♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ajris
Gość

 
16-10-2013, 18:20

Nie było to rozmarzanie... Co najwyżej wspominanie. Tak, to jest dobre określenie. Przybyłą samicę zauważyła dopiero wtedy, kiedy ta się odezwała, a wzrok Ajris mimowolnie przeniósł się z nieba, na jej lico. Nie przypominała jej z zachowania tutejszych, mimo to, śnieżynka pamiętała, że pozory zazwyczaj są mylące.
- Tylko jedna gwiazda wskazuje drogę. Ta, która zawsze ukazuje się w tym samym miejscu.- stwierdziła cicho, rzucając nań okiem.
Gwiazda polarna zawsze świeciła najjaśniej i wskazywała północ, co Ajris wiedziała doskonale, zwłaszcza, że zawsze sugerowała się nią w wędrówkach.
Liwia
Gość

 
20-10-2013, 16:13

Wprawnie wymijając ostre skały, Liwia sukcesywnie pięła się w górę, w stronę najwyższego wzniesienia. Nie uważała zbytnio na otoczenia, koncentrując się na unikaniu chybotliwych kamieni i śliskich powierzchni. Po jej lewej stronie huczał ocean. Wokół mocno pachniało lwami. Musi być blisko ich siedziby - zatrzęsła się mimowolnie wewnątrz. Zaraz opanowała zdenerwowanie i ściągnąwszy brwi, wskoczyła na kolejną półkę. A tam, ku jej zdumieniu, omal nie wpadła na jaśniuteńką lwicę, spoglądającą w niebo. Zaskoczona własną nieuwagą i niemożnością ucieczki, na szeroko rozstawionych łapach wpatrywała się w lwicę uporczywie, gotowa do natychmiastowej ucieczki w razie zagrożenia.
Ajris
Gość

 
20-10-2013, 16:48

Ajris ślepo wpatrywali się w swoją rozmówczynie, zastanawiając się, czy jej słowa nie wprowadziły jasnolicej w pewną zadumę. Wpatrzona w nią, nie zauważyła, iż kolejna osoba zmierza w ich stronę, dopóty ta w nią prawie nie wpadła. Białolica natychmiastowo odwróciła łeb w jej stronę, nadal jednak pozotając na swoim miejscu.
- Nie masz się czego bać.- mruknęła, uśmiechając się serdecznie do obcej. Akórat nikt nie powinien się spodziewać ewentualnego ataku ze strony śnieżynki.
Liwia
Gość

 
20-10-2013, 16:55

Zaskoczona odpowiedzą, Liwia rozluźniła mięśnie. Lwica mogła usłyszeć cichutkie westchnienie ulgi. Niemniej jednak brązowe ślepia nie przestawały obserwować śnieżną uważnie, ciągle niepewne, czy mogą ufać pobieżnej ocenie sylwetki. A sylwetka lwicy malowała się na tle grafitowych skał jako zrelaksowana, rozluźniona i nie skora do ataku.
- Na imię mi Liwia - zmusiła się do tych słów, kierując spojrzenie w nieprzeniknione, lśniące oczy lwicy. Gdy już miała zdradzić cel swojej wędrówki w to miejsce, naszły ją wątpliwości. Zadała więc nurtujące ją pytanie: - Czy należysz do stada zamieszkującego te ziemie?
Zastrzygła uszami i przestąpiwszy z nogi na nogę zdecydowała się zbliżyć nieznacznie do samicy.
Ajris
Gość

 
20-10-2013, 22:33

- Kiedyś należałam.- odparła cicho, spuszczając wzrok.- Ale to było bardzo dawno temu.- dodała, kładąc po sobie uszy.
Uciekła, więc była wolna. Może jednak jej nadzieja, iż nikt jej nie pamięta jest prawdziwa? Oby. Inaczej mogłaby się bać, pokazywać w okolicach tej krainy. Może i była głupia, że zdecydowała się na powrót, a może kto inny nazwałby ją odważną? Kto wie.
Liwia
Gość

 
20-10-2013, 23:00

Więc obie były tu nieproszone? Nie uspokoiło to skołatanych nerwów szakalicy. Rozejrzawszy się, postąpiła kilka kroków i usiadła przy śnieżnej, której otwartość wprawiła Liwię w zdziwienie. Skoro przebywała teraz na Skalisku, z którego widok rozciągał się na wielkie połacie ziem Szkarłatnego Świtu, wydarzenia z przeszłości musiały tkwić w jej sercu niczym kolce, nie dając jej spokoju. Liwia położyła po sobie uszy, stropiona smutkiem towarzyszki. Patrzyła na nią beznamiętnie, niemal surowo. Zdusiła w zarodku kiełkujące w niej współczucie.
- Chcę się do nich przyłączyć. Znalezienie tu kogokolwiek nie jest proste - oznajmiła, wspominając długą podróż przez pobliskie tereny. - Ziemie są rozległe, lwy zajęte własnymi sprawami... Myślałam, że skoro tu przebywasz, orientujesz się w sprawach stada - uśmiechnęła się machinalnie, samymi wargami. Po szybkim zerknięciu na wzburzony ocean, powróciła wzrokiem do lwicy. - Jak ci na imię?
Ajris
Gość

 
21-10-2013, 08:54

Czy Ajris można było określić mianem otwartej? Wszak do uszu obcych docierały jedynie strzępki informacji, które trzymała dla siebie. To kultura nakłaniała ją, by udzielała odpowiedzi na pytania. Nie wymijające i nie szczegółowe. Takie, nad którymi twój rozmówca musiał pomyśleć, nim zdecyduje się zadać kolejne.
- Kiedyś gdzie byś nie poszła, kręcili się strażnicy.- odparła, spoglądając na szakala.
Dziw, że zwierzę, które wystraszyło się tak delikatnej istoty, myśli o dołączeniu do Świtezian. Może i nie można było o nich powiedzieć "źli". Była to grupa Lwów, która po prostu interpretowała wszystko po swojemu. Przynajmniej takie wrażenie odnosiła biała.
- Jednak nie dziw, że nikogo nie znalazłaś, Liwio. Powinnaś udać się do serca tego miejsca, gdzie znajdziesz to, po co przyszłaś.- powiedziała spokojnie, owijając ogon wokół łap.
- Mam na imię Ajris.- przedstawiła się, delikatnie nieśmiało. Cóż.. Zapomniała zrobić to wcześniej, kiedy i szakalka zdradziła jej swoje miano. Ciekawe, czy uda jej się wcielić w szeregi Szkarłatnego Świtu.
Liwia
Gość

 
21-10-2013, 09:54

Liwia poczuła się na moment zdemaskowana, jakby Ajris zajrzała przez jej brązowe oczy w głąb duszy. Na moment, na ułamek sekundy. Zabolało, zakuło... Czy lwica dostrzegła w niej delikatność? Tfu! Rysy Liwii zarysowały się ostro, mięśnie spięły. Ostrożność przede wszystkim. Dwakroć silniejszy lew może cię zabić jednym pacnięciem! Tobie pozostaje tylko spryt, Liwio! Życzę ci wszystkiego dobrego - mawiała matka.
Cytrynowa prześledziła ślepiami ruch ogona lwicy wokół jej łap. Później powróciła wzrokiem w przestrzeń jej pyska i odpowiedziała spokojnie, nastawiając uszy-radary w stronę śnieżnej:
- Dziękuję za informacje, Ajris.
Znowu ten machinalny uśmiech. Gdy już miała rzucić krótkie pożegnanie, zamknęła pyszczek, by przez moment podumać. Już miała zapytać, już już... gdy wstała, omiotła wzrokiem występ skalny, na którym się znajdowały, po czym powiedziała:
- Życzę ci powodzenia!
Lekko skinęła głową i skierowała głowę w stronę wąskiego przejścia między jedną a drugą półką skalną.
Ajris
Gość

 
21-10-2013, 13:55

Białolica obdarzyła szakalkę nieśmiałym uśmiechem, po czym odezwała pysk, by powiedzieć jej dokładnie to samo, co i ona od niej usłyszała.
- Tobie również powodzenia, Liwio.- mruknęła, po czym przez kilka chwil odprowadzała samicę wzrokiem, a kiedy ta zniknęła z jej pola widzenia, powróciła wzrokiem na lwicę, która przez ich całą rozmowę siedziała cicho.
- Na mnie już czas, bywam zdrów.- rzuciła, na pożegnanie i również poczęła się oddalać.


Zt
Liwia
Gość

 
21-10-2013, 17:31

Liwia czmychnęła w szczelinę między dwoma nawisami skalnymi. Tliła się w niej jakaś niewytłumaczalna nadzieja na powtórne spotkanie lwicy. Coś na kształt smutku (ale nie do końca) owijającego Ajris zmuszało cytrynową do myślenia.

zt
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

17-08-2014, 23:00
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Czuła, że już nadchodzi czas. Szła szybko, ale była spokojna i nie panikowała. Już raz to przeżyła, wiedziała dokładnie, co ma robić i dokąd ma iść. Znała tylko jedno ustronne miejsce na Zachodnich Ziemiach i z Kahawianem umówiła się, że jakby coś zaczęło się dziać, to natychmiast skierowałaby tam swoje kroki. Tak też i zrobiła - w ten sposób znalazła się wewnątrz skaliska nad oceanem. Rozejrzawszy się dookoła, czy jest sama, legła na ziemi.
Wtedy wszystko się zaczęło.
Najpierw delikatne skurcze stężały, potem pojawił się ból i ruch w jej łonie. Dawała z siebie wszystko i z dumą mogła powiedzieć, że mimo starszego od przeciętnych matek wieku poszło jej o wiele lepiej niż za pierwszym razem.
Kiedy się skończyło i atmosfera rozluźniła się, Kalani wzięła małą, rudą kulkę w łapy. To była jej mała, śliczna córeczka. Uśmiechnęła się szeroko i wyczyściła lwiątko z resztek błon, po czym przysunęła je do jednego z sutków. W sumie cieszyła się, że wydała na świat tylko jedno kocię. Zawsze to łatwiej wychować, prawda? Mrucząc cicho, przymknęła oczy i walnęła się na bok z błogim uśmiechem na jasnym pysku.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

17-08-2014, 23:13

Zupełnie nie podobało jej się to co się działo. Nacisk raz z jednej raz z drugiej, coraz silniejsze i częstsze. Myślała, że gorzej już być nie może. Co za pech. Po przeciśnięciu się, wylądowała na lodowato zimnej ziemi, mokra. No i w dodatku, czemu tu było tak dziwnie? Gdzie jest mama?! Zanim Kalani wzięła małą między łapy, ta darła się tyle, ile w malutkich płucach było siły. Z czasem jednak stwierdziła, że może tak źle nie było. Maminy język ją ogrzał, znowu czuła, że jest blisko. Tyle jej starczyło, by się uciszyć i ograniczyć do niepewnego badania pyszczkiem jej łap. Czując że znowu nie ma nic pod sobą, pisnęła żałośnie. Co tym razem? A potem to.
Z pyszczka rudej kulki wydobyło się zadowolone burknięcie, gdy przyssała się do maminego sutka.
Kalani miała okazję do odpoczynku przez jakieś kilkanaście minut.
A potem samiczka znów się odezwała. Mamusia niech zgaduje, czego córeczka chce.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

17-08-2014, 23:41
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Po raz... ciężko zliczyć który w ciągu ostatnich kilku dni przemierzał Cmentarzysko Słoni, by w końcu znaleźć się w tym miejscu. Widywał ją coraz rzadziej... raz że miał obowiązki jako strażnik, ale i ona coraz częściej się kryła. I za każdym razem samiec pędził z walącym sercem w to miejsce nie szczędząc sił i krwi. I za każdym razem gdy wracał zaniepokojony, wpadał na nią. Tym razem jednak było inaczej. Musieli się minąć w którymś momencie... boki samca unosiły się w ciężkim, szybkim oddechu, a skaleczone w kilku miejscach łapy podnosiły pył i kamyczki w szybkim biegu. Obleciał wszystkie miejsca, w których bursztynowooka ostatnimi czasy bywała. Zostało to jedyne, które sprawdzał kilka godzin temu. Czuł jej mocny zapach... więc tu była.
Zatrzymał się spanikowany na drżących łapach przy wejściu. Mruknął cicho, czekając na pozwolenie.
Nie wiedział, czy już było po wszystkim, czy też lepiej jej nie przeszkadzać...
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

18-08-2014, 00:40
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Głośne piski natychmiast obudziły czujność świeżo upieczonej matki. Podniosła szyję z ziemi i objęła kwilące kocię przednimi łapami, żeby przytulić je do swojej ciepłej, puchatej piersi.
- Ciicho, mała - wyszeptała melodyjnie. - Nie ma się czego bać, to tylko twój tata.
Liznęła małą kulkę parę razy między uszkami, by zaznaczyć swoją obecność. W jej łapach nic nie mogło się stać. Usłyszawszy ciche mruknięcie Kahawiana, odpowiedziała tym samym, charakterystycznym dla lwów głębokim burknięciem. Iskry błysnęły w kasztanowych oczach, kiedy samiec pojawił się w wejściu do groty. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i odsunęła lwiątko nieco od siebie, by jego ojciec miał nań lepszy wgląd.
- Zobacz! - powiedziała szeptem z ciężko ukrywanym entuzjazmem. - Jej futerko jest takiego samego koloru, co twoje... tylko rozjaśnione nieco moim. Ciekawe, jakie ma oczka...
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

18-08-2014, 00:54
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nie wszedł od razu tak, jak planował. Musiał wziąć głęboki, spokojny oddech... dopiero potem powoli wszedł do środka. Przybrał jak zwykle, tą spokojną maskę...
Choć w środku trząsł się jak jedna, wielka, włochata galareta. Podszedł do lwicy na odległość kroku, po czym spojrzał na puchatą kulkę między jej łapami. Ogniste ślepia błysnęły jaśniej, a na jego pokrytym bliznami pysku powoli pojawiał się uśmiech.
-Rzeczywiście...
Do jeszcze spiętego tatusia z opóźnieniem dotarła jeszcze jedna informacja, którą udzieliła mu Kalani. Ona. Miał... córkę. Jedynie co kawowa zdążyła zauważyć nim Dwugrzywy położył się przy niej, było to, jak zadrgała ta mocniej poraniona łapa. Jedyny wyraźny sygnał, jak bardzo spięty był. Brązowy nos zbliżył się do małej, ale nie na tyle, by jej nie wystraszyć. Chciałby móc ją dotknąć... ale bał się. Była taka malutka... Nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Nie mógł.
Dopiero po chwili odezwał się zduszonym, ciepłym szeptem.
-Hej, maleńka...


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości