Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Irma Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:8 Dołączył:Sie 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 72 |
07-08-2018, 02:35
Prawa autorskie: Ja
Słońce górowało już wysoko na niebie, przez co okropnie grzało, a Irma po małym wygrzewaniu się w jego promieniach, nie wyściubiała teraz nosa z cienia, wylegując się pod drzewem i majacząc o tym że było jej za ciepło i jest wciąż samotna. Spędziła tak cały dzień, w końcu musiała sobie zrobić jakąś przerwę w zbyt wykańczających wędrówkach.
Dopiero kiedy zbliżał się wieczór powlekła się poszukać czegoś do jedzenia, to jedyne co zachęciło ją w ogóle do wstania. I już marnie widziała to całe polowanie. Udało jej się spłoszyć zwierzynę, a dopiero co ją dostrzegła i już prawie przystąpiła do skradania, jak to możliwe że z tak daleka to kopytne stworzenie ją zauważyło? Przecież była wyjątkowo cicho, a no tak, ono w przeciwieństwie do niej miało jeszcze węch, a propo zapachów, mogła ich nie czuć, ale widziała stan swojego futra - znowu brudne, a jeszcze wczoraj je myła. Akurat w dbaniu o czystość nie zamierzała się obijać, jak to świadczy o lwicy? Westchnęła, przeszła kilka metrów dalej, szukając jakiegoś cienia, nie mogła wiedzieć, nie czując tych wszystkich lwich zapachów, iż przekroczyła właśnie granice jednego ze stad. Przysiadła przy którymś z drzew, opierając się o jego pień i biorąc się za dokładne wylizywanie własnego futra. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
09-08-2018, 01:30
Prawa autorskie: Askari
Sam Haki również za upałami nie przepadał bo to właśnie wtedy kolor jego futra dawał o sobie najmocniej znać i słońce grzało go niemiłosiernie, ale jak to mówią: „Służba nie drużba”. W dni takie jak ten cesarz dochodził do wniosku, że powiększanie Cesarstwa o kolejne tereny mogło nie być najlepszą decyzją. Teraz musiał o wiele więcej łazić. No nic trzeba to znieść z godnością.
Wnet do jego nozdrzy wtargnął obcy mu zapach. Cesarz uniósł delikatnie pysk by sprawniej zlokalizować źródło nieznanej mu woni. Kiedy w końcu mu się to udało, powolnym, ostrożnym krokiem zaczął podążać w stronę jej źródła. Nie miał bladego pojęcia kogo tam spotka dlatego też wolał zachować ostrożność. Dopiero, po dłuższej chwili, jego oczom ukazało się drzewo za którym Haki dostrzegł sylwetkę należącą do lwicy, która najwyraźniej była w trakcie kąpieli. Cesarz poczuł się trochę jak jakiś stary zbok, który podkrada się do niczego nieświadomej ofiary. Pomimo, że nie miał niecnych intencji to i tak było mu teraz trochę głupio. Wyprostował się i spokojnym krokiem ruszył ku lwicy, tak by drzewo jak najbardziej przesłaniało mu sylwetkę Irmy. W końcu miał już partnerkę i nie zamierzał bawić się w podglądanie innych lwic. Poza tym, chciał wprowadzić w życie pewien pomysł i liczył, ze dzięki temu pochłonięta czyszczeniem futra lwica pozostanie nieświadoma jego obecności Kiedy zbliżył się już do wspomnianego wcześniej drzewiszcza, wyciągnął pazury i zastukał nimi o korę. -Mam nadzieję, że Ci nie przeszkadzam moja droga- rzucił wesoło. |
|||
|
Irma Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:8 Dołączył:Sie 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 72 |
09-08-2018, 03:01
Prawa autorskie: Ja
Ach, te kłaki na języku, jak zwykle podczas mycia i właściwie na nic o dziwo innego nie mogła narzekać, bo szło całkiem sprawnie - to takie dziwne. A nie, jednak się coś znalazło, nadal była głodna. Przywykła do częstych posiłków, a teraz musiała się odzwyczajać. Nie miała bladego pojęcia jak rodzicom ciągle udawało się dostarczać jej pożywienie o tych samych porach, zawłaszcza że tylko jedno z nich polowało, a drugie zostawało przy niej, zmieniali się. Jak dobrze że ma to za sobą, choć z drugiej strony nie pogardziłaby darmowym mięskiem.
Jeszcze grzbiet i koniec, ale to ta najgorsza część, nieźle się przy tym namęczy. Wygięła się odpowiednio, nikt tego za nią nie zrobi niestety. Wtem usłyszała jakieś dziwne stukanie jakby w korze. Poderwała głowę, nastawiła ucho, sądząc że dźwięk się powtórzy, zamiast zwyczajnie się obejrzeć, bo spodziewała się... Korników? Czegoś w tym stylu. Obejrzała się dopiero słysząc czyiś głos, zdziwiona widokiem lwa, tak jakby nagle się tu zmaterializował. Przyjrzała mu się całemu z zaciekawieniem. - Właściwie dobrze że jesteś, mógłbyś mi pomóc z grzbietem, trzeba się tak powyginać żeby go dokładnie wylizać, a to strasznie męczące... - odpowiedziała od razu i obróciła się odpowiednio tyłem do Hakiego, w dodatku stając na tylnych łapach, a przednimi podpierając się o pień, no to problem z głowy. Dopiero po chwili uświadomiła sobie że nie powinna prosić nieznajomego o coś takiego! Nieznajomy lew nie pomaga w myciu futra, rodzice to robili. Masakra, przecież potrafiła sama dokończyć kąpiel, ba, no nawet wymykała się rodzicom by zrobić to samemu. Co ta podróż z nią robi, słońce pali, łapy bolą od ciągłego szwendania i kilkuset nieudanych polowań, katastrofa. Nic się nie chce. - To to żart był... Nabrałam cię... - odwróciła się momentalnie, uśmiechając się nerwowo i śmiejąc na siłę, ech, nawet małe kocie by w to nie uwierzyło. Westchnęła, na jej pysku pojawiła się ponura mina, choć "minka" bardziej by tu pasowała - było w niej coś zabawnego, wyglądała bardziej jak grymas lwiątka niż dorosłej lwicy: - To wszystko wina moich rodziców, nie chciałbyś z nimi mieszkać... - legła płasko na ziemie, właściwie się osunęła, wyciągając poddańczo łapy przed siebie i wzdychając raz jeszcze znacznie dłuższą chwilę. Powstrzymując się już od narzekania, nie chciała spłoszyć tym obcego, o ile już się do niej nie zraził przez tę głupotę. - Przyzwyczają cię do usługiwania, a potem radź sobie... - mruknęła pod nosem tylko, patrząc na lwa w nadziei że się nie gniewa, nie chciała zaprzepaścić szansy na zyskanie towarzystwa, choćby na krótką pogawędkę. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
11-08-2018, 01:45
Prawa autorskie: Askari
Haki wychylił się zza drzewa po czym stanął tuż przed nieznajomą. Na pierwszy rzut oka sprawiała dobre wrażenie, dlatego cesarz nie przestawał się do niej szczerzyć. Grunt to pierwsze dobre wrażenie, co nie? Dopiero jej pytanie nieco zbiło go z tropu tym samym ścierając szeroki uśmiech z jego pyska. Cesarz przyglądał się jej nie za bardzo wiedząc, jak powinien w takiej sytuacji zareagować. To może miał być taki żart, tylko czerwonooka nie miała jeszcze wprawy w opowiadaniu dowcipów?
Zielonooki zamierzał się odezwać by przerwać tą nieco niezręczną ciszę jednak nieznajoma zdążyła go w porę ubiec. -Przyznam, że nawet udało Ci się mnie nabrać- odparł, uśmiechając się przy tym szeroko. Mina lwicy zdradzała, że jej intencje mogły być zgoła inne, ale Haki wolał wierzyć w wersję z żartem. Tak było prościej. -Nawet mi o nich nie wspominaj- cesarz z radością podjął temat rodziny- chociaż moi w przeciwieństwie do Twoich zbytnio mnie nie rozpieszczali. Na przykład mój ojciec w ramach kary zamykał mnie na cały dzień w jaskini, którą nazywał der Kerker- powiedział, uśmiechając się przy tym do Irmy- oczywiście nie chciało mu się mnie pilnować, więc zawsze kiedy odbywałem swoją karę zakładał moim siostrom na łapy opaski ze śmiesznym powykręcanym symbolem i obiecywał im nagrodę za upilnowanie mnie- cesarz niemal roześmiał przypominając sobie jak idiotycznie wyglądali wtedy jego strażnicy. -A swoją drogą, nazywam się Haki- brązowogrzywy przedstawił się wykonując przy tym delikatne skinienie łbem. -Mógłbym się tutaj na chwilę zatrzymać? Nie uśmiecha mi się łażenie po sawannie w takim słońcu. - |
|||
|
Irma Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:8 Dołączył:Sie 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 72 |
11-08-2018, 03:59
Prawa autorskie: Ja
- Naprawdę? - nikt by się przecież nie nabrał że to żart, ale też wolała tę wersje zdarzeń, zamiast tej prawdziwej. Zdecydowanie. Na szczęście w porę się zreflektowała nad tym co mówiła, albo i nie: - Znaczy... Taaaki... - zacięła się przez chwilę, gubiąc słowo: - Żarcik mi wpadł do głowy, trochę nie śmieszny, ale... - odchrząknęła, jakby coś wpadło jej do gardła, najlepiej będzie udać że nic się nie wydarzyło. Zwłaszcza że miała szczęście i obcy nigdzie nie uciekł po jej dziwnej propozycji.
Wysłuchała Hakiego ze sporym zainteresowaniem, zapatrzona na niego jakby właśnie słyszała coś nie z tej ziemi, choć wcale nie podnosząc łba, tego akurat jej się nie chciało, ziemia dawała trochę chłodu, a to dość przyjemne, choć była zbyt twarda i trochę uwierała. - Ale tak własnego syna? Co takiego zrobiłeś? - wtrąciła pełna zdumienia, wydało jej się to wyjątkowo dziwne, ona w ogóle nie znała znaczenia kary, chyba że karą była sama ta nadopiekuńczość rodziców, to wtedy cały czas ją karali. Co za okrucieństwo, jak tak mogli? Ale to chyba lepsze niż te kary Hakiego. Trochę. Sama nie wiedziała co gorsze. Na kolejną wypowiedź już zamrugała oczami, lekko przechylając głowę, próbując to przyswoić: - Nie... - nie dowierzała, ale nie miałby powodu kłamać: - Poważnie? I one się na to godziły, co takiego dostawały w zamian? - spytała szczerze zawiedziona postawą sióstr Hakiego, wręcz oburzona. - A ja Irma - wypadałoby się teraz dźwignąć z ziemi i odpowiedzieć tym samym, ale, no właśnie, musiałaby wstać. Chwila, może zrobić to w inny sposób, podniosła się na chwilę na przednie łapy, tylne podsuwając pod siebie, by było jej wygodniej, w końcu nie zamierzała się rozciągać jak na jakiś rozgrzewkach przed polowaniem. Wreszcie odpowiedziała skinięciem łba i uśmiechem na pysku. Już go polubiła. Z powrotem rozłożyła się na ziemi i odetchnęła sobie. - Pewnie, możesz na jak długo chcesz - odpowiedziała zachęcająco, mając nadzieje że nie potrwa to tylko "chwilę", "chwila" to bardzo krótki odcinek czasu. Mimo wszystko się dźwignęła na wszystkie cztery łapy, by zrobić miejsce Hakiemu, tyle cienia wcześniej zajęła, a dosadniej leżała po prostu pośrodku niczym placek, że nie miała innego wyjścia. Oparła się o pień, znów się kładąc, ziewnęła przy tym. Też całkiem wygodnie. I dla Hakiego znalazło się miejsce nie tylko w cieniu, ale też przy samym pniu drzewa, specjalnie nie zajęła całej miejscówki, by mógł sobie wybrać gdzie chce odpocząć. - To teraz moja kolej... Moi rodzice są tak okropni że budzili mnie każdej nocy, i to kilka razy - podkreśliła: - ...by sprawdzić czy oddycham, wyobrażasz to sobie? Do tej pory się przebudzam zamiast normalnie spać. Nie raz przyprawiali mnie o zawał serca. A to jeszcze nic, codziennie chodziliśmy do medyka na badania, bo bali się że zachoruje - na jej pysku wymalowało się niezadowolenie, podobne do tego u małego kociaka, nie lubiła tych wizyt i przechodzenia w kółko tego samego, zresztą medyk podzielał jej nastawienie, położyła jedną przednią łapę na drugą, krzyżując je: - W upały wachlowali mnie dużymi liśćmi, to akurat przyjemne nie? To wyobraź sobie co robili w porę deszczową, pilnowali by żadna kropla na mnie nie spadła, bo przypadkiem mogłabym się przeziębić. Jeśli chciałam się pobawić na deszczu to oczywiście się zgadzali i nawet dołączali, ale po wszystkim próbowali doprowadzić moje futro do całkowitej suchości. A w nocy umierałam z gorąca, oboje się we mnie wtulali, obejmując tak łapami że nie sposób się wydostać... - westchnęła: - Jak na złość spali głębokim snem, nie dając się w ogóle dobudzić, a wtedy naprawdę mogłam przestać oddychać! - stwierdziła dość żywo, po czym sobie odetchnęła, niestety dusznym powietrzem, teraz to przydałyby się te liście, zmęczyła się od tego gadania, choć to lubiła. Ciekawiło ją jak Haki to przebije, fajnie się tak powymieniać doświadczeniami, nigdy wcześniej nie miała zbytniej okazji. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
15-08-2018, 22:06
Prawa autorskie: Askari
W kwestii nie śmieszności żart lwicy nie był jeszcze na tak niskim poziomie, mniejsza że pierwotnie wcale nie miał to być żart. No może nie był nie był to górnolotny humor elit intelektualnych, ale i tak stał znacznie wyżej niż sprośne żarty jego ojca.
-Za co on mnie nie zamykał…- zamyślił się by przywołać w pamięci jak najwięcej sytuacji-…brak dyscypliny i postępów w nauce, bycie ofermą, zła postawa, krzywy salut, a czasem po prostu dla przykładu- rzekł i pomimo wszystko wywołał na swoim pysku szeroki uśmiech. W prawdzie troszkę przesadzał bo w jaskini kiblował jedynie kilkanaście razy, ale groźby z ust ojca padały znacznie częściej.
-Zazwyczaj była to głośna pochwała i poklepanie po grzbiecie, ojciec mówił wtedy, że przynajmniej siostry wiedzą co to wierność ojczyźnie... Cokolwiek miałoby to znaczyć. Poza tym, czuły się wtedy lepsze, w końcu ojciec w którego były zapatrzone poświęcał im dzięki temu uwagę. Albo to ze względu na te opaski, wbrew pozorom wyglądały całkiem nieźle- dodał żartem. Kilka lat temu zielonookiemu nie byłoby do śmiechu, jednak będąc już dorosłym potrafił spojrzeć na to wszystko z bezpiecznego dystansu. Oczywiście nie poprawiło to jego zadnia o ojcu ale przynajmniej wiedział czego nie powinien robić wychowując swoje dzieci.
-Miło mi Ciebie poznać Irmo- rzekł, wykonując w jej stronę delikatny ukłon.
-Dzięki- odparł, gdy lwica pozwoliła mu się do niej przyłączyć, po czym ułożył się wygodnie w cieniu. Cesarz wysłuchał lwicy nie przerywając jej nawet na chwilę.
-Może po prostu tylko tak potrafili okazywać swoją miłość?- powiedział i niemal w tym samym momencie dotarło do niego, że nadopiekuńczość rodziców Irmy mogła być spowodowana czymś innym niż zwykłą troską o córkę.
Wnet cesarz przypomniał sobie, że pomimo iż momentami poruszał się w stronę Irmy z wiatrem, to ta nie wyłapała jego zapachu, co więcej zachowywała się tak, jakby nie zdawała sobie sprawy, że znajduje się na obcym terenie. Oczywiście Haki wolał od razu nie wydawać osądu, w końcu były to tylko jego przypuszczenia. Może Irma grała z nim w jakąś grę?
-Cóż, ja miałem jeszcze szalonego wujka- zielonooki na moment odgonił swoje poprzednie myśli i podjął się trudnej próby przelicytowania swojej rozmówczyni- całymi dniami siedział w swojej jaskini i sporządzał jakieś dziwne specyfiki. Czasem „prosił” mnie, żebym czegoś spróbował i zwykle kończył się to dla mnie problemami żołądkowymi. Raz nawet doznałem paraliżu i przez dwa dni nie mogłem chodzić- wspomniał pozwalając sobie przy tym na stłumiony śmiech.
-A swoją drogą, podróżujesz w jakieś konkretne miejsce, czy po prostu zwiedzasz nowe okolice?- zapytał z zainteresowaniem. Z jednej strony był tego szczerze ciekaw, a z drugiej na tym między innymi polegała jego praca.
|
|||
|
Irma Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:8 Dołączył:Sie 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 72 |
18-08-2018, 03:34
Prawa autorskie: Ja
W jej oczach malowało się zdziwienie i zainteresowanie wyliczanką Hakiego, pierwszy raz słyszała o czymś takim, czuła się jakby poznawała dopiero świat, a czy tak właśnie nie było? A gdyby tak zamienić się miejscami? Na pewno by się jej nic z tych rzeczy nie chciało i są po prostu durne, przez co mrużyła oczy z niedowierzania ilekroć to słysząc.
Coś jednak zrozumiała, westchnęła zawiedziona, na chwilę patrząc bardziej w sawannę i właśnie zdając sobie sprawę że nikt nigdy od niej nic nie wymagał, no może oprócz polowania, ale to zawsze łagodzili jej rodzice. Nie znosiła polować. A oni jeszcze tłumaczyli ją przed lwicami że jest "chora" - tak rozumieli brak węchu, co z tego że nie czuła zapachów, a nie że nie mogła oddychać, rodzice upierali się przy innej wersji, nie ważne ile medyk się przed nimi nagadał. - Ode mnie nie wymagali niczego... - stwierdziła dość przygnębiająco i cicho, bardziej do siebie. Wszyscy zawsze mieli ją tam za gorszą, oprócz rodziców oczywiście, ale ich pochwały przestała liczyć, bo były nieudolne, tylko po to by poprawić jej humor, tak przynajmniej uważała. - Jak dla mnie to za mało, ja bym się nigdzie nie ruszyła... To nudne - skomentowała, ziewając na samą myśl stróżowania przy grocie, zaraz poruszając drugą ważną kwestie: - Zresztą nie zrobiłabym tego bratu, w ogóle ich nie interesowało jak się czułeś? - akurat z braćmi miała dobre relacje, tylko dobre, bo nie zdążyła ich lepiej poznać, przez rodziców, ale to nic i tak byłaby po stronie braci, gdyby miała wybierać. - Mi też - uśmiechnęła się, nieco zmieszana pokłonem Hakiego, może to jakiś zwyczaj, którego nie znała? I wtedy przyszła ta chwila, nieoczekiwana, Haki miał zupełnie inne spojrzenie na jej rodziców, z początku wybałuszyła oczy i nawet usiadła, bo to... To tak idealnie się wpasowywało w tą całą nieznośną nadopiekuńczość. Tak, to właśnie to. - Taa... - już miała się zgodzić, jednak coś jej tu zgrzytało, zmarszczyła nos, w zastanowieniu, coś nie dopełniało tego obrazu, wielkiego odkrycia Hakiego: - Całkiem możliwe, chyba... - nie wiedziała co o tym myśleć, może i tak? Nie. No jasne, pacnęła się łapą w czoło, jak mogła zapomnieć...? Dobra, zrobiła to specjalnie i nawet jej się udało zapomnieć. Do tego momentu właśnie... - Nie, to przez moją siostrę... - powiedziała niewyraźnie, przez łapę zasłaniającą pysk, powoli ją zesunęła z głowy, zła na osobę o której właśnie wspomniała: - Bo pewnego dnia moja siostra, pff... Wyruszyła sobie w świat zwiedzać widoczki i przyjaźnić się ze zwierzątkami wszelkiego pokroju. Jak można przyjaźnić się z obiadem? - spytała oburzona, w nadziei że Haki podziela jej poglądy: - Nie muszę dodawać że pakowała się w same kłopoty od małego? I od tak sobie uciekła, nie mówiąc nikomu, bo po co. Potem urodziłam się ja, a oni kompletnie oszaleli na punkcie że coś mi się stanie... - westchnęła ciężko: - Po części możesz mieć racje - przyznała: - W sumie to wina mojej siostry, a nie rodziców, oni po prostu robili to z rozpaczy, nie? - spojrzała pytająco na Hakiego, zastanawiając się co o tym myśli, jakoś i tak nie potrafiła się przekonać do rodziców. - I ani słowem mi o niej nie wspomnieli, tylko raz nazwali mnie Xenią, a ja zastanawiałam się o co im chodzi, pytałam ich o to, milczeli. Dopiero bracia mi o wszystkim powiedzieli - dodała tym razem z żalem, nigdy nie wybaczyła rodzicom że ukrywali coś takiego przed nią, chyba uważali ją za nieodpowiedzialną, albo nie godną zaufania, przynajmniej tak się wtedy czuła. - Nie fajnie... - wzdrygnęła się, nie zazdrościła Hakiemu takiego wuja. Bardzo rzadko doświadczała bólu, a jeśli już to na tyle lekkiego, że bardziej się namęczyła paniką rodziców, niż samym bólem. A sam paraliż nie brzmiał jak przednia rozrywka: - Jak możesz się z tego śmiać? - spytała przechylając w niezrozumieniu głowę, jak i zwykłej ciekawości. - Tak błądzę w nadziei że znajdę to jedyne miejsce, które będę mogła nazwać domem i koniecznie musi być tam stado - zapatrzyła się w niebo, myśląc o tych swoich marzeniach, odetchnęła sobie, po chwili wracając do patrzenia się na rozmówce: - Od urodzenia żyłam w stadzie i trudno mi sobie wyobrazić życie samemu, poza tym jest trudno przetrwać, nie znoszę polować, nie wychodzi mi to zbyt dobrze. Tak wiem, lwice polują, ale szczerze to chciałabym walczyć, chronić stado przed intruzami, albo walczyć w imię wymarzonego stada... Tylko nie mogę żadnego znaleźć, plącze się po jakiś dziwnych terenach, to może dlatego? Chociaż akurat ten jest normalny... A ty? |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
24-08-2018, 21:54
Prawa autorskie: Askari
Haki pozwolił sobie na ciche westchnienie. Na palcach jednej łapy mógłby policzyć pochwały jakie padły pod jego adresem ust ojca a i tak zawsze było jakieś „ale”. Na wspomnienie o stróżowaniu przy grocie brązowy zachichotał cicho.
-I na dodatek okropnie głupie, co nie? Niestety ojciec za każdym razem potrafił im wmówić, że ich zadanie jest niemal tak szlachetne jak ratowanie lwiątek z płonącego legowiska. Serio one na prawdę wierzyły, że robią to dla większego dobra- dodał z trudem powstrzymując się od śmiechu. Po krótkiej chwili cesarz spoważniał już nieco i zaciekawieniem wysłuchał historii lwicy. Jeszcze kilka tygodni temu być może przyznałby jej rację, że jej rodzice są nadopiekuńczy, jednak od momentu gdy sam został ojcem, jego postrzeganie świata nieco się zmieniło. Oczywiście, dalej uważał, że rodzice Irmy mocno przesadzali, jednak zielonooki potrafił zrozumieć ich motywy. -Myślę, że utrata Xeni zabolała ich tak bardzo, że za wszelką cenę chcieli zachować Cię przy sobie i jestem pewien, że nawet nie przyszło im do głowy, że w ten sposób mogą Cię krzywdzić. Sądzę, że po prostu bardzo Cię kochają- dodał i nagle zdał sobie sprawę, że zaczyna angażować się w tą rozmowę znacznie bardziej niż powinien. Trzeba szybko zmienić temat bo zaraz stanie się dla Irmy drugim ojcem. -Cóż, mogę się z tego śmiać albo nad tym płakać- rzekł niemal filozoficznym tonem- jednak moja partnerka powiedział mi kiedyś, że znacznie lepiej mi z uśmiechem, więc jestem zmuszony wybrać to pierwsze- dodał żartobliwie. Słysząc, że lwica poszukuje stada, Haki uznał, że to właściwy moment żeby się ujawnić, w sumie to nawet dobrze się składało, bo lwica spytała go o cel jego podróży a cesarz do najlepszych kłamców nie należał. Zawsze zaczynał wtedy dziwnie mrugać. -Tak się składa, że znajdujesz się już na terenach stada a ja byłem właśnie w trakcie rutynowego patrolu- powiedział wesoło. Z drugiej strony zastanawiał się jak to możliwe, że lwica nie zorientowała się że przebywa na cudzym terenie. Zielonooki miał coraz większe podejrzenia, że z jej węchem może być coś nie tak. -Cóż, jeżeli chciałabyś dołączyć do Cesarstwa Doliny, to z chęcią przyjmę Cię w nasze szeregi- przemówił wesołym głosem- jednak może wpierw chcialabyś zadać mi kilka pytań wiesz, żebyś przypadkiem nie zrobiła czegoś czego będziesz potem żałowała. |
|||
|
Irma Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:8 Dołączył:Sie 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 63 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 72 |
31-08-2018, 23:38
Prawa autorskie: Ja
Tym razem dla odmiany przytaknęła w odpowiedzi, w sumie na retoryczne pytanie, uznając że nic więcej z tego tematu nie wyciśnie, wysłuchała do końca Hakiego, kręcąc jedynie łbem, na wieść co te jego siostry miały w głowie.
- To ma sens... - zamyśliła się, wyszło na to że ładnie odpłaciła się rodzicom za tą rodzicielską miłość, ale to była raczej toksyczna relacja, w byłym stadzie nie widywała aż tak skrajnie troskliwych rodziców, choć w gruncie rzeczy całe stado jako tako się izolowało od reszty świata i mało kto zapuszczał się tam gdziekolwiek, ale przynajmniej zapuszczał, a ona nawet nie poznała wcześniej braci, dokładnie w ostatniej chwili, więc nie musi się winić i nie zamierzała: - Przynajmniej będą mieli mnóstwo czasu by dojść do tego co źle zrobili, albo i nie. Znając ich pewnie nigdy się nie domyślą - podsumowała, znów kładąc się, z podpartą głową o skrzyżowane przednie łapy. Samemu nie miała już ochoty dłużej o nich rozmawiać, w końcu ile można? Zamiast tego mogliby dalej wymieniać się złymi, czyli tymi ciekawszymi doświadczeniami, choć i to jej się znudziło. W odpowiedzi na odpowiedź Hakiego już chciała dodać coś w stylu że rzeczywiście lepiej mieć z tego ubaw, niż popadać w rozpacz, ale co innego ją teraz dość mocno zainteresowało, a dokładniej ktoś... - To ty masz partnerkę? - zdziwiła się, jakby to było coś nowego, przecież to normalne że lwy i nie tylko lwy łączą się w pary, ale to nie takie oczywiste: - A ja do tej chwili myślałam że jesteś sam, nigdy się nie zakochiwałam... A mniejsza, jaka ona jest? Jak to w ogóle jest kogoś mieć? Kochacie się? - spytała, mogła skorzystać z okazji by poznać odpowiedź na pewnie kwestie i po prostu to zrobiła. Wpatrywała się w Hakiego oczekująco, nie za bardzo myśląc o tym że to dość osobiste pytania i znają się w sumie od kilkunastu minut - to nie leżało w jej naturze i nikt jej tego właściwie nie uczył. - Co? - zdumiała, szerzej otwierając oczy i siadając z wrażenia, w życiu by na to nie wpadła. A no tak, już prawie zapomniała o swojej wrodzonej wadzie węchu. Na szczęście Haki nie miał jej tego za złe, więc chyba nie musi przepraszać. - Mówisz poważnie? Nie wiedziałam... Zaraz, zapraszasz mnie do stada? - w oczach lwicy na moment zatańczyły wesołe iskierki, chwile potem cały entuzjazm jej z lekka przygasł. Haki ma racje, nie może ot tak się zgodzić, to ważna decyzja. Nie znała kompletnie Cesarstwa, skąd pewność że to właśnie to wymarzone stado? Tereny... Są nawet ładne, mogą być. Więc póki co zgadzało się tylko to, może jeszcze przywódca, nie spinał tyłka jak ten w jej byłym stadzie, w sumie to nigdy nie zgadłaby że to Cesarz, bo nigdy nie spotkała tak wyluzowanego władcy i to najbardziej jej się spodobało, ale... Po prostu nie byłaby sobą gdyby nie szukała dziury w całym. - Właśnie, to mam mnóstwo pytań, ale najpierw najważniejsze... Będę mogła zostać wojowniczką? I czy będę musiała polować? - teraz towarzyszyło jej mnóstwo emocji, trochę niepewności, trochę ekscytacji, trochę podejrzliwości. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
06-09-2018, 00:21
Prawa autorskie: Askari
Cóż, ciężko było odmówić Irmie racji. Rodzeństwo Hakiego nigdy nie domyśli się, że robiło źle, bo nie żyje. Oczywiście cesarz wiedział, że lwica nie zdawał sobie z tego sprawy i na pewno nie zrobiła tego celowo, dlatego od razu postanowił puścić to w niepamięć.
-Jakoś tak się złożyło, że tak- odparł wesoło i zaraz potem Irma zasypała go pytaniami. Zdecydowanie zbyt rzadko- przeszło mu przez zmyśl, gdy lwica napomknęła o kochaniu się jednak zanim zdążył podzielić się z Irmą swoimi myślami, dotarło do niego, że tamtej mogło chodzić o coś innego. Żeby nie popełnić jakiejś głupiej gafy, cesarz poukładał sobie to wszystko we łbie i dopiero po krótkiej chwili udzielił odpowiedzi. -Vari jest bardzo piękną i miłą lwicą a na dodatek doskonale poluje. Nie wiem czym bez niej dałbym radę rządzić stadem, co prawda czasem zdarza się nam jakaś mała sprzeczka, ale gdy przychodzi co do czego to zawsze mam w niej oparcie. Tak, bardzo się kochamy- dodał będąc niemal pewnym, że to właśnie to znaczenie” kochacie się” miała na myśli Irma. Zdziwienie lwicy skomentował jedynie za pomocą szerokiego uśmiechu. To że Irma się nabrała dawało Hakiemu do zrozumienia, że jeszcze nie stał się zapatrzonym w siebie gburem a władza nie uderzyła mu jeszcze do głowy, chyba. -Cóż, o tym kim zostaniesz będziesz mogła sama zadecydować- przemówił, uśmiechając się przy tym szeroko- jeżeli interesują Cię polowania to oddam Cię pod skrzydła najlepszej łowczyni w Cesarstwie- cesarz miał oczywiście na myśli swoją ukochaną- jeżeli natomiast bardziej interesuje Cię walka, to zostaniesz oddana pod opiekę osobników które nauczą Cię jak nie dać się łatwo zabić. W sumie to jednego z nich troszkę już znasz- dodał, nie przestając się przy tym szczerzyć. -Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia praw panujących w Cesarstwie, jednak są one dość intuicyjne a ich myślą przewodnią jest idea, żeby nie krzywdzić siebie nawzajem- powiedział, jednocześnie licząc w duchu, że Irma nie będzie chciała zagłębiać się w ten temat. Ciekawe jak długo musiałby paplać, żeby czerwonooka usnęła z nudów? |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości