Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
24-07-2018, 21:45
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz Temat niewskazany dla osób nieletnich, nietolerancyjnych i o słabych nerwach.
Nie ma to jak zaszyć się we własnej jaskini z dala od zdradzieckich przyjaciół, przypadkowych walk i osób z którymi trzeba rozmawiać. Mimo że rana odniesiona w walce już się zagoiła, w sercu nadal czuł ból. Gunter leżał na progu położonej wysoko groty z widokiem na Upendi i podziwiał rozległe połacie zieleni przecięte błękitnym strumieniem. Nie mógł wybrać lepszego miejsca do zamieszkania. Jego mały pomocnik chwilowo znajdował się poza domem, więc miał chwilę tylko dla siebie i mógł poświęcić się smętnym rozmyślaniom. Gdyby ktoś znajdował się teraz się w pobliżu jaskini mógłby usłyszeć śpiew Guntera, którym uprzyjemniał sobie samotność.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-08-2018, 22:54 przez Gunter.)
|
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
31-07-2018, 00:10
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Cóż, Tib wiedział, ze nadejdzie taki moment, gdy będzie musiał powiedzieć Gunterowi, ze to nie Kamiu jest poszukiwanym przez niego mordercą. Niestety znachor nie przyjął tego zbyt dobrze i strzelił focha. Staremu aż ciężko było uwierzyć, że osobnik pokroju Guntera, który swoją gadką jest w stanie doprowadzić do furii całe otoczenie, potrafi się obrazić. A jednak. Tib wiedział, że musi z nim pogadać choćby dlatego, ze na dobrą sprawę Gunter był jego jedynym przyjacielem. Oczywiście brązowogrzywy nie przyszedł pustymi łapami. W pysku targał upolowaną jakiś czas temu młodą antylopę i liczył że w ten sposób uda mu się udobruchać starego druha. Nawet jeżeli nie będzie głodny, to może zrobić jej jakąś sekcję. Kiedy Tib zbliżył się do jaskini, jego uszu doszedł gunterowy śpiew. Stary bardzo dobrze znał tę piosenkę, więc kiedy tylko zatrzymał przed wejściem do jaskini, wypuścił swoją zdobycz z pyska i po krótkiej chwili zaczął śpiewać razem z Gunterem.
|
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
31-07-2018, 10:55
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Gdy usłyszał fałszowanie Tiba, urwał swój śpiew i pozwolił przyjacielowi dokończyć zwrotkę. Że też ten stary kłamca jeszcze śmiał pokazywać mu się na oczy.
- Ty parszywy… - tu nastąpiła seria niezgodnych z zasadami dobrego wychowania epitetów, których dosłowne przytoczenie nie jest konieczne, a mogłoby zakłócić sielankowy charakter powyższej scenerii. Na szczęście słowa Guntera zostały zagłuszone przez głośny ćwierkot siedzącego w pobliskim krzaku ptaka. – oszuście. - Przecież ta ćwierk lawina mogła nas wszystkich zabić. Ty ćwierk ĆWIEEEERRK!!! Przecież tam byli ćwieeerk cywile! A ta biała to ćwierrrk dziecko! Przeklęte ptaszysko! – walnął łapą w krzak płosząc z niego irytująco głośnego ptaka. Zerwał się on do lotu, rzucając jeszcze kilka złowrogich ćwierknięć i odleciał z furkotem. – Zasady Szwadronu już nic dla ciebie nie znaczą? Był wściekły na Tiba. Nie miał nic przeciwko samej walce, czemu by nie, warto czasem rozruszać kości. Ale kłamstwa nie wybaczał. Byli towarzyszami z jednego oddziału, walczyli kiedyś ramię w ramię, a w Śnieżnym Lesie stary zwyczajnie wykorzystał jego zaufanie. Wtedy zauważył przyniesioną przez Tiba zdobycz. Choć trudno byłoby w to uwierzyć, stary w przeszłości słynął ze swoich kulinarnych zdolności. Jego faszerowane surykatki były słynne w całym Szwadronie i zdarzały się nawet walki o to, kto dostanie ostatnią nóżkę. Gunter nie musiał zwykle w nich uczestniczyć. Przyjaciel zawsze pozostawiał mu jakiś smaczny kąsek. - Myślisz, że udobruchasz mnie kawałkiem padliny? – zapytał, ukrywając cieknącą ślinkę – Hmm… A czym jest nadziana? – dodał, pozornie tylko z ciekawości. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
03-08-2018, 00:19
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Tib od zawsze lubił śpiewać a do jego ulubionych należały pieśni wojskowe, które były jedną z wielu pamiątek po jego służbie w Szwadronie. Inną sprawą było, że brązowogrzywy nigdy nie potrafił śpiewać na tyle dobrze, by jego umiejętności mogły zostać uznane chociaż za przeciętne. Czasami zastanawiał się, czy to nie właśnie z tego powodu tak długo nie mógł znaleźć sobie partnerki. Mniejsza z tym, kiedy stary dokończył zwrotkę, zdał sobie sprawę, że Gunter może się zmagać z chęcią zamordowania go. Stary przez moment łudził się, że chodzi o jego fałszowanie, jednak bardzo szybko znachor pozbawił go wszelkich złudzeń. Pomimo ostrych słów przyjaciela nie zamierzał grzecznie przyznać się do winy. Pełnym nienawiści spojrzeniem odprowadził umykające ptaszysko, po czym jego uwaga skupiła się na Gunterze.
-Zaraz oszuście- odparł, wywracając przy tym oczyma- ten osobnik mógł posiadać kluczowe dla nas informacje dotyczące Królestwa Mgły i Popiołu, a z tego co pamiętam to w planach mieliśmy rozpracowanie tej grupy, ja?- rzekł przypominając znachorowi o ich dawnych, niekatulanych już zamiarach. -Swoja drogą, zastałem go samego z dwójką młodych w lesie…Jak myślisz jakie niecne plany mógł mieć lew, który za sprawą swojej ułomności może mieć problemy ze znalezieniem sobie samicy, hm? Poza tym, od kiedy pamiętam to od dawna chcieliśmy rozwalić razem jakiegoś pedofila- rzekł z wyraźnym entuzjazmem chociaż na obecną chwilkę Tib nie był w stanie sobie przypomnieć czy na pewno umawiał się na to z Gunteream… A może to był Aman? Nieważne. Na pewno nie chodziło o Hakiego, ten zielonooki pierodła nigdy nie znał się na prawdziwej męskiej rozrywce. Brązowogrzywy chciał jeszcze nieco pociągnąć temat Śnieżnego Lasu, jednak reakcja znachora na jego drobny podarunek nieco zmieniła jego zamiary. Widząc, że jego chytry plan zaczyna działać, stary zachichotał po czym powolnym krokiem zbliżył się do Guntera. -Miłością…- szepnął mu na uszko, po czym czule liznął go w prawy policzek. |
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
03-08-2018, 14:54
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Niechętnie musiał przyznać, że Tib miał trochę racji. Jednak, jako że przyznawanie komuś racji godziło w poczucie dumy Guntera, musiał dla zasady jeszcze trochę podroczyć się z przyjacielem.
- Przebywanie z dwójką lwiątek w lesie, nie musi od razu czynić z kogoś pedofila! – oburzył się znachor. Nie mówił jeszcze Tibowi o Warsirze pomieszkującym w jego jaskini i musiał go przygotować na tą nowinę – Może tylko wyszedł z nimi na spacer, czy coś w tym stylu… Nawet mi zdarza się czasem być sam na sam z dziećmi. To jeszcze o niczym nie świadczy. Nie uważam, żeby było cokolwiek niestosownego w hmm… wspólnym przebywaniu dorosłego i niespokrewnionego z nim lwiątka w tym samym lesie czy no nie wiem, na przykład dajmy na to jaskini. – znachor robił się coraz bardziej zmieszany, więc zdecydował natychmiast zmienić temat. - Nie ukrywam, chętnie dorwałbym go dla tej jego piątej łapy. W swoim wąskim umyśle pewnie nie dostrzegasz tych wspaniałych możliwości badawczych oferowanych przez dodatkową kończynę. To byłby ogromny krok dla anatomii! – mówił z zapałem. – Ale mieliśmy go rozwalić razem. Kim były tamte lwice? – czy to nutka zazdrości wybrzmiała w głosie znachora, czy może tylko brzęczenie muchy zmąciło ton jego wypowiedzi? Widząc jak Tib zbliża się do niego, opuścił wzrok w ziemię. Nie mógł przecież wybaczyć mu zbyt łatwo, nawet jeśli pragnął tego całym swoim wnętrzem. Z pozorną obojętności i burzą uczuć szalejącą w sercu, przyjął czułość przyjaciela. Trudno mu było zapanować nad sobą. Nie umknęło jego uwadze, że Tib wciąż nie zaleczył ran z potyczki w Śnieżnym Lesie. - Jesteś ranny. – stwierdził co oczywiste. Wstał i zwrócił się w stronę jaskini. – Wejdź. Zajmę się tobą. Jaskinia znachora nie należała do szczytowych osiągnięć architektury wnętrz. Pierwszym, co uderzało we wchodzącego była silna mieszanka zapachów. Choć użycie słowa zapach było w tym przypadku równie adekwatne jak stwierdzenie, że odchody słonia mają smak. Znachor, ostatnio zainteresowany kwestią fermentacji owoców, trzymał ich spore nakłady w swojej siedzibie. Obecnie szukał sposobu na zamaskowanie smrodu zgnilizny. Z tego powodu cała podłoga pokryta była płatkami róż i wonnymi ziołami, które pełniły funkcję odświeżacza powietrza. Jednocześnie tworzyły miękki dywan, który aż kusił by zanurzyć w nim łapy lub się na nim położyć. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
05-08-2018, 20:28
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
-Jasne…- w sumie Tib też nie do końca wierzył w swoją wersję wydarzeń, jednak trwanie w tym przekonaniu pozwalało mu oddalić wszelkie dręczące go wątpliwości. Chciał jeszcze trochę brnąć w ten temat, jednak zmieszanie jakie dostrzegł na pysku Guntera szybko go od tego odwiodło. Tib uśmiechnął się do niego w sposób, jakby o wszystkim już wiedział, chociaż tak naprawdę nie miał zielonego pojęcia o Warsirze. W przypadku Guntera stary hołdował zasadzie: „Im mniej wiesz trym lepiej śpisz”, więc i ten temat zdecydował się porzucić.
-To zróbmy tak, ty bierzesz sobie tą piątą łapę, a ja całą resztę, ja?- odparł wesoło. W większości wypadków stary podchodził do zabijania innych lwów z obojętnością, ba był przekonany, że z większością osobników których zabił mógłby się bez problemu zakumplować. Zabijał bo dostawał rozkazy, nie dla frajdy, a przynajmniej zazwyczaj. Swoją bezczelnością Kamui zaszedł staremu mocno za skórę a swoim żałosnym zachowaniem w lesie i błaganiem o litość stał się w oczach Tiba, z czym stary do końca jeszcze nie mógł się pogodzić, znacznie większą pierdołą od Hakiego. Dobra chrzanić pięciołapa, na niego jeszcze przyjdzie czas. Słysząc kryjącą się w głosie Guntera zazdrość, stary wybuchnął szczerym, donośnym śmiechem. -Jedna z nich to cesarzowa i partnerka naszego pierdoły Hakiego- rzekł, z trudem szarpiąc za hamulec rozpędzonej karuzeli śmiechu- dobrze wiesz, że z tego powodu palcem bym jej nie tknął- dodał. -Natomiast ta biała…- stary momentalni spoważniał. -Podejrzewam, że to siostra Kamy, czyli w pewnym sensie moja przyszywana córka- rzekł, pozwalając sobie przy tym na ciche westchnienie. -Jeżeli to prawda, to dołożę wszelkich starań, żeby nie podzieliła losu swojego brata- przemówił s w jego głosie nie było niczego co mogłoby świadczyć że brązowogrzywy będzie szukał sposobu, żeby się od tego wymigać. -Oj tam lekkie draśnięcie, nic więcej- rzekł, szczerząc się przy tym niewinnie. Dalej było mu trochę wstyd, że dał się tak załatwić byle gnojkom, ale stary miał już w zanadrzu kilka planów na zemstę, których wizje skutecznie łagodziły jego cierpienie. -Dobra, wiem jak lubisz dłubanie w ranach, więc z grzeczności nie odmówię- powiedział, po czym potwierdził swoje słowa krótkim skinieniem łba. Mijając Guntera, delikatnie musnął jego bok końcówką ogona po czym wkroczył do jaskini. -Co ty znowu knujesz…- rzekł, gdy jego zmysłów udało się wyłapać ledwie wyczuwalną woń zgnilizny. Stary postąpił jeszcze kilka kroków w przód i położył się wygodnie na ziemi. Dopiero teraz uzmysłowił sobie, że była ona usłana płatkami róż. Tłumiąc w sobie wszelkie oznaki zdziwienia, stary spojrzał na znachora z uśmiechem, który zdawał się mówić: „Nie sądziłem, że chcesz mi to powiedzieć w taki sposób, mein Freund”. |
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
06-08-2018, 19:13
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
- Umowa stoi. – rzekł zadowolony. Jeszcze bardziej niż łapa Kamuiego cieszył go fakt, że Tib nie ciągnął tematu pedofilii, ponieważ ta rozmowa mogłaby się źle skończyć dla nich obojga.
- O nic takiego bym cię nie oskarżał przyjacielu. – oburzył się lekko Gunter. Nie miał zamiaru przecież dać po sobie poznać, że przez krótką chwilę przez jego głowę przemknęły niecne myśli dotyczące obu samic. Wieść o córce Tiba była jednak sporym zaskoczeniem – Masz jeszcze jakąś rodzinę, o której mi nie mówisz? Nie uwierzył słowom przyjaciela, że rana była niewielka. Widział przecież na własne oczy jak powstała, a wciąż jeszcze się nie zagoiła. Przepuścił Tiba w wejściu do jaskini i poczuł ciepły dreszcz, kiedy ogon przyjaciela dotknął jego ciała. - To mój nowy wynalazek. – odpowiedział – Okazuje się, że zepsute owoce posiadają o wiele ciekawsze właściwości niż świeże. – minął leżącego przyjaciela, wyłapując jego znaczący uśmiech, lecz na razie ignorując go. Odsunął kamień w kącie jaskini, za którym znajdowało się sporej wielkości wgłębienie. Wyjął z niego ostrożnie łupinę arbuza, wypełnioną po brzegi półpłynną owocową mazią i postawił przed Tibem. – Musisz spróbować. Spokojnie, nie jest trujące. Sprawdzałem już to wielokrotnie. Następnie znachor podszedł do swojej kolekcji ziół i wybrał gałąź akacji, której zdobycie kosztowało go sporo nerwów. Liście i kwiaty były już całkiem suche, więc przed użyciem musiał je namoczyć. Zaniósł gałąź na zewnątrz i zanurzył w deszczówce, która zbierała się w niewielkiej szczelinie między kamieniami. Dopiero po tym wrócił do środka i usiadł obok Tiba. Omiótł wzrokiem całą jego sylwetkę, by zatrzymać spojrzenie na przedniej łapie. Zaniedbana rana była ukryta po warstwą zakrzepłej krwi i splątanej sierści. By ją odsłonić, trzeba było najpierw ją wyczyścić. Gunter spojrzał głęboko w oczy przyjaciela, a następnie pochylił się nad jego łapą i delikatnie, tak by nie zadać Tibowi bólu, zaczął dokładnie wylizywać ranę. -1x akacja |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
09-08-2018, 23:13
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Przez te wszystkie lata znajomości Tib doskonale potrafił odczytywać emocje Guntera. Dobrze wiedział kiedy przyjaciel jest zły, albo zazdrosny dlatego jego zachowanie skomentował stłumionym śmiechem.
-Jak na razie nic na to nie wskazuje, aber mam dziwne przeczucie, że to się wkrótce zmieni- rzekł, jednocześnie zastanawiając się, czy jego nieudolny syn w końcu weźmie się do roboty i Tib wkrótce będzie mógł niańczyć gromadę wnucząt. W sumie to nawet podobała mu się ta wizja i jednocześnie była ona powodem dla którego brązowogrzywy postanowił mocni się przyłożyć, żeby nie dać się zabić. Jeżeli zginie to kto nauczy te dzieciaki heilować? -Der Erfindung?- prawa brew Tiba powędrowała ku górze, a jego wzrok uważnie śledził poczynania znachora. Zapach który po chwili wdarł się do jego nozdrzy do przyjemnych nie należał, więc stary z coraz to większą wątpliwością przyglądał się znajdującej się w łupinie brei. -Jesteś pewien że od tego nie zdechnę?- zapytał nie kryjąc przed przyjacielem swoich wątpliwości. Chociaż, gdyby Gunter chciał go zabić to miał już ku temu sporo okazji. No nic, jeżeli w ten sposób mógł naprawić swoje relacje z znachorem to warto było zaryzykować. Tib ostrożnie musnął ciecz końcówką języka po czym nieznacznie się skrzywił. Nie smakowało to za dobrze, jednak miało w sobie coś co kusiło starego do zaczerpnięcia kolejnego łyku. Po chwili smak przestał być dla starego przeszkodą, jednak ten zdecydował że jak na pierwszy raz to mu wystarczy. W końcu przyszedł tutaj żeby udobruchać Guntera a nie opróżniać jego spiżarnię. Widząc jak znachor szykuje się do przeprowadzenia zabiegu Tib uśmiechnął się szeroko. -Daj tej ranie popalić i nie martw się o mnie, dzięki wielu żmudnym treningom nauczyłem swoje ciało ignorować ból- przemówił, spoglądając przyjacielowi prosto w oczy i dumnie unosząc przy tym łeb- au! – dobyło się z jego pyska gdy Gunter zabrał się do oczyszczania rany. -Wiesz co, jednak mógłbyś być nieco delikatniejszy- dodał po chwili. |
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
11-08-2018, 14:39
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Znachor zmierzył przyjaciela uważnym spojrzeniem.
-To ci raczej nie grozi. Twój pysk jest wystarczającym zabezpieczeniem przed niespodziewanym powiększeniem rodziny – rzucił Tibowi złośliwy uśmiech. – Chyba że mówisz o Hakim, ale mam poważne wątpliwości co do jego jak to zgrabnie nazwać… zdolności rozrodczych. Chociaż jeśli marzą ci się wnuki, mogę skombinować Hakusiowi jakieś niebieskie ziółka, to może wreszcie zabierze się do sprawy. Rozumiał nieufność, z jaką Tib spoglądał na podany mu napój. Gunter zazwyczaj testował medykamenty na sobie, ale czasem zdarzało mu się podrzucać różne podejrzane substancje do jedzenia nieświadomego przyjaciela. Oczywiście wszystko dla celów naukowych. -Jestem pewien, że jeśli pomimo wszystkich preparatów jakimi traktowałem cię przez lata naszej znajomości dalej trzymasz się na nogach, to i ten specyfik ci nie zaszkodzi. Owszem, powoduje pewne nieznaczne efekty uboczne, ale jego zalety o niebo je przewyższają – mówił z przekonaniem. – Znakomicie poprawia nastrój, uśmierza ból i z pewnością ma jeszcze wiele innych zastosowań, do których odkrycia możesz się przyczynić. Nie żałuj sobie, mam jeszcze spory zapas. - wskazał zachęcająco na podejrzany płyn. Rana Tiba nie wyglądała aż tak źle, jak się spodziewał. Owszem, była zaniedbana, ale nie miała śladów zakażenia. Na krzyk przyjaciela skomentował powątpiewającym spojrzeniem jego zapewnienia o odporności na ból. -Przestań piszczeć, jeszcze nawet nie zacząłem – rzucił, powracając do wykonywanego zabiegu. -A ty mógłbyś nie jęczeć jak mała lwiczka. – odpowiedział kąśliwie. Nie lubił, kiedy ktoś przeszkadzał mu w pracy. Starannie oczyścił ranę, dopóki jego oczom nie ukazała się różowa tkanka, z której już zaczynała sączyć się świeża krew. Po zakończeniu procedury wstał i zajrzał znów do swojej owocowej spiżarni. Pogrzebał chwilę i wyciągnął stamtąd orzech kokosowy. Oderwał od niego sporą kępkę włókien i w pysku zaniósł ją na zewnątrz, gdzie przygotowywał akację. Zanurzył materiał w wodzie, w której moczyła się gałąź i ociekające płynem włókna zaniósł z powrotem do jaskini. Pochylił się nad raną Tiba i wyciskając włókna, przemył ją cieczą. Po chwili zastanowienia powtórzył tą czynność, aby mieć pewność, że płyn równomiernie przemył ranną skórę. Liście i kwiaty akacji zdążyły dobrze namoknąć w czasie kiedy zajmował się raną, więc przyniósł gałąź do środka. Odrywał po kolei żółte płatki i liście i układał je ostrożnie na skórze pacjenta, tworząc opatrunek, który zapobiegnie dalszej utracie krwi, a po wyschnięciu zabezpieczy ranę przed dostawaniem się do niej brudu. - Teraz nie ruszaj się, dopóki nie wyschnie – polecił Tibowi, a sam w poczuciu dobrze wykonanej pracy położył się obok przyjaciela i zanurzył zęby w smakowitej antylopie. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
18-08-2018, 22:49
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Tib wyszczerzył się na dobrną złośliwość ze strony Guntera.
-A mam Ci przypominać mein Freund, który z nas założył rodzinę a kto większość swojego życia przesiedział w jaskini?- prawa brew Tiba wymownie powędrowała ku górze. Chociaż na dobrą sprawę, to że znachor z wyraźną ulgą porzucił temat pedofilii obudziło w brązowogrzywmy lekkie obawy. W chwilach zwątpienia Tib obawiał się, że życie seksualne jego przyjaciela jest jak spełniająca życzenie gwiazdka- istnieje tylko dzięki łatwowiernym dzieciakom. Ostatecznie stary porzucił swoje rozważania na ten temat. Jego uwaga skupiła się na gunterowym specyfiku. Cóż, ciężko było go nazwać smacznym, jednak zaledwie po kilku liźnięciach Tib przez moment odczuł coś na kształt lekkiego błogostanu. Może warto zaryzykować? W końcu, co mnie nie zabije to mnie wzmocni- pomyślał by dodać sobie otuchy, po czym zaczerpnął kilka łyków. Scheiße- zaklął cicho, krzywiąc się przy tym wyraźnie. Z początku stary nie odczuł żadnych zmian, jednak po dłuższej chwili coś zaczęło się w nim zmieniać. Brązowogrzywy miał wrażenie, że wszystkie troski jakie do tej pory zaprzątały jego łeb, odeszły w niepamięć. Na tibowym pysku pojawił się szeroki, głupkowaty uśmiech a bijący od rany ból stał się dla niego nieistotny. -Skąd wiesz jak jęczy mała lwiczka?- spytał podejrzliwie. W mgnieniu oka wyraz Tiba stał się śmiertelnie poważny a sam brązowogrzywy sprawiał teraz wrażenie jakby lada moment miał rzucić się na znachora i obedrzeć go żywcem ze skóry. Po chwili niezręcznego milczenia stary wybuchnął, donośnym, serdecznym śmiechem. Dzięki temu stary nawet nie zorientował się kiedy Gunter wykonał swój zabieg. Kiedy jego śmiech ustąpił, było już po wszystkim. -Oczywiście, ze nigdzie się stąd nie ruszę mein Freund- rzekł wesoło, po czym ułożył pysk na łapach i zaczął się przyglądać jak Gunter pałaszuje swój prezent. W tym momencie pod czerepem Tiba kłębiły się naprawdę dziwne myśli. Jedne bardziej szalone inne mniej. Z każdą kolejną chwilą alkohol coraz mocniej oddziaływał na starego i po chwili podpowiedział mu dość nietypowy sposób na okazanie Gunterowi swojej przyjaźni. Za pomocą zdrowej łapy Tib objął przyjaciela a następnie delikatnie przycisnął do siebie. -Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz, mein Freund- rzekł, liznął znachora w uszko a po chwili wydał z siebie pomruk zadowolenia i delikatnie potarł łbem o łeb Guntera. Na trzeźwo nigdy nie przyszło by mu do głowy by w taki sposób okazywać swoją wdzięczność, jednak w tym momencie stary Tib był pod wpływem alkoholu. |
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
21-08-2018, 19:25
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Powstrzymał się od odpowiedzi na komentarz przyjaciela. Owszem, w jaskini spędzał większość wolnego czasu, ale dla komfortu psychicznego Tiba wolał mu nie opowiadać co i z kim w tamtej jaskini się działo. Chociaż czasem dostrzegał kątem oka pełne podejrzeń spojrzenia towarzysza, sugerujące, że jednak się czegoś domyślał. Odwrócił wzrok w stronę sufitu, podziwiając wzory tworzone na skale przez zacieki i porosty.
Na kolejny przytyk Tiba był już przygotowany. - Mosi… – nie, w tym momencie żarcik z młodego wyglądu partnerki przyjaciela mógłby się skończyć dla Guntera ostrym kijem w oku lub innej części ciała – Mosi przyprowadzała do mnie twoje córki na wyrywanie mlecznych zębów. – wybrnął z sytuacji. Wtem jednak dotarło do niego, że w ten sposób chyba tylko pogorszył sprawę. Dlatego też dla własnego dobra zamilkł na pewien czas i zapchał usta mięsem, by przypadkiem nic się z nich znów nie wyrwało. Objedzony znachor poczuł silne pragnienie, a najbliższą cieczopodobną substancją w jaskini była owocowa mikstura. Przejął więc od podchmielonego przyjaciela naczynie z owocową breją i zaczął łapczywie chłeptać. Nie zauważył nawet, w którym momencie łapa Tiba zacisnęła się wokół niego. Dopiero opróżniwszy łupinę z resztek cieczy podniósł łeb i zdał sobie sprawę, że przyjaciel uwięził go w żelaznym uścisku. Może i próbowałby się uwolnić, ale czuł się zbyt błogo by zakłócać tą chwilę niepotrzebną szarpaniną. Położył więc ciężką głowę na łapach i oddał się niebiańskiemu stanowi odurzenia. Czując jednak język Tiba na swoim uchu gwałtownie odrzucił łeb w drugą stronę. - Vorsichtig! Pamiętasz jak kiedyś odgryzłeś mi kawałek ucha? – mimo oburzenia z powrotem przysunął głowę pod pysk przyjaciela – Miałem zakrwawiony cały łeb. A ty podrapany. Musieliśmy mówić kumplom z oddziału, że się pokłóciliśmy i wdaliśmy w bójkę. – znachor rozmarzył się wspominając dawne czasy i oparł wygodniej o Tiba. Mówił trochę bełkotliwie, a obraz przed oczami zaczynał mu się rozmywać. - Wiesz, jesteś moim jedynym przyjacielem. – liznął towarzysza po pysku, jak to robią prawdziwi mężczyźni – Czas, żebym ci coś powiedział. Widzisz, wtedy w Szwadronie… – Gunter czknął głośno – w Szwadronie, byłem młodszy niż mówiłem. Nie byłem jeszcze całkiem dorosły. Musiałem trochę nakłamać, żeby mnie przyjęli i no wiesz… teraz mam siedem i pół roku, także hmm... – umilkł, dając przyjacielowi chwilę, by przeliczył i przemyślał to co właśnie usłyszał. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
30-08-2018, 22:12
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
Stary Tib chyba wypił nieco za dużo bo alkohol coraz bardziej nim sponiewierał. Gdy Gunter wspomniał o Mosi brązowogrzywy aż zachłysnął się powietrzem jednak słowa znachora potraktował jako przedni dowcip, zwłaszcza po tym jak Gun poruszył temat wyrywania zębów mlecznych.
-Oj tam, każdemu się może zdarzyć- odparł i niedbale machnął przy tym łapą- poza tym, przyznaj, że to jeden z przyjemniejszych sposobów w jaki można stracić kawałek ucha, co nie? – dodał ze złośliwym uśmieszkiem na pysku. Fakt, może wtedy nieco za bardzo się wczuł ale dzięki odrobinie krwi ich spotkanie mocno zyskało na romantyczności, w końcu czerwony to kolor miłości. Kiedy stary poczuł język przyjaciela na swoim pysku, wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia i mocniej przylgnął do czarnej grzywy swojego kompana. -Jakoś specjalnie mnie to nie dziwi mein Kamerad- rzekł złośliwie i wysłuchał dalszych słów lwa. Nie zrobiły one na starym zbyt dużego wrażenia a jedynie wywołały na jego pysku delikatny uśmieszek. -Od początku o tym wiedziałem, dlatego na swoją pierwszą akcję wyruszyłeś w wieku dwóch lat, wcześniej zajmowałeś się jedynie opatrywaniem ran i dostarczaniem zaopatrzenie. Przecież nie posłałbym do walki dziecka- dodał i wnet olśniło go do czego Gunter mógł naprawdę zmierzać. Cóż, stary nie da się wrobić w pedofilię, zwłaszcza, że ich mały incydent miał miejsce po pierwszej akcji Guna, a przynajmniej ta mu się wydawało. -A poza tym, chyba nie ulega wątpliwości, że teraz jesteś już dorosły, ja? – powiedział po czy przy akompaniamencie cichych pomruków zaczął lizać znachora po policzku. W międzyczasie stary zahaczył też o jego pysk i brodę by następnie zacząć pocierać swoim pyskiem o gunterową grzywę. -To jak, przypomnimy sobie stare dobre czasy?- zapytał kuszącym tonem.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-08-2018, 22:12 przez Tib.)
|
|||
|
Gunter Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:208 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 76 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 30 |
03-09-2018, 23:09
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Geniusz
Nie uważał utraty kawałka ucha za coś co może po prostu się zdarzyć ani za nic szczególnie przyjemnego. Ciekawe czy Tib byłby tego samego zdania, gdyby to on padł ofiarą ostrych zębów znachora.
- Rzeczywiście, cóż może równać się romantycznością z tamowaniem krwotoku przy świetle księżyca. Chyba tylko amputacja w deszczu. – wycedził, mierząc towarzysza nieruchomym wzrokiem - Choć prawdziwy wojownik nie boi się krwi w żadnej sytuacji. – dodał po chwili. Gdyby czasem nie hamował czułości Tiba, mogłoby mu brakować teraz także paru innych, dość cennych części ciała, których nieobecność dałaby się we znaki obojgu z nich. Jednakże przywołując w pamięci tamto spotkanie, to nie ból pierwszy przychodził mu na myśl. A jeśli nawet czuł go wtedy, to został przytłumiony przez znacznie przyjemniejsze odczucia. Pokiwał powoli łbem, słysząc kolejne słowa przyjaciela. Jego samego zawodziła pamięć tamtych młodzieńczych dni, więc z niemałą ulgą przyjął wyjaśnienia Tiba. Okazało się, że niepokój jaki czuł z powodu okłamywania towarzysza był całkowicie bezpodstawny, gdyż ten od początku znał prawdę. - Można by powiedzieć, że … – nie zdążył dokończyć, gdy stary zaczął lizać go po pysku. Nawet przez myśl mu nie przeszło by się odsunąć, a wręcz przeciwnie, odchylił łeb w tył, ułatwiając przyjacielowi zadanie. Zastygł w tej pozycji i zamknął oczy, przed którymi świat lekko się chwiał, niewątpliwie za przyczyną domowej roboty napoju. Poddając się chwili, pogrążył się w stanie półsnu. - Tiberius… też widzisz te maszerujące różowe słonie? – zapytał sennie. Zaraz jednak przebudził się raptownie, a sen całkiem się rozwiał, gdy towarzysz zakończył czułości i zwrócił się do niego z pytaniem. Przymrużył oczy i rozciągnął pysk w uśmiechu. - Z tobą zawsze, lieber Freund. – odrzekł cicho, przybliżając pysk do ucha Tiba i przesunął powoli ogonem po jego grzbiecie. Łapa przyjaciela wciąż oplatająca jego szyję utrudniała mu wykonywanie ruchów, lecz spróbował ją podważyć i przewrócić brązowogrzywego, co było dość trudne przy jego ogromnej masie. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości