Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Mino Eive Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 19 |
05-03-2014, 22:57
Prawa autorskie: Rag
Piękne wybrzeże, a wokół niego wysokie i strome klify, stanowiące coś na wzór muru tworzącego z naszej plaży półkole. Jeśli dobrze się rozejrzeć, to prócz żółtego piasku, lazurowych fal i pojedynczych drzew można dostrzec niewielką grotę, którą najprawdopodobniej niedawno ktoś opuścił, co wywęszył by każdy w promieniu nie więcej niż stu metrów. W środku- dwie półki skalne, jedna mniejsza, na jednego dorosłego osobnika, druga większa, która pomieściłaby dwójkę. Jako podłoże duże i szerokie liście, najprawdopodobniej dobytek poprzedniego właściciela. Dodatkowo zero chmur, cisza, spokój.
Mino w sumie znalazła się tutaj całkiem przypadkiem. Tylko nieliczni wiedzieli o istnieniu tego miejsca, a ona nie mogła nawet skłamać, że choć raz o nim słyszała. Jednak gdy znalazła się w tej malowniczej wnęce, otworzyła szerzej oczy ze zdumienia i uśmiechnęła się, prawdziwie się uśmiechnęła myśląc, że odkryła to pierwsza, że w końcu znalazła swoją wymarzoną ostoję samotności. |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
06-03-2014, 19:07
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Ociosana promieniami słońca Derionowa sylwetka pokonywała nabrzeże długimi, twardymi krokami. Z daleka trudno było sprecyzować intencje sunącego równomiernym krokiem lwiska, jedynie po kanciastości ruchów można było wnioskować o niedającym się nigdzie porzucić bagażu doświadczeń. Nikt o zdrowych zmysłach i mniejszych gabarytach nie ryzykowałby podjudzania czarnogrzywego kocura nawet wówczas, gdy tak jak teraz, jego pysk ubrany byłby w neutralny wyraz.
Jego kroki były dość powolne. Zostawiane na piachu odciski ocean połykał szybko i łapczywie, nie pozostawiając po Derionie widocznego śladu, na czym w jakiś sposób mu teraz zależało. Chciał być sam, chciał pomyśleć o Khayaal i danej jej obietnicy, co ciągle odkładane na później stawało się coraz trudniejszym zadaniem. Zatrzymał się i zerknął w stronę klifów. Chwilę wahał się, czy nie podejść w stronę czegoś, co wydawało się być grotą, by ostatecznie zdecydować o pozostaniu na plaży, w słońcu. Odbił od linii brzegu, by mniej więcej w połowie odległości między nią a skałami legnąć w piasku. Na boku. Po środku. Mając w nosie resztę świata. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-03-2014, 20:43
Prawa autorskie: ja
Z nosem spuszczonym na kwintę młody Tobo szedł przed siebie, wolno wlekąc pod sobą zmęczone łapki. Chyba każdy by się zmęczył, zaś lwiątko miało do tego prawo dwa razy większe niż dorosły lew. Od czasu do czasu trącał łapką wystający z ziemi kamień, albo zatrzymywał się, by drapnąć ziemię pazurami. A niech ma! Na pewno na coś zasłużyła ta wyrodna ziemia! Był głodny, ale nie czuł się na tyle zdesperowanym by próbować jak smakują robale, które od czasu do czasu spotykał. Po prostu wyglądały ohydnie, więc pewnie smakowały tak samo.
Jego zblazowana mina wyrażała chyba wszystkie emocje, jakie kryły się w ledwie półrocznym ciałku. Zatrzymał się na chwilę przymykając oczy. Uszka zadrżały mimowolnie i poruszyły się niczym radary w stronę szumu, który równie leniwie wisiał w powietrzu. Niedaleko było wybrzeże. Młody podniósł wzrok w stronę skąd dochodził szum oceanu. Zwrócił się w tamtą stronę, by tym razem leniwie poczłapać ku wodzie. Nie zliczył ile zajęło mu to czasu, ale w końcu poczuł pod łapami sypki piasek a jego fiołkowym oczom ukazały się lazurowe fale oceanu. Młody początkowo nie zwrócił uwagi na lwa, który znajdował się w pobliżu. Po prostu podszedł do brzegu i zanurzył łapy w wodzie. Schylił się by spróbować wody oceanu, by za chwilę skrzywić się i mlasnąć z niesmakiem. - Ble.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-03-2014, 21:12
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Porwane przez dochodzący z nabrzeża głos ucho Deriona ustawiło się tak, by jak najlepiej wychwycić resztkę dźwięku, który pognał w jego stronę. Czarnogrzywy leżał jakieś sto metrów od linii wody, więc zniekształcone szumem fal i przebytą odległością stwierdzenie młodego doszło doń ledwo co, niby senny pogłos. Mimo wszystko zdecydował się otworzyć jedno szafirowe ślepię i wyostrzywszy obraz zerknąć w stronę oceanu. Nadmiar słońca mocno okrawający sylwetkę lwiątka początkowo nie pozwolił mu zidentyfikować konturu. Westchnął, lekko uniósł łeb i mocno mrużąc oczy wydobył z obrazu potrzebne mu informacje, po czym podsunął przednie łapy pod siebie, wyprostował je i dźwignął przednią część ciała, przechodząc do siadu. Ziewnął lubieżnie, zamiótł ogonem plażę i lekko poprawiwszy ułożenie zadu z powrotem przywarł przednimi łapami do piasku, tym razem jednak pozostawiając łeb uniesiony wysoko. Postawione wysoko uszy skierowane w stronę lwiątka wespół z oczami odmalowywały na jego pysku obojętny wyraz. Już od kociaka zależało co zechce z tym fantem zrobić. Tak czy siak Derion nie zamierzał ruszać się z miejsca.
|
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-03-2014, 21:28
Prawa autorskie: ja
Początkowo wcale nie zwracał uwagi na to co działo się wokół, aż do momentu, w którym usłyszał ziewnięcie, niewątpliwie należące do dużo starszego lwa lub tym podobnego dużego kota. Tobo obrócił się błyskawicznie frontem do źródła dźwięku. Położył uszy po sobie widząc dużego, dorosłego lwa. Przez moment młodzieńcowi nawet wydawało się, iż lwisko jest podobne do jego ojca, a przynajmniej ze względu na wiek. To Kiba był bardziej do niego podobny niż Tobo.
Młody cofnął sie ze dwa kroki, jednak szybko zauważył, że w ten sposób to tylko wpadnie do morza. Czując narastającą wilgoć szybko wycofał się wgłąb brzegu. Przecież nie chciał być zmyty przez większą falę i porwany wgłąb niezbadanych głębin oceanu. - Ktoś ty? - Rzucił chcąc by jego głos brzmiał doroślej i odważniej, tak samo też starał się podobnego wyrazu dodać swoim oczom, ale po postawie widać było, że się wystraszył. Ot, groteskowo musiał wyglądać.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-03-2014, 21:38
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Uśmiech wykrzywił prawą stronę Derionowego pyska. Stłumiony za zamkniętą paszczą śmiech nie był szyderczy, tym bardziej prześmiewczy, jedynie wyrażał szczere rozbawienie postawą młodego. Skądinąd słuszną.
- Ja? - zaczął, po czym dał kolejnemu ziewnięciu szansę zaistnienia. Zmierzył lwiątko wzrokiem z góry na dół, niezbyt uważnie, lekceważąco, rzeczoznawczo, przedmiotowo. - Jestem Derion, a Tobie jak na imię, co? Postanowił dać Tobo chwilę na rozpoznanie sytuacji. Wobec zaskoczenia, jakim okazał się być dla niego widok lwiska okupującego samotnie plażę nie było mowy o swobodnej rozmowie. Jedyne, co mógł zrobić to nie dawać mu powodów do niepokoju, czyż nie? Przecież nie chciał go zjeść. Uspokoił więc ogon, wypuścił powietrze i uśmiechnął się do siebie, przy okazji koncentrując spojrzenie nie na lwiątku, a na bliżej niezidentyfikowanym fragmencie plaży między nimi dwoma. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-03-2014, 21:59
Prawa autorskie: ja
Ten wielki lew się uśmiechał. Tylko jak tu zinterpretować ten uśmiech? Tobo jeszcze nie wiedział, jednak nie zamierzał tak szybko uciekać skoro dopiero co tu przyszedł zwłaszcza, że Derion najwyraźniej nie zamierzał zrobić mu krzywdy. Jak na razie przynajmniej. Podniósł wyżej głowę, zmrużone oczy utkwił w lwie odchylając nieco łeb w bok. Jego podejrzliwe spojrzenie jakiś czas sobie tkwiło w osobie Deriona, aż ten się nie przedstawił.
- Jestem To... - i tutaj w słowo wkradł mu się odgłos, który najwyraźniej dochodził z brzucha młodego. Kiszki mu marsza grały i to całkiem głośno. - Tobo... - dokończył za chwilę głosem, który mieszał zakłopotanie z zażenowaniem i zdenerwowaniem. W przeciwieństwie do Deriona, młody cały czas nie odrywał wzroku od dorosłego, czy to ostrożność czy to po prostu dziecięce wgapianie się, nie da się jednoznacznie powiedzieć. Tobo pozwolił sobie usiąść na miękkim piasku, tyle jego rozluźnienia.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-03-2014, 22:15
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Zamarł na moment w bezruchu, czekając na odpowiedź. Gdy ta nastąpiła, przerwana jednym taktem kiszkowego marsza, uniósł wzrok i uważniej obadał lwiaka, próbując dostrzec na jego ciele oznak wygłodzenia. Jednak ciężko było mu cokolwiek stwierdzić. Nieproporcjonalne, w porównaniu do dorosłych osobników, kocięta nieraz łaziły z pełnymi brzuchami mając kości na wierzchu i odwrotnie, morzone głodem mogły ciągle zachowywać pozory zdrowych. Cóż, Derion wiedział o kociętach tyle, co nic, tyle, co przyuważył kątem oka w czasie rozmów z ich matkami... czuł wobec nich pewien rodzaj onieśmielenia i bezradności. A ten złotogrzywy jegomość przyprawiał go o niemałe zakłopotanie, siedząc tak, gapiąc się, nic nie robiąc, czekając, Staroone wie czego oczekując. Uh. Skrzywił się leciutko, chcąc dać upust wzbierającej w nim irytacji.
- Chyba powinieneś czym prędzej dogonić swoją matkę, Tobo - zaczął, patrząc na młodego lekko spode łba, jakby próbował wyrazić wobec jego zachowania delikatną dezaprobatę. Ściszył głos, chcąc swoim słowom nadać konspiracyjny wydźwięk: - Wiesz, że mogę nie być tutaj sam, mogę wcale nie mieć dobrych intencji, prawda? Mogę gustować w lwiątkach, wielu podobnych mi tak robi. Nie spuścił wzroku, nie drgnął. Nastraszy go i będzie mógł podjąć przerwany sen. Właśnie tak. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-03-2014, 22:30
Prawa autorskie: ja
Tyłek młodego podskoczył znów ku górze, gdy do uszu Tobo doszły słowa Deriona. Położył je po sobie, na jego pyszczek wstąpił wyraźny grymas niezadowolenia mieszającego się ze smutkiem.
- Nie ma jej tu - odparł krótko. Co prawda właśnie oznajmił własną bezbronność, ale przecież nie o to mu chodziło. Ale przecież też wiedział doskonale, że nie może wystawiać siebie na tacy. Nie po to ojciec kazał mu wiać, by teraz Tobo miał ginąć przy pierwszej lepszej okazji. Fiołkowooki samczyk wypiął pierś do przodu i podniósł wzrok wysoko, spoglądając na dorosłego lwa drżącymi, acz z iskrą oczyma. - Jakbyś miał mnie zjeść, już byś to zrobił - powiedział hardym tonem jak na takie małe, ledwie od ziemi wyrośnięte dziecko. Miał tylko nadzieję, że nie popełnił właśnie największego błędu swojego życia, bo skończy się ono marnie i to zaraz...
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-03-2014, 22:48
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Paszcza Deriona słyszalnie kłapnęła, zamknięta zaskoczeniem spowodowanym postawą Tobo. Nie, nie oczekiwał po nim niczego specjalnego, raczej zawiódł się na sobie samym. Był aż tak mało przekonujący?
- Tak myślisz? - uniósł brwi, zaraz jednak zarzucił łbem i miauknął żałośnie, próbując ciągle podtrzymać w oczach Tobo wizerunek siebie jako ostatkiem sił powstrzymującego się przed pożarciem lwiątka łaskawcę: - Eeeeh, młody, nie wiem, czego chcesz, ale byłoby dobrze, gdybyś nie pakował mi się między zęby! Zgubiłeś się, nie wiem, szukasz skarbów, jedzenia, stada, czy może chcesz czegokolwiek innego, w czym nie mógłbym ci pomoc? Ogrom plaży i gapiące się na Deriona fioletowymi oczyma lwiątko działały przytłaczająco. Tak, jakby nie było wyjścia z tego gapienia się, z tego natrętnego bycia, jakim obdarzał go złotogrzywy podrostek, jakby zakleszczył go w swoim dziecinnym istnieniu. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-03-2014, 23:07
Prawa autorskie: ja
- Tak właśnie myślę! - Odparł za chwilę dosadniej. Stał w tym momencie na mocno osadzonych w gruncie łapach, choć jak to z piaskiem jest, wiadomo. Młody musiał co chwila poprawiać łapy by mu się nie rozjechały na piasku albo by nie zakopały się za głęboko.
- W każdym razie, ty się do owych skarbów nie zaliczasz - fuknął, odwrócił się na pięcie i klapnął sobie na zadzie tyłem do Deriona. - Nie szukałem towarzystwa i wcale niczego od ciebie nie potrzebuję, o! Po tych słowach legł plackiem na lewym boku. Fukał co chwila niezadowolony. W końcu fukanie przerodziło się w głośne westchnięcia. Teatralizowane, wymuszone. Mimo to Tobo uparcie nie chciał odwrócić się w stronę Deriona. I nie minęło znowu tyle czasu, aż znów od strony szarego smarkacza dobiegł charakterystyczny dźwięk sygnalizujący pustkowie żołądkowe. Może i faktycznie nie wyglądał na wygłodzonego, ale też aż tak dawno wcale się od rodziny nie odłączył. Może dlatego? A może po prostu Tobo już taki puszysty jest. Ot co.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-03-2014, 23:28
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
Wydął wargi i spod zmarszczonego czoła obserwował poczynania lwiątka. Gdy ten się odwrócił, poczuł nieodpartą pokusę uchwycenia go za kark i przetrzepania mu skóry. Przyszedł, pogardził dobrą radą i nie dość, że nie zamierzał uciekać, to jeszcze ostentacyjnie w imię jakiejś wyższej sprawy, której Derion za nic w świecie nie mógł odgadnąć, obraził się? Ho ho! Co za tupet. Mordę lwiska przyozdobił złowrogi uśmiech, którego leżący doń tyłem Tobo nie miał szans dojrzeć. Tak samo, jak nie mógł zauważyć oszpeconego bliznami pyska nieuchronnie zbliżającego się do jego łebka. Za głową poszła i Derionowa łapa, a za łapą głos; spokojny, przyciszony, przyozdobiony głębokim warkotem:
- Nogi za pas mały, właśnie zamierzam cie upolować. Szybkie szturchnięcie łapą w bark Tobo. Natłok bodźców wraz ze strachem powinien zadziałać. Tak czy siak mięśnie Deriona były gotowe i wszystko zabrzmiało tak, jak miało zabrzmieć. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-03-2014, 23:38
Prawa autorskie: ja
Biedny mały Tobo, nie spodziewał się wielkiej lwiej mordy tuż nad sobą. Był zbyt pochłonięty teatralizowaniem swego niezadowolenia i dziecięcego tym samym sposobem zwracania na siebie uwagi. Być może Tobo po prostu żywił jakąś tam nadzieję, że lwa sumienie ruszy i może zechce się zlitować nad tym wygłodniałym biedaczyskiem. Jednak zamiast tego lwiątko dostrzegając nagle pysk Deriona nad sobą, poczuło jakby wielki kamulec rąbnął go w pierś i przygwoździł do ziemi. Z otwartym szeroko pyszczkiem i szerokimi, pełnymi strachu fiołkowymi oczkami wpatrywał się przez chwilę w bliznowatą lwią twarz Deriona, by za chwilę wystrzelić jak z procy nie patrząc gdzie biegnie i tym sposobem młody wleciał prosto w gęsty, wysoki krzew. Ot, pozacinał sobie lekko delikatną dziecięcą lwią skórę, ale wychodzić stamtąd nie zamierzał. Przycisnął się piersią do ziemi głośno oddychając i czując jak serce mu łomocze.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Derion Duch Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 44 |
09-03-2014, 23:56
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP
W momencie, gdy Tobo wystrzelił spod niego odruchowo drgnął, tak jakby faktycznie zamierzał ruszyć w pogoń. Tak jakby... faktycznie... zamierzał? Tak jakby. Bowiem cielsko Deriona nie podniosło się ani trochę, zębiska pozostały zakryte, pazury schowane. Żadnego pościgu, żadnego ganiania za dzieciakami i żadnego ich jedzenia. Spod półprzymkniętych powiek śledząc uważnie trasę biegu lwiątka czarnogrzywy leniwie podwijał przednie łapy pod pierś i uśmiechał się do siebie nikczemnie. Wyciągnął szyję i położył łeb na piasku, odprowadzając małego wzrokiem. Dopóki ten biegł. Do momentu, w którym Tobo wbiegł w gęstwinę i nie bacząc na tnące jego skórę ostre gałęzie i najprawdopodobniej kolce przywarł do ziemi, chcąc by ta odjęła odrobinę z jego strachu... wówczas czoło szafirowookiego zmarszczyło się, a zza zaciśniętych zębów wydobył się cichy syk. Ałć. Może nawet zrobiło mu się trochę głupio, że aż tak go przestraszył. Oj. Może dlatego wolał z powrotem przewalić się na bok i westchnąć głęboko, usilnie ciesząc się odzyskanym spokojem.
|
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
10-03-2014, 00:09
Prawa autorskie: ja
I tak sobie leży. Nawet nie patrzy spod gęstwiny czy jest już bezpieczny czy nie. W sumie, nawet jeśli trochę się zranił, to czuł się teraz nieco bezpieczniej. Z racji swoich niewielkich gabarytów mógł spokojnie - o ile nie będzie się zbytnio wiercił, bo przyprawi się o kolejne zadrapania - sobie siedzieć. Raczej taki dorosły lew nie zechce przeciskać się przez gałęzie.
Tobo przywarł policzkiem do ziemi, z szeroko otwartymi oczyma bacznie patrzył na wszystko, co znajdowało się za krzewami. Patrzył, ale tak na prawdę nie widział nic, bo po prostu nawet nie wiedział na co ma patrzeć. Zakrył łapką oczy. Może uśnie choć na chwilę? A co, jeśli nadleci ptaszysko z wielkim dziobem, które to nie będzie bało się zajrzeć do krzewu? I czuł się też głodny, ale co tu jeść? Usłyszał, że coś się w runie porusza. Zabrał łapę by odsłonić sobie widok. Ot, świerszcz. Tylko tyle. Nic wielkiego. Niemniej Tobo postanowił, że spróbuje chociaż go złapać. Zamachnął się łapką by pochwycić w pazurki owada. Nic z tego, był szybszy więc uskoczył gdzieś poza zasięg lwiątka. Młody smarknął głośno nosem. Och! Nie jest babą, przecież nie będzie beczał! Co by tata powiedział? Co to to nie, beczeć to on nie będzie!
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości