Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
12-06-2017, 23:16
Prawa autorskie: Av: Askari
Akcja dzieje się po zakończeniu bójki w grocie i pobycie Wendigo w mglistej dolinie.
To jest uzupełnienie fabuły obu postaci, dla siebie piszę :v Śnieżny Las, okolice Kilimandżaro. (W) Brązowy lew wyruszył dalej, tłukąc się ze swymi myślami. Szukać ich dalej? Niby nie miał po co, ale lepiej żeby miał jakąś dobrą wymówkę jeśli grupa wróci wcześniej, a go tam nie będzie. Krótko mówiąc, będzie miał dość mocno przekichane. Ale przecież... Zmuszono go do zostania marchewką dołączenia, nigdy tak na prawdę nie miał zamiaru pozostać na długo. A przysięga? Ot, puste słowa, sytuacja wymagała dostosowania się do ich upodobań. Zginąć przecież nie chciał, ani gnić do końca świata w lochach. Prychnął na samą myśl o takim siedzeniu. Nie mógłby tak, uciekłby w jakiś sposób. Przysiadł sobie pod wysokim drzewem na śniegu, dumając o wszystkim i o niczym. Przymknął oczy i odwrócił łeb w bok, ale nagle usłyszał jak coś do niego biegnie. Co do..? (T) A tymczasem nieco obolały jasny lew szukał miejsca gdzie mógłby się skryć i nieco odpocząć po dzikiej zabawie w grocie. Szedł z przeciwnego kierunku, z którego miał spotkać kogoś, kogo by się w życiu nie spodziewał jeszcze ujrzeć na oczy. Ech. Nie lubił śniegu, ale w tym przypadku miło znieczulał świeże jeszcze rany. A to co? Znowu jakieś lwy? Odechciało mu się na jakiś czas walk, najpierw trzeba odpocząć. Wciągnął głęboko powietrze do nosa. Mhhhh. Nie kojarzył zapachu, wyciągnął więc pazury i zaczął iść truchtem do przodu, rozglądając się za źródłem woni. Widząc wystający ogon zza jakiegoś drzewa, zaczął biec, starając się nie przemęczać, a gdy już był w miarę blisko, lew zza drzewa nagle wystawił łeb i - - Weź mi tu nie pierdziel łebku, bo nie uwierzę - Zszokowany aż zatrzymał się z metr od brązowego. (W) - Ty żyjesz? J-jak to możliwe? - Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Czyli jednak żył! Ale jakim cudem? (T) Kłamco! Oczywiście że żyję, i lepiej byś miał jakieś sensowne wytłumaczenie zanim znów znikniesz, tym razem na zawsze. - Wlepił swe ślepia w ojca, czekając na odpowiedź z wzrokiem niczym drapieżnik obserwujący swą ofiarę. (W) Zaniepokojony słowami własnego potomka utkwił pytający wzrok w jasnoniebieskich oczach. - O co ci chodzi? O przeszłość? - Podniósł brew, na prawdę przylazł tu tylko po to by kłócić się o coś co już się stało? Niedorzeczne. (T) Odchrząknął głośno i splunął krwią przed łapy brązowego. - Tak. Mogłeś chociaż powiedzieć że odchodzisz, ale nie. Uciekłeś gdy cię najbardziej było trzeba. Podszedł krok do przodu, na taką odległość że był już na wyciągnięcie łapy od ciemnogrzywego. (W) - Słuchaj, to nie tak. - Przełknął ślinę, lekko się nawet bał swojego tworu sprzed ponad trzech lat. - Grozili mi. To znaczy, głowy stada. Chcieli mnie zabić. - Mówił prawdę, nie miał powodu by kłamać, szczególnie teraz, gdy stał przed nim żywy dowód dawnych wydarzeń. - Opowiem ci wszystko w nieco lepszym miejscu, teraz widzę że powinieneś odpocząć. - Zerknął na rany lwa i wskazał na nie łapą. (T) - Niech ci będzie. Ale pamiętaj, nie odpuszczę ci. Jeśli gdzieś znikniesz, wyrwę ci łapy i zrobię z ciebie lwią kiełbaskę w formacie XXL. - Tym razem już nie ucieknie, o nie. On już tego dopilnuje. (W) - Dziękuję. Mam tylko jedną prośbę. - Zrobił parę sekund przerwy, myśląc czy dobrze robi, mając zamiar powiedzieć drugą część wypowiedzi. - Czy mógłbyś pójść na zachód, tam jest pewne stado, Królestwo mgły i popiołu. Pójdź tam i powiedz że Wendigo został porwany przez rzekę podczas obrony przed wrogim lwem. Proszę. - (T) -Co? A dobra, nie moja sprawa. Zrobię to gdy będę dał radę. A teraz idę stąd zanim zamarznę na śmierć. - Zawrócił i poszedł w stronę z której przyszedł, powoli znikając wśród drzew. (W) - Dzięk..- Nawet nie zdążył podziękować. Cóż. Wstał i zaczął iść w stronę góry, był ciekaw jak wygląda stamtąd widok. //Można zamknąć, byle by nie zniknęło :v |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości