Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
03-05-2016, 14:00
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Dno Wąwozu
Wąwóz powitał ją tak prędko, jak tylko przekroczyła granice terenów stadnych. Smukłe, szare łapy raz po raz następowały na szczątki dawnych ofiar Złoziemców, a te pod ich naporem nierzadko pękały. Kto wie, ile przyszło im zalegać na tej suchej ziemi. Kości i piętrzące się wokół uschłego koryta rzeki ogromne kamienie, były jedynym widokiem, jaki tu zastała. Nie było ani roślin, ani śladu zwierzyny. Tylko ona sama. I martwa cisza. Napawała się tą chwilą, jakby oczekiwała jej od dawna. Aura tego miejsca urzekła ją, na tyle na ile pozwalała sobie zachwycać się takimi błachostkami. Zdecydowanie, nie była to osoba skłonna do sentymentów. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
03-05-2016, 16:53
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Wędrował od bardzo dawna, nawet nie pamiętał od kiedy trwała jego ucieczka. Przyjmował tak wiele imion, wyglądów i osobowości, że nie pamiętał już nawet swojej pierwotnej postaci. A może ona w ogóle nie istniała? Kim był? Ale tak naprawdę? Chyba nawet on sam nie wiedział. Po prostu grał, był odwiecznym graczem - to jedyne co można o nim z całą pewnością powiedzieć.
Przemierzał pustkowie wolno stawiając łapy. Z każdym kolejnym krokiem w powietrze wzbijał się brudny pył, brudząc jego i tak szare futro. Dotarł wreszcie na samo dno wąwozu, a pod opuszkami łap co chwila kruszały kości. Nie wiedział do kogo należą i zdawało się go to nie obchodzić. Na chwilę tylko przystanął przy czaszce lwa i wpatrzył się w jego puste oczodoły. W pewnej chwili z jednego z nich wypełzł karaluch, przebiegł po białej kości z charakterystycznym odgłosem skrobiących odnóży i zniknął. Lew zamrugał, otrząsając się z zamyślenia i ruszył dalej. Wtem dostrzegł przed sobą lwicę. Stała odwrócona do niego tyłem, jeszcze nieświadoma jego obecności. Zaczął do niej podchodzić, starając się stawiać kroki jak najciszej, ledwo muskać ziemię. Zatrzymał się dopiero wtedy, kiedy mogła poczuć jego oddech na swoim karku. Uśmiechnął się asymetrycznie, unosząc tylko jeden kącik warg. - Witaj - odezwał się swym głębokim głosem i zrobił dwa kroki w tył, wychodząc z najbliższej strefy. Wchodzenie w tak osobistą przestrzeń i dłuższe w niej pozostawanie mogło skończyć się walką, a tego na razie wolałby uniknąć. |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
03-05-2016, 21:05
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Przemierzała wąwóz niespiesznym krokiem, a jej wzrok błądził między skałami i porozrzucanymi naokoło kośćmi bezimiennych, o których pamięć już dawno zaginęła. Nie był to widok, który mógłby wzbudzić w lwicy niepokój. Był raczej dość przeciętny. W końcu ileż to razy miała okazję widywać tego typu scenerie? Na jej pysk wpełzł nikły, szyderczy uśmiech. Miała dość... specyficzne upodobania.
W pewnym momencie kości przestały ją tak interesować, bowiem coś innego pochłonęło jej uwagę. Tylko co? Zatrzymała się nagle, jakby podświadomie czując, że ktoś lub coś się do niej zbliża. Nadstawiła uszu, powierzchownie przeczesując teren wzrokiem. I nim zdążyła zwrócić go za siebie, poczuła na swym karku czyjś oddech. Ciepłe, równomiernie uderzające w jej kark powietrze. Odwróciła głowę, a jej złote ślepia utkwiły w sylwetce obcego lwa. Mimo niespodziewanego najścia, nie wyglądała na zaskoczoną. Mierzyła samca swym przeszywającym wręcz spojrzeniem, by nagle, niespodziewanie, przywieść na swe lico lekko cyniczny uśmiech. - A cóż to za niespodzianka. Odezwała się, zatapiając spojrzenie w ciemnych ślepiach lwa. W jej tonie można było wyczuć swego rodzaju ironię, lecz trudno byłoby tu o złośliwość. - Kim jesteś, nieznajomy? Zapytała, z ciekawością przyglądając się ciemnej sylwetce samca. Trzeba przyznać, że rzadko kiedy miała okazję widywać lwy o podobnym umaszczeniu. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
04-05-2016, 00:26
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Jego ciemnozielone oczy rozbłysły, stały się jaśniejsze, napotykając żółte oczy nieznajomej. Nadal się uśmiechał na ten swój dziwny, specyficzny sposób, choć uśmiech ten nie sięgał oczu.
- A kim chciałabyś, żebym był? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Po tych słowach usiadł wśród pyłu, oplatając łapy ogonem. Brudna ziemia splamiła jego szare futro. On sam sprawiał wrażenie, jakby szykował się na dłuższą rozmowę. Może wyczuł coś w swojej rozmówczyni, coś co było dla niego godne uwagi? Pytanie o to, kim był można było rozumieć na wiele sposobów. Był lwem o ciemnym umaszczeniu, zielonych oczach i dziwnym uśmiechu. Był duszą błądzącą po świecie i szukającą... No właśnie, czego? Był mrokiem i światłem, dobrem i złem, goryczą z nutą słodyczy. Niespodzianką i rozczarowaniem. Wszystkim i niczym równocześnie. Powstał z prochu, z popiołów, jak feniks i w proch się obróci, strawi go ogień. A potem znów się odrodzi, rozwinie płomieniste skrzydła i wzniesie się ponad życie, ponad śmierć. I od nowa, od nowa, wiecznie od nowa... Stary i młody zarazem, wciąż taki sam, choć inny. Kim jesteś? - tak łatwe i trudne pytanie, na które nie ma jednej odpowiedzi, choć wydawać by się mogło, że jest tylko jedna prawdziwa. Czymże jest prawda? Tylko stosem słów. |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
04-05-2016, 19:41
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
Kim chciałabym, żeby był? - powtórzyła w myślach, a owe pytanie odbiło się echem po jej czaszce, wywołując na jej ciemym licu jeszcze widoczniejszy uśmiech. Ciekawe. Dla niej mógłby być nawet tymi szczątkami, po których stąpała, kośćmi bezimiennych, których istnienie już dawno straciło swą wartość. Nic dla niej nie znaczyły - równie dobrze mogłoby ich tu nie być. A jednak wzbudzały w niej pewne zaintrygowanie.
- Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia... Gdybym znała odpowiedź, co by to zmieniło? Odparła nieprzeniknionym tonem, przekrzywiając lekko szarą głowę. Przysiadła, podobnie jak zrobił to jej rozmówca. Patrzyła na niego, a nawet wznoszące się tumany pyłu nie były zdolne odwrócić jej uwagi. Zdaje się, że nie tylko specyficzna aparycja przyciągnęła aprobatę złotookiej. Było w tym lwie coś tajemniczego, coś, co wręcz zachęcało do wnikliwszego zapoznania. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
04-05-2016, 22:34
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Przekrzywił łeb, podobnie jak nieznajoma, niczym jej odbicie. Jego uśmiech stał się szerszy, niczym u sławnego kota z Alicji w Krainie Czarów.
- Zapewne nic by nie zmieniło. Zapytałem dla samego pytania, podobnie jak ty wcześniej. To nie ma żadnego znaczenia, podobnie jak to, kim jestem. Z resztą sama to widzisz. Lwem. Haha. Doprawdy zabawny z ciebie kotek. Bawisz się innymi niczym myszą, sprawiasz, że trybiki w ich głowach zaczynają się obracać. Tajemnica to twoje drugie imię. Słodki z ciebie kociak. - Przypuszczam, że miałaś na myśli moje imię. Musimy przecież na siebie jakoś wołać, żeby móc normalnie porozmawiać. Chodziło tylko o nazwę, prawda? - zapytał, choć wcale nie oczekiwał odpowiedzi. Takie pytanie retoryczne. - Dobrze więc. Zacznę. Wszystkim przedstawiam się jako Madan. Możesz mówić na mnie tak samo albo inaczej. Jest to raczej kwestia dowolna. A jak ja mam mówić na ciebie? Wszystko miało jakąś nazwę, oni także. Imię nie było czymś co określa, było raczej środkiem pomocniczym. Trudno do każdego mówić per "ej, ty!" i nie tylko dlatego, że było to mało grzeczne. Po prostu gdyby na jednej płaszczyźnie znalazło się więcej osób, wołanie na każdego tak samo byłoby problematyczne. Każdy by się obracał i myślał, że to o nim mowa. Dlatego ktoś niezwykle inteligentny wymyślił imiona. Imiona, które dla niego były tylko elementem przebrania, które można zdjąć w dowolnej chwili i spalić w ogniu niepamięci, przywdziać nowe. I tak w kółko... Ludzie (i inne istoty) mają to do siebie, że lubią nazywać wszystko i wszystkich. A taką tendencję łatwo wykorzystać. Zielone oczy rozbłysły, co w połączeniu z niezwykle wręcz szerokim uśmiechem dało...interesujący efekt, który co trwożniejsze stworzenia określiłyby jako przerażający. |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
09-05-2016, 00:48
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
// Wybacz za późny odpis ^^'
Pysk Ivy wykrzywił się w ironicznym uśmiechu, ukazując lekko białe kły. Doskonale znała tę gierkę. Gdy tylko lew przekrzywił swoją ciemną głowę, zrozumiała, że zrobił to w ślad za nią. Miało ją to zirytować? Odebrała to raczej jako dość dziecinną zaczepkę. Zwykłe pytanie: Kim jesteś? A ile znaczeń może przybierać. Być może podświadomie o tym wiedziała, lecz dopiero teraz zwróciła na to uwagę. Jednak dla osoby, która nie zawracałaby sobie głowy szukaniem drugiego dna, nie byłoby problemem, by zrozumieć co takiego miała na myśli. - Masz rację. Oczekiwałam jedynie, byś się przedstawił, kotku. Odparła zadziornie, wbrew przypuszczeniom lwa, że pozostawi to bez komentarza. - Madan. Powtórzyła w zamyśleniu, pierwszy raz odwracając wzrok, by zatrzymać go w jednym punkcie za głową lwa. To tylko imię. Imiona można porzucać i zmieniać, kiedy się zechce. Znów spojrzała mu w oczy. Tak głęboko, jakby chciała wniknąć się w jego umysł. Kto wie, ile to on już mian nosił na sobie? Tego zapewne nigdy się nie dowie. A jednak ciekawość nie znała pojęcia granicy. - Mnie zwą Kaaivy. Ale nie czuję się specjalnie przywiązania do tego imienia. Mów jak chcesz. Przedstawiła się, również pozostawiając mu wolną łapę w wyborze. Przecież to nie imię, a wnętrze definiuje osobę. Jego jedynym znaczeniem jest to, że na jego dźwięk reaguje tylko ta jedna konkretna istota. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
13-05-2016, 23:41
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
/O ile Ty mi wybaczysz za równie późny ;) /
Wiele ciekawskich spotkał na swojej drodze i równie wielu pozostawił w niepewności co do jego osoby. Niektórzy czuli w stosunku do niego irytację. Ironiczny uśmiech, arogancja, dziwaczne odpowiedzi - nie każdy uważał je za zalety, a wręcz nikt. Inni zaś odczuwali ciekawość, której nigdy nie dane im było zaspokoić. Czasem był blisko wyznania im prawdy, mijał się z nią o włos, a jednak nigdy nie przekroczył granicy, wodząc zbyt ciekawskich za nos i pozostawiając ich z pytaniami. Tak naprawdę zamknął się w kręgu milczenia, choć nie był małomówny. Tworzył maski, plótł sieć kłamstw i niedopowiedzeń, snuł iluzję, owijając nią swoje tajemnice. Dlatego jeszcze żył. - To dobrze. Wnikanie w istotę czyjegoś istnienia bywa niebezpieczne, kotku - stwierdził z błyskiem w oku. Może i jego zachowanie było infantylne... Mógł być szaleńcem, zaplątanym we własne urojenia lub klaunem drwiącym sobie z życia. Któż go tam wie? Wytrzymał jej spojrzenie, a nawet je odwzajemnił. Zielone oczy lśniły, kontrastując z matową barwą jego sierści. Zdawały się być jedynymi jasnymi punktami w całym jego wyglądzie. Miały kolor świeżo skoszonej trawy, intensywnie zielone, bez żadnych domieszek. Źrenice raz zdawały się być okrągłe, innym razem pionowe, jakby zmieniały się pod wpływem światła. Ślepia te były dziwaczne jak cała jego osoba. - A więc Kaaivy... - zaczął i urwał. Zamarł, niczym posąg. I kiedy już wydawało się, że się nie odezwie, zapytał tonem starego gawędziarza: - Co robisz tutaj, w tym jakże przepięknym, martwym miejscu, gdzie walają się te prześliczne kości? |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
15-05-2016, 00:18
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
// Spokojnie, ważne, że w ogóle odpisałeś xd
Choć nie rozumiała niektórych z jego zachowań czy reakcji, nie była tym zirytowana, a wprost przeciwnie - to tylko podsycało jej ciekawość. Ciekawość do jego niecodziennej osoby. Przeczuwała, że nie dowie się od niego za wiele, lecz nawet mimo tego wciąż ciągnęła to dziwne spotkanie. W momencie, gdy lew zaczął wypowiedź, po czym nagle ją przerwał, nastała cisza. Nie miała zamiaru jej przerywać, choć zastanawiało ją, jak długo jeszcze takowa potrwa. Aż wreszcie doczekała się kontynuacji. - Co robię? A czy to nie oczywiste? Podziwiam. Jest urocze. Uśmiechnęła się szelmowsko, a z jej tonu trudno było określić, czy żartuje, czy mówi całkowicie na poważnie. Ona również lubiła czasem pobawić się w chodzącą zagadkę. - Rozumiem, że kości cię kręcą, Madanie? Ciebie też musiało coś tutaj przywieść. Dodała lekko zgryźliwym tonem, wciąż przeszywając go nieprzeniknionym spojrzeniem. Ciekawe, że jako osoba dość niecierpliwa była w stanie rozmawiać z kimś tak owijającym w bawełnę. A więc jednak istniały jakieś wyjątki. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
15-05-2016, 11:00
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Uśmiechnął się.
- Tak, rzeczywiście jest urocze. Któż mógłby pomyśleć, że szarość może mieć tyle odcieni? Osobiście nigdy nie przepadałem za kwiecistymi łąkami. Zbyt wiele w tym przesady. Cisza panująca w tym miejscu była dominująca, wręcz przytłaczająca. Powietrze trwało nieruchomo w zawieszeniu. Ich głosy wydawały się zbyt głośne, prawie nieprzyzwoite. Jakby byli w jakiejś świątyni, gdzie każdy najcichszy dźwięk jest wyostrzony do granic możliwości. Właściwie można było powiedzieć, że jest to jakiś rodzaj świątyni. A może raczej cmentarzysko? Kości mówiły same za siebie. - Oczywiście, że lubię kości. Przecież mnie budują. - Próbowałeś być dowcipny? - Po prostu nie lubię trwać w zawieszeniu. Wolę iść naprzód, nie oglądać się za siebie. Za mną pozostało zbyt wiele... Zamilkł. Zielone ślepia zamgliły się, a ich właściciel pogrążył się na chwilę w strumieniu przeszłości. Nieodłączny uśmiech przygasł, starty przez maskę obojętności, przez którą zdawało się przebijać znużenie. Ten stan trwał zaledwie kilka sekund. Już po chwili wzrok wyostrzył się, a na wargach zaigrał ten typowy uśmieszek. - No, to skoro sobie już to wyjaśniliśmy... - powiedział, choć przecież niemal nic nie zostało wyjaśnione - ...to o czym będziemy teraz sobie gawędzić? |
|||
|
Kaaivy Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:121 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 83 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 59 Doświadczenie: 25 |
17-05-2016, 00:22
Prawa autorskie: Lineart: Malaika4; Kolory: Inn.
- Tu się zgodzę. Wiesz, nie bez powodu nie szlajam się po jakichś kolorowych zakątkach, a wybieram martwe wąwozy wyściełane kośćmi.
Wyjaśniła dobijająco wręcz spokojnym tonem. Jej pysk wciąż wyrażał jednak drwinę, a sama Ivy najwyraźniej doskonale się bawiła poruszając tematy, które z pozoru zdawać by się mogły tak mało interesującymi. - I bardzo dobrze. Tylko słabi oglądają się na to, co już przeminęło. Przeszłych zdarzeń nic już nie zmieni. Dlatego najrozsądniej jest iść przed siebie i budować nową, lepszą przyszłość. Skomentowała, tym razem w stu procentach poważnie - żeby nie powiedzieć, że surowo. Takie było jej zdanie. Ona sama już dawno wyrzekła się swej przeszłości, uznając ją za zbędną. Ważne jest to, co budujemy teraz, co kreujemy poprzez własne wybory. W życiu nie ma czasu na stawanie w miejscu i spoglądanie na to, co się już skończyło i nigdy nie wróci. Kaaivy dostrzegła tę chwilę, gdy spojrzenie rozmówcy zamgliło się, a jego mimika uległa wyraźnej zmianie. Lecz trwało to krótko. Na tyle krótko, by lwica mogła uznać to za przewidzenie. - A o czym moglibyśmy rozmawiać? Zapytała, jakby odpowiedź była tak oczywista. Nie dokończyła jednak. Była bardziej ciekawa tego, co powie na to jej zielonooki rozmówca. |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
17-05-2016, 19:38
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Nawet podobała mu się ta ich zabawa w przerzucanie się tego typu frazesami, takie typowe lanie wody w dość specyficznym stylu. Sam w ten sposób prowadził niemalże każdą konwersację, najczęściej irytując swego rozmówcę. Dla wielu był zbyt enigmatyczny, poplątany, zbzikowany, arogancki. Niektórzy próbowali go przejrzeć, aż w końcu po wielu niepowodzeniach poddawali się. Były to jednak wyjątki. Właściwie plątał się po tym świecie bez celu - przynajmniej tak mógłby stwierdzić postronny obserwator. Może przed czymś uciekał?
- Nie tylko słabi. - Z jego warg także zniknął uśmiech. - Także ci, którzy nie mają już nadziei na to, że mogą coś zmienić. Sądzą, że nie mają wyjścia z sytuacji. Nie dostrzegają tego, że z każdej sytuacji jest wyjście. Wystarczy je tylko znaleźć. Takie chwile całkowitej powagi zdarzały mu się niezwykle rzadko. W takich momentach można było dostrzec trochę jego prawdziwego oblicza - o ile była to jego prawdziwa twarz (pysk?). Każdy w swoim życiu przybierał jakieś maski, ale chyba nikt nie miał ich tak wiele, jak ten tutaj. Dosłownie i w przenośni. Na jego pysk powrócił krzywy, arogancki uśmiech. - Jest tyle tematów świata, które możemy poruszyć, że jest to wręcz przytłaczające - stwierdził. Podniósł się z ziemi, wzniecając małą burzę piaskową. - Przejdźmy się - zaproponował, po czym nie oglądając się ruszył przed siebie, mijając Kaaivy i z gracją przeskakując nad szczątkami jakiegoś lwa leżących w pobliżu. Lwica mogła podążyć za nim lub zostać. Zależało to od niej, jak od każdego zależy jego własny los. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości