Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
09-07-2018, 01:10
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
//Akcja marginesu ma miejsce zaraz po wydarzeniach w Śnieżnym Lesie, gdzieś na terenach Cesarstwa.
Cóż, po sytuacji jaka miała miejsce w Śnieżnym Lesie, humor Tiba ciężko było określić jako dobry. Vari pomogła mu jakoś doczłapać się do tej jaskini a następnie kazała Ui go przypilnować. Czyli teraz dostał jeszcze opiekunkę, wunderbar! Kiedy tylko cesarzowa zniknęła, Tib natychmiast uwalił się na ziemi i zabrał się do starannego wylizywania swoich ran, całkowicie ignorując przy tym obecność młódki. Taki miał już charakter, że gdy już dopadał go zły humor to całe otoczenie musiało to jakoś odczuć. Kiedy skończył, położył pysk na ziemi i zaczął skanować Uę beznamiętnym spojrzeniem. Dopiero po chwili uderzyło go jej podobieństwo do Kamy, który podobno miał siostrę. Z drugiej strony to mógł być tylko przypadek, a stęskniony za przybranym synkiem umysł Tiba mógł na siłę doszukiwać się podobieństw do Kamy. To właśnie tląca się gdzieś głęboko w jego sercu nadzieja skłoniła starego lwa do rozpoczęcia rozmowy i tym samym przerwania panującej ciszy. -To jak się tu znalazłaś mein Lieber?- zagadnął, wywołując na pysku delikatny uśmiech. -Mam na myśli w tym całym Cesarstwie czy jakkolwiek się tam nazywacie- dodał po chwili. |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
09-07-2018, 22:15
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Mój humor też ciężko było określić dobrym, z tym że nie byłam zła, a roztrzęsiona i wystraszona. Nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło... w to, co zrobiłam. Wlokłam się pół przytomna za moją panią, bo tylko to byłam w stanie robić. Aż tu nagle bęc! Miałam siedzieć w jaskini z jakimś nieznanym starym dziadem i się nim opiekować. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, ale Vari już sobie poszła. Zatrzymałam się więc tam, gdzie stałam, czyli zaraz za wejściem do jaskini. Nie miałam pojęcia, co dalej ze sobą zrobić. Byłam obolała i chętnie wzięłabym przykład z samca i położyła się, ale to chyba byłoby bardzo nieuprzejme, więc wybrałam wersje pośrednią i usiadłam. Obserwowałam brązowogrzywego kompletnie zdezorientowana. Zachowywał się, jakby mnie nie było. Z pewnością był to osobnik z karygodnymi manierami. Ale nie, odezwał się. Chciałam się uśmiechnąć, ale mięśnie kompletnie nie chciały mnie słuchać.
- Em... no... Vari mnie przysłała... - zaczęłam tłumaczyć, ale samiec doprecyzował pytanie, a ja poczułam się jeszcze głupiej niż przed chwilą. Nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie mogłam powiedzieć całej prawdy. Nie chciałam. - Służę Cesarzowej. Zawsze przy niej jestem. Nie dałaby sobie beze mnie rady. Myśli miałam skołatane, ciężko było mi ułożyć logiczną odpowiedź. Tak bardzo chciałam po prostu położyć się i zasnąć, a po obudzeniu stwierdzić, że wszystko po prostu mi się przyśniło... |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
11-07-2018, 15:40
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
-Służysz?-stary złapał ją za słówko delikatnie unosząc przy tym brwi. Od momentu opuszczenia Królestwa „służysz” zaliczało się do tych słów, które działy na starego jak czerwona płachta na byka, co bardzo łatwo dało się wyczytać z grymasu jaki pojawił się w tym momencie na jego pysku. Przez chwilę miał ochotę wyrzucić Ui co myśli o tych wszystkich władcach i ich bezmyślnych pionkach, jednak szybko porzucił ten zamiar. Biała nie była winna temu co go ostatnio spotkało i wyżywanie się na niej byłby co najmniej okrutne.
-Wybacz mi moje zachowanie mein Lieber, ostatnimi czasy życie daje mi dość mocno w kość- rzekł z delikatną skruchą w głosie a jego wyraz wyraźnie złagodniał. -W każdym razie, mein Name ist Tib- przedstawił się wykonując przy tym delikatne skinienie łbem - jestem znajomym Twojej cesarzowej, a wolnym czasie podróżuję po tej krainie. Między innymi poszukuję osób, które mogły znać Kamę. Biała sierść, zielone oczy...- na wzmiankę o poszukiwaniu członków KMiP oraz morderców, przyjdzie jeszcze czas- ...w sumie to jesteście nawet podobni, no może pomijając płeć- rzekł, pod koniec starając się utrzymać wesoły ton głosu. Jednak gdzieś głęboko w środku coś mówiło staremu Tibowi, że podobieństwo pomiędzy Uą a jego nieżyjącym synkiem nie może być przypadkowe. Wiedział też, że jeżeli jego przypuszczenia okażą się prawdziwe, to właśnie on będzie musiał przekazać białej złą nowinę.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-07-2018, 15:40 przez Tib.)
|
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
29-07-2018, 11:40
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Odchyliłam uszy, kuląc się lekko. Miałam wrażenie, jakby Tib na mnie napierał, a ja nie wiedziałam, jak się bronić. Na szczęście wycofał się, choć ja nadal pozostałam w pewnym szoku. Spróbowałam znaleźć słowa współczucia, ale głowę miałam pustą, więc tylko wybąkałam coś niezrozumiałego. Poczułam się jeszcze głupiej, gdy lew powiedział coś, czego z kolei ja nie zrozumiałam. Byłam pewna, że mnie przedrzeźnia. Przestąpiłam niepewnię z łapy na łapę. A potem nagle jedno słowo uderzyło we mnie niczym bicz. Błyskawicznie poderwałam się i jednym susem doskoczyłam do brązowego.
- KAMA?! JAKI KAMA?! CO Z NIM?! SKĄD O NIM WIESZ?! GDZIE ON JEST?! Nie, to było wręcz śmieszne, to nie mógł być ten Kama... a jednak. Co jeśli tak? Chyba nie mogłabym wyobrazić sobie większego szczęścia! Ale skąd u licha ten staruszek mógł znać jej brata? Trochę stary jak na znajomego. Czy był to ktoś z rodziny? Z... mojej rodziny? Oczy rozszerzyły mi się na tę myśl. Zwykle występujące w nich iskierki były teraz istnymi płomieniami, wręcz pożerającymi Tiba, każdy jego gest, każde słowo. W pełnym napięciu czekałam, a sekundy wydawały się być latami. |
|||
|
Kama Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:449 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 77 Zręczność: 57 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 14 |
29-07-2018, 11:42
Prawa autorskie: Dirke
W pewnym momencie Tib usłyszał w uchu dobrze znajomy głos:
- Nie mów jej... Jeszcze nie. Jeśli się odwróci, zobaczy za sobą bardzo nikły, świecący delikatnie kształt, wpatrzony smutnie w białą lwicę. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
31-07-2018, 00:28
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Zachowanie Ui troszkę starego krępowało. W swoim życiu miał już wielokrotnie do czynienie z podobnymi osobami a każde takie spotkanie kosztowało go zazwyczaj sporo nerwów. I jak on miał się czegokolwiek dowiedzieć skoro biała zachowywała się jakby zaraz miała zemdleć? Pomimo to stary nie dawał niczego po sobie poznać, do momentu aż Ua gwałtownie się ożywiła. Prawdę mówiąc nawet jego zaskoczyła ta nagła zmiana jaka zaszła w jej zachowaniu, która dała Tibowi pewność, że ma do czynienia z kimś kto kiedyś był bliski Kamie.
Z początku stary chciał się podzielić z Uą smutną prawdą, po chwili wahania stwierdził, że to jeszcze nie jest odpowiedni moment. Nie bez znaczenia była też interwencja samego Kamy, do którego spontanicznych objawień, stary zdążył się już przyzwyczaić. -Nie mam pojęcia mein Lieber- odparł spokojnie, umiejętnie maskują tlący się w jego spojrzeniu smutek. -Zaginął jakiś czas temu i próbuję go odszukać, tak się składa…- w tym momencie stary przypomniał sobie o swoim postanowieniu. Kiedy był przy Zębatej Grocie poprzysiągł sobie, że jeżeli będzie trzeba to odda własne życie, żeby ochronić krewniaka Kamy. Zdawał sobie sprawę, że będzie musiał zamienić kilka słów z Haki i z tego powodu może narobić trochę zamieszania, jednak nie zamierzał zmieniać swoich planów-…że jestem jego ojcem- dokończył tym samym spokojnym tonem. |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
09-08-2018, 14:01
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Nie wie. Mogłam być tak blisko ponownego zobaczenia brata, ale on nie wie. Kama zaginął. Po raz kolejny. Takie to moje świetne szczęście. Ogarnął mnie gniew. Czemu ten staruch pozwolił mu odejść?! I czemu wcześniej mnie nie znalazł?! To jego wina! Tak, jego, niczyja inna! Poczułam nagłą chcęć przywalenia mu w ten zadowolony pysk. Moje mięśnie spięły się, podniosłam łapę... a potem cofnęłam kilka kroków. Nie... nie, to nie możliwe, to jakiś absurd. Z ust wydobył mi się krótki, histeryczny śmiech. To musi być jakiś żart, przecież Kama nigdy nawet nie widział swego ojca... naszego ojca.
- Kim... jesteś? - wyjąkałam w końcu. To musi chodzić o jakiegoś innego białego Kamę, ten lew nie może być moim ojcem, nie znam go. A poza tym jestem przecież Uą, córką niczyją. Nie mam ojca... |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
11-08-2018, 02:08
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Tib doskonale zdawał sobie sprawę, jakie emocje mogą targać Uą. Stary zachowywał teraz śmiertelną powagę i w milczeniu obserwował jak z białej uchodzą emocje. Nie zareagował nawet gdy ta o mały włos mu nie przywaliła. Siedział niemal w bezruchu, jednocześnie ciesząc się, że nie powiedział Ui całej prawdy. Na to jeszcze przyjdzie właściwy czas. O ile wcześniej Tib miał jeszcze jakieś wątpliwości, to po tym gwałtownym pokazie, był już niemal pewien, że napotkał właściwą osobę. Zbyt wiele faktów się zgadzało, za dużo żeby mógł to być zwykły przypadek. Słysząc jej pytanie brązowogrzywy westchnął cicho, po czym dźwignął się z ziemi i ze spuszczonym łbem ruszył w kierunku lwicy. Przeszedł kilka kroków, delikatnie utykając przy tym na rannej łapie i zatrzymał się tuż Ui. Kiedy podniósł wreszcie łeb i przeniósł na nią spojrzenie swoich brązowych oczu, ta mogła bez problemu zobaczyć, że stary Tib jest bliski płaczu.
-Jestem Twoim ojcem- rzekł łamiącym się głosem, po czym przycisnął do siebie białą i zaczął płakać. |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
11-08-2018, 10:08
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Co on robi? Czy powinnam uciec? Był ode mnie dużo większy i na pewno silniejszy, ale za to miał chorą łapę. Zerknęłam na nią i niemal w tej samej chwili odwróciłam wzrok. Stary był już przy mnie, a nawet znacznie bliżej, niż bym tego chciała. Zacisnęłam mocno oczy, czując, że zbierają się w nich łzy. Zupełnie nie wiedziałam, dlaczego. Czy miałam powód do płaczu? Nie. Więc nie będę płakać. Nie będę płakać! Otworzyłam oczy i oderwałam głowę od piersi brązowego.
- Tak? To gdzie byłeś cały ten czas? Czemu nas zostawiłeś? Nic dla ciebie nie znaczyliśmy? - mimo gniewu, na końcu i tak się rozpłakałam. Spróbowałam się wyrwać, ale tak jak przewidywałam, samiec był silniejszy. Poza tym teraz nie byłam pewna, czy znalazłabym w sobie choć tyle siły, by ustać bez niczyjej pomocy. Pozostało mi więc znów ułożyć głowę na jego piersi i moczyć mu futro ciepłymi łzami. Po chwili, gdy już się nieco uspokoiłam, do głowy przyszła mi jeszcze jedna myśl. - Gdzie jest mama? - zapytałam cicho, łamiącym się głosem. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
14-08-2018, 21:56
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Stary sam był zaskoczony, że to wszystko wywołało w nim takie emocje. Na dobrą sprawę Ua była całkowicie obcą mu osobą. Od czasu opuszczenia Zębatej Groty, Tib wielokrotnie wyobrażał sobie tą sytuację i miał przygotowaną we łbie przynajmniej setkę scenariuszy. W żadnym z nich nie zakładał, ze się rozpłacze. Może to wszystko wina ostatnich wydarzeń? Może to te nerwy które kumulowały się w nim przez ostatnie dwa lata znajdowały teraz drogę ujścia. Albo po prostu na starość stawał się coraz większym mięczakiem, tego też nie można było wykluczyć. Nie odpowiedział od razu na słowa Ui, dał sobie trochę czasu by poukładać sobie to wszystko we łbie, dopiero po dłuższej chwili zwolnił uścisk i sam zabrał głos.
-Nasze rodzinne strony zostały zaatakowane- zaczął swoją opowieść- ty i Kama byliście wtedy jeszcze bardzo mali. Wiedziałem, że nie mamy szans dlatego zarządziłem ucieczkę, niestety byliśmy ścigani. Twoja matka została ranna w łapę i nie mogła dłużej uciekać. Poprosiłem dwie towarzyszące nam lwice by zabrały Ciebie i Kamę w bezpieczne miejsce. Sam zostałem przy matce i razem stawiliśmy czoła napastnikom- przemówił, jednocześnie odtwarzając we łbie wydarzenia tamtej przeklętej nocy. Udało nam się odpędzić napastników, ale moja kochana Mosi nie dała rady- powiedział czując w sercu delikatne ukłucie bólu. -Tej nocy oprócz Mosi straciłem również Tivu, Wasi i Ukewil- Twoje starsze siostry, oraz Amana- Twojego starszego brata- Tib nie zamierzał wspominać o tym, że jego syn najprawdopodobniej zdradził swoją rodzinę. Lepiej niech Ua wierzy, że jest siostrą bohatera. -Szukałem was i udało mi się nawet odnaleźć Kamę, ale przy okazji wdepnęliśmy na tereny jakiś szajbusów i zostaliśmy wcieleni do ich stada, siłą- wypowiadając ostatnie słowo Tib skrzywił się z odrazą. -Jakiś czas później Kama potajemnie opuścił tereny stada, a ja postanowiłem go odszukać. Zdezerterowałem…- brązowogrzywy nie wiedział co mógłby jeszcze na ten temat powiedzieć dlatego postanowił spróbować nieco rozluźnić rozmowę-…dlatego nie zdziwię się jak pewnego dnia obudzi mnie królewski szwadron śmierci- spróbował zażartować, jednak panujący w jaskini nastrój zdecydowanie temu nie sprzyjał. Stary na powrót spoważniał. -Tamtej nocy straciłem prawie całą rodzinę i niemal wszystkich znajomych, osoby, które znałem przez wiele lat i darzyłem szczerą przyjaźnią. Zostaliście mi tylko ty z Kamą, mój przyjaciel -Gunter no i oczywiście Twój starszy brat- Haki- przemówił, po czym jedną tarł z pyska resztę łez. Podczas opowiadania stary wyraźnie się uspokoił a na jego pysku zaczął pojawiać się delikatny uśmiech. |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
20-08-2018, 17:55
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
- Mosi... - Dziwnie było wypowiadać to imię. Tak się nazywała moja matka. Moja matka, której nie znałam i nigdy już nie poznam.
- Czy oni...? - nie potrafiłam skończyć zdania. I tak wiedziałam, jaka będzie odpowiedź. Znów ogarnął mnie gniew. Miałam trzy siostry. Zawsze marzyłam o siostrach. Ale teraz już ich nie zobaczę. Ani ich, ani brata, ani matki. - Ci napastnicy... zabijmy ich. - Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co właściwie powiedziałam. Oczy rozszerzyły mi się z przerażenia. Cofnęłam głowę, by móc spojrzeć na Tiba. - Ja... nie chciałam... - a jednak chciałam. Musiałam chcieć, jeśli to powiedziałam. Nie... nie mogłam chcieć czyjeś śmierci, przecież nie byłam zła. Próbowałam wyrzucić tę myśl z głowy, lecz ona uparcie się jej trzymała. Zawsze myślałam, że nikt nie zasługuje na śmierć. Oni zasługiwali. - Moja rodzina... jacy byli? - zapytałam, by zmienić temat. Cały czas jednak po głowie krążyło mi to, co powiedziałam. Szajbusów też zabijemy, przeleciało mi przez myśl. Wbrew mojej woli na ustach wykwitł mi mściwy uśmiech. Zaraz znikł. Łapy zaczęły mi się trząść. - Nie... Nie, nie, to niemożliwe, nie mogą... - dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że to miał być żart. Prychnęłam ze złością. - Głupi jesteś - mruknęła głośniej, niż bym chciała. Wiem, nie powinnam tak mówić, ale wkurzył mnie. Łypnęła na niego złym wzrokiem. - Kolejny nieśmieszny żart? - Daję słowo, jeszcze jeden a wydłubię mu oczy. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
27-08-2018, 23:21
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Tiba ponownie zabolało serducho gdy Ua wymówiła imię jego partnerki i ze spuszczonym łbem wysłuchał jej dalszych słów.
-To już nie będzie konieczne mein Lieber, tego co wiem, to już większość z nich gryzie glebę- odparł. W głębi duszy zastanawiał się czy informacje jakie przekazał mu Gunter rzeczywiście były legitne a może znachor po prostu przedawkował zioło i wszystko to sobie wyobraził? Załóżmy, że nie. -Oj tam, masz prawo źle im życzyć, prawdę mówiąc sam z wielką radością rozwaliłem jednego z zabójców Mosi- stary nie bez powodu użył słowa ”rozwaliłem” bo po walce sługus Berko przypomniał bardziej mięsną mielonkę niż lwa. -Twoja matka…cóż była ucieleśnieniem dobra i miłości, ale kiedy zaczynałem za bardzo dokazywać to wiedziała jak przywołać mnie do porządku- w tym momencie Ua mogła dostrzec jak w oczach starego wzbierają łzy. Stary starł je szybkim ruchem i powrócił do opowiadania. -Twojej siostry byłby żywiołowe i dość towarzyski, co rusz musiałem odpędzać od nich jakichś przypadkowych samców a poza tym to bardzo lubiły nabijać się z Hakiego. Co rusz robiły m jakiś wredny numer. Aman natomiast był moją dumą i ideałem do którego powinno dążyć każde lwiątko. Silny, inteligentny i na dodatek sprytny. O Hakim chyba nie muszę Ci wiele mówić, ja? - zapytał, jednak żywił cichą nadzieję, że Ua zechce posłuchać i brązowogrzywy będzie mógł podzielić się z nią kilkoma wstydliwymi sekretami cesarza- ewentualnie mogę zaznaczyć, ze zawsze ciągnęło go do dużo starszych lwic. Złość lwicy była dla starego niczym pochwała a jej słowa wywołały u niego cichy chichot. -Masz na myśli Hakiego?- odparł na wzmiankę o żarcie. -Cóż, mnie też nieraz ciężko pogodzić się z faktem, że ta brązowa kupa futra jest moim synem, ale niestety to prawda- zakończył tonem jakby usłyszał właśnie wyrok śmierci. |
|||
|
Ua Weteran Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 96 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
03-09-2018, 08:58
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Zesztywniałam. Chciałam się odsunąć, ale nie mogłam. Nie mogłam też uwierzyć w to, co usłyszałam. Mój ojciec był mordercą. Odebrał komuś życie. I to nawet nie jak dzielni rycerze, ale po prostu go rozwalił. Czy mogę w takim razie mu ufać? Jeśli zrobił to raz, może zrobić i drugi. Czy mogę czuć się przy nim bezpieczna? Powoli odsunęłam od siebie te myśli. To mój ojciec. Na pewno nie miał złych intencji, na pewno tylko próbował ratować moją matkę. Teraz, gdy chwilowo łzy nie rozmazywało mi obrazu, mogłam się mu uważniej przyjrzeć. Nie przypominał Moya. Był stary i gruby, a w jego wzroku było coś, co kazało mi sądzić, że honor chyba nie jest najważniejszą rzeczą w jego życiu. A jednak kochał swoją rodzinę. Oczywiście mógł kłamać, ale z jakiegoś dziwnego powodu mu wierzyłam. No i był ojcem Hakiego.
- Och, nie mów tak, on jest dobry, i miły, i mądry, i zawsze traktował mnie jak... - siostrę, a potem kochankę. Przygryzłam wargę, ale nie powstrzymało to wpełzającego mi na twarz rumieńca. Odwróciłam głowę, starając się go ukryć. Nie, to niemożliwe. Haki zawsze był dla mnie dobry, dlaczego mi nie powiedział? Bał się konkurencji? Udawał, że mnie lubi, a tak naprawdę nie chciał, żebym była za blisko niego? - On... mnie nie poznał... - myśl ta ściskała za serce. Tak długo mnie znał, tak dużo o mnie wiedział, a jednak nie poznał... albo nie chciał poznać. Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. - Czy... mógłbyś mi coś więcej o nim powiedzieć? |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
06-09-2018, 21:07
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Prawa brew Tiba powędrował wymownie ku górze a gdy biała odwróciła głowę, stary z trudem powstrzymał się od śmiechu. Haki miałby do niej zarywać przecież to nonsens Ua była dla niego znacznie za młoda. Może gdyby była przynajmniej o rok starsza to jego pierdowłowaty synek starałby się o jej względy, ale stary był niemal pewien żer tak nieznaczna różnica wieku nie usatysfakcjonowałaby łowcy starszych lwic.
-Cóż, nie mam pojęcia co działo się z Hakim przez ostatnie dwa lata. Możliwe, że kiedy próbował umknąć przed pościgiem to uderzył się w łeb i utracił trochę wspomnień- tak, stary zdawał sobie sprawę, że może to brzmieć idiotycznie, ale w tym momencie nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. -Co mogę Ci o nim powiedzieć, mein Lieber…- Tib zmarszczył czoło, bo właśnie stało przed nim nie lada wyzwanie. Z jednej strony uwielbiał nabijać się z Hakiego, jednak jeżeli chciał zbudować z Uą pozytywne relacje to w jej obecności nie mógł tego robić… -W co ja się wkopałem, a mogłem obiecać Kamie coś innego, nie wiem, może szalik z Ghaliba?- przeszło mu przez myśl i poczuł że za to co za chwilę powie do końca życia będzie nienawidzić samego siebie. -Cóż, Haki zawsze był…dość specyficzny- przemówił, jednocześnie ciesząc się w duchu, że znalazł ładny zamiennik dla słowa”pierdołowaty”-poza tym o czym Ci wcześniej wspomniałem, mój drugi syn zawsze odstawał od innych młodych. Zamiast ganiać się z rodzeństwem po całej sawannie on wolał przyglądać się owadom. Potrafił godzinami obserwować mrówki czy inne drobne żyjątka. Oczywiście jako dziecko był też dość naiwny, dlatego rówieśnikom zawsze udawało się go w coś wrobić. Nigdy nie przepadał też za brutalną siłą, uważał, że większość konfliktów można rozwiązać w pokojowy sposób, chociaż z czasem udało mi się mu wpoić, że czasem przemoc jest jedynym rozwiązaniem- Tib miał w tym momencie na myśli beznadziejne przypadki pokroju morderców Kamy. No i oczywiście tego pięciołapego łowcy dzieci. - Myślę, że jego przekonania brały się stąd, że zawsze przegrywał z bratem podczas treningu…no i w sumie od sióstr też dostawał niezłego łupnia- rzekł po czym westchnął ciężko, bo właśnie nadeszła pora na część, po której stary Tib na jakiś czas straci szacunek do samego siebie. -Pomimo wszystko Haki jest lwem o dobrym sercu und Ich finde- Ua zapewne nie była sobie w stanie wyobrazić z jakim trudem staremu przychodzą te słowa- że będzie dobrym przywódcą stada. Kiedy już skończył brązowogrzywy z trudem przezwyciężył w sobie chęć, by w celu przywrócenia naturalnej równowagi ponabijać się troszkę ze swojego syna. -Możesz mi opowiedzieć co się z Tobą działo, gdzie się podziewałaś przez ten cały czas, kogo poznałaś? |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości