale Meg nie zamierzała nawet próbować ich podgryzać. Jeszcze tatuś albo mamusia zrobiliby się źli z tego powodu a przecież dużo łatwiej było poczekać, aż coś przyniosą. Może tym razem coś się uda. Nawet szczur.
Tymczasem lwiczka czuła się wyjątkowo słabo i niepewnie. Wcześniej co prawda czuła, że coś ją ukąsiło, jakiś owad, ale zlekceważyła to. W końcu było pełno much i komarów, zwłaszcza wieczorem, nic nadzwyczajnego. Ale teraz zaczęła się czegoś irracjonalnie bać więc z tego wszystkiego postanowiła wskoczyć na stare, dobre i duże legowisko, na którym przyszła na świat. Tam czuła się bezpieczniej, choć wcale nie lepiej na ciele.Dużo by dała, żeby rodzice byli tu z nią teraz. Nie wiedziała jeszcze, że zaczyna trawić ją gorączka a głód w niczym nie pomaga.
[Obrazek: 33xbmev.png]
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

19-11-2015, 22:23

Brązowo-szara lwiczka niczym wystrzelona z procy mknęła w stronę rodzinnej groty. Z jednej strony była zmęczona... ale z drugiej może uda jej się jeszcze złapać matkę bądź Megarę przed snem? Może jeszcze coś ustaliłyby przed jutrzejszym "polowaniem", byłoby naprawdę dobrze. Ustaliłyby chociażby, czy czekają na Shidę, nim pójdą na lekcję i zaryzykują spóźnienie się, czy też niech ich siostra robi, co jej się tam podoba.
Nie odwracała się w stronę ojca, nie sądziła, żeby ten mógł jej zrobić głupi kawał i nagle zniknąć, jak to robił Tjalve.
Będąc na kilkanaście kroków przed grotą, uśmiechnęła się szeroko. Meg już była! Czuła jej zapach! Io ile to było dla jej łapek możliwe, przyśpieszyła jeszcze bardziej. Zgrabnym susem znalazła się najpierw na, a potem za konarem. Teraz to nawet jej nie sprawiało najmniejszego problemu. Może powinni go odciągnąć...? Zwolniła gwałtownie, czując już pod opuszkami miękką sierść. No i...
Przypadła niżej do ziemi, ze wzrokiem wbitym w starszą, śpiącą siostrę. Z nią akurat na takie żarty mogła sobie pozwolić... zwłaszcza, gdy miała taki dobry humor jak teraz. No i przede wszystkim miała wspaniałą okazję! Maya tyle razy mówiła, żeby być czujnym! A ta spała mimo tego całego hałasu, który Mel narobiła.
Skradała się powolutku, starając się zachowywać jak najciszej... hej, chyba szło jej naprawdę dobrze! Aż w końcu zdecydowała się na skok. Z wesołym warknięciem wybiła się tylnymi łapami z podłoża, by wylądować przednimi opartymi na barku czarnej i lekko targając ją za ucho.
Jednak... coś było nie tak. Dopiero po chwili złotooka burknęła pytająco i wypluła małżowinę siostry. Co jest? Cofnęła się o krok.
- Megara, nie żartuj sobie! Raz przyznaj, że cię zaskoczyłam...
Brewki samiczki zmarszczyły się gniewnie. No tak. Teraz będzie tak leżeć i udawać, że nic, zupełnie nic się nie stało. Okrążyła niebieskooką kilka razy dookoła, trącając ją nosem, lekko łapą. Coraz mniej było jej do śmiechu. W końcu zatrzymała się tuż przy pyszczku czarnej, powietrzem z nozdrzy co jakiś czas łaskocząc jej policzek. To zawsze działało.
Nie tym razem. Maela cofnęła się kilka kroków, by w końcu boleśnie otrzeć się grzbietem o skałę. Coś było bardzo nie tak...
Ale co powinna zrobić? Zostać, biec po mamę, tatę czy Laję? Czy powinna cokolwiek zrobić?! Złote ślepka zeszkliły się w przestrachu.
W końcu to jej łapy zadecydowały. Po raz kolejny pędem ruszyła w stronę rzeki ( tym razem potykając się i wywracając przez konar), licząc że znajdzie Saixa.
- Taatooo!
Nie walczyła już nawet ze szlochem.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

21-11-2015, 13:52
Prawa autorskie: Dirke

Saix równiez miał bardzo dobry humor. Chwilowo wszystkie troski odeszły w niepamięć. On czerpał radość z takich chwil jak ta, zbierał energię na mierzenie się w kolejnymi problemami. Z trudami wynikającego z głodu, nieprzyjaznej pogody, kłopotów jakie na pewno w przyszłości sprawią Shida i Tjalve...
Obserwował jak Maela radośnie biegnie przed siebie. Pozwolił jej się wyprzedzić, niech sobie mała jeszcze polata. Im bardziej się wybiega, tym lepiej potem będzie spała. Rozczulała go ta kruszynka. Dlatego obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby pomóc jej dorosnąć i stać się silną i zaradną lwicą. Tymczasem jednak była nadal maleńka, dlatego czarny samiec utrzymywał od córki taki dystans, by móc chociaż widzieć czubek jej ogona znikający wśród traw. Nie to, żeby jej nie ufał, że gdzieś nagle pobiegnie. Po prostu wolał mieć pewność, że nic się nie stanie w drodze do groty. Tak czy siak, został jednak dość sporo w tyle. Przez myśl mu przeszło, że w sumie mógł się z Maelą pobawić w wyścig, jeśli mała by go wygrała, na pewno bardzo by się ucieszyła. Co z tego, że nie byłaby to gonitwa do końca fair, bo dałby jej dużo fory?
Rozluźnił się, kiedy znaleźli się już w okolicy groty. W końcu co złego mogło się stać tutaj? Zobaczył jeszcze jak Maela wykonuje zgrabnego susa i wskakuje na pień drewna, i wtedy ogarnął go już błogi spokój. Nie wiedział co prawda czy Giza i reszta małych wrócili już do jamy. Wtedy to już w ogóle byłby szczęśliwy, możliwość odpoczynku w gronie rodziny była dla niego nadzwyczaj cenna. Chociaż zdawał sobie sprawę że póki dwa najstarsze szkraby nie poszłyby spać, w grocie panował by istny chaos.
Jeszcze co do pniaka, to Saix wcale nie sądził, by odciągnięcie go było konieczne. Drewko nie służyło bowiem jedynie zabezpieczeniu, by lwiątka, kiedy były młodsze, nie wychodziły same z nory. Było to także zabezpieczenie anty powodziowe. Co prawda rzeka w tym miejscu nigdy nie podniosła się tak wysoko, by zalać tę jaskinię, ale zarówno Giza jak i Saix spali spokojniej, wiedząc, że jednak mają coś, co może zabezpieczyć ich dom przed zalaniem.
Czarny lew nie skierował się od razu do jamy. Podszedł do płytkiego brzegu rzeki i pochylił się, by ugasić pragnienie. Wokół panowała cisza, przerywana tylko świergotem jakiegoś ptaka, delikatnym pluskaniem rzeki oraz szumem wiatru, który targał długimi źdźbłami traw. No po prostu istna sielanka.
Oczywiście do czasu.
Saix poderwał łeb błyskawicznie, mimowolnie wysunął pazury, odwrócił się w stronę jaskini, z której właśnie, potykając się prawie o własne łapy, wypadła Maela. Czarny od razu ruszył na spotkanie córki. Odległość nie była jakoś wybitnie duża, dlatego zaraz przypadł do małej, jedną łapą przyciskając do swojej piersi. Przerażenie w jej głosie sprawiło, że zamarło mu serce.
- Już dobrze, powiedz, co się stało? Coś jest w jaskini? Jakiś wąż? Nic ci się nie stało? - zapytał zaraz, chcąc dociec, skąd ten szloch. Zaczął też szybko sprawdzać, czy Maela doznała jakichś obrażeń. Miał nadzieję, że jeśli zgadł z tym wężem, to mała nie została ugryziona.
Siedział za daleko, żeby czuć zapach dobiegający z jaskini.
Posadził córkę i zaczął wylizywać jej zapłakany pyszczek, chociaż sierść na karku miał już zjeżoną. Był wyraźnie zaniepokojony, ale najpierw musiał zająć się roztrzęsioną lwiczką.
Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

21-11-2015, 23:03

Wcisnęła się w pierś ojca jedynie na chwilę, ulegając swojej panice. Fakt, że Saix również okazał zaniepokojenie, tylko utwierdził ją w przekonaniu, że coś jest nie tak. Po kilku pierwszych liźnięciach, które wylądowały na jej pyszczku, wyciągnęła łapę i położyła na zbliżającym się nosie taty.
- Meg... nie chce się obudzić - wydusiła szybko z siebie.
Przecież musiała coś zrobić... i to teraz, już! Nie mogła się mazać. Tata musiał iść pomóc... a jej nic nie było, przecież widział! Złote, załzawione ślepka spojrzały na czarnego. Musiał coś zrobić.
Nie czekała już na nic, wyrwała się z objęć strażnika i ruszyła w stronę groty.
Oby tylko Megara robiła sobie żarty.
A jeśli ona znów dała się nabrać...


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości