♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

20-07-2015, 21:57
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Podniósł się szybko na sztywne łapy i nastroszył sierść, wyginając przy tym grzbiet do góry. Wściekłe spojrzenie i położone wzdłuż łba uszy sprawiały, że nikt nie mógł wziąć jego gniewu za żart.
- TO GDZIE ONI SĄ?! - zawył - Nikt NIGDY mnie nie zapytał, co u mnie, czy można mi jakoś pomóc, nikt nie obdarzył mnie ciepłem. Mówicie o rodzinie, tymczasem ja tkwię tutaj sam. Nie mów mi, że to przez to, że dobrze się ukrywam. Stado doświadczonych łowczyń miałoby mnie nie odnaleźć, a ty miałabyś dać sobie radę? Doceniam twoje umiejętności, idzie ci wybitnie dobrze jak na młódkę, dorównujesz im. Nie są gorsze od ciebie, a jednak żadna z twoich sióstr się mną nie zainteresowała.
Damaja nadal kipiał ze złości, lecz udało mu się w miarę trzymać ją we wnętrzu siebie. Tylko ciemne uszyska i jadowite spojrzenie dawały dalej znać o jego uczuciach. Niemniej jednak pozwolił jej podejść do siebie.
Odetchnął głośno, żeby dać upust wrzącym w nim emocjom. Ślepia zniknęły za zasłoną ciemnych powiek, a młody oparł polik o gałąź żuchwy Busary. Mimo półrocznej różnicy wieku między nimi, czarnogrzywy prawie dorównywał jej wzrostem. Zastanawiał się, skąd u niego takie rozmiary. Nyota była przeciętną lwicą, Nuru miał normalne jak na swój wiek gabaryty...
Już nie sam brak uwagi ze strony matki zabijał rocznego młodzika. Zapewne nie przejmowałby się tym, gdyby zyskał ją dzięki stadu i gdyby nie widział, że jego złotooki brat nie cierpi na niedobór matczynej miłości. Największy ból sprawiał mu brak zrozumienia dla całej tej sytuacji. Dlaczego to na niego padło? Co takiego zrobił, że został skazany na osamotnienie? Westchnął głośno, wypuszczając powietrze w ucho rudej.
- Dlaczego akurat ja?
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

21-07-2015, 00:07

Pozwoliła mu się nieco wyciszyć... teraz już wiedziała, co go tak bardzo bolało. Z tym że... młodzik wszystko koloryzował. Był przecież jej ojciec, który dnie spędzał na treningu z nim, nie tylko siłowym i walki. Był Nuru, Frigg... Dey. No i reszta stada. Jednak nikomu przez wiele miesięcy nie udało się przebić przez grubą warstwę grubiaństwa, jaką wytworzył zielonooki. Każdy miał przecież swoje obowiązki, które musiał wykonać. A jego odpowiedzi, bądź w ogóle ich brak... nauczyli się go zostawiać w spokoju po pierwszej próbie kontaktu.
Nie miała zamiaru jednak tłumaczyć mu tego po raz kolejny, najwidoczniej potrzebował czasu, by to zauważyć. A może po prostu wchodził w okres buntu, jak mówiła matka rudej?
Jak kiedyś, przesunęła kilkakrotnie łbem, nieco mierzwiąc mu grzywę. Choć czasami chciała trzepnąć go w ten głupi łeb, nie potrafiła zachować się wobec niego inaczej. Jakby jeszcze wzmocnić to chwilowe poczucie bezpieczeństwa, położyła puchatą łapę na jego barku, tuląc go do siebie.
- Będzie dobrze... zaufaj mi.
Ciepły strumień powietrza owiał pyszczek młodzika.
- Zobaczysz.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

21-07-2015, 00:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Było tak, jak myślała Busara - młody nie był zawsze sam. Po prostu chciał na siebie zwrócić uwagę, domagał się jej ze wszystkich stron. Potrzebował kogoś, kto byłby przy nim cały czas, a nie tylko podczas treningów, patroli... Damaja nie zauważał, że problem tkwił w nim sam. Stał się odrażający i złośliwy, nic więc dziwnego, że każda miła dusza omijała go szerokim łukiem. Ale mimo wyolbrzymiania problemu przez zielonookiego, prawdą było, że jego podłoże leżało po części w nierównym traktowaniu braci przez ich skrzywdzoną przez los matkę.
Wypuścił powietrze przez ciemnobrązowy nos i oparł podbródek wysoko na jej łopatce. Miała takie przyjemne, miękkie futerko - nic się nie zmieniło od czasów jego dzieciństwa. Odsunął się od niej, zawstydzony, że dał komuś się dotknąć.
- Ehm... - wyjąkał - Jak tam twoje treningi?
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

21-07-2015, 00:39

Poczuła w końcu, że przez tą krótką chwilę udało jej się w jakiś sposób rozładować jego gniew. Co usłyszała i widziała przy okazji... to jej problem. Nie chciała zostawiać go ze swoimi problemami samemu sobie, bo prawda była jedna. Nie ważne, co w tej chwili robiło jej stado by pomóc zielonookiemu, on i tak tego nie chciał zauważyć.
Cieszyło ją tylko jedno- że ten sposób na wyciszenie łobuza nigdy się nie zmienił.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie, nie dając po sobie poznać czegokolwiek. Zupełnie jakby nie zobaczyła jego zmieszania. Nic bardziej mylnego.
Tyle że jak każdy samiec, Damaja czuł się swobodniej, gdy nie wytykano mu sztywności i zawstydzenia.
- Bez zarzutu. Teraz chodzę na tropienie częściej sama... czasami złapię coś małego na przekąskę dla siebie, bądź kogoś z stada. Ojciec też daje mi ostatnio trochę popalić, nie tylko na placu pojedynkowym. Nie mówi o tym głośno, ale...
Zawahała się.
- Chyba chce mnie zrobić swoją następczynią. To trochę... dziwne.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

21-07-2015, 17:51
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Ruda miała szczęście, że nie ciągnęła wcześniej przez nią rozpoczętego tematu, a przystała na ten, który on zaproponował. Nie miał zamiaru dalej kłócić się z jedyną personą w tym stadzie, której nie miał nic do zarzucenia. Drugą "elitarną" jednostką była znachorka Kawa, która przez cały okres jego późnego dzieciństwa nauczała go tajemnej zielarskiej sztuki.
Podrzucił grzbietem nosa czarne kosmyki znad oczu, żeby móc lepiej widzieć córkę Dwugrzywego. Odsunął się od niej i przysiadł grzbietem do chłodnej ściany. O tak, tego mu było trzeba po całym dniu tkwienia w palącym skwarze.
- Naprawdę się dziwisz? - burknął. - Może i nie trzymam się przy reszcie... stada, niech ci będzie, ale widzę, co się w nim dzieje. Potrzeba kogoś młodego i zdolnego. Lwice odpadają z racji wieku i tego, że już są w grupie łowieckiej. Frigg to łamaga, Runa jest zbyt nieśmiała. Infinity jest co prawda młody, ale bliski wieku twojego ojca. Twoim jedynym realnym konkurentem mógłby być Myr.
Damaja nie pojmował jej braku zrozumienia dla decyzji Kahawiana. Była lwicą, owszem, ale jeśli była trenowana od najmłodszych lat, to mogło coś z tego wyjść.
- To jasne, że nie rządziłabyś sama - dodał prędko. - Taka świetna dziewczyna jak ty z pewnością przyciągnie odpowiedniego kandydata na współwładcę.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

21-07-2015, 19:35

Brązowa kita śmignęła w powietrzu, gdy lica przysiadła sobie. Jej pyszczek zmarszczył się lekko w zastanowieniu.
- Wiesz... na Zachodzie zawsze przewodził samiec, sam wiesz. Najpierw jeszcze za czasów Świtu Moran, potem Ragnar i teraz tata. To trochę dziwne, że nagle władzę miałaby objąć lwica. No i...
W duchu było jej miło słyszeć komplementy rzucone w swoją stronę nawet bezwiednie kogoś tak... bezpośredniego w swoich opiniach jak Damaja. Przynajmniej w tej chwili mogła wierzyć, że rzeczywiście tak sądził, a nie była to bajeczka wyssana z pazura. Ale kto tam wie?
Zawahała się przed zakończeniem zdania.
- Nie wiem, czy dam radę.
Odwróciła wzrok. Właśnie przez to, że prawie od początku swojego życia obserwowała a i czasem towarzyszyła Kahawianowi w jego pracy, widziała jak wiele poświęcenia, wiedzy i opanowania wymagała. Tymczasem ona nie czuła, żeby posiadała... wystarczającą ilość tych cech.
Roześmiała się jednak na myśl o partnerze.
- Póki co, nie w głowie mi to. Z resztą, pamiętaj, że musiałby być też zaakceptowany przez mojego ojca i resztę stada. Jeśli to go nie wystraszy, to chyba się nada.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

21-07-2015, 20:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken

- Zdanie stada się nie liczy, kiedy się kogoś kocha - odparł stanowczo. - To twoje życie i twoje szczęście, kij im do tego. Poza tym możesz być pierwszą lwicą na Zachodzie, która będzie przewodziła stadem. Na Lwiej Ziemi i w Księżycu tak jest i jakoś nie cierpią z tego powodu. No, może prócz tego, że ich lwice są tak wyzwolone, że nie potrafią się zebrać w grupę łowiecką.
Prychnął głośno. W kupie siła, tak? Powinni więc ich łatwo roznieść. Dlaczego jeszcze tego nie zrobili? Ponoć w przeszłości Lwi bardzo zachodzili za skórę Świtowi...
- Dasz radę. Masz jeszcze wiele czasu, aby twój charakter stężał, bo tak jakby jesteś... zbyt miła, że tak to ujmę.
Jego zamiarem nie było urażenie Busary, z resztą nigdy by tego nie chciał. Po prostu miał swoje zdanie na temat charakteru i przywództwa. O ile od strony technicznej rdzawa była najlepszą kandydatką, to według czarnogrzywego ktoś piastujący to niezwykle ważne stanowisko winien charakteryzować się ogromną stanowczością. Obecny władca miał ją w sobie - po części. Damaja zawsze się dziwił, że będąc tak potężnym stadem nie dali innym znać o swoim istnieniu. Grupie tego łysego lwa, o którym Kahawian mówił mu na szkoleniach, przydałoby się dać mocno w kość.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

21-07-2015, 20:30

Pokręciła rozbawiona łbem.
- Wiem, Damek. Ale stado to moja rodzina i ich zdanie również się dla mnie liczy. Ktoś, kto ewentualnie miałby wejść do stada, musiałby zyskać i ich szacunek i sympatię. Chciałabym, żeby kiedykolwiek pojawiły się moje młode, żeby miało taki zastęp wujków i cioć, jaki my mieliśmy. Z resztą, ty już się kiedyś zaoferowałeś jako dobry wujek.
Roześmiana wyszczerzyła kły w jego stronę. Cóż z tego, że był wtedy małym lwiątkiem. Obietnica to obietnica!
- Wiesz, nie wiem jak to do końca wygląda na Lwiej Ziemi i Srebrnym Księżycu. Już sam brak grupy łowieckiej pokazuje ich dezorganizację i słabość. Przecież w końcu zwierzyna stamtąd pójdzie, wyczerpią źródła. Z resztą, to ich problem, nie nasz.
Z wdzięcznością zerknęła na zielonookiego młodzika. Choć ten mały prztyczek troszkę ją ubódł.
- Bo jeszcze na dobrą sprawę nigdy nie widziałeś mnie wściekłej, to raz, a dwa, że nie miałam powodu żeby być niemiła w stosunku do swego stada.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

22-07-2015, 22:32
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Kącik ust dygnął w górę, ale szybko opadł.
- Dawno i nieprawda - rzucił utartym frazesem dla rozładowania napięcia. Nie chciał myśleć o przyszłości. Teraźniejszość wystarczająco ciężko testowała jego wytrzymałość. Jeśli przetrwa ten sprawdzian, to uwierzy w tych wszystkich wielkich królów czy jak im tam.
- Zdawało mi się zawsze, że Lwia Ziemia uważa siebie za zbawców tej krainy, chociaż jeszcze nigdy żadnego z nich nie spotkałem. Oni się zwą "tymi dobrymi", no nie? Tymczasem mam wrażenie, że Zachód wygląda bardziej na prawdziwe stado niż oni.
Odpędził czarnym, kosmatym ogonem natrętnego komara i ubiwszy gryzącego owada na ścianie, położył go luźno na ziemi.
- Stado czy też nie - jak ktoś cię wkurzy, to należy to pokazać, żeby drugi raz nie popełnił tego błędu. Ot co, proste.
Wzruszył ramionami. Pokazywanie swojego niezadowolenia było kluczowe w utrzymywaniu kontaktów. Przecież jeśli ktoś dalej będzie udawał, że wcale nie czuje się niekomfortowo, to w rzeczywistości do końca życia będzie miał opory przed drugą osobą.
- A co u Frigg...?
Busarę mogło zdziwić pytanie o starszą siostrę zielonookiego. Fakt faktem, nie widzieli się zbyt często - ich treningi przebiegały osobno, bo młodszego trenował Kahawian, a umiejętnościami łowieckimi córki Bliznopyskiego zajmowały się lwice. Kiedy zaś przychodził czas wolny, Damaj wolał spędzać go we własnym, "elitarnym" towarzystwie.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

22-07-2015, 23:10

Rozbawiona jedynie przewróciła oczami. Niech już nie kombinuje, widziała ten uśmieszek, nie ważne jak szybko Damaja starał się zetrzeć go ze swojego pyska. Ta mina rzadko kiedy pojawiała się na jego mordce i bardzo przykuwała uwagę tego, kto go znał. Tak jak wcześniej jednak nie próbowała się z nim wykłócać o coś tak małego i nieważnego. Z resztą, teraz był obrażony na wszystko i wszystkich... zobaczy się, jaki będzie za kilka miesięcy.
- Zawsze niby tak było... nie rozumiem tego stada. Wujek Tosa niby tam bywa czasami, ale sam nie należy do nich. Zobacz, obcy samiec przekracza granicę kiedy zechce. No i... ta ich dobroć chyba na czym innym polega. Wiesz, litości, pomocy i tak dalej. Przecież można być i silnym, stanowczym i umieć pomagać. To jest dziwne.
Parsknęła cicho.
- Z tego co wiem, Zachodni są najlepiej zorganizowani. Najmniej chyba wiemy o Bandzie Gbura, ale to wszystko się wyjaśni. Nie podoba mi się ten ich Ghalib.
Bez większej świadomości faktu, przyglądała się scence zabicia natrętnego owada.
- To polityka... czasami lepiej udawać, że nic się nie stało.
Kącik pyska uniósł się delikatnie, by potem zaraz opaść na jego pytanie. Cieszyło ją, że pytał o siostrę. Ba, nawet to rudą nieco zdziwiło.
- Teraz nabrała więcej masy i ogółem urosła, sam widziałeś. Bardziej już przypomina budową dorosłą lwicę, niż chociażby mnie. Radzi sobie nieźle, choć ostatnio jest... rozkojarzona. Nie sądzę, żeby myślała znowu o ojcu... nie rozmawiałam z nią ostatnio, nie chciała nawet. Może martwi się testem dwulatków, no ale przecież będzie go przechodzić razem ze mną... może ty powinieneś z nią pogadać? Wiesz, ja i ona... nie zawsze się dogadujemy.
Nikt nigdy nie zapomniał, że była ona córką poprzedniego władcy. Gdyby Kahawian wyznawał prawo krwi w dziedziczeniu tronu, to właśnie jej bądź Malimau przypadłby tron.
Ale... żadnemu z nich nie ufał do końca.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

22-07-2015, 23:47
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Parsknął śmiechem słysząc, jak nazwała stado zakładane przez czarnego lwa znad Tsavo. Jeśli słowa Kahawiana były prawdziwe, to to określenie pasowało do nich jak ulał...
- Czemu po prostu nie spierzemy im tyłków nim nie urosną w siłę? Potem będzie z nimi jeszcze większy problem, a skoro już raz ten cały Ghalib zalazł twojemu ojcu za skórę, to niewątpliwie zrobi to po raz kolejny. Gbury tak mają.
Musiał się zgodzić z jej słowami, co okazał delikatnym przytakującym ruchem głowę.
- Nie można dawać innym wleźć sobie na łeb. I masz rację, to nie nasza sprawa. Ich słabość może być naszą siłą, gdy przyjdzie na to czas.
Nie było co zgrywać dobrej duszy, kiedy między ich stadami nadal iskrzyło. Konflikt wprawdzie osłabł od czasów dawnych władców, Szkarłatnego Świtu i Złej Ziemi, ale nadal nie ufali sobie w pełni. Zachodni nie mieli więc powodu, żeby udzielać im dobrych rad.
- Nie dziwię się, że czasem między wami zgrzyta. Ty miałaś zawsze poukładane życie z normalną, pełną rodziną. Nasi ojcowie zapadli się pod ziemię, a nasza matka... cóż, niedługo sama się nią stanie, obawiam się.
Mimo wielkiej niechęci, jaką darzył Nyotę, nadal snuł do niej cienką nitkę synowskiej miłości. Powoli tracił szacunek do tej lwicy - o ile jeszcze nią go darzył - ale bardziej od jej śmierci wolałby otrzymać jej przeprosiny i wytłumaczenie dla takiego, a nie innego stanu stosunków między nimi.
- Poza tym nie jest taka dobra jak ty, nie czarujmy się. Gdyby trenowała od początku tak jak ty i ja, to nie miałaby problemów, żeby nad tobą nadążyć.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

23-07-2015, 00:07

Podniosła w zamyśleniu jedną z przednich łap i odwracając ją poduszeczkami do góry... po chwili też wysunęły się mlecznobiałe pazury.
- Ponieważ nie zrobili jeszcze nic, co wyjaśniałoby nasz atak.
Zacisnęła palce.
- A ojciec woli, żeby nastawienie Zachodu wobec reszty póki co pozostawał w tajemnicy. Wiesz... im mniej się wie o poczynaniach wroga, tym większy strach i niepewność tego, co może zrobić w każdej chwili.
W końcu oderwała wzrok od czubków ostrych pazurów i postawiła łapę na ziemi. Czerwone ślepia nieco zakłopotane i zmieszane zerknęły na młodzika. Nie do końca wiedziała, co mogłaby powiedzieć.
- Może też o to jej chodzi. Ale z drugiej strony... nie moją winą było to, co zrobił... Sam wiesz kto. Gdyby rzeczywiście był przywódcą i tak bardzo kochającym ojcem za jakiego się podawał, wróciłby. A wasza mama...
Westchnęła cicho. Dey już od dłuższego czasu nie pojawiała się na polowaniach. Nie była już w stanie. Coś... nawet Laja nie była w stanie powiedzieć, co działo się z różnooką lwicą. Wychudła, praktycznie nie jadła i nie piła. Bywały dni, kiedy nie wychodziła ze swej groty i zwijała się z bólu.
Nikt nie był w stanie jej pomóc. Chciałaby jakoś go pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze... ale oszukiwałaby samą siebie.
- Robi co może. Ostatnio chyba było z nią nieco lepiej, co? Widziałam ją przy rzece.
Starała się zmusić kąciki pyska do lekkiego uniesienia się, próby... jakiejkolwiek.
- Da radę, za te pół roku będziemy na tym samym poziomie.
Było już bardzo późno nawet jak na tak nocne marki. Rano czekał ich powrót do treningów, musieli odpocząć. Podeszła do samca i mijając go, lekko otarła łbem o jego puchatą pierś.
- Chodź, trzeba już iść spać. Inaczej zaśpimy, albo będziemy nieprzytomni i oberwie się nam po uszach.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

23-07-2015, 11:54
Prawa autorskie: MadKakerlaken

- Wszyscy wiedzą, że są zagrożeniem - dla mnie to wystarczający powód.
Przymrużył zielone oczyska i ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Rogal księżyca blado oświetlał kosmyki traw i kontury skał widocznych ze Skaliska. Znów musiał przyznać rację rdzawej koleżance. Aura tajemniczości sprzyjała wrażeniu innych stad o ich potędze.
- Tak, chyba się trochę lepiej czuje - przytaknął ruchem łba. - Ciężko mi powiedzieć, rzadko przy niej jestem... Ale racja, ostatnio wyglądała na weselszą. Może leki Laji rzeczywiście podziałały? Zapytam Kahawy, może ona coś takiego widziała.
"Pół roku to strasznie mało", skomentował w duchu. W życiu młodego lwa w tak krótkim czasie potrafi się wprawdzie zmienić wszystko - z niesfornego lwiątka może wyrosnąć w zadufanego w sobie, zgorzkniałego młodzika - ale Frigg musiałaby wiele trenować, by osiągnąć poziom swojej matki i ciotek.
Popatrzył kątem oka na Busię. Nie chciał pokazywać się stadu. Nadal był na nich obrażony i żył w przekonaniu o ich winie.
- Ja zostaję na noc tutaj - odparł stanowczo. - Ty też możesz, jeśli chcesz.
Troszkę czasu zajęło mu przekonywanie pełnej oporów przyjaciółki ("Reszta będzie cię martwić! Nie wiedzą, gdzie jesteśmy!"), lecz kiedy w końcu to nastąpiło, zlegli przy jednej ze ścian dawnej siedziby Stada Nowej Północy. Nazajutrz wstali jak gdyby nigdy nic - i rozeszli się do swoich obowiązków.

zt x2

[ Dodano: 2015-08-11, 23:52 ]
//Tu będzie się odgrywał ważny wątek, za "niewchodzenie" będę wdzięczna!

Automatycznie skierował swoje szybkie kroki w tą stronę. Wiedział, że to było jedyne miejsce na Zachodnich Ziemiach, które było znane tylko jemu - i jeszcze jednej personie, o której teraz wcale nie myślał. Trwał w nadziei, że nigdy już tutaj nie przyjdzie. Nie powinna go widzieć. Nie jest jej wart. Tak jak lwicy w Skalnej Wyrwie, której właśnie żywcem wyrwał serce i rozerwał je na strzępy.
Gorzkie łzy spływały ciurkiem po policzkach samczyka, kiedy mknął przez złociste stepy należące do matczynego stada. Chciał uciec od niej, od ich wszystkich. Tak wiele mu dali, a on odwdzięczał się im będąc najgorszym sukinsynem pod słońcem. Przyrzekł sobie, że już nigdy go nie zobaczą. Gdy tylko rano się zbudzi, odejdzie stąd raz na zawsze. Nie będą już musieli na niego patrzeć. Już w życiu nie ujrzą w nim tego, który brutalnie wtargnął w ich życia, by pozostawić wieczne rany i blizny.
Wskoczył prędko i niezgrabnie na Skalisko, po drodze niemal nie spadając z prowadzących na górę głazów. Nie widział zbyt wiele przez szklaną ścianę pokrywającą jego niespokojny, obłędny wzrok. Natychmiast przycupnął pod ścianą, w najdalszym kącie, i zwinął się w kłębek.
Niespokojny szloch targał ciałem zazwyczaj stanowczego i oschłego podrostka. Wszystko, czym żył, okazało się być kłamstwem. Nie był zwyczajnym młodym. Był synem potwora, bandyty, gwałciciela... Cały czas tkwił w przekonaniu, że dostaje za mało - tymczasem otrzymywał zdecydowanie zbyt dużo jak na bękarta poczętego w grzesznym, piekielnym akcie. Myślał, że był poszkodowany, że to on jest ofiarą. Dopiero teraz pojął, że sam był katem. Dokładnie takim samym, jak tamten czarnogrzywy, zielonooki samiec, który zmącił spokój na Zachodnich Ziemiach.
Jestem dokładnie taki sam jak on.
I powinienem zniknąć tak samo, jak on.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

12-08-2015, 13:09

Już od pewnego czasu czuła zapach młodego przyjaciela i widziała jego tropy. Prawdopodobnie zostawiłaby go w spokoju, gdyby nie pewna rzecz, która przykuła jej uwagę w jego śladach. Takie ślady często widziała w czasie treningu, gdy wymagano od niej szybkości... po co tutaj tak pędził? Czujnie przyglądała się kolejnym śladom na okolicznych krzewach, trawach i nawet skałach. To nie była zwykła ucieczka... zupełnie jakby nie panował nad tym co robi.
Coraz bardziej zdenerwowana i zaniepokojona szła jego tropem na szczyt. W końcu dostrzegła skuloną, drżącą sylwetkę beżowego pod skałą.
Podeszła do niego cichutko i położyła delikatnie łapę na jego barku.
- Damuś... co się stało?
Teraz do poprzednich emocji dołączyła jeszcze troska. Tak rozbitego chyba w życiu jeszcze go nie widziała...
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

12-08-2015, 13:41
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Był całkowicie przekonany, że nikt nie podąży jego tropem. Dlaczego ktoś miałby to robić? Był wrzodem na ich tyłkach, który tylko sprawiał ból. Nikt nie szukał utrapienia z własnej woli. Gdyby znajdował się teraz w lepszym stanie, wyraziłby swoje zdziwienie na przybycie Busary. Spędzała z nim najwięcej czasu spośród całego stada - znała jego szorstkie, chłodne obycie i wszystkie jego grzechy. Prawdopodobnie zranił ją bardziej od ich wszystkich razem wziętych. Lecz ona przyszła za nim. Tylko po co?
Na jej dotyk zwinął się ciaśniej. Ze wstydu zakrył oczy i pysk potężnymi, białymi łapskami. Nie powinno jej tu być.
- Idź sobie - wybełkotał, nadal będąc targanym spazmatycznym szlochem. - Zapomnij o mnie. Jutro mnie tu już nie będzie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości