Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
05-08-2015, 18:49
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
Na obrzeżach ognistego lasu rośnie wielki baobab. Samotnicze drzewo rośnie paręnaście metrów od reszty drzew. Jego stary pień został wydrążony przez czas, przez co idealnie pełni funkcje domu, w tym wypadku pustelni Maevy. Grunt dookoła drzewa został dokładnie wysprzątany.
Po wejściu przez szczelinę w pieniu ukazuje się niespodziewany widok. Wióry, które zaśmiecały wnętrze zostały sprzątnięte, a lokum w widoczny sposób podzielony. Przy lewej ścianie jest legowisko, tymczasowo zaścielone liśćmi i piórami. Miejsce to jest zakryte z każdej strony, więc wiatr nie dręczy śpiącej. Po prawej Maeva ma swoją spiżarnię, a na wprost od wejścia lwica przyjmuje swych gości. Raczy tam ich wodą i strawą oraz udziela rad. [ Dodano: 2015-08-07, 02:38 ] Lwica wciąż była pełna niepewności co do swojej decyzji o osiedleniu się. Nie chodziło o baobab, a o tą krainę. Czyż lwy nie powinny być widoczne wszędzie, bawić się i dzielić szczęściem? Nie umiała wystarczająco by zasadzić nowe ziarenka w miejscach uschniętych drzew. Nie było to też jej zadanie i nawet jeśli chciała to nie mogła. Integrowanie w naturę tutejszych lwów i politykę stad byłoby nieprofesjonalne. Jej przeznaczone było udzielanie rad i użyczanie głosu rozsądku. Alexis z pewnością miałaby tu sporo roboty. Krocząc niepośpiesznym krokiem ku swej pustelni Maeva rozglądała się dookoła. Pewna była, że nowy mieszkaniec zaciekawił obecnych lokatorów. Zdziwieniem więc dla niej było kiedy nie dojrzała nikogo, nawet z natury ciekawskich małpek. Stanęła niepewna tutejszych zwyczajów. Być może lwy przychodzą i odchodzą tak szybko, że już nikt nie zwraca na to uwagi. Pokręciła łbem z niedowierzaniem i westchnęła cichutko. Miała pewnego rodzaju przeczucie, że nie będzie tutaj potrzebna. A nawet jeśli to znajdzie się ktoś kto nie uszanuje jej zasad. Cieszył ją jednak fakt, że udało jej się znaleźć idealne miejsca do zamieszkania. Nie było tu żadnych kotowatych czy psowatych, co oznaczało, że ziemia nie należy do czyjegoś terytorium. Choć ona sama nie miała problemu z dzieleniem domu wiedziała, że niektóre kotowate, przykładowo lamparty, nie akceptowały nikogo na swoich ziemiach. Szmaragdowy oczy szybko przyzwyczaiły się do ciemności w ognistym lesie, poruszanie się po nim nie sprawiało jej już żadnego problemu. Zdawała sobie jednak sprawę, że jasne umaszczenie nie zapewnia jej żadnego kamuflażu przez co była narażona na ataki mniej przyjaźnie nastawionych osobników. Rozłożyła się na swoim prowizorycznym legowisku i zamknęła ślepia. Czas na drzemkę. |
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
10-08-2015, 22:32
Prawa autorskie: Kium
Można? :v
__ Vader wracał właśnie z polowania. Nie był jednak zbyt zadowolony, gdyż polowanie nie powiodło się. Po raz kolejny... Szedł powoli przez sawannę w konkretnym kierunku. Zaraz po polowaniu zauważył całkiem spory Baobab na obrzeżach lasu. To właśnie do niego zmierzał. Chciał jak najszybciej odpocząć po polowaniu, aby jutro móc znowu spróbować swych sił. Co prawda Vader nie wiedział czy to wielkie drzewo nie należało do czyjegoś terytorium. To jednak go nie obchodziło. Był tak rozwścieczony, że mógłby nawet walczyć z lwem o to miejsce. Nie mogło już być gorzej. To było czwarte polowanie z rzędu, które nie powiodło się lampartowi. Wczoraj jednak los się trochę uśmiechnął do czarnego kota, bo znalazł jakieś dość stare resztki zebry. Co prawda nie napełnił tym żołądka, ale zyskał troszkę sił. Gdy był już blisko Baobabu, Vader coś wyczuł. Już wiele razu czuł podobny zapach, zapach lwa. A więc tak jak myślał, ktoś tu jednak jest. Lampart nie przestraszył się jednak. Wiedział, że jeśli to dorosły samiec to prawdopodobnie nie ma z nim szans, szczególnie, że od czterech dni właściwie nic nie jadł. Vader fuknął i ruszył dalej. Gdy doszedł pod drzewo zauważył śpiącą w nim białą lwicę. A więc mam może jakieś szanse jeśli dojdzie do walki. - pomyślał. - Nie wygląda na to, żeby ktoś tu jeszcze był. Najwyraźniej jest samotnikiem. Podszedł bliżej drzewa i warknął dosyć głośni chcąc zwrócić na siebie uwagę. |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
11-08-2015, 23:41
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
//Ależ oczywiście :3//
Z drzemki wyrwała ją czyjaś obecność. Szara podniosła się spokojnie i przeciągnęła. Poprawiła swój totem. Następnie, kompletnie nic sobie nie robiąc z warkotu przybyłego, wyszła z wnętrza konara i głęboko zaciągnęła się świeżym, wieczornym powietrzem. Choć obrzeża ognistego lasu jeszcze nie pogrążyły się w mroku to już zdawało się móc wyczuć nadchodzący chłód. Jej szmaragdy szybko odnalazły gościa, a pysk rozpromienił ukazując przy tym lekkie "zmarszczki", które już zdążyły ją dopaść. - Witaj, nieznajomy. - przywitała się skinięciem pyska, coby okazać szacunek. - Miano moje to Maeva. Od nikogo nie wymagała kultury. Nie musiał się przedstawiać czy witać. Jeśli potrzebował pomocy to szara musiała mu jej udzielić. Cena zaprzysiężenia. Wyzbyć się własnych pobudek i opinii, nie pozwolić sercu przejąć kontroli. Być głosem rozsądku. I choć ona miała wyuczoną kulturę i uprzejmość, a także otwartość, to wiedziała, że niektórzy o takich rzeczach nie mieli pojęcia. Jakoś musiała to znosić, choć musiała przyznać, że była to najprawdopodobniej najgorsza wada bycia zaprzysiężonym. - Co się do mnie sprowadza, pantero? - zapytała wciąż uprzejmie. Obowiązkiem jej było przyjąć każdego, niezależnie od gatunku. W młodości Maeva była bardzo zaintrygowana lampartami i ich wszelakimi odmianami. Do czasu aż podeszła za blisko młodych i ich matka nieźle skopała szary tyłek. Były to jednak czasy dalekie, kiedy jeszcze nie miała totemu, a przyszłość doradczyni stała pod znakiem zapytania. |
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
12-08-2015, 20:40
Prawa autorskie: Kium
Gdy Vader warknął, leżąca w drzewie lwica poruszyła się i podniosła. Rzeczą, która przykuła uwagę lamparta był jakiś naszyjnik w kształcie sowy, zawieszony na szyi kocicy. Stali tak naprzeciw siebie, aż w końcu lwica odezwała się. Wyglądało na to, że nie ma zamiaru przeganiać lamparta ze swojego terytorium. A może ten teren nie należał do niej? To jednak było nie ważne. Lwica wyglądała na przyjaźnie nastawioną, tak więc Vader postanowił trochę się rozluźnić i odpowiedzieć uprzejmością na uprzejmość.
- Miło mi cię poznać, Maevo. Ja natomiast na imię mam Vader. - To powiedziawszy skłonił lekko łeb. Gdy go podniósł spojrzał w oczy szarej lwicy. Po chwili znowu się odezwała. Emanowała takim spokojem jakby niczego i nikogo się nie bała. Pantera spojrzała na nią i odpowiedziała na pytanie. - Tak właściwie znalazłem się tu przypadkiem. Wracałem z polowania, nieudanego polowania... - To powiedziawszy poczuł, że jego żołądek domaga się szybko jakiegoś pożywienia. Zignorował to jednak i kontynuował. - Zauważyłem ten Baobab i pomyślałem, że będę mógł na nim trochę odpocząć, zanim wyruszę na kolejne polowanie. Jednak widzę, że teren wokół drzewa nie jest pusty. Jeśli dobrze rozumiem jest to twoje terytorium, Maevo? |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
12-08-2015, 21:11
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
- Cały zaszczyt po mojej stronie. - dygnęła lekko, jednak niemal niezauważalnie. Czynność wyuczona. Powinna doradzać królom, ale los chciał dla niej czegoś innego. Meava nie mogła wiedzieć, że los ją uratował przed rozpaczą. Nie miała pojęcia jak byłaby traktowana przez brata. Los ją oszczędził.
Szara z uwagą wysłuchała krótkiej opowieści Vadera. Pokiwała ze zrozumieniem pyskiem. Wzrok jej podążył w stronę ognistego lasu, zupełnie jakby coś zauważyła. Zaraz jednak ocknęła się. Nie uszły jej uwadze odgłosy żołądka czarnego, który jedynie potwierdzał jego opowieść. - Wejdź, zapraszam. - wyszła na zewnątrz by ten mógł wejść do środka. Uśmiechnęła się uprzejmie. - To drzewo jest moim domem, jednak nie mam żadnego terytorium. To oznaczałoby, że muszę go bronić. U mnie każdy znajdzie schronienie, spokój i pomoc. Wytłumaczyła całą sprawę dość jasno. Chwilę jeszcze patrzała na Vadera, przyjaźnie i otwarcie. - Wejdź, odpocznij. Może legowisko nie jest najwygodniejsze, ale nie powinno być najgorzej. Niebawem wrócę. - orzekła i zaraz zniknęła wśród ciemniejących drzew ognistego lasu. _ *około pół godziny później* Szara wróciła do baobabu, a jeśli Vader nie spał to już z daleko mógł wyczuć zapach świeżej krwi. Doradczyni niosła w swym pysku dziką świnię. Osobnik ten mógłby starczyć dla dwojga, lub i jednego wyjątkowo głodnego lamparta. Wejście lwicy do środka było dość niezgrabne, jeszcze nie do końca przyzwyczaiła się do tego wąskiego wejścia. Położyła zdobycz na wprost i oblizała pysk. - Proszę. Jeśli chcesz możesz zwyczajem zjeść na drzewie. - cóż, na coś się zdała młodociana ciekawość. Usiadł gdzieś z boku by wyczyścić się z krwi i pozwolić Vaderowi na spokojny posiłek. |
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
14-08-2015, 22:10
Prawa autorskie: Kium
Okazało się, że Maeva nie była taka sama jak większość lwów, które Vader w życiu spotkał. Była bardzo miła i choć ledwo go znała rozmawiała zachowywała się jakby znali się od wieków. Gdy tylko jego żołądek dał o sobie znać lwica wyszła z drzewa i pozwoliła mu wejść do środka. Jej uprzejmość bardzo zadziwiała lamparta. Poznała go kilka minut temu, a już pozwoliła mu wejść do swojego legowiska. Vader podszedł powoli do szczeliny w drzewie i wysłuchał do końca szarej lwicy.
A więc nie ma stada, ani terytorium... Rozumiem obronę terenu, ale dla czego nie należy do żadnego stada...? - pomyślał lampart. Wiedział jednak, że nie należy o to pytać. Skoro Maeva nie zadaje mu na razie żadnych pytań to on nie będzie się wtrącał w jej prywatne życie. Szara lwica jeszcze raz zaprosiła go do środka i zaproponowała odpoczynek, po czym przeprosiła go i weszła w las. Lampart spojrzał w głąb baobabu, jednak nie skorzystał z zaproszenia. Jak to jego gatunek miał w genach wolał spać na drzewie. Tam czuł się bezpieczny. Wiedział, że tam nic nie powinno mu się stać. Spojrzał w miejsce, w którym lwica weszła w las, po czym wdrapał się na drzewo i położył na jednej z jego gałęzi. Postanowił, że odpocznie tak jak poradziła mu to Maeva. Ziewnął jeszcze przed snem odsłaniając białe zęby, po czym położył łeb na gałęzi, zamknął oczy i zasnął. Nie spał długo. Obudził go wspaniały zapach. Zapach, którego nie czuł już od wielu dni. Woń świeżej krwi. Zeskoczył szybko z drzewa i spojrzał w las, z którego to dochodziła owa woń. Zaraz z lasu wyszła Maeva niosąc w pysku dziką świnię. Lampart był zaskoczony. Dopiero co go poznała, a zrobiła dla niego coś tak wielkiego. Vader wiedział, że nie może tego tak zostawić. Będzie musiał odpłacić lwicy za ten dar czy będzie tego chciała, czy nie. Wszedł za Maevą do drzewa, gdzie lwica położyła świnię i pozwoliła mu się poczęstować. Choć skręcała mu żołądek, Vader nie ruszył świni. Spojrzał na szarą lwicę i powiedział do niej. - Ty pierwsza Maevo. To twoja zdobycz. Skoro tyle czekałem zaczekam i teraz. Dlatego zjedz tyle ile ci potrzeba, a ja pożywię się tym co zostanie. - aby zachęcić lwicę do tego by zjadła pierwsza dodał jeszcze: - W dodatku nie potrzebuję takiej ilości pożywienia co inne lamparty. Mój organizm przyzwyczaił się do zaspokajania głodu niewielkimi ilościami pokarmu. Smacznego. - powiedział spoglądając na lwicę. Sam zaś usiadł i czekał na odpowiedź Maevy. |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
14-08-2015, 23:02
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
Lwica westchnęła cicho. Ach te lamparty. Podeszła więc do świni, urwała przednią nogę, byleby czarny nie poczuł się urażony. Odeszła kawałek i położyła się, stare kości strzeliły cicho przy kontakcie z twardą ziemią.
- A teraz jedz i nie chcę już słuchać żadnych wymówek. - posłała mu uprzejmy uśmiech. Sama zajęła się swoim kawałkiem. Nie było na niej dużo mięsa, jednak Szara nie była głodna i wzięła kawałek świni by Vader mógł bez zahamowań najeść się. Po zjedzeniu wyniosła kości pozostałe z nogi, coby się muchy nie zleciały. Wyniosła ją gdzieś w trawy. Wróciwszy znów zajęła się kąpielą dokładnie wyczyszczając resztki krwi z jasnej sierści. Poczekała również by i on się najadł. - Tu możesz odpocząć i nabrać sił, mogę ci również coś upolować. Mogę też wysłuchać i doradzić. - powiedziała spokojnie siadając wyprostowana. |
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
15-08-2015, 12:24
Prawa autorskie: Kium
Vaderowi udało się doprowadzić do tego, aby Maeva poczęstowała się pierwsza. Gdy już urwała przednią kończynę i odeszła, lampart zabrał się za resztę świni. Oboje jedli w milczeniu. Lwica oczywiście zjadła pierwsza, a kości wyniosła na zewnątrz. Vader jeszcze trochę się posilał, aż w końcu właściwie nic nie zostało ze świni. Wtedy podobnie jak szara lwica wstał i wyniósł kości z pnia na zewnątrz, gdzie ukrył je w trawach.
Gdy wrócił Maeva jeszcze czyściła swoją sierść. Lamprat postanowił zrobić to samo. Gdy lwica skończyła odezwała się do czarnej pantery. On uważnie jej wysłuchał po czym przerwał kąpiel i odezwał się. - Chętnie skorzystam z twojej propozycji odpoczynku. Jeśli zaś chodzi o polowanie to teraz moja kolej. Skoro zrobiłaś dla mnie tyle dobrego to chciałbym się jakoś odwdzięczyć. I nie chcę słuchać sprzeciwów. - powiedział i uśmiechnął się lekko do lwicy. Przez chwilę także rozważał jej ostatnie słowa. W końcu postanowił, że nie ma właściwie nic do powiedzenia lwicy, a przynajmniej nie teraz. Dokończył kąpiel, po czym wstał i powiedział: - Jeśli ci to nie przeszkadza to odpocznę w gałęziach drzewa. Taka już moja natura. - zaczął wychodzić na zewnątrz, ale odwrócił się jeszcze na chwilę by coś dopowiedzieć. - Dziękuję ci Maevo. Za wszystko co dla mnie robisz. Jesteś pierwszym tak miłym kotem jakiego spotkałem w życiu. Po tych słowach Vader wyszedł w końcu z baobabu i wdrapał się na tą samą gałąź, na której odpoczywał wcześniej. Tam przeciągnął się po czym zasnął. |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
15-08-2015, 14:27
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
Szara już miała coś powiedzieć, sprzeciwić się, ale wiedziała, że nie ma sensu. Vader był uparty i honorowy, a tacy zawsze muszą się odpłacić. Maeva polowała jedynie dla siebie, więc nie było to wielkim wyzwaniem. Odprowadziła czarnego wzrokiem i wsłuchała się w jego wspinaczkę. Doczyściła ostatki krwi i legła na legowisku, również zasypiając.
|
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
19-08-2015, 23:03
Prawa autorskie: Kium
Sorka, że nie odpisywałem :/
_ Od dłuższego czasu Vader sypiał spokojnie, ale teraz się to zmieniło. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów coś mu się przyśniło. We śnie zobaczył siebie. Leżącego na ziemi i umierającego. Był strasznie chudy, a na pysku miał dość dużą bliznę. Nad ledwo żyjącym lampartem krążyły już sępy. Vader zaraz się obudził. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Czy to mnie czeka ze względu na mój kolor? Śmierć przez zagłodzenie...? - pomyślał i wstał prędko. Przeciągnął się na szybko i zeskoczył z drzewa. Postanowił, że nie skończy tak jak to ujrzał we śnie. Chciał zapolować. Spróbować swoich sił w nocy. Wtedy gdy ma większe szanse. Odszedł więc w stronę sawanny z której przyszedł. *około dwóch godzin później* Gdy Vader zakończył polowanie, słońce zaczęło już wschodzić. On natomiast wracał do baobabu ze zdobyczą w pysku. Udało mu się upolować młode gnu. Zaszedł z nim do drzewa i stanął przed wejściem do jego wnętrza. Okazało się, iż Maeva jeszcze spała. Postanowił więc położyć zdobycz przed wejściem. Sam zaś wskoczył na drzewo i zaczął czyścić łapy po polowaniu. |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
20-08-2015, 22:04
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
Maeva spała dość długo. Był to pierwszy prawdziwy sen od czasu osiedlenia się w Baobabie. Podniosła się i przeciągnęła, a niektóre kości strzeliły cicho. Ziewnęła również i mrugnęła leniwie. Spała zdecydowanie za długo. Jej zwyczajem była pobudka o świcie by oglądać świat budzący się do życia. Powolnym i leniwym ruchem wyszła na zewnątrz, mało nie potykając się o leżącą przed nią gnu. Nie to, żeby była tak mało, Siwa po prostu była zbyt zaspana. Chwilę zajęło jej połączenie faktów, a kiedy jej się udało uśmiechnęła się lekko kręcąc z niedowierzaniem pyskiem.
- Honor lampartów... - szepnęła cicho. Rozejrzała się za Vaderem i bezproblemowo ujrzała go na drzewie. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, choć spojrzenie wciąż nie było do końca rozbudzone. - Dzień dobry. Miałeś pracowity poranek. - przywitała panterę. - Zrobisz mi ten zaszczyt, czarny łowco, i dołączysz? |
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
22-08-2015, 00:04
Prawa autorskie: Kium
Gdy Vader skończył już czyścić łapy, spróbował się zdrzemnąć. Po niekrótkim czasie i tak się obudził. Jego uwagę przykuła wychodząca z baobabu lwica. O mały włos nie potknęła się o martwego cielaka. Lampart uśmiechnął się lekko i nadal obserwował szarą kocicę. Zauważył, że coś powiedziała, jednak nie dosłyszał co. Po chwili zwróciła łeb w jego stronę. Gdy skończyła mówić odezwał się on.
- Dzień dobry. - odpowiedział uprzejmie. - Było jeszcze ciemno, więc postanowiłem to wykorzystać. Stado było dość daleko i trudno było dostać się do młodych ale jakoś się udało. - powiedział z lekkim uśmiechem i zadowoleniem. Nagle padły słowa "czarny łowca". Panterze spodobał się ten przydomek. Postanowił też, że skoro Maeva zjadła z nim wczoraj to wypada aby i on trochę zjadł. Zszedł więc z drzewa i podszedł do antylopy. Postanowił zabrać się za przednią część ciała. Po wczorajszym posiłku był syty i nie musiał jeść za dużo. Stwierdził, że to lwica zjadła wczoraj mało, a więc dzisiaj należała jej się większa część. Gdy już skończyli się pożywiać oblizał pysk i odezwał się do lwicy. - Maevo powiedziałaś mi wczoraj, że jeśli zechcę możesz mi służyć dobrą radą. Chciałbym więc skorzystać z twojej propozycji. Miałem tej nocy sen. Pierwszy od dłuższego czasu. Przedstawiał on... mnie. Leżałem na ziemi. Mój pysk zdobiła dość duża blizna. Byłem wychudzony i... umierałem. Wiem to, bo nad moim ciałem krążyły sępy. Czy to może coś oznaczać? Czy coś takiego może mi się przydarzyć naprawdę...? - zapytał patrząc na lwicę. Kompletnie nie wiedział co ma sądzić o owym śnie. |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
22-08-2015, 04:14
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
- Pochwalam twoją wytrwałość. - skinęła pyskiem w geście uznania oraz swego rodzaju szacunku. I ona również zjadła, bez słowa, pozwalając swojemu umysłowi na pobudkę. Była wdzięczna za ten gest ze strony Vadera, rzadko zdarzało się by ktokolwiek odwdzięczał się za gościnę. Zazwyczaj była to wyuczona formułka, którą porzucali kiedy tylko mówiła, że nie trzeba. Nie pochlebiała takiego zachowania - wyuczona grzeczność nie jest warta nic. Nawet naturalna niegrzeczność znaczyła więcej. Dla niej ważna była szczerość i prawdziwość, obojętnie w jakim wydaniu. Czarny był jednak naturalny, co Maeva lubiła, jednak nie jej dane było go oceniać.
Posłuchała jego opowieści od razu budząc się, niczym po mocnej, czarnej kawie. Słuchała uważnie każdej części snu. Pokiwała pyskiem siedząc chwilę w zadumie. - Niestety, moją pracą nigdy nie było odczytywanie snów. - powiedziała spokojnie. - Jednakże, pomogę ci jak mogę. Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, był dobrym kotem. Spojrzała doń. - Uważam, że twoje zamartwianie się szkodzi tobie samemu, a poprzez ten sen próbujesz sobie samemu o tym powiedzieć. Niewiele kotów rozumie, że jest wiele rzeczy, o których nie myślimy, a one tam są. Cały czas. Rozumiem twe obawy, w końcu, dla każdego z nas, przetrwanie jest najważniejsze. Przez te sześć suchych por, które łutem szczęścia udało mi się przeżyć, słyszałam jedynie o dwóch przypadkach kiedy sny się ziściły. Pierwszym był sen szamanki, jeszcze przed moim urodzeniem. Opowiadał o dzieciach pary królewskiej oraz ich przeznaczenia. Które w jeden lub drugi sposób się ziściło. - nie musiał wiedzieć, że chodziło o nią i pozostałą trójkę. - Drugi sen spotkał jedną z moich stałych bywalczyni, gepardzicę, kiedy dopiero co zaczęłam moją podróż. W śnie jej młode zginęły od kłów hien. Wiedząc, że jedynym sposobem na ich uratowanie jest odejście z rodzimych terenów, które swoją drogą były pełne od hien, wyruszyła w podróż. Gdy moja misja w tamtym miejscu dobiegła końca i zwierzęta były w stanie poradzić sobie same ruszyłam dalej. W drodze spotkałam gepardzicę. Oba jej młode przeżyły. Lata później spotkałam jej dzieci, które pamiętały mnie z czasów dzieciństwa. Ich matkę dorwały hieny.- przerwała swą opowieść. Szmaragdowe ślepia, wcześniej wlepione w ślepia czarnego, teraz powędrowały ku totemowi. Uśmiechnęła się lekko na wspomnienia, które te opowieści przywołały. Znów spojrzała na Vadera. - Tylko od ciebie zależy czy ten sen się wydarzy. Możesz skończyć pod sępami, z pokiereszowanym pyskiem. Możesz też wykorzystać swą czerń by nocą górować nad każdym innym kotem. Przeznaczenie dopadnie nas wszystkich, choć i tego nie można być pewnym. Pewien jest tylko czas. A z tego co widzę udało ci się przeżyć. Nie sądzę więc by to było twoim przeznaczaniem. Czarny łowco, wykorzystaj swoją oryginalność i poluj pod gwieździstym niebem. Twój czas jeszcze nie stanął i tylko ty decydujesz kiedy nadejdzie koniec. Dopóki walczysz, dopóty czas będzie trwał. Porzuć wątpliwości. Zakończyła swój długi wywód, niepewna czy pantera zrozumiał. Nie wyglądał na głupiego, jednak część mogła wydawać się niejasna. Niektóre lekcje stają się zrozumiałe dopiero po czasie. |
|||
|
Vader Konto zawieszone Gatunek:Czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:24 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
24-08-2015, 22:37
Prawa autorskie: Kium
Gdy Maeva pochwaliła lamparta, ten podniósł łeb i rzucił krótkie "Dziękuję.". Po chwili lwica zaczęła swoją wypowiedź. Vader słuchał jej bardzo uważnie. Zależało mu by zapamiętać jak najwięcej z jej słów. gdy ona mówiła on patrzył się prosto w jej pysk i słuchał tak uważnie jak tylko mógł.
Opowiedziała mu dwie historie, w których sny się ziściły. Zrozumiał, że ta druga przywołała lwicy wiele wspomnień. Zauważył też, jak jej spojrzenie ucieka w stronę totemu, który nosiła na szyi. Zaraz jednak wróciła do niego i kontynuowała swoją wypowiedź. Jej druga część podnosiła go na duchu z każdym wypowiedzianym przez lwicę słowem. Słowa szarej kocicy były dla niego naprawdę ważne. Gdy skończyła mówić, uśmiechnął się. Zrozumiał o co jej chodziło. Zrozumiał, że nie może zamartwiać się swoim snem, że musi iść dalej przed siebie nie zważając na nocą wyobraźnię. Wiedział, że jeśli chce przeżyć musi wziąć jej słowa do serca. Po tych krótkich przemyśleniach spojrzał na lwicę i z uśmiechem odezwał się do niej. - Masz rację Maevo. Nie mogę żyć pełen strachu bo coś mi się przyśniło. Muszę iść dalej przed siebie i myśleć o tym, że wszystko będzie dobrze. - po tych słowach spojrzałem na wspinające się coraz wyżej słońce. Po chwili jednak wróciłem wzrokiem ku lwicy. - Muszę ci podziękować Maevo. Za wszystko. Jeszcze nigdy nie doświadczyłem od nikogo aż tyle dobroci. Choć trochę mi z tym głupio to muszę odejść. Czuję, że to nie jest moje miejsce. Muszę iść dalej przed siebie. Dlatego jeszcze raz ci za wszystko dziękuję, a w szczególności za te mądre słowa. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli jeszcze sposobność się spotkać. A więc do widzenia srebrna łowczyni. - powiedział do niej, po czym wstał ukłonił się i odszedł w stronę wschodzącego słońca. z.t. |
|||
|
Maeva Konto zawieszone Gatunek:Lew. Wiek:6 lat Liczba postów:100 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 20 |
25-08-2015, 11:56
Prawa autorskie: MonsterUndetYourBed, totem: Korrida
Maeva uśmiechnęła się zadowolona. Czarny kot był jej pierwszym "klientem" w tej krainie. Wiedziała, że zrozumiał. A to czego nie zrozumiał wsiąknęło w jego umysł. Mogło to w jakiś sposób wpłynąć na jego snu.
- Nie dałam ci nic na co nie zasłużyłeś. Dobrze, zgodzę się. Było to dość nieprofesjonalne. Choćby przyszedł do niej psychopatyczny morderca musiałaby mu udzielić pomocy. Jednak nie mogła się powstrzymać. Vader był uprzejmy i kulturalny, a także honorowy, cecha tak rzadko spotykana. - Zawsze jesteś tu mile widziany, czarny łowco. - pożegnała go skinięciem pyska i obserwowała jak jego sylwetka zanika z nadchodzącą ciemnością. Uśmiechnęła się pod nosem. Posprzątała w baobabie, wyrzuciła resztki mięsa, które się pochowały po kątach. Ziewnęła szeroko i ruszyła w stronę ognistego lasu. Między drzewami wyglądała jak zjawa. z.t [ Dodano: 2015-09-30, 11:04 ] Szara pilnowała by nie iść za szybko aby nie zmęczyć Kigeni. Podczas wędrówki milczała nieprzyzwyczajona do towarzystwa. Kiedy dotarli do Ognistego Lasu lwica pokazała lemurowi najbardziej charakterystyczne miejsca dając mu szansę na odnalezienie owoców. Później swe kroki skierowała do baobabu. - To mój baobab. Mój dom, nie moje terytorium. Musisz wiedzieć o zasadach i ich przestrzegać. - wyjaśniła. Nie było potrzeby owijania w bawełnę. - Każdy jest tu mile widziany. Ranny, spragniony, głodny, samotny, niegodziwy, dobroduszny, strapiony. Nie nam oceniać ich żywoty. Jeśli zaś atakują mamy prawo się bronić. - wyjaśniła. - Doradzeniem nie musisz się przejmować. Jakieś pytania co do tego? Usiadła kogo wnęki w pieniu zapraszając lemura gestem łapy do obejrzenia czy nawet wejścia. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: