Początek nowego życia

[Otieno]

Rozmowa z babką, ojcostwo, nawet i nocna pogawędka z Lają, to wszystko dało mu wiele, przejrzał w końcu na oczy, dzięki czemu postanowił wykonać ten ostateczny krok i choć kiedyś nie chciał nawet o tym myśleć, teraz dziwił się że tak późno podjął tą decyzję. Co prawda nie nakręcał się na jakiś raj, wystarczyło mu, że miał rodzinę koło siebie, a przecież o to mu chodziło przez większość swego życia. Właśnie dlatego też towarzyszył babce tego dnia, gdy to mieli spotkać się z przywódcą Cieniowiska, by obgadać wszystkie oficjalne sprawy. Czy mogło być gorzej? Wątpił, patrzył na to jako początek nowego życia, szczególnie że niedługo na świecie miały pojawić się jego dzieci, powinny więc mieć coś więcej niż tylko księżyc do wyboru, liczył nawet że w końcu Sadie postanowi razem z młodymi do niego dołączyć, albo choć jedno z jego potomków, lecz nie był to moment na odbieganie w tak daleką przyszłość. Szedł więc obok brązowej spokojnie, zastanawiając się jaki jest przywódca cienistych, czy zapewni im bezpieczeństwo i będzie to lepiej wyglądało niż Zachodni. Obserwował uważnie otoczenie, szczególnie po wejściu na ich tereny, które nie różniło się aż tak znacząco, choć nie zamierzał marudzić, wręcz przeciwnie. Cieszył się nowymi widokami, które być może niedługo będzie mógł nazwać domem.

[Kami]

Czasem potrzeba po prostu czasu i.. kilku mocnych kopniaków od życia by zebrać się w garść i obrać własną drogę. Jedni dorastali szybko inni po prostu nie.. albo i też wcale.
Przyszła wraz z wnukiem w okolice granic terenów Cieniowiska. Stado to wydawało się jej może nie tyle azylem, była to jednak grupa, której przypatrywała się jakiś czas. Zdawali się mieć wspólny język, byli młodzi, ale też całkiem ambitni.. właśnie te ambicje sprawiły że interesowała się nimi.
Mógł to być całkiem ciekawy początek współpracy. Trzeba było tylko przekonać młodego władcę, ofertę miała znakomitą, liczyła więc że jakoś się dogadają.. czas też odgrywał tu znaczącą rolę, młode nie będą czekać na to az dorośli załatwią swoje dorosłe sprawy.
- To tutaj.. - Spojrzała na Otieno, owszem tereny za kanionem nie różniły się aż tak bardzo od terenu ZZ jednak im bliżej dawnych terenów Płonącej ziemia wydawała się ciut mniej jałowa.

[Belial]

Intruzi... Ta myśl przenikała jego mysli gdy w oddali zauważył dwie sylwetki potężnych lwów. Dopiero gdy się zbliżył zauważył że to Kami i jakiś samiec. Bać się tej sytuacji czy cieszyć się? Zaraz powinno się okazać.
- Witam gości... - Skinął łbem po czym spojrzał na kami dodając mały uśmieszek.
- Wiesz chyba że tutejsze stada nie nalezą do gościnnych. Z nami jest podobnie. Zakładam że nie przychodzisz tu bez celu. - Czuł ze Kami nie chce mu zaszkodzić. Przynajmniej nie tak bezpośrednio. Tak doświadczone osobniki jak Kami raczej mają bardziej wyrafinowane sposoby na... no właśnie, na co konkretnie? Stanął w końcu przed niemi zostawiając dystans trzech metrów, herszt musi uważać na zagrożenia jakie niosą dwa silne lwy.

[Kami]

- Zaiste, oddawanie naszego pojawienia się tutaj czystemu przypadkowi byłoby niestosowne.- Oczekiwany lew wreszcie się pojawił. Trwało to trochę, ale jak już niejednokrotnie powtarzała cierpliwość była cnota mądrych.
Miała w głowi pewien plan, a Cieniowisko mogło stać się jego częścią.
- Od jakiegoś czasu przypatruje się rozwojowi wydarzeń. Jakiś czas temu odwiedziłam też was na waszych terenach.. nim jednak przejdę do sedna sprawy, chcę żebyś poznał Otieno, samiec ten jest tu ze mną. Coś w roli prawej łapy.- Usiadła wygodniej, zapowiadała się dłuższa pogawędka. - Wraz z moimi mamy zamiar osiedlić się w pobliżu waszej wspólnoty. Zauważyłam że wiele nas łączy, coś też dzieli, jednakże chciałabym by to drugie miało o wiele mniejsze znaczenie w naszych relacjach.. dostrzegam potencjał w Cieniowisku.- Wzięła głębszy wdech. - Interesuje mnie wasze stanowisko, a także to, czy macie ochotę na jakiś rodzaj współpracy.

[Belial]

Gdy Kami przedstawiła mu samca, Beli skinął łbem w jego stronę. Słuchał uważnie słów samicy, analizował na bieżąco każde słowo, nie bardzo jednak wiedział co ma o tym myśleć.
- Twoimi? - Zapytał przedstawiając swoje zaciekawienie. Ilu ich było? Jak ona to sobie wyobraża i co znaczy "blisko was"
- I o jaką współpracę Ci chodzi? Można pracować nad czymś wspólnie jednak to oznacza że mamy wspólny cel... Mamy taki? - Propozycja samicy była ciekawa, ale też bardzo podejrzana, nikt jeszcze nie proponował czegoś takiego Cienistemu stadu.

[Otieno]

Z początku siedział cicho, odkąd bowiem zobaczył przywódcę tego ich całego stada... no nie przypadł mu do gustu. Uważał że mogli pójść wraz z Sadie do Księżycowych, większe tereny, żyźniejsze, więcej mogli zaoferować, choć kto wie, może ten Belial czymś go zaskoczy? -Nasza liczba niech zostanie słodką tajemnicą.- mruknął zarówno do babki jak i do czarnego. Nie mieli jeszcze sojuszu, więc nie miał zamiaru zdradzać mu istotne fakty. Kolejne słowa samca nadal nie zachęciły go do dalszej rozmowy, lecz to jego babka dowodziła, siedział więc dalej na tyłku. -Lepiej spójrz na korzyści, nie zostaniecie obiadem... - mruknął ni to do siebie, ni to do niego. Na ogól nie był taki, lecz tego dnia irytowało go to spotkanie. Wolałby być teraz ze swymi dziećmi niż z lwem, który w jego oczach nic nie miał dla nich do zaoferowania.

[Belial]

Samiec zdecydowanie miał jakiś problem do Beliala i nie wyglądało na to by polubił szarego... Ale jak wiadomo to zupełnie powiewało młodemu hersztowi. Spojrzał mimo to w jego stronę po jego słowach.
- Oboje więc jesteście sobie sprzeczni... - Wskazał łbem na Kami.
-... Ona twierdzi że mamy coś robić razem, Ty zaś jesteś bohaterem i chcesz ratować nas od zostania obiadem... - Parstknął na chwilę po czym z uśmiechem znów spojrzał na samca.
- W gardle bym Ci stanął... Obym nie musiał. - Dodał znacznie ciszej, jednak mówił na tyle wyraźnie by mogli go słyszeć. Teraz spojrzenie Beliala na samca nie okazywało ani odrobiny szacunku, widać Kami lepiej wie co mówić, tu kłania się doświadczenie. Zwrócił się więc do lwicy.
- A Ty? Chyba jesteś w stanie powiedzieć coś więcej niż grozić mi w ten czy inny sposób. - Wzruszył ramionami.

[Kami]

- Panowie.. powstrzymajcie swoje instynkty, niech prymitywna chęć dominowania nad drugim nie przysłania wam celu tego spotkania.. nikt tu nie przyszedł dziś szukać wroga. I bez groź Belialu, Otieno..- Popatrzyła na obu surowo. Czy faceci zawsze muszą? Muszą. O ile samicą jajka w głowie wywracały przez kilka dni w miesiącu, o tyle facetom chyba dyktowały całe życie. Eh.
- Otieno raczej nie miał na myśli że was zjemy.. nie my. Nie mamy żadnych sensownych powodów by napadać Cienistych.- Sprostowała to, co nagle zaczęło się wyginać, rozmowa pójdzie innym torem, bez napięć, albo osobiście wpierdoli obu i rozstawi po kontach, dlatego lepiej było zachować spokój.
Przed oboma panami długa droga, wiele nauki, bo ani jeden ani drugi nie pojmuje czym jest polityka, brak im doświadczenia.. westchnęła, miała to chyba być męcząca i długa przeprawa.
- My, Cinis jesteśmy bardzo ambitną grupą, nie bawimy się w tulenie po w własnych kontach, niedawno mieliśmy rozmowę o Płonącej Ziemi i Złej Ziemi, czasach wojny. Belialu, jesteśmy zdobywcami i wojownikami. Dla władcy najistotniejsze jest jego dobro, jego dobrem zaś jest jego stado. Musi mu zależeć na tym by było bezpieczne, żyło w dobrobycie, by NIKT nie pomyślał nawet o podniesieniu łapy nań. O to trzeba zadbać. Od podstaw. Odniosłam wrażenie że własnie taki macie cel. Jeśli się mylę, sprostuj moje przypuszczenia.- Była juz troszkę podirytowana, starała się jednak zachować spokój, ton którym przemawiała do nich był spokojny, ale dało się wyczuć że są to istotne sprawy, rozmawiano tutaj o poważnych rzeczach.
- Przyszłam z ofertą, paktu na razie, paktu z którego może być coś więcej, ale to zależy od waszego zdecydowania. Na zdecydowaniu najbardziej mi zależy. Tam gdzie są wątpliwości..- Popatrzyła po obu. - ..wkrada się strach. Z strachu rodzą się spiski, nie chcę czegoś takiego koło siebie.- Wzdrygnęła się, jakby mówiła o czymś brudnym i obrzydliwym.

[Belial]

Belial wysłuchał samicy uważnie. Chociaż zgadzał się z nią, co też pokazywał potakiwaniem, t nadal się nie dowiedział jakie mają być warunki sojuszu.
- Powiedz mi więc jak dzięki sojuszowi chcesz osiągnąć dobrobyt? Mało tu pasków do wyjaśnienia? Kolejne stada, i kolejne grube ryby nie pomagają nasyceniu się jednostek. - westchnął ciężko i dodał.
- Jestem zainteresowany ofertą... Ale muszę poznać szczegóły. - uśmiechał się cwaniacko
- dopiero wtedy dodam coś od siebie...

[Kami]

(Oti nie będzie dłuższy czas |D ah te wakacyje)

- Pakt.. na początek chodzi mi o pakt Belialu.- Sojusz można zawrzeć z kimś kto jest godny zaufania, z kimś solidnym, nadal nie znała go zbyt dobrze, historia dała jej niejedną lekcję, że zaufania nie dawało się na kredyt. - Pakt o nieagresji uściślając, pozwoli on nam nie traktować siebie nawzajem jak intruzów. Będziecie mogli przebywać na naszym terytorium, a my na waszym, nie przewiduje mieszać się w waszą politykę, nie oczekuje wsparcia militarnego. Chcę jedynie byśmy byli dobrymi sąsiadami.- Na początek tyle, niby niewiele, ale dobrze jest mieć za granicami kogoś, kto nie dybie na twoje tereny, pozwoli schronić się w swej grocie, czy tez podzieli posiłkiem, albo pomoże wyleczyć chorobę, czy rany.

[Belial]

Belial zmarszczyl brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią. Kami miała lata doświadczenia za sobą i wiele już widziała, zaś młody herszt nie doświadczył ani wojny ani nawet walki z wrogiem. Ciężko było podjąć przemyślaną decyzję, nie zostało mu więc nic innego jak podjąć ryzyko.
- przyznam że oboje możemy na tym skorzystać. Zgadzam się więc na ten pakt. - spojrzał na samca beznamiętnie po czym spokojnie do obojga dodał...
- chciałbym jedynie aby członkowie naszych grup wchodząc na nie swój teren, zachowywali się z szacunkiem dla siebie. Sama przyznasz że nie potrzeba nam durnych sprzeczek. Szanujmy się wzajemnie.

[Kami]

Jeden wróg, konkurent mniej, to potencjalny jeden sojusznik więcej.
Pokiwała mu głową, taki układ to naprawdę dobry początek, byle nie spieprzyć tego w dalszej części, od niej zależała jedynie połowa, druga leżała w łapach młodego przywódcy.
- Oczywiście, jak już powiedziałam, będziecie naszymi gośćmi, tak długo jak zachowanie Cienistych będzie nienaganne, nie będzie powodu do sprzeczek. Tego samego oczekuję od swoich braci i sióstr. Gdyby zaistniała jednak sytuacja w której dojdzie do sprzeczki, osąd i wymierzenie odpowiedniej kary leżeć będzie w łapach przywódcy danego osobnika.- Chciała by ta rzecz też była jasna, oczekiwała od swoich podwładnych by potrafili się zachowywać, od Cienistych wymagała nie mniej. Spojrzenie kudłatej padło na Otieno, o jego wybuchowym charakterze pogada z samcem na osobności.
- Chciałbyś spytać o coś jeszcze Belialu?

[Belial]

Pokiwał łbem. Miał nadzieję że żaden cienisty nie okaże się być pajacem i nie zepsuje dobrych stosunków... Trzeba będzie tego dopilnować.
- wszystko rozumiem i myślę że nie trzeba nic więcej dodawać. Jeśli jednak zechcę o coś zapytać to przyjdę... Rad jestem że właśnie w takich stosunkach będziemy. - zerknął jeszcze na samca i skinął łbem na pożegnanie. Po czym wolno się oddalił w zamyśleniu.

[Kami]

Podobne nadzieje miała Kami, jesli za kogoś będzie musiała się wstydzić osobiście da temu komuś po ryju, albo pośle na karnego jeżyka do kąta. Popatrzyła jeszcze raz na Otiego. Miała nadzieję, że młody.. nie taki młody w sumie wyciągnął wnioski z tej rozmowy.
- Granice Cinis są dla was otwarte Belialu.- Skinęła mu lekko łbem. Jeśli było to już wszystko, to nie było powodu przedłużać tego posiedzenia, tym bardziej że czekały na nią sprawy niecierpiące zwłoki.